Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Anatomia-fantasy!
Autor Wiadomość
Anatomia 
Gollum

Posty: 13
Skąd: Dębica
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 00:06   Anatomia-fantasy!

Witam, szukacie ciekawego blogu, na którym znajdziecie ciekawe opowiadanie fantasy?
Mam dla was dobrą wiadomość! Właśnie powstał nowy, blog który ma na celu właśnie przedstawienie ciekawej historii, w klimatach fantasy. Zapraszam do zaglądnięcia, myślę że na prawdę warto...

LINK

Każdy czytelnik się liczy, na prawdę, zachęcam do zaglądnięcia. Peace.

Jak widać opowiadanie pojawia się na blogu, ale doszedłem do wniosku że na takim forum jak to warto dzielić się twórczością, będzie co prawda tutaj każda część dodawana z lekkim opóżnieniem, ale jednak będzie...

Tutaj pierwsza część :


Był szary, jesienny wieczór. Berta jak to o tej porze miała kilku stałych klientów do obsłużenia. Mimo ciężkiej sytuacji panującej w całej krainie tutaj dalej było spokojnie, na razie. Nie dziwiła się kiedy przybywał jakiś nieznajomy, czasem zostawali tacy na noc, czasem nie. Zazwyczaj szybko wynosili się, po spożyciu porządnego posiłku, czy krótkim odpoczynku.

Tego dnia, albo raczej tygodnia, nie było nikogo nowego, kto przyniósłby jakiekolwiek wieści zza Lasu. Gęsty las, otaczający niewielką wieś, szeroki na kilka kilometrów był przepełniony najróżniejszymi stworzeniami i bandytami. Można tam było spotkać gobliny, bandytów jak i wilki… Ale w tym lesie czaiło się wiele więcej. Mroczne postaci widziane na skraju Lasu były dość częstym zjawiskiem, do którego wszyscy w pewnym stopniu się przyzwyczaili, jednak dalej się bali. Była tylko jedna droga przez cały Las, która w jednym miejscu niemalże sąsiadowała ze starym cmentarzem i paroma starymi, zrujnowanymi domkami. Nikt z mieszkańców wsi nie odważył się odwiedzić tego cmentarzu, ani zapuścić się dalej w las. A nawet jeśli – to nigdy daleko, zawsze z pochodnią, i w parę osób – coby czuć się pewniej.

Ale wróćmy do Karczmy pod Jednookim Sokołem, albo po prostu Tawerny. Serce wsi, to tutaj odbywały się wszystkie spotkania. Jedyna karczma w okolicy. Z zewnątrz obudowana solidnymi dębowymi, grubymi deskami. Dwupiętrowa wysoka budowla, jedna z wyższych tutaj. Zaledwie parę okien, i otoczona starym, ledwo trzymającym się płotem, nie wyglądała zachęcająco dla nowych przybyszów, ale tylko tutaj mogli się zatrzymać, także nie mieli wyboru…

Cały tydzień mieszkańcy żyli pełną monotonią. Zero wiadomości. Ale tego dnia przybył tutaj starszy mężczyzna, w wieku, może 40 lat. Może więcej, może mnie, ciężko było określić, bo twarz miał przeoraną niejedną blizną, uświadamiającą że mieszkańcy mają tutaj doczynienia z weteranem wielu stoczonych walk. Wrażenia dopełniał wielki, obusieczny topór oparty o ścianę obok niego. Wszyscy bali się do niego odezwać, nie licząc może właścicielki która chcąc nie chcąc musiała z nim rozmawiać na temat jakiegoś posiłku, czy wynajęcia pokoju.

