 |
|
 |
To jeszcze nie koniec! Głosowanie do 16.09.2012 |
Który tekst uważasz za najlepszy? |
1. Antykwariat na Targowej |
|
13% |
[ 4 ] |
2. Jeden krok |
|
20% |
[ 6 ] |
3. Potrawa, która najlepiej smakuje na zimno |
|
30% |
[ 9 ] |
4. Pogromca czarnoksiężnika |
|
26% |
[ 8 ] |
5. Żaden :( |
|
10% |
[ 3 ] |
|
Głosowań: 26 |
Wszystkich Głosów: 30 |
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
eLAN
Alien

Posty: 353 Skąd: Polska
|
Wysłany: 2 Września 2012, 22:29 To jeszcze nie koniec! Głosowanie do 16.09.2012
|
|
|
Bardzo dziękuję Autorom, którzy udowodnili, że to jeszcze nie koniec i przysłali swoje teksty . Czytelników zapraszam do lektury i - rzecz jasna - głosowania!
1. Antykwariat na Targowej
Tuż obok starego Różyca był Antykwariat. Zaglądałem tam często szukając rzadkich książek i olśniony antykwariuszką. Była uroczą jasną panną, a książki na koniec zdobywała chyba nawet z pod ziemi.
Między dwoma witrynami skromne wejście, a za nim prostokątna sala z ladą z trzech stron, obniżoną na przeciw wejścia, za nią półki pełne książek. Na przeciwko wejścia dziwny, kuty w żelazie ażurowy portal układający się w zawiły ornament podtrzymywał ciemną zasłonę. Za ladą ona, eteryczna blondynka o szmaragdowych oczach i miłym uśmiechu. Przegadaliśmy nie jedną godzinę o książkach, dawnych obyczajach czy starej magii.
Tym razem szukałem "Pompa funebris" dawno wydanej pracy doktorskiej o wystawnych XVII wiecznych pochówkach. Moj znajomy palnął humoreskę o grabarzu. Na prezent w sam raz, a i sam bardzo chciałem to przeczytać. Wspaniałe sarmackie ceremonie żałobne, zamki boleści czy portrety trumienne zawsze mnie fascynowały.
Właśnie zaczęliśmy rozmowę o uroczystym pogrzebie ostatniego z Jagiellonów, gdy dźwięknął potrącony drzwiami mosiężny dzwonek.
W drzwiach stała piękna kobieta, smagła, o sarnich, wilgotnych oczach, czarnych włosach, pełnych ustach, uśmiechnęła się promiennie i powiedziała.
- Kochanie książkę której szukasz dla... no wiesz, ma ten bukinista...
Moja rozmówczyni zbladła, zręcznie przeskoczyła przez obniżoną ladę i ruszając do wyjścia rzuciła:
- Proszę, niech Pan poczeka, koniecznie, to jeszcze nie koniec naszej rozmowy. Proszę się rozgościć.
Wybiegła za czarnowłosą z antykwariatu. Zostałem sam w obszernym pomieszczeniu wśród książek, na przeciwko portalu. Nie wracała długo; już miałem zrezygnować, gdy zauważyłem lekkie falowanie ciemniej zasłony.
Wiedziony ciekawością przeskoczyłem niską ladę i uchyliłem tkaninę. Proste ażurowe żelazne schody biegły do pogrążonego w półmroku podestu z którego w drugą stronę odchodziły dwa biegi schodów. Zszedłem na podest i odwróciwszy się ujrzałem ogromną, wysoką salę, co najmniej trzy, lub pięć razy większą niż antykwariat. Wzdłuż ścian były rzeźbione półki pełne książek; a w mroku sali niknęło parę rzędów stolików z starymi gazowymi lampami o zielonych kloszach. Przy kilkunastu siedziały różne osoby. Kobiety w długich sukniach i kapeluszach na głowie; paru mężczyzn w surdutach, ktoś białej peruce i fraku. Wszyscy pogrążeni w lekturze z wyjątkiem oficera w szarym mundurze. Oficer podniósł uniósł twarz ozdobioną sumiastym siwym wąsem i spojrzał smutno na mnie. Nagle wstał od stolika. Drgnąłem gdy czyjaś ręka spoczęła na moim ramieniu.
Blondynka stała obok, skinęła na oficera, ten podszedł do nas , podała mu opasły tom i powiedziała:
- Panie majorze, widzi Pan jednak i pańska księga sie znalazła.
Major skinął głowa, odwrócił się i odszedł w głąb sali rozmywając się w cieniach. Poczułem na sobie badawczy wzrok dziewczyny. Spoglądała jakby znała mnie od lat, znała wszystkie moje myśli...
- A pana, cóż skoro pan tu ... to zapraszam
Wskazała ręką w dół schodów, na salę. Gdzie przy jednym ze stolików zapaliła się lampka. Zadrżałem, bo zrobiło się jakoś zimno.
- Czy to już koniec...
Uśmiechnęła się:
- Ależ skąd, jaki koniec? Niech pan popatrzy jakie tu mam piękne zbiory...
--------------
2. Jeden krok
Zimno!
Woda zakrywa mnie całego, jej lodowate szpony wyciskają powietrze z płuc, ranią oczy. Walczę, by wyrwać się z ich objęć, aż dłoń trafia na skalny występ. Podciągam się...
Powietrze. Wilgotne, zatęchłe, ale pierwszy haust smakuje niczym największy delikates. Jak życie. Parskam i kaszlę, ale utrzymuję głowę nad wodą. Powoli przesuwam się wzdłuż skalnej ściany, wczepiam zgrabiałe palce w szczeliny, szukam wyjścia. Kręci mi się w głowie. Mam wrażenie, że błądzę wokół, ale nie poddaję się. Nie mogę.
