Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Szorty gąsieniczne.

Czwarta edycja szortowa - niech wygra najlepszy!
Zulu
31%
 31%  [ 5 ]
Yankee
0%
 0%  [ 0 ]
X-Ray
12%
 12%  [ 2 ]
Whiskey
37%
 37%  [ 6 ]
Victor
18%
 18%  [ 3 ]
Głosowań: 16
Wszystkich Głosów: 16

Autor Wiadomość
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 13:31   Szorty gąsieniczne.

Pięć szortów w tej edycji. Dla przypomnienia temat brzmiał następująco:

Gąsienica, dwie zapałki i pięć złotych, czyli popsuty umysł.


Rozpoczynam umieszczanie tekstów...

OK, teksty są, ankieta działa - no to chlup!

EDIT3:

Ankieta naprawiona, dzięki gorat :)
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 13:34   

Zulu

Tak, tak, dobra tu już wszystko gotowe. Ale... trzy, czy dwie? Dwie czy trzy? Hmm hmm... Trzeba wybrać, a to nie takie proste. Moment, dwie, tak? Tak, tak! Dwie, to jest ta cudowna, piękna liczba, to jest ta cyferka, którą ujrzeć musiałem, tak! Trzy zatem, nie... dwie! Dwie zatem, to już mamy. Dobrze. Dalej, coś jeszcze, czego brakuje? No tak, drewno już jest, tak, czyli... Czyli. Czyli co? Potrzebny metal, metal! Tak tak, właśnie metal, dobrze, dobrze. Zobaczmy. Tak, kieszeń pobrzękuje, coś jest, mam... mam? Tak, grosze? Czy grosze wystarczą? Hmm hmm... Ale czy na pewno, to nie jest takie proste w końcu, przecież to tylko grosze, grosiki, no... Nie nie nie, nie mogą być grosze! Złotówki! Czy dwuzłotówki? A może pię... nie nie, na pewno złotówki, tak. Właśnie. Bo dwu to się błyszczeć będą i zupełnie ładnie się nie skomponują, nie, zupełnie. Nie. Nie. Nienienie. Złotówki. Ile mamy? Raz, dwa, trzy, hmm hmm... Trzy? Nie, za mało. Za mało, na pewno? Tak, tak, za mało. Tak, prawda prawda, tyle to nic, tyle co nic, nic prawie, tyle tego to nie, za mało! Wszystkie być muszą, wszystkie! Zerknijmy – razdwatrzy, cztery i... dwa złote? Nie... Szukajmy dalej. Jeszcze dwa... pięćdziesiąt groszy?! Co to, co to ma być! Sabotaż kieszeni mej, własnej na mnie? Noooo nie, tak nie... o, jest piąta! Pięć? Pięć wystarczy, pięć dobre będzie, tak? Tak? Taktaktak? Tak! Swietnie! Co jeszcze, co jeszcze? Zapałki dwie – drewno i chemia... Chemia? Chemia?! Chemia! Acha... hmm hmm... chemia, tak tak, dobrze i chemia. I pięć monet, złotych pięć, z własnej kieszeni, dobrze? Tak, dobrze dobrze, teraz... Dwie zapałki, pięć monet. To już mamy, tak, gotowe prawie, wszystko na miejscu, wszystko jest tak, dobrze. Coś jeszcze? Hmm hmm... Tak, nie? Nie, to już... Tak? Jeszcze coś, czegoś potrzeba jest. Ale co.... Żywego coś, żywa istota! Coś co żyje, coś co na słoneczku się pasie słodko, tak, tak – żywe. Popatrzmy, poszukajmy, co my tu, ciekawego coś może? Tak, zobaczmy, nie... Nic tu nie ma, nie ma, nic nigdzie nie... Nie ma? Moment, momencik, momentunio! Mam, tak tak, jest! Złapałem, ależ duża! I taka długawa, blee, te włoski i nóżki... I wygina się, czy aby na pewno tego...? Tego, gąsienica może być, nada się, ona... tak, dobra, taktaktak. Dobra jest, dobrze, już prawie. Tylko tak... sprawdźmy sprawdźmy, czy aby na pewno wszystko już...? Dwie zapałki z główkami otulonymi siarką dorbnoprzemielonąładną i... pachnącą ostro, tak? Tak! Hahaha, hmm hmm.. Dobra, dobra, spokojnie, teraz – pięć krążków metalowych, pięć ich, pięć! Pięć monetek, monet ślicznych, tak błyszczących w słoń... Nie, już wieczór. Już wieczór?! No proszę, proszę, jakże ten czas mija, błyskawica na niebie niby... Ale ale, wracając do monet błyszczących w świetle lampy, mieniących się niczym skarby prawdziwe, tak! I pięć ich jest. Pięć! Cudnie, cudnie, naprawdę cudnie! I gąsienica, tak? Tak, gąsienica, fuj, brzydka taka, czemu z włoskami ona i potrzebna jest? Tak, nada się, przyda się! Bez niej ani rusz! Dobrze, dobrze, no to wszystko jest. No to zacznijmy, oto mam wszystko, co z tym teraz zrobić? Hmm hmm... Nie wiem. Głupie to. I ta gąsienica jakaś taka... głupia, łazi tu i tam. Po co mi ta gąsienica? No, pocomi? A monetki się przydać jeszcze mogą. No i siedzę tak z tym wszystkim teraz, i co mam zrobić? Nie, nic, tak? I jeszcze razem to osiem jest. Na co komu osiem? Osiem, jak jakieś... no, osiem. Hmm hmm... Głupie to. A miało być... miało, miało coś być takiego, że aż. Głupie osiem, po cholerę mi osiem...
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 13:35   

