Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Koty w szortach - głosujemy do 10.XII

Które szorty, waszym zdaniem, spadną na cztery łapy?
1. Czarny Kot
4%
 4%  [ 2 ]
2. Kolacja
32%
 32%  [ 15 ]
3. Rewolucja
4%
 4%  [ 2 ]
4. Sługa Koci
23%
 23%  [ 11 ]
5. W ciemności pluska
4%
 4%  [ 2 ]
6. Zabobony
19%
 19%  [ 9 ]
Wolę psy. Albo myszy...
10%
 10%  [ 5 ]
Głosowań: 34
Wszystkich Głosów: 46

Autor Wiadomość
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 27 Listopada 2012, 23:05   Koty w szortach - głosujemy do 10.XII

Wielkie dzięki dla Autorów, którzy zapewnili całkiem przyzwoitą liczbę szortów w kryzysowych czasach! Zapraszam do czytania, komentowania i głosowania.
Głosujemy do poniedziałku 10.XII, bo było przesunięcie, no i poniedziałek to dobry dzień na finał :)

---------

1. Czarny Kot

Jestem kotem, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało. Tak, jestem grubym, czarnym kotem od blisko 10 lat. Wiecie, śmierć w moim przypadku przyszła szybko i bezboleśnie, potem był ten sąd, no i zgarnęli mnie do piekła. Tam, zamiast wsadzić mnie do kotła ze wrzącą smołą, pogratulowali grzesznego życia przekazując mi bilet na „doszkalanie na straż piekielną”. Fajnie, zawsze wolałem dźgać, niż być dźganym. No i zesłali mnie na ziemski padół, jako czarnego kota. Mam siać pecha i nieszczęście ludziom, a jak swoje narozrabiam to mają mnie przygarnąć na szeregowego pracownika... Oprócz przynoszenia pecha miałem jeszcze dodatkowe zadanie ale przez zabawy z włóczką wypadło mi to zupełnie z głowy, nigdy nie miałem pamięci do pracy… Pewnie dlatego, tyle czasu miauczę o mleko zamiast robić coś konstruktywnego.

Podsumowując dekadę kociego życia to widzę, solidne opierdalanie się. Przygarnęła mnie stara baba i moja egzystencja polegała na łażeniu po podwórku, wylizywaniu się i jedzeniu wszystkiego co mi ta jędza przyniesie. Bilans to 213 rozbitych szklanek, 58 potłuczonych talerzy, 8 zepsutych zastaw do herbaty, 4 komplety kół zimowych plus 2 komplety letnich, z 80 rozbitych lusterek, i pęknięta czaszka listonosza który patrząc na mnie przyje*ał w słup, miał pecha, czy coś… Dziś jak zwykle siadłem na ganku, wypatrując nieszczęścia które spowoduje i starając przypomnieć sobie co ja do cholery miałem zrobić jako kot. Leniwie się rozglądając, zobaczyłem obok siebie ręczne nożyce do trawy. Pewnie ktoś z sąsiadów pożyczył od starej sprzęt, a teraz go oddał. Kretyni nawet do drzwi nie potrafią zadzwonić. Odwróciłem się, ruszyłem do drzwi, a kiedy już je miałem przed samym nosem, otworzyły się gwałtownie i dostałem solidnego kopa w kołdun, po którym nastąpiło solidne jebnięcie. Po chwili, zorientowałem się, że nie dostałem kopa, tylko ta kretynka przewróciła się o mnie, przeciągnąłem się i po raz kolejny zmusiłem się do wysiłku, jakim jest odwrócenie się o 180 stopni. Zobaczyłem starą w garsonce którą narzuca na siebie kiedy idzie do kogoś na wizytę, leżała i się nie ruszała. Dziwne. Podszedłem bliżej i zobaczyłem, że nożyce wbiły się w jej czaszkę, koło której powoli powiększała się kałuża krwi. „Nie, starego mięsa nie jem”. Musnąłem łapą kałużę krwi, po czym podniosłem swój uśmiechnięty łeb (na tyle uśmiechnięty, na ile pozwala na to koci pysk), szukając kolejnego właściciela. Przypomniałem sobie właśnie co mi powiedzieli na odchodne, „dziewięć żyć, a potem wracasz tutaj”.

