Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Spamując prozą radośnie
Autor Wiadomość
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 29 Marca 2014, 09:17   

Kurcze - nic dziwnego, że te herbaciane wynurzenia brzmią dziwnie, jeżeli nie pijesz herbaty/ opisujesz bez wnikania w szczegóły doświadczenia innych osób.

wywal te owocowe, albo napij się kilku herbat owocowych i napisz swoje wrażenia. I te 30 sekund zmień. Jeżeli on tak lubi herbaty- to da im więcej czasu na zaprzenie.

Głupoty przy mordowaniu, analizie laboratoryjnej, czy podróżach w kosmosie łatwiej przejdą, bo praktycznie nikt nie wie jak to wygląda, co się z tym wiąże.

Autorka Zmierzchu jest praktykującą mormonką (nie pije, nie pali, nie klnie, no chodzący ideał!) - dlatego jej wampiry są takie mdłe i cukierkowe. Życzę ci takiego sukcesu jaki odniosła, ale obawiam się, że o ile gospodynie domowe raczej nie znają się na wampirach i przełkną wszystko, to jednak znają się na herbatach na tyle, by odróżnić smak czarnej od owocowej.

Nie jestem smakoszem herbat. Pijam je, a żeby mi się nie znudziło co jakiś czas zmieniam smaki. Tłuszcz jaka dodają w Tybecie, piłam, mniej paskudne niż się wydaje. Tłuszcz barana- o ile to na poważnie - wujek google?
 
 
ARHIIZ 
Jaskier


Posty: 95
Skąd: Głęboki lej (od wybuchów)
Wysłany: 30 Marca 2014, 11:52   <3

Czaga napisał/a


znacie to forum? Może tam będzie łatwiej?


Przypomina mi się rozmowa na jednym z ichnich forów na temat tytułu, jaki powinien mieć polski władca. Rozmowa toczona była tylko pomiędzy rodzimowiercami, którzy niemal jednogłośnie uznali, że powinniśmy mieć cara - tłumacząc się tym, że "król" jest zbyt chrześcijański.
I tak się zastanawiam, czy któryś do tej pory sprawdził pochodzenie tytułu "car".

Jeśli chodzi o artykuły, ze stron rodzimowierskich jak na razie nie zawiodłem się na "Bogach Polskich" - choć obrazki mają szpetne, poganmetalowo-chrześcijańskie.

Fidel-F2 napisał/a
ARHIIZ napisał/a
Zacofany i w sosie własnym, przy czym tutaj miałbyś pole do popisu jeśli chodzi o głupie zwyczaje, które wszyscy przestrzegają z ogromną powagą
bo dzisiaj jest inaczej?

No to jednak inne sprawy. W przypadku izolacji jedyną presję wywieramy na siebie my sami. Podobnie jest z wyspiarskimi, endemicznymi gatunkami, które nie mają szans z euroazjatyckimi czy amerykańskimi "najeźdźcami". Gdyby np. tacy Polacy nie stykali się z różnymi wrogami z zewnątrz, nigdy nie wytworzyli by chociażby husarii. Gdyby nie uprzywilejowana pozycja Europy (najpierw wpływy z Egiptu i Mezopotamii, później Islam i Mongołowie, Paleoazjatów nie liczę - ale chciałbym) - nie żyli bylibyśmy dziś na takim poziomie , a w Ameryce nie mówiono by po angielsku.
Co do samej Japonii, izolacja zakończyła się krótko przed restauracją cesarza - co było bezpośrednim następstwem.

Ergo:
Cytat
Niemniej twardy rdzeń chrześcijaństwa jest taki właśnie: W-R-B. Oczywiście współczesna implementacja tego to jedna wielka kpina w żywe oczy. Może z wyjątkiem jakichś odłamów protestanckich.

Wiesz, jeżeli przyjmiemy, że główny pień nie jest semicki lecz egipski (wersja tebańska), to mógłbym się zgodzić.

Cytat

No właśnie, biskupi też byli panami feudalnymi. Bracia i siostry byli w zakonach. Co ciekawe...

No właśnie. A w tych zakonach to też nie za wiele równości, toć to bardziej pod koszary podchodziło ;P


Cytat

A te małe, czarne płytki na zdjęciach to nie blaszki aby?

To nie chodzi o to, że blaszki. Cała konstrukcja przyczepiona jest do ciała za pomocą licznych, grubych sznurów (w odpowiedniej kolejności). Dochodzą też łączenia, ale nie pamiętam z czego dokładnie było. W każdym bądź razie, owo rusztowanie lubiło dogłębnie namakać co skutecznie zwiększało masę.

Cytat

Trafił, nie trafił. Sam pisałeś, ze kultury zwesternizowac się nie dało i wątki własne są dalej kontynuowane. Co zresztą stanowi...

Ale o Japońcach - zachód Słowianami zaczął interesować się kiedy? Romantyzm? Chociaż tu bardziej my zaczęliśmy się interesować sami sobą.

Cytat
Ty nie śledzisz pewno spraw krymskich

Nie zaglądaj do tematu "jasno widzę" ;P

Czaga napisał/a
Tłuszcz jaka dodają w Tybecie, piłam, mniej paskudne niż się wydaje. Tłuszcz barana- o ile to na poważnie - wujek google?

Przy mongolskiej to jest woda - tam czasem więcej tłuszczu niż herbaty, ale i tak jest dobrze, jeżeli niema innych, ciekawszych dodatków ;)

ErgoProxy napisał/a
@Czaga: o rany. Widzisz ARHIZie, to jest właśnie wykład prima sorta.

Dla mnie gorzka herbata potrafi być słodka (kurcze, jak u prusaka), więc możecie zaliczyć mnie do błędu statystycznego.
_________________
Tak mówią anańskie legendy!
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 30 Marca 2014, 14:37   

To zabawne :) Uwzględniając, że pogaństwo jest starsze od chrześcijaństwa, i to ostatnie nie miało żadnych swoich własnych obyczajów ani tradycji, to nie wiem kto od kogo zrzynał :)

chyba, że zakłada się opcje sekty judaistycznej. Wtedy jakieś 90 % Polaków jest Żydami :)
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 30 Marca 2014, 14:39   

