Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Ostatnio czytane
Autor Wiadomość
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 22006
Skąd: Szmulki
Wysłany: 19 Wrzeœśnia 2024, 19:39   

Tajemniczy płomień królowej Loany Umberto Eco pozostawił mnie w stanie konfuzji. Uwielbiam Imię róży i Wahadło Foucaulta a nie doczytałem Baudolina i Wyspy dnia poprzedniego. A Królowa? Hm.
Zaczyna się świetnie: facet budzi się nie wiedząc kim jest. Cierpi na amnezję, ale jest pod opieką lekarzy i rodziny. On sam jednak zupełnie nie poznaje świata, nie pamięta nic ze swego prawie sześćdziesięcioletniego życia. Natomiast na wszelkie pytania odpowiada całkiem dorzecznie cytatami z dzieł literackich. Tego amnezja mu nie zabrała. Wypisany do domu podejmuje walkę o odzyskanie pamięci...
Mamy tu starego dobrego erudytę Eco. Prowadzi nas cytatami, odwołuje się do naszej wiedzy (lub niewiedzy) bawi i zmusza do wysilania pamięci lub błyskawicznego odszukiwania źródeł. Potem zaś przechodzi do następnego poziomu bo wchodzi na historię i historię filmu i komiksu. Tu poległem, ale dalej byłem ciekaw drogi antykwariusza Jambo do odzyskania swej pamięci i życia.
No i przyszła część trzecia, która załatwiła mnie całkowicie. Eco dokonuje wolty i wyjaśnia nam wszystko... ale w sposób który wzbudził we mnie sprzeciw i odebrał większość przyjemności z lektury.
Chyba nie wrócę do Tajemniczego płomienia... ale też i nie uważam czasu poświęconego na lekturę za zmarnowany.
A i jeszcze jedno: powieść ma podtytuł: powieść ilustrowana trzeba uzbroić się w lupę i śledzić uważnie zamieszczone cytaty graficzne bo inaczej stracimy znaczną część zabawy...
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 20 Wrzeœśnia 2024, 08:14   

Dzięki
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 20 Wrzeœśnia 2024, 11:19   

Reina Roja. Czerwona królowa - Juan Gómez-Jurado

Całkowicie generyczny, bez pomysłu i finezji kryminałek z fabułą dziurawą jak sito. Nic tu się kupy nie trzyma. Od pewnego momentu pojawia się poczucie zażenowania i nie opuszcza nas aż do końca. Warsztat tandetny. Mnóstwo powtórek, mnóstwo gdybania o tym samym, mnóstwo zapewnień autora, że wszystko jest naj.

Wielka reklam, mnóstwo opłaconych recenzji, a w środku *beep* po kotku czyli szablonowy koszmarek.

Wysłuchałem w nieudolnej interpretacji Jakuba Kamieńskiego. W przyszłości będę unikał tak autora jak lektora.
2/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 21 Wrzeœśnia 2024, 07:12   

Psalm dla zbudowanych w dziczy - Becky Chambers

Niewielkich rozmiarów nowelka bez fabuły, która za zadanie ma promowanie wszelkich lewicowych koncepcji ostatnich dekad, od ekologii po zaimki i płciowe cocojambo. Przekaz prosty i naiwny, bez finezji. Postrzeganie świata i duchowość w kolorycie współczesnych emo-dzieciaków po dwudziestce, pijących sojowe latte. Za zaletę mam interesująco skonstruowany świat, ale to również aspekt przykrojony pod tezę. Warsztat przyzwoity.

Zniechęca nachalnością agitki bez jakichkolwiek innych wymiarów. Strata czasu.

Wysłuchałem w dobrej interpretacji Marcina Popczyńskiego.
3/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 23 Wrzeœśnia 2024, 09:29   

Proxima - Stephen Baxter

Klasyczny Baxter, ale mniej hardcore'owy niż kiedyś, uładzony pod bardziej popularnolubnego czytelnika. Wciąż to jest niezłe SF - polityka, nauka, kolonizacja odległych układów słonecznych, AI, konflikt w Układzie Słonecznym, posthumanizm, obcy, typowy dla Baxtera element nieciągłości rzeczywistości, ale też trochę Domku na prerii i Tańczącego z wilkami :) . Napisane niewybitnym, rzemieślniczo poprawnym, stylem, typowym dla autora.