---------

2. Kolacja

Mruczenie cicho rozlegało się w kuchni. Tak, atmosfera była ciepła, urocza, cóż oczekiwanie na kolację zawsze go rozmarzało.
Te grillowane żeberka, ten stek, ta wątróbka z cebulką i jabłkiem. To było pyszne, ale czas było zacząć działać.
- Kici , kici, kici - Alf powoli, na paluszkach swych grubych łap, podszedł do kota...
-Miauuuuu ...

---------

3. Rewolucja

Król nie lubił kotów. Kichał gdy tylko jeden z nich znalazł się w pobliżu, a dźwięk miauczenia doprowadzał go do szału, ale najbardziej nienawidził z nimi rozmawiać.
Teraz musiał. Koty wypowiedziały mu posłuszeństwo, a żeby nadać swojemu żenującemu buntowi powagi napisały nawet oficjalnie wyglądający dokument z żądaniami.
Słudzy otworzyli drzwi i król ruszył na swój tron. Omiótł salę władczym spojrzeniem, pod naporem którego już tak wielu wrogich dyplomatów odwróciło wzrok. Wszyscy zgromadzeni padli na kolana, z wyjątkiem kotów, bezczelnie manifestujących swoją suwerenność poprzez leżenie przed tronem i czyszczenie futra.
Król spojrzał na zwierzęta z pogardą, ale efekt zepsuła seria kichnięć. Zaklął w myślach, pokazał poddanym, że mogą wstać, a sam opadł na tron.
Koty podniosły się. Były cztery, dwa pręgowane, jeden czarny i jeden o srebrzystej sierści, przewodzący pozostałym.
Srebrzysty wystąpił przed szereg i miauknął.
– Gdzie jest tłumacz? – zapytał król, nie odrywając pełnego niechęci spojrzenia od gromady futerkowców.
Jeden z dworzan wystąpił z tłumu i zbliżył się do króla. Był dosyć młody, trochę się garbił i nie osiągnął w życiu niczego godnego uwagi.
Kot znowu miauknął.
– Pozdrawia cię, panie – przetłumaczył ostrożnie młodzian.
– Dalej – ponaglił król. Kot wydał z siebie serię miauknięć, które w opinii monarchy niczym nie różniły się od siebie.
– Mówi, że oferują bardzo korzystne warunki – oznajmił dworzanin. – Możemy się poddać, a one darują nam życie.
Gdyby nie rozdrażnienie, król pewnie parsknąłby śmiechem.
– Że co takiego?
– Możemy dołączyć do nich jako ich słudzy. Mówi, że będą dla nas łaskawi.
– A jeśli się nie zgodzimy? – król uniósł brew.
W miauczeniu kota pobrzmiewała groźna nuta.
– Będziemy żałować.
Król spojrzał na koty z pogardą. Zawsze miał je za nędzne kreatury, ale sądził, że stać je na nieco lepsze groźby.
Żenujące, pomyślał. Żenujące.
– Odrzucam propozycję – powiedział, licząc na możliwie szybkie zakończenie audiencji. – Niech się wynoszą z mojego zamku.
Koty uniosły dumnie ogony i ruszyły do wyjścia. Czarny okazał się być na tyle bezczelny, że najpierw przebiegł przed królem, myśląc zapewne, że przyniesie tym mu pecha.
To absurd, pomyślał monarcha, przyjmując kolejne poselstwa, tym razem od sąsiednich krajów. Wszystkie okazały się wspierać koty w tej walce i nawoływały do poddania się prawowitym władcom.
– To na pewno robota czarownic – oświadczył król. – Mszczą się za zignorowanie tych ostatnich protestów.
– Koty nie wydają się być nikomu poddane – powiedział ostrożnie doradca od spraw wewnętrznych. – One chcą władzy nad światem.
– Na co im ona? I tak już jako istoty niehumanoidalne są zwolnione z podatków i służby wojskowej.
Na to żaden z doradców nic nie odpowiedział. W końcu nadworny czarnoksiężnik – uparcie twierdzący, że para się tylko białą magią, choć i tak nikt mu nie wierzył – uśmiechnął się krzywo.
– Mam pomysł.
– Mów.
– Jak wspominałem na poprzednim spotkaniu, kiedy to wszyscy udawali, że słuchają, odkryłem wraz z moimi uczniami kilka planet nadających się do zamieszkania. Znamy dokładną lokalizację jednej z nich. Możemy otworzyć skrót, i wysłać tam koty. Będą miały całą planetę tylko dla siebie, nieskalaną naszą cywilizacją, którą tak gardzą.
– One chcą ludzi za sługi.
– Ktoś z naszych sąsiadów na pewno się zgłosi na ochotnika – odparł czarnoksiężnik. – Koty powinny się zgodzić.
Plan okazał się być dobry. Koty udały się na nową planetę wraz ze swoimi poddanymi. Tak oto powstało życie na Ziemi.

