Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Tekst numeru 05.

Który z poniższych tekstów uważasz za najlepszy - masz 2 głosy
Rafał Dębski - Festung Oels
40%
 40%  [ 49 ]
Witold Jabłoński - Wiedźmowy pocałunek
6%
 6%  [ 8 ]
Agnieszka Rogowska - Sen, ozorki i magia
9%
 9%  [ 11 ]
Marek Żelkowski - Przechytrzyć niedźwiedzia
5%
 5%  [ 7 ]
Robert M. Wegner - Ponieważ kocham cię nad życie
38%
 38%  [ 46 ]
Głosowań: 70
Wszystkich Głosów: 121

Autor Wiadomość
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 11 Marca 2006, 13:48   Tekst numeru 05.

Zgodnie z nową świecką tradycją polecam waszej uwadze głosowanie na tekst numeru.
 
 
inquisitor 
Jaskier

Posty: 54
Skąd: blachownia slaskie
Wysłany: 12 Marca 2006, 16:11   

Festung Oles - zdecydowanie najlepszy tekst ww tym numerze, a pomysł że nasi zrobią coć podstępem i tego nie schrzanią iście fantastyczny. Najsłabiej wypadł Wiedżmowy pocałunek raczej nie zachęci mnie do innych powiadań Jabłońskiego
_________________
Jam jest częścią tej siły która wiecznie pragnąc zła wiecznie czyni dobro
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 12 Marca 2006, 17:28   

Dzieki in quisitorze, przypominam jednak, ze masz tez drugi głos, gdyby co.
 
 
inquisitor 
Jaskier

Posty: 54
Skąd: blachownia slaskie
Wysłany: 12 Marca 2006, 20:15   

Wykorzystałem obydwa
_________________
Jam jest częścią tej siły która wiecznie pragnąc zła wiecznie czyni dobro
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 12 Marca 2006, 20:48   

A to przepraszam, kto nastepny odda głos w słusznej sprawie, obiecuję, że nie wpłynie to na stan polityki w tym kraju!
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 12 Marca 2006, 21:32   

Pięc tekstow z czego trzy w klimatach magicznych. Czyżby wplyw HP?

"Festung Oles" - Tekst który mnie porwał w tym numerze! Na dobrą sprawe mógby on nosic tytul "Ci cholermi Polacy!" ( ale cos takiego juz bylo ), wspaniala makiawelliczna gra wywiadów, sztuka jest tak pokierować machnatorem by od własnej machinacji zgnął. Brawo swietny tekst!
Zastosowania napedu fotonowego w podróży na Marsa nie będę sie czepiał, bo i to mozna uzasadnic.
Drugi glos dostaje "Przechytrzyć niedźwiedzia" za ciekawy pomysl.
Pozostale teksty, mimo ze dobre nie wywołaly u mnie zywszej reakcji.
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 12 Marca 2006, 21:59   

Dziekuje Rodionie, głosowanie nabiera rumieńców, jak widzę. I cieszy mnie to :-)
 
 
mawete 
bosman


Posty: 13096
Skąd: Lublin
Wysłany: 13 Marca 2006, 08:36   

No ja mam trochę zagwozdkę na kogo zagłosować.... Jeszcze się zastanowię...

//edit: zagłosowałem na Marka Żelkowskiego i Rafała Dębskiego. Mocno zastanawiałem się nad Agnieszką Ropgowską - Jej opowiadanko klimatami przypomina mi Blade Runnera...
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 13 Marca 2006, 10:36   

Postaram się w nastepnym numerze troche utrudnic wybór :-) Dzięki mawete, moj ty miododajny czytelniku :-)
 
 
Henryk Tur 
Galadriela


Posty: 1943
Skąd: from pentagram
Wysłany: 13 Marca 2006, 14:15   

Fajna sytuacja, juz kilka opowiadań ma prawie tyle samo głosów, a to znaczy że numer bardzo równy. Mam od soboty, ale brak czasu na czytanie... :(
_________________
www.soniatur.w8w.pl
www.civilizationiv.pl
 