Chociaż to jej nie przeszkadzało, była starszą, zgorzkniałą, często niemiłą gospodynią, żyjącą tu tylko z mężem, który zajmował się wszystkim czym ona nie mogła. Czyli rąbanie drwa na opał, czy cokolwiek innego. Kochali się, chociaż tego nie pokazywali na wszystkie strony…

- Może ktoś mi dolać piwa? Jestem zmęczony i z chęcią bym się napił jeszcze… – słowa w pewnej chwili wypłynęły z ust mężczyzny powodując nagłą cichę w pomieszczeniu. Uśmiechnął się pod nosem i przyjrzał się Bercie która zmierzała teraz ku niemu z dzbanem pełnym piwa. Położyła mu go z trzaskiem przed nosem,rozlewając trochę piwa przy tym i zlustrowała z góry spojrzeniem,

- Przynosisz nam jakieś wieści zza Lasu? – Zapytała bez krępacji, wciąż lustrując go z góry spojrzeniem. Czekała na odpowiedź, a cała sala w skupieniu czekała na odpowiedź nieznajomego który spokojnie dolał sobie piwa, upił parę łyków i zlustrował pomieszczenie spojrzeniem, by po chwili popatrzeć na kobietę.

- Król zabarykadował się w zamku, jego wojska przetaczają się przez wszystkie ziemie tego kraju tocząc walki z wojskami Felixa, a wy mnie się pytacie czy przynoszę wam jakieś wieści? Czy oni tu ani razu nie zaglądnęli? – Szczerze sie dziwił, nie spodziewał się że takie miejsce może pozostawać nieznane przed królewskimi wojskami. Hmm, ciekawe, musi to przemyśleć. – Coś nowego? Nie, już od roku stary król siedzi w zamku koordynując ruchy jego wojsk, w starciach z wojskami barona Felixa. Ani jeden ani drugi nie chce się poddać, i co chwilę ich wojska się ścierają, raz wygrywa pierwszy, raz ten drugi. Wojna jest wyrównana, nic na razie nowego, ani ciekawego. A co do pokoju, jest wolny? Na jak długo mogę go wynająć? – Dodał jeszcze.

Cała sala słuchała z uwagą, nic nie mówiąc, Berta również z zaciekawieniem słuchała wiadomości od nieznajomego. W gruncie rzeczy nic nowego nie powiedział. Pokiwała głową i przyjrzała mu się już któryś raz tego wieczora.

- Pokój jest wolny, nikt go na razie nie chce, jest wolny, na jak długo? Na czas nieokreślony, także ręka wolna, ale i tak pewnie wynajmiesz jak wszyscy, na noc, najwyżej dwie? – Stwierdziła pewnie. Odruchowo odwróciła się słysząc trzask za ladą, ale to był tylko jej mąż przynoszący drwa na opał do kominka. Zlustrowała go chłodnym spojrzeniem i wróciła wzrokiem do nieznajomego, czekając na odpowiedź. Większość obecnych wróciła do swoich rozmów. Jednak jednym uchem wciąż słuchali rozmowy karczmarki z nieznajomym.

- Wynajmę na tak długo jak będzie mi to potrzebne. Na razie powiedzmy, na tydzień, czyli siedem dni. Czekam tutaj na kogoś, kogoś ważnego dla mnie. – Powiedział pewnym, głośnym głosem, wiedząc że i tak wszyscy go słuchają. Na jego słowa Berta pokiwała głową i zlustrowała dzban piwa, opróżniony już do połowy, ale kiedy on to wypił? Nie zauważyła, dwa razy chyba sięgnął, ale możliwe że ten mierzący prawie dwa metry, dobrze umięśniony mężczyzna pił tak szybko że na raz prawie wypijał połowę dzbanku? Znała ona już takich, wiec nie dziwiłaby się.

- Po schodach i w prawo, drugie drzwi po lewej, tam jest twój pokój, zapłacisz jak będziesz opuszczać moje skromne progi. – Berta chwyciła mocnoo szmatę którą cały czas bawiła się w dłoniach, odwróciła się do niego i szybkim krokiem wróciła za kontuar zajmując się innymi gośćmi. Sam nieznajomy siedział jeszcze przez paręnaście minut, by później ruszyć do ‚jego’ pokoju i zamknąć się tam na całą noc. Nikogo to nie ruszyło, bo i tak nikt nie miał zamiaru tam iść. Kiedy nieznajomy siedział w swoim pokoju, i nie wiadomo co robił, Berta siedziała za barem razem ze swoim mężem, rozmawiając na jego temat.

