 |
|
 |
szort z piratem w tle |
glosuje na szort : |
numer 1 |
|
27% |
[ 6 ] |
numer 2 |
|
18% |
[ 4 ] |
numer 3 |
|
40% |
[ 9 ] |
numer 4 |
|
13% |
[ 3 ] |
|
Głosowań: 22 |
Wszystkich Głosów: 22 |
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
elam
Gremlinek

Posty: 11118 Skąd: kotlinka gremlinka
|
Wysłany: 12 Marca 2007, 22:19 szort z piratem w tle
|
|
|
no to wklejam. nie wiem, jak mi wyjdzie
malo tego wymysliliscie. rozczarowana jestem |
_________________ Ten się śmieje, kto umrze ostatni. |
Ostatnio zmieniony przez elam 12 Marca 2007, 22:25, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
 |
elam
Gremlinek

Posty: 11118 Skąd: kotlinka gremlinka
|
Wysłany: 12 Marca 2007, 22:20
|
|
|
szort numer 1 :
Obudziłem się rano i jak zwykle ostatnimi czasy spojrzałem na miejsce obok mnie. Niestety było puste, nic się nie zmieniło. Który to już tydzień od chwili, gdy Małgorzata odeszła. Trzeci, czwarty? Powiodłem wzrokiem po pokoju, aż padł on na napoczętą flaszkę wódki stojącą na stoliku. Powoli zwlokłem się z łóżka, podszedłem do niej i pociągnąłem zdrowy łyk bezpośrednio z gwinta. Tego mi było trzeba. Po wprowadzeniu porcji alkoholu do krwioobiegu ból głowy lekko zmalał i zacząłem myśleć jakby wyraźniej. Choć z drugiej strony natłok pytań powrócił z jeszcze większą siłą niż ostatnio. Dlaczego pozwoliłem jej odejść? Zawsze wiedziałem, że pasjonowała ją praca badawcza na uniwersytecie i że była to jej główna miłość. Była nie tylko niebywale piękna, ale również inteligentna. Zresztą, do tej pory nie wiem dlaczego zwróciła na mnie swoją uwagę? Jestem totalnym idiotą, że dopuściłem, do tego, że wyszła z mieszkania trzaskając drzwiami po naszej ostatniej kłótni. Wiedziałem, że oferta współpracy ze strony samego profesora Geetho jest dla niej niebywałą szansą, jedyną na całe życie lecz wiązała się ona również z przeprowadzką na drugi kraniec świata, a ja z kolei nie chciałem opuszczać kraju. Dlaczego, dlaczego to wszystko…?
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Wreszcie podjąłem decyzję. Doprowadziłem się do porządku, odpowiednio ubrałem, zabrałem wszystkie karty kredytowe i kluczyki do samochodu, po czym wyszedłem z domu. Miałem przed sobą teraz tylko jeden, jedyny cel: Odzyskać ją za wszelką cenę!
Obudziłem się rano i jak zwykle ostatnimi czasy spojrzałem na miejsce obok mnie. Tym razem jednak odetchnąłem z ulgą, było zajęte przez Małgorzatę. Podziwiałem jej piękno, jej długie blond włosy rozsypane na poduszce uroczo kontrastowały z granatową koszulką, którą miała na sobie. Nie mogłem się powstrzymać, powoli wyciągnąłem rękę, aby sprawdzić czy jej obecność nie jest przypadkiem jakimś złośliwym koszmarem sennym. Dotknąłem jej odkrytego ramienia. Było jak najbardziej realne, ciepłe i aksamitne w dotyku. Gładziłem je przez chwilę nie mogąc nacieszyć się tym uczuciem. Tak, pożądałem jej, pragnąłem z całych sił, jednak nie w ten typowo fizyczny sposób, nie chodziło o seks, bardziej o jej bliskość, świadomość jej obecności w moim pobliżu. Otworzyła oczy i spojrzała na mnie swoimi chabrowymi oczyma po czym się uśmiechnęła i powiedziała:
- Kocham Cię.
To spojrzenie, ten uśmiech i te słowa były warte wszystkich skarbów świata, wszelkich wyrzeczeń i poświęceń. Oddałbym za nie życie.
------------------------------------------------------------------------------------------------
- Cześć stary, mam tu kolejnego klienta do Ciebie. – Powiedział pielęgniarz wpychając łóżko z pacjentem.
- Znowu?! Gdzie go mam umieścić? U mnie pełno. A temu co?
Zapytany sprawdził w dokumentacji, którą przywiózł z chorym.
- Miesiąc temu stracił ukochaną w wypadku, co najprawdopodobniej skłoniło go do skorzystania z nielegalnego oprogramowania VR. Teraz pewnie jest szczęśliwy w swoim świecie. – Dodał patrząc na uśmiechniętą twarz leżącego.
- Idiota! Kiedy oni pojmą, że w większości przypadków korzystanie z pirackiego softu kończy się wypaleniem mózgu i życiem w formie warzywa po kres dni. By the way, na jak długo starczy mu kasy z ubezpieczalni?
- Jakieś trzy miesiące, potem trzeba będzie wyciągnąć wtyczkę.
- Po kiego grzyba oni to robią? Nigdy tego nie skumam.
- Może dlatego, że tak jest po prostu łatwiej. Dla niektórych życie realne jest zbyt ciężkim wyzwaniem, wolą w pewien sposób od niego uciec.
- Pieprzenie w bambus! – pielęgniarz wzruszył ramionami - Tak więc masz gościu jeszcze z trzy miechy szczęśliwego życia przed sobą. - Nachylił się nad leżącym pacjentem i zerknął na nazwisko nadrukowane na teczce z dokumentacją medyczną: Jan Faust.
- Warto było Panie Faust?- Po czym zaczął pchać łóżko w głąb sali wypełnionej setkami podobnych łóżek.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Tymczasem handlujący nielegalnym oprogramowaniem pirat cyberprzestrzeni o nicku „Mefisto” ubijał świetny interes z kolejnym klientem. Tyle już wieków spędził pośród ludzi, jednak Ci nie nauczyli się przez ten czas niczego. Niezmiennie przehandlowują całe swoje życie za garść złudzeń. |
_________________ Ten się śmieje, kto umrze ostatni. |
|
|
|
 |
elam
Gremlinek