 
Godzilla 
kocia mama


Posty: 14145
Skąd: Warszawa
Wysłany: 13 Marca 2006, 16:07   

Jeden głos na pewno na Festung Oels. Drugi... może potem się zdecyduję. Na pewno "Wiedźmowy pocałunek" odpada.
_________________
Blog
Kedileri çok seviyorum :mrgreen:
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 13 Marca 2006, 16:12   

Dzięki za głos, dzieki beda podwójne, jak juz zdecydujesz o drugim.
 
 
agrafek 
Stalowy Szczur


Posty: 1024
Skąd: z Podgórza
Wysłany: 14 Marca 2006, 08:11   

Moja była wczoraj tak nieludzko padnięta, że pomimo zakupu pisma nie zdołała go przeczytać :cry: . W dodatku, w trakcie lektury pierwszego opowiadania i połowy innego (nie drugiego w kolejności), moja odkryć, że chyba drzemią w niej nieprzebrane pokłady krytycyzmu.
Ponieważ jednak jedno opowiadanie przeczytane, to mu przywalę, zanim zapomnę czego się miałem czepiać :wink:
Festung Oless Źle temu opowiadaniu zrobili rozentuzjazmowani forumowicze. Najpierw przeczytałem ich posty, potem opowiadanie i nastawiłem się na "Notekę 2", albo inne dzieło w stylu: "Polacy to ludzie łagodni". W założeniu rzeczywiście tak jest, zresztą. Niestety, nie przepadam za opowiadaniami składającymi się niemal wyłącznie z dialogów. Podczas lektury miałem wrażenie, że czytam scenariusz odcinka "Pogranicza w ogniu" i trochę mi to psuło zabawę. Ja rozumiem, że tempo musi być. I oklaski dla autora, że posługując się niemal wyłącznie dialogami zdołał nadać przy tym jakiś charakter, chociaż umowny, swoim bohaterom. Ale mnie to nie smakowało :cry:
Niestety, kilka rzeczy zrobiło na mnie wrażenie naciągniętych pod tezę. Cały zamysł polskiego wywiadu weźmie w łeb jeśli tylko którekolwiek państwo wyśle na Marsa następny statek, choćby tylko zaopatrzeniowy. Że co, że nie ma następnych statków? Proszę mi wybaczyć, ale jakoś cięzko mi sobie wyobrazić, by nie przygotowano planu awaryjnego na wypadek jakiejś kosmicznej katastrofy.
Dwa - awans głównego bohatera. Znam się wprawdzie na pracy wywiadu jak pies na lataniu, ale jakoś nie wydaje mi się, by możliwy był aż taki awans bohatera. Ja rozumiem, że on ma nosa, intuicję, dodatkowy zmysł, czy jak to sobie nazwiemy. Ale, niestety, praca w wywiadzie, czy choćby na stanowisku operatora tokarki, dziennikarza, kierowcy lub łowcy krokodyli to nie sam talent wyłącznie. To przede wszystkim doświadczenie. Utalentowany, obserwowany przez lata gliniarz może trafić do wywiadu, ale nie na tak eksponowane stanowisko! Co on każe tym swoim ludziom robić? Łapać innych szpiegów przy pomocy metod śledczych? Jeśli szef wywiadu szukał sobie następcy i tak lubił Nowaka, powinien był go zwerbował lata (!!!) wcześniej i powoli przygotowywać. A tak, posadził na stołku kolesia, który o niczym pojęcia nie ma. Przewiduję upadek super tajnej komórki w ciągu pół roku. Chyba, że to kolejne dwugie dno... Ja rozumiem, że autor potrzebował tego awansu, że mu tak fabularnie przypasiło. Ale w ten sposób zepsuł trochę tekst. Niechby po prostu zrobił z Nowaka agenta, Wernerowi i tak by w końcówce gały wyszły, bo by pomyślał, że Nowak rolował go od początku. A tak, znowu musiałem zgadzać się na naciągany pomysł, co nie pomogło mi w odbiorze opowiadania.
I to by było na tyle. Po południu przeczytam pozostałe opowiadania, to się nad nimi popastwię.
 
