Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Szorty inwazyjne - głosowanie do 26 stycznia

Która inwazja podbiła twoje ser... Twój mó... Cię podbiła.
Duma i nadzieja
7%
 7%  [ 4 ]
Gdzieś w galaktyce. Barbarella forever.
18%
 18%  [ 10 ]
Hej kolęda, kolęda!
7%
 7%  [ 4 ]
Inwazja tunguska
11%
 11%  [ 6 ]
Jak się to robi w Paryżu
24%
 24%  [ 13 ]
Ku chwale!
12%
 12%  [ 7 ]
Trzech panów w komorze
12%
 12%  [ 7 ]
Weterani
5%
 5%  [ 3 ]
Nie chce mi się z Wami gadać [żaden]
0%
 0%  [ 0 ]
Głosowań: 24
Wszystkich Głosów: 54

Autor Wiadomość
baranek 
Wróbel galaktyki


Posty: 5606
Skąd: Toruń
Wysłany: 12 Stycznia 2014, 21:19   Szorty inwazyjne - głosowanie do 26 stycznia

Duma i nadzieja napisał/a
- Sir! Dlaczego nie realizujemy zakładanego planu?
- Ponieważ uległ on zmianie. Otrzymała pani nowe wytyczne, więc proszę je realizować!
- Ale… Ziemia pozostanie praktycznie nie broniona! Zespół komodora Wickhama jest zbyt słaby i zostanie błyskawicznie unicestwiony! Co przez to uzyskamy?!
- O ile pamiętam, przysięgała pani posłuszeństwo rozkazom! Od kiedy to w marynarce kwestionuje się polecenia dowódców?
- Ale to nie jest zwykła sytuacja! Zna pan symulacje – nawet przy pełnym zaangażowaniu floty mamy tylko siedemnaście procent szans na powstrzymanie tego ataku… Na Boga, mówimy tu o przetrwaniu ludzkości!
- Właśnie przetrwanie jest przyczyną zmiany planów. Jeżeli nie jest pani w stanie wykonać otrzymanych rozkazów, zostanie pani pozbawiona możliwości ich realizacji.
- Fitz, zaklinam ciebie na naszą wspólną przeszłość, by to chociaż nie był Wickham.
- Zapomina się pani, kapitan Bennet! Jako dowódca kieruję się wyłącznie nadrzędnym dobrem floty! Wybrałem najodpowiedniejszego oficera do tej misji.
-Samobójczej misji! George zginie… Mścisz się za to, że to jego wybrałam!
- Dość! Komandor de Bourgh, uznaję kapitan Bennet za niezdolną do pełnienia służby. Jako pierwszy oficer proszę przejąć dowodzenie nad „Dumnym”. Kapitan odesłać pod eskortą do izolatki. Wykonać rozkazy. Admirał Darcy, koniec transmisji.
*


- Admirale, wszystkie okręty floty przyjęły ciasny szyk, silniki pracują w trybie minimalnej emisji. Jesteśmy na kursie 034-015. Eta do wejścia na orbitę Jowisza pięć godzin. Zespół wydzielony obrał kurs na wroga. Przewidywany czas kontaktu z nieprzyjacielem cztery godziny czterdzieści jeden minut. Okręty komodora Wickhama właśnie odpaliły drony. Według naszych sensorów ich emisje odpowiadają śladowi elektronicznemu całej floty. Sir, czy mogę zadać pytanie?
- Proszę, poruczniku Bingley.
- Dlaczego? Przecież oddalamy się od nieprzyjaciela?! Siły komodora zostaną z łatwością pokonane. Ziemia będzie podbijana, a my nawet nie ruszymy palcem, aby temu zapobiec!
- Poruczniku, proszę mi zaufać i nie tracić nadziei. Sztab już od dłuższego czasu wiedział, że obrona jest skazana na porażkę, a obecność całej floty nie zmieniłaby zasadniczo sytuacji. W związku ze sporymi stratami nieprzyjaciela prognozowana okupacja Ziemi mogłaby być wyjątkowo okrutna. Powszechnie wiadomo jak Rigelianie potrafią być mściwi. Trzeba myśleć długofalowo. Gdy wejdziemy na orbitę Jowisza, to zrozumie pan dlacze…
- Panie Admirale, transmisja z „Próżnego”!
- Przesłać na ekran w mojej kajucie. Komodorze Gardiner, proszę chwilowo przejąć kontrolę nad flotą.
**


- Witaj, Fitz.
- Dla ciebie Admirale.
- Daj spokój Fitz, nigdy się nie lubiliśmy, a teraz, gdy wysłałeś mnie w samobójczą misję, wreszcie mogę to otwarcie powiedzieć. I pal licho dyscyplinę. Co zrobisz, postawisz mnie pod ścianę za niesubordynację?
- Dobrze, George. Czego chcesz?
- Jak zwykle współczujący i wrażliwy. Wiedz, że zginę jak mi poleciłeś. Nie dla ludzkości, floty czy posłuszny rozkazom. Zrobię to dla Lizzy.
- Wreszcie zrobisz dla niej coś dobrego!
- Ehh, nie byłem może najlepszym mężem, ale przyznaj mi choć trochę dobrych cech. Przynajmniej przy mnie czuła, że żyje. Nic dziwnego, że wybrała mnie, a nie taka bryłę lodu jak ty. Ale nie kontaktuję się z tobą by wymieniać obelgi. Proszę jedynie, abyś przekazał jej moje przeprosiny za wszystko, co złego jej uczyniłem. Proszę też, byś się nią zaopiekował. Zasługuje na to. Do zobaczenia w piekle, Fitz!
- Bez wątpienia. Żegnaj, George. I dziękuję…
***


- Admirale, wchodzimy na orbitę.
- Pełen skan, ale jedynie na czujnikach pasywnych.
- Sir, odbieram kilkanaście źródeł emisji! Komputer wskazuje, że większość pasuje do statków kolonizacyjnych klasy „Juno”. Ale przecież przed wybuchem wojny stworzono ich tylko dwa! A jedna z silniejszych emisji nie pasuje do żadnego ze znanych typów…
- To panie Bingley, jest właśnie „Nadzieja”.


Gdzieś w galaktyce. Barbarella forever napisał/a
- Halo! To jest najazd kosmicznych najeźdźców… yyyyy… z kosmosu!

- Nie, nie, nie!! No nie, przecież masz być agresywna, a nie miła jak C-3PO!

- To, co mam krzyczeć „Policja otwierać”? Znaczy „Kosmici otwierać”?!

