|
|
|
The brajt side of life |
Autor |
Wiadomość |
brajt
Komandor Koenig
Posty: 642 Skąd: GGFF
|
Wysłany: 22 Października 2010, 22:44 The brajt side of life
|
|
|
Żeby nie zaśmiecać innych tematów, tak jak mi się to udało zrobić z szortami podsłuchowymi, zakładam własny wątek na forum i tu wam będę marudził.
Wypadałoby z czymś przyjść na dzień dobry, więc może o takie coś: http://www.fantastyka.pl/4,2455.html
No to cześć. |
_________________ Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki |
|
|
|
|
Bellatrix
Batman
Posty: 531 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 22 Października 2010, 22:51
|
|
|
to pozwolę sobie powitać Cię tu jako pierwsza Bajka mi się podoba, chociaż trochę korci, żeby powytykać to i owo |
_________________ Rzuć mięsem, skomentuj szorty! |
|
|
|
|
brajt
Komandor Koenig
Posty: 642 Skąd: GGFF
|
Wysłany: 22 Października 2010, 22:58
|
|
|
Cieszę się. A wytykaj ile tylko dusza zapragnie. |
_________________ Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki |
|
|
|
|
Bellatrix
Batman
Posty: 531 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 22 Października 2010, 23:07
|
|
|
po pierwsze, to nurtuje mnie o jakiej dedykacji piszą w komentarzach, bo żadnej nie udało mi się znaleźć |
_________________ Rzuć mięsem, skomentuj szorty! |
|
|
|
|
brajt
Komandor Koenig
Posty: 642 Skąd: GGFF
|
Wysłany: 22 Października 2010, 23:13
|
|
|
To była tzw. dedykacja domyślna, ograniczona do imienia bohaterki. Tekst zamieściłem w odpowiedzi na pytanie, czy zamierzam jeszcze coś tam publikować, bo wcześniej poszły tylko dwa szorty konkursowe w lekko poprawionych wersjach. |
_________________ Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki |
|
|
|
|
Bellatrix
Batman
Posty: 531 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 23 Października 2010, 00:52
|
|
|
No to masz, bo Cię lubię
----
"To był wyjątkowo przyjemny dzień." - nie podoba mi się "wyjątkowo przyjemny" w odniesieniu do dnia. Brzmi trochę sztucznie.
"Mała Selena cały czas śmiała się i klaskała, zachwycona przedstawieniem." - zgrzytnęło mi "cały czas" - do wyrzucenia, brzmi jakbyś na siłę chciał przekonać czytelnika, że ale naprawdę była zachwycona.
"Nigdy wcześniej nie była w cyrku i było to dla niej niesamowite przeżycie." - strasznie sztampowe określenie. Zarówno pierwsza część zdania jak i "niesamowite przeżycie". Wymyśl coś oryginalnego, stać Cię:)
"Ze wszystkich dziwów – zabawnych klaunów, fascynujących popisów linoskoczków, czy budzących przerażenie pokazów tresury zwierząt, najbardziej podobały jej się jednak baloniki." - zabawny klaun dziwem? Hmm. Nie no, ja wiem, że w cyrku pokazują rzeczy, których na codzień nie widzimy, ale nazywanie przedstawienia "dziwem" to imo przesada. Przekonstruowałabym to zdanie, żeby się tych dziwów pozbyć. Do tego nadużywasz tu epitetów, w dodatku oklepanych: _zabawni_ klaunowie, _fascynujący_ linoskoczkowie itd., co w zestawieniu z nieokreślonymi epitetami balonikami daje dziwny efekt. Opisałabym w 2-3 zdaniach występy tych klaunów czy linoskoczków, zamiast ładować standardowe epitety.
"Nie chodziło o zwykłe, gumowe kulki, lecz o najprawdziwsze, żywe baloniki, wirujące w powietrzu w najpiękniejszym tańcu, jaki tylko można było sobie wyobrazić." - może mam słabą wyobraźnię, ale nie wiem jak ma wyglądać najpiękniejszy taniec w wydaniu wirującego, żywego balonika. Ty wiesz, czy tylko władowałeś tak, żeby się nie męczyć z opisem? Do tego określenie "tradycyjnego" balonu per "gumowa _kulka_" to minięcie się z rzeczywistością.
"Ci wdzięczni tancerze, włochaci jak pluszowe zwierzątka, o uśmiechniętych, pucołowatych buziach, zapadli dziewczynce głęboko w pamięć." - zmieniłabym szyk. Na: "Ci wdzięczni tancerze, o uśmiechniętych, pucołowatych buziach, włochaci jak pluszowe zwierzątka, zapadli dziewczynce głęboko w pamięć." - w zdaniu oryginalnym upierdliwy czytelnik (taki jak ja:P) może się zastanowić, czy pluszowe zwierzątka mają pucołowate buzie.