 
Godzilla 
kocia mama


Posty: 14145
Skąd: Warszawa
Wysłany: 14 Marca 2006, 09:43   

Ech, mi się po prostu dobrze to czytało. A wątpliwości też miałam, może innego rodzaju: jak się kolesie z innych krajów zorientują co jest grane, staną na głowie, żeby przechwycić statek z zaopatrzeniem. To będzie najcenniejsza zdobycz. I cały plan idzie w diabły. Mimo wszystko zdania nie zmieniam, daję punkt.
_________________
Blog
Kedileri çok seviyorum :mrgreen:
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 14 Marca 2006, 10:37   

Rafał Dębski "Festung Oels". Opowiadanie wciągnęło mnie, acz nie od samego początku. Jak już napisał Agrafek, składa się ono w dużej mierze z dialogów, co samo w sobie nie jest rzeczą złą, nuży jednak, gdy wszystkie dotyczą tego samego wydarzenia widzianego z kilku perspektyw. Agenci trzech wywiadów rozprawiają namiętnie o korytarzach ciągnących się pod Oleśnicą i o tym, jak to Polacy wywijają wszystkim złośliwe numery. Czytelnik czeka kiedy wreszcie nastąpi jakiś opis tychże, a tu lipa, bo oni nadal gadają. Zwyczajowo rozumianej akcji jest tu niewiele. Z pozostałymi uwagami Agrafka też wypada mi się zgodzić. Generalnie jednak bilans wychodzi na plus (miły język, choć nie ten, który uwielbiam w opowiadaniach Rafała, brak rażących błędów, zaburzeń narracji, wszystko zbudowane prawidłowo), daję więc tekstowi drugie miejsce.

Witold Jabłoński "Wiedźmowy pocałunek". Przykro mi, ale to jakaś pomyłka. O czym to jest? Po krótkim wstępie młody uczeń czarnoksiężnika pierze się z bliżej nieokreślonymi napastnikami (z czego nic potem nie wynika), po czym idzie na diabelską balangę i wdaje w romans z królową wiedźm wybraną na to stanowisko z uwagi na efektowny strój i makijaż. Ona go całuje i odbiera mu moc, a on ją potem odzyskuje z powrotem. Koniec. To ma być przemyślana fabuła? Opis świata również nie jest w najmniejszym stopniu satysfakcjonujący dla osoby powyżej piętnastego roku życia, która nie zetknęła się z książkami pana Jabłońskiego. Niestety jak dla mnie to się nie nadaje do druku:(

Agnieszka Rogowska "Sen, ozorki i magia". A tutaj miła odmiana - zgodność treści z formą, wszystko dobrze porozkładane, prawidłowy pomysł i wykonanie. Szalony humor może wprawdzie nie przypaść komuś do gustu (mnie przypadł: ach, ta mandragorzałka i filtry translacyjne:)), obiektywnie jednak trudno się czegokolwiek czepić. Bo rozumiem, że gołąb wędrowny, który wyginął około stu lat temu, to tylko jeszcze jeden element sfery fantastycznej, podobnie jak dżinny i gigantyczne serniki:)) Fajne i już. Oddaję głos.

Marek Żelkowski „Przechytrzyć niedźwiedzia”. Cóż... może ja po prostu nie lubię szortów. No bo jak można obszerny pomysł nadający się na powieść upchnąć na trzech stronach druku? Natłok informacji zawartych we wstępie jest imponujący. W zasadzie połowa opowiadania składa się ze wstępu. A kiedy wreszcie przechodzimy do właściwej akcji, okazuje się, że to już w zasadzie koniec, bo cała intryga sprowadza się do jednego chwytu i szybko znajduje rozwiązanie. A przecież to powinno mieć jakieś reminiscencje, to powinien być dopiero początek! Za szybkie to wszystko...