Posty: 11118 Skąd: kotlinka gremlinka
|
Wysłany: 12 Marca 2007, 22:21
|
|
|
szort numer 2 :
Ekran rozjarzał się coraz bardziej, w miarę jak jego powierzchnię w coraz większym stopniu zajmował obraz planetki. Wokół głównego monitora zebrała się chyba cała wachta, nawet wiecznie nabzdryngolony Misiek zwlókł się z koja.
- O ja, o ja pier... - wyrwało się nagle Miśkowi i uleciało w przestrzeń.
- No! – Radian, po wyjątkowo ciężkim przepiciu był rano w stanie na tylko tyle. Gdyby stary wiedział co, a właściwie kto jest przyczyną ubytków chłodziwa do reaktora – no, na szczęście podejrzewał jakiś wyciek w przestrzeń
Widok był doprawdy fenomenalny, coś niesamowitego, wprost trudno było uwierzyć aby na całkowicie wymarłym ...
- Alarm! Alarm! Pełny kamuflaż! Gotowość bojowa za 3 minuty! Jak dorwę jakiegoś skurw... nie na swoim miejscu! Głowę urwę! I naszczam do środka! Zwiększyć moc efektywną reaktora do 65! Gotowość do skoku za 5 minut! – stary rozszczekał się jak chory na astmę pekińczyk.
A w załogę jakby piorun strzelił. Nie wymyślono chyba skuteczniejszego lekarstwa na kaca niż osobista podręczna starego. Wielkie, wredne i generalnie leniwe chłopy w ułamku sekundy rozprysneły się po statku jak pieczony kurczak rzucony w stado żebraków. To znaczy tu i ówdzie krew i rozbryzgane tkanki znaczyły ostatnie pozycje najmniej rozgarniętych lub najbardziej otępiałych członków załogi, ale po całej reszcie nie było ani śladu. Stary jaki był, taki był, ale przy robocie nikt nie miał prawa na najdrobniejszy obsuw – takich eliminował osobiście.
Misiek przyrósł do efektorów SI sekcji bojowej jakby całe życie udawał podstawowy żyroskop głowicy wieży wyrzutni. Radian w mgnieniu oka zakuł się w nawigacyjny VR tak szczelnie, że nawet mrówka altapina nie wcisnęłaby się w złącza kombinezonu. Zresztą w ogóle, gdyby ktoś chciał wtedy szukać na pokładzie żywego ducha, zawiódł by się straszliwie. Przed upływem wyszczekanych przez starego trzech minut statek już udawał pustą przestrzeń – to system kamuflażu na tarczy, składający się setek mini cyklotronów tak kształtował linie sił pola EM, aby wszystkie cząstki opływały kadłub. Pożerało to znaczne ilości energii, ale efekt był tego warty.
Tymczasem wystrzelone uprzednio na boki skanery przekazywały na pokład obraz tego, co się działo na powierzchni planetoidy. Kolejny raz okazało się, że stary ma nosa, bo obok Celu przysiadł już jakiś szary stateczek. Był poobijany zresztą tak samo jak nasz, a na jego widok nasz stary zmarszczył brwi i nakazał podwojenie energii tarczy.
- Gomez, draniu, nie chowaj się i tak cię widzimy – system komunikacji ogólnej też był kamuflowany, więc obcy musieli namierzyć skanery – masz minutę na zniknięcie stąd, KPW?
- Czen, ty świnio, za chwilę ta twoja nędzna puszka na odchody pawiana przestanie istnieć. I nie ma takiej tarczy która przetrzyma mój atak – znaczy się spie... stąd! KPW? – stary widać znał obcych dobrze. Z nieznajomymi w ogóle nie gadał inaczej jak salwą.
Już po chwili na powierzchni siedziały obok siebie dwa bliźniacze statki. Śluzy odnalazły siebie nawzajem i połączyły się wężami portów. Czen ze świtą śmierdzącą na kilometr czosnkiem i oliwą maszynową negocjował osobiście ze starym. Dopuszczenie do kontaktu miało nas kosztować dodatkowe 15 %, ale koszt ewentualnej walki w paliwie i amunicji byłby i tak większy. Zakładając oczywiście, że byłaby wygrana. A tak byliśmy drudzy w kolejce. Mówiłem już jaki ślepy traf nam się przydarzył? ASASIN! I to tutaj!
Kiedy już w końcu przyszły do nas, czekałem na swoją rozłożony wygodnie w fotelu (trza trzymać ten fason ni?) i mimo narastającego podniecenia, drżącym głosem powiedziałem: Proszę Pani, ubrania są w tamtej szafce, a skarpety to stoją pod łóżkiem. Ogólnie wszystko co Pani znajdzie nadaje się do prania i mycia, ... tak widzę, że ja też, że co? ... dobrze proszę brodę też ogolić. Nie, kaleson nie zdejmę, ... auć, już, już, pożartować nie można?
Przypisy: ASASIN - Alternatywne Sanitarno Asenizacyjne Służby Imperium Najemników. Nikt nie wie dlaczego niby Imperium albo Najemników, ale większych zdzierców i łupieżców od tych bab nikt nie widział, zresztą, pal je licho, co byśmy bez nich zrobili. |
_________________ Ten się śmieje, kto umrze ostatni. |
|
|
|
 |
elam
Gremlinek