- Nie, no nie denerwuj się. Może nic? Tylko wywal drzwi kopniakiem, wpadnij do pokoju, postrzelaj i zacznij mówić jak w filmach, no wiesz? Że niezidentyfikowana forma życia, albo poszukiwany uciekinier itd. Wymyślisz coś, a później tak jak ustalaliśmy: przywiązujesz i badasz. Wolisz blaster, czy broń plazmową?

- A co za różnica?

- Przerażasz mnie. Masz plazmę.

- Słuchaj, a nie możemy po prostu zagrać doktora, albo Tarzana i Jane? Albo mam! - Pani kapitan i niegrzeczny steward!

- …

- Ok. Postaram się. Dawaj tę plazmę. Liczę do trzech i wchodzę.

- Dobra dziewczynka. Aha, masz się nie śmiać!

- Jasne. Daj mi moment - Raz, dwa, trzy. Bum! Bum! Bank! Bank! Bank! Trrrrrrr! Bank! Baza, melduję unieszkodliwienie jednego okazu lokalnej fauny. Sytuacja opanowana, brak dalszego zagrożenia. Poprawka. Z obiektu podnosi się niezidentyfikowany, podłużny kształt…. Melduję, kod ryzyka zielony. Przypuszczam, że to może być swoisty rodzaj sondy, bądź wypustki… teraz, yyy, przeprowadzę analizę tego czułka, znaczy, khiaaa sooondy, manualnie, a następnie za pomocą wewnętrznego analizatora. Over.


Hej kolęda, kolęda! napisał/a

- Podaj mąkę!

- Co?

- Podaj mąkę!!

- A nie lepiej młotkiem?!

- Wymądrzać się bachor będzie - mąkę dawaj! Przysięgałeś?

- Przysięgałem.

- To dawaj tę mąkę, a jak rzucę, zapalaj i skacz za drzwi!

- łoł! Ojciec, ale jebnęło!

- No, … poszły sobie. Mąka drobniutka i jaśniutka jak zorze na godzinki Najświętszej Panienki, aj, dobrze, żeśmy ten nowy młyn pobudowali, jednak technologia to technologia... a ty synek nie klnij, no, w każdym razie nie przy matce.

- Ojciec, z nerwów mi się wyrwało... dziwne te Anioły jakieś. Upadłe może?

- Może i upadłe. Jakem na pielgrzymki chodził, tom takich jednak na malunkach na Górce nie widział. Te upadłe, to czerwone i czarne były z rogami i ogonem. A te tutaj, zielone jakieś, chude, bez ogona i nie spadły z nieba same, tylko w dużej metalowej patelni, w każdym razie tak Maryśka Kowalówna mówiła.

- Ej, ta to zawsze plecie.

- Plecie nie plecie, problem jest. Świnie nam wszystkie wyżarły, a teraz pod chałupę podchodzą. Kto by pomyślał, że takie chuderlaki mogą tyle zjeść?!

- To co robimy? Może jednak widłami?

- Nie synek. Przysięgaliśmy przed Panienką nie używać więcej narzędzi gospodarskich w lokalnych konfliktach. Może to próba na jaką nas Najświętsza wystawiła? Tutaj trzeba konceptem. Czytałem o tym.

- Ojciec, ale ty mądry jesteś.

- Oj, synek , synek. Zapamiętaj sobie, zamiast po pracy tylko pić i na sianie dziewki chędożyć, lepiej co jakiś czas przeczytać jakąś książkę. Byle tylko nie za często, równowaga i umiar muszą być we wszystkim.

- Tak jest ojciec!

- A teraz słuchaj. Pamiętasz jak czytałem w kwartalniku gospodarskim o biogazie? Co potem zrobiliśmy z kowalem instalacje w jego kuźni i piec w kuchni na gaz z obornika?

- noooo.

- A gdyby tak te zieleńce na tym gazie upiec?

- W domu? Ojciec, co ty? W piecu się nie zmieszczą. Trzeba by po kawałku wsadzać.

- Oj synek.... Nie w domu, a w oborze. Albo młynie, wtedy nawet nie trzeba by było używać gazu, tylko sam pył mączny by wystarczył do wybuchu. Ha! Ale szkoda młyna, świeżo pobudowany, a obora stara, i tak trzeba będzie stawiać nową.

- Ale jak? I ojciec zima, krowy w oborze...

- Zasadzką. Potrzebna nam przynęta, ale krów szkoda. Biegnij do obory i wyprowadź wszystkie poza Krasulą. Stara jest, złośliwa i mleka prawie nie daje. Będzie w sam raz. Zieleńce pokręcone zjadły wszystkie świnie, to może i krową nie pogardzą? Ja w tym czasie zajmę się instalacją gazową. Może jeszcze czymś podleję, co by ładniej wybuchło....Tylko uważaj na siebie synek.

***

- Ojciec! Ojciec!!

- Cii! Co się tak drzesz?!

- Krasula już tylko w oborze.

-Dobrze. Teraz wdziewaj to.

- Ojciec, co ty!

- Nie co ty, tylko zakładaj! Łeb tylko znalazłem, wciągaj na głowę, a tu masz futro barana do okrycia... No ładny, ładny z ciebie byczek! Teraz biegnij do zielonych. Skacz, mucz, mają cię zauważyć. Jak zaczną za tobą biec, uciekaj do obory, dźgnij krasulę, żeby wierzgała - może je to trochę zajmie. Potem skacz do tylnych drzwi. Zamknij je za sobą, zastaw i biegnij do mnie. Jak zieleńce będą w środku, zamkniemy oborę i podpalimy szmaty.

- Szmaty?

- Tak, skręciłem je, i nasączyłem naftą - to będzie taki, no... lont. To da nam czas, żeby się ukryć. Lont podpali siano, w oborze będzie gaz i wszystko powinno pięknie wybuchnąć razem z zieleńcami.

- I Krasulą.

- I Krasulą. A teraz synek biegnij i pamiętaj - masz skakać i muczeć, a potem do obory!

***

- Ledwie żyję. Co się ojciec śmiejesz?

- Ha, ha, ha! Żebyś ty się synek widział w tym przebraniu – ha, ha, ha – jak za tobą te zieleńce biegły – ha, ha, ha – oj trzeba będzie to powtórzyć za rok z dzieciakami – ha, ha, ha, - nazwiemy to Grudniowy bieg za krową!

- wrrryy…

- No dobrze, ha, ha, bykiem, albo nie, ha, ha, turem… o mam! Turoniem!


