Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Nasz pierwszy raz II

Potrafisz przypomnieć sobie swoje fantastyczne początki?
Tak, jakby to było dziś!
73%
 73%  [ 51 ]
Nie, choćbym pękł.
4%
 4%  [ 3 ]
Coś mi się majaczy...
21%
 21%  [ 15 ]
Głosowań: 69
Wszystkich Głosów: 69

Autor Wiadomość
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 1 Listopada 2005, 04:39   Nasz pierwszy raz II

Niedawno zostałem zmuszony do sięgnięcia pamięcią wstecz i przypomnienia sobie, jak się u mnie z fantastyką zaczęło. Niełatwo było sobie przypomnieć moją pierwszą lekturę fantastyczną (choć czasem trudno rozgraniczyć literaturę jeszcze baśniowa od już fantastycznej), i nie jestem wcale pewien, czy pamięć mnie nie zawiodła. Czy Wy potraficie przypomnieć sobie początek swojej "przygody z fantastyką"?
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 1 Listopada 2005, 09:58   

Kurcze, ja zaczynałem od Muminków a pierwszym kontaktem z prawdziwą fantastyka był Verne. Wstyd sie przyznać może, ale żeby miec w domu ulubiona powieść - 20 000 mil podmorskiej żeglugi... nie, nie podiwaniłem jej z biblioteki, nie kupiłem też:-)
Przepisałem ją sobie do grubego zeszytu:-)
I tak mi to pisanie weszło w krew... hmmm...:-)
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 1 Listopada 2005, 10:32   

Pierwszą książką oficjalnie uznaną za fantasy była w moim wypadku "Ronja, córka zbójnika":) zaczynałam wtedy szkołę i długo jeszcze nie wiedziałam, że specjalny gatunek. Potem były "Opowieści z Narni" i Verne, następnie długi przestój. Po raz pierwszy świadomie sięgnęłam po fantasy w wieku szesnastu, czy siedemnastu lat i był to gniotek "Zapach magii" autorstwa Andre Norton:) Stwierdziłam, że nie jest to co prawda kamień milowy w historii literatury, jednakowoż nie ma tam stad potworów i gołych babek z mieczami, których się obawiałam. Potem był Sapkowski i Le Gun, którzy utwierdzili mnie w przekonaniu, że gatunek spokojnie da się czytać. Tolkien przypieczętował sprawę. Do SF natomiast przekonal mnie Lem, aczkolwiek niewiele czytam z "naukowej" fantastyki, bo to jednak nie moje klimaty:)
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Logan 
Paskud


Posty: 928
Skąd: Kraków
Wysłany: 1 Listopada 2005, 11:24   

"Na srebrnym globie" Żuławskiego. W siódmej klasie podstawówki. Wg mnie całkiem ostry początek. :) A potem to już było z górki...
_________________
Życie to chytra sztuka! Jak tylko masz wszystkie karty w ręku, zaczyna grać z tobą w szachy...
 
 
Nivak 
Auratog


Posty: 1009
Skąd: Lublin
Wysłany: 1 Listopada 2005, 11:56   

Logan napisał/a
Na srebrnym globie Żuławskiego.

Wprawdzie nie jest to mój pierwszy tytuł w klimatach f/sf, ale mam do niego sentyment, bo czytałam tę książkę po nocach przy świtle księżyca. Prawda, że klimatycznie?

A co było pierwsze, to już nie pamiętam. Wiem za to, że przewertowałam całą bibliotekę w podstawówce w poszukiwaniu zboczonych horrorów. I to mnie właśnie dziwi, że nikt nie sprawdzał co w tych horrorach jest. Mogłam czytać wszystko :shock: To skrzywiło na zawsze moją delikatną psychikę.
_________________
Nie czuję jak offtopuję.
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 1 Listopada 2005, 14:27   

Tak to już zwykle bywa w bibliotekach ze sprawdzaniem zawartości książek fantastycznych (albo w ogóle spoza "klasyki"). W podstawówce usłyszłam od miłej pani, że "Ivanhoe" to powieść o siedemnastym wieku, czy coś takiego. Trudno się więc dziwić, że krwawe horrowy (i ile nie mają czegoś zdrożnego na okładce) z racji "odlecianej" tematyki mogą uchodzić za książki dla dzieci. Średnio takie podejście zachęca dzieci do czytania... Może dlatego zdarza się, że "debiut" może nastąpić dość późno.