- Mówię Ci, on przynosi ze sobą zło, czuć od niego niebezpieczeństwem, musimy się go pozbyć. – Powiedział cicho jej mąż, Dan. Był już mężczyzną w podeszłym wieku, targanym przez choroby, ale doświadczonym i mądrym. Na razie nie potrzebował pomocy do swojej pracy, i było mu z tym dobrze…

- Przyjrzałeś się mu? Przecież Ci cali wielcy meżczyźni z naszej wsi chyba w pięciu musieliby się na niego rzucić żeby go unieszkodliwić, a i tak nie jestem pewna czy by im się udało! Oszalałeś!? Damy mu zostać, spotka się z tym swoim gościem i wyjedzie, i będzie spokój. Ale to że czuć od niego niebezpieczeństwem to prawda, też się trochę go obawiam. Ale cóż, pożyjemy zobaczymy… – Rzuciła cicho do męża.

- Obyśmy dożyli, niech Artos ma nas w swojej opiece. Artos, Bóg Ognia i Świętości, był uznawany za najlepszego z trzech bogów w których wierzyli mieszkańcy tej wsi, jak i całego kraju Setarin, Południowych Pustyń, oraz Zimnych Stepów Północy. Ci ostatni jednak wierzyli tylko w Darsa, boga Ciemności i Chaosu, którego brzydzili się wszyscy tutejsi mieszkańcy, a którego czcił Felix razem ze swoimi podwładnymi…

- Dożyjemy, dożyjemy, nie martw się tak, idź lepiej drewna na noc przygotuj, żebyś nie latał co chwile, noc będzie bardzo zimna. – Stwierdziła Berta wstając, dając mężowi sygnał że to koniec ich rozmowy, no tak, była od niego młodsza, i lubiła się nim rządzić, ale jednak go kochała, a on ją. Dziwna para, ale nic tego nie zmieni, a wiedziała to cała wieś…

Żadne z nich nie wiedziało, że nieznajomy przybysz przyniósł ze sobą nie tylko niebezpieczeństwo, ale o wiele gorszych rzeczy, niźli mogli sobie tylko pomyśleć…



Jak wspomniałem każdy czytelnik, wszystkie słowa krytyki przyjmę na klatę, to pierwsze takie moje coś, liczę na wsparcie, wasze wsparcie... :)
 
 
thinspoon 
Ming of Mongo


Posty: 2533
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 07:01   

W połowie pierwszego akapitu zorientowałem się, że to jednak knajpa, nie burdel i zrobiło mi się przykro :cry:
 
 
Luc du Lac 
Cynglarz

Posty: 4924
Skąd: Wrocław
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 07:19   

thinspoon napisał/a
W połowie pierwszego akapitu zorientowałem się, że to jednak knajpa, nie burdel i zrobiło mi się przykro :cry:


e tam, dopiero w trzecim akapicie, wyjaśnia się że to knajpa - wcześniej można było zakładać że to bordello de luxe (jedzenie,spanie),

..łącze się w żalu :cry:
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 08:59   

Anatomia napisał/a
Gęsty las, otaczający niewielką wieś, szeroki na kilka kilometrów
Anatomia napisał/a
Była tylko jedna droga przez cały Las,
Anatomia napisał/a
Nikt z mieszkańców wsi nie odważył się (...) zapuścić się dalej w las. A nawet jeśli – to nigdy daleko
To z czego ci ludzie żyli? Pól nie mieli, roli nie uprawiali, grzybów nie zbierali żyli sztuką i pięknem krajobrazu?
 
 
Martva 
Kylo Ren


Posty: 30898
Skąd: Kraków
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 09:20   

Zlustrowałam tekst i chyba jednak nie mam ochoty na więcej.

Rafał napisał/a
To z czego ci ludzie żyli?