Inwazja tunguska napisał/a

- Gul
- Co tam masz, młody?
- Wiśniówkę
- Sam robiłeś?
- Gul, gul, yhy. Chce szef?
- Chorego pytaj. Dawaj! Gul, gul
- …
- Gul, gul
- …
- Gul, gul, gul
- Ale szefie...
- Gul, gul... faktycznie dobra. Co? A nie marudź. Masz!
- Gul, gul
- …
- …
- Wiesz co młody, tego..., młody, będziesz miał okazję się sprawdzić...
- Znaczy co, szefie?
- Ja się, powiem ci, teraz odrobinkę zdrzemnę, a ty przejmiesz stery. Będziesz, tego..., będziesz p.o. kapitana.
- Całkiem sam??
- No nie całkiem, ja będę sobie obok drzemał, tego...
- Ale szefie...
- Młody nie marudź! To rozkaz!
- Taaajest!
- No, to tego..., to na razie.
- …
- Aaa, młody pamiętaj, obudź mnie jak będziemy przelatywać koło Księżyca.
- Tajee..., gul
- Chrrrrrrrrrr... pfffff, chrrrrrrrrrr... pfffff, chrrrrrrrrrr... pfffff...

---

- Gul
- Chrrrrrrrrrr... pfffff, chrrrrrrrrrr... pfffff, chrrrrrrrrrr... pfffff...

---

- Gul, gul
- Chrrrrrrrrrr... pfffff, chrrrrrrrrrr... pfffff, chrrrrrrrrrr... pfffff...

---

- Gul
- Chrrrrrrrrrr... pfffff, chrrrrrrrrrr... pfffff, chrrrrrrrrrr... pfffff...

---

- Chyrchyr... pssss, chyrchyr... pssss, chyrchyr... pssss
- Chrrrrrrrrrr... pfffff, chrrrrrrrrrr... pfffff, chrrrrrrrrrr... pfffff...


Jak to się robi w Paryżu napisał/a
– Monsieur Lucasson, nawet pan nie wie, jak bardzo raduje mnie perspektywa wspólnej pracy!

– Mnie również, monsieur Spielbergé! Pański Edyp 2099 wywarł na mnie wielkie wrażenie. Cóż za wybitny koncept – by uciec przed przeznaczeniem bohater przenosi się w czasie, uwodzi własną matkę, zostaje swoim ojcem i na końcu popełnia samobójstwo. Rewelacja!

– Bez przesady, to była tylko wprawka na polu postfantastyki. Dzieło oczywiście zostało docenione, wszak Złoty Palec Akademii Psychoanalitycznej czy Laur Postdekonstruktywizmu nie trafiają się często w jednym roku. Najbardziej jednak cieszy mnie fakt, że jedyne 6% kosztów produkcji pokryła sprzedaż biletów a resztę dotacja państwowa – trudno o lepszy probierz prawdziwej sztuki.

– Doprawdy, znakomity wynik! A kiedy połączymy siły, spróbujmy celować w 5%, ba, może nawet w 4%!

– O, tak! Czy może pan już zdradzić parę szczegółów powstającego scenariusza?

– Film będzie opowiadał o inwazji Marsjan…

– Ach, już się domyślam: Marsjan symbolicznych, agresywnych patriarchalnych samców…

– Właściwe to nie do końca symbolicznych, takich Marsjan z Marsa.

– Monsieur Lucasson, ale czy to nie jest nieco, proszę wybaczyć wulgaryzm, amerykańskie?

– Ależ nie, jeśli pamiętajmy o fundamentalnym dialektyzmie semantycznym Marsa – to nie tylko rzymski bóg wojny, ale również czerwona planeta. Pańska intuicja była poniekąd trafna, rządząca na Marsie korporacja Marsjan to esencja militaryzmu, kapitalistycznego ucisku i religijnego zabobonu. Gdy wytępili niemal całkowicie opozycję: komunistycznych Egalitoxów, zmiennopłciowych Queerolian i ekologicznych Vertonów, przyszła kolej na podbój Ziemi.

– Zapowiada się niesamowicie!

– Już w pierwszych dniach inwazji okaże się, że spora część Ziemian pójdzie na kolaborację z najeźdźcami – w pierwszej kolejności prezydent USA, Watykan i Bank Światowy. Uciskana większa część ludzkości będzie odtąd uciskana podwójne – przez dotychczasowych ciemiężców i ich marsjańskich panów.

– Świetny pomysł, już oczyma wyobraźni montuję odpowiednie sceny. Choćby taką: wielki finansista gwałci bezkarnie w apartamencie hotelowym pokojówkę, a w pewnym momencie dołącza do niego Marsjanin z ośmioma fallusomackami…

– Super! Właśnie o takie szczegóły, o taki subtelny wkład mi chodziło, gdy proponowałem współpracę… Głównym protagonistką uczynię niejaką Amandę-Beatrix Marx, socjolożka i bojowniczkę Różowych Brygad. Wspierać ją będą aktywista Ruchu Wyzwolenie Dzieci z Instytutu Cohn-Bendita wraz ze swym kochankiem, ośmioletnim neoterrorystą o paranormalnych zdolnościach postępokinezy…

– Postępokineza, na czym to miałoby konkretnie polegać?

– Nooo, tu właśnie liczę na pana…

– Tak mi chodzi po głowie, na przykład, zdolność do niszczenia siłą woli zasobów pieniężnych, tego obleśnego reliktu kapitalizmu.

– Świetnie, czegoś takiego właśnie szukałem, ale po kolei… Nasza trójka dotrze na Marsa i nawiąże współpracę z tamtejszym ruchem oporu. Główna twierdza ciemiężców jest otoczona bankami – tu właśnie przyda się postępokineza: niszcząc ich skarbce, bohater otworzy drogę do siedziby Marsjańskiego Imperatora. Taka postinwazja w inwazji. Zostaje jeszcze jakieś pół godziny na finałową sekwencję rozprawy z czarnym charakterem!

– Tu mam pewien pomysł. Myślę, że absolutnie fascynujące będzie zrobienie tego w formie debaty akademickiej. Arogancki Imperator zostaje zmiażdżony argumentacją i eksploduje, a wyzwolona w ten sposób fala energii przeorientuje jego współpracowników na Postegalitovertoqueerolian.

– Krytycy będą zachwyceni. Tęczowa Salamandra murowana!