Trafiam na skalną półkę. Ostatkiem sił podciągam się, kładę na mokrej ziemi i zwijam w kłębek, wycieńczony. Dreszcze...
Budzę się. Nie wiem, jak długo leżałem nieprzytomny. Mokre ubranie lepi się do skóry, zastane mięśnie bolą. Trzeba wstać, trzeba iść, znaleźć wyjście. Próbuję się podnieść. Za szybko. Mrok wiruje wokół mnie i znów upadam.
Nie wiem gdzie jestem i jak tu trafiłem, a co gorsze nie wiem KIM jestem. Pamiętam nagłe uderzenie w zimną wodę, ale wcześniej... nic. Jakby całe moje istnienie zaczęło się od tego lodowatego horroru. Przeszukuję kieszenie, ale tam też pustka. Żadnych wskazówek, żadnego śladu. Trzeba iść.
Podnoszę się na kolana i na czworakach sunę przed siebie. Wirowanie w głowie powoli ustępuje. Sięgam dłonią w bok i czuję dotyk chłodnej ściany. Pomaga mi wstać. Ruszam. Jeden krok na raz.
W nieprzeniknionej ciemności liczy się tylko dotyk i słuch. Wiem, że idę obszernym korytarzem, szerokim na cztery kroki. Wiem, że podłoga jest równa, bez zdradliwych załomów i pęknięć. Że co pięćdziesiąt kroków w ścianach są niewielkie nisze, z których czuć delikatny powiew suchego powietrza. Od czasu do czasu trafiam na niskie stopnie. Ktoś stworzył te korytarze, więc muszą mieć początek. A ich początek, to dla mnie koniec, upragnione wyjście, jedyny cel. Nieważne teraz kim jestem, dowiem się później. Tylko najpierw trzeba znaleźć wyjście. Jeden krok na raz.
Jestem sam w ciemności. A przynajmniej taką mam nadzieję, choć rozpalona gorączką głowa podsuwa obrazy nieprzyjaznych postaci obserwujących każdy mój ruch, śmiejących się bezgłośnie przy każdym moim upadku, drwiących ze ślepca. Liczę więc kroki, trzymam rachunek. Dziesiątki, setki, tysiące i dziesiątki tysięcy. Liczby dają skupienie i ratunek od szaleństwa. Pomagają odmierzyć czas i odległość. Po każdych dwóch tysiącach kroków, przerwa na sto oddechów i dalej przed siebie.
Wspinam się powoli na niskie stopnie, pokonuję zakręt i w oddali dostrzegam światło, drobny błysk zwiastujący... koniec żmudnej wędrówki, mam nadzieję. Po tak długim błądzeniu w lepkiej ciemności, długo oczekiwany cel jest nareszcie tuż przede mną. Odrywam dłoń od ściany, przyspieszam kroku, biegnę niemrawo, zmuszając obolałe mięśnie do ostatniego wysiłku. Jest coraz jaśniej, mrużę oczy i dostrzegam owalny kształt. Okno! Wykute w skale, nieregularne, ale przepuszczające błękit nieba. Biegnę. Błękitny owal jest teraz całym moim światem. Tylko on się liczy. Ten jeden krok.
Stopa trafia w pustkę, tracę równowagę i lecę w mrok. Błękit znika, jak ucięty nożem, a ja spadam, niezdolny dobyć z siebie żadnego dźwięku.
Uderzenie. Ból. Zimno!
Woda zakrywa mnie całego, jej lodowate szpony wyciskają powietrze z płuc, ranią oczy. Walczę, by wyrwać się z ich objęć, aż dłoń trafia na skalny występ. Podciągam się...
--------------
3. Potrawa, która najlepiej smakuje na zimno
Śnieg sypał coraz gęściej. Wnikał pod kaptury peleryn oraz za kołnierze kożuchów i szub, oślepiał, zmrażał do szpiku kości. Grubo odziani junosze i podoficerowie trzęśli się, szczękając zębami z równym zapałem, co zwykli żołnierze. Jedynym, który zdawał się nie odczuwać skutków białego żywiołu, był sam książę Żyro. Klęcząc pod nawisem skalnym, nie do końca wolny od atakujących go śnieżynek, nie zwracał uwagi na próbującego go skubać w ramię wierzchowca. Kurzawa zawiewała i tam, coraz gęstszą opończą zakrywając leżące na gołej skale ciało.
Junosza Moro kichnął i otarł upaćkane smarkami nozdrza o wewnętrzną stronę kołnierza, nieco tylko mniej mokrą niż ta, narażona na gniew Pochwista. Bóg wiatru musiał mieć wyjątkowo mało radosny nastrój, już kolejny dzień wstając z łoża lewą nogą.
– To już koniec – mruknął niby do siebie Moro, jednak tak, aby go usłyszeli pozostali książęcy junosze. A pod samym nosem, niesłyszalnie: – Nareszcie.
Nikt nie zaprzeczył, ale też i nie potwierdził przypuszczeń Moro. Wszyscy wpatrywali się w księcia jak w jutrzenkę. Ba, w odbicie Dzidzilejki na powierzchni nieba nikt by się nie wpatrywał z taką uwagą i ukrytym w oczach oczekiwaniem, jak w klęczącego władcę.
