|
|
|
Pal Męczeńskiej Śmierci v1.0.1: Skalpowanie Dla Opornych |
Autor |
Wiadomość |
Navajero
Admirał Ackbar
Posty: 2456 Skąd: Shangri - La
|
Wysłany: 7 Listopada 2010, 21:11
|
|
|
Niezupełnie, chodzi o jednoczesne strzelanie z obu rąk, przy czym celujemy z jednego tylko pistoletu/ rewolweru, druga ręka ( często zaczepiona kciukiem z pierwszą) "wspiera ogniem" pierwszą, przez co ( przeważnie) trafiamy cel dwoma pociskami naraz. Trochę skomplikowanie to brzmi i obecnie prawie nikt już tak nie strzela, ale jeszcze w czasie II wojny i w pierwszych dziesięcioleciach po, było to podobno dość popularne. Chodziło o zwiększenie siły ognia przy walce z kilkoma przeciwnikami, ewentualnie pokrywanie ogniem dwóch przeciwległych sektorów ( wtedy dłonie nie są złączone). Nazwa pochodzi od Macedończyków którzy ponoć pierwsi upowszechnili tę technikę na początku XX wieku, w czasie wojen bałkańskich. No i jest to bardzo popularne w filmach
Jedna z pozycji strzelania po macedońsku |
|
|
|
|
feralny por.
Trurl
Posty: 4761 Skąd: garaż hermetyczny
|
Wysłany: 7 Listopada 2010, 21:23
|
|
|
Jest jeden haczyk, do tego trzeba rewolweru DA, a dziki zachód zdobywano rewolwerami SA. |
_________________ Trust me, I'm a doctor... |
|
|
|
|
Navajero
Admirał Ackbar
Posty: 2456 Skąd: Shangri - La
|
Wysłany: 7 Listopada 2010, 22:16
|
|
|
To już drobiazgi |
|
|
|
|
feralny por.
Trurl
Posty: 4761 Skąd: garaż hermetyczny
|
|
|
|
|
Fidel-F2
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela
Posty: 37613 Skąd: Sandomierz
|
Wysłany: 7 Marca 2011, 20:32
|
|
|
Chal to chyba kiedyś wrzucał |
_________________ Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt! |
|
|
|
|
Witchma
Jokercat
Posty: 24697 Skąd: Zgierz
|
Wysłany: 7 Marca 2011, 20:41
|
|
|
Czy tylko ja widzę smoka na ostatnim zdjęciu? |
_________________ Basically, I believe in peace and bashing two bricks together.
"Wszystkie kobiety są piękne, tylko po niektórych tego nie widać."
/Maria Czubaszek/ |
|
|
|
|
Matrim
Kwiatek
Posty: 10317 Skąd: Zagłębie i Wielkopolska
|
Wysłany: 7 Marca 2011, 21:09
|
|
|
Witchma, ja nawet dwa widzę |
_________________ Scio me nihil scire.
"Nie dorastaj, to jest gupie i nie daje się cofnąć. Podobno." - Martva |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 8 Marca 2011, 21:08
|
|
|
te zdjęcia są dla mnie za smutne. Zwłaszcza pierwsza połowa. |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
Kruk Siwy
Wierny Legionista
Posty: 22006 Skąd: Szmulki
|
Wysłany: 11 Kwietnia 2011, 11:22
|
|
|
Ktoś czytał opowiadanie Rafała Maciejewskiego: Złoto Tetona? Bo mnie się bardzo.
Z ciekawostek dopiero dziś (po jakichś 40 latach od pierwszej lektury tegoż tekstu) dowiedziałem się kim jest Maciejewski - toż to nie kto inny tylko Maciej Kuczyński. |
_________________ Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.
Agi |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 28 Kwietnia 2011, 20:23
|
|
|
Kruku - to ten od "Atlantydy, wyspy ognia"? Jeśli tak, to muszę poszukać tego opowiadania...