Hodowla trocinożernych kur?
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.

skarby
szorty
 
 
Adon 
Wiedźmin


Posty: 4755
Skąd: Londyn
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 09:28   Re: Anatomia-fantasy!

W momencie, gdy zobaczyłem to:
Anatomia napisał/a
Zapraszam do zaglądnięcia, myślę że na prawdę warto...

stwierdziłem, że naprawdę nie warto.
 
 
 
Matrim 
Kwiatek


Posty: 10317
Skąd: Zagłębie i Wielkopolska
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 09:40   

Z wspomnianego bloga napisał/a
Wszystko będzie napisane po polsku


Bardzo ryzykowne stwierdzenie na początek. I niestety nie poparte praktyką, jak widać na powyższych przykładach.
_________________
Scio me nihil scire.

"Nie dorastaj, to jest gupie i nie daje się cofnąć. Podobno." - Martva
 
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 09:49   

Martva napisał/a
trocinożernych
Może być problem z trocinami, wiesz, ten straszny las, do którego się nie chadza, nawet za potrzebą... brrr.
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 21969
Skąd: Szmulki
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 09:58   

Tekst zawiera chyba wszelkie możliwe błędy. Poziom gimnazjalisty. Jeśli jesteś autorze gimnazjalistą - pracuj dalej. Jeśli nie - też pracuj ale swą twórczość traktuj jako zabawę. I tylko zabawę.

Uwiódł mnie topór do którego nikt nie miał się odwagi odezwać i starszy mężczyna około czterdziestki siedzący w tawernie pośród lasu. Pewnie rybak. Zresztą może się czepiam i jestem nadmiernie zgryźliwy.
Ach ten Las...
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 10:01   

Cytat
liczę na wsparcie, wasze wsparcie...

aj waj, trzeba było przeczytać najpierw inne tematy w tym dziale, to dowiedziałbyś się co Cię czeka :)

Tak jak Kruk, zakładam że jesteś bardzo niedoświadczony w słowie pisanym, niemniej, nie wygląda mi to źle, ale brakuje mi w tym klimatu i przymiotników.
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
Matrim 
Kwiatek


Posty: 10317
Skąd: Zagłębie i Wielkopolska
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 10:08   

Kruk Siwy napisał/a
Pewnie rybak.

Biorąc pod uwagę onieśmielający topór, stawiałbym na drwala jednak.
_________________
Scio me nihil scire.

"Nie dorastaj, to jest gupie i nie daje się cofnąć. Podobno." - Martva
 
 
 
nimfa bagienna 
Beastmaster


Posty: 2196
Skąd: z bagna
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 10:22   

Kruk Siwy napisał/a
starszy mężczyna około czterdziestki siedzący w tawernie pośród lasu. Pewnie rybak. .

Król Rybak, ani chybi.
_________________
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
 
 
Martva 
Kylo Ren


Posty: 30898
Skąd: Kraków
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 10:25   

Rafał napisał/a
Może być problem z trocinami, wiesz, ten straszny las, do którego się nie chadza,


Nie nikt nie chadza, tylko się nie zagłębia, w każdym razie nie daleko. Jakieś gałęzie z tych drzew pewnie spadają, kury nie potrzebują jakoś ekstremalnie dużo paszy. Chyba.
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.

skarby
szorty
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 21969
Skąd: Szmulki
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 10:30   

Biorąc pod uwagę wszystko w tej krainie łowi się ryby-młoty za pomocą toporów. A moje domniemanie sankcjonuje >tawerna< Gość mógł jednak być także drwalem o niezbyt zbornych ruchach. Stąd ta twarz, jak się zamachnął to ten tego... kolejna blizna gotowa.

Zerknąłem jeszcze raz i zaciekawiło mnie dokładne wytłumaczenie że tydzień to siedem dni. Albo karczmarka prezentowała poziom mułu dennego Rowu Mariańskiego, albo w lesie, a nawet w Lesie bywały też tygodnie ośmiodniowe. Albo raczej o zmiennej ilości dni.