"Całą drogę do domu wypytywała swojego tatę o wszelkie balonikowe sprawy." - swojego wywalić. Zbędny zaimek.
" Nie spodziewał się jedynie, że jego córeczka mogłaby kiedykolwiek wybrać się tam bez niego." - wywalić "jego", "bez niego" też bym się pozbyła i wstawiła tam "sama/samodzielnie".
"Po nocy pełnej pięknych snów, Selena z samego ranka udała się w drogę." - co wnosi do historii stwierdzenie, że noc była pełna pięknych snów?
"(...) miasto, które, choć małe, dla jeszcze mniejszej dziewczynki wydawało się ogromne." - tak, wiem. Taki masz styl. Ale gryzie mnie to zdanie w oczy okrutnie. "miasto, niewielkie, lecz dla małej dziewczynki ogromne". Tak bym to widziała. No ale dobra, zamykam się
"Ale pragnienie przygody było w niej silniejsze." - przygody? Hm. Generalnie, pragnienie przygody to miewają mali chłopcy. Mała dziewczynka z tej bajki wygląda raczej na taką, która była zafascynowana "balonikami" i chciała się z takowym zaprzyjaźnić, ale przygód to raczej nie szukała.
"Zapakowała maślane bułeczki, jakimi rozpieszczała ją babcia," - rozpieszczanie maślanymi bułeczkami, nono
"a także butelkę pysznego soku, dwa jabłka z rosnącego przy domu drzewa i wszystko, co uznała za przydatne – od gumki po kawałek sznurka." - jak na małą dziewczynkę to bardzo duża zaradność i niezły udźwig. Bułeczki, butelka, jabłka plus masa różnych dziwnych rzeczy - i to wszystko na plecach 5ciolatki idącej za miasto? Padłaby, zanim się dowlokła z tym wszystkim A i brakuje mi określenia *w co* to niby zapakowała. Torbę? Plecak? Jeśli już się bawisz w takie szczególiki, jak maślane bułeczki czy jabłka rosnące akurat na drzewie przy domu, to warto byłoby wspomnieć o jakimś plecaczku.
"Droga była prosta i dziewczynce nie groziło zagubienie, mimo to często zatrzymywała się z najróżniejszych powodów." - nie rozumiem związku przyczynowo skutkowego, który to związek został zasugerowany spójnikiem "mimo". Zagubienie to nie jest dokładnie to samo co "zgubić się"/"zabłądzić".
"Wystarczyło, że barwny motyl przysiadł na pobliskim kwiatku, by zechciała natychmiast z nim porozmawiać." - zechciała zgrzytnęło mi niemiłosiernie. Rozmowa z motylem jakoś mi się nie widzi.To "barwny" przed motyl też mogłeś sobie darować.
"Innym razem słońce odbijało się w rzece tak, jakby na jej dnie leżały złote kamyki, a Selena koniecznie chciała zdobyć jeden z nich." - następne zdanie-koszmarek. Jakim innym razem? Wydawało mi się, że to jej pierwsza i jak na razie jedyna wyprawa. Reszta zdania brzmi niemiłosiernie topornie. Przekonstruuj jakoś to i poprzednie o motylach, bo wygląda na upchnięte na siłę wtręty.
"Ostatecznie zawsze jednak górę brała chęć ujrzenia baloników," - jak wyżej. To pierwsza i jedyna wyprawa, więc czemu "zawsze jednak" ?
"mknęła zatem na swych małych nóżkach" - a na czyich nóżkach miałaby? "swych" definitywnie out. Mknęła na małych nóżkach wygląda jak oksymoron. Mknie to shinkansen, 300km/h, ale nie mała dziewczynka na małych nóżkach.
"coraz głębiej w las, a potem, jak to bywa ze ścieżkami, coraz bliżej przejścia na jego drugą stronę." - a podobno droga była prosta i nie groziło jej "zagubienie". A tu pojawiła się ścieżka głęboko w las.
"Tam zaś, gdy drzewa rozstąpiły się już przed nią, ujrzała w oddali powiewające nad horyzontem sylwetki włochatych tancerzy." - powiewa to chusteczka/szmatka/coś mającego 2 wymiary. Baloniki raczej unoszą się w powietrzu.
"W sercu dziewczynki, przepełnionym nadzieją, pojawiła się prawdziwa radość." - tak wiem. To Twój styl. Ale nie mogła się po prostu ucieszyć?