***
BTW... trochę zaniedbałem ten kącik, ale jeszcze w tym tygodniu powinienem wrzucić coś, co mnie ostatnio mocno zaciekawiło... |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
Kruk Siwy
Wierny Legionista
Posty: 22006 Skąd: Szmulki
|
Wysłany: 28 Kwietnia 2011, 20:39
|
|
|
On ci. Opowiadanie jest dostępne chyba tylko w zbiorku:
"Nieoczekiwanie i inne opowiadania."
Wydawnictwo Śląsk Katowice 1960
Seria wydawnicza "Złota Podkowa" [tom 52]
Autor: Rafał Maciejewski |
_________________ Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.
Agi |
|
|
|
|
Navajero
Admirał Ackbar
Posty: 2456 Skąd: Shangri - La
|
Wysłany: 28 Kwietnia 2011, 20:52
|
|
|
Kruk Siwy napisał/a | Ktoś czytał opowiadanie Rafała Maciejewskiego: Złoto Tetona? Bo mnie się bardzo.
Z ciekawostek dopiero dziś (po jakichś 40 latach od pierwszej lektury tegoż tekstu) dowiedziałem się kim jest Maciejewski - toż to nie kto inny tylko Maciej Kuczyński. |
Ja czytałem i podobało mi się Nie wiedziałem, że autor to M. Kuczyński. Czego to się człowiek nie dowie na temat książeczki którą przeczytał trzydzieści lat temu. Ech, mały jest ten świat...
Edit: przez parę lat szukałem innej książki z tej serii "Potwora Heu - Heu". W wolnej chwili chyba jeszcze raz spróbuję |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 28 Kwietnia 2011, 21:00
|
|
|
Dzięki, Kruku, poszukam. |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
Kruk Siwy
Wierny Legionista
Posty: 22006 Skąd: Szmulki
|
Wysłany: 30 Kwietnia 2011, 12:24
|
|
|
Navajero, chyba tego nie mam. Znaczy potwora, ale szukam bo chcę skompletować serię. Jakby co - dam znać. |
_________________ Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.
Agi |
|
|
|
|
Navajero
Admirał Ackbar
Posty: 2456 Skąd: Shangri - La
|
Wysłany: 30 Kwietnia 2011, 12:56
|
|
|
Ok Moi rodzice mieli prawie całą serię, ale przepadło przy przeprowadzce. |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 4 Maj 2011, 19:17
|
|
|
O mały włos nie zaskleroziłem na amen
Szukałem ostatnio informacji związanych z masakrą w Wounded Knee i o Tańcu Ducha. I wyszperałem coś niecoś ponad info dostępne z sieci.
Dla tych, którym się nie chce szukać - najważniejsze informacje:
Zaczęło się od pana Wovoki (alias Jack Wilson), Indianina z plemienia Pajutów, który w okolicach roku 1870 stracił ojca i jako młody chłopak został zaadoptowany przez rodzinę białych farmerów (Wilsonów). Rodzina była bardzo religijna, co w połączeniu z wpływem Indiańskiego Kościoła Shakerystów oraz tradycyjnym dla Indian silnym przywiązaniem do spirytualizmu, bardzo mocno odbiło się na Wavoce. W okolicach roku 1985 doznał on pierwszego z wielu objawień, które zsyłał na niego Bóg. Wizje ukazywały mu Boga oraz Indian, szczęśliwych i zdrowych, wiodących pokojowy i tradycyjny żywot jak za czasów sprzed przybycia białych. Jednakże, aby to się spełniło, Indianie mieli zaniechać "kradzieży, kłamstw i wojny", a pomiędzy nimi miała panować miłość bliźniego. Jednym z warunków było także utrzymywanie pokoju z białymi (w końcu Wavoka pochodził z plemienia, które od samego początku utrzymywało pokojowe kontakty z białymi).
Wavoka w 1888 roku napisał nawet list do ówczesnego prezydenta USA, z prośbą o dofinansowanie budowy małego kościoła, w którym mógłby głosić orędzie Boże i sprowadzać deszcz (podobno oprócz deszczu potrafił także sprowadzać lodowe bryły). I nie były to jego jedyne umiejętności - m.in. umiał też zatrzymywać wystrzelone do niego kule.