Na tym chyba skończę bo łatwo jest kopać gimnazjalistę, ale nie mogłem się
powstrzymać po przeczytaniu wstępu do inkryminowanego tekstu.

Mam dla was dobrą wiadomość! Właśnie powstał nowy, blog który ma na celu właśnie przedstawienie ciekawej historii, w klimatach fantasy. Zapraszam do zaglądnięcia, myślę że na prawdę warto...

Po wygłoszeniu czegoś takiego ałtor wypracowania zasługuje na parę klapsów.
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 10:53   

To smutne jest.
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
Anatomia 
Gollum

Posty: 13
Skąd: Dębica
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 12:30   

Co do pytań :
- tak jest to moje pierwsze takowe opowiadanie (dopiero zaczynam).
- tak, jestem gimnazjalistą;
- nie jest wszystko tak jak być powinno, albo inaczej, jest wiele niedociągnięć, niedopracowań, i nie tylko i zdaję sobie z tego sprawę, co do sposobów na życie - sami dbają o pozywienie - opał i tak dalej.

Dopowiem to co jest nienapisane :
wieś jest dość spora, jest tam miejsce na uprawę roli, hodowlę zwierząt, i jednak Las jako miejsce jest nieznane, to czemu nie można go wycinać po trochu? Otóż, według mnie - można, w miejscach gdzie jest jakiś skrawek tegoż lasu, wychodzący "przed linię". Jakieś inne zastrzeżenia? Zdaję sobie sprawę że nie jest to dopracowane - co już wcześniej napisałem, ale zwracam większą uwagę na fabułę, niźli na "szczegóły" opisywania pracy wieśniaków w tejze wsi - chociaż nie raz w dalszych częściach takie opisy się znajdą, w miejscach gdzie będzie do tego najlepsze miejsce.

Jeżeli są osoby które byłyby chętne w pomocy przy redagowaniu, jakieś pomysły co do fabuły ( którą mniej więcej mam już obmyślaną, jednak jest to tylko ogólny, bardzo ogólnikowy zarys ) czy cokolwiek innego - to zapraszam na PW.

I jeszcze... (Wyjaśnienie częściowe)

Martva napisał/a
Rafał napisał/a
Może być problem z trocinami, wiesz, ten straszny las, do którego się nie chadza,


Nie nikt nie chadza, tylko się nie zagłębia, w każdym razie nie daleko. Jakieś gałęzie z tych drzew pewnie spadają, kury nie potrzebują jakoś ekstremalnie dużo paszy. Chyba.


To się zgadza. Nie zagłębiają się jakoś bardzo - ze strachu. A na pewno nie samotnie, tylko w grupach, mając w dłoniach pochodnie - co napisane o dziwo było!
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 12:46   

Zaiste było, o dziwo!

Świetnie, że piszesz, ćwicz, nie obrażaj się na komentarze, oby za kilka lat ktoś napisał, że świetnie piszesz, no, jak to kaci mówią, głowa do góry!
 
 
Anatomia 
Gollum

Posty: 13
Skąd: Dębica
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 12:51   

Nie obrażam się, przyjmuję krytykę bez słowa - w końcu prowadzi to poprawy z mojej strony. Jako początkujący potrzebuję krytyki i ludzi którzy naprowadzą mnie na dobry tor. :)
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 13:18   

O, jaki poukładany gollum, i tego się trzymaj :bravo

A teraz do roboty, rzecz nie może być wewnętrznie sprzeczna na żadnym poziomie, a używane słowa bywa, że mają swoje znaczenia, na dodatek odmienne niż sobie to autor zakładał (np.tawerna). Porzeźb i jak chcesz to wrzucaj. A jako nauka, dobrze będzie wziąć udział w pisaniu szortów. Tam będzie rzeźnia i rąbanka.
Ostatnio zmieniony przez Rafał 26 Czerwca 2013, 13:20, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Adon 
Wiedźmin


Posty: 4755
Skąd: Londyn
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 13:18   

I tak trzymaj. Ćwicz i pytaj innych, co poprawić.
 
