Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Ostatnio czytane
Autor Wiadomość
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37564
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 21 Maj 2024, 09:17   

Jest taka szansa, ale takie kryminałki czytam na telefonie, w pracy, w nocy i niespecjalnie przywiązuję się do autorów/serii. Cieszy mnie jak zasysa i nie nuży. Niestety serie mają to do siebie, że jadą na jednej nucie, co na dłuższą metę jest monotonne. A poza tym teraz już mam kilka rzeczy w kolejce. Tak że ten, może kiedyś.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37564
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 21 Maj 2024, 14:07   

Krivoklat - Jacek Dehnel

Manifest artystyczny Dehnela. Odcięcie się od spauperyzowanego pod względem intelektu, wrażliwości na sztukę i piękno, na drugiego człowieka, społeczeństwa. Społeczeństwa, które schematyzuje wszystko co się da, nawet postrzeganie rzeczy tak jednostkowo indywidualnych jak sztuka. Prawdziwie są w stanie przeżywać sztukę jedynie jednostki niestandardowe, które nie kokonią się w garniturze norm społecznych i przez to mają ów nerw wrażliwości na wierzchu. Bardzo często społeczeństwo postrzega ich jako wariatów (i zamyka) lub martwych samobójczo artystów, których emocjonalność nie przetrwała kontaktu z rzeczywistością.

Dehnel skupia się na sztuce, ale mówi o życiu, o trudzie indywidualizmu, który wymaga ciągłego parcia pod prąd, buntu często postrzeganego przez ogół jako bezsensowny, o trudzie indywidualizmu wbrew wszystkiemu i wszystkim. A ten indywidualizm to jedyna prawda, dostosowanie się to utrata samego siebie, życie fałszem. Im bardziej jesteśmy normalni, tym mniej jesteśmy sobą.

Wysłuchałem w niejednoznacznej interpretacji Mateusza Jakubca. Z jednej strony to lektor jakiś taki szeleszczący, monotonny, karłowaty, bez dynamiki brzmienia. Z miejsca go wewnętrznie odrzuciłem, jednak z postępem lektury okazało się, że to przyduszenie, te niby wady czynią go perfekcyjnie dopasowanym do odtwarzania roli Krivoklata.

Dzieło wybitne pod każdym względem. Języka, narracji, struktury, myśli. Takich rzeczy szukam.
10/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13842
Skąd: FF
Wysłany: 21 Maj 2024, 14:28   

Fidel-F2 napisał/a
A poza tym teraz już mam kilka rzeczy w kolejce. Tak że ten, może kiedyś.

"Kilka" czyli na ile? Tydzień? Przewijając wyżej coś nie daje to bardzo odległego "kiedyś".

FTSL
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37564
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 3 Czerwca 2024, 08:13   

Projekt Hail Mary - Andy Weir

Potrzebowałem lekkiego, niewymagającego czytadła, sięgnąłem, sprawdziło się.

Układ słoneczny nawiedza obcy, mikrob, który pożera Słońce. Katastrofa cywilizacyjna spodziewana jest w ciągu kilku dekad. Wypadałoby znaleźć jakieś rozwiązanie.

Do zalet należy zaliczyć główny pomysł, kilka pomysłów pobocznych, pewną dynamikę pierwszej połowy opowieści, gdzie czytelnik informowany jest o sytuacji, a ludzkość rzuca się w wir walki.

Do aspektów neutralnych niewymagający język, przeciętny warsztat literacki, uproszczenia i komiksowość w konstrukcji postaci, scen, rozwiązań.

Zaś do wad, męczące "rozwiązywanie" kolejnych problemów w drugiej części lektury, gdzie czytelnik zarzucany jest masą detali naukowych i pseudonaukowych w połączeniu z z opisem najdrobniejszej nawet czynności dokonywanych przez bohatera. Jedna tak scena jest ok, druga też, ale uczynienie z tego metody podcina pęciny. Kolejną wadą jest bezsensowne epatowanie ową nauką w sytuacji gdzie autor dość często sadzi babole, nawet w prostych sprawach, np. mierzy objętość w metrach kwadratowych. Na ignorancie fizyczno-astrofizyczno-matematycznym taka maniera może robić jakieś wrażenie, człowiek obeznany z tą sferą nauki często będzie zgrzytał zębami. I jeszcze naiwność wielu aspektów, czasem porażająca.

Ogólnie rzecz biorąc średniak, który coś tam by chciał, ma jakiś pomysł, nie do końca ogarnia i potrafi, ale się postarał na ile mógł, wyszła w sumie nawet smaczna parówka, którą każdy od czasu do czasu wciągnie bez zachwytu, ale i bez uczucia odrazy. Polecać nie polecam, ale też i nie odradzam jeśli świadomie chcemy sięgnąć po fastfood.
6/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37564
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Czerwca 2024, 10:40   

Okręg Sinistra - Ádám Bodor

Gdzieś w Karpatach, na pograniczu Ukrainy, Rumunii i Węgier, zamknięta administracyjnie, nie wiadomo dlaczego (można się domyślać, że chodzi o wydobywanie uranu), enklawa, rodzaj obozu pracy, gdzie ludzie żyją w skrajnie prymitywnych warunkach, zresztą dominującym przesłaniem jest tu sprowadzenie człowieka do poziomu zwierzęcych instynktów i odruchów. Bo rzecz traktuje o totalitaryzmie, dystopijnej rzeczywistości z absurdem, groteską i irracjonalnym postrzeganiem jako formą narracji. Człowiek z zewnątrz nie pojmuje logiki rozmaitych mechanizmów, które dla bohaterów są jak najbardziej naturalne i zrozumiałe.

Konstrukcyjnie to zbiór jako tako powiązanych scenek, które na impresjonistyczną modłę tworzą z oddalenia spójny kształt. Kształt upiorny. Ponury i przerażający. Niemniej owe scenki, traktowane oddzielnie, toczą się monotonnie, nudno, w kolejnych iteracjach schematycznie. Sam proces poznawania lektury nie obfituje w emocje, wręcz nuży, dopiero zrozumienia całości daje intelektualną satysfakcję.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37564
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 6 Czerwca 2024, 10:01   

Wolny jak Hamilton - Romuald Pawlak

A tu prywatna porażka, bo bardzo chciałem przeczytać tę książkę, ale się nie udało. "Podarować niebo" bardzo mi się podobało, "Pusty ogród" też był ok, a tu nie dałem rady. Przeczytałem dwa rozdziały, jakieś dwadzieścia procent tekstu i nie mogłem zmusić się do dalszej lektury. Odczekałem kilka tygodni i nic się nie zmieniło, po prostu nie mam chęci, a wręcz opór. W nic autorowi nie wierzę. Koncepcja, postacie, motywacje, zachowania, itp., w nic z tego nie wierzę. Co pół strony miałem: ale, że jak? WTF? Nie wiem, może to był jakiś zły czas, może kiedyś moralniak skłoni mnie do kolejnej próby. Ale nie teraz.

Nie oceniam, bo wydaje mi się, że chyba czegoś nie ogarnąłem.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37564
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 11 Czerwca 2024, 09:05   

Podmajordomus Minor - Patrick deWitt

Wygląda na Europę XIX w./początek XX w. (jedyny objaw cywilizacji technicznej to kolej), ale to nie Europa lecz jakaś niejasna nibylandia. Nastoletni Lucien Minor dostaje fuchę podmajordomusa w jakimś zamku, u jakiegoś barona. Początkowo zapowiada się coś na kształt powieści gotyckiej pomieszanej z obyczajówką z angielskiego manor, mogą się pojawiać asocjacje z Draculą, z Dr. Jekyll i Mr. Hyde. Ale to wszystko żarty z czytelnika i wpuszczanie w maliny. I w zasadzie cała książka wydaje się żartem, trochę sowizdrzalskim, trochę dekonstrukcyjnym. Główny bohater to taki diderotowski Kubuś fatalista zmieszany z werterowskim cierpientnikiem. Rzecz nie wydaje się opierać na fabule, która jest w dużej mierze od czapy, wydarzenia są mocno odcięte od tła i otaczającego świata, lecz na grze z czytelnikiem, a ten im bardziej oczytany, im bardziej obyty w kulturze, tym więcej w tej powieści odnajdzie (nawet tolkienowskiego Golluma).

Warsztat autora bez zarzutu, tak w warstwie językowej jak i konstrukcyjnej.

Bardzo przyjemna lektura, która po zakończeniu pozostaje, na chwilę, gdzieś z tyłu głowy.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37564
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 17 Czerwca 2024, 09:31   

Chochoły - Wit Szostak

W pierwszym, bliskim wrażeniu, "Chochoły" wydają się być pozycją gdzie mówienie o powieści wydaje się być lekkim nadużyciem, to zbiór opowiastek fastrygą pozszywanych. Ładnych, pomysłowych, dość oryginalnych, ale jednak u rdzenia odrębnych. Niemniej, mimo wszystko, patrząc z perspektywy, jak na obrazy impresjonistów, mamy tu zapis stopniowego rozpadu jaźni bohatera/domu/miasta. Z początku wszystko wydaje się być klasyczne, jasne i poukładane, z czasem jednak rośnie niepewność co do rzeczywistości. Ta nadrzędna konstrukcja zmusza czytelnika do wzmagania stopnia skupienia. Obszerność pozycji, powtarzalność pewnych rond, wzrastający gradient chaosu, czynią lekturę coraz bardziej wymagającą. Momentami odrobinę nużącą, to jedyny zarzut.

Drugą funkcjonalnością tej pozycji to bardzo elegancki język, świetna narracja, bogate, soczyste opisy, zabawy formą i rzeczywistością. W tym aspekcie to robot najwyższej klasy o rzadko spotykanej urodzie.

Wysłuchałem w doskonałej interpretacji Filipa Kosiora.

Uczta
10/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37564
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 18 Czerwca 2024, 11:03   

Dumanowski - Wit Szostak

Zachwycony "Chochołami" kułem żelazo. I trochę się sparzyłem, ale może wynikło to z nadmiernych oczekiwań, czy też niedostatecznego zrozumienia zamierzeń autora? Wciąż mamy wybitne umiejętności językowe, dodatkowo mnóstwo pomysłów i inteligentny humor. Tyle, że tym razem nie bardzo odnajduję myśl przewodnią. Jedyny aspekt jaki odkryłem, ponad doraźnością postaci i scenek, to odbrązawianie pomników, żart z dętych mitów, patetycznego patriotyzmu. Czy Szostak natrząsa się z napuszenia mitomańskiej polskości? Jeśli tak (a chyba tak), to czyni to z jakimś ciepłem w podejściu. Czy to wystarczy za główne przesłanie? Być może, tyle że, jak mi się wydaje, rzecz to niezbyt odkrywcza. Mimo wszystko warto przeczytać, choćby ze względu na rzadko spotykaną urodę języka.

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Filipa Kosiora.
7,5/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37564
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 10 Lipca 2024, 09:34   

Adam, jeden z nas - Konrad Fiałkowski

Jak już w szkole zainstalowali obowiązkową religię (a zbiegło się to akurat z moją prywatną rezygnacją z tej formy rozrywki), robiło się z klechy balona kiedy i jak się dało. Kiedyś wymyśliłem, że Jezus to ufok i wyłożyłem całą koncepcję. Sługa boży był bezradny. Aż tu okazuje się, że kilka lat przed tą moją facecją, ktoś wpadł na podobny pomysł i zrobił z tego nowelę. Oczywiście, ani ja, ani Fiałkowski nie wymyśliliśmy niczego oryginalnego, wcześniej byli m.in. Zelazny, Däniken, Mostowicz&Górny&Polch, czy nawet Bułhakow. To były czasy gdy tego typu koncepcje były modne.

Akcja powieści - wydarzenia doprowadzające do ukrzyżowania mesjasza - ma miejsce w nibylandii ale uderzająco podobnej geograficznie i geopolitycznie do Jerozolimy sprzed dwóch tysięcy lat. Autor opierając się na biblijnych przekazach (ale nie tylko, są tu ślady i innych tradycji) tworzy fabułę, w której mesjasz jest przedstawicielem wysoko rozwiniętej cywilizacji. Odwrotnie niż w biblii wszystko tu się ładnie zazębia logicznie, mamy niezłą konstrukcję postaci, psychologicznie koherentną, choć trochę szwankuje koncepcja motywacji działania tej obcej cywilizacji, no ale biblia jest tak absurdalnie bezrozumnym bzdetem, że autor "Adama..." i tak wykonał tytaniczną pracę prostując te głupoty. Oczywiście mamy tu również rozważania na temat dobra/zła i rozmaitych pochodnych, które niczego specjalnie nie urywają, ale też nie obrażają intelektu.

Warsztatowo nie można niczego specjalnie zarzucić, czyta się swobodnie, bez oporów, choć nie jest to styl artystyczny, raczej rzeczowy, lekko szorstkawy.

Nie jest to dzieło wybitne, ale zupełnie niegłupie i pod wieloma względami przetrwało znacznie lepiej niż rówieśnicy. Można je wciąż czytać bez zniesmaczenia.
7/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37564
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 12 Lipca 2024, 14:40   

Małe zielone ludziki - Krzysztof Boruń

Fantastyka bliskiego zasięgu. Gdzieś w Afryce pojawia się anomalia, Vortex P. Zjawisko nieznanego pochodzenia (obcy?, natura?, ktoś z Ziemi?), wykazuje spore podobieństwo do Zony z "Pikniku...". Oddziałuje silnie na ludzką świadomość i rzeczywistość fizyczną. Z miejsca staje się ośrodkiem zainteresowania rozmaitych podmiotów życia geopolitycznego - lokalne państewka, agencje wywiadu, terroryści, naukowcy, religijni nawiedzeńcy, itp. Na tym tle mamy sensacyjną fabułę. Napisane to wszystko dość sprawnie (choć jest tu kilka mielizn, gdy autor przy pomocy bohaterów rozwlekle teoretyzuje na temat ekologii, dynamiki społeczeństw, teorii władzy i państwa, geopolityki i rozmaitych aspektów parapsychologii (dziś to śmieszy, ówcześnie był to temat modny) tudzież należałoby głębiej pomyśleć nad konstrukcja postaci), na bogato, z rozmachem. Rzecz jest dość kompleksowa, uwikłanych tu mamy wiele aspektów współczesnej rzeczywistości, i wbrew pozorom, powieść niespecjalnie się zestarzała. I choć autor nie ustrzega się chwilami banału, to nie raz i nie dwa bywa interesujący w spostrzeżeniach i celny w przewidywaniach.

Ciekawe też jest uczynienie główną postacią kobiety i prowadzenie narracji z tej perspektywy. Sytuacja dość niecodzienna w zaangażowanej fantastyce tamtych czasów.

Gdyby ktoś skłonił autora do pewnych skrótów i poddał tekst solidnej redakcji, mogłaby ta powieść być zaliczana do jednych z najważniejszych w dorobku polskiej fantastyki. Bo takiego np. Zajdla bije na łeb w każdym, w zasadzie, aspekcie. Zajdel jednak był o wiele prostszy w interpretacji i prostszy w ogóle, każdy łatwo odkrywał przesłanie (ten zły totalitarny ZSRR). W efekcie jego popularność była znacznie szersza. Mimo wszystko dziwi mnie nadzwyczaj niska recepcja tej pozycji w świecie miłośników fantastyki.

Wysłuchałem w interpretacji Katarzyny Tokarczyk. W pierwszych chwilach jej wykonanie wydało mi się trudne do przyjęcia, jednak po krótkiej chwili przyzwyczaiłem się i słuchałem z przyjemnościa. Finalnie uważam, że to była zupełnie niezła robota.

Może trochę zawyżam, ale uważam, że to powieść którą warto poznać.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 21992
Skąd: Szmulki
Wysłany: 12 Lipca 2024, 18:41   

Próbowałem to czytać jako młody człowiek. Nie dałem rady, rzecz wydała mi się okropnie nudna.
A trzeba powiedzieć, że Autor miał u mnie duży kredyt zaufania. Dlatego też poddałem się gdzieś w jednej trzeciej, a w pamięci z treści pozostało mi okrągłe zero.
Może znowu zerknę, może nie, chyba trochę szkoda mi na to czasu.
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37564
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 12 Lipca 2024, 19:35   

Na storytelu do odsłuchania, może gdzieś znajdziesz po temu czas. Poza tym, w czasie pierwszego tomu też miałem kilka momentów kiedy chciałem to rzucić. Niestety miejscami popada w mielizny teorii i wykładów.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37564
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 13 Lipca 2024, 08:31   

Moje dni w antykwariacie Morisaki - Satoshi Yagisawa

Nabrałem się na ten antykwariat w tytule. Pomyślałem, że książka z antykwariatem nie może być zła. Na dodatek szczypta japońskiej egzotyki, będzie dobrze, pomyślałem. I dostałem pensjonarski, niemal w dziewiętnastowiecznym stylu, romans, pomieszany z dydaktycznym banałem na temat wartościowego życia à la Coelho. Warsztat prosty, niemal szkolny, narracja pretensjonalna, infantylnie poważna. Na dodatek bywa zwyczajnie głupkowato. Sporo lokalnych odmian Mary Sue i Garych Stu.

Banał, sztampa, miałkość dla egzaltowanych trzynastolatek.

Wysłuchałem w dość adekwatnej interpretacji Aleksandry Zawadzkiej.
1/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group