1 stycznia 1889 roku, w czasie pełnego zaćmienia słońca, Wavoka doznał tak silnej wizji, że wieść o tym zaczęła rozprzestrzeniać się pomiędzy plemionami, które dodatkowo wysyłały swoich przedstawicieli do Wavoki (m.in. Lakota - Kopiący Niedźwiedź i Mały Byk; o nich za chwilę), a już w rok później, Taniec Ducha (Duchów), tańczono już na prawie całym obszarze Wielkich Równin. Prawie całym, bo niektóre plemiona już wcześniej stworzyły sobie podobne kulty (np. kult Tańca Słońca). W każdym bądź razie, liczbę nawróconych plemion szacuje się na 30 - 35 (z tych większych Pajuci, Szoszoni, Czejeni, Paunisi i Caddo), a liczbę Indian na około 60 tysięcy.
Choć sam Taniec Ducha był stricte pokojowy i oprócz znaczenia medycznego (ci, którzy w czasie tańca wpadli w trans mogli liczyć na uzdrowienie, lub ochronę przed chorobami) miał wzmacniać więzi między Indianami (w przeciwieństwie do większości tańców religijnych/rozrywkowych/zwyczajowych, tańczący trzymali się za ręce), to jedna grupa plemion postanowiła go zmodyfikować i przystosować do swojego, bardziej wojowniczego temperamentu.
Lakota, bo o nich mowa, dodali do tańca elementy wojenne - łuk i strzały - które wisiały na cedrze (cedr to też "element wojenny", bo jako jeden z nielicznych gatunków drzew nadawał się do wyrobu broni), dookoła którego tańczyli Indianie. Kolejną spotykaną modyfikacją było to, że tańczący Lakota czasami zamiast trzymać się za ręce, woleli trzymać w rękach broń. I to jest jedna z wielu przyczyn Masakry w Wounded Knee.
Jak się szybko okazało, Wavoka nie miał monopolu na otrzymywanie wizji od boga. Posłowie Lakota, którzy się z nim spotkali, czyli Kopiący Niedźwiedź i Mały Byk, odwiedzali później rezerwaty zamieszkałe przez przez swoje plemię i głosili nauki Wavoki. Byli też w rezerwacie Cheyenne River, gdzie słuchał tych nauk wódz tamtejszego szczepu (Miniconjou), Wielka Stopa, który z kolei sam doświadczył wizji. Ukazywała ona wojowników Lakota tańczących Taniec Ducha i ubranych w specjalne koszule ducha, które miały być kuloodporne. I tak kolejną modyfikacją lakockiego Tańca Ducha stało się noszenie przez wojowników specjalnych, "kuloodpornych" koszul ducha. Skąd to się wzięło? A pamiętacie zatrzymywanie kul pokazywane przez Wavokę?
Jest jesień 1890 roku. Od dwóch lat tereny Północnej i Południowej Dakoty dotknięte są klęską nieurodzaju. Mimo to rząd USA w tym czasie zakłada tam kolejne rezerwaty, w których Indianie mają się cywilizować i zajmować rolnictwem. Jedną z form "zachęty" do uprawy roli, a jednocześnie bardzo popularną formą represji jest ograniczanie dostaw żywności. Cierpiący z głodu i chorób (a po trochu również z nudy) Indianie zaczynają organizować Tańce Ducha.
Na moment postawmy się w sytuacji agentów zarządzających rezerwatami pełnymi Indian Wielkich Równin, a zwłaszcza Pine Ridge i Cheyenne River. W ich (i nie tylko ich) oczach Siuksowie to waleczne i przeważnie nienawidzące białych dzikusy, regularnie co kilka/kilkanaście miesięcy wstępujący na wojenną ścieżkę (przy której to okazji agenci często schodzili z tego łez padołu). Wejście na wojenną ścieżkę poprzedzały tańce religijne, mające zapewnić wojownikom boską i duchową przychylność. Więc agenci, widząc w obozach tańczących wokół obwieszonego bronią drzewa Indian, dają znać politykom, że w rezerwatach zaczyna się coś dziać i może to być wstęp do kolejnej, kosztownej dla młodego i rozwijającego się państwa awantury. Zwłaszcza, że ten nowy ruch religijny obejmuje swym zasięgiem całkiem spory obszar kraju i nie wiadomo, czy do buntujących się Siuksów nie dołączą inne plemiona.