Logan napisał/a
Na srebrnym globie Żuławskiego.

Odkąd parę lat temu zobaczyłam na wystawie ilustracje Żechowskiego, obiecuję sobie, że przeczytam:) Jeśli zaś chodzi o klimaty, "Frankensteina" poznawałam na parapecie w czasie burzy z piorunami. Ale jakoś nie poczułam grozy;)
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 1 Listopada 2005, 16:01   Re: Nasz pierwszy raz II

Gustaw G.Garuga napisał/a
Czy Wy potraficie przypomnieć sobie początek swojej przygody z fantastyką?


Dziecięciem będąc w kołysce, łeb hydrze... :) to znaczy, bratu podkradł "Non stop" Aldissa, "Dzień tryfidów" Wyndhama i "K jak Kosmos" Bradbury'ego. I czytał z latarką, pod kołdrą...
I juz sie nie odczepiła fantastyczna zaraza... P co gorsza, po latach nadal uważam, że książka Aldissa jest jedną z najlepszych, jakie popełniono na poletku SF...
_________________
Strona autorska: http://romualdpawlak.pl
 
 
Ziuta 
Nerwus


Posty: 5748
Skąd: Krzeslav's Hills
Wysłany: 1 Listopada 2005, 16:35   

Mój początek – Verne, gdzieś w końcówce drugiej klasy podstawówki. Szybko zaliczyłem kanon vernowski, później (przez czysty przypadek) dorwałem się za Żuławskiego, który mną wsrząsnął. I takie wrażenie robi do dziś.

Potem poszło z górki: Wells, Bradbury, Clarke, Harrison, Pohl. Najdziwniej było z Tolkienem, bo za niego zabrałem się dosyć późno, bo krótko przed kinową premierą "Drużyny Pieścienia".
_________________
Jeśli istnieją narodowe mity, narodowe świętości, to konieczność panowania nad Polską jest właśnie taką świętością dla Rosji - Stanisław Cat-Mackiewicz
 
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 1 Listopada 2005, 18:06   

Mieliście to szczęście, że już sporo było, jak zaczynaliście:-) W końcówce lat sześćdziesiątych to raczej ciężko było z czymkolwiek w tym gatunku.
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 1 Listopada 2005, 18:10   

NURS napisał/a
Mieliście to szczęście, że już sporo było, jak zaczynaliście:-) W końcówce lat sześćdziesiątych to raczej ciężko było z czymkolwiek w tym gatunku.


I to nam wyjaśnia, dlaczego masz taki spaczony gust :P :P :P

Ale co racja, to racja - ja akurat załapałem sie na fajny wysyp pod sam koniec lat siedemdziesiątych... sporo dobroci wtedy wyszło.
_________________
Strona autorska: http://romualdpawlak.pl
 
 
Keiran 
Frodo Baggins

Posty: 130
Skąd: Lublin
Wysłany: 1 Listopada 2005, 19:11   

Hmm, jak to ze mna bylo? Dzisiaj latek mam 21, czytac ksiazki zaczalem oczywiscie w podstawowce. Trudno mi sobie przypomniec co z fantastyki bylo pierwsze, na pewno czytalem duzo basni. Jakoś w polowie podstawowki dorwalem tolkiena i z trudnosciami strawilem Hobbita i Wladce, wtedy oba bardzo mi sie podobaly. W podobnym okresie udalo mi sie zakupic Ciemna Strone Mocy (taaak, to SW) przypadkiem dojrzana w ksiegarni i wtedy juz zlapalem konkretnego fantastycznego bakcyla.
_________________
MGS - Mozesz Grac Spokojnie. Szukaj nas w Empikach
 