Robert M. Wegner „Ponieważ kocham cię nad życie”. To opowiadanie najbardziej zabiło mi ćwieka – no nie wiem co powinnam myśleć. Odebrałam je jako rzetelnie dopracowany fanfik młodej osoby (to jej drugi tekst?), która przeczytała trochę przypadkowych książek fantasy marzy o karierze pisarskiej. Podejrzewam, że ta diagnoza niewiele rozmija się z prawdą, a że autor pewnie to czyta, powiem jak Kres: czytaj dużo (ale dobrych książek), pisz i nie rezygnuj. Językowo jesteś całkowicie w porządku, pomysł na bohaterów i fabułę również był niezgorszy (choć dziwię się nieco „bezwzględnemu honorowi” typa, który przedtem nie miał obiekcji przed wskoczeniem do łóżka rozwydrzonej nieletniej córki swego gospodarza). Odrobinę trąci romansidłem, ale ujdzie w tłoku. Mam za to zastrzeżenia do konstrukcji świata. Rozumiem, że to licentia poetica i że pomieszanie w poplątaniem ma swoje dobre fantastyczne strony, niemniej tak chaotyczne odniesienia do różnych kręgów geograficzno-kulturowych mogą się wydać nieco sztuczne. Czego my tu nie mamy? Bardzo ładne klimaty quasiarabskie sąsiadujące bezpośrednio z książętami, baronami i panienkami w damskich siodłach. Jakaś kolonia francuska, czy co?;) W dodatku trafia się kupiec, który zamierza w prosty sposób spowinowacić się z baronami. No po prostu gratuluję optymizmu:))) I jeszcze jedno: cóż u ciężkiego diabła robią tam elfy, krasnoludy, trolle i bodajże gnomy?! To oczywiście pytane retoryczne, gdyż żadną miarą nie spodziewam się sensownej na nie odpowiedzi.
Reasumując: autor rokuje nadzieje, nad samym jednak konkretnym tekstem należałoby jeszcze sporo popracować.
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 14 Marca 2006, 12:13   

Dzieki agrafku, dzieki Haletho, zapraszam kolejnych forumowiczów do wypowiedzi w miare smakowania lektury. A jesli ktos chce rozwinać temat, zapraszam do Mistrzów, tam mozna bezposrednio z autorem pogadać.
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 14 Marca 2006, 12:19   

A więc:

Festung Oels Dębskiego
Wielopoziomowa, wciągająca intryga, pełna rozmachu wizja, sprawnie rozpisana i ... nienajlepiej napisana. Od strony językowej opowiadanie wypada słabo, dialogi nader często są po prostu niezgrabnie. Sztucznie brzmią zwłaszcza kwestie wypowiadane ze złością.

Wiedźmowy pocałunek Jabłońskiego
Podejrzewam, że dla kogoś, kto na imprezach fandomowych bywa, tekst może kryć drugie dno. Jednak dla mnie, który o zlotach fanów fantastyki jeno czytał w prasie, historyjka jest płaska a powody jej napisania dość niejasne. Sam tekst nieźle napisany, choć narracja chyba miejscami nazbyt monotonna.

Sen, ozorki i magia Rogowskiej
We względnie krótkim tekście udało się stworzyć przekonującą bohaterkę. Pewnie to zasługa pierwszoosobowej narracji, ale Dorota Raszypół brzmi, myśli i zachowuje się jak istota z krwi i kości, a nie tylko jak zlepek arbitralnie przez autora uformowanych w postać cech. Poza tym też nienajgorzej, ale jednak jak na początek cyklu zbyt pobieżnie. Większa objętość rozwiązałaby problem, a warsztat autorki pozwala przypuszczać, że dałaby sobie radę z dłuższą formą.

Przechytrzyć niedźwiedzia Żelkowskiego
No za krótkie. Nie wiem, czemu tak mam, ale wolę, kiedy tekst jest bardziej rozbudowany, zwłaszcza, kiedy ma w sobie potencjał. Wstęp obiecuje dużo, ale rozwiązanie przychodzi zbyt szybko. Magiczno-scjentyficzna końcówka broni się przewrotnością i pomysłowością, ale bez oparcia w rozbudowanym tekście nie ma wystarczającej siły rażenia – ani tak bardzo nie szokuje, ani do refleksji natrętnie nie skłania. A wizja ciekawa.