Rzecz wydaje się w jakiś sposób urwana, i pewnie dopiero "Ultima" układa wszystkie puzzle w całość. Naturalnie będę kontynuował.
7/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 24 Wrzeœśnia 2024, 08:34   

Lawina - Desmond Bagley

Czepiłem się bo zasugerowałem się entuzjastyczną opinią kolegi z LC, normalnie pewnie bym tytułu nie zauważył.

Rzecz leży gdzieś na skrzyżowaniu dramatu sądowego, powieści katastroficznej i amerykańskiej obyczajówki w stylu "Dynastii" skondensowanej do jednego odcinka. Czyta się to w miarę, bo narracja choć pełna retrospekcji, jest dość potoczysta. Postacie są jednowymiarowe, dobrzy są niemal kryształowi, a źli są źli ewidentnie, czasem wręcz karykaturalnie. Nie bardzo też musimy główkować żeby poukładać sobie klocki, kierunki fabularne są raczej oczywiste i łatwe to przewidzenia. W finale dobro, uczciwość i poświęcenie zwycięża, a zło jest ukarane.

No i jeszcze jeden aspekt - śnieg, lód i lawiny. Autor umieszcza w miejscu centralnym fabuły specjalistę glacjologa (może jednak bardziej lawinologa), dzięki któremu raczy nas nieustannie masą informacji w temacie. Niestety cirka połowa tej dawki to kompletne głupoty, które czasem trochę rażą.

Klasyczne dziecko swoich lat, z dziś już mocno trącącą myszą warstwą obyczajową i narracyjną. Raczej dla fanów dawnych sensacyjniaków, gdzie jednak Bagley zajmował miejsce w drugim szeregu.

5/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 22006
Skąd: Szmulki
Wysłany: 24 Wrzeœśnia 2024, 08:45   

Lubię Bagleya. To klasyk kina ech... literatury klasy B. Kupił mnie "Cytadelą w Andach". Nie wiem jak "Lawina" bo nie pamiętam tego, ale piątka dla niego to nieco krzywdzące . W swojej klasie przygodówki sensacyjnej zasługuje na 6.
Na podróż, do hotelu, nad morze jest dobry. Generalnie nie nudzi.
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
  
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 24 Wrzeœśnia 2024, 09:30   

Wszystko prawda

Kruk Siwy napisał/a
Kupił mnie Cytadelą w Andach
Może sobie kiedyś zapodam do roboty w nocy.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
  
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 25 Wrzeœśnia 2024, 09:52   

Terminal - Marek Bieńczyk

Nie dobrnąłem do końca, porzuciłem w jakich 2/3, chociaż to wątła rozmiarami książeczka. Początkowo nawet próbowałem śledzić podany tu ersatz fabuły, ale szybko zorientowałem się, że nie ma takiej potrzeby, bo chyba też autorowi nie przyszło do głowy, że ktoś będzie próbował dokonać takiej sztuki. Z jednej strony warsztat jest gładki i sprawny, od czasu, do czasu trafiają się spostrzeżenia interesujące, oryginalne kąty patrzenia, to jednak, przede wszystkim, dostajemy nagromadzenie truizmów, banałów, taniego ironizowania, umieszczonych w pianie ozdobników, barokowo-drobiazgowej szczegółowości rozdętych zdań, abstrakcyjnego dzielenia włosa na setki, gdzie autor upaja się własnym głosem i własną *beep*, a wszystko to widziane z perspektywy okazuje się niezbyt głęboką kałużą, w której wszak też buzuje rozliczne, niezliczone niemal, życie.

Najpopularniejszym określeniem używanym przy opisie tego dzieła jest "bełkot". Z tym bym się nie zgodził, niemniej Terminal ma tu chyba wspólny mianownik. Przeznaczony jednak jest dla duszy o szczególnej wrażliwości i potrzebach, wtedy chyba może być supernową. Dla standardowego mózgu, szerokiego w gustach czytelnika to mimo wszystko będzie jednak bełkot.

Pozostaję w przekonaniu, że jedyną wartość jaką ta książka wniosła do wszechświata to autozaspokojenia potrzeby poczucia własnej *beep* u autora.