"Selena nie bardzo wiedziała, jak się do niego odezwać, lecz szybko przełamała swoją nieśmiałość " - "swoją" out, "jak się do niego odezwać" też mi się nie podoba. Może "jak nawiązać kontakt/jak zacząć rozmowę" ?
" i z jej drobnych ust popłynęła prawdziwa lawina słów." - help. Sformułowanie "drobne usta" za nic mi się nie kojarzy z małą dziewczynką. To "jej" też bym chętnie ominęła. "prawdziwa lawina słów" - aua. "Prawdziwa" na pewno do wywalenia. "lawina słów" - jeśli już musi, to niech zostanie.
"Wypytała balonik niemal o wszystko, co tylko przyszło jej do głowy." - jesteś 100% pewien, że "wypytała balonik" a nie "balonika"? Teoretycznie słowniki podają, że "wypytać" łączy się z biernikiem, ale tu mamy balonik jako "osobę" a nie jako "rzecz", wydaje mi się, że "balonika" byłoby lepsze. Ale nie gwarantuję, że tak jest, to subiektywne odczucie.
"A później sama zanurzyła się w opowieści o życiu poza farmą, które tak ciekawiło jej nowego przyjaciela." - zanurzyć się w opowieści? nie pasuje mi. "tak ciekawiło" - znaczy *jak* ciekawiło?
"Włochacz, bo tak go nazwała (ach, jaki był zazdrosny, gdy dowiedział się, że wszyscy poza balonikami mają jakieś imię!), okazał się wyjątkowo miłym kompanem i uważnym słuchaczem." - no ładnie. Na dzieńdobry się okazał strasznym zazdrośnikiem i to o byle co, ale był "wyjątkowo miłym kompanem". Nie wygląda mi na takowego, sądząc po wybuchu zazdrości
"Wkrótce jednak zaczęło się robić późno i nadszedł czas powrotu do domu." - czas powrotu do domu? Przecież nikt nie wiedział, że się wymknęła.
"Bo nigdy tak szybko nie mijają nam chwile, jak w towarzystwie tych, których najbardziej lubimy." - true, true
"Spotkanie dobiegło końca," - zabrzmiało jakby była na meetingu biznesowym.
"dziewczynka pognała na obiad," - pognała...?
"W ten sposób Włochacz i Selena spędzali ze sobą kolejne przedpołudnia, a ich znajomość rozwijała się szybko i bez przeszkód." - ja wiem, że jestem stara i mam dziwne skojarzenia, których nie miewają dzieci do których jest adresowana bajka, ale znajomość rozwijająca się "szybko i bez przeszkód" kojarzy mi się trochę dwuznacznie
"Pewnego dnia jednak, gdy dziewczynka dotarła na farmę, balonik przyleciał do niej markotny i obolały." - po co to "jednak" ?
"Początkowo nie chciał mówić o co chodzi, jednak jej dociekliwość w końcu wzięła górę." - wyrzuciłabym to zdanie z "dociekliwością" i połączyła jakoś z następnym:
"To, czego dowiedziała się od _swojego_ przyjaciela, wprawiło ją w wielki smutek."
w coś w stylu: "Początkowo nie chciał powiedzieć, o co chodzi, ale gdy w końcu się dowiedziała/wypytała/ otworzył/, poczuła głęboki smutek".
"To przecież było okropne! Nie mogła uwierzyć w taką niegodziwość." - małe dziewczynki nie operują raczej pojęciem "niegodziwość". Raczej "niesprawiedliwość", jeśli już.
"Okazało się, że cyrkowe występy stanowiły jedynie przykrywkę dla właściciela farmy, który tak naprawdę był złym i okrutnym człowiekiem." - "tak naprawdę" out. "złym" też bym wywaliła, jak okrutny no to raczej nie dobry.
"Każdej nocy wykorzystywał biedne baloniki do pracy w kopalni, która rozciągała się pod całym wzgórzem." - i dopiero teraz się zorientowała?
"Dlatego w dzień były przywiązane, aby nie mogły wznieść się zbyt wysoko ponad ogrodzenie i odlecieć." - zbyt wysoko wydaje mi się zbędne.
"W kopalni groziło im wiele niebezpieczeństw i często baloniki, przenosząc z miejsca na miejsce potężne ciężary, ginęły pod gruzami. Tej nocy taki los mało nie spotkał Włochacza, ale udało mu się jakoś wydostać z zawaliska." - A teraz proszę o wyjaśnienie, jak okrągłe, kosmate baloniki, które nie mają żadnych kończyn, mogą przenosić potężne ciężary.