---------

4. Sługa koci

[Grzegorzowi, w podziękowaniu za ciąg popieprzonych skojarzeń]


Nie wiem dlaczego, ale przy czyszczeniu kuwety zawsze opanowuje mnie lekko filozoficzny nastrój.
- Skoro usuwanie robaków nazywamy odrobaczaniem… - zacząłem.
Zgromadzone dokoła koty słuchały mnie uważnie. Takie przynajmniej sprawiały wrażenie.
- A likwidowanie szczurów, odszczurzaniem… - kontynuowałem. – To sądzę, że wybieranie waszych kup z kuwety śmiało można określić jako odkupianie, prawda?
Nie odpowiedziały. Nigdy nie odpowiadają.
- W pełni zatem zasługuję na miano odkupiciela. – Zakończyłem zadowolony.
Zawiązałem plastikowy worek i poszedłem wyrzucić śmieci.
Koty ruszyły ku kuwecie. Zapewne po to, by sprawdzić jakość wykonanej usługi.
***
Strasznie chce mi się pić.
Dłonie i stopy właściwie już nie bolą.
Zabawne, nie czuję bólu poranionych kończyn, a dokładnie wyczuwam wbijającą się gdzieś w plecy drzazgę.
Rana w boku przestaje krwawić.
Coraz trudniej jest mi oddychać.
To chyba koniec.
Oczy powoli zachodzą mgłą. Widzę jeszcze zgromadzone u stóp krzyża koty.
- Niesamowite – myślę. I to ostania moja myśl. – Niesamowite, że te małe dranie potrafią utrzymać w tych puchatych łapkach młotek.

---------

5. W ciemności pluska

Pierwsze co widzę po zalogowaniu to nowy status Moniki „Puszek dziwacznie się zachowuje. Coś mu musiało zaszkodzić. Zna ktoś weterynarza, który tanio zrobi kotkowi dobre płukanie żołądka? :-( ”. Kobieta, którą kocham. Moja od prawie trzech lat dziewczyna i najlepsza przyjaciółka, a mimo to czasem bardzo mnie zaskakuje swoim brakiem ogarnięcia.

Jeśli ten jej głupi sierściuch znowu pokrzyżuje nam plany to naprawdę się zdenerwuję. W końcu dzisiaj wieczorem miałem w planach jej się w końcu oświadczyć. Musicie zrozumieć że moje i tego paskudnego kociska stosunki nigdy nie były najlepsze, a to dlatego że zawsze kiedy nocuję u Moniki urządza sobie w moich butach kuwetę, gdziekolwiek bym ich nie zostawił.

Pomimo tego dopisuję komentarz, że wieczorem jej pomogę. Zawsze to parę dodatkowych punktów przed zadaniem jej pytania. Jeszcze zanim zdążę otworzyć nowe okno w przeglądarce by rzeczywiście znaleźć jakiegoś specjalistę dostaję dwa powiadomienia o dostaniu łapki i o tym że rozwija się jakaś dalsza dyskusja. Niestety nie mam czasu by ją śledzić. Znajduję jakiegoś specjalistę, spisuję telefon i adres i do pracy.