 
 
Anatomia 
Gollum

Posty: 13
Skąd: Dębica
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 13:24   

Adon, taki mam zamiar. ;) Co nowy wpis na blogu, tuaj też będzie się pojawiać, coby przeczytać trochę krytyki, i poprawić co trzeba. ;)

Rafał, dziękuję. :D
 
 
Anatomia 
Gollum

Posty: 13
Skąd: Dębica
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 13:42   

Na blogu pojawił się nowy wpis, po krótce wyjaśniający ogólną sytuację w Królestwie Setarin oraz to, czym zajmują się mieszkańcy Osady. :)
LINK
 
 
Anatomia 
Gollum

Posty: 13
Skąd: Dębica
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 22:39   

Pojawiła się druga część opowiadania!

Możecie znaleźć ją na blogu, pod linkiem LINK
lub też przeczytać tutaj, na forum.

O to i treść, części kolejnej :


Obudziło go pianie koguta gdzieś za niewielkim oknem. Mimo tego hałasu Gareth, bo tak nazywał się nieznany nikomu przybysz leżał jeszcze nieruchomo na łóżku przez parę minut. Był zmęczony podróżą, czego wczoraj nie dał po sobie jednak poznać, ale tak było. Spało mu się dobrze, mimo wszystko łóżko było wygodne i chociaż trochę za małe, nie narzekał. W końcu kiedy kogut skończył swój „utwór” Gareth otworzył oczy i wstał. Ubrał się w swoje ubrania, czyli skórzane spodnie, i zwykły, także skórzany kaftan, jaki nosiło też wielu mieszkańców Osady. Po ubraniu się, ziewnął jeszcze przeciągle i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Ruszył pewnym krokiem przed siebie. Zszedł po schodach i ponownie pojawił się w głównej sali tawerny. Jedynej zresztą… Berta krzątała się po sali z miotłom w dłoniach, zamiatając jakieś brudy, a jej męża nie było w środku, więc albo wciąż spał, albo robił coś na zewnątrz. Gospodyni powitała go głośnym burknięciem, czymś na kształt „dzień dobry”. Mężczyzna skwitował to kiwnięciem głowy, a następnie usiadł przy ladzie, czekając aż Berta go obsłuży. Po dwóch, czy trzech minutach zaszła za ladę, i zrobiła mu standardowe śniadanie złożone z kubka z mlekiem i niedużego kawałka mięsa. Skwitował to krótkim „dziękuję” i zabrał się za jedzenie.

Większość dnia spędził na wałęsaniu się po Osadzie, rozmawiał z mieszkańcami, zauważając ich niepewność w stosunku do niego. Nie brał tego do siebie, rozumiał ich i nie zwracał na to większej uwagi, starając się rozmawiać z nimi w pełni swobodnie. Dzień był ładny, słoneczny, lekki wiaterek chociaż trochę chłodno było. W końcu jesień, liście z drzew opadały powoli na ziemię, rumieniąc się na różne kolory.