Wysłuchałem w niezłej interpretacji Wojciecha Masiaka.
2/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 30 Wrzeœśnia 2024, 08:00   

Powtórka - Ken Grimwood

Jeff umiera, jednak jego świadomość nie znika, odradza się w swoim młodym ciele dając szansę na kolejne życie. Rzecz pozornie fantastyczna, tak naprawdę kolejne powtórki to rozważania o tym co jest najistotniejsze i jak z sensem przeżyć to co nam zostało. Każdy z nas popełnia błędy, niektórzy nie dojrzewają nigdy, Jeff dostał szansę, trochę więcej czasu, by dojrzeć.

Warsztatowo i konstrukcyjnie pozycja znacznie lepsza od uznanych rówieśników. Trochę dziwi, że przepadła, ale z drugiej strony nie bardzo. To nie jest fantastyka bezsensownej wyobraźni, dziurawej akcji i innego blichtru, to rzecz filozoficzna. Może nie wybitnie głęboka, ale też zdecydowanie niegłupia, przemyślana, ze świetnie poprowadzonymi bohaterami. W przeciwieństwie do wielu powieści fantastycznych czas w zasadzie nie nadszarpnął jej w ogóle.

"Powtórka" to moralitet podany lekko, stosownie do pop-czasów.
7,5/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 1 Października 2024, 08:04   

Bój o wyspy mgieł - Jan Piwowoński

Miniaturka ukazująca w skrócie całą historię wojny japońsko-amerykańskiej w rejonie Aleutów. Kiedyś szperałem i wypatrywałem każdego skrawka tego kawałka historii, dziś z sentymentu lubię rzucić okiem, choć już dawnej zawziętej ciekawości nie ma.

Tomik w swym założeniu ogólny, spełnia swoją rolę dając szersze spojrzenie kosztem szczegółu.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 22006
Skąd: Szmulki
Wysłany: 1 Października 2024, 19:40   

Jakbyście chcieli przeczytać a już nie daj Boh! - kupić Astronautkę S.K. Vaughan to serdecznie odradzam. Autor ukrywający się pod pseudonimem jest scenarzystą. Zapewne rzeczy kategorii C. A może i D. Banał, sztampa w rozwiązaniach fabularnych, nuda i "deuxy ex machiny".
Słabe ogólnie i szczególnie. Zachciało mi się kosmicznej sf, naiwniakowi. Ech...
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 1 Października 2024, 20:58   

Spoko, przyglądałem się, ale odrzuciłem.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 3 Października 2024, 08:09   

W imię ojców - Tomasz Duszyński

Generyczny kryminał z domieszką narracji i dialogów w stylu serialowego Klanu. Momentami szwankują rozmaite elementy konstrukcyjne. Uderza oczywista szybka produkcja "dla chleba".

Sprawdzi się jako bezmyślna strawa do słuchania w aucie.
Wysłuchałem w sprawnej i zupełnie niezłej interpretacji Macieja Więckowskiego.
4/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 9 Października 2024, 08:25   

Prądy czasu - Robert Silverberg

Powieść krótka, a i tak o wiele za długa. Pomysł nawet zjadliwy, ale rozgrywa się na ostatnich pięćdziesięciu stronach. Wcześniejsze dwieście to rozdęta ekspozycja, w której autor świadom potencjalnych paradoksów nie do obejścia, gmatwa wyjaśnienia tak by nic z nich nie wynikło, zasłaniając się tym, że bohater, który historię relacjonuje, niewiele rozumie. Poza tym, te dwieście stron, oprócz jakich tam zajawek historycznych, pełne jest rozmaitego seksu w wersji raczej soft, jednak mamy tam pedofilię, kazirodztwo z prapra... przodkami (podróże w czasie) i inne takie.

Można to przeczytać, ale konieczności nie ma. Trochę zmarnowany klawy pomysł niepotrzebnym rozdęciem i pornograficznym kolorytem.
5/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 11 Października 2024, 08:18   

Golem - Maciej Płaza

Zmarnowałem tę książkę. Na Storytelu słucham głównie kryminały, przygodówki i tym podobne, raczej lekkie pozycje. Ucieszyło mnie, że jest szansa na coś bardziej wartościowego. Niestety warunki w jakich słucham (głównie samochód, niewielkie fragmenty) nie sprzyjają takiej powieści - bogatej, szczegółowej, barokowej formalnie. W efekcie w zasadzie straciłem warstwę fabularną jako całość, ogarniałem jedynie scenki, które niespecjalnie łączyły mi się w całość. Ubolewam.