Bo to rzeczywiście mógł być już koniec mordęgi. Zapał utrzymywał się wcale długo. Na początku, zaraz po powrocie do spalonej i złupionej stolicy, do zrównanego z ziemią grodu oraz odkryciu zbezczeszczonych zwłok księżnej, chęć pomsty gorzała w sercach ludzkich na podobieństwo pożaru, co ogarnia puszczę i pędzi, niszczycielski, straszny. I tak, jak ów pożar natrafiając na mniej gęste połacie, na rzeki i mokradła, maleje, choć jeszcze nie gaśnie, tak animusz tracili ludzie, zmuszani latami z woli panującego do pędzenia za własnym ogonem. Niektórzy stracili wiele w tym czasie, inni – wszystko. Nie było takiego wśród najbliższego książęcego otoczenia, który by nie stracił nic. Nawet ci, którzy nigdy nie dorobili się małżonek ni dziatek, ani własnych dziedzin, oddali w zastaw choćby te lata, co minęły na ustawicznym pościgu. Teraz, gdy na kurhanie księżnej daleko za ich plecami rosła licząca sobie ponad ćwierć wieku trawa, chęć pomsty ledwie się tliła w sercach ludzkich, zimna jak ten wiatr, szarpiący zastępami śnieżynek.
Książę wstał, otrzepał kolano z białego puchu. Natychmiast pojawili się wokół niego junosze, zerkając ponuro na zwłoki tego, który lata temu najechał książęce ziemie, a który unikał pościgu ludzi umiejętnie, lecz nie uniknął kary bogów. Jego ludzie poginęli lub pomarli znacznie wcześniej. Ostał się jeno on. Aż do dzisiaj. Zaś teraz leżał, skulony, martwy, nie wywołując w otaczających go junoszach żadnych emocji. Poza ulgą, że to już naprawdę koniec.
Książę Żyro westchnął i spojrzał po swoich podwładnych. Jego dłoń spoczęła na ramieniu Moro.
– Na koń – rzucił. – Wracamy do dom.
Ozwały się głosy poparcia, jak szmer rosnącego na spaleniźnie młodego lasu.
– Do dom…
– Do dom…
Jeden Moro nie powiedział słowa. W oczach księcia nie dostrzegł zmiany. Były tak samo zimne i bezlitosne jak dotychczas. Ogień, który gorzał na samym ich dnie, zdolny był wybuchnąć ze zwielokrotnioną mocą i pochłonąć cały świat.
Toteż, gdy książę znów się odezwał, junosza nawet się nie zdziwił.
– Zbierzemy siły i udamy się do chramu Welesa. Jego kapłani pomogą nam znaleźć drogę do siedziby boga zaświatów. Tego, którego marne szczątki mamy przed oczyma, nie ukryje żadna wola, nawet boska. Wydobędziemy go choćby spod ziemi i dokonamy pomsty. Na koń, bracia. Wracamy do dom.
--------------
4. Pogromca czarnoksiężnika
To już koniec, myślę, zaciskając zęby z bólu i patrząc na kawałki klingi, rozrzucone na granitowej posadzce. No proszę, a niby adamantytowego ostrza nie można złamać! Podejmuję jeszcze jedną żałosną próbę odpełznięcia z komnaty, ale zmiażdżona noga, zwichnięta ręka i liczne oparzenia od ognistych kul czynią mnie bardziej powolnym i bezbronnym od leniwego ślimaka.
I po co ci to było?, karcę się w cichości ducha. No niby wiadomo po co: fura złota, magiczne księgi i przede wszystkim sława, przekładająca się na tłumy pięknych dzierlatek, marzących o spędzeniu nocy z pogromcą złego czarnoksiężnika. Któżby się nie skusił? A że trochę przeceniłem swoje możliwość? To po diabła ci wszyscy złotouści doradcy gadają, że najważniejsze to wierzyć w siebie!
To już koniec, powtarzam w myślach. Oddycham coraz ciężej, czuję jak uchodzi ze mnie życie. Nie mam już żadnej alchemicznej mikstury - wszystkie wypiłem albo potłukłem. Czarnoksiężnik wolnym krokiem schodzi po schodach, jego niesamowicie długa szata żyje własnym życiem, rozlewa się po kamieniach posadzki niczym gorąca smoła. Ostatnim wysiłkiem woli próbuję sięgnąć zdrową ręką za cholewę po srebrny sztylet, ale nie daję rady. Świat powoli rozmywa się przed oczyma. Mistrz czarnej magii zatrzymuje się parę kroków przede mną.
- To jeszcze nie koniec - odpowiada, czytając w moich myślach.
* * *
Przekonanie, że ghoule nie mają świadomości, to bardzo krzywdząca bzdura. Nie jesteśmy bezrozumnymi automatami, acz rozkazy nekromanty są dla nas wiążące. Poza tym jednak mamy naprawdę sporo swobody. A że wykorzystujemy wolny czas na mordowanie i kanibalizm? Niech każdy robi to, co lubi.
Tak ogólnie, nieżycie ghoula jest całkiem fajne. Zero wyrzutów sumienia, nikt się nie czepia, jak prześpisz cały dzień, nie musisz płacić podatków ani nawet chodzić do kibla. Tylko pogadać nie możesz, no ale dla faceta to nie jest jakiś fundamentalny problem. Aha! Omal nie zapomniałem o najważniejszym! Wreszcie wszystkie kobietki mdleją na mój widok. Piękne, smakowite kobietki...
--------------
To wszystko, jeśli coś pomemłałem, to proszę krzyczeć |
_________________ Pozdrawiam. |
|
|
|
 |
Kruger
Zombie Lenina