Yankee

Kap, kap, kapała woda do gumiaka Staszka. Staszek leżał sobie na wyrku ćmiąc fajeczkę z filozoficzna zadumą na twarzy. Stąd też miał przezwisko filozof: Staszek Filozof – ot, takie żywe potwierdzenie bajań księdza Tisznera jakoby wszytcy Górale to filozofy. Staszek myślał, mylśał i wymyślił, że załatanie dziury w dachu wcale problemu wody w gumiaku nie rozwiąże, a o dutkach to już nawet szkoda gadać. Koniec marca, żadnych ceprów z nartami na wyciągu, śnieg caluśki topniał na potęgę, ze stoku na dasek, a z daska do gumiaka, zamiast jak to zawsze wżdy bywało ze stoku dutki prask do kieszeni Staszka. Staszek przeciągnął się, prutnął, wstał, nacisnoł kapelusza na usy, wzioł flacha, a nawet dwie i poszedł szukać Jóźwy.
Jóźwa, od kiedy pioruny wystrzelały go po łbie jak się był zasłonił metalową tacą przed deszczem na Giewoncie (sprzedawał pod krzyżem ceprom bułeczki i pączki) mówił, że widzi innych i potrafi z nimi gadać na dodatek. Czasami jak się tym innym (po prawdzie to Joźwie) dało prezenta, to potrafili człowieka w biedzie poratować; a to pokazali gdzie się łowca zawierusyła, a to ktoś wredny z magistratu nagle nogę złamał zda się na prostej drodzę, a to cosik poradzili temu czy tamtemu. No, ale jako się rzekło Józwa był do tego nieodzowny.
Po godzinie szeptów, Staszek wyszedł od Józwy z lżejszymi o dwie flachy kieszeniami, ale za to z pomysłem na swoje bolączki. Pomysł był w sumie dośc prosty, skoro na Staszkowym stoku jest coraz cieplej, to gdzieś musi być coraz zimniej trza więc zrobic na odwrót. Inni obiecali ponoć dostarczyć na chwilę takie ustrojstwo, na ile Staszek zrozumiał do robienia lodu, Staszek miał ustawić je na stoku, potem do niego wrzucić jedną jedyną zapaloną zapałkę i czekać na zimę.
O umówionej porze przyszli z Józwą na halę, postali tak minutkę pociągając z flaszek i potupując bo choć zimno nie było, to zawsze cosik tam duło, kiedy nagle hukło, błysło i przed nimi wyrósł stolik, a na nim maszynka jak do mielenia męsa, tylko całkiem inna i karteczka: Nalezność za usługę po waszemu będzie 5 z.ł., akceptujecie?
Józwa trącił łokciem Staszka, baca ino kiwnął głową, bo takiego cuda jeszcze nie widzioł. Józwa pedzioł zda się do powietrza zgoda, zgoda, karteczka znikła, a Staszek z namaszczeniem wrzucił odpaloną właśnie zapałkę do środka maszynki. Zapałka momentalnie zgasła, czem prędzej więc Józwa odpalił drugą bo sam był ciekaw co się stanie. Ale ta też zgasła jak tylko dotknęła wnętrza maszynki. Ta po chwili furkła, burkła i znikła. Staszek w zadumie podrapał się po głowie: musi Józwa, tak miało być – żeby tylko ta twoja druga zapałka szkód nie wyrobiła.
Minęła wiosna, potem Staszek poleciał do brata za Wielką Wodę i wrócił tak kole października co by wyciąg wyrychtować na tę przyobiecaną zimę. Tymczsem Józwa zszedł z tego padołu, nadużywszy ponoć herbaty. Im bliżej było zimy, tym większy niepokój odczuwał Staszek.
Pierwszy śnieg tego roku był gęsty jak śmietana i przez jedną noc pokrył okolicę jak biały koc, to znaczy gdzieś tak na centymetr. Tylko na staszkowej hali ciągle trawa się rudziała. Przez kolejne dni sypało jak za dobrych, dawnych czasów, turyści walili zakopianką na potęgę, wszyscy się cieszyli tylko Staszek chodził jak struty. Nic tylko myślał, myślał, aż wymyślił.