Z tego co do mnie dotarło. Płaza na poziomie warsztatu językowego jest świetny. Bogate, pełne, wielopoziomowe zdania i wyższe konstrukcje. Dodatkowo wszystko to ma melodię, brzmi, pięknie płynie. Druga sprawa to pełnia przedstawienia świata żydowskiego i oczywisty ogrom pracy fizycznej i intelektualnej za tym stojący. Trzecia zaś to głębia postaci i relacji z innymi czy ze światem, zrozumienie tego świata, procesów i mechanizmów kierujących pojedynczymi ludźmi i społecznościami.

Płaza ma potężny talent i potężne pióro. Wszystko to wsparte ogromną pracą i wiedzą. Golem może odurzyć i zassać, wciągnąć w wielowymiarowy świat, tak realny jak codzienna rzeczywistość.

Wysłuchałem w świetnej interpretacji Andrzeja Ferenca.
10/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 15 Października 2024, 07:50   

Komisarz - C.J. Sansom

Mamy co prawda XVI wiek, ale... w klasztorze dochodzi do zabójstwa, przybywa Komisarz z młodym asystentem, następują kolejne tragedie, asystent wchodzi w relacje emocjonalno-fizyczną z żeńską "pomocą" klasztorną... jakbym to wszystko gdzieś widział.

Ogólnym tłem są czasy Henryka VIII, reformacji w Anglii i likwidacji klasztorów. Autor wiele miejsca poświęca temu zjawisku, karkołomnie powiedziałbym, bo głównie pod kątem sprawiedliwości społecznej. I zasadniczo wychodzi mu, że świat jest brutalny, a ludzi to ch..., znaczy, ludzie to wilcy, im wyżej w strukturze społecznej tym gorzej i więcej frazesów w gębie. Banał w sumie.

Postacie zróżnicowane, ale raczej sztampowe, główny bohater, komisarz Shardlake, to garbus, naiwny, niemrawy umysłowo, chodzi w tę i we w tę bez większego sensu, niemal wszystko przytrafia mu się przypadkowo. Nie do końca to jego wina, bo autor przygotował raczej marną intrygę.

Jest tu próba osiągnięcia klasztornej "atmosfery" sprzed pięciu wieków, jednak autor rozbija to z jednej strony drobiazgami - postacie posługują się pojęciem "ping-ponga", mają zegarki kieszonkowe, i jakieś tam podobne drobiazgi, jednak największy problem, to nieumiejętność wyjścia z dwudziestopierwszowiecznych butów. Widać próbę narzucenia spojrzenia z epoki, jednak współczesna, lewicująca optyka wyłazi każdym szwem.

Warsztatowo rzecz jest poprawna, i w sumie tyle. Narracja trochę monotonna, przeciąganiem inwestygacji i wielokrotnym powtarzaniem tych samych rzeczy. Rzecz jest prowadzona w formie narracji pierwszoosobowej i wewnętrzne rozkminy bohatera robią się z czasem coraz bardziej dokuczliwe. Mniej więcej do połowy lektury strony przewijały mi się dość sprawnie, później byłem coraz bardziej znużony niemrawością komisarza i rozwleczeniem intrygi.

Kończąc ten tom nie planuję kontynuacji, niemniej, gdy minie trochę czasu i zapomnę o słabszych stronach, być może sięgnę po kolejny, bo rzecz jest niewybitna, ale nie całkowicie niezdatna.
6/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 17 Października 2024, 09:47   

Maszyna różnicowa - William Gibson, Bruce Sterling

Gibson na okładce to w zasadzie gwarancja gniota, ale obiecałem sobie, że każdej książce z serii Uczty Wyobraźni dam szansę, bo choć są tam rzeczy wręcz żenujące, to jednak można też trafić na perełkę. No i pewne zaskoczenie, bo okazało się, że "Maszyna różnicowa" to nawet niezła jest.