ARHIIZ napisał/a
No to jednak inne sprawy. W przypadku izolacji jedyną presję wywieramy na siebie my sami. Podobnie jest z wyspiarskimi, endemicznymi gatunkami, które nie mają szans z euroazjatyckimi czy amerykańskimi najeźdźcami. Gdyby np. tacy Polacy nie stykali się z różnymi wrogami z zewnątrz, nigdy nie wytworzyli by chociażby husarii. Gdyby nie uprzywilejowana pozycja Europy (najpierw wpływy z Egiptu i Mezopotamii, później Islam i Mongołowie, Paleoazjatów nie liczę - ale chciałbym) - nie żyli bylibyśmy dziś na takim poziomie , a w Ameryce nie mówiono by po angielsku.
Co do samej Japonii, izolacja zakończyła się krótko przed restauracją cesarza - co było bezpośrednim następstwem.
i co to ma do rzeczy?
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
ARHIIZ 
Jaskier


Posty: 95
Skąd: Głęboki lej (od wybuchów)
Wysłany: 30 Marca 2014, 20:11   

Czago, to chyba oczywiste kto zrzynał ;) A z tego co się orientuję, chrześcijanie oficjalnie są żydami (nie mylić z Żydami). Funkcję obrzezania pełni tutaj chrzest, na co oburzają się Żydzi i muzułmanie. Niestety nie znam konkretnego dokumentu, który by o tym mówił - i szkoda, bo ciekaw jestem jak to tam zostało ujęte.

EDIT:
Chociaż nie takie oczywiste, bo późniejsze pogaństwo oraz dzisiejsi rodzimowiercy będą wtórnie zrzynać od chrześcijan.
_________________
Tak mówią anańskie legendy!
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 30 Marca 2014, 21:12   

nie wiem czy jest co - co ciekawsze rzeczy w chrześcijaństwie są zapożyczone z innych religii. Uwzględniając nastawienie na naturalność znajomych męskich oraz raczej silne osobowości znajomych żeńskich celibat oraz upokarzanie kobiet i sprowadzanie ich do roli sprzątającej i gotującej dmuchanej lalki będącej na przemian inkubatorem we włosiennicy bez prawa głosu, który na starość zakłada moherowy beret i wreszcie może coś powiedzieć, nie przejdzie.
 
 
ARHIIZ 
Jaskier


Posty: 95
Skąd: Głęboki lej (od wybuchów)
Wysłany: 30 Marca 2014, 21:20   

Mi ze stroną "Bogowie Polscy" chodzi konkretnie o przedstawianie bóstw - brakuje mi tam stylizacji słowiańskiej, lub nawet pseudo-etnicznej. Chociaż faktem jest, że święci chrześcijańscy mocno przypominają wizerunkiem bogów rzymskich.
A w obecnych czasach niektórzy rodzimowiercy pożyczają sobie misyjność (czasem w bardzo agresywnych formach) - co jak co, ale obecna forma "zbawiania świata" raczej we wcześniejszych religiach się nie pojawiała (nie mówię, że nie było tego w ogóle).
_________________
Tak mówią anańskie legendy!
 
 
ErgoProxy 
Tom Bombadil


Posty: 47
Skąd: Stołeczne Królewskie
Wysłany: 30 Marca 2014, 21:49   

Wiesz, ale u mnie na Arkonie też takiej stylizacji nie zobaczysz. Wizerunki zmieniają się razem z wyznawcami, a jeśli się nie zmieniają, to mówimy na to: skansen, a nie: religia. Miniatury w średniowiecznych Bibliach jako żywo przedstawiały ludzi w strojach współczesnych skrybom. I wiesz co? Dzisiaj stanowią cenne źródło wiedzy o średniowieczu...
_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always

- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 31 Marca 2014, 08:52   

ARHIIZ napisał/a
Mi ze stroną Bogowie Polscy chodzi konkretnie o przedstawianie bóstw - brakuje mi tam stylizacji słowiańskiej, lub nawet pseudo-etnicznej. Chociaż faktem jest, że święci chrześcijańscy mocno przypominają wizerunkiem bogów rzymskich.


Naturę tam masz :P . A na poważnie faktycznie są bardzo słodkie - ale taką miał widać wizję artysta. Wolę to od toporła.
Reszta jak Ergo pisze

ARHIIZ napisał/a
A w obecnych czasach niektórzy rodzimowiercy pożyczają sobie misyjność (czasem w bardzo agresywnych formach) - co jak co, ale obecna forma zbawiania świata raczej we wcześniejszych religiach się nie pojawiała (nie mówię, że nie było tego w ogóle).


jak ktoś ma problemy ze samym sobą, to żadna religia tego nie naprawi. :/ :( .
jest jeszcze problem nacjonalizmu. Ale to nie tylko u rodzimowierców, ale także ruchów wczesnośredniowiecznych. Szłam sobie kiedyś w zamyśleniu sama opłotkami, lata temu na Wolinie we wczesnym stroju ( w trakcie festiwalu Słowian i Wikingów), i wpadłam za zakrętem na grupę skinhedów. Ja pi.er.dolę- pomyślałam - no to koniec, bo zamajaczyły mi wspomnienia liceum i woodstoku. A tutaj skini robią mi śliczny szpaler i poszczają środkiem z uśmiechami. Myślę sobie- zaczną mnie bić jak będę w środku, ale poszłam, bo przecież się nie cofnę i nie ucieknę. Jakiś honor trzeba mieć. A ci do mnie, że to tak fajnie, iż tacy ludzie jak my kultywują narodowe tradycje. No miodzio! :) Byli milsi od niejednego turysty. Czasem turystom się wydaje, ze jak zapłacili za bilet to mogą wszystko i traktują odtwórców jak małpy w zoo/cyrku.
 
 
ARHIIZ 
Jaskier


Posty: 95
Skąd: Głęboki lej (od wybuchów)
Wysłany: 31 Marca 2014, 10:29   

ErgoProxy napisał/a
Wiesz, ale u mnie na Arkonie też takiej stylizacji nie zobaczysz. Wizerunki zmieniają się razem z wyznawcami, a jeśli się nie zmieniają, to mówimy na to: skansen, a nie: religia. Miniatury w średniowiecznych Bibliach jako żywo przedstawiały ludzi w strojach współczesnych skrybom. I wiesz co? Dzisiaj stanowią cenne źródło wiedzy o średniowieczu...

Ergo, ale ja Ci nie każę - po prostu zrzędzę bo mi się stylizacja konkretnych dzieł nie podoba i tyle. Zwłaszcza, że jestem przyzwyczajony do bardziej dosadnego przedstawiania większej liczby głów tudzież kończyn - tam jest to zbyt subtelne ;)
Chociaż np. taki wizerunek Śiwy-króla zwierząt nie zmienił się zbytnio od neolitu, jeśli nie paleolitu. Jeszcze mocniejszy konserwatyzm mieliśmy w Egipcie. Ale to inna bajka jest.