Późnym popołudniem, standardowo mieszkańcy wsi zaczynali schodzić się w tawernie. Gareth siedział już wtedy w tym samym miejscu co wczoraj, i robiąc to samo co wczoraj. Obserwował całą salę, w spokoju sącząc piwo z kufla. Czekał. Była pora o której jego przyjaciel powinien się już zjawić, ba, był już nawet spóźniony trochę, ale przecież nie można było stwierdzić czasu podróży co do minuty, czy godziny. Zawsze mogło go coś spowolnić, a Gareth to rozumiał. Na wieczór pogoda zaczynała się psuć. Niebo zaszło chmurami, i lunął mocny deszcz. Mężczyzna zaczął się niecierpliwić. Jego znajomy powinien być już porządną chwilę temu, a jego dalej nie było… Uniósł do góry, niemalże już pusty kufel piwa i upił łyk. W chwili kiedy odstawiał kufel na stół, drzwi otworzyły się, wpuszczając chłodny powiew powietrza do środka. Spojrzenia wszystkich obecnych podążyły ku nowo przybyłemu. Był to mężczyzna, w wieku koło 40 lat. Był niższy od Garetha o półtorej głowy, wyposażony był w długi łuk i kołczan przerzucone przez ramię. Odziany był tak jak jego przyjaciel w zwykłe skórzane ciuchy, chroniące go w jakimś stopniu od zimna i ulewy, jednak można było zauważyć że cały był przemoknięty. Jednak jemu to nie przeszkadzało. Zlustrował salę spojrzeniem i zatrzymał wzrok na Garethu. Na jego twarz wypełzł uśmiech, tak samo jak na twarz Garetha, który wstał i z uśmiechem zrobił krok w stronę starego przyjaciela. Nowy przybysz podszedł do Garetha, i bez krępacji objął go jak bliską sobie osobę. Trzymali się tak przez chwilę, aż w końcu obydwaj się puścili. Cała sala milczała, przyglądając się nieznajomym, lubili takie sensacje. Oglądali, i przysłuchiwali się, mając nadzieje na jakąś ciekawą historię o której będą mogli rozprawiać ze swoimi znajomymi przez jeszcze jakiś okres czasu.

- Przyjacielu, tyle lat, a ty dalej sie nie zmieniłeś! – Powiedział niższy z przyjaciół, na co Gareth zareagował jeszcze szerszym uśmiechem.

- Ty też nic się nie zmieniłeś, stary druhu. Siadaj i mów co masz mi do powiedzenia. -Powiedział, a następne słowa skierował do Berty – Mój przyjaciel jest zmarznięty, zagrzej mu trochę mleka dobra kobieto! – Berta tylko wzruszyła ramionami i bez pośpiechu zabrała się za przygotowania mleka dla nowego nieznajomego.

- Wiele lat się nie widzieliśmy, Gareth, a ty dalej zajmujesz się tym czym nie powinieneś. Co prawda kiedy Jeffrey powiedział mi że potrzebujesz mojej pomocy się ucieszyłem, ale muszę przyznać że się również zmartwiłem że zaplątałeś w nową aferę. Co tym razem? Wytłumaczysz mi? – Zapytał, siadając naprzeciw Garetha, uprzednio ściągając łuk i kołczan i opierając je o ścianę obok.

- Diego, Diego, Diego. Wiesz dobrze że nie potrafię usiedzieć w miejscu, a jako że lubię czasem zabrać się za wojaczkę, to nie mam zamiaru robić tego samemu… – Zauważył i popatrzył na Bertę. – Możesz się pospieszyć? – Zawołał, i wrócił spojrzeniem na przyjaciela.

- Rozumiem Cię, siedzenie w stolicy zaczęło mnie już męczyć, nie da się tam dobrze zabawić, szkoda mi czasów które spędziliśmy w całym naszym gronie w Aferan, ale jednak starzejemy się, nie mam już tyle sił co kiedyś, chociaż nie mogę narzekać. – Zauważył z uśmiechem. W chwili kiedy skończył swoją wypowiedź podeszła Berta z kubkiem ciepłego mleka i położyła go przed Diego, zlustrowała obydwu mężczyzn chłodnym spojrzeniem i wróciła za ladę. Sala obecnie znowu rozgorzała rozmowami jej bywalców, jednak nie były one tak głośne, jak wcześniej, bo jednak dalej wielu przysłuchiwało się rozmowie Garetha i Diego.

W tej chwili otworzyły się znowu drzwi tawerny. O tej porze bardzo rzadko ktoś przychodził, w końcu był już późny wieczór, a stali bywalcy przychodzili wcześniej, także spojrzenia wszystkich zwróciły się ku drzwiom. Sam Gareth i Diego nie mogli zignorować otworzenia się drzwi, bo pojawiła się tam wysoka postać . Odziana była w ciemnoczerwoną szatę i zarzucony na głowę kaptur, tego samego koloru. Spod kaptura były widoczne zaledwie usta, ale nieznajomy przybysz po chwili zrzucił z głowy kaptur, ukazując twarz młodego mężczyzny. Uśmiechnął się szeroko i skierował się raźnym krokiem ku Garethowi i Diego.

