Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Zazdrość
Autor Wiadomość
magda2em 
Vampirella


Posty: 561
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2 Wrzeœśnia 2011, 14:42   Zazdrość

*dyg-dyg* Ktoś tu jeszcze mnie pamięta? ;)
Wracam z próbką literacką. Miniatura napisana już jakiś czas temu, na kocią edycję akcji forumowej, warunki tutaj. Pasek komiksowy będący źródłem inspiracji do tekstu można zobaczyć tutaj.
W nieco ładniejszej wizualnie wersji do przeczytania na Forum Mirriel. Miau!
Magd.
[/list:u]
       „Nazywam się Kreska i jestem kotką. To znaczy chyba jestem, bo Prezes twierdzi, że mam bardzo mało kocich cech: nie umiem używać pazurków, nie spadam na cztery łapki, nie umiem nawet podskakiwać, więc może jestem kimś zupełnie innym. Ale nazywam się na pewno.
       Prezes jest bury i mówi mi różne historie, a jak zapytam go o coś, czego nie rozumiem to mi wyjaśni. Teraz śpi sobie na kanapie i nie chce go budzić. Lubię nawet patrzeć na niego, jak ma zamknięte oczy i łapki wysunięte przed siebie. Wydaje mi się wtedy, że naprawdę pochodzi ze świata, o którym tyle mówi.”

                 Łukasz Orbitowski — Prezes i Kreska. Łapki i ja.[/list:u]