Burza w zimie to rzadka rzecz, choć ta zima była wyjątkowa – rzadszy tylko jest idiota stojący w czasie burzy pod krzyżem na Giewoncie z metalową tacą nad głową. To już drugi w mojej karierze pomyślał starszy aspirant Kazimierz Synuś-Córeczka. To mówicie, że jak się obywatelu nazywacie? – huknął z nienacka na tego idiotę.
Ano,Staszek, Staszek Filozof, to jest Stanisław Gąsienica, bo filozof ze mnie jak z rzyci waltornia panie władzo, bo widzicie to już nie ja, mnie na roboty obce wzieli, a to co zostało zapchali drutami i przez pięć ziemskich łobrotów mam gdzieś tam inny wungiel czy całkiem inne czarne paskudztwo gdzieś tam dobywać, a jo myśloł, że o pinć złotych chodziło, bo wie pan panie władzo jak wtedy...
Kap, kap, kap, starszy aspirant zapatrzył się jak z zepsutego kranu kapie woda, diabli nadali tego idiotę, i co ja teraz w protokół wpiszę?
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 13:37   

X-Ray

- Ciszej! – umorusany chłopak próbował przekrzyczeć tłum i pobliskie eksplozje, wprawiające w drżenia mury schronu. Szybko się poddał i przycisnął tylko do ucha radio, starając się wyłowić z szumów i trzasków zakłóceń nadawany komunikat...

***

Projekt rozwijał się, choć na zdrowy rozsądek wcale nie powinien zaistnieć. Kilka lat przed pojawieniem się Obcych grupa naukowców szukała funduszy na stworzenie wehikułu czasu. Jak nietrudno się domyśleć odsyłano ich, grzecznie dziękując, a częściej – wymownie pukając w czoło. Z bliżej nieznanych przyczyn Projektem zainteresowało się wojsko i pod jego kuratelą powstał Umysł (oficjalnie) zwany Wellsem (nieoficjalnie) – niezwykle skomplikowana sztuczna inteligencja, która w obliczu poważnych zagrożeń mogła bez udziału ludzi przeanalizować miliardy możliwych wariantów rozwiązań i wysłać w przeszłość instrukcję, jak zapobiec problemom. Po pierwszych obiecujących próbach, w Projekt zaczęto pompować ogromne pieniądze i Wells dostał możliwość wysyłania w przeszłość przedmiotów rozmiaru pudełka na buty...

***

Radio zaskrzeczało, ale po chwili chłopcu udało się złapać częstotliwość jednej ze stacji.
- ...ogłoszono stan wyjątkowy. Do miasta skierowane zostały jednostki stacjonujące na międzynarodowym poligo... – Zakłócenia przerwały przekaz. - ...eca się udanie do schronów lub do punktów zbornych, skąd prowadzona będzie ewaku... – Szum na dłuższy czas wypełnił radiowy głośnik...