Najlepsze w tym wszystkim jest tło i alternatywny świat. Rzeczywiście udało się stworzyć rzecz kompleksową, koherentną i klimatyczną. Wynika to też z tego, że rzecz od strony warsztatu literackiego jest napisana bardzo ładnie i sprawnie, co w oczywisty sposób sugeruje, że za ten aspekt odpowiada Bruce Sterling. Po stronie Gibsona postawiłbym pomysł na fabułę - najsłabszy aspekt, szarpane scenki, słabo powiązane, czasem głupawe (tragiczny rozdział o Fetorze), łączące się w całość kanciasto i niezgrabnie. Do tego mamy postacie, które słabo wymyślił Gibson, a Sterling pisząc próbował nadać im jakiś sensowny rys i w sumie wyszło akceptowalnie, ale trochę kulawo. Sporo tu rozmaitych nawiązań do historii, nauki i kultury XIX wieku, podobnie jeśli idzie o kontekst stosunków i przemian społecznych, czasem trafiają się fajne mrugnięcia z jakim tam humorem. Najciekawszy z tego wszystkiego jest, chyba clou powieści, czyli masowa inwigilacja w rozwijającym się społeczeństwie i sprowadzenie jednostki do roli zera lub jedynki w bezdusznym systemie. Biorąc pod uwagę, że powieść pisana była w latach osiemdziesiątych, kiedy systemy informatyczne były jeszcze w powijakach, zaskakuje trafnością wizjonerską.

Mimo swego wieku, powieść trzyma się całkiem nieźle tak koncepcyjnie jak i urodą językową.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 17 Października 2024, 09:48   

Maszyna różnicowa - William Gibson, Bruce Sterling

Gibson na okładce to w zasadzie gwarancja gniota, ale obiecałem sobie, że każdej książce z serii Uczty Wyobraźni dam szansę, bo choć są tam rzeczy wręcz żenujące, to jednak można też trafić na perełkę. No i pewne zaskoczenie, bo okazało się, że "Maszyna różnicowa" to nawet niezła jest.

Najlepsze w tym wszystkim jest tło i alternatywny świat. Rzeczywiście udało się stworzyć rzecz kompleksową, koherentną i klimatyczną. Sporo tu rozmaitych nawiązań do historii, nauki i kultury XIX wieku, podobnie jeśli idzie o kontekst stosunków i przemian społecznych, czasem trafiają się fajne mrugnięcia z jakim tam humorem. Najciekawszy z tego wszystkiego jest, chyba clou powieści, czyli masowa inwigilacja w rozwijającym się społeczeństwie i sprowadzenie jednostki do roli zera lub jedynki w bezdusznym systemie. Biorąc pod uwagę, że powieść powstała w latach osiemdziesiątych, kiedy systemy informatyczne były jeszcze w powijakach, zaskakuje trafnością wizjonerską.

Od strony warsztatu literackiego powieść napisana jest bardzo ładnie i sprawnie, co w oczywisty sposób sugeruje, że za ten aspekt odpowiada Bruce Sterling. Po stronie Gibsona postawiłbym pomysł na fabułę - najsłabszy aspekt, szarpane scenki, słabo powiązane, czasem głupawe (tragiczny rozdział o Fetorze), łączące się w całość kanciasto i niezgrabnie. Do tego mamy postacie, które słabo wymyślił Gibson, a Sterling pisząc próbował nadać im jakiś sensowny rys i w sumie wyszło akceptowalnie, ale trochę kulawo.

Mimo swego wieku, powieść trzyma się całkiem nieźle tak koncepcyjnie jak i urodą językową.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
  
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 22006
Skąd: Szmulki
Wysłany: 18 Października 2024, 13:34   

Przeczytałem Rozgwiazdę Petera Wattsa. Szczerze mówiąc bez zachwytu. Naukowo jest ok - o ile laik może to ocenić - ale konstrukcja fabuły, budowa postaci jakoś nie bardzo. Pozostawiają czytelnika przez większość dość grubej powieści obojętnymi. Momentami łapie człowieka ziewanie. A to już niedobrze. Pod koniec jest zdecydowanie lepiej ale dlaczegóż kazano nam czekać tak długo?
Ślepowidzenie tegoż autora czytałem z entuzjazmem, jakeś lemowiskie mi się wydało, czyli co najmniej dobre. Czy jednak skuszę się na ciąg dalszy Rozgwiazdy? Nie wiem.
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 21 Października 2024, 07:38   

Byczki w pomidorach - Joanna Chmielewska

Późna twórczość autorki. Niby kryminał, ale intryga banalna i prosta jak drut, odrobinę niedoszlifowana, zbrodzień jest oczywisty dla czytelnika (bo aktorzy wykazują pewne otępienie w tym aspekcie) cirka od połowy i każda kolejna strona utwierdza tylko to przekonanie. Jedynym zaskoczeniem jest brak twistu, którego czytelnik się spodziewa. Kryminał to pretekstowy po to, by autorka mogła wrzucić szereg scenek i dialogów (tych mnóstwo tu jest) w swoim stylu, mających przywoływać uśmiech i bawić czytelnika. I zazwyczaj się to udaje, a czasem słabiej, nie zniża się jednak do poziomu zażenowania. 1/3 tekstu to opowieści o jedzeniu i piciu w kółko tego samego.

Pozycja zdecydowanie dla fanów autorki, przeciętna (z kilkoma rozbłyskami) nawet jak na jej standardy. Letnia powieść dla zabicia czasu.

Wysłuchałem, głównie w aucie, w zupełnie niezłej interpretacji Ewy Abart. I tu rzecz się sprawdza bardzo przyjemnie.
5/10

---

Kruk Siwy napisał/a
Przeczytałem Rozgwiazdę Petera Wattsa.
Przeczytałem całość przy okazji pierwszego wydania. Pamiętam tylko główne rysy (na plus, ale nie że jakaś epokowa sprawa) i koszmarny przekład.
Kruk Siwy napisał/a
Czy jednak skuszę się na ciąg dalszy Rozgwiazdy? Nie wiem.
Zapamiętałem rzecz jako jedną pozycję w trzech tomach.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
  
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 22006
Skąd: Szmulki
Wysłany: 22 Października 2024, 08:38   

Szczerze mówiąc powieści Chmielewskiej traktowałem zawsze jako rzeczy do śmiechu a wątki kryminalne choć w niektórych książkach bardzo mocne (a w innych niewystępujące) latały mi koło ten tego... Liczył się styl, język obserwacje socjologiczne i psychologiczne.
Dlatego cenię najbardziej Lesia i Całe zdanie nieboszczyka, choć Wszystko czerwone ma także ciepłe miejsce w moim sercu.
Późne książki Joanny Chmielewskiej niestety sprawiają wrażenie pisanych na kolanie. I - o ile Jej wydawca - mówił prawdę tak było. Autorka wpadła w kłopoty finansowe i tłukła jak automat odcinając kupony od niegdysiejszych sukcesów.

A co do Wattsa pewnie przeczytam całość trylogii ale poszukam na rynku wtórnym... I to bez pośpiechu.
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 4 Listopada 2024, 09:22   

Dwie głowy i jedna noga - Joanna Chmielewska

Zasadniczo kryminał, trochę obyczajowy romans z przymrużeniem oka, z jaką taką dawką humoru typowego dla autorki. I znów fabuła kryminalna taka sobie, a cała reszta nie bardzo wiadomo o czym i po co. Niemniej mamy tu "brzmienie" typowe dla Chmielewskiej i kto lubi ten styl, ten łyka. Rzecz raczej dla wyraźnych sympatyków pani Joanny i jej talentu.

Wysłuchałem, głównie w aucie, w zupełnie niezłej interpretacji Ewy Abart.
5/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 14 Listopada 2024, 10:30   

Victus. Upadek Barcelony 1714 - Albert Sánchez Piñol

Opowieść rozpięta na wiele lat. Opisywane wydarzenia mają miejsce w czasie hiszpańskiej wojny sukcesyjnej na początku XVIII w. Zaczynamy z przytupem i humorem, gdy główny bohater ma lat naście i staje u progu dorosłego życia, kończymy wraz z upadkiem Barcelony w 1714 roku. Uznaje się, że wydarzenia owych czasów przyniosły ostateczny upadek autonomii Katalonii. Do tej pory traktowana jako suwerenny byt, straciła prawo do samostanowienia ostatecznie znalazłszy się pod butem Kastylii/Hiszpanii, co trwa nieprzerwanie do dziś.

Marti Zuviria, główny bohater i narrator, u schyłku długiego życia wspomina minione lata, wojenną zawieruchę w której brał udział i swoje w niej losy. Postać stworzona na bogato, zaczyna jako tchórzliwy lekkoduch, obibok, kończy, po wielu przygodach w stylu powieści łotrzykowskiej, jako bohater mający za nic prywatę, walczący w obronie ojczyzny.

Piñol przy pomocy Zuvirii rozważa rozmaite aspekty dotyczące człowieka mielonego w młynach historii. Kwestie patriotyzmu, przynależności, heroizmu, zdrady/poświęcenia, balansu pomiędzy rodziną a ojczyzną, prywatą a ideami wspólnotowymi, cynizmem a zaangażowaniem. Uwypukla również darwinistycznie bezwzględne mechanizmy polityczne i historyczne.