Czaga napisał/a

jak ktoś ma problemy ze samym sobą, to żadna religia tego nie naprawi. :/ :( .
jest jeszcze problem nacjonalizmu. Ale to nie tylko u rodzimowierców, ale także ruchów wczesnośredniowiecznych. Szłam sobie kiedyś w zamyśleniu sama opłotkami, lata temu na Wolinie we wczesnym stroju ( w trakcie festiwalu Słowian i Wikingów), i wpadłam za zakrętem na grupę skinhedów. Ja pi.er.dolę- pomyślałam - no to koniec, bo zamajaczyły mi wspomnienia liceum i woodstoku. A tutaj skini robią mi śliczny szpaler i poszczają środkiem z uśmiechami. Myślę sobie- zaczną mnie bić jak będę w środku, ale poszłam, bo przecież się nie cofnę i nie ucieknę. Jakiś honor trzeba mieć. A ci do mnie, że to tak fajnie, iż tacy ludzie jak my kultywują narodowe tradycje. No miodzio! :) Byli milsi od niejednego turysty. Czasem turystom się wydaje, ze jak zapłacili za bilet to mogą wszystko i traktują odtwórców jak małpy w zoo/cyrku.

Często dochodzi mocny antysemityzm (że niby chrześcijaństwo takie żydowskie XD). A panów skinów widocznie porządnie zauroczyłaś - jak ja bym szedł w wczesnym stroju, to pewnie bym od nich dostał ;)
Zresztą nacjonalista nacjonaliście nierówny - ciekawe są ruchy wielbiące "najbardziej polską polskość", całkowicie odcinający się od tego co obce, czyli m. in. pogaństwa - bo przecież nasz naród zawsze katolicki był!
_________________
Tak mówią anańskie legendy!
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 31 Marca 2014, 10:37   

Jeżeli Bóg ma być Bogiem i może dokonywać boskich rzeczy za pomocą swojej boskiej mocy, to po co mu tyle rąk? :) :P jedna para, wystarczy :P (to żart).

i nie był to chyba mój urok, tylko haftów. Jednak skini mają słabość do swarzyc i plecionych haftów. Wcześniej byłam na 3 miesiące w Niemczech i włamano się do mieszkania, w którym umieścił nas instytut. Wszystkie pokoje były poprzewracane do góry nogami poza moim. Akurat tak się złożyło, że zaczęłam sobie wtedy haftować wczesną sukienkę i fartuszek, miałam je porozkładane w pokoju łącznie z pomysłami na wzór.
Drzwi do pokoju (miałam osobny zamek) były wyważone, ale poza tym nic nie zniknęło, ani się nie przemieściło. Ogromnie się z tego ucieszyłam, ale tez miałam trochę problemów, bo Polka i w ogóle, może współpracowała z włamywaczami, itd. Potem się okazało, że to byli lokalni nacjonaliści, którzy chcieli pokazać obcokrajowcom kto tu rządzi. W tym samym czasie rodzicom znajomej Polki (nie mieszkałyśmy razem), którzy przyjechali w odwiedziny swoim polskim samochodem (z polską rejestracją), przebito opony.
 
 
ARHIIZ 
Jaskier


Posty: 95
Skąd: Głęboki lej (od wybuchów)
Wysłany: 31 Marca 2014, 11:50   

Czaga napisał/a
Jeżeli Bóg ma być Bogiem i może dokonywać boskich rzeczy za pomocą swojej boskiej mocy, to po co mu tyle rąk? :) :P jedna para, wystarczy :P (to żart).

Hehe. Niestety z podejściem niechrześcijańskich wizerunków nie jest w Polsce najlepiej. Najlepiej wyszydzić - a gdy się im powie, że dla kogoś z zewnątrz wizerunek nieboszczyka na krzyżu może być straszny, a serce poza klatką piersiową dziwne - to zaraz fochy :D

A co do nacjonalistów, to oni byli Niemcami, tak? No to nie powinni przypadkiem pokazać słowiańskim obcym gdzie ich miejsce? ;) Tylko teraz pytanie, jak definiowali "obcych"...
Swoją drogą, moją wersalkę zdobi wełniana makata (obecnie to będzie chyba narzuta?), uszyta przez babcię. Tradycyjny wzór ze wsi w okolicach Siemiatycz. Tylko nie wiem, czy to bardziej na modłę Pobożan jest, czy Tatarów (może fuzja?).
_________________
Tak mówią anańskie legendy!
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 31 Marca 2014, 12:46   

aha- wygląda dziwnie, szczególnie jak dodatkowo jest czymś przebite,a dookoła ani śladu krwi - ani chybi sadysta, albo wampir, skoro to jego/jej serce, a dany osobnik jeszcze żyje. Swoją drogą to by tłumaczyło zmartwychwstanie. Kiedyś uważano (jedna z wersji), że wampiry to ludzie, którzy za życia mieli podwójne serca. W momencie "śmierci" jedno serce umierało, po czym drugie przejmowało jego funkcje i dany osobnik wracał do życia jako wampir.

EDIT - i jeszcze to jedzenie ciała i picie krwi. Brrryyyyy. Nic dziwnego że zciemniajace obraz nauki o miłosierdziu nie chwyciły.
 
 
ARHIIZ 
Jaskier


Posty: 95
Skąd: Głęboki lej (od wybuchów)
Wysłany: 31 Marca 2014, 15:35   

Bądź co bądź, swego czasu chrześcijańskie sekty w Rzymie budziły spory niepokój wśród mieszkańców - właśnie przez "bierzcie i jedzcie" ;)
Raz znajomy, nie chcąc nikogo urazić, stwierdził, że Jezus jest żydowskim zombie, który mieszka w kosmosie [choć moim zdaniem, powinien Go nazwać liszem] - piszę bez złośliwości.

EDIT do poniższych:
Fidelu - to stary dziad jest, więc może on to pierwszy wymyślił? ;)

Specjalnie edytuję, żeby już koledze nie spamić - będzie chciał, to sam będzie dalej ciągnął wątek 8)
_________________
Tak mówią anańskie legendy!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 31 Marca 2014, 15:46   

żaden Twój znajomy, ten tekst był popularny iternetach już w ubiegłym wieku
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 31 Marca 2014, 16:30   

Fidel-F2, co nie zmienia faktu, że tego samego określenia mógł użyć znajomy ARHIIZa.