Posty: 476 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 3 Września 2012, 10:05
|
|
|
Hehe, być nie może, cztery szorciaki i wszystkie mi się, mniej lub bardziej, no. no!
Punkty dam:
Potrawa, która najlepiej smakuje na zimno
Za taką ogólną kompleksowość, dogłębną realizację tematu (najbardziej mi się) i styl.
Pogromca czarnoksiężnika
Też za styl i za najfajniejszą puentę z dowcipiem (lubię, lubię).
Antykwariat na Targowej
Niezłe. Nieco zbyt prosta drgą zmierza do celu, trochę się puenta na siłę z tego robi, raka znienacka. Trochę błędów widziałem, nawet ortograf jakiś
Jeden krok
Ładne stylem, ładen, pętla zgrabna, ale jak dla mnie - po prostu mało interesująca.
Edit.
O, można tylko jeden punkt dać!
No to na Pogromcę. |
_________________ Niespełniony ałtor a także troll, tetryk i maruda. |
|
|
|
 |
eLAN
Alien

Posty: 353 Skąd: Polska
|
Wysłany: 3 Września 2012, 12:47
|
|
|
O nie, ustawiłem tylko jeden...? Da się to jakoś odkręcić może...? |
_________________ Pozdrawiam. |
|
|
|
 |
Ziemniak
Agent dołu

