Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Moje pierwsze opowiadanie
Autor Wiadomość
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 20 Kwietnia 2013, 18:05   Moje pierwsze opowiadanie

Witam serdecznie.
Mój pierwszy post i moja pierwsza poważniejsza próba pisarska. Usiłowałam ją redagować wykorzystując wskazówki z poradników pisarskich, ale ciężko to idzie. Jak zmieniam "i" na "oraz", czuję się, jakbym obcinała sobie paznokieć. Kiedy muszę uznać, że cały akapit jest słaby, to mam wrażenie, że amputuję sobie całą rękę ;)
Szczerość wobec siebie samego jest trudna, jeśli w ogóle możliwa. Liczę więc na innych.

Opowiadanie nie ma na razie tytułu. Jeśli nie okaże się kiepskie, to może będzie wstępem do czegoś większego.




Miasto było zupełnie wyludnione. Długoletnia wojna i chaos jaki zapanował po nadejściu Nowego Porządku spowodowały, że niegdyś tętniące życiem aglomeracje zamieniły się w zdewastowane kryjówki przestępców.
Niebo przesłoniły nieskończone połacie ołowianych chmur. Do zmierzchu zostało już niewiele ponad godzinę. Wiatr świszczał cicho pomiędzy odartymi z tynku ścianami budynków, postukiwały resztki zniszczonych okiennic i drzwi do bram kamienic. Zeschnięte liście szeleściły przesuwając się po zapiaszczonej ulicy.
Spomiędzy chmur wystrzelił słup oślepiającego światła, niczym bezgłośny piorun uderzył w ziemię i zniknął pozostawiając po sobie jedyny ślad – przykucniętą ludzką postać. Kobieta wyprostowała się i rozejrzała. Jej ciało pokrywał ciasny niczym druga skóra srebrzystoszary kombinezon. Długie, sięgające prawie do ud, proste włosy świeciły bladozłotym światłem, jakby tworzyły je tysiące ultracienkich włókien światłowodów.
Ruszyła zdecydowanym krokiem. Na końcu ulicy skręciła w prawo, zatrzymała się na moment upewniając się, czy na pewno jest w dobrym miejscu. Na zaśmieconej drodze, po prawej stronie przy krawężniku stał zniszczony samochód dostawczy bez rejestracji. Kilka metrów dalej zza drzwi kamienicy dochodziły ledwo słyszalne głosy. Po przeciwnej stronie ulicy z witryny sklepowej sterczały resztki stłuczonego szkła. Kobieta przykucnęła za samochodem w miejscu, gdzie odbicie drzwi bramy kamienicy było widoczne w wybitej szybie. Nasłuchując odgłosów przygotowała dwa złote pistolety.
Wśród ciszy rozległo się skrzypniecie pordzewiałych zawiasów. Przeniosła wzrok na odbicie w witrynie. Z bramy wychyliła się ciemnowłosa głowa i po szybkim rekonesansie na ulicę wybiegło kilka zgarbionych postaci w poszarpanych ubraniach. Kobieta wstała i wychyliła się zza samochodu od strony chodnika.
Trzech pierwszych mężczyzn padło przy ścianie kamienicy, odrzuconych w tył siłą uderzenia świetlistych pocisków. Pozostali natychmiast odpowiedzieli strzałami, ale kobieta nie wykonała żadnego uniku. Kule przechodziły przez jej ciało nie pozostawiając najmniejszego śladu i odrywały resztki tynku ze ścian budynków znajdujących się za jej plecami. Podeszła do nich bliżej okrążając samochód. Zastrzeliła dwóch uciekających w lewą stronę nawet nie patrząc na nich. Oczy utkwiła w trzęsącym się ze strachu pod ścianą przy wybitej witrynie młodym mężczyźnie.
- Litości – jęknął przerażony.
Podchodziła do niego powoli.
- Miej sumienie! – krzyknął. – Mam trojkę dzieci.
- Sumienie? – odpowiedziała. – A czy ty je miałeś, kiedy postanowiłeś stać się orężem Zła? Ilu dobrych ludzi przez ciebie zginęło? Teraz poniesiesz karę za swoje grzechy.
Złota kula przewierciła czaszkę mężczyzny. Jego ciało osunęło się bezwładnie na ziemię, pomiędzy resztki pokruszonego szkła.
Sześciu, przeliczyła trupy na ulicy. Jeszcze dwóch. Odwróciła się na pięcie i weszla do kamienicy. Drzwi były zabarykadowane, ale wywarzyła je jednym kopnięciem. Przeszła przez ciemny korytarz i zajrzała do pierwszego pomieszczenia. Pusto. Sprawdziła kolejny pokój. Również pusto. Odwróciła się i chciała wyjść, lecz doszedł ją stłumiony odgłos z kolejnego pomieszczenia. Przeszła przez puste wnętrze i energicznie otworzyła drzwi do ciasnego, ciemnego magazynu. Jej złociste włosy rozświetliły nieco gęsty od strachu mrok. W kącie kuliły się dwie osoby. Kobieta podeszła do nich.
- W imieniu Nowego Porządku skazuję was za wasze grzechy – wyrecytowała.
- A kim ty jesteś, żeby nas osądzać – wykrzyknął z mroku piskliwy kobiecy głos. Zaskoczona kobieta odrzuciła nieco głowę do tyłu.
- Wasze czyny były pełne grzechu. Ręka Sprawiedliwości musi was dosięgnąć – odpowiedziała znów wyuczonym tekstem.
- A zabijanie nas nie jest grzechem? – spytał męski głos z mroku.
- Sami ściągnęliście na siebie zagładę poprzez swoje grzechy. Nikt was nie zmuszał do czynienia zła.
- Życie nas zmusiło! – Broniła się kobieta. – Wy sobie siedzicie nie wiadomo gdzie, grzejecie swoje tyłki w cieple, a my tu walczymy z każdym dniem o przetrwanie swoje i naszych dzieci!