Posty: 11118 Skąd: kotlinka gremlinka
|
Wysłany: 12 Marca 2007, 22:21
|
|
|
szort numer 3 :
Świat na zewnątrz poszarzał ostatnio i stracił na ostrości. Może to za sprawą strug listopadowej ulewy, spływających po szybie dachowego okna, może przez to, że nikt tego okna dawno nie mył, a może wzrok mi się pogorszył. Sam już nie wiem. Nie lubię takiej pogody, gdy siedzę sam w moim pokoju, właściwie celi, na poddaszu. Nawiedzają mnie w ten czas wspomnienia sprzed kilku lat, kiedy wszystko było takie piękne i proste.
Wracają obrazy wspólnych chwil spędzanych z moim bratem i Piotrem. Byliśmy nierozłącznym trio. Wszędzie chodziliśmy razem, wspólnie się bawiliśmy. Byliśmy młodzi, Piotr zawsze miał świetne pomysły i nigdy się z nim nie nudziliśmy. Niestety sielanka nie trwała długo. Pod koniec podstawówki coś zaczęło się psuć. Ze względu na mnie i mojego brata wszyscy szydzili z Piotra. Wyzywali go i naśmiewali się zeń. Piotr coraz częściej miał żal do nas, o to, że jesteśmy z nim ciągle i wszędzie.
Widzieliśmy z bratem, że trzeba coś zrobić, że długo nie może tak wszędzie z nami chodzić. Postanowiliśmy mu trochę pomóc, jeden z nas musiał się poświęcić. Zadecydował rzut monety, ślepy los. O ironio. Piotr nic nie wiedział o naszym zamiarze, ale rzucił pięciozłotówką i klamka zapadłą. Padło na mnie.
Znaleźli mnie jednego ranka w łóżku. Piotr nie wiedział, co się stało, mój brat nic mu nie powiedział.
Pierwsze miesiące nie były łatwe. Wizyty w klinikach, u lekarzy Piotr cierpiał z powodu mojego postanowienia, przepraszał, że tak na nas narzekał, zaklinał, że nie chciał żeby tak się to skończyło. Postanowił, że mnie nie opuści. Po długich negocjacjach z rodzicami, zabrał mnie ze sobą do domu. Moim nowym domem stał się pokój na poddaszu, w który miałem spędzić resztę życia.
Mija już piąty rok, od kiedy zamieszkałem na strychu. Z początku Piotr i mój brat często mnie odwiedzali. Czasami zabierali mnie z sobą na wycieczkę. Raz nawet, poszliśmy do naszej podstawówki. Ale była draka, jak dyrektorka nas zobaczyła razem. Piotrowi nieźle się oberwało. Wezwano rodziców żeby mnie zabrali do domu, Piotr został zawieszony w prawach ucznia na dwa tygodnie i dostał miesiąc aresztu domowego. Ale dzięki temu zyskał popularność, może trochę nieszczerą, ale dzięki temu chłopak poczuł się pewniej wśród rówieśników i zaczęło mu się lepiej z nimi układać. Potem Przyszli do mnie z moim bratem i opowiedzieli, co się działo w szkole. Przyznali się kiedyś, że dzięki mnie i naszej zyskał przezwisko „Pirat”. Potem jeszcze jakiś czas zabierał mnie na spotkania ze swoim kumplami.
W końcu zaczął dorastać, odwiedzali mnie z bratem coraz rzadziej. Bo co im po towarzystwie kaleki. Nie mam im tego za złe. Spodziewaliśmy się tego z bratem, kiedy postanowiliśmy, że jeden z nas się poświęci. Ale pomogliśmy chłopcu i tylko to się liczy. Z tamtych czasów pozostało tylko kilka pamiątek: Czarna opaska na oku Piotra, ksywka, którą jej zawdzięczał i jedno niebieskie oko w czaszce i ja, drugie oko o różowej tęczówce, zamknięty w słoiku z formaliną wyglądający na świat przez dachowe okno. |
_________________ Ten się śmieje, kto umrze ostatni. |
|
|
|
 |
elam
Gremlinek