Ponieważ kocham cię nad życie Wegnera
Re-we-la-cja. Nie czytałem orientalnej (lewantyńskiej?) fantasy Dębskiego ani Piskorskiego, więc tekst zabrzmiał mi niesłychanie świeżo (i prawidłowo, jak się okazuje). Tekst właściwie bez zarzutu, fabularnie i językowo; zbędne wydały mi się wzmianki o elfach i krasnoludach, ale to drobnostka. Aha, no i jeszcze „I zatrzymał w pół kroku z dwoma zakrzywionymi klingami[...]” (str. 51), ale to kwestia korekty.

Mój głos idzie na Wegnera oraz Dębskiego (ale tylko za intrygę).
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 14 Marca 2006, 12:23   

Dzięki gustawie. spróbuj sil w końkursie.
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13820
Skąd: FF
Wysłany: 14 Marca 2006, 21:00   

Już skończyłem :shock: I chcę więcej! Nie daruję, jak nie będzie!

"Festung Oels" - miodzio. Gdzie temat o utworze?
"Wiedźmowy pocałunek" - dobrze się czytało, ale nie zapada w pamięć - znaczy, coś zaszwankowało.
"Sen, ozorki i magia" - żywy język, ciekawe pomysły, oj, cała masa pomysłów - ino zmieszanych w tekście być może mającym początek, ale na pewno nie koniec. Właśnie brak jakiegoś domknięcia, spójności przeszkadza.
"Przechytrzyć niedźwiedzia" - końcówka powaliła (konkretnie ostatnie zdanie). Nono, kto by się spodziewał takiego podejścia do zagadnienia :bravo Reszta porządnie, choć nadal "Zyskać na czasie" się przypomina...
"Bo kocham cię nad życie" - dobre, z zaskakującą i dramatyczną końcówką; także konstrukcja się chwali. Czy coś wiadomo, by Robert dalej pisał?

Podsumowanie krótkie: FESTUNG OELS!!! ŻĄDAM CIĄGU DALSZEGO!!!
:wink: :mrgreen:
Przynajmniej jakiegoś krótkiego niedopowiedzianego... :oops: :mrgreen:
...a na drugim miejscu "Bo kocham cię nad życie".

BTW: jak są dwa głosy do przyznania i wskaże się jeden utwór, to oba idą na ten sam? Inaczej: zwycięzca się dzieli czy mnoży? ;)
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 14 Marca 2006, 21:03   

nie, drugi głos pozostaje niewykorzystany. a temat załóż, albo w mistrzach kontynuuj.
 
 
agrafek 
Stalowy Szczur


Posty: 1024
Skąd: z Podgórza
Wysłany: 15 Marca 2006, 10:18   

Przeczytałem wszystko.

Wiedźmowy pocałunek, Jabłońskiego - niezbyt tu chwalony, mnie się podobał. Po chwili zastanowienia uznaję, że mógł mieć wpływ na mój odbiór tekstu fakt, że tuż przed nim przypomniałem sobie Slaina (uwaga tom trzeci Rogatego boga w jednej z krakowskich księgarni przeceniony na pięć złotych :D ) i opowiadanie odczytałem jak fragment mitologii. Ot heros przybywa na bal pod wzgórzem, by podczas upojnej nocy uchronić swego ucznia przed mocą królowej wróżek. Do tego bardzo mi się podobały obrazki z pruskimi duchami. nawet "siły jasności" mieszczą się jakoś w takim odczytaniu, choć, szczerze mówiąc, przeszkadzały mi w tym opowiadaniu, jako, że zupełnie nie wiedziałem po co one autorowi były. Jeżeli po to, by pokpić sobie z rzeczywistości, to niepotrzebnie mieszał gatunki. Jeżeli zaś po to tylko, by jeden z bohaterów mógł sobie poużywać mieczem, to może za dużo tego dobrego. Tak, czy owak pomysł by czarodziejów i wiedźmy oprawić w w zmitologizowaną współczesność bardzo przypadł mi do gustu.