Blondynka zaniemówiła. Jej włosy zalśniły silniej. Z mroku wyłoniły się dwie twarze.
- Skoro musisz nas ukarać – powiedział mężczyzna – zabij mnie, ale daruj życie mojej żonie. Ktoś musi zająć się naszymi dziećmi! Robiliśmy to wszystko dla nich.
Blask włosów przygasł i twarze znów zanurzyły się w mroku.
- Nic nie usprawiedliwia grzechu – odpowiedziała wyniośle i szybko pociągnęła dwa razy za spust złotego pistoletu, nim ktokolwiek zdołał krzyknąć.
Wyszła z budynku i stanęła na środku ulicy. Razem osiem. Zadanie wykonane. Schowała złote pistolety i opuściła swobodnie ręce wzdłuż ciała. Przymknęła oczy i skoncentrowała się. Wokół niej zaczęła formować się struga światła wycelowana w ciemniejące niebo. Otworzyła powoli oczy i niespodziewanie zauważyła przed sobą postać ubraną w ciemnoczerwony kombinezon. Mężczyzna stał pewnie, lekko uśmiechnięty i celował do niej z krótkiego pistoletu.
Rzuciła się w lewą stronę, przetoczyła przez ramię, błyskawicznym ruchem wyciągnęła oba pistolety i strzeliła w mężczyznę. Upadł na ziemię wzbijając kłęby kurzu. Na chwilę zamarła w bezruchu, jakby upewniając się, że wokół niej wszystko jest martwe. Wstała, podeszła do najświeższego trupa. Na jego twarzy nadal widniał zawadiacki uśmieszek. Ciało zaczęło rozpływać się w czarny, gęsty dym.
Słyszała o nich niewiele, same plotki. Podobno byli odpowiedzią Zła na Nowy Porządek. W przeciwieństwie do śmiertelników, byli w stanie zabić wysłanników Ręki Sprawiedliwości. Za to dla nich samych śmierć była tylko stanem chwilowego unieruchomienia. Żadna jednak informacja nie była pewna – każdy kto ich spotykał, ginął. W ostatnim czasie coraz więcej wysłanników nie wracało z misji.
Spojrzała na swoje prawe ramię. Kombinezon był rozcięty, skóra draśnięta pociskiem wystrzelonym przez rozpływającego się w gęstym dymie mężczyznę. Cienka stróżka krwi spływała do nadgarstka. Ranna nie mogła wrócić. Uszkodzone ciało nie wytrzymywało podróży. Lodowata dłoń przerażenia ścisnęła jej trzewia. Gdy puściła, w jej głowie pojawiła się tylko jedna myśl.
Uciekać!
Rzuciła się do ucieczki. Biegła ile sił wzdłuż ulicy, pomiędzy kamienicami obumierającymi po obu stronach wąskiej drogi. Skręciła w prawo. Wbiegła do jednego z budynków, niczym strzała przeszyła wzdłuż korytarz i wybiegła na podwórze otoczone ze wszystkich stron ścianami. Przemknęła na wskroś i znów wpadła do kamienicy. Wybiegła na ulicę, skręciła w lewo i chwilę biegła prosto.
Wybrała kolejną kamienicę, do której postanowiła wejść. Otworzyła drzwi. Na końcu korytarza stała czarna ludzka sylwetka na tle mlecznej plamy zakurzonego okna. Przez moment miała nadzieję, że to jeden z przemytników. Ale odruchowo uchyliła się w bok. Kula wystrzelona z pistoletu mężczyzny przecięła świetlistą smugę pozostałą w powietrzu po jej włosach. Cofnęła się i zatrzasnęła ciężkie drzwi. Mężczyzna wybiegł na ulicę i rozejrzał się. Nim zdążył zrobić krok, spadła na niego z góry, przewróciła go i strzeliła w głowę.
Nie oglądając się za siebie biegła dalej, lawirując pomiędzy uliczkami, przebiegając przez podwórza i małe, wyniszczone sady za domami.
Zapadał zmrok. Trafiła w końcu do dawnego centrum miasta. Powitały ją ruiny wieżowca będącego kiedyś hotelem. Przebiegła przez płaską, szeroką misę wyschniętej fontanny. Za stłuczonymi szklanymi drzwiami wejścia zamigotała ludzka sylwetka.
- Już tam jesteś? – syknęła w biegu i zmieniła kierunek ucieczki. W tym samym momencie usłyszała strzał za plecami. Pocisk przeciął powietrze w miejscu, gdzie jeszcze przed ułamkiem sekundy znajdowała się jej głowa. Biegła najszybciej jak potrafiła w stronę masywnego filaru przybudówki wieżowca. Kolejne kule wystrzeliwane przez mężczyznę świszczały jej za plecami rozbijając resztki szklanej ściany holu. Zatrzymała się za filarem. Przeładowała magazynek.
- Nie uciekniesz przede mną, Elaine – głos jej prześladowcy odbijał się echem od ścian zniszczonych budynków. – Jestem twoim Cieniem. Wiem, gdzie pobiegniesz. Nigdzie się nie schowasz. Jak długo będziesz biec? Ile zostało ci nabojów?
Słyszała jego kroki. Zatrzymał się tuż przed filarem.
- Zastanów się – powiedział głośno – przed czym tak naprawdę uciekasz.
Nie mierzył do niej. Wychyliła się zza filaru i od razu strzeliła.
Wbiegła do wnętrza budynku. Gdzie jesteś – pomyślała rozglądając się po zdewastowanym holu. Znalazła klatkę schodową. Wbiegała na kolejne piętra, wychylając się na chwilę i nasłuchując. Na piątym piętrze zauważyła cień przemykający w końcu korytarza.
- Pomocy! – krzyknęła i pobiegła przed siebie. Kluczyła po labiryncie holu, zaglądając do kolejnych pokoi, z których rabusie wynieśli wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Weszła do ostatniego. W parapecie otwartego okna stał młody chłopak.
