Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Jaja młodości :D
Autor Wiadomość
MrMorgenstern 
Stalowy Szczur


Posty: 1015
Skąd: Solaveria
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 17:27   Jaja młodości :D

Jak byłem dzieciakiem, to z kumplami biegałem po osiedlu i wrzucaliśmy na parterze przez otwarte albo uchylone okna różne rzeczy. Najczęściej były to ogryzki i garście piachu. Dziwię się, że nikt się na nas nie zaczaił i nie natłukł po tyłku :mrgreen:

A Wy co uwielbialiście robić dla hecy?
_________________
Fragment mojego Sword&Sorcery 8)
 
 
Miria
[Usunięty]

Wysłany: 23 Czerwca 2006, 17:30   

Fajny temat. :D Niestety, nie mam się czym pochwalić, bo byłam niesamowicie grzecznym dzieckiem. 8)
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37610
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 17:31   

Rodzice mieli jakiś spór z sąsiadami. Więc dobre dzieci (5-7lat) chciały pomóc i wyrwaliśmy z pola sąsiada tak na oko pas 25mx5m buraków (buraki były jeszcze w bardzo wczesnej fazie wzrostu). No i rodzice po powrocie z pracy do późnego wieczora sadzili warzywka spowrotem.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 17:57   

Hmm... w młodości niby? Co ja robiłęm? No.. prawie zabiłem brata, przepychając go przez szybę w drzwiach. Wielki "sopel" szyby wlazł mu za koszulkę i brat mógł się cały pociąć. Wyszedł jednak bez większego szwanku.
Będąc małym dizecięciem pośrednio stałem się przyczyną innego prawie morderstwa, również na moim bracie. Nie było pampersów itp, były zwykłe pieluchy, kóre się gotowało. Brat wpadł do tego garnka z wrzącą wodą (garnek był postawiony na ziemi, brat wbiegł do łazienki i od razu usiadł na pokrywie, nie dając matce czasu na reakcję). Prawie umarł.. ale żyje. Blizny ma tylko na tyłku. Co w tym mojego? Pieluchy :P
Ale ogólnie byłem grzeczny raczej.. nie spacerowałem jak mój najmłodszy brat po parapecie okna. Na zewnątrz. Nie podpaliłem prawie domu, tak jak on.
O... przewróciłem na siebie szafę całą. Ael refleks mam cool, do dziś pamiętam widok lecącej na mnie szafy i jak upadłem na łóżko i jak z tego łóżka się sturlałem, żeby przeżyć.
Co jeszcze robiłem? Prawie włożyłem palce do lampy (najpierw wykręciłęm żarówkę :P ). A więcej? nie pamiętam ;) Grzeczny ogólnie byłem :)
 
 
Piech 
Hieronim Berbelek


Posty: 3569
Skąd: Poznań
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 18:01   

Ja byłem pirotechnikiem. Wytrawnym i upartym. Nie tylko konstruowałem różne petardy i świece dymne, ale potrafiłem je przesyłać na znaczne odległości. O dziwo, mam jeszcze wszystkie palce i oczy. Kurtka się na mnie kiedyś zapaliła, ale mama kolegi tak załatała, że chodziłem parę miesięcy zanim w domu ktoś zauważył.
_________________
Nie wyrabiam psychicznie, gdy skarpetki są nie do pary.
 
 
Vesper 
Sky Captain


Posty: 157
Skąd: Irlandia
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 18:07   

"Eksplodowałem" telewizor, pokopał mnie prąd w wannie, spaliłem pościel nie wyłączając lampki... a to wszystko zanim osiągnąłem 7 rok życia! ;) potem było tylko gorzej... :mrgreen:
_________________
Czytane/oglądane: Dan Simmons - The Hyperion Omnibus // BSG 1-4
 
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37610
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 18:12   

Piromania jest chyba powszechna. Robiłem testy na barwienie dymu powstającego z mieszanki cukru i saletry. No i niechcący cały zapas paliwa (mniej/więcej mieszczący się w 1l słoiku) wypalił się na stole. I dziura też się wypaliła. :mrgreen:
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 19:09   

pamietam, ze z kolegami wsadzalismy kawalki karbidu do puszek po farbie i podpalalismy, fajnie puszki rozwalalo a pokrywki lecialy na kilkanascie metrow....