Nawet nie zauważam kiedy wybija 17-ta i czas do domu. Teraz dopiero sobie przypominam o dyskusji, a nuż sierściuchowi już jest lepiej? Dziewczyny jednak bardziej chcą wiedzieć co się stało, niż czy mu się poprawiło, więc dowiaduję się że głupek zeżarł całe opakowanie lecytyna. Skąd do cholery u niej w domu coś takiego? Oczywiście ani słowa o stanie obecnym pacjenta. No bo w końcu po co?

Podjeżdżam pod jej blok i wyszukuję okna. W salonie pali się światło, czyli siedzi w domu i prawdopodobnie ogląda telewizję. Wpisuję kod na klatkę i idę do windy. Nie chcę używać dzwonka, i tak już wie że idę, a po co ma wstawać?

Od razu w drzwiach słyszę głośno działający telewizor, także istnieje szansa że i tak ją zaskoczę. Ściągam buty, uprzednio upewniając się że w zasięgu wzroku nie ma kota a następnie powoli skradam się do niej. Ekran na szczęście ustawiony jest tak, że patrząc na niego nie widzi drzwi wejściowych. Pół kroku od niej orientuję się że coś jest nie tak – całe ubranie ma pokryte krwią.

-Monika? Monika! Co jest? – podskakuję do niej i z przerażeniem zauważam że pół jej twarzy jest pozbawione skóry. Tak samo szybko jak podskoczyłem odskakuję. Zbiera mi się na wymioty. W chwili gdy się zginam by dać upust wezbranemu przerażeniu, ręką sięgam do kieszeni, by wyjąć telefon. Nerwowo naciskam klawisze 1-1-2 i klikam na zieloną słuchawkę.

W tym momencie czuję ostre ukłucie w okolicach kostek i nogi się pode mną uginają. Lecę na bok i w ostatniej chwili wysuwam ręce żeby zamortyzować upadek, a mimo to uderzenie o podłogę boli. Ledwie podnoszę głowę i dostrzegam kudłaty cień lecący w stronę mojej twarzy. Zamykam oczy odruchowo wysuwając przed siebie ręce. Nagły ból w tej, która trzymała telefon powoduje że wypada mi on na podłogę. Nim zdążyłem się otrząsnąć czuję jak coś ociera mi się o głowę, a następnie brzuch zalewa mi fala ciepłej cieczy. Cholera! Czuję jak przez gardło wypływa mi krew.

-Telefon alarmowy, słucham?
Jest jeszcze nadzieja! Próbuję odpowiedzieć, ale jedyne co mi się udaje to charkot, pociągający za sobą kolejną falę krwi. Jezu. Powoli odpływam, ale w ostatniej chwili dostrzegam jeszcze Puszka siedzącego obok i beznamiętnie wpatrującego się w telefon.
-Przepraszam, pomyliłem się - Mówi, i naciskając łapę się rozłącza. Mówi?!

---------

6. Zabobony

Duży, zadbany buras wlepiał nienawistny wzrok w kobietę.
- Poszedł, sierściuchu! Won mi stąd! - wrzasnęła Aga i kopnęła nogą powietrze.
Asmo dalej siedział i wpatrywał się w nią wielkimi, złotymi ślepiami o źrenicach tak wąskich, że ledwo dało się je dostrzec. Wybiegł za kłębkiem wełny, który mu rzuciła, chociaż na zabawę najwyraźniej nie miał ochoty. Tak, jakby tylko spełnił jej prośbę. W końcu ruszył w stronę drzwi wejściowych.
- O nie, nie, nie. Już tu nie wracasz. Paszoł won! - Aga szybko wróciła do domu i zatrzasnęła drzwi.
Obróciła się i podskoczyła w miejscu. Iza stała za nią, cała zapłakana, przyciskając do piersi pluszowego tygrysa. Aga pochyliła się i przytuliła córkę.
- Żal ci kotka, co? Ale wiesz... Kotki lubią być na dworze. Mają tam dużo miejsca do zabawy... Eeee... I myszki.
Iza wyplątała się z ramion kobiety. Nie było jej żal...
- Kotkom nie wolno dawać kłębków. Babcia tak zawsze mówiła...
- Och, ty w kółko o tej babci. Głupie zabobony.
- Bo babcia była czarownicą.
Iza się bała.
Szary kocur siedział chwilę pod drzwiami, w końcu podniósł się i ruszył z zadartym ogonem w sobie tylko znaną stronę. Z jego sylwetki biła obojętność, ale w oczach igrało coś złowrogiego. Nagle spiął się i skoczył na leżący na chodniku kłębek, zaciekle atakując zębami i pazurami. Pochwycił go w pyszczek, przeniósł kilka kroków, znów upuścił i zaczął toczyć go przed sobą. Podskakiwał, polował, chwytał ciągnący się po ziemi koniec, ale na razie była to tylko zabawa. Potrzebował odpowiednio kociego miejsca, by wszystko zamotać...