A tak ad meritum, to po co wy w ogóle to wszystko piszecie? Ja rozumiem, że ErgoProxy może jedynie zaciskać zęby i patrzeć jak demolujecie wątek, gdzie oczekiwał oceny swojej twórczości, ale miejcie dla niego litość.
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 31 Marca 2014, 16:53   

mesiashu - to po co ruszał rekonstrukcję pogańską? :) wierzenia to część tego szerokiego tematu - ja tam się trzymam :P

ed

ale jeśli takie twe życzenie to, się zamknę.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 31 Marca 2014, 17:35   

mesiash, jak powiedział jeden mój znajomy, veni vidi vici
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 31 Marca 2014, 17:53   

Fidel-F2, gratuluję znajomości i długowieczności. :wink:
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 31 Marca 2014, 18:14   

Teraz juz wiesz kto podpowiadał Cezarowi te wszystkie teksty :mrgreen:
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 31 Marca 2014, 18:20   

Rodion, no ba! :mrgreen:
 
 
Matrim 
Kwiatek


Posty: 10317
Skąd: Zagłębie i Wielkopolska
Wysłany: 1 Kwietnia 2014, 08:22   

:mrgreen: :bravo
_________________
Scio me nihil scire.

"Nie dorastaj, to jest gupie i nie daje się cofnąć. Podobno." - Martva
 
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 1 Kwietnia 2014, 09:10   

to może i ja się dołączę do cytowania: jak napisał jeden z użytkowników forum

mesiash napisał/a

A tak ad meritum, to po co wy w ogóle to wszystko piszecie? Ja rozumiem, że ErgoProxy może jedynie zaciskać zęby i patrzeć jak demolujecie wątek, gdzie oczekiwał oceny swojej twórczości, ale miejcie dla niego litość.
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 1 Kwietnia 2014, 09:19   

Co to "litość"? :roll:
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 1 Kwietnia 2014, 09:53   

Rodion, to taki gatunek ptaka.
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 1 Kwietnia 2014, 09:58   

To pewnie to cholerstwo które się drze co rano za oknem :evil:
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
ErgoProxy 
Tom Bombadil


Posty: 47
Skąd: Stołeczne Królewskie
Wysłany: 1 Kwietnia 2014, 20:17   

To nie litość, to zwłaszcza.

Jaj se nie róbcie, ducha nie gaście. Spam to zdrowie. Zresztą przyssałem się do JavaScriptu ostatnio i pochłania mnie on w zupełności. Proza może poczekać, piszę białe wiersze o hydraulice. Nawet ładne wychodzą.
_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always

- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
 
 
ErgoProxy 
Tom Bombadil


Posty: 47
Skąd: Stołeczne Królewskie
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 00:32   

Ciach. W wolnej chwili, po kawie bez cukru, poarhizujmy sobie nieco.

mesiash napisał/a
Cytat
Fiolka wydobyła się z kołyski bez przygód, stała już obok Dzielnego.

Dodaj spójnik, zastanowiłbym się nad zmianą słowa przygoda na przeszkoda

Celnie.

mesiash napisał/a
Cytat
– Ja mam – zagłosował Dzielny. – Jak jasny szlag mam.

Na pewno chodzi o głosowanie? Może wyrwał się?

Ha, dla Dzielnego mam w planie taki obrót koła fortuny, ze zostanie gubernatorem pewnego księżyca i stąd aluzje polityczne od samego początku. A może zrobić z niego jednego z takich polityków, co to ich nazywają - kawiarniani?

mesiash napisał/a
Cytat
– Nie wiem. Warto w ogóle? Skoro mają przewagę...

Nie wiadomo kto to mówi, poza tym mogłoby być zamienione miejscami z poprzednim. Na dodatek skąd ten wniosek skoro? Ktoś coś wspominał wcześniej (poza narratorem)?

Celnie.

mesiash napisał/a
Cytat
jak to z ich przewagą jest

Słowacki wielkim poetą był, ErgoProxy jeszcze musi coś napisać najpierw.

Ale mi pojechał...

mesiash napisał/a
Cytat
z mocnym postanowieniem podniesienia morale drużyny.

Można mieć postanowienia w sprawach, na które nie mamy bezpośredniego wpływu? Postanawiam że papierosy będą mniej kosztować.. Poza tym, brzmi to jak fragment relacji z sesji RPG. Chyba, że zmienisz zdanie na postanowiłem za wszelką cenę podnieść morale drużyny / drużynę na duchu. W ogóle określenie drużyna jest jakieś takie, dziwne.

O widzisz, jak mnie rozszyfrowałeś. Cała zaprezentowana scenka rodzajowa rozgrywa się w sieciowym MMORPGu. ^_^

mesiash napisał/a
Cytat
a równocześnie wybrwiłem w okularze okienko biomedu: profil staminy leciał na pysk.

wybrwiłem w okularze? czy to znaczy że ma okulary, które wyświetlają jakieś informacje? Nie musisz chyba tak szczegółowo pisać, skąd te dane pochodzą, jeżeli to ustrojstwo się już wcześniej pojawiło. No i profil staminy to jakiś potworek językowy. Poziom, to raz, wytrzymałości, to dwa.

Potworkiem to jest raczej słówko "wybrwić". Profil staminy, podobnie jak level skilla, należy do żargonu. Okular, zdaje się, nasunął był wcześniej na oko (oczywiście wirtualnie)? Nie wspomniał o tym? To się zgłosi do poprawki.

mesiash napisał/a
Cytat
moje brzemię pociągnęło mnie niebezpiecznie, łapałem równowagę tańcząc na jednej nodze

Brzemię? Jesteś pewien że tego słowa chciałeś użyć? Poza tym brak pewnej kontynuacji w tym zdaniu.

Nie miałem lepszego. Wiem, wiem - słownik synonimów.

mesiash napisał/a
Cytat
Fiolka patrzała na mnie z politowaniem: oto nasz wódz.

Patrzyła, myśląc (wyglądając, jakby chciała powiedzieć, no bo skąd podmiot ma wiedzieć co myśli).

Znają się od podstawówki, w zasadzie już jak łyse konie, na dodatek narrator szefem sojuszu będąc, winien wiedzieć, co w głowach jego podwładnych dzieje aktualnie się. Ot.

Przejrzę jeszcze ten kawałek, bo jedyne co mi się w nim zgadza na pewno, to jego objętość.
_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always

- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
 
 
ErgoProxy 
Tom Bombadil


Posty: 47
Skąd: Stołeczne Królewskie
Wysłany: 8 Kwietnia 2014, 14:48   

Czaga napisał/a
to po co ruszał rekonstrukcję pogańską? :) wierzenia to część tego szerokiego tematu - ja tam się trzymam :P

Ech... wierzenia pogańskie przyjdą za rok albo półtora, jak dobrnę do drugiego tomu (a ma być sześć! ohoho!).