Posty: 5980 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 3 Września 2012, 12:52
|
|
|
Odkręciłem, ale punkt Krugera będziesz musiał doliczyć ręcznie. |
_________________ Starzejesz się gdy odgłosy, które wydawałeś kiedyś w trakcie seksu wydajesz obecnie wstając z łóżka |
|
|
|
 |
Arya
Stefan Sławiński

Posty: 2628 Skąd: Lublin
|
Wysłany: 3 Września 2012, 13:06
|
|
|
Pogromca czarnoksiężnika i Potrawa, która najlepiej smakuje na zimno. |
|
|
|
 |
dalambert
Agent Chaosu

Posty: 23516 Skąd: Grochów
|
Wysłany: 3 Września 2012, 13:10
|
|
|
Najbardziej / za nastrój/ podoba mi się Jeden krok i tam punkt leci.
Przy tej ilości szortów to właściwie dawanie po jednym nie jest takie głupie. |
_________________ Boże chroń Królową - Dalambert |
|
|
|
 |
mesiash
Sedecimus

Posty: 1855 Skąd: Stolica
|
Wysłany: 3 Września 2012, 14:27
|
|
|
dokładnie jak przedmówca, na cztery szorciaki jeden punkt to wystarczająco dużo.
Ode mnie Potrawa, która najlepiej smakuje na zimno. Zdecydowanie najmocniejsze w stawce, bo nie tylko fajnie napisane, ale też bardzo dobra fabuła (?).
Na drugim razem Jeden krok oraz Pogromca czarnoksiężnika, oba bardziej za treść niż formę, bo choć ta druga nie kuleje u nich, to zostaje w tyle.
Niestety, Antykwariat na Targowej jest chyba zbyt ambitne na tą formę. Sporo błędów, tak jakby zabrakło ostatecznej edycji, no i tak jak wspomniał Kruger - troszkę zbyt prosto do celu idzie.
Ogólnie dużo lepsza edycja niż poprzednia. |
_________________ The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov |
|
|
|
 |
eLAN
Alien

Posty: 353 Skąd: Polska
|
Wysłany: 3 Września 2012, 19:38
|
|
|
Ziemniak, Dzięki!
Arya, dalambert, dzięki za głosy, a Krugerowi i mesiashowi także za komentarze |
_________________ Pozdrawiam. |
|
|
|
 |
dziko
Yoda

Posty: 949 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 3 Września 2012, 23:14
|
|
|
Bardzo fajne teksty, szkoda, że tylko cztery...
Nietypowo dla siebie, oddam jeden głos - na Potrawę... - bo tylko tak na tle niezłego ogółu mogę wyróżnić ten, który podobał mi się najbardziej. Dobrze napisany, mocny tekst |
_________________ pozdrawiam - Bartek
Dzikopis |
|
|
|
 |
brajt
Komandor Koenig

Posty: 642 Skąd: GGFF
|
Wysłany: 4 Września 2012, 01:13
|
|
|
Chciałem przeczytać wszystkie hurtem, bo wiele ich nie ma, ale po "Grafomanii na Targowej" muszę odpocząć.
Niemniej gratuluję Autorom, bo ja choć pomysł był, nie dałem rady. Ale kiedyś go wykorzystam, pewnie jako scena w dłuższym czytadle. |
|
|
|
 |
tullia
Jaskier