- Nie dostaniesz mnie żywcem, Kostucho! – wrzasnął i zdał sobie sprawę z całkowitego braku sensu swoich słów. – Wiem po co przyszłaś! Słyszałem o was. Zabijacie biednych ludzi, którzy usiłują przetrwać. Czemu się nie weźmiecie za tych wszystkich oszustów i morderców z Kapituły?! A może działacie na ich zlecenie?
- Potrzebuję pomocy – powiedziała. Chłopak zaśmiał się sztucznie, gardło miał ściśnięte strachem.
- Dlaczego miałbym ci pomóc? – spytał. – Zabiliście moją rodzinę pięć tygodni temu. Na oczach małego dziecka zastrzeliliście wszystkich bez litości!
- Byli grzesznikami. Musieli ponieść karę.
- Czym jest grzech? Czy przypadkiem nie jest nim zabijanie?
- Każda kara jaką się komuś wymierza, jest jednocześnie grzechem kata. Ktoś musi być katem, żeby winni zostali rozliczeni za swoje uczynki – broniła się.
- A kto ci powiedział, że byli winni?
- Musieli być winni, skoro zostali skazani – odpowiedziała pewnie. – Nie mam czasu na tłumaczenie, potrzebuję pomocy – powtórzyła.
- Prędzej się zabiję niż ci pomogę – powiedział z determinacją. – Może w ten sposób uratuję choć kilka innych osób, które będziesz próbowała zabić.
- Samobójstwo jest grzechem.
- Nie będziesz mogła mnie za niego ukarać.
- Karę poniesiesz trafiając w Odmęt.
- Jeśli mam w ten sposób uratować choć kilka osób, poświęcę się.
Zaniemówiła na chwilę.
- Poświęcenie… - powtórzyła powoli, jakby znaczenie tego słowa było magicznym hasłem, rozwiązaniem odwiecznej zagadki.
Nie było jej dane zastanawiać się nad jego znaczeniem. W drzwiach stanął mężczyzna w czerwieni.
- Pogadaliście sobie? – syknął złośliwie. – Czas umierać, Elaine.
Wyciągnął broń w jej stronę. Nie zdążyła zareagować. Zaskoczenie i strach unieruchomiły ją. Zacisnęła zęby czekając na śmierć. Ale zamiast kuli z pistoletu, wystrzeliła złota strzała rozrywając jego pierś i rozpryskując się w powietrzu. Mężczyzna runął na ziemię i ponownie zaczął zamieniać się w chmurę czarnego dymu. Chłopak wrzasnął i zeskoczył z parapetu na podłogę, wcisnął się plecami w ścianę, jakby chciał ją przesunąć. Do pokoju wszedł mężczyzna ubrany w srebrzystoszary kombinezon. Jego włosy sięgały do pasa, miały kolor roztworu siarczanu miedzi. Lśniły wewnętrznym światłem. W lewej ręce trzymał długi refleksyjny łuk.
- Co ty tu robisz?! – powiedziała.
- Nie mogę się biernie przyglądać, jak giniesz – odpowiedział.
- Nie zginę – spojrzała na skulonego pod oknem chłopaka.
- Chcesz zabić niewinnego? – spytał zdziwiony. Chłopak zadrżał na dźwięk tych słów i próbował wcisnąć się w ścianę jeszcze mocniej. Kobieta utkwiła smutne spojrzenie w oczach mężczyzny.
- Miałam inny plan – odwróciła się plecami do błękitnowłosego i podeszła do chłopaka. Jej kombinezon nagle rozpłynął się w powietrzu, jakby zamieniając się w parę. Przykucnęła naga nad zdziwionym chłopakiem. Objęła jego twarz bladą dłonią.
- Musisz mi pomóc – powiedziała patrząc mu w oczy.
- Elaine – zawołał błękitnowłosy. – Cień zaraz znów tu będzie.
Odwróciła się i wstała. Jej ciało lśniło złotawym blaskiem. Chłopak wykorzystał moment, zerwał się na równe nogi i wybiegł z pokoju. Nie zwrócili jednak na niego najmniejszej uwagi. Mężczyzna podszedł do Elaine. Jego kombinezon również rozpłynął się w powietrzu. Cofnęła się.
- Rafael, nie możesz. Oni cię potrzebują!
- A ja potrzebuję ciebie. Z resztą… I tak nie mamy dokąd wracać – powiedział, a kobieta spojrzała na niego pytająco. – W Gnieździe wybuchł bunt, bracia zabijają się wzajemnie. Nie ważne po czyjej stronie byśmy stanęli.
- Nie mamy więc wyboru – powiedziała. – Pozostała nam tylko śmiertelność.
Kobieta patrzyła w jego oczy. Wspięła się na palce, by go pocałować. Włosy zalśniły jaśniejszym światłem. Posadził ją na skraju drewnianego stołu stojącego pod ścianą. Rozchylił jej uda. Patrzyła, kiedy wchodził w nią ostrożnie. Skrzywiła się lekko, gdy pękła błona. Chwyciła go za pośladki i przyciągnęła do siebie. Zaczął poruszać się w niej powolnymi ruchami. Pochylił się nad nią i pocałował jej pierś, objął wargami mały sterczący w górę sutek. Włosy Elaine zalśniły na chwilę jaskrawym światłem. Kochali się odkrywając swoje człowieczeństwo, czując jak nieśmiertelność powoli uchodzi z ich ciał. Po plecach ściekały leniwie stróżki potu pełnego strachu i podniecenia. Doszli jednocześnie, ich włosy eksplodowały światłem zalewając nim całe pomieszczenie.
Z powoli przygasającego blasku wyłoniły się ich nagie ciała, by natychmiast pogrążyć się w mroku. Włosy straciły kolor i blask. Skóra przestała świecić wewnętrzną poświatą.
Do pomieszczenia niespodziewanie wpadła ognista kula i zawisła w powietrzu pod sufitem oświetlając wszystko pomarańczowym światłem. W drzwiach stanęła postać w bordowym stroju. Mężczyzna przyglądał im się uważnie. Po chwili uśmiechnął się złośliwie. Rzucił na ziemię dwa ciemnoczerwone kombinezony.
- Jak się ubierzecie, zejdźcie na dół – powiedział. – Mamy wam sporo do opowiedzenia.
 