Tymczasem: AAARHIIIZ...

Cytat
Niech mi będzie wolno zwać się Tomaszem Wiktorowiczem. Rachunki odbieram na inne nazwisko, którego szczerze nie cierpię. Głupie, długie i rosyjskie. Mieszkam w mieście, którego nazwa nic Ci nie powie, przy ulicy zapomnianego bohatera wojny z bolszewikami. Za oknami mam pejzaż komuszego blokowiska: falowce i punktowce, chodniki i trawniki, ścieżki wydeptane środkiem. Ławeczki. Na ławeczkach pijaczki. Wieje piaskiem i nudą.

To dobrze. Bo prawdziwe życie, Charity, winno być pospolite i nudne do granic. Rozrywki wybieramy sobie takie, które wymagają użycia wyobraźni. Przygody tylko wirtualne, śmierć nigdy na żywca. Tylko głupcy szukają prawdziwych niebezpieczeństw. Wywiną się raz, wywiną drugi – za czwartym zostanie z nich strzęp człowieka albo zimny trup.

Continuum Infinity, tego kosmicznego erpega online z fenomenalnym silnikiem fizyki, właśnie takie wirtualne śmierci zapewnia. A śmierć prawdziwa?

Śmierć prawdziwa mnie nie rusza.

Nie rusza mnie, bo nie ma jak. Taki quirk w systemie: zarośnięte siodło tureckie, brak połączenia między podwzgórzem a przysadką. Nie boję się śmierci organicznie. Ale to jest banalne, Charity... otóż wyobraź sobie: ja nie czuję bólu. To znaczy, nie tak. Ja nie czuję bólu przykro. Na przykład mogę leczyć zęby na żywca bez drgnięcia powieki. Niestety, mogę się również poparzyć zdejmując garnek z ognia.

Boli? No to co, że boli. To nic strasznego, ten ból.

Nie wzięli mnie przez to do wojska; ponoć stwarzałbym zagrożenie dla kolegów z oddziału. Wzruszyła mnie ta troska o płynność fali, naprawdę.

Nie byłem więc w wojsku, ale z bronią umiem się obchodzić, na strzelnicę zachodzę dwa razy w tygodniu. Z czym? A, bo to ciekawe. Otóż w Polszcze na nowoczesną broń trzeba mieć pozwolenie od Policji wydane przez po uważaniu. Chcą to dadzą, nie chcą, to nie. Ale replikę broni czarnoprochowej, takiej produkowanej przed 1885 rokiem, można posiadać bez pytania o zgodę. Dlatego osiągnąwszy pełnoletność zaopatrzyłem się w Colta Navy, broń którą podbijano Dziki Zachód. Piękna rzecz.

A ostatnio używałem broni w takich okolicznościach.

Otóż wyszedłem do sklepu...

Śmiejesz się.

Wyszedłem do sklepu, poważnie. Torba przewieszona przez ramię, w torbie trzy kilo, bynajmniej nie ziemniaków. Brama punktowca zamknęła się za mną z trzaskiem, a ja pomaszerowałem między garaże.

No bo, Charity: jak sobie wyobrażasz parkowanie samochodu na komuszym blokowisku? Że niby wystawili nam parking wielopoziomowy? Jest wydzielony obszar i tam stoją sobie garaże. A wyglądają tak: kwadratowe budki z arkuszy blachy falistej, nakryte płaskimi dachami o zadartych okapach, akurat tak szerokie, żeby dało się w środku wysiąść z samochodu, akurat tak gęsto ustawione, że kot się przeciśnie, a człowiek nie przejdzie. Ustawione są w taki fajny labirynt szutrowych dróżek. Nigdy nie wiesz, co się kryje za zakrętem.

Poszedłem więc między garaże, no i – nie, nic się nie stało; wyszedłem spomiędzy nich na ulicę pod reaktorem.

Reaktor, Charity, to jest taka modna bzdura architektoniczna, którą zamówił sobie proboszcz dobrodziej z mojej parafii. Niby kościół. Naprawdę zaś, prostacka rotunda z surowego betonu, nawet bez dzwonnicy, o wnętrzu odartym ze zbędnych zdobień – obrazów, mozaik, witraży – jak wybieg dzikich zwierząt w zoologu. W środku znajduje się osobliwość. Jest nią krucyfiks ze srebrnej blachy przedstawiający Chrystusa przepisowo rozciągniętego, ale nie okazującego cierpienia bodaj zmrużeniem oka. Mało tego: odstaje On mocno od krzyża, jakby z niego właśnie zstępował, olewając Swoją misję. Od dawna tam nie zachodzę; boję się, że proboszcz w końcu wypuści lwy.

Panował więc pokój i spokój, a ja sobie maszerowałem środkiem jezdni, dopóki nie usłyszałem samochodu.

A konkretnie zgrzytu szutru pod oponami. Rzuciłem wzrokiem przez ramię: oni wyjechali moim śladem i właśnie brali zakręt w kontrolowanym poślizgu. Ożesz kur, rozjadą. Pobocze!

Zakręciłem się na pięcie, zrobiłem jeden krok, drugi – i tyle tego było, chłopaki wzięli mnie na maskę, aż zajrzałem im w przednią szybę. Chłopaki, akurat: ramiona jak balerony, karczycha niewąskie, fryzury na jeżyka, świńskie oczka wbite w mordy dla niepoznaki zwane twarzami. Typy dresopodobne.

Stoczyłem się z maski na jezdnię po sekundzie, chyba cudem nie połamany; nawet kostka nie skręcona, ot, parę siniaków. Typy dresopodobne dodawały gazu. Mieli przed sobą pół kilometra prostej drogi przez środek osiedla. Co jest właściwie grane, mnie może ktoś oświecić?

Na drugi samochód nie zdążyłem się już obejrzeć. Minęli mnie o centymetry. Pościg aut? Ale o co chodzi? Wóż pościgowy był zwyczajny, cywilny, nie miał też koguta na dachu. Z jakiegoś jednak powodu... policjanci mafię gonią, tak pomyślałem. Narkotyki? Na moim osiedlu?

I nie zastanawiając się dłużej sięgnąłem do torby. Załadowałem Colta, wymierzyłem w klęku z prostego ramienia, zgrałem muszkę ze szczerbinką i ściągnąłem spust.

Trzask.