Sen, ozorki i magia, Rogowskiej - początek wydał mi się nieco chaotyczny, ale potem już posmakowało. To opowiadanie broni się przede wszystkim klimatem, bo przeskoki od jednego wydarzenia do drugiego wydały mi się nieco pospieszne, oparte raczej na ciągu skojarzeń niż ciągu przyczynowo-skutkowym. Ponieważ jednak było zabawnie, to taka budowa ma sens.

Przechytrzyć niedźwiedzia, Żelkowskiego - aż mnie skręca, żeby być oryginalnym, ale nie mogę. Czytając opowiadanie miałem wrażenie, że ktoś podrzucił mi środkowy rozdział z jakiejś powieści szpiegowskiej, oszczedzając mi tak początku, jak i zakończenia. Wszystko tu fajne i nawet podobało by mi się bardziej od pierwszego "szpiegowskiego" tekstu numeru, tyle, że nie mam w zwyczaju czytać samych środków. To nawet nie chodzi tylko o to, że tekst jest za krótki (to też), ale że potraktowany został skrótowo. Na początek zaserwowano nam streszczonko poprzednich rozdziałów pod pozorem prędkiego nakreślenia tła wydarzeń, potem zapoznaliśmy się z bohaterami by prędziutko poznać puentę. A gdzie historia?

Ponieważ kocham cię nad życie, Wegnera - no, fajne. Z klimatem, z dobrze zarysowanymi bohaterami, z fabuła i akcją. Bardzo przyzwoity tekst po prostu. Chętnie poklaszczę autorowi, bo i wie czego chce i jak to osiągnąć. Żeby jeszcze tekst nie składał się w 70% z dialogów, to bym powiwatował. Ale, jakoś mam przesyt materiałów na słuchowiska w tym numerze i pozostane przy oklaskach.
Podsumowując - numer ok, choć bez fajerwerków. Nawet to, co mi nie pasowało było wspólne dla większości tekstów. Przyjmuję, że wyszedł dobry numer, który niekoniecznie trafił w moje klimaty. To się zdarza i ani nie świadczy źle o piśmie, ani o autorach ani o czytelniku :wink:
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 15 Marca 2006, 10:43   

Dzieki agrafku, starałem się jak mogłem, zeby to były teksty różne, zeby trafic z czymkolwiek do kazdego :-) Zapraszam nastepnych forumowiczów do głosowania! tym razem idzie nam szybciej...
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 16 Marca 2006, 05:34   

Wyjątkowo opornie idzie mi konsumpcja tego numeru. Czasu nie mam. Zdążyłem przyswoić jedynie Festung Oels i chyba rozłożę obowiązek patriotyczny na raty.
Opowiadanie jest udane, dobrze się czyta, wciąga i nie mam do niego większych zastrzeżeń. Z merytorycznych to drobnostki: zapach trupa roznosi się po całym pomieszczeniu i jest tak intensywny, że jak mawiał mój dziadek kwitując okres kampanii wrześniowej '39 "żadne ścierwo tak nie śmierdzi jak ludzkie". Po za tym praktycznie do końca czytania gubiłem się w domysłach jak to się stało, że naraz różne kraje równocześnie biorą na równych prawach udział w wyścigu na Marsa? Wychodzi na to, że świat przedstawiony jest daleko bardziej alternatywny niż na początku założyłem. Ale w niczym nie pogarsza to odbioru opowiadania. Swoją drogą daleko ciekawsze mogą być perypetie związane z samym sposobem kolonizacji marsa, bo jak to bywa plany żadko kiedy wytrzymują konfrontację z rzeczywistością. I te finty w fintach wewnątrz fint jak to mawiał Paul Atryda na pewnej Arrakis ... takie jakieś mało fintowe.
Po edycie:
Odbierając jako tekst literacki dzieło Maksa to jest i akcja i pościg i siurprice ... można na niego zagłosować?
 