***

Umysł przesłał ostrzeżenie o potężnej katastrofie ekologicznej, wywołanej awarią w rafinerii ulokowanej pod stolicą kraju. Tragedii udało się zapobiec w ostatniej chwili, to był wielki triumf Projektu. Niedługo potem pojawili się Obcy. Nie było z nimi kontaktu, nie przejawiali wrogich zamiarów, po prostu pojawiali się i znikali, bez żadnego wytłumaczalnego celu i powodu. Spodziewano się z przyszłości informacji o tajemniczych gościach, te jednak nie nadchodziły. W końcu obecność Obcych spowszedniała, przyzwyczajono się do myśli, że nie jesteśmy sami...

***

- ...nikat... ... ...miasto stracone... ... ...ojsko ewakuuje swój per... ... ...mieszkańcy pozosta...eni bez ...omocy... ... ...nie udało się odzyskać kontroli... ... ...To automatyczny kom... ... ...wojsko uznało miasto za stracone, utworzony zos...ał kordon ochr... ... ...uuje swój personel i punkty pomocy med... ...

Radio umilkło dokładnie w momencie, kiedy schronem targnął wyjątkowo silny wstrząs. Ludzie ucichli, ale chłopiec nie miał już czego słuchać...

***

Wiadomość jednak/w końcu nadeszła, choć nie taka jak się spodziewano. Spodziewano się właściwie wszystkiego, tylko nie tego - Umysł przesłał z przyszłości pięć rzeczy: dyskietkę z etykietą „przeczytaj mnie”, pięciozłotówkę z 1996 roku, dwie zapałki i małą zieloną gąsieniczkę. Naukowcy uznali, że dyskietka zawiera instrukcję, jak wykorzystać pozostałe obiekty, by zapobiec jakiejś tragedii. Ku ich zmartwieniu dyskietka okazała się pusta. Umysł przesyłał ten sam zestaw każdego dnia, więc uznano, że problem jest pilny i jego rozwiązanie trzeba znaleźć mimo braku wskazówek.

Eksperymenty prowadzone były przez wiele tygodni, do samego końca. Próbowano nawet usmażyć gąsienicę na pięciozłotówce, karmić gąsienicę zapałkami, badano skład chemiczny i budowę molekularną wszystkich obiektów, szukano powiązań i zastosowań każdego obiektu z osobna i w różnych ich kombinacjach... Wszystko na nic.

***

Po kolejnym wstrząsie w schronie zgasło światło. Parę minut później zamarła dmuchawa wentylacji...

***

Nie wiadomo czego chcieli Obcy. Po prostu coś robili, bo nie był to atak, a my... dla nich nie było żadnych nas. Ostatniego dnia, kiedy za późno już było na ratunek, ktoś wpadł na pomysł by przeprowadzić diagnostykę Wellsa. Okazało się, że przesyłki nigdy nie miały nikogo uratować, nie było w nich żadnej logiki, żadnej instrukcji. Umysł był popsuty...
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 13:38   

Whiskey


„Ku chwale Konsorcjum!”

- Ładować złote!

Słowa żołnierza Konsorcjum giną w bitewnym rejwachu, pożarte przez zgiełk wystrzałów i jednostajny grzmot eksplozji. W potwornym ryku rozjuszonych silników umiera nawet budzący grozę jęk umierających. Rozszarpywani na strzępy w chmurach rozpylonej krwi, piechurzy padają pod gradem pocisków jak klocki domina. Skrwawione, zdeformowane trupy tworzą groteskowy dywan. Gdzie okiem sięgnąć, rozciąga się brunatne bagno parujących trzewi i zgwałconych niewyobrażalną przemocą fragmentów ludzkich ciał. W karykaturalnym grzęzawisku brną kolejne fale szturmów piechoty, by oddać życie w desperackiej próbie przełamania niewzruszonych linii wroga.

- Sierżancie! – wrzeszczy kapral. – Maszyna profetyczna! Coś z nią nie tak!

Sierżant o chmurnym obliczu schodzi w dół okopu i w paru skokach dopada przerażonego kaprala.

- Co jest?

