Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Ostatnio czytane
Autor Wiadomość
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37727
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 29 Sierpnia 2025, 08:26   

Kruku, ale może ja jestem za ostry, jest sporo głosów opozycyjnych. Jest w sieci do dostania ponad stustronicowa próbka za darmo. Jest też kilka godzin audio. Może warto spróbować. Nie pierwszy byłby to raz, gdzie mijalibyśmy się w ocenach.

https://kolonia-mars.pl/

Kruk Siwy napisał/a
hard sf na Marsie? Sam mam się do cholery wziąć za to? Czy co? :evil:
czytałbym
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
  
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 22038
Skąd: Szmulki
Wysłany: 29 Sierpnia 2025, 09:12   

Owszem, mamy różny ogląd, ale odcedzilem opinie od opisu i smierdzi mi Robinsonem i innymi grafomanami którzy z uporem maniaka zapełniają bez sensu setki stron. Nudzą.

Mam zaczęta kontynuację Ocalonych w niebie. Rzecz dzieje się na Marsie... Zobaczymy.
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37727
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 29 Sierpnia 2025, 10:56   

Wchodzi koń do baru - Dawid Grosman

Dowale, stand-uper, telefonicznie zaprasza przyjaciela z dzieciństwa na swój występ. Nie widzieli się od dziesięcioleci. Ten jest raczej niechętny, ich drogi rozeszły się w mało przyjemnych okolicznościach, ale Dowale bardzo nalega, więc ulega. Zaczyna się standardowy występ, który różni się tym od potocznego standardu w tym temacie, że oprócz zwykłego "do śmichu", komik rozdrapuje dawne rany, swoje, rodziny, przyjaciół, wszystkich Żydów. Gdyby nie retrospekcje mielibyśmy tu klasyczną grecką tragedię z jej trzema jednościami. Jednak w tych licznych fragmentach wspomnieniowych mamy Holokaust, przykrą historię chłopca trochę nieprzystosowanego, trochę zniszczonego przez pogięcia rodzinne i społeczne, traumatyzującą sytuację geopolityczną państwa żydowskiego po II wś. Autorowi udało się naprawdę nieźle zbudować centralną postać, która rozlicza się ze swoim życiem, trochę się użala, trochę domaga zrozumienia, trochę szydzi z otoczenia. Przypomina muchę w syropie, która przebiera wszystkim co ma próbując wydostać się z pułapki mimo, że nie ma na to żadnych szans. Powieść ma kilka, raczej niewielkich rozmiarów, punktów kulminacyjnych, kilka wciągających pasaży i raczej nijakie zakończenie. Cała ta budowana stopniowo konstrukcja, która cały czas coś obiecuje, w sumie do niczego nie prowadzi poza lekko zdechłą codą.

Warsztat czysto literacki bardzo mocno na plus, dobra budowa scen, niebywale wiarygodni bohaterowie, niezły pomysł oryginalny na konstrukcję całości. Na minus ogólne rozmycie i brak pomysłu na związanie tego w jeden supeł, chyba, że po prostu miał to być obraz człowieka który mimo nieustannych przeciwności, próbował utrzymać się przez całe życie na powierzchni, robiąc dobrą minę.

Jest to książka w sumie niezła, zachęcałbym ze względu na pewna oryginalność, ale zdecydowanie nie jest to pozycja szczególnie wyjątkowa czy wybitna.
7/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37727
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 1 Wrzeœśnia 2025, 09:07   

Urugwajka - Pedro Mairal

Śliniący się do młodej laski gość (żona, dziecko) jest zwyczajnym bucem, myślącym wackiem zamiast głową, który przy okazji daje się przerobić na kasę. Oczywiście we własnych oczach jest romantycznym intelektualistą, cierpiącym niemal werterycznie. Niby jakoś tam dostrzega niestosowność swojego postępowania, ale na wszystko ma jakąś wymówkę. Żenujący bohater, prymitywna fabułka, literacko w miarę, bywa wulgarnie. Taka tam płytka historyjka, niemal Harlequin. Omijać.

Wysłuchałem w interpretacji Filipa Kosiora.
4/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
  
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37727
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 2 Wrzeœśnia 2025, 07:00   

Wir Pacyfiku - Clive Cussler

Nigdy nie miałem przyjemności, a nazwisko autora znane, bohatera też, mignął mi na Storytelu, postanowiłem sprawdzić. Wytrwałem jakieś 15% w sumie przymuszając się dla pełniejszego obrazu. Dawno nie miałem do czynienia z literaturą tak płaską i prymitywną w każdym aspekcie. Pensjonarsko naiwne, banalne, szowinistyczne i głupawe czytadełko, napisane stylem nieudolnym - użycie słowa "amatorskim" miałbym za nobilitację - z pokracznymi bohaterami i szowinistycznym zacięciem. Literatura dla małych chłopców. Dodatkowo słaby przekład.