– No i te 4% pokrycia wpływami z biletów, to całkiem realistyczne. Tak sobie myślę, może nawet 3%…

Ku chwale! napisał/a
- Megawielki! - Jesteśmy gotowi do inwazji!
- Dziękuję . Wreszcie nadszedł ten dzień, po stu cyklach słońca Zumtu , kiedy jako pierwsi z naszej galaktyki podbijemyj tę planetę. Trezonie, proszę powtórz kolejność działań inwazyjnych.
- Tak jest, Megawielki! Wszyscy wiemy, że wcześniejsze próby bezpośredniego dotarcia na powierzchnię planety kończyły się niepowodzeniem. Każda z grup inwazyjnych po wejściu w atmosferę traciła łączność z Koordynatorem, znajdującym się na orbicie ostatniej planety tego układu. Nasi wojskowi doszli do wniosku, iż bezpośredni desant, z nieznanych przyczyn, jest niemożliwy. Najprawdopodobniej jakiś czynnik znajdujący się w atmosferze, lub zbyt mała masa własna naszych okrętów powodowały, że coś szło nie tak. Być może najważniejszą rolę w niepowodzeniach odegrał fakt, że sami jesteśmy dla nich, jak nasze mikroby dla nas.
- Trezonie, streszczaj się proszę, chociaż rozumiem Twoją potrzebę dokładnego wyjaśnienia wszystkiego co ma związek z inwazją...
- Oczywiście Megawielki . Właśnie tę różnicę wielkości postanowiliśmy wykorzystać. W pierwszej kolejności musimy dostać się do wnętrza bazy kosmicznej tych istot, znajdującej się na orbicie planety. Następnie wnikniemy do organizmów owych istot i zapanujemy nad ich centralnymi ośrodkami nerwowymi. Dzięki osiągnięciom uczonych będzie to proste zadanie. Zintegrowanie się z nosicielem i aklimatyzacja zajmie około siedmiu cyklów dziennych tej planety. Gdy nastąpi wymiana ekipy obsługującej bazę wewnątrz istot, dostaniemy się na powierzchnię planety i tam rozpoczniemy cykl klonowania, który pozwoli nam na szybkie przejęcie kontroli nad całą populacją, a następnie całą planetą. 2000 neurożołnierzy którymi dysponujemy wystarczy, aby przejąć kontrolę nad istotami w bazie.
- Dziękuję, widzę, że wiesz o co chodzi. Ja poprowadzę pierwszy szwadron a Ty, Trezonie, drugi.
- Tak jest, Megawielki! Ku chwale Absy!
- Ku chwale, Trezonie.
• • •
- Sasza, jakoś dziwnie się czuję, po dzisiejszej naprawie baterii słonecznych.
- Już za długo tu siedzimy, Wania. Na szczęście jeszcze tylko tydzień i do domu - do Nadii, dzieci...
- A no…
- Wania, polej tego Twojego samogonu, na chandrę i ku chwale Kraju Rad.
- Ku chwale, Sasza!
• • •
- Układ immunologiczny zneutralizowany, Megawielki. Odbiór!
- U nas też, Trezonie. Rozpoczynamy działania w krwioobiegu, w celu przedostania się do centralnego układu neuronów, sterującego istotami. Odbiór!
• • •
- Megawielki! Odezwij się! Megawielki! Zostaliśmy zaatakowani przez silnie toksyczny i żrący związek chemiczny! Nasze osłony nie wytrzymują i ulegają gwałtownie rozkładowi! To niemożliwe, tak natychmiastowej reakcji jeszcze nie widziaaaaa...
- Trezonie, my też je...
• • •
- No to Wania, na drugą nogę!
- Pajechali!
• • •
- Tu kosmiczny koordynator do Megawielkiego. Co się u was dzieje? Powtarzam, co się u was dzieje, do jasnej cholery?!

Trzech panów w komorze napisał/a
- Centrala? Centrala, tu orbitalink na Bakuunie. Centrala? Odbiór!
- Od wczoraj próbujesz się z nimi połączyć. Nie sądzisz, że brak odzewu oznacza, że całą okoliczną łączność trafiła jasna cholera? Normalna rzecz przy ataku.
- Ale, panie kapitanie, musimy powiadomić dowództwo o inwazji. Przyślą wsparcie...
- Moralne, z pewnością. Posłuchaj, chłopcze. Najbliższa baza, zdolna wysłać grupę taktyczną, jest lata świetlne od nas. Dosłownie, lata świetlne. A ten... to coś siedzi tuż obok i tylko dziesięć cali tytanowej śluzy nas oddziela. Naprawdę uważasz, że nasi zdążą przed nim?
- Przecież obiecywali. Gdy nadejdzie czas, nie zostawimy was.
- I uważasz, że dotrzymają słowa dla wystraszonego gołowąsa, okulawionego dowódcy i wykrwawiającego się na podłodze sierżanta? Przy okazji, gdyby nawet, jakimś wielkim przeklętym cudem, cała Flota Imperialna przybyła nam z odsieczą, to dla ciebie, chłopcze, mieliby tylko sąd polowy i pluton egzekucyjny w gotowości.
- To było niechcący...
- Niechcący? Strzeliłeś człowiekowi w brzuch niechcący?!
- Wydawało mi się, że coś się tam rusza...
- Tak! Jego ręka! Przeklęta ręka, przeklętego sierżanta, który drapał się po przeklętym brzuchu! Ma wielki bęben, to i drapania sporo. Ale to nie powód, żeby do niego strzelać!
- ... akhem, akhu...
- Spanikowałem...
- Ooo taaak. Pisnąłeś jak panienka z prowincji, zamknąłeś oczy i wywaliłeś mu ogromną dziurę w brzuchu. Widzisz? Przechodzi na wylot!
- ... akhu... Kapitanie, akhem... łaskocze mi pan wątrobę...
- Wybaczcie, sierżancie. Ale słowo daję, kogo teraz przyjmują do służby? Ten tutaj, między nami mówiąc, pewnie do ubiegłego roku zbierał ughury na jakiejś przeklętej farmie na końcu galaktyki.
- Słyszę was!
- Albo wypasał runghaki... akhu...
- Albo, daję słowo. Mógł też umilać czas żołnierzom na jednej z tych planet zewnętrznego pasa. Piskliwy jest. Ah! kapralu, czy to pistolet, czy tak się pan cieszy na mój widok? I tak pewnie drobi stópkami...
- ... akhu...
- Moim ojcem jest generał Tulius, bohater Imperium!
- Czyżby? Przyjechał na twoją przeklętą farmę, przesłonił słońca, wyciągnął rękę i powiedział: John, czy tam inny Luke, jestem twoim ojcem. Biorę cię pod skrzydła swe. Dorównaj mojej legendzie.
- N-n...
- Coś mówiłeś, chłopcze? Nie dosłyszałem.
- ...łał lis...
- Proszę?
- Przysłał list!
- List?
- T-tak. Że jako Ojciec Narodu, wzywa...
- No, daję słowo. Słyszycie to, sierżancie?
- ... akhu...
- Mogli zmobilizować batalion beczek po kapuście i mieliby większe szanse. A dwa bataliony i eskadra donic, pozwoliłaby...
- Cicho!
- Ostrzegam cię, chłopcze. Atak, czy nie, jeśli jeszcze raz w taki sposób odezwiesz się do przełoż...
- Cicho! Słyszę jakieś chrobotanie.
- Pewnie ten obcy usiadł pod ścianą i drapie się po brzuszysku. Idź szybko i załatw go. Pamiętaj tylko: pisk, oczy, spust. Dorównaj legendzie!
- Idzie w górę, przez wentylację...
- Siedzimy w komorze projektowanej na takie przypadki. Nie ma sposobu, żeby... O w mordę!
- Kapitanie!
- Dawaj pistolet, chłopcze. Pistolet!
- N-nie mam! Zabrał mi go pan i zamknął w tej szafce, na której siedzi tamto... Centrala? Centrala, odbiór!
- Fhoon... H'omm...
- ... akhu... chyba ty, parszywcu...
- Galaktyczna szumowino! Postąpiliście o jedną planetę za daleko! Wy, kosmiczne, pomarszczone, wielkookie ci...
- Centrala! Centrala!
- ...akhu, akhu...