Posty: 11118 Skąd: kotlinka gremlinka
|
Wysłany: 12 Marca 2007, 22:22
|
|
|
szort numer 4 :
Weronika wracała sama ciemną ulicą ; nie bała się, znała dobrze okolicę. Księżyc po piewszej kwarcie wystarczająco oświetlał drogę. Ciepły wietrzyk przynosił wilgotny zapach morza. W dali migało światełko latarni morskiej.
Za zakrętem dojrzała idącą z naprzeciwka sylwetkę mężczyzny. Nie rozpoznawała żadnego z sąsiadów ; może jakiś turysta zmylił drogę, wracając z plaży ?
Minęła go bez słowa. To na pewno nie był nikt znajomy. Nie widziała jego twarzy w półmroku, ale na pewno nie mieszkał w pobliżu. Znała przecież wszystkich w tej wiosce...
Poczuła jakby intensywniej zapach morza i czegoś jeszcze, dziwną woń, gdy przechodził obok niej. Coś jej to przypomnało....
*
Znalazła akwarelę już dawno temu. Odkąd pamiętała, przyjeżdżali na wakacje do babci nad morze. Strych starego rybackiego domu krył wiele skarbów i kiedyś w jednej ze skrzyń odkryła właśnie ten obraz. Poszarzały, wyblakły, śmierdzący wilgocią i kurzem, a jednak nadal piękny. Ciemne, niemal czarne morze oświetlały tylko płomienie palących się żaglowców; jeden z nich już niemal całkiem zatonął, drugi przełamywał się w pół. Z boku, na pierwszym planie, na plaży stał ktoś i przyglądal się całej scenie. Niewątpliwie mężczyzna, sądząc po sylwetce; lewą dłoń przytkniętą miał do czoła, w odwiecznym geście obserwatora, w prawej trzymał krótki miecz albo szablę.
Pirat Weroniki.
*
Oprawiła obraz w antyramę i zawiesiła w pokoju, w którym zwykle sypiała u babci.
Ten mężczyzna, który właśnie ją minął...
Uśmiechnęła się do swoich myśli.
*
- Nikt nie ocalał... - Mężczyzna odwrócił wzrok od resztek płonących okrętów i ruszył w stronę wioski.
- Zapomnij o niej, Veronique poszła na dno z resztą załogi...
- Nie. To nie może być prawda... - Odwrócił się jeszcze raz.
- Veronique!! Veronique!! Znajdę cię. Kiedyś jeszcze się spotkamy...
*
Weronika wróciła do domu, ucałowała babcię. Weszła do pokoju, by położyć torebkę na krześle. Nad jej łóżkiem jak zawsze płonęły żaglowce, a ukochany czekał na plaży. |
_________________ Ten się śmieje, kto umrze ostatni. |
|
|
|
 |
gorbash
Ufol