Wysłuchałem w kiepskiej interpretacji Marka Głuszczaka.
Wyjątkowa kumulacja czy też może typowy amerykański gniot. Jedyny pożytek to taki, że kolejne nazwisko z listy "sprawdzić z ciekawości" skreślone definitywnie.

Ramotowata parówka o smaku szarego mydła.
1/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37727
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 4 Wrzeœśnia 2025, 08:03   

Kieł i pazur - Ian Rankin

Kolejne spotkanie z inspektorem Rebusem. Nie są to pozycje najwyższych lotów, ale jednak trzymające pewien poziom, w sam raz np. do wysłuchania podczas podróży autem. Do zalet zaliczam przyzwoity warsztat i oryginalnie (ale wiarygodnie i naturalnie) skonstruowaną postać głównego bohatera. Do wad standardową intrygę i nie do końca przekonujący sposób dojścia do rozwiązania.

W sumie kryminał jakich wiele, ale jakoś się do mnie przykleił, kiedyś tam pewnie zaczepię kolejny tom.

Wysłuchałem w dobrej interpretacji Przemysława Bluszcza.
6/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37727
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Wrzeœśnia 2025, 15:19   

Wtedy w Loszoncu - Peter Balko

Powieść, a właściwie zbiór krótkich historyjek jako tako powiązanych ze sobą, opiera się na relacji dwóch ośmiolatków - Słowaka i Węgra. Mieszkają w Loszoncu, czyli pograniczu węgiersko-słowackim, odkrywają świat, rozrabiają, mają przygody, przekraczają granicę rzeczywistości i magii. Jest w tym jakaś metafizyka nostalgii za idyllicznym dzieciństwem, jednak choć bywa sympatycznie, a nawet rozczulająco, to trafiają się też rozrywające duszę dramaty. Oprócz tych chłopięcych igraszek Balko fotografuje antropologiczne kadry, pochyla się nad złożonymi relacjami narodowymi na terenach pogranicznych.

Do mocnych stron zaliczyłbym bardzo rzetelny i plastyczny warsztat, świetne poczucie humoru i sporo drobnych efektownych scenek, które często mimo nieprawdopodobnej, absurdalno-groteskowej konstrukcji, wypadają bardzo naturalnie. Do tych słabszych jednak pewną wtórność samego tematu i koncepcji, choć wszystko razem jest tu zupełnie przyzwoite to niczym specjalnym nie zaskakuje. Trochę też zgrzyta mi wiek głównych bohaterów - osiem lat, prezentowany obraz sugerowałby, że są to chłopcy o wiele starsi.

"Wtedy w Loszoncu" to całkiem przyzwoity kawałek prozy, nawet lekko bym zachęcał, ale mimo wszystko, chyba spokojnie można bez niej żyć. Docierające sygnały nastawiły mnie bardzo pozytywnie do tej pozycji i być może z tego powodu lektura pozostawiła mnie z jakimś tam niedosytem.

Na półce czeka "Wyspa Ø", nie przesuwam jej w kolejce ani w przód, ani w tył.
7/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37727
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 22 Wrzeœśnia 2025, 08:26   

Czas starego boga - Sebastian Barry

Zaczyna się jak standardowy, może lekko zwichrowany, kryminał, ale to na szczęście tylko takie zadzierzgnięcie sznura na haku. Żeby było na czym wieszać resztę. "Czas starego boga" to powieść psychologiczna i społeczna. O ludziach, którzy próbują wyszarpnąć z wrednego świata trochę spokoju i miłości. Niestety mimo czasowych sukcesów w zasadzie przegrywają, choć nie jest to tak jednoznaczne. Jasne za to jest jedno, u podstawy wszelkich ich nieszczęść leży kościół katolicki, jego krańcowo opresyjne oddziaływanie w nie tak odległej jeszcze czasowo Irlandii. Z katolicką edukacją, siecią sierocińców, domów dla samotnych matek, opartych na przemocy psychicznej, fizycznej, wyzysku ekonomicznym, gwałtach i masowy morderstwach (wokół przyklasztornych placówek odnaleziono dziesiątki tysięcy nierejestrowanych grobów dzieci do lat trzech). Ów system opresji tworzył wokół ludzi gęste błoto. Pech, jakiś życiowy błąd czy niepowodzenie, wiązały u stóp kamienie. By utrzymać się na powierzchni, ludzi musieli nieustannie walczyć, często opadali z sił i poddawali się. Bohater to taki Hiob, któremu nic nie zostało oszczędzone, ale który nie zagrał według reguł głupiego, wrednego i małostkowego boga. Przegrał, bo i tak by przecież przegrał, podobnie jak oryginalny, moralnie obrzydliwy Hiob, ale w walce, nie tracąc godności.