wlasnie, niech mi ktos wytlumaczy, co to jest ten karbid? :mrgreen:

mieszkalam nad rzeka, przychodzili do nas blokowcy sie szlajac. jak my szlismy na bloki na hustawki, to zwykle obrywalismy, wiec jak sie jakis blokowiec pojawil, to tez go palowalismy. pamietam, ze raz dowodzilam atakiem. nas bylo conajmniej 5, (4 "pancernych" i ja, Lidka :) ), blokowcow tez cos kolo tego. rzucalismy w nich kamieniami, schowani w krzakach dzikich malin. ktos nawet niezle oberwal.
w domu wiele nie nabroilam w wieku 3 lat wsadzilam sobie sztucznego kwiatka do dziurki od nosa - spuchlo i konieczna byla interwencja ;) dwa razy w zlosci wybilam szyby w oknie butem taty. dostalam porzadne lanie ktore pamietam do dzis i sie uspokoilam, wlasciwie na zawsze...
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
MrMorgenstern 
Stalowy Szczur


Posty: 1015
Skąd: Solaveria
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 19:39   

Elam:
Cytat
wlasnie, niech mi ktos wytlumaczy, co to jest ten karbid? :mrgreen:


To cos takiego do spawania, jak polejesz wodą to wydziela palący się gaz.

Hehe, saletra to było coś! Używana do bączków - w kapslach od wódki, albo wpychana w dezodoranty. Mi też raz prawie ręki nie wyrwało :)
_________________
Fragment mojego Sword&Sorcery 8)
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 19:49   

Karbid jest to jakiś tam związek węgla. W kontakcie z wodą powoduje powstanie acetylenu, który się ślicznie pali :)
 
 
Argael 
Yoda


Posty: 901
Skąd: Wrocław
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 19:50   

Ja, podobnie jak MrMorgenstern, wrzucałem ludziom przez okna różne dziwne rzeczy, walające się po podwórku. Kiedyś się nawet rura od odkurzacza trafiła :) . Raz nawet domownicy tak się wkurzyli, że wyszli nas sprać, jeden z jednej strony, drugi z drugiej (obszedł blok). Ale my byliśmy wtedy już gdzie indziej i z daleka się nabijaliśmy z szukających nas ludzi. :twisted:
_________________
今という時は二度と戻らないんだから。一期一会だぞ。
 
 
 
Tomcich 
Tigana


Posty: 6557
Skąd: Ino
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 19:59   

Karbid to węglik wapnia CaC2, jak polejesz wodą wydziela się wyjątkowo palny acetylen. :mrgreen:
_________________
- Jak tam życie?
- Muchom by się spodobało..
 
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 20:10   

no tak, my tam do tych puszek plulismy przed wrzuceniem zapalki :mrgreen:
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
Piotrek Rogoża 
Lyterat


Posty: 822
Skąd: inąd :)
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 20:24   

Ja byłem szalenie zdolny. Za pomocą lyżeczki rozkręciłem na części pierwsze bajerancki radiomagnetofon, przywieziony przez ojca z Anglii. Do dziś cała rodzina zachodzi w głowę, jak mi się to udało 8) .
_________________
Moje życie to Truman Show. W reżyserii Koterskiego.
www.piotrrogoza.wordpress.com
 
 
Piech 
Hieronim Berbelek


Posty: 3569
Skąd: Poznań
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 20:46   

Ja karbinu nie tykałem. Nie wiadomo kiedy pieprznie. Znajomy chłopak oko stracił. Do ogniska też nie wrzucałem niczego wybuchowego, z tych samych powodów. Sam odpalałem swoje mikstury. Robiłem też rakiety na bazie silniczków odrzutowych, które można było kupić w składnicy harcerskiej. Rakiety startowały z prowadnicy zrobionej z drutów do robótek dziewiarskich mojej mamy.