Posty: 4630 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 12 Marca 2007, 22:45
|
|
|
No to ja pierwszy.
Byc moze jest pozno ale szczerze mowiac zadne mi nie podeszlo.
Punkt dostaje No 1 za nawiazanie. |
_________________ You say coke I say caine. |
|
|
|
 |
elam
Gremlinek

Posty: 11118 Skąd: kotlinka gremlinka
|
Wysłany: 12 Marca 2007, 22:52
|
|
|
ok, nastepny prosze !! |
_________________ Ten się śmieje, kto umrze ostatni. |
|
|
|
 |
merula
Pani z Jeziora

Posty: 23494 Skąd: przystanek Alaska
|
Wysłany: 12 Marca 2007, 22:58
|
|
|
Nie było zbyt dużego wyboru, jakoś temat chyba nie zaskoczył. Z czworga kandydatów mój głos zdobywa trójka |
_________________ Kobiety dzielą się na te, które nie wiedzą czego chcą i na te, które chcą, ale nie wiedzą czego. |
|
|
|
 |
Martva
Kylo Ren

Posty: 30898 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 12 Marca 2007, 22:59
|
|
|
3. Ohyyyyda |
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
skarby
szorty |
|
|
|
 |
Alatar
Nekroskop

Posty: 735 Skąd: Z trzewi duszy.
|
Wysłany: 12 Marca 2007, 23:11
|
|
|
Ja także zagłosowałem na szort pierwszy. Sympatyczny motyw z Faustem i Mefistem. 2-nie mój klimat, 3-zbyt przybijające jak dla mnie, 4-jakieś takie standardowe. |
_________________ "Bo najlepiej jest przykleić nos do szyby,
I wpatrywać się tak bardzo, bardzo mocno,
Aż pojawi się kraina Niby Niby,
Przecież w deszczu kwiaty i marzenia rosną" |
|
|
|
 |
nalli
Frodo Baggins

Posty: 112 Skąd: Łódź
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 00:24
|
|
|
2 |
|
|
|
 |
hijo
Fziu Bździu

Posty: 6069 Skąd: Katowice
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 07:46
|
|
|
no to ja się decyduję na 4 |
_________________ God created Arrakis to train the faithful. |
|
|
|
 |
Agi
Modliszka