***

- Udało się nawiązać kontakt z orbitalinkiem na Bakuunie?
- Nie, panie komandorze. Od wczoraj bez zmian.
- Próbujcie dalej.
- Tak jest. Na wszelki wypadek rano wysłaliśmy do nich naszego technika z rejonu. Jeden z pozagalaktycznych imigrantów i dzieciaki się śmieją, że ma latarkę w palcu, ale jeśli chodzi o łączność, to o drugiego takiego speca trudno.
- Informujcie mnie.
- Tak jest, panie komandorze. Ku chwale Imperium!
- Ku chwale.

Weterani napisał/a
- Tak, porucznik Rogers przy telefonie, tak, słucham. Tak jest sir. Rozkaz sir! Bez odbioru. Sierżancie, proszę zebrać ludzi. Wychodzimy na powierzchnię, mamy osłaniać ewakuację sztabu, jeszcze tylko zadzwonię...
- Wyjście z bunkra w tej sytuacji to pewna śmierć sir, nic już nie uratuje sztabu, nie ma sensu ginąć razem z nimi.
- Sierżancie dostaliśmy rozkaz i wykonamy go, proszę nie dyskutować tylko robić co mówię!
- Poruczniku naprawdę chce pan umierać razem z tymi na górze? Pan jest prosto po akademii ja rozumiem, że regulamin, ideały i takie tam, ale ja już walczyłem z wroxami na Orionie, proszę mi uwierzyć, że to nie ma sensu.
- To jest bunt, jestem zmuszony …

- *beep*, zastrzeliłeś porucznika, sierżancie.
- Pierwszy sięgnął po broń, nie miałem wyjścia. Słyszeliście chciał zabić nas wszystkich. Odłóż blaster szeregowy! Nie celuj we mnie!
- Zabiłeś porucznika, to jest bunt, tak nie można!
- Szeregowy odłóż broń! To jest rozkaz!
- Tom daj spokój, opuść lufę.
- Stary wyluzuj, no przecież sam słyszałeś, że chcieli nas na śmierć posłać.
- *beep*, *beep* was, normalnie was *beep*!
- Szeregowy, ten rozkaz to wyrok śmierci, nic już nie uratuje sztabu. Nam tutaj głęboko w bunkrze nic nie grozi. Chcesz żyć czy zginąć?! Zobacz twoi koledzy to rozumieją, oni byli już na wojnie wiedzą co i jak. Ty jesteś świeży ale posłuchaj głosu rozsądku, zaufaj naszemu doświadczeniu. To jest wojna, trzeba żyć by walczyć, martwi nie pomożemy naszym wygrać. U góry jest teraz piekło, jedyne rozsądne wyjście to czekać na posiłki. No mądry chłopak. Będą jeszcze z ciebie ludzie. Teraz razem z Adamsem zaniesiecie ciało porucznika na stanowisko wyrzutni. Green, Kovalsky, Novik idźcie przodem, lepiej żeby nikt ich nie widział z ciałem. Smith weź tę skrzynkę zostawisz ją koło ciała porucznika. Jackson ty zostajesz tutaj.

- … pięćdziesiąt, pięćdziesiąt jeden ...
- Co pan liczy sierżancie, do czego ten detonator?
- Sześćdziesiąt!
- O *beep*, całkiem blisko jebło, coś ty wysadził?!
- Ja? To obcy rozpieprzyli stanowisko wyrzutni. Szkoda chłopaków ale na wojnie tak bywa.
- *beep* cię! Przecież to nasi! Coś blokuję drzwi nie mogę ich otworzyć! Pomóż mi, trzeba zobaczyć, pomóc.
- Daj spokój, tam nikt nie mógł przeżyć, to porządny ładunek plazmowy był. Drzwi nie otworzysz gruz zasypał nas na dobre. Jesteśmy uwięzieni dopóki odsiecz nas nie wyciągnie.
- Morderco zabiłeś ich, zabiłeś wszystkich!
- Uspokój się! Na wojnie twardym trzeba być! Świadków miałem zostawić? Posłuchaj *beep*, obiecałem twojej matce, że ze mną nie zginiesz, a ja słowa dotrzymuję. Może jeszcze jakiś medal ci załatwię. Kiedyś mi za to podziękujesz.
- To byli moi koledzy!
- Odłóż broń, nie wygłupiaj się, no co ty własnego wujka chcesz zastrzelić?
_________________
Życie, ku*wa, jest nowelą.

"Pisze się po to, żeby było napisane" - Zygmunt Kałużyński
 
 
baranek 
Wróbel galaktyki


Posty: 5606
Skąd: Toruń
Wysłany: 12 Stycznia 2014, 21:26   

Czytajcie. Głosujcie. Komentujcie.
Teksty podałem w ten niebanalny sposób, ponieważ same z siebie podzielone są na części, a chciałem, żeby było czytelnie. Dlatego każdy jest w oddzielnej 'ramce'.
Pojawiło mi się mnóstwo dziwnych znaczków przy wklejaniu, starałem się nad nimi zapanować, ale jeśli coś pochrzaniłem - proszę Autorów o cynk.

No i bawcie się!
_________________
Życie, ku*wa, jest nowelą.

"Pisze się po to, żeby było napisane" - Zygmunt Kałużyński
 
 
baranek 
Wróbel galaktyki


Posty: 5606
Skąd: Toruń
Wysłany: 12 Stycznia 2014, 22:02   

Zawsze jest tak, że ktoś musi zacząć.
Dwa głosy oddałem. Widać :)
Na "Gdzieś w galaktyce" - nie spodziewałem się, że temat będzie pretekstem do świntuszenia, ale okazuje się, że poświntuszyć można zawsze.
I na "Inwazję tunguską" - pomysł git. Wykonanie nieliche. Urzekł mnie gasnący z wolna dialog.
Generalnie - nieźle wyszło. Nie zawsze może i nie do końca spejsoperowo, ale uważam, że Autorzy dali radę.