Do tego dochodzą obawy osadników, którzy dopiero co zamieszkali na terenach zabranych Indianom. Panikę potęguje też działalność mediów - praktycznie nie ma gazety, w której nie drukowano by alarmistycznych, anty-indiańskich artykułów.
Naciskani z każdej strony politycy chcieli to zdławić w zarodku - zakazali odprawiania Tańców Ducha, prowodyrów ruchu nakazali zamknąć, a do tego postanowili o rozbrojeniu Indian. Dopilnowanie tego wszystkiego zlecili armii. A armia postanowiła być dokładna i skuteczna. W okolice rezerwatów, w których Taniec Ducha się przyjął, skierowała swoje oddziały. I tu leży kolejna przyczyna masakry, bo w okolice Pine Ridge oddelegowano 7 pułk kawalerii USA. Ten sam, który niecałe piętnaście lat wcześniej został poprowadzony przez ppłk. Custera na rzeź nad Little Big Horn. Jak można się było spodziewać, trafiło się kilku żołnierzy pamiętających stare, "dobre" dzieje...
15 grudnia 1890 roku, w rezerwacie Standing Rock, w czasie "aresztowania" jednego z najważniejszych przywódców Lakota i gorącego wyznawcy Tańca Ducha - Siedzącego Byka, dochodzi do strzelaniny, w której on sam ginie. Część Indian Hunkpapa (około 200 osób) zamieszkujących rezerwat, w obawie przed dalszymi represjami, a po części także z głodu przekracza rzekę Grand i ucieka na południe do sąsiedniego rezerwatu, zamieszkanego przez spokrewniony z nimi szczep Minneconjou, Cheyenne River. Niestety, tam sytuacja jest równie ciężka, a w dodatku rządowi agenci tu też zaczynają stosować represje. W obawie przed aresztowaniem, rządzący w rezerwacie wódz Wielka Stopa, pomimo tego, że jest chory na zapalenie płuc, decyduje się na ucieczkę jeszcze dalej na południe - do oddalonego o ponad sto mil rezerwatu Pine Ridge. 23-go grudnia, ucieczkę podejmuje grupa 38 Lakota Hunkpapa i ponad 300 Minneconjou - mężczyzn, kobiet, starców i dzieci. Wyruszają w około 200 milowy marsz przez zimowe bezdroża - nie mając prawie żywności, za to coraz więcej z nich jest chorych.
Pięć dni później, 28-go, wzmocniony patrol z 7 pułku kawalerii poszukując uciekinierów natyka się na nich tuż przed granicami rezerwatu Pine Ridge. Wieczorem Indianie zostają doprowadzeni do wojskowego obozu nad Wounded Knee. Dowodzący żołnierzami płk. Forsyth decyduje, że rano, 29-go, Indianie zostaną rozbrojeni, a żołnierzom, z których część pamiętała Little Big Horn, żeby w nocy zbytnio nie zmarzli, nakazał wydać alkohol. W ciągu nocy, nastroje raczących się alkoholem żołnierzy robiły się coraz bardziej wojownicze. Do nadziei na nagrodę za schwytanie Wielkiej Stopy dołączyła chęć odwetu na "dzikusach" i zemsty za Little Big Horn, a także wizja łupów, które później można by było sprzedać za niemałe pieniądze.