ZAZDROŚĆ


       — Mrrrrrrrrrrrryf! — mruczę cicho. Właśnie tak, od dyskretnego mruknięcia, zaczynają się moje poranki. Następnie leniwie otwieram jedno oko. Potem drugie. A potem przymykam powieki i staram się jeszcze trochę pospać: w końcu nie można tak od razu zrywać się z kocyka. To źle robi na futerko! Potem sterczy we wszystkie strony i muszę się bardzo długo myć, żeby je przygładzić. Szkoda zachodu, lepiej jeszcze trochę pospać i następnie zeskoczyć z łóżka z gracją. Taką kocią. Zazwyczaj jeszcze przez sen słyszę uporczywy dzwonek budzika, przerwany nagłym głośnym ‘Pac!’. Chwilę później czuję, jak tuż obok mnie moja pani przeciąga się na dzień dobry. Do moich uszu dobiega szelest odrzucanej kołderki (czasem ląduje na mojej głowie; irytujące…), ciche trzeszczenie łóżka, a potem szuranie kapciami po podłodze. Szuru-szuru-szur. Po chwili w łazience rozlega się szum wody. Tymczasem ja próbuję upolować resztki snu, które uciekają gdzieś daleko, przestraszone całym tym porannym zamieszaniem. Ech. I skończyło się myszobranie.
       — Mrrrrrrrrrrrryf? — miauczę leniwie, przeciągając się na kocu. Moja pani mówi na to ‘metr kota’.
       Woda przestaje płynąć, znów słychać szuranie kapci. Szuru-szuru-szur. Pstryknięcie czajnika elektrycznego, ciche ‘dzyń’, będące efektem bliskiego spotkania łyżeczki z kawą i filiżanki. Szuru-szuru-szur. Udając, że nadal śpię, nasłuchuję z uwagą: szuranie obok szafy z ubraniami, szuranie zza fotela, szuranie pod komodą z bielizną — o, czyżby wyciągała z szuflady tę koronkową bieliznę? Szelest zrzucanej satynowej koszulki. Uchylam jedno oko: tak, to właśnie ten czerwony komplet.
       Hm, znów jakaś randka? Źle się dzieje w państwie duńskim.
       — Mrrrrrrrrrryf? — miauczę po raz kolejny, odstawiając klasyczny już nawet nie metr, a wręcz półtora metra kota. Leniwie wstaję, zwracając uwagę, czy nie zagniatam sobie futerka. Uff, tym razem się udało.
       Tymczasem moja pani zdążyła już się częściowo ubrać. Czerwona bielizna, pas do pończoch, pończochy. Elegancka spódnica. Tym razem już lekko, nie szurając, pobiegła do kuchni i zalała kawę. Mieszkanie wypełnił ożywczy aromat. Znaczy, dla mojej pani ożywczy. Ja tam wolę swoją kocimiętkę, jeśli już.
       — Mrrrrrrrrrrrrrryf?! — miauczę jeszcze głośniej i bardziej donośnie. Tym razem musiała mnie usłyszeć. Zeskakuję z wyrka prosto na owczą skórę. Jak przyjemnie zanurzyć łapki w to mięciutkie futerko… Ach, tak się na nim zwinąć i rozleniwić, rozanielić… Stój, głupi futrzaku! Dywanikiem pozachwycasz się innym razem. Kierunek — kuchnia!
       W rzeczy samej to najwyższa pora, aby się udać do kuchni. Tym bardziej, że zaczyna mi burczeć w brzuszku. Drepczę za zapachem i zatrzymuję się w progu, z wygiętym grzbietem, ocieram się o ścianę. Pani siedzi przy stole, przy otwartym oknie. Na wpół ubrana. Prowokuje… nic tylko wskoczyć na stół albo na kolana i przytulić łepek do piersi pani. Miękkich piersi. Pacnąć je łapką i pazurkami, ugnieść lekko, a na koniec polizać panią po nosie.
       Podbiegam bliżej i ocieram się o łydki mojej pani, kręcąc się między nogami krzesła. Mruczę cichutko. Moja pani odstawia filiżankę, schyla się i drapie mnie za uszami.
       — Mrrrrrrrrrrrrryf! — mruczę zachęcająco. Wyciągam się znów, przytulając do jej ręki i pokazuję pazurki. Jestem w kocim niebie! Pani dolewa mi świeżej wody do miseczki i daje jeść, a ja plączę się jej cały czas pod nogami. Halo, uwaga, to mój ogon! Nie depcz! A to moja własna, kocia łapka, nie jakiś kawałek dywanu, no wiesz co! — udaję święte oburzenie. W końcu jest — pełna miska mięska. Wcinam radośnie wołowinę z warzywami, a moja pani głaszcze mnie po grzbiecie. Mruczę jeszcze głośniej. Uwielbiam, jak moja pani skupia na mnie całą swoją uwagę. Targa mnie za futerko, drapie za uszkiem, przytula… A mięsko takie dobre… Mlask. Oblizuję pyszczek, tykam nosem już prawie pustą miskę. Czubkiem języczka czyszczę ją z resztek sosu.
