[Arya]

-No nie gadaj tyle, złociutki- warknął basem właściciel łapska.

[robert70r.]

- A..., co niby mam robić?? - odwarknął nagabywany.

[Arya]

-A gdzie wasze maniery?!- ryknął władca i zrobił obrażoną minę.

[robert70r.]

- No, co? Wasza Srogość, po co te miny?...

[Arya]

Skrzywiwszy się pogardliwie, właściciel łapy podrapał się ową łapą po głowie w sposób niesłychanie przypominający gestykulację małp.

[robert70r.]

-Nnnno, ten, tego... - zaczął.

[Arya]

-Jak to było... O, już wiem: biorę tę ziemię w wieczne posiadanie! - Wyrecytował grobowym głosem formułkę i uśmiechnął się głupawo.

[robert70r.]

- Eeee, ja tylko przypomnę, że mamy XXI wiek... - bąknął Bond.

[Arya]

-A ta ziemia już jest moja- z przepraszającym uśmiechem dodał władca.

[robert70r.]

- Od kiedy? - zdziwił się 007.

[Arya]

-Od zawsze, oczywiście. A dokładniej, to od pięciu godzin i pięciu minut.- dodał Jego Srogość, zerkając na zegarek.

[robert70r.]

- Aha... - Bond wydawał się jednak nie do końca przekonany.

[Arya]

-Ma ktoś może komunikator czasoprzestrzenny?- wyrwał się znienacka Właściciel Łapy.- Bo my tu gadu gadu, a na mnie robota czeka...

[blasius]

Robota ubrana dość skąpo jak na panującą w pokoju temperaturę, czekała leżąc na wersalce, aż włochata łapa znajdzie dla niej odrobinkę czasu.

[Arya]

Na widok Roboty Bond zakrztusił się popijanym ukradkiem bimbrem.

[blasius]

- Weźże się w końcu w garść i zrób cokolwiek, a nie krztuś się jakąś podłą berbeluchą! - wysapała wkurzona już nie na żarty Robota.

[Arya]

-Ja podłą berbeluchą?!- wściekł się Bimber.

[blasius]

Nim przebrzmiały słowa Bimbra, Bond nie widział już nic, co tylko ułatwiło Włochatej Łapie skręcenie mu karku.

[Arya]

Bimber zniesmaczony wygrzebał się z rozbitej szklanki, upuszczonej przez Bonda.

[blasius]

Rzucił się z całą mocą swej podejrzanej procentowości na Włochatą Łapę, znalazł w pobliżu łokcia jej otwór gębowy i kończąc swój krótki ale barwny żywot, z samobójczą precyzją pomścił Bonda.

[Arya]

Na ten widok Jego Srogość zemdlony osunął się na podłogę.

[blasius]

Dopiero po dwóch dniach udało się go ocucić i to tylko dzięki świeżej kiści czarnej porzeczki.

[Arya]

Nie bez znaczenia był także udział Roboty w cuceniu władcy.

[robert70r.]

-No, chyba dość cucenia waszej Srogości, zmęczonam ciutkę. - rzekła Robota.

[Arya]

Władca westchnął smutno i powoli otworzył jedno oko.

[Fidel-F2]

Jedno tylko dlatego, że Edward właśnie zmykał mu drugie.

[Arya]

Robota zerknęła podejrzliwie na Edwarda.

[robert70r.]

- Co jest? - zapytała podejrzliwie.

[Arya]

Na wszelki wypadek sprawdziła dostępność broni w zasięgu rąk.

[robert70r.]

-Ależ nic. Absolutnie nic - odparł Edward, pokazując w uśmiechu rząd nienagannie białych zębów.