- Nie działa! Powtarza tylko te swoje...

- Pokaż!

Kapral nachyla się nad uwalaną krwawym błotem maszyną i gwałtownym szarpnięciem pociąga za dźwignię. Z wnętrza stalowej kukły wydobywa się suchy kaszel i zamiera w agonalnym kwiku, by rozbrzmieć po chwili zduszonym, blaszanym głosem:

- Gąsienica, dwie zapałki i pięć złotych...

Kapral raczy sierżanta zawartym w spojrzeniu niemym pytaniem. Na okopconej twarzy żołnierza rodzi się niepokojący, zlękniony grymas.

- Cóż... – kwituje sierżant. – Popsuty umysł. Musimy radzić sobie bez maszyny. Kapralu, zbierz drużynę. Ilu ich jeszcze zostało?

Skonfudowana mina starcza za odpowiedź. Kapral odwraca się, by wskazać drżącą ręką siedzącego w kucki wyrostka w zbyt dużym szturmaku. Chłopak kiwa się w przód i w tył, niczym zatopiony w bluźnierczej modlitwie poganin. Wytrzeszczone białko jedynego oka zdaje się być osobliwym piętnem, odciśniętym na skamieniałej twarzy ręką wariata.

Nagle rozlega się rechot, jaki towarzyszy wystrzałom z siejących śmierć wielkich luf wrogich fortec. Blisko. Zbyt blisko...

Sierżant wychyla się nad krawędzią okopu i nagła bladość rozlewa się na jego chmurnym obliczu.

- Boże! Zmiłuj się...

To wszystko, co jest w stanie wykrztusić z siebie na widok ciągnącej ku nim machiny. Gargantuiczna forteca bojowa, wypluwająca z ogromnych kominów kłęby tłustego dymu, toczy się pobojowiskiem, niczym zrodzony z najgorszego koszmaru stalowy potwór. Miażdżąc bitewne pole gigantycznymi gąsienicami, przewala się po stosach trupów, kierowana świętą wolą kapłanów-motorniczych. Na tle innych fortec i setek piechurów przypomina żerującego na gnijącym cielsku wielkiego sępa pośród stada kruków i morza padlinożernych insektów.

- Boże! – wtóruje kapral. – To monstrum!

- Zamknij się! Gdzie masz swoją rusznicę? Ładuj złote! Rozpieprzymy tego bydlaka, albo się nie nazywam...

- Sierżancie! – przerywa mu kapral. – Za pozwoleniem... mamy tylko pięć.

- Pięć czego?

- Złotych! Pięć *beep* złotych! Z pięcioma nie rozwalimy tej fortecy! Boże! Przecież ona jedzie prosto na nas! Sier...

Siarczysty policzek ucina tyradę w pół słowa.

- Kapralu! Zbierzcie się do kupy!

Sierżant ładuje rusznicę ostatnimi pięcioma złotymi i wychyla się z okopu. Dostrzega osmalone ślady na wrażym pancerzu; to inni strzelcy próbują naruszyć konstrukcję fortecy, prując grubą osłonę ostatnimi złotymi, jakie wygrzebali z ziejących pustkami ładownic. Ale tylko on wie, gdzie uderzyć, żeby stalowe monstrum zawyło z bólu.

Wszystkie pociski wgryzają się w małe zagłębienie pod głównym siłownikiem prawej gąsienicy, otwierając smoliście czarne wnętrze.

- Daj mi swoją zapałkę! Natychmiast!

Kapral posłusznie oddaje ręczny granat osadzony na drewnianym stylisku. Sierżant wypatruje celu, skupiając się na nim, jak jastrząb na nieświadomej ataku ofierze. Czeka na odpowiedni moment. I modli się...

Dwie zapałki, jedna po drugiej, toną w mrocznej czeluści wyrwy w pancerzu.

Mija długa jak wieczność chwila, aż...

Potężna eksplozja rozrywa gąsienicę stalowego potwora. Płomienie wypełzają z wnętrza machiny niczym ogniste węże, obłapiając fortecę bezlitosnym splotem i kładąc na boku. Fala krawego błota unosi się z miejsca, gdzie padło monstrum.