- A kotom nie wolno dawać kłębków wełny, bo poplączą ci życie... - powiedziała stara kociarka, patrząc jak Asmo z zaciekłością rozwleka włóczkę po zakurzonej, piwnicznej podłodze. W żółtych ślepiach widać było wyrachowanie i inteligencję.

Iza leżała w łóżeczku, zaciskając piąstki na skraju kołdry. Krzesło zaskrzypiało jak zwykle, gdy na nie wskakiwał. Odruchowo spojrzała w tamtą stronę i dostrzegła błyszczące oczy Asmo. Wstała, przestraszona. Powoli wyciągnęła rękę, mając nadzieję, że w ten sposób sprawi, że widziadło się rozwieje. Ale tak się nie stało. Poczuła jego grube futro i odruchowo podrapała go po grzbiecie, rozkoszując się dotykiem tysięcy miękkich włosków. Przeciągnął się i przycisnął łepek do jej dłoni. Bała się jak nigdy w życiu, ale wciąż głaskała kota, chociaż czuła, że powinna uciekać, krzyczeć, wołać mamę...
- To jej wina, to jej wina. Ja zawsze słuchałam babci... - szeptała gorączkowo.
Asmo spiął się, bez zbytniej gwałtowności pochwycił jej nadgarstek i zatopił długie pazury w skórze dziewczynki. Nie bolało tak bardzo, jak się spodziewała, ale czuła, że ze strachu kręci jej się w głowie. Serce tłukło się w piersi, skórę oblewał zimny pot. Otworzyła usta do krzyku, ale nie mogła wydać z siebie głosu. Dusiła się.

Ktoś poderwał ją z łóżka i zaczął nieść, kaszlącą i półprzytomną, przez zadymiony korytarz. Z kuchni biła czerwona poświata, a płomienie lizały już skraj wykładziny w korytarzu. Wypadli na powietrze. Wokoło było pełno ludzi. Była też zapłakana mama. Iza wtuliła się w ramiona taty i spojrzała na płonący dom. Była wystraszona i smutna, że Asmo to zrobił. Ale babcia zawsze mówiła: Jeśli źle ci się mieszka z kotem...
- To sam się wyprowadź - wyszeptała kociarka, patrząc na śpiącego, oplątanego czerwoną włóczką kota.

---------

edit: formatowanie
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
Ostatnio zmieniony przez dziko 28 Listopada 2012, 22:50, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Ginnar 
Jaskier

Posty: 80
Skąd: Puławy/Lublin
Wysłany: 28 Listopada 2012, 00:10   

Kolacja świetna, stylistyka zupełnie inna niż reszty no i po przeczytaniu raptem kilku słów nawet zachichotałem! kolacja +1 !
 
 
Blue Adept 
Borg


Posty: 1543
Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Listopada 2012, 01:05   

Wszystkie niezłe. Zdecydowanie "Sługa koci" jest najlepszy, taki humor to ja rozumiem... +1 Tylko takich "odkupicieli" to jest na pęczki... ;P: No i to może być zemsta za powiedzenie "piep... kotka za pomocą młotka". :mrgreen: "Kolacja" - pomysł doceniam, jednak to tylko jeden kęs. No i trzeba zakładać, że pewnie nie każdy oglądał Alfa. "Czarny Kot" - pomysł równie niezły, nieco tylko za dużo "przesadyzmu". :wink: "Rewolucja" niezłe wykorzystanie znanego motywu (władza kotów nad światem), jednak jest trochę mielizn logicznych i zbędnych opisów. "W ciemności pluska" - Hmm. Czytałem o zbawiennej roli lecytyny, no ale żeby aż tak... ;P: :wink: Ale punkt za klimat horroru. :) "Zabobony" - fajne, ale włóczka i przesądy to niestety nie moje klimaty. Pozdrawiam.