Tyle ode mnie. Przynajmniej w temacie głosowania. Postaram się może jeszcze trochę poagitować i pożebrać o głosy, i komentarze.
_________________
Życie, ku*wa, jest nowelą.

"Pisze się po to, żeby było napisane" - Zygmunt Kałużyński
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 12 Stycznia 2014, 22:17   

nie jest źle z ilością i nawet, pomimo bardzo sprecyzowanego tematu, jest całkiem niezły rozrzut treściowy :) .
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 10:52   

Mogłabym prosić o wyjaśnienie gdzie są kosmici z kosmosu w Inwazji tunguskiej ? To jest nawiązanie do katastrofy tunguskiej? Ale czemu ci "kosmici" są jak Sasza i Wania z "Ku chwale", którzy jakimś cudem, po wypici zbyt dużej ilości alkoholu, porwali eksperymentalny dwuosobowy statek kosmiczny i go rozwalili. Czemu "wiśniówka"? A nie jakaś inna bardziej "kosmiczna" nazwa. Wiśniówka sugeruje, że jest zrobiona z owoców wiśni, które potrzebują drzewa wiśniowego, a to z kolei potrzebuje gruntu (albo przynajmniej jakiegoś podłoża), wody, substancji mineralnych, CO2, tlenu, energii słonecznej, pszczół do zapylania, albo przynajmniej Chinczyków (wybili swoje pszczoły, wiec teraz cześć drzew owocowych muszą zapylać ręcznie), pór roku - albo chociaż jakiegoś okresu indukcji kwitnienia. To wszystko sugeruje, że pochodzą oni z Ziemi, albo planety łudząco do Ziemi podobnej, co mogłoby z kolei wskazywać, uwzględniając różnice w podboju kosmosu(?), że "kosmici" są być może założycielami życia na Ziemi, i być może terraformowali Ziemię (?), na podobieństwo ich ojczystej planety. Czy w takim razie są kosmitami? Do tego posiadają pewne cechy sugerujące, że są ludźmi, albo to raczej ludzie są tacy jak oni, czyli jesteśmy jedną wielką rodziną? Nawet jeżeli mieli by dokonać inwazji, bo Ziemia się zbuntowała, to byłoby to raczej jak europejskie próby anty-niepodległościowe względem kolonii w Ameryce. Do tego czemu tylko dwie osoby? Reszta była uśpiona, aby lepiej przetrwać podróż? Tylko, że jeżeli oni byli tak blisko Ziemi i mieli dokonać inwazji, to reszta załogi powinna już być na nogach. Uwzględniając podobieństwo do ludzi powrót do pełnej sprawności bojowej po okresie hibernacji zajął by im trochę czasu. Tak więc co - dwuosobowa inwazja? A jeżeli nie, czyli byli daleko, a reszta załogi była w hibernacji, to czemu nie włączyli dodatkowo autopilota (no i ile oni spali?)? Zapomnieli bo za dużo wypili? Inna sprawa, że uwzględniając ich miłość do wiśniówki, to byłaby raczej wizyta towarzyska, ewentualnie nie pociągnęli by długo, gdyby odkryli ile rożnych alkoholi istnieje na Ziemi, zapili by się na śmierć.

Czy ja mam do tego złe podejście? :( i czepiam się o słowo "Wiśniówka"? Ale szorty są "o słówka".

W "Jak to się robi w Paryżu" - przynajmniej kręcą film o inwazji kosmitów. "W Galaktyce" kosmici są pretekstem do gry erotycznej. Więc wymagania tematu w jakiś sposób są, chociaż nie sądzę, aby film z "Jak to się robi w Paryżu" miał tylko 5% pokrycia z biletów, gdyby pokazał to wszystko co autorzy planują, na czele z gwałtem pokojówki przez Marsjanina z 8 fallusomackami. Ale doceniam żarty ze współczesnego kina :)
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37525
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 10:55   

Czaga napisał/a
Mogłabym prosić o wyjaśnienie gdzie są kosmici z kosmosu w Inwazji tunguskiej ? To jest nawiązanie do katastrofy tunguskiej? Ale czemu ci kosmici są jak Sasza i Wania z Ku chwale, którzy jakimś cudem, po wypici zbyt dużej ilości alkoholu, porwali eksperymentalny dwuosobowy statek kosmiczny i go rozwalili. Czemu wiśniówka? A nie jakaś inna bardziej kosmiczna nazwa. Wiśniówka sugeruje, że jest zrobiona z owoców wiśni, które potrzebują drzewa wiśniowego, a to z kolei potrzebuje gruntu (albo przynajmniej jakiegoś podłoża), wody, substancji mineralnych, CO2, tlenu, energii słonecznej, pszczół do zapylania, albo przynajmniej Chinczyków (wybili swoje pszczoły, wiec teraz cześć drzew owocowych muszą zapylać ręcznie), pór roku - albo chociaż jakiegoś okresu indukcji kwitnienia. To wszystko sugeruje, że pochodzą oni z Ziemi, albo planety łudząco do Ziemi podobnej, co mogłoby z kolei wskazywać, uwzględniając różnice w podboju kosmosu(?), że kosmici są być może założycielami życia na Ziemi, i być może terraformowali Ziemię (?), na podobieństwo ich ojczystej planety. Czy w takim razie są kosmitami? Do tego posiadają pewne cechy sugerujące, że są ludźmi, albo to raczej ludzie są tacy jak oni, czyli jesteśmy jedną wielką rodziną? Nawet jeżeli mieli by dokonać inwazji, bo Ziemia się zbuntowała, to byłoby to raczej jak europejskie próby anty-niepodległościowe względem kolonii w Ameryce. Do tego czemu tylko dwie osoby? Reszta była uśpiona, aby lepiej przetrwać podróż? Tylko, że jeżeli oni byli tak blisko Ziemi i mieli dokonać inwazji, to reszta załogi powinna już być na nogach. Uwzględniając podobieństwo do ludzi powrót do pełnej sprawności bojowej po okresie hibernacji zajął by im trochę czasu. Tak więc co - dwuosobowa inwazja? A jeżeli nie, czyli byli daleko, a reszta załogi była w hibernacji, to czemu nie włączyli dodatkowo autopilota? Zapomnieli bo za dużo wypili? Inna sprawa, że uwzględniając ich miłość do wiśniówki, to byłaby raczej wizyta towarzyska, ewentualnie nie pociągnęli by długo, gdyby odkryli ile rożnych alkoholi istnieje na Ziemi, zapili by się na śmierć.
:shock: :shock: :shock:

Czaga, nietrzeźwa jesteś?
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 11:07   

Trzeźwa jestem. Dlatego nawet dopisałam w poprzednim poście, że chodzi mi o słowo "Wiśniówka" z początku dialogu - i że może czepiam się o słówka, ale szorty przez swoją krótką treść są "o słówka".