Od strony warsztatowej powieść jest świetna. Wymaga od czytelnika skupienia, elastyczności, umiejętności nieustannej weryfikacji przyswojonych już treści. Większość informacji otrzymujemy za pośrednictwem umysłu zmęczonego życiem, który nie funkcjonuje idealnie, tworzy bańki pozwalające na zachowanie równowagi umysłowej. Naszym zadaniem jest poszukiwanie prawdziwego obrazu, odsiewanie fałszywek.

Wybitna, genialna rzecz. Doskonałe pióro. Barry ląduje na bardzo krótkiej liście.
10/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37727
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 23 Wrzeœśnia 2025, 07:59   

Córka łupieżcy - Jacek Dukaj

Dukaj jak zwykle używa miliona pojęć, których desygnaty nie istnieją albo trzeba się ich domyślać. Czasem trwa to dłużej, czasem krócej, a czasem do końca nie ma pewności. W efekcie główną aktywnością czytelnika jest próba odnalezienia się i zrozumienia "o czym on w ogóle gada???". Na dodatek, te pojęcia, z naszej perspektywy, to w dużej mierze "supermoce", które całkowicie zmieniają świat, społeczeństwo i wszelkie relacje. Autor sam się w tym gubi, ponieważ mimo skali tych przekształceń, część rzeczy pozostawia bez zmian, żeby czytelnik miał jakikolwiek punkt podparcia. Prezentowana rzeczywistość jednak musiałaby zmienić i te wysepki zwyczajności, wtedy jednak byłby to kompletny chaos, jednakowo dla wszystkich niezrozumiały. Wydaje się, że jedyna wartość tej noweli to rozbuchana wizja, która robi wrażenie pod warunkiem, że nie będziemy próbowali jej analizować. Fabuła, jakiś przekaz, są na dalszym planie, autor niewiele ma tu do powiedzenia.

"Córka łupieżcy" to banalna historyjka na pięć stron, opatuloną pianą wszelkiej maści zaciemniaczy i pustosłowia, budujących pseudogłębię. Jest tu trochę ciekawych pomysłów, jednak rozmywają się one w efekciarskiej narracji. Krótkie, ale nudne i nużące. I pozerskie.
5/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37727
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 25 Wrzeœśnia 2025, 08:41   

Broń chaosu - Colin Kapp

Pokraczna space opera skrzyżowana z Anią z Zielonego Wzgórza.

Powieść ma jedną zaletę, której atrakcyjność była szczytowa w momencie napisania książki, a która maleje z biegiem czasu. Tylko nie wiem po jakiej krzywej. Owa zaleta to pomysł (teorie chaosu zastosowane praktycznie, ale autor raczej ich nie rozumie, na dodatek wykorzystuje niekonsekwentnie) podany z rozmachem tak energicznym, jak wykonanie całości jest nieudolne. Bo ta powieść to koszmarek.

Po pierwsze warsztat literacki jest na poziomie skrajnie amatorskim (na dodatek tłumaczył to Tadeusz Markowski, dorzucając swoją klocowatą niezręczność). Pełno tu młodzieńczo manierycznych dialogów, gdzie dorośli ludzie rozmawiają jak siedmiolatki i bredzą i bredzą i bredzą. Z nieustającą afektacją kłócą się i obrażają o pierdoły, utrudniają sobie życie jak się tylko da, a są członkami wybitnej jednostki walczącej o przetrwanie ludzkości, ostatnim szańcem, i mają przy tym pełną świadomość, że został im tylko "jeden strzał". Nie przypominam sobie gorszej lektury w tym aspekcie. Nawet "Achaja", wybitna wszak w tej dziedzinie, nie była tak prymitywna. Najgorszy złol w powieści i w historii ludzkości, przez cały swój czas antenowy nie robi nikomu niczego złego. O jego złolowatości wiemy, bo wszyscy w kółko opowiadają o tym jaki to złol, on też nieustannie opowiada jak to z niego złol. Straszy, grozi, obiecuje, jak chłopaki w podstawówce, co by było gdyby dostał kogo tam w swoje ręce. Po czym ginie przypadkową śmiercią nie dokonawszy literalnie niczego, jeśli wyłączymy przechwałki i groźne miny. Gdyby go całkowicie wykreślić, fabuła nie uległa by zmianie w najmniejszym stopniu, a mielibyśmy jedynie mniej infantylnych dialogów. Oprócz zbędnych złoli, są tu też zbędne wątki znikąd i prowadzące donikąd, z przynależnymi im zbędnymi scenami, vide mistyczna "koszula Dejaniry". Zasadniczo w konstrukcji fabularnej brak zastosowania logiki przyczynowo-skutkowej. To wszystko w grafomańskiej atmosferze gdzie środki stylistyczne kwitną sformułowaniami typu "Leżał na poduszce tak miękkiej i elastycznej jak łono matki.". O bzdurach astrofizycznych już nawet nie ma co gadać. Moim ulubionym pojęciem jest "teramegatona".

