[Kruk Siwy]

Może, może ale nie takie rzeczy się opisywało. Sposób podania się liczy. No ale zostawmy Achaję. Mówisz, że Imladris był w porządku? Bo zeszłoroczny Krakon powiedzmy sobie szczerze nie przekonał mnie mimo, że organizatorzy wobec mnie byli ą i ę. Jednym z fajniejszych punktów programu było błądzenie po Krakowie z May i z Tobą. No i wieczorne spotkania.

[Martva]

Szczerze - tegoroczny Krakon, mimo chaosu organizacyjnego, podobał mi się bardziej niż zeszłoroczny. Programowo. Naprawdę ok. Było o niebo lepiej niż na Falkonie 2012 (kiedy to poszłam na może cztery prelekcje, z czego dwie już znałam, a na jednej się nie zmieściłam).

Imladris wyszedł fajnie, nie miałam przerw w prelekcjach dłuższych niż godzina, czasem zdarzało się że byłam głodna i nie miałam kiedy pójść jeść bo szkoda było punktów programu. Spotkania były pogrupowane w minibloki i zakończone dyskusją z prowadzącymi, co było fajne. Bardzo mało ludzi, więc kameralnie, i co krok wpadało się na kogoś znajomego. Mam jednak nadzieję że w przyszłym roku da się zrobić bliżej centrum i może będzie więcej gości (chociaż ci nieznani mi wcześniej ludzie poradzili sobie świetnie, myślę tu o młodych naukowcach z bloku gender zwłaszcza).

[Kruk Siwy]

Być może właśnie kameralność dała pozytywny efekt. Bo po ostatnim Polconie gdzie przewalały się tłumy (a przecież to wcale nie największy konwent) mam jakiś niesmak. Niby w porządku ale na jarmark mi to raczej patrzyło niż na zlot ludzi fantastycznie walniętych.

[Martva]

Zapewne, ten klimat starych konwentów, małe krzesełka w salach i tak dalej Organizatorzy nie chcieli robić drugiego Pyrkonu, to miał być oldskulowy konwent z programem, nie targi na tysiące osób. No i nie było wpadek - jak na akredytacji padł internet, to zrobili go z czyjegoś telefonu, zamiast nie wpuszczać ludzi przez następnych kilka godzin

I wychodzi na to że za rok powtórka: