[Chal-Chenet]

Jeszcze się osłuchuję, ale po początkowych parunastu odtworzeniach, muzyka do Jupiter Ascending autorstwa Michaela Giacchiano wymiata!
Odpowiednio patetyczna kiedy trzeba, działająca na wyobraźnię. Jak współgra z obrazem, nie wiem, nie miałem jeszcze okazji, ale wydaje mi się, że jest w pełni samowystarczalna. W dodatku dawka jest naprawdę spora, album jest wydany na dwóch płytach, więc dobrej muzyki jest pod dostatkiem.

[Stormbringer]

O, będę musiał rzucić uchem. Dobrze, że rzecz jest przyswajalna w oderwaniu od obrazu, bo nasłuchałem się tylu słów krytyki odnośnie najnowszego filmu Wachowskich, że chyba szybko po niego nie sięgnę.

[Chal-Chenet]

Prawda, co recenzja to film jest ostro gnojony. Nie zmienia to faktu,że mam na niego dziwną ochotę, ale to moja słabość do space opery tu chyba działa.
A OST posłuchaj koniecznie! Naprawdę warto. I oczywiście, podziel się wrażeniami już "po".

Swoją drogą, masz może coś godnego polecenia z ilustracji muzycznych filmów z podobnego gatunku rozrywkowej sc-fi?

[Stormbringer]

Musiałbym się dłużej zastanowić, bo w kategorii kosmiczno-rozrywkowej pierwszym, co przyszło mi do głowy są Strażnicy Galaktyki, a siła tego albumu to przecież głównie piosenki (acz z seansu pamiętam kilka niezłych przebłysków muzyki ilustracyjnej). Ale skoro już jesteśmy przy Michaelu Giacchino, to może spodobałaby Ci się ścieżka dźwiękowa do Super 8 Abramsa? Co prawda nigdy nie słuchałem jej osobno, ale w filmie fajnie nawiązywała do williamsowo-spielbergowskich klimatów.

[Chal-Chenet]

Strażnicy Galaktyki mi się całkiem podobają własnie (mowa o score), rzemieślnictwo Batesa, ale na niezłym poziomie.
A Super 8 muszę sprawdzić, bo nie miałem jeszcze okazji. Williamsowskie motywy, mówisz? Fajnie, lubię podobne klimaty. Choćby ostatnio parokrotnie leciała muzyka do Jurassic Park. Świetna robota!

[Stormbringer]

[Luc du Lac]

50 twarzy G.
bardzo dobra płyta