- Jednak działa – mamrocze sierżant. Ponury uśmiech wykrzywia odarte z emocji oblicze. – Maszyna profetyczna... a niech ją!




_______________________________________________________________________
EDIT: Jeszcze jeden szort, który zaginął w akcji i z małym opóźnieniem go dodaję:


Victor


- Mały masz dwie zapałki? – zapytał Gąsienica
Mały pokręcił głową nie odrywając zafascynowanego wzroku od konstrukcji, nad którą właśnie pracował jego przyjaciel.
Gąsienica pogrzebał w kieszeni - to masz tu pięć złotych i leć kup całą paczkę.
Mały zerwał się z zajmowanego pieńka i pobiegł w stronę pobliskiego sklepu.
- Paczkę zapałek proszę – wysapał do znudzonej sprzedawczyni i rzucił na ladę błyszcząca pięciozłotówkę
- A po co ci Mały zapałki?– w małych, małomiasteczkowych sklepikach nigdy za wiele się nie działo, więc sprzedawczyni zawsze chwytała okazję, żeby to zmienić - I skąd masz tyle kasy?
- Od Gąsienicy – Mały sapał teraz z emocji – to dla niego te zapałki.
- Jakiś nowy projekt? – zapytała. Wszyscy w miasteczku znali Gąsienicę i jego projekty. Czasem aż za dobrze.
Mały pokiwał z przejęciem głową.
- A co tym razem?
- Nie wiem – Mały za nic nie przyznałaby się do podejrzeń, że Gąsienica prawodopdobnie sam nie wie do czego mają służyć jego projekty, albo dowiadywał się o ich przeznaczeniu dopiero po ich uruchomieniu. Złapał zapałki i resztę i wypał ze sklepu o mało nie przewracając wchodzącej do środka kobiety.
- Dzień dobry kochanieńka – powiedziała Pani Sulikowa – a co ten Mały tak dzisiaj po mieście lata i ludzi tratuje?
- Zapałki dla Gąsienicy kupował – odpowiedziała sprzedawczyni – jakiś nowy projekt.
- O!? Doprawdy? – niewinność zainteresowania Pani Sulikowej mogłaby być przykładem niewinności dla wielu dziewic – co tym razem?
- Mały nie wiedział. Coś Pani podać?
- Kilo soli kochanieńka.
- Złoty dwadzieścia – powiedziała sprzedawczyni kładąc na ladzie sól.
- Wszystko tak drożeje – Pani Sulikowa zaczęła szukać pieniędzy w portmonetce – a swoją drogą ten Gąsienica to marnuje się w naszym miasteczku. Z takim pięknym umysłem to powinien na uniwersytecie pracować. Tam na pewno doceniliby jego projekty.
- No projekty robi na pewno niezłe – przyznała sprzedawczyni – pamięta Pani ten z reflektorem wołającym pomoc?
- O tak, ten mi się podobał. Co prawda potem był mały kłopot z facetami w lateksowych wdziankach, ale przynajmniej nie grozili nam żadni złoczyńcy.
- A ten z symulatorem katastrof globalnych? – odezwała się w końcu sprzedawczyni – Ci faceci w czerwono-niebieskich wdziankach nie byli już tak uciążliwi?
- Masz rację kochanieńka – Pani Sulikowa kiwnęła głową – albo ten, co namówił młodą Grabczykównę, żeby się w takim szklanym pudełku położyła? Ten, co potem po miasteczku książęta na białych koniach się kręcili i rzucali się całować wszystko co dziewczynę przypomina?
- No – odezwała się w końcu sprzedawczyni – młody Korak nie był zbyt szczęśliwy z powodu ich pobytu w miasteczku.
- Ale posłużyło mu to. O wiele lepiej wygląda teraz jako metroseksualny maczo, cokolwiek to znaczy, niż wtedy jako ten mroczny metal.
- Czy ja wiem – zamyśliła się sprzedawczyni – ja tam nawet lubiłam tą jego posępną mroczność.
Pani Sulikowa miała coś odpowiedzieć, ale przeszkodził jej dźwięk, który dobiegł z pobliskiego lasku. Dźwięk, jaki wydaje coś, co przed chwilą nie działało, a teraz już działa. Czym prędzej podeszły ze sprzedawczynią do okna w słusznym przekonaniu, że to najpewniej projekt Gąsienicy zaczął działać.
Przez chwilę nic się nie działo, aż nagle na rynku zaroiło się od dziwacznych stworzeń. Jedno z nich, podbiegło do sklepu i przykleiło się do szyby wystawowej.
- Pikaczu? – powiedziało
- Tak – odezwała się pełnym zadumy głosem sprzedawczyni – piękny umysł ma nasz Gąsienica, ale chyba trochę popsuty...
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
Ostatnio zmieniony przez Ixolite 11 Kwietnia 2007, 14:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Słowik 
Cynglarz