 
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 20 Kwietnia 2013, 19:02   

wyważyła
strużka
młody chłopak - w odróżnieniu od starego chłopaka?
strużki

To musi być wstęp do czegoś większego, bo z pewnością trudno to nazwać zamkniętym utworem. Jest bardzo monotonne w swej akcji rodem z jakiejś gry video, patetyczne i przegadane. Z drugiej strony, jeśli to Twoje pierwsze opowiadanie, to gratuluję opanowania warsztatu (mimo tych kilku ortów), nie o wszystkich debiutantach da się to powiedzieć. Może momentami monotonia wynika z niedostatku imiesłowów, ale one tam są, stosowane, choć nienachalnie.
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
 
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 20 Kwietnia 2013, 19:16   

Pisałam w Wordzie i nie podkreślił, wredny... :P
Co do młodego chłopaka - to moje ulubione popisy... Bardzo często "cofam się w tył".
Nie lubię imiesłowów - nigdy nie wiem, jak pisać z nimi "nie" i kiedy postawić przecinek ;)

Myślę, że monotonia ma inne źródło, ale nie umiałam tego jakoś zgrabnie ominąć. Za bardzo zależało mi na opisaniu świata (dynamiczny opis byłby mistrzowskim popisem). A dodatkowo rozdmuchałam całość chcąc ukazać upływ czasu.
 
 
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 20 Kwietnia 2013, 20:19   

Word jest goopi i nie należy nadstawiać mu ucha. Dać mu do ogarnięcia kilka homofonów, to się pogubi i zamota.
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
 
 
 
Sauron 
Bink


Posty: 1804
Skąd: Toruń
Wysłany: 20 Kwietnia 2013, 20:27   

Cytat
Długoletnia wojna i chaos jaki zapanował po nadejściu Nowego Porządku spowodowały, że niegdyś tętniące życiem aglomeracje zamieniły się w zdewastowane kryjówki przestępców.

Czuję się zasypana przymiotnikami.
Cytat
Spomiędzy chmur wystrzelił słup oślepiającego światła, niczym bezgłośny piorun uderzył w ziemię i zniknął pozostawiając po sobie jedyny ślad – przykucniętą ludzką postać. Kobieta wyprostowała się i rozejrzała.

Jak na coś tak nagłego, dramatycznego i niespodziewanego czegoś mi brakuje w tym opisie. Energii jakiejś.
Cytat
Kobieta wstała i wychyliła się zza samochodu od strony chodnika.

Czytelnik spokojnie poradziłby sobie bez wiedzy, że od strony chodnika.
Moim zdaniem za dużo zbędnych słów w opisach.
Cytat
- Sumienie? – odpowiedziała. – A czy ty je miałeś, kiedy postanowiłeś stać się orężem Zła? Ilu dobrych ludzi przez ciebie zginęło? Teraz poniesiesz karę za swoje grzechy.

Typowa choroba, na szczęście uleczalna - patetyzmoza dramatyczna.

Od strony fabularnej, to chyba łatwiej jest zacząć od czegoś lżejszego tematycznie (inaczej łatwo popaść w śmieszność). Mam wrażenie, że tekst jest jakiś taki jakby nieco niezgrabny, mało płynny, ale to kwestia praktyki (i czytania jak największej ilości książek).
Moim zdaniem jest dobrze jak na pierwszą poważniejszą próbę. Moje pierwsze poważniejsze opowiadanie (stworzone jakieś 4 lata temu) było o ośmiornicach. Nie wiem, co wtedy sobie myślałam.

Ogólnie - czytanie tego jest bezbolesne, a to dobrze wróży.
_________________
Kupiec. Korzenny.
The dog park will not harm you.
 
 
Matrim 
Kwiatek


Posty: 10317
Skąd: Zagłębie i Wielkopolska
Wysłany: 20 Kwietnia 2013, 21:16   

Starscreem, do Szortów marsz! Jeszcze masz całe dwadzieścia cztery godziny na napisanie tekstu :)
_________________
Scio me nihil scire.