Opowieść zaczynamy nutą lekką i wesołą, która z czasem zmienia się w historię snutą bardzo na poważnie. Do tego stopnia na poważnie, że ostatnie etapy stają się nurzące swoim dydaktyzmem i powtarzającymi się rozważaniami oraz patosem, który autor świadomie próbuje ukryć, ale mu się to nie udaje.

Autor, katalończyk, trochę jak nasz Sienkiewicz, opowiada o upadku ojczyzny. Nie jest jednak równie arbitralny. Widzi, że nie ma wyborów jednoznacznie dobrych lub złych, że często jest to wybór mniejszego zła, przy czym nie da się jasno określić które to większe, a które mniejsze. Podobnie ma się z ludźmi.

Pomimo pewnych drobiazgów, czytałem z zainteresowaniem, i w mojej ocenie jest to rzecz wartościowa na wiele sposobów.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 14 Listopada 2024, 13:31   

Beniamin Ashwood - A. C. Cobble

Trociny

2/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 18 Listopada 2024, 12:32   

Lala - Jacek Dehnel

Niby biografia, niby saga rodzinna, niby sylwa. Opowieść o historii przez pryzmat jednej osoby, a może bardziej pewnej rodziny. Przez pryzmat plątaniny uczuć i relacji, prywatnych anegdot, wydarzeń niewiele znaczących i tych dziejotwórczych. Nie wiem ile w tej opowieści relacji, a ile konfabulacji. Mimo przetasowania planów, lektura jest zgrabna, interesująca. Dehnel umie pisać, i to umie pisać tak jak chce, więc warsztatowo niczego nie można zarzucić.

Jest ciekawie, wesoło i magicznie. Ciepło i sympatycznie. I o ile taka konwencja przyjęta dla nostalgicznych wspominek jest jak najbardziej stosowna, to w pewnych momentach rzecz mi się wykrzaczała. Sielsko-idylliczna pastelowość opowieść o okupacji niemieckiej w okresie II wojny światowej zazgrzytała mi grubym dysonansem.

"Lala" to rodzaj hołdu i próby ocalenia od zapomnienia. To historia dobrze napisana, ciekawa, barwna. Jak dla mnie, najsłabsza rzecz Dehnela.

Wysłuchałem w całkiem niezłej interpretacji Mikołaja Krawczyka.
7/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 19 Listopada 2024, 11:58   

Arka. Niebo - Piotr Rogoża, Jakub Żulczyk

Słuchowisko. Historia oparta, jak się wydaje, na jakichś prawdziwych wydarzeniach sprzed trzydziestu lat, ale może nie albo może bardzo luźno. W sumie nieważne. Opowieść jest raczej prosta, z dobajonym UWAGA SPOJLER pseudo-cthulhu, który wszystko wyjaśnia. Fabularnie niczego nie urywa - bohater jak dziecko we mgle, a w końcu nic nie jest tym czym się wydawało - ale jest dobrze napisane. Postacie, dialogi, itd., jędrne, naturalne, rzadko jest się do czego przyczepić, do tego świetna realizacja aktorska i techniczna - to chyba najmocniejsza zaleta.

Dobrze zrealizowane słuchowisko, które nie jest niczym wyjątkowym, ale słucha się go bardzo dobrze.
7/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 26 Listopada 2024, 08:50   

Weiser Dawidek - Paweł Huelle

Książce przypisywano wiele. Od mesjanizmu i doświadczenia religijnego po manifest polityczny. Imho to naciąganie dziecięcych kalesonków na starego chłopa. Huelle po prostu napisał dobrą powieść, pełną, gdzie rzeczywistość jest rzeczywista, czyli składa się z wielu aspektów, tak jak to w naturze bywa. Przypisywanie mu wszystkiego co można, bo wspomina o rozmaitych aspektach, jest moim zdaniem, mocną nadinterpretacją. W mojej ocenie "Weiser Dawidek" to przede wszystkim wspomnienie młodości, pewna afirmacja dziecięcego widzenia świata, magicznej wizji która pozostaje we wspomnieniach, wspaniała, tajemnicza choć z pewnością nie do końca prawdziwa, bo filtrowana przez widzenie świata dziecka i zasłonę czasu. Weiser na pewno nie lewitował, nie miał magicznej mocy panowania nad zwierzętami, nie potrafił sterować torem rykoszetów, ani nie kształtował dowolnie wizualnej strony wybuchów. Może nawet nigdy nie istniał, a jest jedynie symbolem, konglomeratem dziecięcej potrzeby ciekawości świata, tajemniczości i niesamowitości, gdy wyobraźnia jest wszystkim i potrafi zamienić każdy banał w najbardziej fascynującą doniosłość albo ohydną, przerażającą makabrę.