Kopyto kopnęło mnie w bark i poderwało ramię do góry. Chwilę później uciekinierom eksplodowała opona, lewa tylna. Zarzuciło ich; przez kilka sekund rozpaczliwie walczyli o opanowanie wozu. W końcu jakieś drzewo straciło cierpliwość i bezceremonialnie zagrodziło im drogę.

Łuska tkwiła spokojnie w bębenku. Żadnych śladów po mojej skromnej osobie? Miałem nadzieję, że pyty nie patrzyły we wsteczne lusterko. Pomóc im niby pomogłem, tyle że w Polszcze Policja niespecjalnie lubi samorzutnych pomocników. Monopolista pieprzony, który nie zawsze i nie wszędzie zdąży z usługą, ale konkurencji rynkowej nie zdzierży.

Poszedłem wtedy do sklepu na drugi koniec osiedla, a wracając nadłożyłem drogi przez półdzikie działki. Jest tam takie kiełbaskowate jeziorko odcięte od nurtu pobliskiej rzeczki przez wały przeciwpowodziowe. Starorzecze, tak się mówi. Zarośnięte sitowiem, ale jeszcze nie rzęsą; można spotkać kaczki, a wieczorami jaskółki. I taaakie ważki, Charity: wielkie, turkusowe, opalizujące w promieniach słońca. Zdaje się, że ktoś tę wodę stojącą zarybia, a potem moczy w niej kij godzinami. Zdarzają się także wieczorne ogniska z piwkiem i kiełbaskami.

Mam szczerą nadzieję, że nie znajdzie się żaden deweloper chętny do, jak to się ładnie mówi, zagospodarowania nieużytków. Bo musiałbym wtedy przejść na samozatrudnienie, a nie miałbym żadnych oporów. Tyle że zrodziłoby to furę problemów, być może nie do rozwiązania.

Charity, ruda szelmo. Nie pytaj mnie o zawód, nie odpowiem.

Nie, nic nielegalnego.

Nie, nie konserwuję powierzchni płaskich w korporacji.

To jest freelancing. Jestem wolnym strzelcem. Ale wolny strzelec w Polsce ze swojego zawodu nie wyżyje; pieniądze są niestety marne, bo młódź odwala robotę za grosze, psując rynek. To jest zajęcie dobre na sam początek kariery, do zapełnienia jakąś treścią cewki, z którą idzie się do pierwszego pracodawcy. Taki wolontariat plus kieszonkowe.

Jak zatem udaje mi utrzymać z wolontariatu, opłacić wszystkie rachunki i jeszcze odłożyć sporą sumkę na emeryturę...?

Nie, Charity. Sekret i już!

Owocowa herbata paruje z kubka na biurku. Komputer szumi spokojnie, na pulpicie Jedynego Słusznego Systemu wisi otwarte okno Infinity. Wisi też parę innych okienek, w których wykonuję swoją pracę. Zegar cierpliwie odmierza minuty kolejnego spokojnego dnia.

Czekam na sygnał od moich funfli, jak na razie, daremnie.

To nasze Braterstwo Broni trzyma się w zasadzie tylko na moim nadmiarze wolnego czasu. Ja wynajduję zlecenia, ja prowadzę rozmowy z innymi sojuszami, ja siedzę nad tabelkami LibreOffice cierpliwie kalkulując zyski i straty z ewentualnych kontraktów. Obaj chłopczęta twierdzą zgodnie, że nie mają do tego głowy. Dziewczę nasze złote głowę ma, ale na tej głowie siedzi jej non stop dwójka dzieci. Dzielny zresztą też już założył rodzinę. A Felczer? Cóż, dyżurowanie w izbie przyjęć miejskiego szpitala to nie jest robota na pół etatu.

Kiedy wypuszczę się w góry – a wypuszczam się regularnie co miesiąc, powłóczyć się po wertepach – wróciwszy odbieram stosy marudzeń od mojej drużyny, której nagle zabrakło lidera. Przyznaję, niekiedy umawiam rozmowy dyplomatyczne na czas mojej nieobecności. Wredny jestem, co nie? Ależ jest w tym sens i zimna logika. Gdybym tak nie postępował, marudy nie dałyby mi już chwili spokoju. Ba, może nawet doszłoby do przewrotu. A czy nowy lider, ktokolwiek by nim został, poradziłby sobie z nowymi obowiązkami? Sądzę, że wątpię. I to mocno.

Posmakujcie więc, proszę, co czas jakiś niełatwego chleba waadzy.

Owocowa herbata już nie paruje, została wypita. Obok kubka na biurku leży gadżet, który zamówiłem sobie u kumpli Dzielnego. Zrobili cztery takie, dla całej naszej drużyny. Za zdobyte tą drogą środki kupili sobie nowy sprzęt do swojego radioklubu.

To są okulary stereoskopowe do wirtualnej rzeczywistości. Korporacja firmująca Infinity też takie sprzedaje, tyle że trzy razy drożej. Klient gry generuje dla nich odpowiedni sygnał: nieparzysta ramka dla oka lewego, parzysta dla oka prawego, obie renderowane z nieco innego punktu widzenia, więc lekko przesunięte względem siebie. Usiadłem nad tym protokołem i po niejakim czasie rozgryzłem; ponieważ jednak elektronik ze mnie żaden, musiałem też wyłożyć nieco pieniędzy na stół. Chłopaki Dzielnego zrobili resztę, na bazie takich zwyczajnych okularów z pleksi, jakimi osłaniają oczy studenci chemii na laborkach.

Chwilowo nigdzie nie lecę, więc okulary leżą sobie na biurku. Czekam na znak życia od Braterstwa, z nudów przeglądając skrypt sztucznej inteligencji własnej roboty.

Skrypt ten ma słać do serwera Infinity komendy, jakie sam wysyłam myszą i klawiaturą podczas gry. Ma udawać moją skromną osobę. Cyzelowałem go miesiącami, najpierw napisawszy skaner, który sczytywał te komendy. Potem zapuściłem w LibreOffice analizę statystyczną moich ruchów w grze. I dopiero mając jako takie pojęcie o swoich nawykach siadłem do kodowania...

Pozwolisz, Charity, że nie będę się rozwodził. Kodowanie jest to pisanie białych wierszy o hydraulice; do tego trzeba być postrzelonym, w dodatku postrzelonym zdrowo i w odpowiedni sposób.