"Nie dorastaj, to jest gupie i nie daje się cofnąć. Podobno." - Martva
 
 
 
nureczka 
Mama Pufcia


Posty: 6205
Skąd: Nowa Iwiczna
Wysłany: 20 Kwietnia 2013, 21:43   

Starscreem napisał/a
Nie lubię imiesłowów - nigdy nie wiem, jak pisać z nimi nie

Od kilku lat zasady się zmieniły i można zawsze pisać łącznie. Podkreślam, można, bo "po staremu" też jest poprawnie.
_________________
Zapraszam do odwiedzania mojej strony oraz bloga
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 20 Kwietnia 2013, 21:48   

To opowiadanie powstało w pierwszej wersji około rok temu. Od początku widziałam w nim kłopot z dynamiką i "nagłością".
Od tamtego czasu napisałam kilka innych rzeczy (przynajmniej zaczęłam pisać, bo większość leży rozbabrana i nieskończona) i cały czas borykam się z problemem, kiedy próbuję pisać o czymś, co zaskakuje bohaterów.
Przeczytałam gdzieś, że najgorszą rzeczą jaka mogę zrobić, jest użycie słowa "nagle". I w sumie się z tym zgadzam - to lenistwo pisarskie. Muszę poszukać jednak jakiegos rozwiązania tego problemu, bo akcja bez zaskoczeń i nagłych wypadków raczej nie będzie udana.
Na patetozę dramatyczną nie choruję :) Chciałam, żeby chorowała na nią moja bohaterka. Żeby święcie wierzyła w wyższość swoich racji, w swoje powołanie i misję. Ciężko to pokazać w takim krótkim tekście, miałam nadzieję, że "recytowanie wyuczonych tekstów" naprowadzi na ten wątek. Jeśli będę kontynuować, to na pewno się ten temat będzie przewijał i na pewno ktoś bohaterke z tego uleczy w końcu.

Chciałam zacząć od lżejszych treści. Nie umiem. Lubię mroczne klimaty, lubię filozoficzne rozkminy, lubię, gdy główny bohater nie jest jednoznacznie pozytywny, kiedy sięga po desperackie czyny i sam jest sobie na koniec winny swojej sytuacji.
I chociaż uwielbiam też totalnie wyidealizowane postaci (np. Stargate'owe drużyny), to jednak jakoś ciągnie mnie takie "smutne" historie, kiedy wszystko jest zniszczone, trwa wojna i człowiek człowiekowi wilkiem.

Czytam faktycznie mało :oops: Został mi uraz psychiczny po szkolnych lekturach, które były dla mnie torturą. Ostatnio czytam więcej, ale wciąż niewystarczająco. I co gorsza - podobnie jak z pisaniem - zacznę, rozbabram i zostawiam w pół. W tej chwili jestem w trakcie 7-miu książek :P
 
 
Sauron 
Bink


Posty: 1804
Skąd: Toruń
Wysłany: 20 Kwietnia 2013, 21:55   

Cytat
Chciałam zacząć od lżejszych treści. Nie umiem. Lubię mroczne klimaty, lubię filozoficzne rozkminy, lubię, gdy główny bohater nie jest jednoznacznie pozytywny, kiedy sięga po desperackie czyny i sam jest sobie na koniec winny swojej sytuacji.

To nie jest sprzeczne. Da się.
Cytat
cały czas borykam się z problemem, kiedy próbuję pisać o czymś, co zaskakuje bohaterów.

A planujesz akcję?
_________________
Kupiec. Korzenny.
The dog park will not harm you.
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 20 Kwietnia 2013, 22:13   

Sauron, Różnie. W tym konkretnym przypadku pomysł wziął się ze snu. Obudziłam się, wyrzuciłam z historii wszystko, co w snach jest głupie, dodałam coś od siebie i napisałam. Od początku wiedziałam, co się wydarzy, ale z racji, że ten cały proces trwał 6-8 godzin, to byl chyba jednak taki trochę chaotyczny.

Jak myślę o kontynuacji, to podejrzewam, że zaczęła bym pisać z jakimś zmysłem, a potem dałabym się ponieść tej historii trochę.

W tej chwili piszę raczej spontanicznie. Planuję szczegółowo dopiero jak mi się "zatnie" historia w jakimś momencie.

Mam taki głupi problem, że lubię kiedy mnie samą zaskakuje historia. Dla mnie najciekawsze w pisaniu jest wymyślanie fabuły. Jak od razu wiem, jak to się skończy, to brakuje mi motywacji do pisania. A kiedy już coś piszę, to brzmi to niestety jak szkolne wypracowanie albo recenzja :|
 
 
Sauron 
Bink


Posty: 1804
Skąd: Toruń
Wysłany: 20 Kwietnia 2013, 22:24   

Starscreem napisał/a

Mam taki głupi problem, że lubię kiedy mnie samą zaskakuje historia. Dla mnie najciekawsze w pisaniu jest wymyślanie fabuły. Jak od razu wiem, jak to się skończy, to brakuje mi motywacji do pisania.

Nie jesteś jedyna :) Gdybym planowała fabułę, nie czerpałabym z pisania żadnej rozrywki. Męczyłoby mnie to.
A wymyślanie fabuły traktuję bardziej jako obserwację, co dalej zrobią bohaterowie.
_________________
Kupiec. Korzenny.
The dog park will not harm you.
 
 
jewgienij 
Parszywiec

Posty: 6286
Skąd: Kraków
Wysłany: 21 Kwietnia 2013, 11:32   

Starscreem napisał/a

Nie lubię imiesłowów - nigdy nie wiem, jak pisać z nimi nie i kiedy postawić przecinek ;)

.


Co do przecinków po imiesłowach, często na oko. Zależy od długości równoważnika zdania. Tym się nie przejmuj, od tego są redaktorzy. Nie możesz nie korzystać w pełni z możliwości składni itp, bo wtedy będziesz jak ktoś mówiący w obcym języku, bojaźliwie, poprawnie i nudno. Radzę podpatrywać u najlepszych "imiesłowowców" , Nabokova na przykład, dowiesz się wszystkiego, a nawet więcej :D
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13819
Skąd: FF
Wysłany: 21 Kwietnia 2013, 17:42   

Który Nabokov? Rosyjski czy angielski? Czy nie ma to znaczenia?
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
jewgienij 
Parszywiec

Posty: 6286
Skąd: Kraków
Wysłany: 21 Kwietnia 2013, 21:17   

Większość z tych rosyjskich książek chyba sam na angielski przełożył i duża ich część pewnie była u nas z angielskiego tłumaczona. Jak spojrzeć na Maszeńkę i Obronę Łużyna, to imiesłowów tam po pachy, ale przecież w Lolicie czy Adzie też. Więc chyba bez znaczenia. Każda książka Nabokova będzie podręcznikiem.
 