Rankiem 29-go grudnia, liczący 500 żołnierzy i wspomagany czterema działkami hotchkissa baterii E 1 pułku artylerii, 7 pułk otacza obóz Indian, w którym naliczono około 120 mężczyzn oraz 230 kobiet i dzieci. Żołnierze, z których część jest jeszcze pijana, przystępują do rozbrajania Indian. Jest wiele różnych wersji tego co się wydarzyło później. Jedna mówi, że szaman o imieniu Żółty Ptak zaczął Taniec Ducha, w trakcie którego grupka ubranych w "kuloodporne" koszule ducha młodych wojowników zrzuciła koce, którymi się owijali i z ukrytej broni otworzyła ogień do żołnierzy. Inni świadkowie twierdzili, że jeden z wojowników, Czarny Kojot, będąc głuchym nie rozumiał o co chodzi żołnierzom i nie chciał im oddać strzelby. A gdy usiłowali mu ją odebrać siłą - ta wypaliła. Jaka by nie była jednak przyczyna - w pewnym momencie pada strzał i nagle rozpętuje się piekło. Otaczający obóz żołnierze otwierają ogień do wszystkiego co się rusza, w tym i do własnych kolegów. Ustawione na górującym nad obozem wzgórzu działka również rozpoczynają strzelać. Ponad połowa spośród 120 wojowników ginie jeszcze zanim sami mogli włączyć się do walki. Część Indian usiłuje uciekać lub się schronić, część próbuje walczyć. Ci ostatni, są już częściowo rozbrojeni, dlatego też kierują się do tej części obozu, gdzie leży odebrana im broń. Dym prochowy i ten pochodzący z płonących namiotów pogłębiają tylko chaos. Główna wymiana ognia trwa kilka minut. W tym czasie oficerowie tracą panowanie nad podległymi im żołnierzami, a ci, kiedy tylko ustaje walka zaczynają dobijać rannych Indian, lub wsiadają na konie i zaczynają mordować kobiety, dzieci i tych wojowników - wszystkich, którzy uciekli z obozu na prerię lub do znajdującego się nieopodal wąwozu. Masakra trwa kilka godzin, a zwłoki Indian są później znajdywane nawet w odległości 3 mil od Wounded Knee...
Kiedy rzeź się kończy, oficerowie odzyskują kontrolę nad żołnierzami. Jak się później okazuje, ginie 25 żołnierzy, a 39 jest rannych (6 umiera od ran w kilka dni po masakrze) - przy czym większość padła ofiarą ognia prowadzonego przez własnych towarzyszy, głównie artylerzystów. Zarządzone zostaje przewiezienie rannych do agencji w rezerwacie Pine Ridge. Pierwszymi wozami jadą ranni żołnierze. Dopiero drugi transport zabiera rannych Indian, wśród których jest tylko 4 mężczyzn oraz 47 kobiet i dzieci, z których część umarła kilka dni później. Inni są pozostawieni samym sobie na mrozie i w obliczu nadciągającej śnieżycy. Która trwa trzy dni.
1-go stycznia na miejsce masakry dociera lekarz Charles A. Eastman (jeden z pierwszych Indian mających uniwersyteckie wykształcenie). Towarzyszą mu inni Lakota, a także grupa żądnych łupów i sensacji białych. W samym tylko obozie znajdują ciała 84 mężczyzn, 44 kobiet i 18 dzieci. Zdarza się też cud - przy ciałach zabitych matek znaleziono czwórkę żywych maluchów, które przetrwały walkę i trzydniową śnieżycę. 5 stycznia, nad brzegiem strumienia, znaleziono ostatniego żywego człowieka - niestety, z powodu ran i hipotermii zmarł on rankiem dnia następnego.
Zwłoki zostały pochowane we wspólnej mogile wykopanej na wzgórzu, z którego prowadzono ogień artyleryjski. Ale zanim to nastąpiło, zostały ograbione ze wszystkich cennych rzeczy (m.in. woreczków z lekami, koszul ducha, itp.). Część ciał, zwłaszcza tych ofiar, które były zamordowane poza terenem obozu, z powodu opadu śniegu nie została odnaleziona przed nadejściem wiosny i te osoby nie są brane pod uwagę przez ówczesne oficjalne amerykańskie źródła rządowe.