P.s. Ale i tak najlepszy po wsze czasy jest nomen omen - "The Black Cat" Edgara Allana Poe... :mrgreen:
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39279
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 28 Listopada 2012, 17:41   

Głosuję na Kolację. Krótko, na temat i zabawnie.
 
 
baranek 
Wróbel galaktyki


Posty: 5606
Skąd: Toruń
Wysłany: 28 Listopada 2012, 18:09   

Słabiutko tym razem. Z mojej strony bez punktów.
_________________
Życie, ku*wa, jest nowelą.

"Pisze się po to, żeby było napisane" - Zygmunt Kałużyński
 
 
Martva 
Kylo Ren


Posty: 30898
Skąd: Kraków
Wysłany: 28 Listopada 2012, 18:11   

Ciekawe że cała szóstka jest w sumie antykocia. Przeczytałam, muszę przemyśleć.
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.

skarby
szorty
 
 
baranek 
Wróbel galaktyki


Posty: 5606
Skąd: Toruń
Wysłany: 28 Listopada 2012, 18:14   

Martva, już bardziej pro-kociego tekstu niż "Kolacja" nie znajdziesz.
_________________
Życie, ku*wa, jest nowelą.

"Pisze się po to, żeby było napisane" - Zygmunt Kałużyński
 
 
Arya 
Stefan Sławiński


Posty: 2628
Skąd: Lublin
Wysłany: 28 Listopada 2012, 21:05   

Głos poszedł na Kolację.
 
 
hijo 
Fziu Bździu


Posty: 6069
Skąd: Katowice
Wysłany: 28 Listopada 2012, 22:49   

dziko napisał/a
1. Czarny Kot
- nie zachwycił, nie zainteresował. Wiem, że przeklinanie to teraz bardzo powszechne zjawisko w rzeczywistości (sam czasem klnę wielce nieprzyzwoicie), ale w literaturze trzeba być z tym ostrożnym. Moim zdaniem w tym tekście wypadło sztucznie, przez co zepsuło mi odbiór.

dziko napisał/a
2. Kolacja
uśmiech numeru. zgrabny dowcip, bo nawet nie drabble tylko 55 fiction.

dziko napisał/a
3. Rewolucja
- brutalnie: nuda.

dziko napisał/a
4. Sługa koci
- fakt ciąg dziwnych skojarzeń i nic więcej

dziko napisał/a
5. W ciemności pluska
- o tak, to było dobre, przynajmniej w finale, i jak zrozumiałem o co chodzi z lecytyną :wink: lubię teksty, które zmuszają mnie do szukania informacji potrzebnych do ich zrozumienia.

dziko napisał/a
6. Zabobony
- bardzo fajne opowiadanie, klimat mi odpowiada (a to zawsze jest dla mnie w tekście najważniejsze), pomysł także.

Moje podium:

Na miejscu trzecim Kolacja - za formę i styl

Na miejscu drugim W ciemności pluska - bo dzięki niemu znowu się czegoś nauczyłem

Na miejscu pierwszym Zabobony - za klimat
_________________
God created Arrakis to train the faithful.
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Listopada 2012, 22:59   

Ginnar, Blue Adept, Agi, baranek, Arya, hijo, NN-y - dzięki :bravo :)

Cóż, coś w tym jest, co Martva powiedziała. Przyznam szczerze, że lubię koty, chyba też z wzajemnością. Myślałem, że będzie bardziej magicznie i mniej krwawo, wyszło trochę... oryginalnie (oryginalny - co za użyteczne słówko, nie tylko jak Żona nową kieckę kupi :wink: ). Po przemyśleniu sprawy, mój głos wędruje do zabawnej i ujmującej zwięzłością Kolacji.
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
corpse bride 
Marsjanin


Posty: 4085
Skąd: n. huta, krk
Wysłany: 28 Listopada 2012, 23:13   

Faktycznie antykocie. To ciekawy przykład tego, co się czai w zbiorowej nieświadomości ;)
Ale żaden szort mi się jakoś szczególnie nie podobał. Zapamiętałam tylko o odkupicielu, i lecytynie - bo nie rozumiem, co miała do rzeczy. Kot się zemulgował?
_________________
blog o życiu, blog o gotowaniu i galeria biżuterii.
 