"Weiser Dawidek" to panegiryk na cześć młodości, za którą wszyscy tęsknimy, bo pozostaje w pamięci wyidealizowana. Powieść napisana na nostalgicznej nucie, tęsknym wspomnieniu za "kiedyś to było".

Lektura początkowo gładka, z czasem zaczęła mnie lekko nudzić, bo od początku do końca jedziemy na tej samej nucie niepewności i, wydawałoby się, taniej tajemniczości, gdzie każdy zakręt jest obietnicą rozwiązania, lecz gdy do niego docieramy, widzimy jedynie kolejny zakręt. Trwało to dopóki nie ułożyłem sobie w głowie wyłożonej wyżej koncepcji. Oczywiście, zastosowana metoda ma sens i jest konstrukcyjnie doskonała. Stricte warsztatowo nie można autorowi niczego zarzucić.

Czy to wielka książka? Chyba nie, ale z pewnością wybijająca się ponad tłum.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 27 Listopada 2024, 08:45   

Pieśń prorocza - Paul Lynch

Demokratycznie wybrane władze mają zakusy totalitarne. Zmieniając stopniowo prawo, ograniczając kolejne swobody obywatelskie (ze napuszonymi frazesami na ustach), powoli zaciskają pętlę na szyjach przeciwników, w końcu dochodzi do wojny domowej. Obserwujemy wszystko z perspektywy jednej rodziny, jak kolejne decyzje "władzy", krok po kroku, prowadzą do jej całkowitej dezintegracji.

Nie jest to wielka literatura, choć pod względem warsztatowym i konstrukcyjnym niczego nie można tu zarzucić. "Pieśń prorocza" to pozycja felietonistyczna. Ostrzega, w sumie po raz kolejny, bo to nie jest nic wielce odkrywczego, przed faszystowskimi zapędami hołoty w typie naszej pisowskiej swołoczy. Pokazuje mechanizmy czyniące dobrych ludzi wrogami, i to że zwykli ludzie płacą zawsze najwięcej.

W zasadzie od samego początku narracja budzi w czytelniku niepokój i z czasem wzbudza coraz silniejsze emocje. Obserwując wielopoziomową tragedię ludzi niewinnych i całkowicie bezbronnych, mimowolnie zaciskamy pięści (no chyba, że jesteśmy psychopatami, wtedy nie). Są tu sceny rozrywające duszę, zwłaszcza gdy czytelnik uświadamia sobie, że takie rzeczy dzieją się nieustannie w otaczającym nas świecie.

Nam udało się zawrócić z tej drogi, ale to nigdy nie jest nic pewnego, i nie ma końca. Mimo pewnej wtórności, takie dzieła powinny powstawać nieustannie, i równie często powinny dostawać nagrody.

Wysłuchałem w świetnej interpretacji Filipa Kosiora.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
  
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37617
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 28 Listopada 2024, 09:33   

Drzemka - Łukasz Orbitowski

Zobaczyłem Orbitowskiego na Storytelu i z automatu wrzuciłem w kolejkę. Dopiero jak zacząłem słuchać, okazało się, że to króciutkie jest. Opowiadanko obyczajowe z dramatem na miarę małomiasteczkową, on - prosty i twardo stąpający po ziemi - kocha, ona woli efektowne ladaco z wybujałymi marzeniami i planami. Życie mówi sprawdzam i sprowadza marzycieli do parteru, potem żenią się, kochankują, miksują, kończy się tragedią. Wynika z tego, że należy się dobierać po "linii dopasowania seksualnego", a nie po "to dobry człowiek jest", bo i tak będziemy chodzić na boki. Zwykle takich modułów Orbit ma pełne powieści, tu wyekstrahował i podał samodzielnie. Dobrze skonstruowane i napisane, ale czuje się lekko oszukany, choć w sumie to nie jest wina autora. No i na kieliszek chleba trzeba przecież jakoś zarabiać.

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Szymona Bobrowskiego.

Można, ale konieczności nie ma żadnej.
6/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group