Podobne skrypty są w Infinity, jak i w każdej innej sieciówce, surowo zakazane. Nie, nie dlatego, że psują rozgrywkę, chociaż psują. One psują inwigilację gracza. Korporacja zamiast rzetelnego profilu zachowań, który może potem po cichu, pod stołem, odsprzedać trzeciej stronie, dostaje elektrośmieci. W każdym razie tak się dzieje, jeśli ktoś zapuści skrypt dla podrasowania swoich niezbyt wybitnych umiejętności gracza. Mój skrypt nikogo w ten sposób oszukiwał nie będzie; on ma się zachowywać dokładnie tak, jak zachowywałbym się ja sam.

Alibi doskonałe.

W innym okienku wisi sobie otwarte forum religijne, słusznie zasługujące na miano potforum. Przewalają się po nim typy ludzkie najrozmaitsze, ale takie, że pogoniłabyś, Charity, z krzykiem. Może czterech ludzi na krzyż prezentuje jako taką klasę. Reszta to sieciowa mierzwa, szumowina pisząca po to tylko, żeby się kłócić i wzajemnie obrażać.

Popatrz, Charity, na ten wpis:

Mamy jedynie opinię, faktycznie wysoce zideologizowaną i manipulującą nauką, w dodatku kompletnie nierzetelną. W medycynie mamy jednak stanowiska, uwiarygodnione licznymi badaniami. Wierzysz w dogmat o patologicznym charakterze homoskesualizmu i panicznie wypierasz fakt, że dogmat ten nigdy nie uzyskał wykazania w postaci dowodów.

Na co riposta pada celna i miażdżąca:

W ten sposób obnażyliśmy ideologiczny charakter moich wywodów... który prezentujesz w sposób bezkrytyczny wyłącznie ty. Nie masz żadnego dowodu na swoje tezy i pozostaje ci tylko obrażanie rozmówców. Znudziła mnie ta rozmowa. Jeśli ujrzę kolejne pomówienie, pojawię się i zaostrzę przekaz. Potrafię tak wejść za skórę, że niektórzy 'odważni' opuścili to forum. I zawsze najpierw ostrzegam.

Przyglądam się temu i sam nie wiem, czy śmiać się mam, czy płakać. Nastukali literek, co nie? Równie dobrze mogliby napisać:

Nie lubiem ciem.

Tesh ciem nie lubiem!

A o ile mniej miejsca zabraliby na dyskach serwera. Internet można z podobnych wpisów wyżymać jak brudną szmatę. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy podobni delikwenci znikali w czeluściach killfile'ów... Fora, niestety, skutecznego killfile'a nie mają. Volens nolens trzeba takich ludzi czytać.

Sąsiednią zakładkę okupuje Ryłoksiążka z otwartą stroną posła Tadeusza Szczapy. Pojęcia nie mam, kto przy zdrowych zmysłach pcha się do Ryłoksiążki, podobnie jak pojęcia nie mam, po co politykowi komórka. I jedno, i drugie inwigiluje posiadacza na potęgę. Oczywiście za komórkę trzeba zapłacić, co daje pewną rękojmię uczciwości operatora. Nie zmienia to faktu, że nawet wyłączony telefon loguje się do każdej mijanej komórki sieci, oznaczając w ten sposób właściciela na mapie. Paru Czeczenów przekonało się na własnej skórze, jak zgubny to wynalazek.

A Ryłoksiążka jest za darmo. Czerwona lampka? Mało powiedziane.

Powiedziałem mu to, kiedy gościł mnie w swojej willi w Wilanowie. Roześmiał się tylko.

– Tomek, no przecież ja jestem władza! Niechby ten żyd spróbował mnie sprzedać. Czarny PR jak malowanie, masowa ucieczka użytkowników. Ja mam wszędzie znajomości...

Wujek Tadek jest postkomunistą. Powiedz, wujek: nie kręci cię Demokratyczna Unia Polskich Alternatyw?

– Ech, Tomek. Gdyby mieli poważnego lidera... Ale z kimś takim? Oni się nie załapią nawet na próg. Trzy procent, nie więcej.

No i siedzi w Czerwonej Inicjatywie Postępującej Amnezji. Wujek, a powiedz: poszedłbyś z Kruchciakiem w tango?

– Co? Z nim? A weź...!

Czyli nie?

– Nigdy! Skąd w ogóle taki pomysł...

Poszedłby.

– Wybij to sobie z głowy, panie Tomaszu. Kruchciak jest niebezpieczny, to człowiek pijany władzą. Otacza się zresztą miernotami, co ja miałbym tam... W dodatku zupełnie bez żyłki organizacyjnej. Nie, nigdy-przenigdy.

Poszedłby jak cholera. Sieroty po PRLu chcą się trzymać się razem, obojętnie czy farbują się na czarno, czy na czerwono.

Głosuję na niego, bo na kogoś głosować wypada. Oczywiście, gdyby statystyczny Polak usłyszał, że do wyborów chodzić wypada, postukałby się znacząco. Statystyczny Polak jest zbyt inteligentny, żeby dawać się dymać politykom. Statystyczny Polak ma swoją godność, ma honor! Tak, tylko jak go wyraża. Na złość babci odmrożę sobie uszy.

Polskiego wyborcę mobilizuje się więc po bałkańsku, strasząc go dojściem do władzy przeciwnika. Inne metody zawodzą. Na tym smutnym fakcie ufundowana jest cała gra Tłuka z Kruchciakiem. Kruchciak mówi i robi takie rzeczy, żeby być odpowiednio strasznym dla wyborcy Tłuka. Tłuk mówi i robi takie rzeczy, żeby być odpowiednio strasznym dla wyborcy Kruchciaka. Obaj regularnie posyłają sobie esemeski i razem pją małpki w kuluarach, dyskretnie, kiedy dziennikarze nie widzą. To mi polityka!

A tymczasem prezes Kur-Miękki nie pasuje i udziela wywiadów ze szpitalnego łoża boleści. W końcu wyleciał przez przednią szybę. Wstał jednakowoż z maski o własnych siłach i to go właśnie zgubiło: został potrącony przez trzeciego uczestnika wypadku, który rozwiał się jak sen złoty. Pasów, jak ogłosił, dalej zapinać nie zamierza.

Halo, tu Ziemia.

Oj, Charity, bo Cię trzepnę. Kurwinista jest to nasza lokalna odmiana libertarianina, który, niestety, korzysta z wolności zawsze i nieodmiennie w najgłupszy ze wszystkich możliwych sposobów. Co rzesze wyborców kwitują wzruszeniem ramion: wolno mu.

Maćka doprowadza to do szewskiej pasji. Oczywiście nie daje tego po sobie poznać; to jest człowiek panujący nad nerwami. Niemniej czuć, że cały się wewnątrz gotuje, kiedy ktoś zejdzie na temat drażliwy. To też jest libertarianin. Ale z klasą.