 
hijo 
Fziu Bździu


Posty: 6069
Skąd: Katowice
Wysłany: 28 Listopada 2012, 23:17   

corpse bride, wpisz lecytyny w wikipiedii i sprawdź gdzie występują :wink:
_________________
God created Arrakis to train the faithful.
 
 
corpse bride 
Marsjanin


Posty: 4085
Skąd: n. huta, krk
Wysłany: 28 Listopada 2012, 23:35   

W jajkach i soi - to wiedziałam. Wg wiki także w błonach komórkowych ludzkiego ciała. Ale w opowiadaniu było, że zjadł 'całe opakowanie' czy jakoś tak. I lecytyna, a nie lecytyny - nie wiem, czy to błąd, czy to ważne. Dalej nie kumam.
_________________
blog o życiu, blog o gotowaniu i galeria biżuterii.
 
 
Blue Adept 
Borg


Posty: 1543
Skąd: Warszawa
Wysłany: 28 Listopada 2012, 23:50   

corpse bride - dla ułatwienia sprawy za jednym ze źródeł internetowych:

Lecytyna – rola w organizmie
Jednym ze składników lecytyny jest cholina, która ma pozytywny wpływ na układ nerwowy, ponieważ pobudza jego pracę. Tym samym wzmacnia zdolność zapamiętywania i koncentracji, redukuje uczucie znużenia i apatii oraz dodaje energii. Jest polecana w okresach wzmożonego wysiłku umysłowego, ponieważ znacząco poprawia zdolności intelektualne. :wink:
 
 
corpse bride 
Marsjanin


Posty: 4085
Skąd: n. huta, krk
Wysłany: 29 Listopada 2012, 00:08   

Chyba powinnam zażyć. Kupię sobie jutro tuzin jajek ;)
_________________
blog o życiu, blog o gotowaniu i galeria biżuterii.
 
 
hijo 
Fziu Bździu


Posty: 6069
Skąd: Katowice
Wysłany: 29 Listopada 2012, 07:08   

Spoiler:
_________________
God created Arrakis to train the faithful.
 
 
marcolphus 
Batman


Posty: 514
Skąd: Kraków
Wysłany: 29 Listopada 2012, 08:47   

Po przeczytaniu naszła mnie jedna myśl: dzięki Bogu, że nie mam w domu kota (tylko psa). ;P:
_________________
What Codringher Hears
 
 
 
corpse bride 
Marsjanin


Posty: 4085
Skąd: n. huta, krk
Wysłany: 29 Listopada 2012, 09:13   

Właśnie koty takie nie są jak w tych szortach. Mam dwa, właśnie siedzą ze mną w łóżku i czekają, aż wstanę i ich nakarmię.

hijo, a to ma więcej sensu, choć z drugiej strony mniej - lecytyna jest ważna dla tkanek, ale jej w nich tyle nie ma, żeby ją przedawkować. Dieta mięsna to przecież nic nadzwyczajnego dla kota.
_________________
blog o życiu, blog o gotowaniu i galeria biżuterii.
 
 
Blue Adept 
Borg


Posty: 1543
Skąd: Warszawa
Wysłany: 29 Listopada 2012, 09:38   

Hmm... " [...] głupek zeżarł całe opakowanie lecytyna..."



P.s. Sam szort jest moim zdaniem przeciętny, ale ponieważ wygląda na to, że autor go nie broni, to ja spróbuję... :wink:
 
 
dzejes 
prorok


Posty: 10065
Skąd: City
Wysłany: 29 Listopada 2012, 09:54   

Czarny kot napisał/a
dostałem solidnego kopa w kołdun


Dostał kopa w pieroga? Hm...
Poza tym - nie załapałem.

kolacja - za krótkie, jak dla mnie, nie oceniam.

Rewolucja - niekoniecznie.

Sługa koci napisał/a
Nie wiem dlaczego, ale przy czyszczeniu kuwety zawsze opanowuje mnie lekko filozoficzny nastrój.