       Hm, a gdzie się podziała moja pani?
       Jednym susem wskakuję na stół i rozglądam się dookoła. Umyta filiżanka stoi na suszarce. Czajnik już dawno wystygł. Czyżby zwykłe przyjemności podniebienia wystarczyły, aby się aż tak zapomnieć? Zeskakuję ze stołu — łups, brzęk! Oj, chyba przy okazji spadła z blatu solniczka. Otrzepuję się z soli i biegnę na przeciwległy koniec mieszkania. Zdecydowanie bohaterstwem to nie grzeszę. Ani trochę. Włażę do torebki mojej pani i wystawiam na świat tylko kawałek pyszczka. Ciasno tu. Kręcę się w kółko, udeptując schronienie tak, żeby zrobić miejsce na ogon. Niechcący wyrzucam na podłogę część zawartości. Po parkiecie toczą się zabłąkane drobniaki, szminka, podręczne perfumy w długopisie. Wypada też karteczka z numerem telefonu. Prych. Pachnie podejrzanie. Samczo. To pewnie kontakt do tego kochasia, dla którego moja pani się tak dzisiaj stroi. Próbuję złapać tę karteczkę, ale na darmo — wpada gdzieś pod szafę. No cóż… niech sobie tam leży.
       Strzygę uszami, nasłuchuję. Słyszę lekkie kroki — to moja pani wraca do pokoju. Już w makijażu, jednak nadal bez bluzki, tylko w koronkowym, czerwonym staniku. Mrrr… Chyba jeszcze nie zauważyła nadprogramowego wyposażenia swojej torebki, a przynajmniej taką mam nadzieję. Odwrócona plecami buszuje w szafie. W końcu zakłada bordową, dopasowaną bluzeczkę z dość pokaźnym dekoltem. Z innej szafki wyciągnęła szpilki, zrzuciła kapcie i wsunęła te pierwsze na stopy. Stuk-stuk.
       Wyskakuję z torebki jak po ogień i podbiegam do niej, chcąc wskoczyć jej na kark, ułożyć się na karku i czuć ciepło jej ciała, czuć jak krew pulsuje jej tuż pod skórą na szyi.
       — Miau?! — miauczę głośno z pretensjami, kiedy ta sztuczka mi się nie udaje: dziś moja pani ma chyba oczy dookoła głowy i przechwytuje mnie, zanim zdążę się odbić od podłogi. Dopiero kiedy mnie przytula, zaczynam mruczeć i przymrużam oczy. Tylko moja pani wie, jak mnie zadowolić. Tak ciepło, tak miło, tak mięciutko…
       Ni z tego, ni z owego, ląduję na podłodze. Mnie, futrzaka, na podłogę?!
       — Mrrrrrrrrrrrryf?! — miauczę znów z oburzeniem. Dostaję w zamian tylko przelotne drapnięcie za uszami. Moja pani stuka obcasami i biega po mieszkaniu. Chyba już jest spóźniona. Zlokalizowała torebkę i perfumy, spryskała dekolt. Spod fotela wyciągnęła szminkę i szybkim pociągnięciem pomalowała usta. Jeszcze tylko żakiet, brzdęk kluczy…
       — Tylko nie rozrabiaj! — rzuca moja pani zza półzamkniętych już drzwi i już jej nie ma.
       Podchodzę do zamkniętych drzwi. Uderzam w nie pazurkami — zero reakcji. Wąsy opadają, a jednak wyszła, pfff. Moja pani, moje kochanie, sens mojego kociego istnienia!
       Apsik! Zakręciły mi w nosku perfumy, wciąż jeszcze odczuwalne w powietrzu. Obchodzę powoli mieszkanie i ten cały bałagan: przewrócona solniczka, nieposłane łóżko z moim kocykiem na honorowym miejscu. Karteczka z nieznajomym numerem tkwi wciąż pod szafą.
       Co by tu zmalować, za karę. Za zostawienie mnie i pójście sobie gdzieś z jakimś obcym facetem, pewnie jeszcze wróci późno, niech sobie nie myśli, że jej to ujdzie płazem. Co ja mogę… Wiem! Szafa! Z zadowoleniem drepczę w odpowiednią stronę. Hyc — otwarta! Drugie hyc — już jestem w środku. Na półeczce z satynowymi koszulkami nocnymi… Mrrrrru! Kręcę się w kółko, ugniatając je w odpowiedni sposób. Chyba kilka wypadło na podłogę. Macham tylną łapką, bo zaczepiły mi się o coś pazurki. Oj, coś się podarło… No cóż, trudno. Niech ma za swoje. Mogła nie skazywać mnie na samotność, o!
       W końcu udaje mi się znaleźć odpowiednią pozycję i zasypiam.
       Czekam, aż moja pani przyjdzie do domu, a ja odstawię wtedy znów klasyczne półtora metra kota i wyrażę swoje niezadowolenie z jej nieobecności wiele mówiącym i głośnym:
       — Miauuuu?!
_________________
Alchemia Słowa || Strzeż się potwora - darmowa antologia
 