 
Nocturn 
Nocturn


Posty: 1591
Skąd: dokąd?
Wysłany: 9 Maj 2013, 14:07   

Starscreem napisał/a

Miasto było zupełnie wyludnione.Długoletnia wojna i chaos jaki zapanował po nadejściu Nowego Porządku spowodowały, że niegdyś tętniące życiem aglomeracje zamieniły się w zdewastowane kryjówki przestępców.
Niebo przesłoniły nieskończone połacie ołowianych chmur. Do zmierzchu zostało już niewiele ponad godzinę. Wiatr świszczał cicho pomiędzy odartymi z tynku ścianami budynków, postukiwały resztki zniszczonych okiennic i drzwi do bram kamienic. Zeschnięte liście szeleściły przesuwając się po zapiaszczonej ulicy.


Zobacz Starscreem, ile przymiotników. Unikaj takich zagęszczeń jak ognia. Zęby bolą jak takie coś się czyta (znaczy mówię na razie o takiej ilość przymiotników).

Starscreem napisał/a
Na zaśmieconej drodze, po prawej stronie przy krawężniku stał zniszczony samochód dostawczy bez rejestracji


Unikaj tez takich wstawek, które nie mają zastosowania. Nie opisuje rzeczy, które nie są potrzebne. Opisywanie miejsc powinno ograniczać się do nakreślenia ogólnego schematu (nastroju) i skupienia się na ważnych elementach krajobrazu. Czy to ważne, że ten akurat samochód dostawczy w zniszczonym wojną mieście nie ma tablic rejestracyjnych?

Starscreem napisał/a
Złota kula przewierciła czaszkę mężczyzny

Oo. Logika w tekstach też jest ważna. Kula ze złota zanim wyleciałaby z lufy, pewnie by się stopiłą. Złoto zresztą jest za miękkie. Słowo przewiercić w ogóle nie kojarzy mi się ze strzałem z pistoletu.

Cytat
Wokół niej zaczęła formować się struga światła wycelowana w ciemniejące niebo.

Spróbuj sobie to zwizualizować. Ja nie mogę. Znowu tu brakuje troszkę logiczności. Struga, któa się formuje i jeszcze jest wycelowana? Skoro jest wycelowana, to musie mieć jakieś źródło. E nie.. nie da się. Nie te słowa. Wiem co chcesz napisać ale to nie "mówi"


Cytat
Wstała, podeszła do najświeższego trupa
poprzednie już są nieświeże i już zaczynają śmierdzieć?

Cytat
Rzuciła się do ucieczki. Biegła ile sił wzdłuż ulicy, pomiędzy kamienicami obumierającymi po obu stronach wąskiej drogi. Skręciła w prawo. Wbiegła do jednego z budynków, niczym strzała przeszyła wzdłuż korytarz i wybiegła na podwórze otoczone ze wszystkich stron ścianami. Przemknęła na wskroś i znów wpadła do kamienicy. Wybiegła na ulicę, skręciła w lewo i chwilę biegła prosto.
Wybrała kolejną kamienicę, do której postanowiła wejść

Po co tyle słów? I to tak szczegółowo. Potrzebna mi czytenikowi wiedza ile razy ona skęciłą w prawo, ile w lewo, po ilu schodach wbiegła? Dla mnie byłoby ważne określenie czy to panika ją gnała, czy ona wiedziała co robi?


Nie mam tak dużo czasu, żeby czytać dalej. Jeżeli bardzo będziesz chciała mogę CI tekst rozłożyć na czynniki pierwsze od strony fabularnej, od strony logicznej i estetycznej. Nie będę pisał o pomysłach, ideach ani innych rzeczach.

Zrobię to w zamian za solenną obietnicę, że nie weźmiesz kota jako avatara!
 
 
feralny por. 
Trurl

Posty: 4761
Skąd: garaż hermetyczny
Wysłany: 9 Maj 2013, 15:29   

Nocturn napisał/a
Kula ze złota zanim wyleciałaby z lufy, pewnie by się stopiłą. Złoto zresztą jest za miękkie.
Aha, nie to co ołów... A nie czekaj...
_________________
Trust me, I'm a doctor...
 
 
Nocturn 
Nocturn


Posty: 1591
Skąd: dokąd?
Wysłany: 9 Maj 2013, 18:17   

feralny por.,
widzisz feralny. Sprawdzę to zaraz bo mi pewności brak. I napiszę.
 
 
Nocturn 
Nocturn


Posty: 1591
Skąd: dokąd?
Wysłany: 9 Maj 2013, 18:54   

no i dałem ciała nadwyrężając wiarygodność. Odszczekuję po szlachecku pod stołem.

Istnieją takie pociski. Są troszkę cięższe i dużo droższe.

Feralny Porze

Ja się korzę.

Ale już mi nie wstyd. Człowieki i Nocturny też uczą się cały czas.

Starscreem fragment o złocie jest do kitu (znaczy w moim poście)
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 9 Maj 2013, 19:39   

Nocturn, sprawdzałeś czy są ołowiane kule?
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Nocturn 
Nocturn


Posty: 1591
Skąd: dokąd?
Wysłany: 9 Maj 2013, 19:44   

Fidel-F2, Dupku Żołędny, zaiste sprawdziłem. Organoleptycznie. Strzelałem z repliku XVII wiecznej flinty. Tam były takie ołowiane kulki :) .
Więc wiem, że były ołowiane kule.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 9 Maj 2013, 19:50   

niemożliwe, były ołowiane? serio?
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 9 Maj 2013, 20:55   

Fidel-F2, Nocturn, zauważyłam, że darzycie się szczególną "sympatią", ale to nie jest właściwe miejsce na jej okazywanie. Proszę.
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 10 Maj 2013, 09:49   

Nocturn, dziękuję bardzo za dokładną analizę. Jak znajdziesz czas - doczytaj do końca. Koniec nie jest zupełnie oczywisty.
Nie będę się tłumaczyć z zabiegów, które umyślnie zastosowałam dla uzyskania jakiegoś efektu. Skoro nie działają tak, jak chciałam, by działały, to są bezużyteczne i muszę wykombinować coś innego.