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 1 Listopada 2005, 19:59   

Pierwsza książka stricte fantasy - Władca... Pierwsza fantastyczna - nie pamiętam, to było coś Verna - "W osiemdziesiat dni dookoła świata" dokładniej. Taka średnio fantastyczna książka jak na dzisiejsze czasy, ale wtedy to było coś :)
A w podstawówce to czytywałem Szklarskiego (nigdy nie pamiętam, czy to było nazwisko bohatera, czy autora). W każdym bądź razie coś o Tomku jakimśtam... No i bajki/baśnie :) Nie było ze mną źle w sumie. Brat i matka mnie książkowo wychowywali :)
 
 
Chris R. 
Tom Bombadil


Posty: 35
Skąd: Racoon City
Wysłany: 1 Listopada 2005, 20:27   

Moja przygoda z fantastyką zaczęła się dosyć późno, w liceum. Kolega pod ławką czytał coś strasznie wyniszczonego i był tak na tym skoncentrowany, że jak nauczycielka go dorwała to za nieuwagę dostał dwóję. Podszedłem później do niego i pożyczyłem. Była to bodajże "Planeta śmierci" Harrisona, tzw. klubówka. Jako że kolega handlował tym na giełdzie to miałem regularne dostawy. Trwa ta fascynacja do dzisiaj.
 
 
 
Teofil 
Frodo Baggins

Posty: 122
Wysłany: 1 Listopada 2005, 21:05   

Ja zaczynałem od Verne'a. Konkretnie - Tajemnicza wyspa. Potem dopiero Broszkiewicz - Wielka, większa i największa i Ci z dziesiątego tysiąca. Wszystko w drugiej klasie podstawówki.
 
 
DiPoint Ragoon 
Jaskier


Posty: 64
Skąd: Poznań
Wysłany: 1 Listopada 2005, 21:11   

Nie pamiętam kiedy wziąłem do ręki pierwszą "fantastyczną" książkę. Ale weim do dziś co nią było: "Aristoi" Waltera Jona Williamsa. Później już ruszyło z górki. "Wieża w kamiennym lesie" Patricii A. McKillip, "Żuk w mrowisku" braci Strugackich - i pierwszy autor polski "Limes Inferior" Zajdla. Jak dziś...

"Ale to już było..." *zanucił*
A będzie jeszcze więcej! *dorzucił na tę samą nutę*
_________________
Jeśli mnie nie widzisz, znaczy, że stoję za Tobą.
 
 
Kaxi 
Luke Skywalker


Posty: 219
Skąd: Wrocław
Wysłany: 1 Listopada 2005, 21:44   

Jako, że należę raczej do młodszego pokolenia, nie pamiętającego czasy kiedy zabrakło teleranka, fascynacją atmosfery niesamowitości zaraziłem się z TV. Gwiezdne Wojny, Star Trek, X-Files.

Z rzeczy fantastycznych czytałem jako maluch chyba Pierścień i Smok i Jerzy (czy jakos tak). Ale pierwsza książką, którą wziąłem z zamiarem "będe czytał fantastykę" to był Adept Magii raymonda Feista, który dzięki temu stał się moim ulubionych autorem, moim guru fantasy i posiadam 15 jego książek w domowej kolekcji.
_________________
WWW.OPOWIADANIA.0.PL - short stories i muzyka w jednym
 
 
 
kruczywiatr 
Alien


Posty: 375
Skąd: Wejherowo
Wysłany: 1 Listopada 2005, 22:52   

Ja zaczynałem od filmów, w wieku dziesięciu lat dostałem tom komiksu o przygodach Thorgala, a w wieku jedenastu lat kupiłem moją pierwszą książkę fantasy: "Conan Obieżyświat" (moje ulubione opowiadanie to "Płomienny Nóż" :D ). Pierwszą książkę science-fiction dostałem od mamy gdy miałem lat dwanaście. Był nią "Świt 2250" Andre Norton. A póżniej to już szło w całe setki (książki, filmy, no i sporo gier komputerowych).
_________________
FORTI ET FIDELI NIHIL DIFFICILE
 