Nietrzeźwa byłam wczoraj. Karnawał się zaczął. I tym większe mam dzisiaj wątpliwości co do wiśniówki. Wczoraj mi to, że kosmici są jak ziemianie nie przeszkadzało :) , napiłabym się z nimi.

zamiast więc pytać czy jestem pijana wyjaśnij mi proszę moje wątpliwości. Chyba że sam nie wiesz? Albo wątpliwości nie masz. Tacy ludzie są ponoć najstraszniejsi, jeżeli chodzi o konflikty.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37525
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 11:20   

Ależ oczywiście, że wiem. To wiśniówka ze specjalnego szczepu wiśni tęczowej, który występuje wyłącznie na planecie ZX Spectrum 64 będącej satelitą słońca Timex FDD 3000.
Przecież to oczywiste. Wszyscy to wiedzą.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 11:50   

no widzisz, i było tak trudno? Dziękuję za wyjaśnienie. 8) nie jestem wszystkimi tylko sobą samą.
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 13:28   

Fidel-F2, od dłuższego czasu zastanawiam się, czy nie założyć Ci fanklubu. Jestem coraz bardziej przekonana do tego pomysłu. Chyba zacznę ćwiczyć szpagaty i salta, żeby zostać pierwszą cheerleaderką

Żeby nie offtopować... Tekstów więcej niż się spodziewałam, powiem szczerze :) Miłe zaskoczenie. Zaraz wydrukuję sobie wszystko większą czcioną i poczytam w domu na spokojnie :)
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37525
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 13:31   

mów dalej, nie przerywaj
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 13:51   

Fidel-F2 - przypuszczam, że pisałeś do Starscreem, ale wpisze się w konwencję - Krynico mądrości i Mędrcu mędrców, który zna tajemnice kosmosu, rozwiej moje dalsze wątpliwości i odpowiedz proszę na resztę trapiących mnie pytań. Czy faktycznie była to inwazja dwuosobowa, czy przyjacielska wizyta istot podobnych do ludzi, być może naszych przodków?

W tym momencie odpisałabym, że "mam to w *beep*", ale żywię nadzieję, że jesteś doskonalszy i ponad to. :oops: ;P:
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 15:34   

Fidel-2 - sprecyzuję może jeszcze bardziej - jeżeli zabawność tekstu ma polegać na tym, że jest to wyjaśnienie wybuchu tunguskiego, to albo był to jeden obiekt - i wtedy mamy tylko dwóch pijanych pilotów, albo było kilka obiektów i w każdym piloci byli pijani i zasnęli równocześnie. Bo jeżeli zasnęli piloci tylko jednego statku, to jednak jakaś inwazja by potem była, ewentualnie załoga innych statków by starała się nawiązać z nimi kontakt, co by obudziło tych pijaków i nie doszło by do katastrofy. Niezależnie od tego jaka była wersja wydarzeń, ciężko mi uwierzyć, że znajdowali się tam tylko pijani piloci, bo tak głupia cywilizacja nie opracowałaby statków kosmicznych.
Chyba, że był tylko jeden statek kosmiczny, piloci nie chcieli dokonać inwazji, tylko byli nieudacznymi i trochę przygłupimi międzyplanetarnymi przemytnikami.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37525
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 15:35   

Czaga bujać to my a nie nas. Bana prowokatorce.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 15:39   

Fidel-F2 napisał/a
Czaga bujać to my a nie nas. Bana prowokatorce.


Naprawdę? Zawiodłam się. Chciałam tylko powymieniać poglądy na temat szorta i wydarzeń tunguskich. W sumie po to można tutaj dyskutować? Czy nie?
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37525
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 15:46   

Czaga, już nie wiem czy Ty na serio mówisz serio? Przecież każdą Twoją wątpliwość da się wyjaśnić na 27 zyliardów sposobów. Pewnie autor coś tam sobie wymyślił a każdy czytelnik dopasuje to i tak po swojemu. Co jest summa sumarum bez znaczenia bo ten aspekt kompletnie nieistotny jest. To tak jakbyś oprotestowała Bolka i Lolka, że po jakiejś kraksie nic sobie nie połamali i nawet otarć naskórka nie widać. I w ogóle to ujowy film jest bo, o zgrozo, oni nawet naskórka nie mają.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 16:18   

Fidel-2, to o czym mam dyskutować, o przecinkach? Jestem biologiem, nie polonistą. To dział do dyskusji - jednym się coś podoba, innym nie. W poprzednich dyskusjach ludzie pisali, że coś im się nie podoba, albo nie ma sensu i nikomu to nie przeszkadzało. Ja tylko wyrażam swoją opinię o tym opowiadaniu - nie podoba mi się, nie widzę w nim sensu, więc miałam nadzieję, że ktoś podejmie dyskusję i naświetli mi tę historię z innej strony. Nie chciałam jednak pisać po prostu, że mi się nie podoba (nie widzę w tym szorcie inwazji, tylko jakiś pijanych przemytników), bo to nie fer względem autora.

Np. z poprzedniego konkursu dzięki negatywnej krytyce dowiedziałam się, że pisanie "zaangażowane" czy poruszające pewne kwestie bez "podkładki" wyjaśniającej najważniejsze dla opowiadania rzeczy jest głupie, bo nikt nie siedzi w mojej głowie i nie zgadnie o co mi chodziło. Nauczyłam się też, że nie wolno przeładowywać szorta- bo staje się ciężki w czytaniu.

Ta historia jest dla mnie po prostu nieprzemyślana i ma całą masę dziur i niedociągnięć jeżeli ma mówić o inwazji, bo jeżeli nie jest to inwazja, to historia jest ok- od dwójka samotnych pijaków w statku kosmicznym i tyle. Ale to moja opinia, nie musi być twoją.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37525
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 16:25   

W sumie masz rację, co ja wiem. To faktycznie kiepski szort. Inwazja we dwóch? Co to za inwazja. To już Bible miały większe szanse. Sorry za wtrącanie się.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 16:35   

Wiesz, ten szort może nawet wygrać, bo ludzie uwielbiają historie o nieudacznikach, do tego jeszcze pijanych. To sprawia, że sami czują się lepiej. Dlatego Charlie Chaplin czy Benny Hill byli tak popularni. Sama lubię Dwóch i pół i Simpsonów - gdzie masz zawsze jakiegoś nieudacznego i/bądź pijanego bohatera.