Przeczytałem, bo że tak powiem, musiałem. Jednak nic mnie nie zmusi do kontynuacji. Najbardziej pensjonarska powieść SF w historii.
2/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13891
Skąd: FF

Wysłany: 25 Wrzeœśnia 2025, 09:51   

Dlaczego 2/10, a nie 1/10 albo nawet 0/10? Co tam było warte tego plusika albo dwóch?
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37727
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 25 Wrzeœśnia 2025, 12:57   

pomysł
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37727
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 1 Października 2025, 10:05   

Droga powrotna - Erich Maria Remarque

Po trzech beznadziejnych bazgrołach ("Dom marzeń", "Gam" (tego nawet nie wydał, dopiero spadkobiercy puścili w świat ten brudnopis), "Przystanek na horyzoncie") Remarque napisał "Na zachodzie bez zmian". O czym to jest wiedzą nawet ci co nie czytali, manifest antywojenny ukazujący bezsens i zgubny wpływ wojny, chyba jedna z najbardziej znanych książek na świecie. "Droga powrotna" to swego rodzaju kontynuacja, nie fabularna a ideowa. Bohaterów spotykamy jeszcze w ogniu walk, ale wojna szybko się kończy i trzeba wracać do domu, spróbować żyć normalnie. Czy po doświadczeniach frontowych jest to w ogóle możliwe? Autor przedstawia rozmaite losy żołnierzy niemieckich na tle powojennych przemian społecznych - kryzys ekonomiczny, rewolucje, rozpad starego systemu, upadek cesarstwa, itd. Dotykają ich problemy ekonomiczne, społeczne, psychologiczne, zdrowotne, natury emocjonalno-rodzinnej. Jest to wszystko odrobione bardzo rzetelnie, jednak chyba brak tu tego błysku geniuszu z poprzedniej pozycji, gdzie proste słowa dotykały do żywego. Pojawia się czasem, na chwilę, ale to już nie to samo.

Oprócz zmarnowanych dzięki wojnie losów młodych ludzi, pojawia się też aspekt tłustych świń we frakach i sutannach, dla których wojna to tylko sposób na władzę i pieniądze.

Zakończenie ma wydźwięk mocno pesymistyczny. Mimo tego nieopisanego koszmaru jaki wojna przyniosła całemu pokoleniu i niemal całemu narodowi, ci którzy z powodu młodego wieku nie "załapali" się na front, znów ulegają zgniłej retoryce bogojczyźnianej i szykują kolejną wojnę.

Pozycja warta lektury.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37727
Skąd: Sandomierz
Wysłany: Dzisiaj 9:44   

Cień templariusza - Nuria Masot

Pierwszy tom cyklu przygodowego, gdzie główną rolę gra Guillem de Montclar, templariusz z zamiłowania, szpieg i detektyw z zawodu. Jest to mix Pana Samochodzika i powieści płaszcza i szpady z czasów gdy jeszcze nie wymyślono szpady (XIII w.). Rzecz jest z jakiegoś powodu kierowana do czytelnika dorosłego, co jest pomyłką, bo poziom uproszczeń i stopień infantylizmu predystynuje tę pozycję raczej dla nastolatków w wieku 12-16 lat. Sztafaż historyczny umowny, z wieloma fałszami i nieścisłościami. Doczytałem, trochę z przekory, bo im dalej w las tym było to nudniejsze.

Ocena zgodnie z życzeniem wydawcy, jako lektura dla dorosłego. Z punktu widzenia nastolatka mogłoby to być trzy albo i cztery gwiazdki więcej.
4/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group