Lekko filozoficzny nastrój czyszczący kuwetę i w tym samym czasie opanowujący narratora to musi być coś!

W ciemności pluska napisał/a
Moja od prawie trzech lat dziewczyna i najlepsza przyjaciółka, a mimo to czasem bardzo mnie zaskakuje swoim brakiem ogarnięcia.


Brak związku między od prawie trzech lat dziewczyną, a ogarnięciem.

Opakowanie lecytyna? I listek aspirynów też połknął?

Zabobony najbardziej misię, brakło jednakże jakiejś fabuły. Zagłosuję na ten szort, ale tak na pół gwizdka.
_________________
If we shadows have offended,
Think but this, and all is mended,
That you have but slumber'd here
While these visions did appear.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37606
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 29 Listopada 2012, 10:00   

dzejes napisał/a
Opakowanie lecytyna? I listek aspirynów też połknął?
też tak miałem ale przemyślałem, to pisze kot a narrator niemal cytuje tę wypowiedź z podobnym do Twojego sarkazmem. Kolejne zdanie trochę temu przeczy ale nie za bardzo, narrator po prostu przeszedł do porządku nad i nie wraca do problemu.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
dzejes 
prorok


Posty: 10065
Skąd: City
Wysłany: 29 Listopada 2012, 10:00   

Blue Adept napisał/a
ale ponieważ wygląda na to, że autor go nie broni,


Bo tego się nie robi.

Fidel - no nie, ja zrozumiałem, że z Facebooka się dowiaduje i dziwi, skąd u jego narzeczonej coś takiego w mieszkaniu. Nigdzie nie ma śladu po tym, że "lecytyn" jest zamierzony.
_________________
If we shadows have offended,
Think but this, and all is mended,
That you have but slumber'd here
While these visions did appear.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37606
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 29 Listopada 2012, 10:08   

ależ jest

Kot źle się czuł i skojarzył to z lecytyną. Nagabywany wyjaśnił, że zjadł całe opakowanie
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
dzejes 
prorok


Posty: 10065
Skąd: City
Wysłany: 29 Listopada 2012, 10:51   

Nie wiem, czemu zakładasz, że to pisał kot. No i nie wiem, czemu wkleiłeś to zdjęcie. Ja się czepiam faktu, że autor błędnie używa słowa "lecytyna", odmieniając je tak, jakby to był rodzaj męski (opakowanie kogo czego - lecytyna, a nie lecytyny)
_________________
If we shadows have offended,
Think but this, and all is mended,
That you have but slumber'd here
While these visions did appear.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37606
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 29 Listopada 2012, 11:01   

Bo na fejsbuku od samego początku pisze kot, który zeżarł twarz dziewczyny i źle się poczuł. Nie może napisać, że zeżarł twarz więc znajduje w internecie lek który ma nazwę Lecytyna. I pisze, że zeżarł całe opakowanie Lecytyna. Co narrator sarkastycznie cytuje.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
dzejes 
prorok


Posty: 10065
Skąd: City
Wysłany: 29 Listopada 2012, 11:03   

Albo sam tego szorta napisałeś, albo jesteś telepatą.
_________________
If we shadows have offended,
Think but this, and all is mended,
That you have but slumber'd here
While these visions did appear.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37606
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 29 Listopada 2012, 11:06   

dziękuję za wyrazy uznania
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
dzejes 
prorok


Posty: 10065
Skąd: City
Wysłany: 29 Listopada 2012, 11:07   

Nie no, do tej pory pamiętam twoje "nie rozumiem, nie będę się wgłębiał" oceny moich szortów, więc taka nagła ekslozja dociekliwości budzi moje zrozumiałe zastanowienie :wink:
_________________
If we shadows have offended,
Think but this, and all is mended,
That you have but slumber'd here
While these visions did appear.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37606
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 29 Listopada 2012, 11:12   

mam coś zrobić i szukam czegokolwiek innego do roboty
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Martva 
Kylo Ren


Posty: 30898
Skąd: Kraków
Wysłany: 29 Listopada 2012, 11:14   

To co on wcześniej jadał, ten kot?
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.

skarby
szorty
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group