Chociaż Charlie ani jego brat z 2 i pół nie przeprowadzali kosmicznych inwazji w serialu.

I jeżeli to jest Twoje opowiadanie, jest mi przykro, że mogłam Cię urazić swoimi komentarzami, ale takie miałam odczucia i nadal mam. Styl opowiadania jest ok, i jest sprawnie napisane, tylko dla mnie jest dziurawe jak dojrzały ser.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37525
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 16:40   

Z pewnością tylko dlatego, racja.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37525
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 16:44   

A to widziałaś? To dopiero głupie jest.

http://www.youtube.com/watch?v=EzHDkfmcU78

Powyginana kreska kompletnie bez zachowania jakichkolwiek realiów. Dno.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Witchma 
Jokercat


Posty: 24697
Skąd: Zgierz
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 16:51   

Fidel, potworze, ja mam robotę, a zamiast tego teraz oglądam :mrgreen:
_________________
Basically, I believe in peace and bashing two bricks together.

"Wszystkie kobiety są piękne, tylko po niektórych tego nie widać."
/Maria Czubaszek/
 
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 16:52   

Nie, to jest fajne, szczególnie jeżeli jest się upalonym. Poza tym, tutaj się też liczy sam pomysł wykreowania świata za pomocą jednej kreski. Przy takim założeniu wszystko jest możliwe. Tego "pomysłu" wg. mnie brakuje w opowiadaniu o Inwazji tunguskiej, w którym wiśniówka tylko dobija całość już na początku. Wystarczyłoby wymyślić jakąś inną mniej ziemską nazwę sugerującą alkohol, albo środek odurzający.
 
 
baranek 
Wróbel galaktyki


Posty: 5606
Skąd: Toruń
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 16:58   

Czaga, coraz bardziej Cię lubię.
A jeśli chodzi o szorta...
Autor/ka opowiedział dowcip [mam nadzieję, że Autor/ka nie uzna słowa 'dowcip' za profanację literatury]. Dowcip jednych śmieszy, innych nie. Rozbieranie go na czynniki pierwsze i tłumaczenie, nie sprawi, że stanie się śmieszniejszy dla tych, których nie rozbawił.

Chociaż... Rozumiem Fidela. Proces tłumaczenia i rozbierania też może być zabawny :)
_________________
Życie, ku*wa, jest nowelą.

"Pisze się po to, żeby było napisane" - Zygmunt Kałużyński
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37525
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 17:12   

Czaga, Ty masz rację. Ale czepiłaś się wiśniówki a popatrz na te krowy. Że niby inteligentne ufoki ( musza być inteligentne, wszak technologicznie dały radę do nas przylecieć) nabrały się na chłopa za krowę przebranego? No bez jaj. i na dodatek wszystkie wlazły do obory i tam sie dały zagazować. Nosz kurna kompletnie nierealne.

Albo te u rusków we krwi. Bez sensów. Takie małe? Jakim cudem byłyby w stanie mózg wykształcić. No duractwo.

I w ogóle barankowi sie należą bęcki za wymyślenie takiego głupiego tematu. Przecież wiadomo, że żadnych ufoków nie ma i inwazji być nie może bo Einstein nie pozwala. Temat z gruntu durny i nierealny. baranek, wstydź się.

No ale baranek, masz rację. Kuźwa, jak ja sie w tę dyskusję dałem wciągnąć? Starscreem, będzie cheerleaderką a Czaga, naczelną prowokatorką. Ma dziewczyna talent.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Żelazny 
Luke Skywalker


Posty: 245
Skąd: Kock
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 17:14   

A ja jestem ciekawy czy sprawdzi się powiedzenie: nieważne jak się mówi byle by się mówiło...
 
 
Żelazny 
Luke Skywalker


Posty: 245
Skąd: Kock
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 17:19   

Fidel-F2 napisał/a
Czaga, Ty masz rację. Ale czepiłaś się wiśniówki a popatrz na te krowy. Że niby inteligentne ufoki ( musza być inteligentne, wszak technologicznie dały radę do nas przylecieć) nabrały się na chłopa za krowę przebranego? No bez jaj. i na dodatek wszystkie wlazły do obory i tam sie dały zagazować. Nosz kurna kompletnie nierealne.

Albo te u rusków we krwi. Bez sensów. Takie małe? Jakim cudem byłyby w stanie mózg wykształcić. No duractwo.

I w ogóle barankowi sie należą bęcki za wymyślenie takiego głupiego tematu. Przecież wiadomo, że żadnych ufoków nie ma i inwazji byc nie może bo Einstein nie pozwala. Temat z gruntu durny i nierealny. baranek, wstydź się.

No ale baranek, masz rację. kuźwa, jak ja sie w tę dyskusję dałem wciagnąć. Starscreem, będzie cheerleaderką a Czaga, naczelną prowokatorką. Ma dziewczyna talent.

Fidel-F2 A czy ktokolwiek z nas wie jak wyglądają kosmici?! :mrgreen:
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 17:20   

Fidel-F2 napisał/a


I w ogóle barankowi sie należą bęcki za wymyślenie takiego głupiego tematu. Przecież wiadomo, że żadnych ufoków nie ma i inwazji byc nie może bo Einstein nie pozwala. Temat z gruntu durny i nierealny. baranek, wstydź się.


:lol: Wiara zaczyna się tam, gdzie nauka nie sięga :lol: wierzę w życie pozaziemskie, ale ja generalnie wierzę, a skoro można w Boga/Bogów, to można i kosmitów. Wolałabym jednak wersję przyjacielską niż inwazyjną.

Fidel-F2 napisał/a

No ale baranek, masz rację. kuźwa, jak ja sie w tę dyskusję dałem wciagnąć. Starscreem, będzie cheerleaderką a Czaga, naczelną prowokatorką. Ma dziewczyna talent.


z pod twoich palców to prawdziwy komplement.

ps. może masz dosyć dyskusji z samym sobą? :*
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 17:25   

:* - żeby nie było wątpliwości - ta uwaga nie była próbą obrażenia, tylko sympatycznego przekomarzania - w każdym razie z mojej strony

off-top.
 
 
Matrim 
Kwiatek


Posty: 10317
Skąd: Zagłębie i Wielkopolska
Wysłany: 13 Stycznia 2014, 17:29   

O rany, już nawet buziaczki lecą... Uhuhu...
_________________
Scio me nihil scire.

"Nie dorastaj, to jest gupie i nie daje się cofnąć. Podobno." - Martva
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group