Posty: 92 Skąd: w-m
|
Wysłany: 4 Września 2012, 23:44
|
|
|
Potrawa, która najlepiej smakuje na zimno
Pogromca czarnoksiężnika |
|
|
|
 |
marekz
Vampirella

Posty: 587 Skąd: z Bylekąd
|
Wysłany: 5 Września 2012, 19:32
|
|
|
Pocałunek śmierci ode mnie dla Pogromcy czarnoksiężnika. U mnie szort się świetnie broni i nie miałem żadnych dylematów.
Murowane drugie miejsce ma u mnie Jeden krok i pomimo lekkiej chropowatości też dostaje ode mnie punkt, bo doprawdy uważam za skandaliczne, że ma ich dotychczas tak mało.
A Potrawa też ma swój urok i gdyby była mniej rozwlekła, też by dostała punkt.
Nie te trzy szorty były jednak źródłem moich najsilniejszych przeżyć w tej edycji, o nie! O!, urocza Jasna Panienko, nie te!
Na samym wstępie przez łeb dostałem anachronizmem ortograficznym chyba sprzed drugiej wojny światowej. Przepraszam najuprzejmiej: z przed drugiej wojny. To mnie przedwstępnie otrzeźwiło na tyle, że na spokojnie mogłem się zacząć zastanawiać co to jest przeciwko (względnie przeciw) w charakterze rzeczownika i jak to jest być na tym czymś.
Podumałem, podumałem, użaliłem się nad swoją niewiedzą i jadę dalej. Czytam, czytam, czytam, dobrze mi idzie… Uwielbiam szmaragdowe oczy u dziewczyn (niekoniecznie eterycznych), a jak do tego ma jeszcze zacięcie do magii to już w ogóle koniec. No więc jak już wcześniej napisałem: czytam, czytam, czytam, przemykam się zawile nad palnięciem, castra doloris nie stawiam, robi się dość sennie, nagle jeb! Bezwzględnie i bezkompromisowo wybudza mnie słowo dźwięknął. Zdaję sobie sprawę, że jest poprawne. Ale przyznacie, że wybudzić może (nie mówiąc już o tym za ile punktów mogłoby być w skrablach). Wybudzony rżnę zatem dalej ten brylancik. U następnej pięknej, oczy są sarnie. To mnie za bardzo nie kręci. Pełne usta może i wolę od niepełnych, czarne włosy to też świetna sprawa, no ale te wilgotne, sarnie oczy to raczej eliminacja.
No a potem w tej historii miał miejsce skok. Przez ladę. Obniżoną ladę. Nieostatni zresztą. Potem były pewne nie do końca zrozumiałe czynności typu uchylanie tkaniny (tak, wiem że to już czepialstwo, ale rozpędziłem się) i na koniec bardzo ważna informacja o Świecie tego utworu. Jest on bowiem w dużym stopniu ażurowy. Dwa biegi schodów wyobrażam sobie mniej więcej tak jak podwójną helisę DNA. Nie wiem czy dobrze. W każdym razie świetna rzecz takie schody. Co najmniej trzy albo i pięć razy fajniejsza niż byle zwykłe schody. Tworzą nastrój, nie ma co.
Czytam, czytam, czytam, nagle sru! Mam zdanie szorta! Przy kilkunastu siedziały różne osoby. To jest według mnie zdanie całej edycji! Potem nie było już raczej niczego specjalnego, pojawiły się nawet moje ulubione wielokropki. Nie zadrżałem ani przez chwilę przy zdaniu zaczynającym się od Gdzie. Niemniej jednak za całokształt utwór Antykwariat na Targowej otrzymuje ode mnie Punkt Specjalny. Jak to w wątku tłumaczy mawiają: Autorze, uczyniłeś mi dzień! I na koniec: tak, wiem że idea fabuły była nawet całkiem niezła. Ale wykonanie jest - powiedzmy - dość spektakularne. Prawie tak jak gadanie o książkach. Nie jedną godzinę, ale zapewne ze dwie godziny. Po czym marekz podniósł uniósł twarz i wyszedł. |
_________________ Wieczność bywa naprawdę długa. Szczególnie pod koniec. |
|
|
|
 |
eLAN
Alien