 
Harkonnen2 
Jaskier


Posty: 62
Skąd: Kraina Deszczowców
Wysłany: 1 Listopada 2005, 23:03   

Oj jakoś w liceum toto było, w momencie kiedy nie mogłem znaleźć w bibliotece żadnego ciekawego horroru (to zaczęło się akurat jeszcze w podstawiaku :) ) Stwierdziłem, a co tam i wziąłem "Gwiazdę" Arthura C. Clarke'a. Nie pamiętam za dobrze, ale wcześniej mogła być jeszcze "Wyspa doktora Moreau" Wellsa, albo "2001: Odyseja kosmiczna". Ale tak naprawdę nałogowo, to właśnie od "Gwiazdy", a potem poszły antologie Hugo, Nebula i zbiory opowiadań m. in. Dicka. Tak już właściwie zostało :)
_________________
...ale może ja się nie znam...
Falkon
Karate, Kobudo i inne
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 2 Listopada 2005, 01:14   

No i zabiłeś mi klina Robert, bo teraz się zastanawiam, czy aby na początku nie była "Zima Muminków" :? Mroki niepamięci...
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
sulka 
Indiana Jones


Posty: 421
Skąd: Kaczogród :/
Wysłany: 2 Listopada 2005, 10:57   

A ja za ch**ere nie moge sobie przypomniec, pewnie nawet jak cos wczesniej czytalem, to nie bylem w stanie za bardzo okreslic czy to sf-f czy nie... Podobno skleroza nie boli, tylko tak wstyd jakos...

Jedyne co mi sie na pewno kojarzy to poczatki liceum i horrorki Mastertona (autor generalnie jest do bani i za duzo o seksie mysli/pisze..., ale podczas czytania pierwszej ksiazki po nocach spac nie moglem :| ), z fantasy to serie ze Smoczej Lancy (wiem, wiem :oops: ), a z sf to chyba dopiero 'Mars' Kosika, 'A wg P.J.' NURSa, Ziemianski i jego autostrady, no i wtedy wlasnie sie przestawilem glownie na polska fantastyke...
_________________
That is not dead which can eternal lie,
Yet with strange æons even death may die.
 
 
Argael 
Yoda


Posty: 901
Skąd: Wrocław
Wysłany: 2 Listopada 2005, 12:57   

U mnie zaczęło się od "Conana z Cimmerii" wydanego przez Alfę. Kolega mi pożyczył w siódmej klasie podstawówki. Wcześniej czytywałem jakieś "Karolcie" i inne takie, ale moja przygoda z literaturą fantastyczną jako gatunkiem zaczęła się właśnie od Conana. Do dzisiaj mam wielki sentyment do tej postaci.
_________________
今という時は二度と戻らないんだから。一期一会だぞ。
 
 
 
mawete 
bosman


Posty: 13096
Skąd: Lublin
Wysłany: 2 Listopada 2005, 15:18   

Siergiej Sniegow - "Ludi kak bogi" Niestety w tłumaczeniu (którego tytułu nie pamiętam..), oryginał przywiozłem sobie sam wiele lat później. Warto było...
 