32 żołnierzy, którzy wzięli udział dział w masakrze zostało wyróżnionych, a 20 spośród nich dostało Medale Honoru - do dziś dnia jest to największa ilość medali przyznanych za jedną bitwę. Bitwę, w wyniku której straciło życie około 90 mężczyzn oraz 200 kobiet i dzieci... |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 8 Lipca 2011, 15:36
|
|
|
z powodu braku neta wpadłem na BBC Knowledge na "Ray Mears Na Dalekiej Północy". Świetnie zrobiony program dokumentalny o dawnej i dzisiejszej Kanadzie. Zwłaszcza drugi odcinek, o Kompanii Zatoki Hudsona i handlu z Indianami jest "absolutely must see". Szczerze polecam.
Jak ktoś trafi, to polecam także "Tajemnice z przeszłości: Siedzący Byk" (kanał National Geografic). Jak się okazuje, Siedzący Byk wcale nie mógł dowodzić siłami indiańskimi w czasie bitwy pod Little Big Horn, bo w tym czasie odprawiał Taniec Słońca (mający zapewnić zwycięstwo jego współplemieńcom). Ten i sporo innych, nieznanych do tej pory faktów, przybliża potomek Siedzącego Byka - Ernie LaPointe. |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
Lis Rudy
A jednak marudny
Posty: 2496 Skąd: Łorsoł
|
Wysłany: 8 Lipca 2011, 16:04
|
|
|
Jak ktoś trafi, to polecam także "Tajemnice z przeszłości: Siedzący Byk"
W taki razie nawiązując do polecanki, proponuje przeczytać "Asfaltowy saloon" Łysiaka. Jest tam rozdział "Little Big Horn, czyli o metodzie poprawiania słuchu a la Custer"-przepięknie opisana historia walki indian z białymi i w/w generałem. Wspominają też Siedzącego Byka i kilku innych wodzów. Zresztą, CAŁA książka warta jest lektury, ale rozdziały poświęcone masakrom indian aż chwytają za gardło. |
_________________ Spotkali się raz: człowiek-pająk, człowiek-ptak i kobieta-kot. "Zebrałem was tu nieprzypadkowo" - zwrócił się do nich człowiek-psychiatra... |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 8 Lipca 2011, 16:16
|
|
|
dzięki, poszukam |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 12 Lipca 2011, 15:49
|
|
|
Poszukiwany Jesse James Desmonda Barry'ego. Bardzo dobra książka, mocno osadzona w historii i klimatach drugiej połowy XIX wieku. Chyba nawet jest to najbardziej klimatyczna "dzikozachodnia" rzecz, jaką czytałem. Wierna i szczera do bólu. Książka dzieli się na dwie części - historię mieszkającego w górniczej mieścinie gdzieś w Kalifornii chłopaka, zafascynowanego rewolwerowcami, a szczególnie Jesse Jamesem i jego zabójcą, Robertem Fordem oraz historię życia samego Jesse'go Jamesa, opowiadaną przez Forda. I zwłaszcza ta druga część jest ważna, bo nie skupia się wyłącznie na opisywaniu czynów Jamesa, tylko na pokazaniu tamtych czasów (od początku wojny secesyjnej do początku lat osiemdziesiątych XIXw) i zachodzących w nich przemian moralnych, społecznych, politycznych i gospodarczych, które to doprowadziły do "powstania" takich ludzi jak Jesse James.
Naprawdę warto przeczytać tę książkę.
A teraz zacząłem czytać książkę "Szeryf z miasta bezprawia. Wyatt Earp i inne legendy Dzikiego Zachodu" pióra Przemysława Słowińskiego - lekko zbeletryzowanej historii najsłynniejszego szeryfa Dzikiego Zachodu. Jak na razie, stylem pisania przypomina mi ona książki George'a Bidwella (co już powinno zachęcić do czytania) i jest ciekawie. |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 18 Lipca 2011, 23:46
|
|
|
Przemysław Słowiński "Szeryf z miasta bezprawia. Wyatt Earp i inne legendy Dzikiego Zachodu" - zbeletryzowana praca naukowa o Dzikim Zachodzie w jego schyłkowym okresie. Inaczej nie da się określić tej książki. Jeszcze nie spotkałem książki, która przekazywałaby czytelnikowi taką ilość informacji o tamtych czasach - w każdym możliwym aspekcie. Po prostu czapki z głów. Masa anegdot, z których część postaram się w odpowiednim wątku zaprezentować, setki obalonych mitów, które narosły dzięki produkcjom filmowym, dime novels czy stronniczym pismakom z brukowców i setki życiorysów ludzi, którzy kształtowali to, jak dziś wygląda USA (rewolwerowców, ich kobiety, lokalnych i krajowych polityków, bandziorów, bokserów, ranczerów, stróżów prawa, potentatów prasowych i wielu wielu innych), to tylko niewielka część tego, co znajdziemy w tej książce.