Moim wielkim i na szczęście niezrealizowanym projektem była produkcja nitrogliceryny. Przeczytałem w "Tajemniczej Wyspie" jak to się robi. Kupiłem wszystkie surowce. Nie udało mi się jednak ze stężonego kwasu solnego zrobić kwas azotowy. Nie miałem porządnego laboratorium chemicznego, chociaż próbowałem takowe urządzić na strychu.
_________________
Nie wyrabiam psychicznie, gdy skarpetki są nie do pary.
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 21:14   

moj brat mial cztery latka, moja siostra dwa.
tata naprawial syrenke na podworku (to bylo w czasach, kiedy jeszcze istnialy syrenki 104 z drzwiami pod wiatr).
syrenka stala na hamulcu recznym przed drzwiami, silnik byl wyciagniety; kilka metrow dalej braciszek bawil sie w trawie, a wlasciwie w bardzo gestym dzikim rumianku.
podworko jest z gorki...
moja siostrzyczka weszla jakos do samochodu i zwolnila hamulec. przejechala nogi mojego brata i zatrzymala sie dopiero na plocie od sasiadow.
najlepsze w tym jest, ze nie mial nawet siniaka.
ot, dowod na lecznicze wlasciwosci rumianku :mrgreen:
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 23 Czerwca 2006, 21:46   

Ja jak bylem maly to ponoc z uwielbieniem tluklem (a przynajmniej probowalem) lustra, im wieksze tym lepsze :D A byly to jeszcze czasy, kiedy nie bylo latwo takie lustro odkupic.

Co tam jeszcze, prowadzilem eksperymenty z plomieniem, najpowazniejsza ofiara stala sie firanka.


Ale brat mojej mamy to byl dopiero numer. Przygod mial wiele, czesc dosc makabrycznych. Kiedys np. probowal udowodnic, ze szklo, tak jak lod, topi sie w ustach. No i wrocil do domu z ustami pelnymi tluczonej butelki i krwii - dluuugo potem jadl przez rurke. Kiedys tez malo sie nie oskalpowal gwozdziem sterczacym z dziury w plocie, przez ktora to dziure przelazil. A to tylko dwa drobne przyklady jego dzialalnosci :shock:
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 24 Czerwca 2006, 08:05   

Co do syrenki - ale już późniejszej, to była u nas i taka. Bawiliśmy się z braćmi w środku, bo auto jeździć niby jeździło. ale ojciec uruchamiał je raz na rok, bo strach się było w trasę puścić, bo mogła się zepsuć w każdej chwili.
Klasyczną zabawą była wymiana świec. Nikt potem nie wiedział, które nparawdę były zepsute. No ale jak się bawiliśmy, to brat mnie wkurzył. Przytrzasnąłem mu palce maską samochodu. Syrenka ma cieżką maskę ;)

Ogniem się nei bawiłem. Trochę tam saletrą, ale tyle co nic.

Raz prawie zabiłem brata, a przynajmneij połamałem. Mieliśmy w lesie ukrytą taką fajną huśtawkę, stalowa lina owinięta na gałęzi, stalowy pręt żeby usiąść. Wszystko porządnie zrobione, konar zdrowy i gruby, nie ma bata, żeby się urwało. No ale drzewo stało na skarpie, a ta opadała ostro w dół, jakieś 4 metry. Brat usiadł na pręcie, a mi się to nie widziało, bo ja chciałęm, no to go szarpnąłem, został wisieć na pręcie nogami... a glową w dół jakieś 4 metry nad ziemią. Na szczęście był obok starszy kuzyn, który pomógł mi brata uratować ;)
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37610
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 24 Czerwca 2006, 08:30   

Cytat
Brat usiadł na pręcie



Hmmmm...
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 24 Czerwca 2006, 08:50   

Bez skojarzeń :P
 
 
mawete 
bosman


Posty: 13096
Skąd: Lublin
Wysłany: 24 Czerwca 2006, 13:20   

Workami z wodą w ludzi rzucaliśmy z 3-ciego piętra... Saletra rulez - raz coś większego odpalaliśmy (za diabła nie pamiętam co) i wsadziliśmy w to kilka śrub - wybiło okno u sąsiada na 3cim pietrze. Chyba byłem terrorystą :D A! Nadmanianganian potasu też się nadaje :mrgreen: Topiliśmy złotówki saletrą. Rozwałiłem koledze głowę cegłą :D Zamroziliśmy sąsiadce róże - nie pamiętam czym kolega przyniósł od ojca z pracy - coś mi sie obija w głowie ze był to skkroplony tlen... Dziadkowi cały suszony groch spaliłem :D ... Jak ganialiśmy się po cmentarzu to rozwałiłem głową krzyż - głowę też rozwaliłem :D
Sporo tego jeszcze było :D :D :D
 