- Gareth, Diego! Wiedziałem że was tu zastanę, wyciągnąłem te informacje od Jeffreya, miło was spotkać przyjaciele! – Mimo, że nowo przybyły był młodszy od dwóch siedzących przy stole, widać było że znają się, bo na twarzach wszystkich trzech mężczyzn widoczny był szeroki uśmiech. Nieznajomy wziął niedalekie krzesło i usadowił się przy stoliku przy którym siedzieli już Diego i Gareth.

- No panowie, zdradźcie mi, co wyście wymyśliliście tym razem!?


Część druga jest jedynie zalążkiem, długość jest taka jaka być powinna, jesteście ciekaw co będzie w następnej części? Niedługo się doczekacie części trzeciej! :)
 
 
Adon 
Wiedźmin


Posty: 4755
Skąd: Londyn
Wysłany: 26 Czerwca 2013, 23:18   

Tak mi się rzuciło w oczy:
Anatomia napisał/a
podeszła Berta z kubkiem ciepłego mleka i położyła go przed Diego

Diego nie zareagował na oblanie go mlekiem? Bo zgaduję, że mleko wylało się nie tylko na stół.
 
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13819
Skąd: FF

Wysłany: 26 Czerwca 2013, 23:30   

Cytat
Mimo tego hałasu Gareth, bo tak nazywał się nieznany nikomu przybysz leżał jeszcze nieruchomo na łóżku przez parę minut.
Drugie zdanie, podstawowy błąd :P: Zdanie podrzędne rozdziela się przecinkami z obu stron (czyli także po "przybysz"). W zdaniu szóstym podobnie - jedno oddzielone poprawnie, drugie tylko częściowo. Dalej nie lepiej. Zalecam pomęczenie przecinków, jest za dużo podstawowych błędów.

Mam wrażenie, że zdania są za długie, byś dał radę je upilnować. Ponadto o "tawernie" już mówiliśmy - dodałbyś coś delikatnie np. o tym, że las wyrósł na terenach, które jeszcze niedawno były oblewane przypływami morza :P:
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
Navajero 
Admirał Ackbar


Posty: 2456
Skąd: Shangri - La
Wysłany: 27 Czerwca 2013, 00:04   

Jedno trzeba mu przyznać: facet jest twardy i łatwo się nie zniechęca ;)
 
 
Adon 
Wiedźmin


Posty: 4755
Skąd: Londyn
Wysłany: 27 Czerwca 2013, 01:15   

Dobrze, może będą z niego ludzie, jeśli zamiast się zniechęcać będzie brał do serca uwagi. ;)
 
 
 
Anatomia 
Gollum

Posty: 13
Skąd: Dębica
Wysłany: 27 Czerwca 2013, 07:52   

Adon napisał/a
Tak mi się rzuciło w oczy:
Anatomia napisał/a
podeszła Berta z kubkiem ciepłego mleka i położyła go przed Diego

Diego nie zareagował na oblanie go mlekiem? Bo zgaduję, że mleko wylało się nie tylko na stół.

W tym błędu nie widzę - położyła kubek z mlekiem przed nim - czyli na stole, to dlaczego miał zostać oblany?

gorat,

Nie robię ortów (albo mało) ale mam problemy z interpunkcją które są moją zmorą... :)

Navajero

Nie mam zamiaru na razie się poddawać. :)
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 27 Czerwca 2013, 08:14   

Anatomia napisał/a
położyła kubek z mlekiem przed nim - czyli na stole, to dlaczego miał zostać oblany?
Położyć można co najwyżej talerz, kubek się stawia. Jeśli ktoś się uprze położyć go, to o ile to nie jest mleko jako budyń, zawartość się wyleje :wink:
 
 
Anatomia 
Gollum

Posty: 13
Skąd: Dębica
Wysłany: 27 Czerwca 2013, 08:23   

No tak, z tej strony to może i jest różnica. :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group