Jeśli ktoś chce się dowiedzieć wszystkiego o urzędach szeryfów (a było ich sporo i każdy dotyczył czegoś innego), albo jakie miasto jako pierwsze na świecie posiadało "red light district", albo jak nazywała się najpopularniejsza na Dzikim Zachodzie hazardowa gra karciana (wcale nie poker), albo jaki model rewolweru był najpopularniejszy, albo dlaczego Holliday zyskał przezwisko "Doc" - ta książka jest dla Was.
Jest jednak jeden wielki mankament tej publikacji - Autor, odtwarzając dialogi, często-gęsto używa wulgaryzmów - stąd raczej nie dałbym jej czytać komuś przed 14 - 15 rokiem życia. |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
Fidel-F2
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela
Posty: 37613 Skąd: Sandomierz
|
Wysłany: 19 Lipca 2011, 07:01
|
|
|
ilcattivo13, oj dźwigasz ten wątek na własnym garbie , ale dobrze, zainteresowałeś mnie książką. |
_________________ Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt! |
|
|
|
|
Kai
Bloody Mary
Posty: 10167 Skąd: Śląsk
|
Wysłany: 19 Lipca 2011, 18:02
|
|
|
ilcattivo13 napisał/a | Jest jednak jeden wielki mankament tej publikacji - Autor, odtwarzając dialogi, często-gęsto używa wulgaryzmów - stąd raczej nie dałbym jej czytać komuś przed 14 - 15 rokiem życia. | Bo mógłby zacząć używać ich mniej? |
_________________ - Ucieczka płynu dowodowego z miejsca zbrodni do przełyku podejrzanego!
- to nieprawda, płyn się boi pana władzy i skrył się we mnie! |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 19 Lipca 2011, 21:53
|
|
|
Fidel - sam złożyłem sobie na barki ten kr.... znaczy pal męczeńskiej śmierci
Kai - a Ty byś się tego nie bała? |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 30 Sierpnia 2011, 15:25
|
|
|
Świetnie napisany i przede wszystkim mądry artykuł Wiesława Wernica o Indianach - Legenda i prawda o Czerwonoskórych. |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 27 Stycznia 2012, 20:31
|
|
|
na TVP Kultura leciał dziś świetny kanadyjski dokument o Indianach w kulturze (i nie tylko). Puścili to pod nazwą "Ludzie filmu: Indianie na ekranie", ale prawdziwa nazwa to Reel Injun. W dokumencie podane są przykłady filmów z Indianami i o Indianach, wraz z analizą i komentarzami znanych osób (m.in. pojawia się sam Clint Eastwood), z czego większość stanowią znani Indianie (nieżyjący już Graham Greene - "Tańczący z wilkami", Adam Beach - "Sztandar chwały", Sacheen Littlefeather - która w 1973 w imieniu Marlona Brando nie przyjęła Oskara za jego rolę w "Ojcu chrzestnym").
W filmie tez pokazano tradycyjne mity, których używano w Hollywood, kiedy na ekranie pokazywali się "Indianie". M.in. tradycyjne "To nie ma żadnych Indian", po którym następowały świsty lecących strzał i odgłosy ich wbijania się w plecy dzielnych kowboy'ów i żołnierzy. Komentarz do tego motywu, który wygłosił indiański komik - Charlie Hill - sprawił, że mało nie umarłem ze śmiechu.
Ale większość spraw było potraktowana zupełnie na serio, jak np. protest Marlona Brando w sprawie zajść w Woundeed Knee.