Mój avatar... Nie, nie będzie kotem :twisted: Zdecydowanie... Będzie większy od kota, "cieplejszy" od kota, i wredniejszy od kota :D Ale też z pazurami i ogonem.

A jeśli chodzi o złote kule i złote pistolety, to jednak się "powytłumaczam" chwilę.
Coś jest złote - tzn albo jest ze złota albo ma złoty kolor... ;)
Mi chodziło o to drugie. Poza tym - jak ktoś jest niezbyt realną postacią, spada z nieba i kule się go nie imają, to może mieć nawet pistolet ze szkła i naboje z lodu ;)
 
 
Blue Adept 
Borg


Posty: 1543
Skąd: Warszawa
Wysłany: 10 Maj 2013, 12:04   

Starscreem - No to krótko - nawet przyjemnie się czytało. :) Tyle miodu, teraz trochę dziegciu. Mam nieodparte wrażenie, że całość tekstu miała prowadzić do sceny seksu w końcówce, a reszta zdaje się być tylko opakowaniem. Nie będę wdawał się w głębsze freudowskie analizy (co Ci się przyśniło i dlaczego). :wink: Nie lubię odnosić się do sensowności pomysłu, czy też oceniać stopień jego oryginalności. Uważam, że obecnie prawie niemożliwością jest stworzyć coś naprawdę nowego. Jednak w tym przypadku motyw utraty daru nieśmiertelności przez seks/miłość jest zbyt ograny jako główny wątek. Tego jest po prostu zbyt wiele.

Ale rzeczywiście jak na pierwszą próbę to bardzo dobry tekst. :bravo

P.s. Starscreem - To będzie tego rodzaju avatar?

 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 10 Maj 2013, 12:06   

Starscreem, dla jasności, jeśli się uprzesz odlać kule ze złota to zupełnie normalnie z niej strzelisz, bez żadnego problemu.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 10 Maj 2013, 14:50   

Blue Adept, w sumie to nawet nie wiem, z jakim zamiarem pisałam ten tekst. Chciałam coś napisać i był pomysł. To napisałam. Wiedziałam, ze raczej nie będę kontynuować tego - traktowałam to chyba w kategorii ćwiczenia pisarskiego. Dlatego nie siliłam się też na jakieś oryginalne pomysły - nie o nie chodziło.
Choć wiadomo, że to też ważne, ale nie w tym konkretnym, pojedynczym przypadku.

Avatar - rysunek niezbyt podobny, ale tytuł - strzał w dyszkę :D

Fidel-F2, pewnie nie prędko moim bohaterom będą potrzebne podobne rekwizyty, ale dziękuję - wiedza zawsze się przyda :)
 
 
Nocturn 
Nocturn


Posty: 1591
Skąd: dokąd?
Wysłany: 10 Maj 2013, 19:33   

Sama chciałaś:
Cytat
W parapecie otwartego okna stał młody chłopak.

W parapecie?

Cytat
Ale zamiast kuli z pistoletu, wystrzeliła złota strzała rozrywając jego pierś i rozpryskując się w powietrzu. Mężczyzna runął na ziemię i ponownie zaczął zamieniać się w chmurę czarnego dymu. Chłopak wrzasnął i zeskoczył z parapetu na podłogę, wcisnął się plecami w ścianę, jakby chciał ją przesunąć. Do pokoju wszedł mężczyzna ubrany w srebrzystoszary kombinezon. Jego włosy sięgały do pasa, miały kolor roztworu siarczanu miedzi.


Jakoś dziwnie to zbudowałaś. To pierwsze zdanie to jakiś koszmar nielogiczności. Wynika z niego, że zamiast kuli z lufy wystrzeliła strzała i się rozprysła. Wystrzeliła z jego pistoletu? Znowu.. wiem co chciałaś napisać, ale takie kwiatki naprawdę psują przyjemność z czytania. Jaki kolor ma siarczan miedzi? Musiałem zapytać cioci wiki i oderwać się od lektury. CIekawi mnie ile ludzi wie jaki to ma kolor. A swoją drogą wiki powiedziała mi że siarczan miedzi jakiś bezwodny (cokolwiek to znaczy) jest biały. Dopiero Pentahydrat siarczanu miedzi robi się intensywnie niebieski. To jakie on miał te włosy? Zupełnie białe czy zupełnie niebieskie?
Nie jestem zwolennikiem upraszczania tekstów ale usilne utrudnianie go jest co najmniej tak samo złe.

Cytat
Z powoli przygasającego blasku wyłoniły się ich nagie ciała, by natychmiast pogrążyć się w mroku.

Nie umiem sobie tego wyobrazić. Blask eee rozświetla a nie zakrywa. Błyszczy a nie. Nie potrafie tego zdania zrozumieć.