 
Dracena 
Langolier

Posty: 264
Skąd: z rodziny smokowców
Wysłany: 3 Listopada 2005, 21:55   

Moją pierwszą książką fantastyczną była „Ronja córka zbójnika” Astrid Lindgren potem kilka baśni to o czarownicach, księżniczkach, ale zawsze najbardziej lubiłam o jednorożcach i smokach. Moja pierwsza baśń była właśnie o smoku- „Chłop, smok, koń i lis” Tylko tamten smok był zły, ale po latach trafiłam całkiem na innego smoka Filippona autorstwa pana R. Pawlaka i znowiło moje zamiłowanie do smoków i stworów smokopodobnych.
_________________
Wiedźma wszystko wie!!!
 
 
palik 
Gollum


Posty: 18
Skąd: legnica
Wysłany: 4 Listopada 2005, 09:35   

"Cudaczek Wyśmiewaczek"!! Nie tylko pierwsza fantastyczna książka, ale i pierwsza w ogóle... pamiętam do dziś, że nie mogłem się doczekać aż mi mama przyjdzie mi poczytać, wziąłem do ręki, popatrzyłem na znaczki i... okazało się że powoli składam je w słowa a te w zdania! Sam byłem zaskoczony a cała zasługa należy się mojej babce która jeszcze przed zerówką uczyła mnie literek i cyferek :) no i nauczyła :) .

Po połknięciu kilku podobnych dziecięcych fantasy, oraz (co ważne) Koziołka Matołka (animal-fantasy) byłem już gotów na takie dzieła jak "Hobbit", "Słoneczny Wiatr" (pani b. dziwnie patrzyła jak 3 raz to pożyczyłem w bibliotece), "Conany" (teraz wiem już komu zawdzięczam tę niewątpliwą przyjemność, czytałem kilka razy :P ) no i seria pani Norton...

A jak już się nieco obrosło w piórka przerzuciłęm się na polskie political-fiction (zajdle głównie) i hard sf (lem, dick, sheckley itd)... co do dziś mi zostało :) . No i po Fenixie mam sentyment do opowiadań wszelakich krótkich :) .
_________________
Shadowrun Polska Serwis RPG
Banda Iwanda - Komiks taki jak wszystkie
 
 
 
Czereśnia 
Jaskier

Posty: 84
Skąd: Poznań
Wysłany: 4 Listopada 2005, 13:05   

hmmmm... cos mi sie majaczy. Pamietam, ze w tym niecnym procederze mialy swoj udzial paskudne, male niebieskie ludziki, nazywajace siebie Smerfami (na komiksie o Smerfach nauczylam sie czytac :mrgreen: ). A potem - Broszkiewicz, Verne... Przypadkiem - "Hobbit", na poczatku podstawowki, choc dlugo nie moglam sie przedrzec przez pierwsze kilkanascie stron, ale jak juz sie wgryzlam, to poszedl i Wladca, i Silmarillion, i Niedokonczone... Oprocz tego - Feist, Lackey i Piers Anthony; "swiadome" sf zaczelam troche pozniej. A potem to juz poszlo z gorki :)

(jak mawiaja, mile zlego poczatki :twisted: )
_________________
Uwaga! Mam licencjat ze śwarnetyki i nie zawaham się go użyć.
 
 
Margot 
Connor MacLeod


Posty: 1593
Skąd: Twierdza Wrocław
Wysłany: 4 Listopada 2005, 15:23   

Ja zaczęłam bardzo oryginalnie od Lema. W księgozbiorze rodziców była "Cyberiada" i miała takie fascynujące ryciny. To przeczytałam opasłe tomiszcze. Obawiam się, że niewiele więcej zrozumiałam wtedy, oprócz spójników, bo byłam jeszcze mało kumata i moje doświadczenia czytelnicze ograniczały się do dwóch książek - podręcznika do historii starożytnej dla klasy V szkół podstawowych i "Mitów greckich" Parandowskiego. Przeczytanie "Cyberiady" zajęło mi kilka miesięcy, ale, jak twierdzą rodzice, wykazałam się uporem. "Cyberiada" wygrała nawet z arcyfascynującym, pełnym obrazków, podręcznikiem anatomii człowieka.
Niestety, nie mogę powiedzieć, że lektura dostarczyła mi jakichkolwiek wrażeń, bo choć umiałam już czytać, zrozumienie było jeszcze problematyczne...
_________________
Bo jatek było za mało
 