W każdym bądź razie - to jedyny dokument na świecie, który w tak kompleksowy, mądry i obiektywny (mimo, że twórcami byli sami Indianie), że po prostu trzeba go obejrzeć.
Mam nadzieję, że TVP go powtórzy, bo naprawdę warto go obejrzeć. |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 16 Października 2012, 18:06
|
|
|
Wczoraj leciał na TVP2 świetny dokument o Indianach z grupy Irokezów (głównie o Mohawkach) pracujących przy wznoszeniu drapaczy chmur. Dokument skupiał się jednak bardziej na ich wzajemnych relacjach, na ich życiu prywatnym i społecznym i na tym, jak się odnajdują w dzisiejszej rzeczywistości.
Warto obejrzeć ten dokument, bo nie dość, że jest dobrze zrobiony (bardzo emocjonalny, ale nie zakłóca to przekazu informacji), to jeszcze mądry.
Dla zainteresowanych i angielskojęzycznych (sorki, ale TVP nie ma w zwyczaju wrzucać przetłumaczonych trailerów do sieci) - trailer
Edit. Skleroza nie boli - polski tytuł, to "Tańczący z chmurami" |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
feralny por.
Trurl
Posty: 4761 Skąd: garaż hermetyczny
|
Wysłany: 26 Listopada 2012, 20:32
|
|
|
Tak sobie myślałem ot tym co mówiłeś na Falkonie i ciągle mi jedna rzecz nie dawała spokoju. Pooglądałem sobie kadry z "the Great Silence", poszperałem tu i tam, zajrzałem na imfdb...
Wychodzi na to, że to pistolet Ciszy ma stały, 10 nabojowy magazynek, więć na pewno nie był to Mauser Schnellfeuer z roku 1932. Prawie na pewno nie jest to również samoczynna Astra 903 (ja nie widzę zatrzasku magazynka, przełącznika rodzaju ognia też nie widzę). Moim zdanie to jest całkiem zwyczajny Mauser C96 (ewentualnie Astra 900, ale nie sądzę) i to ten "koszerny" a nie jakiś "Bolo" z międzywojnia. |
_________________ Trust me, I'm a doctor... |
|
|
|
|
ilcattivo13
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź
Posty: 17772 Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
|
Wysłany: 27 Listopada 2012, 01:18
|
|
|
Sugerowałem się:
Cytat | Silence uses a Mauser C96 Broomhandle. Production began in 1896. The gun is loaded from top with a stripper clip. We never see Silence load the pistol in the movie. Silence's holser is also somewhat modified. It opens up to the front while the original opens to the side. The way the holster is attached to Silence's belt is also modified from the original. A speed draw from the holster in not the easiest thing to do. 'The Great Silence' takes place in 1898, so the pistol is not too moders for the movie. Howard Hughes states some mistakes in his book, Once Upon A Time In The Italian West - A Filmgoers' Guide To Spaghetti Westerns, about the Mauser C96 used in 'The Great Silence'. He states it's a 9mm which is wrong, it is 7.63x25mm. There was a 9mm version made in 1916. It had a large red 9 engraved and painted on the handle, hence the nickname Red 9 (see 2 pictures down). Hughes also writes it has a selector switch which turns it between semi- and fully automatic. This is a much later model called M712, Schnellfeuer or M1932 which production began in 1932. |
i jakąś dyskusją na forum SWDB (albo w wątku "The Great Silence" albo "Tepepy". Widocznie goście wciskali kit, a ja za nimi powtarzałem Następnym razem najpierw się będę pytał Ciebie, a potem dopiero przekazywał dalej... |
_________________ DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES |
|
|
|
|
feralny por.
Trurl
Posty: 4761 Skąd: garaż hermetyczny
|
Wysłany: 27 Listopada 2012, 08:17
|
|
|
No cóż, fragment, który zacytowałeś, tylko potwierdza to, co mi się udało zauważyć - to był Mauser C 96. Przy okazji wyjaśniło się o co chodzi z otwieraniem na bok, chodzi mianowicie o kaburę. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group |