 
RD 
Niedomyty macho


Posty: 2454
Skąd: Oleśnica
Wysłany: 16 Marca 2006, 09:24   

Rafał napisał/a
...nie mam do niego większych zastrzeżeń. Z merytorycznych to drobnostki: zapach trupa roznosi się po całym pomieszczeniu i jest tak intensywny, że jak mawiał mój dziadek kwitując okres kampanii wrześniowej '39 żadne ścierwo tak nie śmierdzi jak ludzkie. Po za tym praktycznie do końca czytania gubiłem się w domysłach jak to się stało, że naraz różne kraje równocześnie biorą na równych prawach udział w wyścigu na Marsa?


Normalnie nie wchodzę w polemiki na temat moich tekstów, ale tutaj jestem winien pewne wyjaśnienie.
Ów trup się nie rozkładał - i owszem, cokolwiek śmierdział - ale nie musiał zalatywać na całą okolicę :) . To zresztą drobiazg.
Jeśli zaś chodzi o równe szanse, w tekście jest to umotywowane międzynarodowymi porzumieniami, moratorium itp. Podobnie jak zakaz wysyłania następnych jednostek. Paranoja i głupota? Ależ tak! Ale podobne paranoje i głupoty rozgrywają się codziennie na naszych oczach. To się uczenie nazywa wyrównywaniem szans i wprawdzie zaprzecza sensowności istnienia ewolucji, ale staje się coraz powszechniejszą praktyką. Dla przykładu - istnieje w oświacie (przynajmniej na Dolnym Śląsku) tzw. Program Wspierania Uzdolnień. Chwalebne, nieprawdaż? Wspieramy młodzież wykazującą talenty matematyczne, informatyczne, pisarskie i tym podobne. Czy może być coś bardziej szczytnego?
Ano może.
W praktyce wygląda to tak, iż decyzją władz wyższych uznajemy, że w s z y s c y są uzdolnieni, a najbardziej ci, którzy sprawiają najwięcej kłopotów. I to im nalezy poświęcać maksimum uwagi, bo jak ktoś jest draniem to znaczy, że ma wrażliwą duszę i mnóstwo ukrytych talentów. Nie można przecież wprowadzać segregacji, dzielić na lepszych i gorszych - wszystkich musimy nakłonić do wykazania się uzdlonieniami,czy podmiot działań tego chce czy nie, bo trzeba wyrównywać szanse. Że dzieje się to ostatecznie kosztem tych, których należałoby naprawdę wspierać? No to co? Ważniejsze są aktualne pryncypia i trendy w biurokratycznym myśleniu. To tylko drobny przykład instytucjonalnej bzdury. Ale odkąd zapoznałem się z wytycznymi w tej sprawie, jestem gotów uwierzyć we wszystko, bo to znak, iż ludzkość traci instynkt samozachowawczy. Jak świat światem mecenat obejmował tych, którzy po pierwsze umieli, po drugie chcieli. Bo to są warunki sine qua non działń twórczych, a uregulowania prawne mogą tu tylko zaszkodzić. Jednak, jak już się rzekło, najważniejszy nie jest rozsądek, ale odpowiednie rozporządzenie.
A jeśli ktoś uważnie prześledzi międzynarodowe postanowienia dotyczące dotacji i innych danin dla krajów "poszkodowanych w różny sposób" (nie mam tu na myśli katastrof i klęsk żywiołowych, tylko zwykłą codzienność), może się naprawę przerazić. Festung Oels napisałem ładnych parę lat temu właśnie po przeczytaniu paru takich dokumentów. Od tamtego czasu pojawiło się ich jeszcze trochę.
Dlatego obawiam się, że wizje przyszłości podobne mojej nie muszą być wcale takie FIKSZYN. Ludzie zawsze mieli i będą mieć tendencje do podobnych komunistycznych rozwiązań. Jak się to skończy? Niestety*... Na szczęście*... - tego w ostatecznym rachunku nie wiadomo.