Posty: 353 Skąd: Polska
|
Wysłany: 5 Września 2012, 23:06
|
|
|
marekz, tullia, dziko, dzięki za głosy, brajt, nie marudź, czekam na Twoją ocenę całości
Tymczasem jesteśmy na półmetku połowy drogi, a głosów jest już sporo. Nie zwalniajcie, czytać, czytać bo warto! |
_________________ Pozdrawiam. |
|
|
|
 |
Adrianna
Luke Skywalker

Posty: 209 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 7 Września 2012, 21:14
|
|
|
Antykwariat na Targowej - Słabe wykonanie. Koślawe zdania, sporo błędów. Zamysł był, ale chyba nie bardzo pasuje do takiej formy. Wyszło za krótko, zbyt łopatologicznie.
Jeden krok - Zgrabne. Co prawda jakoś w połowie domyśliłam się, jak będzie wyglądał "koniec", ale mimo tego uważam, że ładnie to zapętlone. Ja wolę opowieści, więc trochę treści (w sensie fabuły) mi tutaj brakuje, ale mimo wszystko podobało mi się.
Potrawa, która najlepiej smakuje na zimno - Dobrze napisana, plastyczna scena. Sporo przekazane w krótkiej formie. Dobra realizacja tematu i trafiony tytuł. Krótko mówiąc nie mam do czego się przyczepić. Podobało mi się.
Pogromca czarnoksiężnika - Sympatyczne. Pomysł prosty, ale fajnie zrealizowany. Z humorem. Również mi się podobało.
Ze względu na liczbę tekstów dam tylko jeden punkcik. Najbardziej przypadła mi do gustu Potrawa.... Jeden krok i Pogromca razem na drugim miejscu. |
|
|
|
 |
brajt
Komandor Koenig

Posty: 642 Skąd: GGFF
|
Wysłany: 9 Września 2012, 08:31
|
|
|
Punkt: Potrawa
Wyróżnienie: Pogromca |
_________________ Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki |
|
|
|
 |
eLAN
Alien

Posty: 353 Skąd: Polska
|
Wysłany: 9 Września 2012, 10:56
|
|
|
brajt, Adrianna, dzięki!
No, to połowa czasu za nami. Prawie. |
_________________ Pozdrawiam. |
|
|
|
 |
xan4
Tatuś Muminków

Posty: 5116 Skąd: Dolina Muminków
|
Wysłany: 9 Września 2012, 11:05
|
|
|
Jeden krok |
|
|
|
 |
Ice
Han Solo

Posty: 815 Skąd: Tczew
|
Wysłany: 9 Września 2012, 12:39
|
|
|
Antykwariat na Targowej - nie zawsze więcej(przymiotników), znaczy lepiej.
Jeden krok - to jest fajne, można by jeszcze rozwinąć kwestię utraty pamięci, co by dodało dramatyzmu. A tak raczej wiadomo, że następnym razem mu się uda. Punkt
Potrawa, która najlepiej smakuje na zimno - zabrakło jakiejś dobrej puenty, samo wprowadzenie dobrze napisane.
Pogromca czarnoksiężnika - jak będę chciał AD&D to sobie odpalę Baldurka. |
|
|
|
 |
terebka
Filippon

Posty: 3843 Skąd: Nowogródek Pomorski
|
Wysłany: 9 Września 2012, 13:33
|
|
|
Wszystkie napisane 'przyswajalnie'. Ale każdemu czegoś brakuje: pierwszemu poprawnej polszczyzny, drugiemu zamkniętej fabuły, trzeciemu i ostatniemu - nie mam pojęcia czego, przeczytałem ale przeleciały przeze mnie nie pozostawiając śladu. Pierwszy zniechęcił mnie błędami. Nie lubię czytać tekstów z błędami, które Autor może własnoręcznie poprawić przed wysłaniem. Lenistwo nie popłaca. W drugim ujął mnie nastrój i temu drugiemu daję jeden punkt. Jeden punkt za Jeden krok. |
|
|
|
 |
Fidel-F2
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela

Posty: 37667 Skąd: Sandomierz
|
Wysłany: 9 Września 2012, 13:52
|
|
|
Tyle tego, że przeczytałem
1. Antykwariat na Targowej nieporadny stylistycznie, poszarpany konstrukcyjnie, nic specjalnego w pomyśle.
2. Jeden krok Syzyf inaczej. Nie przekonuje, brak sensownego uzasadnienia.
3. Potrawa, która najlepiej smakuje na zimno Przegadane, stylistycznie miejscami słabe.
4. Pogromca czarnoksiężnika Miły żart ale pointa przydługa.
Punkt dla Pogromcy ale tak w zasadzie drogą eliminacji nie zasługi. |
_________________ Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt! |
|
|
|
 |
eLAN
Alien

Posty: 353 Skąd: Polska
|
Wysłany: 11 Września 2012, 17:13
|
|
|
xan4, Ice, terebka, Fidel-F2, serdeczne dzięki!
No, co tu taka cisza zapadła..? |
_________________ Pozdrawiam. |
|
|
|
 |
Freja
Luke Skywalker

Posty: 201 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 15 Września 2012, 11:36
|
|
|
Pogromca czarnoksiężnika (sympatyczne, z dowcipem, fajnie napisane) |
|
|
|
 |
merula
Pani z Jeziora

Posty: 23494 Skąd: przystanek Alaska
|
Wysłany: 16 Września 2012, 14:13
|
|
|
Jeden krok |
_________________ Kobiety dzielą się na te, które nie wiedzą czego chcą i na te, które chcą, ale nie wiedzą czego. |
|
|
|
 |
Martva
Kylo Ren

Posty: 30898 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 16 Września 2012, 14:15
|
|
|
Trójeczka |
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
skarby
szorty |
|
|
|
 |
brajt
Komandor Koenig

Posty: 642 Skąd: GGFF
|
Wysłany: 16 Września 2012, 19:08
|
|
|
Nie spać, głosować! Jeszcze tylko 3:20... |
_________________ Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki |
|
|
|
 |
Matrim
Kwiatek

Posty: 10317 Skąd: Zagłębie i Wielkopolska
|
Wysłany: 16 Września 2012, 20:40
|
|
|
Potrawa... |
_________________ Scio me nihil scire.
"Nie dorastaj, to jest gupie i nie daje się cofnąć. Podobno." - Martva |
|
|
|
 |
brajt
Komandor Koenig

Posty: 642 Skąd: GGFF
|
Wysłany: 16 Września 2012, 22:30
|
|
|
Wygląda na to, że mamy zwycięzcę. Kto życzył nam smacznego? |
_________________ Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki |
|
|
|
 |
eLAN
Alien

Posty: 353 Skąd: Polska
|
Wysłany: 17 Września 2012, 00:05
|
|
|
Już jestem!
Wybaczcie zwłokę i formę ogłoszenia wyników, dopiero przekroczyłem próg domostwa.
przede wszystkim dla Autorów, a także Czytelników i Głosujących. Podwójne dla tych, którym nie zdążyłem podziękować zaraz po oddaniu głosu.
Dziękuję wszystkim za udział, a oto i wyniki:
Miejsce czwarte - Antykwariat na Targowej, dalambert
Miejsce trzecie - Jeden krok, matrim
Miejsce drugie - Pogromca czarnoksiężnika, dziko
Miejsce pierwsze - Potrawa, która najlepiej smakuje na zimno, terebka
raz jeszcze. |
_________________ Pozdrawiam. |
|
|
|
 |
brajt
Komandor Koenig

Posty: 642 Skąd: GGFF
|
Wysłany: 17 Września 2012, 02:45
|
|
|
terebka pozostali
Autorom gratuluję i dziękuję za dowód na to, że to jeszcze nie koniec.
No i czekam na nowy temat. |
_________________ Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki |
|
|
|
 |
Kruger
Zombie Lenina

Posty: 476 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 17 Września 2012, 07:28
|
|
|
No, fajnie, gratuluję wszystkim.
Terebka mnie zmylił, styl dowcipu bardziej jak u Dziko albo (rzadziej) Matrima albo Baranka. Ale to właśnie mi się najbardziej! |
_________________ Niespełniony ałtor a także troll, tetryk i maruda. |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group |