Maciek – ale nie Maciej Gryfita, książę Jakmutam. Maciej Bratecki, syn Bogdana. W ogóle, jak się wgłębić w życiorys, ciekawa osoba.

Przede wszystkim, podwójnego obywatelstwa: polskiego i niemieckiego. Przede wszystkim: uczony w domu przez guwernerów, a nie w szkole; mały arystokrata demokratycznej Polski. Przede wszystkim: luka w życiorysie zaraz po podstawówce, dwa lata wakacji. A co potem? Inwestycje, filantropia, kontakty polityczne. Zainteresowany głównie wybrzeżem Bałtyku i to zarówno polskim, jak i niemieckim. Co ciekawe, polskie władze tolerują ten ewidentny przejaw tęsknoty za państwem pruskim (bo jakim innym?).

Zapytałem go kiedyś o Ślązaków. Wzruszył ramionami: to nie jest mój naród. Maciek, a jaki jest twój naród?

– Kaszubski.

To czego szukasz w Lubece, czego szukasz w Schwerinie... Co prawda, słowiańskie osadnictwo sięgało kiedyś i tam. Ale już nie sięga.

Maciek Bratecki siedzi, między innymi, w biznesie orbitalnym. W tym właśnie wyraża się jego libertarianizm: chce mieć Księżyc na własność.

– Tomek... planetoidę.

Planetoidę da się bowiem przerobić na gwiazdolot i pchnąć do lotu ku sąsiedniej gwieździe. Lotu, oczywiście, obliczonego na pokolenia. Czy komuś się wydaje, że będzie w stanie kontrolować to z Ziemi? Ansibl to fantastyka, wormhole to fantastyka. Żadnej łączności dwukierunkowej, tylko próżnia i my.

A jeśli komuś nie spodoba się dyktat libertariański – wolna droga do śluzy. No wolna!

– Tomek. Ty sobie nie zdajesz sprawy, co to znaczy ostracyzm w próżni. Nikt cię do domu nie wpuści. Nikt ci niczego nie sprzeda. Umierałeś kiedyś z pragnienia? To jest zła śmierć, Tomek. Bardzo zła.

Lepiej się udusić.

– Lepiej żyć ze wszystkimi w zgodzie. Handryczyć się można, a owszem. Ale tylko do pewnych granic. Bo komuś może pęknąć struna i nie będzie zmiłuj. Próżnia to próżnia.

Właśnie, próżnia. Czasami zastanawiam się, czy Maciek poradziłby sobie tam, dokąd zmierza. Bo poznaliśmy się w ogóle z tego jednego powodu, że chłopak zadarł z Rosjanami.

Nie wiem, co dokładnie zaszło. Chcę wiedzieć? Nie bardzo. Zleceniodawca dał mi listę haseł, które, jak twierdzi, tkwią chłopakowi głęboko w mózgu. Co znaczą dokładnie, nie wiem. Chcę wiedzieć?

Mam tylko wybadać jego intencje. Zależnie od decyzji, jaką on podejmie, zadziałać w określony sposób. Przy czym nie mam obowiązku działania; mogę po prostu przesłać informację zwrotną. Sprawą zajmie się wtedy kto inny, a ja zostanę z zaliczką. Tylko z zaliczką. Niektórzy w takiej sytuacji wyłączyliby mózg i zaczęli myśleć czym innym. Ja... jestem człowiekiem roztropnym. Wielkie pieniądze do szczęścia mi niepotrzebne. Fortuna – owszem.

Uśmiech Fortuny...

Uśmiech Fortuny ma dla nas dwóch jednakie oblicze: sir Richarda Bransona. Chędożonego Brytola, który dosłownie z niczego doszedł do imperium czterystu firm zrzeszonych w Virgin Group. Miał problemy w szkole. Zaliczył na początku dwie plajty.

Jest wśród tych firm jego czterystu Virgin Galactic wożąca już pierwszych turystów w Kosmos.

W zasadzie to nie w Kosmos: samoloty Bransona latają po krzywych balistycznych w górnych warstwach atmosfery. Niemniej dolatują tam, gdzie niebo jest należycie czarne. Kiedy statek wyłączy silnik, panuje nieważkość jak należy. Większości ludzi to wystarcza, zwłaszcza że bilety na ISS nie rosną na drzewach.

Szlachetny sir mierzy jednak wyżej, bo rozgląda się za mocniejszym napędem niż skonstruowali jego właśni inżynierowie. Widać działa pod presją czasu. W każdym razie, mój zleceniodawca taki napęd mu znalazł. W ciemnej *beep*, to znaczy: w Rosji.

Maciek jest przedstawicielem sir Bransona, ja jestem przedstawicielem Putina.

Tak, Charity: samego Władymira Władymirowicza. Jeśli myślisz, że KGB wypuściło z rąk rakiety... to nie jest wolny świat, Rosja. To jest takie dziwne coś, co stoi w rozkroku między Zachodem i Orientem, pożyczając od jednych, rządząc się na wzór drugich. Przyznaje się niby do słowiańskości. Wywodzi się od ugrofińskich mieszańców z dalekich kresów prawdziwej Słowiańszczyzny. Dla nas nie ma to większego znaczenia, prawda? Dla nich ma znaczenie kluczowe.

Czeluść lovecraftiańska, Rosja.

Maciek zadarł z Otchłanią. Ja jestem Otchłani emisariuszem, obserwującym uważnie farciarza, który potknął się w marszu ad astra. Albo się wykaże przyrodzoną bystrością i rezolucją, albo posłuży za dobrą karmę. Tak wyglądają interesy z Otchłanią.

Otchłań nie ma nogi, nie ma też ogona
Leży obok drogi na wznak odwrócona
Otchłań nie je, nie pije i nie daje mleka
Co robi Otchłań? Otchłań czeka.
_________________
In my spirit lies my faith
Stronger than love and with me it will be
For always

- Mike Wyzgowski & Sagisu Shiro
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 8 Kwietnia 2014, 15:45   

ErgoProxy, znowu całości nie przeczytałem, ale to dlatego że na razie mam mało czasu, a wygląda na dużo lepsze niż Twoje poprzednio wrzucane fragmenty.

Wyłapałem na szybko jedną rzecz zaraz nad całkiem zgrabnym wierszykiem - rezolucja.
http://www.slownik-online...586006C888C.php

Jak jutro/pojutrze znajdę trochę czasu to wezmę się za całość.
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group