*niepotrzebne skreślić
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 16 Marca 2006, 09:42   

RD napisał/a
Ów trup się nie rozkładał - i owszem, cokolwiek śmierdział - ale nie musiał zalatywać na całą okolicę


Racja, racja, to ja jestem uczulony na trupi zapach i jakoś tak mi się zwąchało przy czytaniu. BTW kiedyś myślałem, że jestem twardy w te klocki, ale jak zdażyło mi się rozpoznawać zwłoki po miesięcznym rozkładzie z tymi wysypującymi się zewsząd robalami i tym fetorkiem ... normalnie wymiękłem. A facet z obsługi przegryzając byłkę z szynką pyta "...i co?, ... to ten???" No normalnie wymiękłem. Wracając, faktycznie zakłócenie w odbiorze po mojej stronie.

RD napisał/a
obawiam się, że wizje przyszłości podobne mojej nie muszą być wcale takie FIKSZYN. Ludzie zawsze mieli i będą mieć tendencje do podobnych komunistycznych rozwiązań.

O to, to. Ale z drugiej strony temu zjawisku przeciwdziała cała masa zjawisk nazwijmy je "oporem materii" lub bezwładnością społeczną. Nie spieram się, że Twoje rozwiązanie jest całkowicie nierealne, po prostu splot okoliczności, który doprowadziłby do niego jest niesamowity. Prawdę mówiąc gdzieś do połowy opowiadania spodziewałem sie wprowadzenia jakiejś ilości pozaziemskich artefaktów umożliwiających podróż i wyjaśniających tę nieasmowitą sytuację. Ale to na plus. Dzięki za fajną opowieść! :bravo
 
 
RD 
Niedomyty macho


Posty: 2454
Skąd: Oleśnica
Wysłany: 16 Marca 2006, 12:09   

Rafał napisał/a
[estem uczulony na trupi zapach i jakoś tak mi się zwąchało przy czytaniu. BTW kiedyś myślałem, że jestem twardy w te klocki, ale jak zdażyło mi się rozpoznawać zwłoki po miesięcznym rozkładzie z tymi wysypującymi się zewsząd robalami i tym fetorkiem ... normalnie wymiękłem. A facet z obsługi przegryzając byłkę z szynką pyta ...i co?, ... to ten??? No normalnie wymiękłem.


Hi hi :D . Ja też kiedyś tak myślałem. Dokąd kumple nie przemycili mnie na sekcję z jakichś zajęć z patologii. Truposz może nie rozkładał się tak mocno jak Twój, ale dawał się odczuć. I ta demonstracja prowadzącego zajęcia. "Proszę państwa, mózg bardzo szybko się rozkłada. Wystarczy potrząsnać głową, żeby z uszu wylał się taki ładny płyn." A potem próbował zademonstrować to ciekawe zjawisko. Na szczęście dla mnie, jakoś nie wyszło. Ale podobno w trakcie takich pokazów bywały fajne momenty omdleń i innych takich ze strony niby już otrzaskanych z podobnymi atrakcjami studentów. Nie mógłbym być zimnym chirurgiem...
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 16 Marca 2006, 12:13   

Od samego czytania robi mi się niedobrze. Słabizna jestem :( Ale może to dobrze? Przynajmniej zachowuję ludzkie odczucia :wink:
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
RD 
Niedomyty macho


Posty: 2454
Skąd: Oleśnica
Wysłany: 16 Marca 2006, 12:30   

To jest chyba jak skok ze spadochronem. Na początku zapewne w ogóle nie ma mocnych, których by nie zemdliło :) . Tyle że do skakania chyba jednak nieco łatwiej przywyknąć... Ale mogę się mylić :roll: .
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 16 Marca 2006, 12:40   

Nie mów, ja mam lęk wysokości, a sobie polatałem na spadochronie z pustym pampersem, a smród rozkladu jest obrzydliwy. człowieka może nie czulem, ale zwierzęcy i owszem.
 
 
Godzilla 
kocia mama


Posty: 14145
Skąd: Warszawa
Wysłany: 16 Marca 2006, 12:47   

W końcu po to nasi prapraszczurowie wymyślili pogrzeby, żeby nie musieć tego wąchać i oglądać. No i żeby swoich najbliższych pamiętać w tej ładniejszej postaci.
_________________
Blog
Kedileri çok seviyorum :mrgreen:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group