Posty: 4931
Skąd: Kraków
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 13:48   

Zulu bezkonkurencyjny. Reszta wtórna, a drugiego szorta nie za bardzo zrozumiałem, ale nie chce mi się drugi raz czytać, bo - patrz pierwsze zdanie ;)
_________________
I'd rather have a bottle in front of me than a frontal lobotomy.
 
 
 
Alatar 
Nekroskop


Posty: 735
Skąd: Z trzewi duszy.
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 14:45   

Jak przeczytałem Zulu to pomyślałem, że jak kolejne będą takie to ja dziękuję. Ale Yankee, był już troszkę lepszy, a X-Ray i Whiskey to mi się nawet podobały, Victor nie. Głosuję na Whiskey.
_________________
"Bo najlepiej jest przykleić nos do szyby,
I wpatrywać się tak bardzo, bardzo mocno,
Aż pojawi się kraina Niby Niby,
Przecież w deszczu kwiaty i marzenia rosną"
 
 
 
Słowik 
Cynglarz

Posty: 4931
Skąd: Kraków
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 14:49   

Uh! Pospieszyłem się, ale Victor, jak dla mnie, jedzie w peletonie, więc nie mam problemu z edycją głosu :)
_________________
I'd rather have a bottle in front of me than a frontal lobotomy.
 
 
 
Azirafal 
Stalowy Szczur


Posty: 1030
Skąd: Warszawa
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 14:53   

Mój głos na Victora :)

EDIT => tyle że go w ankiecie nie ma. No to licz na palcach, Ixolite ;)
_________________
If you don't stand for something you'll fall for anything.
 
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13820
Skąd: FF
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 15:54   

Opcja dodana. Następnym razem proszę być zdecydowanym - albo trzymać porządek, albo wycinać spóżnionych. :? :twisted:
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 17:01   

Dzię-ku-je-my! :bravo

Dodany tekst zaginął w drodze do mnie, ale był wysłany w terminie, więc nie było powodu, żeby wycinać, bo spóźnienie wynikło z przyczyn niezależnych ode mnie i od ałtora.
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 18:01   

Zulu w zabawny sposób pokazuje popsuty umysł eksperymentatora :bravo :mrgreen:
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 21:04   

- pika ! ;P:
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
Selithira 
Connor MacLeod


Posty: 1571
Skąd: Stamtąd
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 21:47   

X- Ray, może dlatego, że wszystkie szorty były zabawne, a ten dość poważny na odmianę :D
_________________
Wiedźma wie wszystko!!!
----------------------------------------------------
"Dobra zła droga nie jest zła." - koVaal :D
 
 
 
hijo 
Fziu Bździu


Posty: 6069
Skąd: Katowice
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 22:15   

Ha i znowu dwa szorty eksploatujące ten sam pomysł obok siebie. X-Ray dostaje mój głos
_________________
God created Arrakis to train the faithful.
 
 
nalli 
Frodo Baggins


Posty: 112
Skąd: Łódź
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 22:43   

Whiskey i już.
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 22:59   

Heh, niezły start, idą łeb w łeb od samego początku :)
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
joe_cool 
Babe - świnka z klasą


Posty: 4817
Skąd: wrotzlaff
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 23:01   

hmmmm... Zulu czy Victor?

Zulu. Uzasadnienie innym razem.
_________________
"Work is the curse of the drinking classes." O.Wilde
 
 
 
Azirafal 
Stalowy Szczur


Posty: 1030
Skąd: Warszawa
Wysłany: 11 Kwietnia 2007, 23:16   

Ixo - a Ty nie głosujesz? ;)
_________________
If you don't stand for something you'll fall for anything.
 