 
Kai 
Bloody Mary


Posty: 10167
Skąd: Śląsk
Wysłany: 4 Wrzeœśnia 2011, 15:41   

Mrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr bardzo kocie, acz nie bardzo fantastyczne, ale czyta się dobrze. I myśli się o własnym kocie :D
_________________
- Ucieczka płynu dowodowego z miejsca zbrodni do przełyku podejrzanego!
- to nieprawda, płyn się boi pana władzy i skrył się we mnie!
 
 
jewgienij 
Parszywiec

Posty: 6286
Skąd: Kraków
Wysłany: 5 Wrzeœśnia 2011, 10:35   

Fajny tekst.
Skojarzyło mi się z Puss-In-Boots Angeli Carter. Dałem Cetnarowskiemu, czego żałuję

Figaro here, Figaro there. Kotek też był tam przemądrzały. Mała uwaga techniczna: jeśli mruk był cichy, to nie dawaj przy mrrr wykrzyknika
 
 
Kai 
Bloody Mary


Posty: 10167
Skąd: Śląsk
Wysłany: 5 Wrzeœśnia 2011, 20:59   

jewgienij, moja kota właśnie tak mruczy. Z wykrzyknikiem. Takie mrjauuu! Przez moment się zastanawiałam, czy to nie jej tekst...
_________________
- Ucieczka płynu dowodowego z miejsca zbrodni do przełyku podejrzanego!
- to nieprawda, płyn się boi pana władzy i skrył się we mnie!
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 5 Wrzeœśnia 2011, 21:23   

Kai napisał/a
Przez moment się zastanawiałam, czy to nie jej tekst...

Podarła Ci bieliznę? :wink:
 
 
Kai 
Bloody Mary


Posty: 10167
Skąd: Śląsk
Wysłany: 5 Wrzeœśnia 2011, 21:26   

Agi, raczej chętnie się w nią ubiera i fakt, czasem coś potarga.

Jedyna różnica to ta, że nie noszę szpilek, a w mojej torbie kota by się zmieściła z kuwetą i miską :)
_________________
- Ucieczka płynu dowodowego z miejsca zbrodni do przełyku podejrzanego!
- to nieprawda, płyn się boi pana władzy i skrył się we mnie!
 
 
jewgienij 
Parszywiec

Posty: 6286
Skąd: Kraków
Wysłany: 6 Wrzeœśnia 2011, 09:35   

Twoja kota chodzi w bieliźnie? Też taką mam, ale myślałem, że rozmawiamy o zwierzętach :)
 
 
Kai 
Bloody Mary


Posty: 10167
Skąd: Śląsk
Wysłany: 6 Wrzeœśnia 2011, 20:22   

jewgienij napisał/a
Też taką mam,
ale co? Kotę czy bieliznę? :mrgreen: Jak bieliznę, to cóż... poka-poka! :D
Szkoda, że jej nie sfotografowałam. Ale chyba bardziej mi zależało na salwowaniu tego, w co się owinęła. Piękniej wygląda w firankach :D
_________________
- Ucieczka płynu dowodowego z miejsca zbrodni do przełyku podejrzanego!
- to nieprawda, płyn się boi pana władzy i skrył się we mnie!
 
 
ivaine 
Polska odpowiedź na Japonię


Posty: 809
Skąd: ze snów
Wysłany: 6 Wrzeœśnia 2011, 21:28   

Kai napisał/a
Cytat
jewgienij napisał/a:
Też taką mam,

ale co? Kotę czy bieliznę? :mrgreen: Jak bieliznę, to cóż... poka-poka! :D

Kai, narażasz mi się :mrgreen: .

A tekst bardzo koci i całkiem przyjemnie się go czytało :) .
_________________
Dusza dobiera sobie Towarzystwo -
I - zatrzaskuje Drzwi -
Jak Bóg - ma w sobie prawie Wszystko -
A z Reszty sobie drwi -
 
 
Kai 
Bloody Mary


Posty: 10167
Skąd: Śląsk
Wysłany: 7 Wrzeœśnia 2011, 20:00   

ivaine, facet w koronkowej bieliźnie... mrrrrr... ciacho! :mrgreen:
Nie bój żaby, ja nieszkodliwa jestem ;)

Pomyślałam sobie, że to opowiadanko wyglądałoby cudnie w jakimś kocim magazynie, nie wiem, czy jeszcze wychodzą "Kocie sprawy".
_________________
- Ucieczka płynu dowodowego z miejsca zbrodni do przełyku podejrzanego!
- to nieprawda, płyn się boi pana władzy i skrył się we mnie!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group