Posty: 39281 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 08:37
|
|
|
2 - zabawne |
|
|
|
 |
Fidel-F2
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela

Posty: 37667 Skąd: Sandomierz
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 08:50
|
|
|
wszystkie to powielanie jakichś pomysłów
ogólny brak oryginalności
nie urzekłą mnie żadna historia
punktów nie przyznam |
_________________ Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt! |
|
|
|
 |
tomay
Langolier

Posty: 287 Skąd: Poznań
|
|
|
|
 |
Ziemniak
Agent dołu

Posty: 5980 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 09:18
|
|
|
3 - w moich klimatach |
_________________ Starzejesz się gdy odgłosy, które wydawałeś kiedyś w trakcie seksu wydajesz obecnie wstając z łóżka |
|
|
|
 |
aqulka
Sky Captain

Posty: 177 Skąd: Z wylęgarni
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 09:27
|
|
|
1 - bo jakoś w romantycznym nastroju dzisiaj jestem;) |
|
|
|
 |
savikol
Klapaucjusz

Posty: 963 Skąd: Wawa
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 09:38
|
|
|
3 – fajne. Short, który ma wszystko co potrzeba. Zwięźle, intrygująco i z mocną końcówką. Brawo. |
|
|
|
 |
Haletha
Zielony Ludzik

Posty: 2051 Skąd: Carrodunum
|
|
|
|
 |
hijo
Fziu Bździu

Posty: 6069 Skąd: Katowice
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 09:46
|
|
|
Haletha, nie siej fermentu przecież bym na siebie nie zagłosował. Aż tak zdesperowany nie jestem |
_________________ God created Arrakis to train the faithful. |
|
|
|
 |
Haletha
Zielony Ludzik

Posty: 2051 Skąd: Carrodunum
|
|
|
|
 |
Słowik
Cynglarz
Posty: 4931 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 09:49
|
|
|
Well...3. |
_________________ I'd rather have a bottle in front of me than a frontal lobotomy. |
|
|
|
 |
hijo
Fziu Bździu

Posty: 6069 Skąd: Katowice
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 09:53
|
|
|
Haletha ja bym powiedzial..., albo będe milczał lepiej nie spekulować. A ty już zaglosowałaś? |
_________________ God created Arrakis to train the faithful. |
|
|
|
 |
Haletha
Zielony Ludzik

Posty: 2051 Skąd: Carrodunum
|
|
|
|
 |
hijo
Fziu Bździu

Posty: 6069 Skąd: Katowice
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 10:01
|
|
|
ooo Agi na 2 głosowała, ale w ankiecie tego nie widać hmm, może trzeba gorata zawołać. |
_________________ God created Arrakis to train the faithful. |
|
|
|
 |
Agi
Modliszka

Posty: 39281 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 10:55
|
|
|
hijo, nie wołaj gorata, jestem gapa już naprawiłam |
|
|
|
 |
hijo
Fziu Bździu

Posty: 6069 Skąd: Katowice
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 11:01
|
|
|
Agi55, spokojnie, bałem isę że coś siadło w samym forum |
_________________ God created Arrakis to train the faithful. |
|
|
|
 |
Agi
Modliszka

Posty: 39281 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 11:17
|
|
|
hijo, ja się nie denerwuję, ani też nie podejrzewałam, że zamierzasz straszyć mnie goratem
Co do 2, to jest w stylu Last Vikinga, chociaż czytając typowałam inaczej, ale ciiiiii... |
|
|
|
 |
Słowik
Cynglarz
Posty: 4931 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 11:34
|
|
|
Czemu ciii
Jak dla mnie 2 to Tom Cichy jak w mordę strzelił |
_________________ I'd rather have a bottle in front of me than a frontal lobotomy. |
|
|
|
 |
hijo
Fziu Bździu

Posty: 6069 Skąd: Katowice
|
Wysłany: 13 Marca 2007, 11:41
|
|
|
A ja tam myślę, że zielony ludzik 2 napisał i teraz szerzy zamieszanie |
_________________ God created Arrakis to train the faithful. |
|
|
|
 |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group |