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 12 Kwietnia 2007, 00:00   

Może później.
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
savikol 
Klapaucjusz


Posty: 963
Skąd: Wawa
Wysłany: 12 Kwietnia 2007, 08:08   

Coraz lepiej wam te shorty wychodzą. Brawa dla Ixolite za ciekawy i niebanalny temat. Podobały mi się trzy teksty z tego zestawu: Zulu, X-Ray i Whiskey. Wybrałbym Zulu, ale trochę przegadane, mogło być o połowę krótsze. X-Ray za to dobrze skonstruowany, autentycznie wciągnął. Whisky też fajny. No i nie wiem… Nie, nie, chyba wiem. Wybiorę ten, który najbardziej mnie rozśmieszył… Albo nie… Albo tak, wybiorę ten, właśnie ten… Głupie to. A miało być… Hmmm. Głosuję na Zulu.
 
 
hjeniu 
Wilq


Posty: 3913
Skąd: Zachodniopomorskie
Wysłany: 12 Kwietnia 2007, 10:31   

Whiskey, bo jak są kunie i karabiny to dobry film ;P:
_________________
Idioci są świetni. Nic dziwnego, że każda wioska chce mieć swojego by Dr. House
 
 
 
Ziemniak 
Agent dołu


Posty: 5980
Skąd: Kraków
Wysłany: 12 Kwietnia 2007, 14:43   

Whiskey :D
_________________
Starzejesz się gdy odgłosy, które wydawałeś kiedyś w trakcie seksu wydajesz obecnie wstając z łóżka
 
 
 
krisu
[Usunięty]

Wysłany: 12 Kwietnia 2007, 21:46   

whiskey
 
 
Lump Kałmuk 
Klapaucjusz


Posty: 973
Skąd: Suchedniów
Wysłany: 13 Kwietnia 2007, 11:13   

Zulu, jakoś tak poczułem klimat :D
_________________
In the depths of the mind insane
fantasy and reality are the same
 
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 16 Kwietnia 2007, 22:13   

a ja tylko odswiezam, cobyscie nie zapomnieli :)
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
Azirafal 
Stalowy Szczur


Posty: 1030
Skąd: Warszawa
Wysłany: 17 Kwietnia 2007, 13:05   

Czy ja dobrze widzę, że od czterech dni nikt nie głosował, a na szycie wciąż utrzymuje się wynik remisowy? :twisted:

Co jest z Wami, ludki? Ci co w poprzednich edycjach głosowali - gdzieście wybyli? :(
_________________
If you don't stand for something you'll fall for anything.
 
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 17 Kwietnia 2007, 13:17   

Zulu - "...na cholerę mi osiem, to jesd enda?" Jak na szorta brakuje mi właśnie zakończenia, ale całkiem, całkiem :D
Yankee - najlepsze z najepszych, całkiem nie rozumiem, dlaczego się ludziom nie podoba, jakbym mógł to bym dał z dziesięć punktów ;P:
X - ray - fajne, dobrze napisane, ma wszystko co powinien mieć uczciwy szorcik.
Whiskey - no, no, całkiem fajne
Victor - piękny umysł :lol: też fajne.

Skoro sobie nie dam to punkta dostanie .... Whiskey! :bravo
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 18 Kwietnia 2007, 12:04   

No, ostatnie półtorej godziny na głosowanie!

A ja od siebie głos na Victor daję, takie radosne :D
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 18 Kwietnia 2007, 13:48   

Koniec, famfary, konfetti i strumienie szamponu!

Ladies and gentelman, and the winner is...

Ale nie, najpierw miejsce trzecie:
aqulka
Oklaski!

Miejsce drugie:
Azirafal
Gratulacje!


I najwyższy stopień na podium, wieczna chwała, tłumy fanek i 22% podatku do zapłacenia - miejsce pierwsze:
Dabliu


Poza podium tym razem wylądował Rafał i wasz niezastąpiony konferansjer Ixolite

Pełna lista uczestników:
Cytat
Zulu - Azirafal
Yankee - Rafał
X-Ray - Ixolite
Whiskey - Dabliu
Victor - aqulka



Dabliu - w twoje ręce :bravo
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group