 
MrMorgenstern 
Stalowy Szczur


Posty: 1015
Skąd: Solaveria
Wysłany: 24 Czerwca 2006, 16:18   

mawete:
Cytat
Jak ganialiśmy się po cmentarzu to rozwałiłem głową krzyż - głowę też rozwaliłem :D


Szatanista! :twisted: :P
_________________
Fragment mojego Sword&Sorcery 8)
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 24 Czerwca 2006, 17:52   

mawte.. przelot krótki przez życie młodeto terrorysty ;)
 
 
Iscariote 
Wiedźmikołaj


Posty: 4787
Skąd: Łódź
Wysłany: 24 Czerwca 2006, 22:19   

Zrywałem babci tapetę ze ścian, przewróciłem telewizor na siebie. Pobiłem paru kolegów, nawrzucałem na wychowawczynię bo mi debilna uwage wpisała i nada uważam, ze ja miałem rację.. a tak to chyba nic no... :?
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 25 Czerwca 2006, 12:22   

Ja inwencję miałam niemałą, a moja rodzina świadomość tejże. Dlatego byłam bezustannie pilnowana i nie zdążyłam narozrabiać:) Moim najbardziej chyba zbójeckim wyczynem było wrzucenie znalezionego pod stołem zakurzonego guzika do herbaty jakiegoś starszego pana, który długo i nudno dyskutował o interesach z moją mamą. Szyby mam na koncie chyba trzy: dwie w domu wypadły od trzaśnięcia drzwiami, trzecią (na wyjeździe) stłukłam butelką rzuconą niecelnie w pewnego młodziana. W wieku ok. trzech lat napędziłam stracha mamie i babci udatnie chowając się za tapczanem. Akcja poszukiwawcza objęła całą klatkę schodową. Kiedy zaś w mojej podstawówce trwały przygotowania do jakichś zjazdów dużych i nudnych ludzi (odbywały się cyklicznie), zakradałam się do wielkiej sali z rzutnikiem i smakując adrenalinę przestawiałam przeźrocza z jakimiś wykresami i coś po nich rysowałam:) Do dziś cieszę się, że nikt mnie nigdy na tym nie przyłapał;-)
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Henryk Tur 
Galadriela


Posty: 1943
Skąd: from pentagram
Wysłany: 25 Czerwca 2006, 13:20   

Ja się przyznać nie mogę, bo się jeszcze niektóre sprawy nie przedawniły :P
_________________
www.soniatur.w8w.pl
www.civilizationiv.pl
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 25 Czerwca 2006, 13:22   

Ano. Ja też się nie przyznam, że ta dziura w szafce jest od strzału z łuku:-)
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 25 Czerwca 2006, 17:30   

Haletha - :bravo :bravo :bravo zwlaszcza za urozmaicenie prelekcji :)
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 26 Czerwca 2006, 13:16   

Nikogo nie zabiłem co prawda, ale blisko bywało. Mieszanki palno-wybuchowe to był nr 1, palenie wojskowych rac i różnych naboi (niektóre fajnie pizgały) robienie trucizn ze starych tabletek i innych rzczy (np.trutki na myszy), przywiązywanie do większych much nitek i pociąganie za nie od czasu do czasu, łapanie pająków i obrzucanie się nimi na lekcjach, zbieranie zdechłych żab i wrzucanie komuś do tornistra, zrzucanie woreczków w wodą z dachu na przechodniów, kładzenie naboi na szyny kolejowe, zastawianie pułapek na słonie (dół z wodą przykryty z wierzchu delikatną konstrukcją maskującą), podpalanie traw i sam nie pamiętam co jeszcze. Chyba nie byłem zbyt grzecznym chłopcem. Za to moja Ania sypała śpiącym pijakom piasek i śmieci do uszu i ust :lol:
 
 
mawete 
bosman


Posty: 13096
Skąd: Lublin
Wysłany: 26 Czerwca 2006, 14:04   

Wrzuciłem nabój bez prochu do ogniska... ale wszyscy spieprzali... :mrgreen:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group