Nie będę pisał o fabule, bo to jest za krótki fragment. Zresztą zazwyczaj staram się takich rzeczy nie tykać o ile w fabule nie ma dziur. Napisałaś coś, jakiś pomysł jest. Sporo pracy przed Tobą i jedna rzecz, której trzeba każdemu piszącemu. Odstaw troszkę dumę i emocje związane z tekstem. Chodzi mi o to, że Ty nie za dobrze wiesz co chciałaś napisać. Czujesz każde zdanie. Napisałaś gdzieś zresztą, że każde słowo, które musiałaś zmienić Cię bolało. To jest niebezpieczne dla tekstu. A ja, Czytacz, jeszcze bardziej, tego nie wiem. Jedyne czego się dowiaduję, to słowa, których używasz, żeby mi to przekazać. Słowa, które dla mnie nie znaczą to samo co dla Ciebie. Głównie mówię o ciężarze emocjonalnym. Bo Ty i ja wiemy jak wygląda zniszczona ciężarówka, czy potłuczone szkło na podłodze. Ale takie abstrakcyjne rzeczy jak poświęcenie będziemy rozumieli inaczej, chociaż podobnie.

Takie luźne przemyślenia. A teraz troszkę kontruktywności:
Jak się buduję scenografię w tekście? Budujesz ją kluczami. Czyli słowami, które dla wszystkich znaczą mniej więcej to samo. Jeżeli fragment dekoracji nie jest ważny z jakiejś przyczyny dla opowieści, nie pisz o nim. Czyli rzucamy klasyczne: Bohaterowie byli w karczmie:
Ja wyobrażam sobie niskie zadymione pomieszczenie kilka ław do siedzenia, kilka brudnych dębowych stołów. Jakieś palenisko na środku z wielkim kotłem i rusztem, na ziemi, trociny. Ty sobie możesz wyobrazić to inaczej. Bo to właśnie ja, Czytacz odwalam za Ciebie robotę i cały świat, który Ty mi rysujesz słowami, wypełniam szczegółami, które mi pasują do tych słów-kluczy. To ja wykorzystując moje doświadczenia (czy to z filmów, obrazów, miejsc, które widziałem, moich skojarzeń) zapełniam Twój szkic, całymi tonami dla mnie logicznych drobiazgów. Ty masz Tworzyć opowieść, a moja wyobraźnia ją wypełnia.
Oczywiście jeżeli w tej karczmie jest coś ważnego dla historii, albo chcesz jakąś ciekawą dygresję wkręcić, to śmiało. Niech ta karczma się nazywa "Pęknięta Amfora". I na każdym stole niech taka stoi. Nadajesz takimi smaczkami ostatni szlif, który dla mnie jest super. Tyko nie przesadź i nagle karczma wypełni nam się jakimiś amforami, urnami,kilimami na ścianach i samymi oryginalnymi postaciami, etc.

Się rozpisałem. I dziękuję, bo chociaż przez moment nie myślałem o kotach.
:P
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 10 Maj 2013, 22:15   

Kiedy powstawało to mini-opowiadanie, nie przeczytałam jeszcze żadnego poradnika pisarskiego. Teraz mam za sobą dwa i faktycznie widzę swoje problemy.
Rok temu największą trudnością było usiąść i pisać... Można więc mówić o pewnym postępie :)
Jednak nawyk jest drugą naturą człowieka.
A ja nawyków nabierałam dawno temu - jako wielce nieszczęśliwa nastolatka pisałam wiersze. Wielce nieszczęściem przepełnione nie wiedzieć czemu... Jakiejś specjalnej wartości artystycznej one nie miały, przynajmniej tak o nich myślę, jak nań dziś patrzę. Tym większe moje zdziwienie, że nawet się kilka konkursów udało wygrać w tamtych czasach.
Wiersze te charakteryzowały się dwiema rzeczami: ogromną ilością przymiotników i ogromną ilością zagmatwanych, nielogicznych metafor.

Tylko że poezję czyta się zupełnie inaczej niż prozę. A ja nadal nie mogę się wyzbyć tych narowów. Nie wiem, skąd u mnie taka potrzeba szczegółowego opisywania miejsc. Może to kwestia nieoczytania i jakiejś wewnętrznej obawy, że jak napisze ogólnikowo, to nikt nie poczuje klimatu i nie zwizualizuje tego tak, jak ja?

A siarczan miedzi... ma kolor... piękny :)
Ja biotechnologiem jestem z wykształcenia, jakieś zboczenia zawodowe muszę mieć w tym kierunku ;)
 
 
Sauron 
Bink


Posty: 1804
Skąd: Toruń
Wysłany: 11 Maj 2013, 19:11   

Starscreem, da się zrobić poetyczny opis. Tylko że jest to trudne.
A zboczenia zawodowe można wepchnąć w tekst na tyle różnych sposobów, z czego najłatwiej zastosować zasadę S.Kinga "pisz o tym, na czym się znasz". Gdyby jakaś postać-biotechnolog nagle się zachwyciła barwą zbliżoną do barwy siarczanu miedzi (z wyjaśnieniem, jaki to kolor) to zupełnie inaczej by to brzmiało, niż jak nagle narrator z czymś takim wyskakuje.
_________________
Kupiec. Korzenny.
The dog park will not harm you.
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 11 Maj 2013, 19:42   

Sauron, Poetyckie opisy w sumie chyba niezbyt pasują do literatury SF. Wiadomo, nie ma reguły, ale dużo łatwiej mi sobie wyobrazić poetycki opis miasta elfów niż statku kosmicznego. Szczególnie, że bez względu na temat - potrzebne są jednak jakieś umiejętności we władaniu słowem, a ja dopiero zaczynam na dobrą sprawę.

I może zejdźmy już z tematu siarczanu miedzi. Jak dla mnie to nie jest jakiś dziwny, mało znany związek. Na chemii w szkole każdy pewnie go widział, tylko nie pamięta. Mój facet (budowlaniec, troglodyta i ogr, co nawet Janko Muzykanta nie przeczytał) wiedział o co mi chodzi 8) Więc uznałam, że taki opis koloru niebieskiego może swobodnie pozostać.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group