 
Dunadan 
Abraham van Helsing


Posty: 10250
Skąd: Warszawa/Tomaszów Maz
Wysłany: 6 Listopada 2005, 23:37   

UWierzcie albo nie ale moje fantastyczne początki zaczęły się od pierwszego numeru miesięcznika Science Fiction. Wazelina on - jestem wdzięczny NURSowi i Ziemiańskiemu... wazelina off.
_________________
www.badelek.com

Luck yourself
 
 
Chwast 
Gollum


Posty: 21
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 7 Listopada 2005, 00:12   

Z tego co pamiętam to moja styczność z taką już "poważniejszą" :mrgreen: fantastyką zaczęła się od Fantastyki albo Nowej Fantastyki. Nie pamiętam, która to wtedy istniała. Pamiętam za to, że gazete dostałem od Ojca i że wciagneło mnie pewne opowiadanie o człowieku, który był szczurem laboratoryjnym. Później poszło już z górki :)

A..Właśnie sobe przypomniałem, że ogólna fascynacja tematem fantastycznym zaczęła się od komiksu, który dostałem od Dziadka. Komiksem tym była "wieczna wojna" i przeczytałem ja w wieku 6/7 lat :) Mój dziadek prawdopodbnie nie zdawał sobie sprawy, że komiks, który mi daje nie jest przeznaczony dla dzieci:) no ale cóż stało się jak się stało i jestem z tego powodu szczęśliwy. Od tamtej pory komiks ten przeczytalem już z dobre kilkadziesiat razy. Zapoznałem sę także z innym dziłami Joe'a Hldemana, które tak na marginesie bardzo mi sie podobają( pewno typowy efekt perwszeństwa :) )
 
 
Marek1964 
Narzeczona Frankensteina


Posty: 321
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 7 Listopada 2005, 07:18   

Pierwszy był chyba PAN KLEKS, którtego czytała mi babcia. A potem... Zacząłem od PROXIMY Borunia i Trepki. Walało się takie tomiszcze z lat pięćdziesiątych po domu, a ja mając osiem lat uwielbiałem pozować na młodego intelektualistę! Zacząłem więc pokazywać się z tą książką w miejscach publicznych (tak żeby rodzice widzieli). Udając, że czytam w końcu zacząłem czytać i... I już nie mogłem się oderwać. Ja także trafiłem na ten okres przełomu lat 70 i 80, w którym pojawiło się wiele "smacznych" książek. Zadziwiające jest też to, iż również uważam "Non stop" za jedną z najlepszych ksiażek SF. Sam nie wiem, może to tylko sentyment? Do trylogii Borunia i Trepki także mam sentyment. Na poszczególne tomy polowałem później przez osiem lat. ZAGUBIONĄ PRZYSZŁOŚĆ przeczytałem w piątej klasie, a KOSMICZNYCH BRACI dopiero w liceum. Natomiast siążkami, które zadecydowały, że pozostałem przy fantastyce były: MISJA MIĘDZYPLANETARNA van Vogta i CZŁOWIEK W LABIRYNCIE Silverberga.
 
 
Mara 
Luke Skywalker


Posty: 210
Skąd: Z Drugiej Strony
Wysłany: 8 Listopada 2005, 14:48   

Nie biorąc pod uwagę bajek (nawet "Bajek robotów" Lema, które czytała mi siostra, bo sama jeszcze nie potrafiłam dobrze składać literek :D ) i słuchowisk radiowych (Solaris w Programie I Polskiego Radia), to pierwsze oficjalne zetknięcie z fatastyką jako taką, wiążę ze styczniowym numerem Fantastyki z 1988 r. Była tam galeria Michalangelo Mianiego i pewno opowiadanie o biednym i pacyfistycznym obcym (występującym w formie latającego sześcianu chyba), którego chciało załatwić dwóch wrednych ziemian.
I tak to się zaczęło... :wink:
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group