"Bo co zrobiłby biedny balonik?" - nie rozumiem tego zdania.
"_To_ tam odeszli podobno kiedyś _jego_ rodzice, _których_ nie widział od małego i za _którymi_ bardzo tęsknił." - aua. Z podkreślonych wyrazów dwa trzeba usunąć, bo się zdanie zzaimkozowało straszliwie. Zbitka "odeszli podobno kiedyś" też trochę niefortunna.
"To było najcudowniejsze miejsce, jakie znał i właśnie tam pragnąłby uciec." - przecież tego miejsca *nie znał* tylko o nim słyszał w formie "tam gdzieś podobno".
"do białych jak śniegowa kołderka chmur z każdą chwilą było coraz bliżej." - zabrakło mi przecinka.
"Gdzieś po drodze do nich, minęli stado wędrownych ptaków." - wyrzuciłabym "do nich"
"Z radością słuchali ich barwnych opowieści, przywiezionych prosto z ciepłych krajów, w których zimowały." - "ich" do odstrzału.
"Z tyłu, nieco w oddali leciała trójka z nich." - niezgrabne. Może, "leciało jeszcze troje/leciała jeszcze trójka"?
"Selena, która przyglądała się tej scenie, nagle rozpłakała się." - lepiej "Selena rozpłakała się, patrząc na tą scenę/przyglądając się tej scenie"
"Włochacz spojrzał ku niej i zmartwiony zapytał, co się stało." - "ku niej" mi zgrzytnęło, nie lepiej po prostu "Zmartwiony Włochacz zapytał co się stało" ?
"Wkrótce on też się zasmucił." - taa. "Bohater się zasmucił". Ale czemu wkrótce? Do przekonstruowania. Razem z tym: "Tego nie wziął w ogóle pod uwagę, a przecież powinien był to zrobić w pierwszej kolejności." - to/tego zgrzyta.
"Choć balonikowe niebo wydawało się już tak blisko, dobrze wiedział, że sam czułby się okropnie, oglądając w nim codziennie nieszczęśliwą, zapłakaną przyjaciółkę." - wyrzucić "sam" / "w nim"
"Włochacz wiedział, że nie może jej teraz zostawić, bo spadłaby w dół" - a można spaść w górę?
"i zamieniła się w mokrą plamę, zanim zdążyłby zawołać jej imię." - przesadził trochę. Zawołanie "Selena" to góra 2 sekundy, z wysokości na której latają ptaki i z której widać wpadające do jezior rzeki spadałaby co najmniej 12 sekund (przy założeniu braku oporów powietrza, a z nimi, na oko, co najmniej 2x tyle).
"zaczął wypuszczać z siebie powietrze. A gdy to robił, wraz z dziewczynką opuszczali się coraz niżej i niżej." - wypuszczać/opuszczać brzmi niezręcznie.
"Widoczne na ziemi maleńkie kształty rosły w oczach, zamieniając się ponownie w plamy zieleni i rzeczne zakrętasy," - rzeczne co?
"a wkrótce widać też było dachy domków w miasteczku, z którego oboje wylecieli." - wylecieli z farmy poza miastem, nie z miasta.
"i co chwilę ocierając z noska łzy." - płakała nosem? Weź wyrzuć to "z noska", samo "ocierając łzy" wystarczy.
"To był trudny okres dla dziewczynki i jej bliskich." - zdanie toporne. I imo niepotrzebne.
"Jego pełen troski uśmiech sprawił, że krzyknęła radośnie." - krzyknęła radośnie brzmi strasznie apatycznie i niezgrabnie. Zapiszczała z radości może?
"Po chwili w pokoju pojawili się rodzice i wszyscy wpadli sobie w objęcia. W ciągu tego czasu wiele się zmieniło." - wyrzuciłabym, nie widzę tego wpadania w objęcia.
"Tata znalazł przypadkiem balonik i nadmuchał go, a gdy ten opowiedział mu całą historię, zadbali wspólnie, aby zły farmer został aresztowany." - morał jest. Zło zostało ukarane
"Na wzgórzu zaszły wielkie zmiany i baloniki otwierały nowy rozdział w swoim życiu." - myślałam, że otworzyły własną firmę, a nie rozdział
"Ale Włochacz nie chciał już tam wracać. Miał teraz własną rodzinę i najlepszą w świecie przyjaciółkę. A Selena codziennie mogła cieszyć się pięknym, balonikowym tańcem." - i porzucił marzenia o balonikowym niebie? Jakoś tak jednak smutno, że skończyło się "ludzkocentrycznie". Biedny balonik się poświęcił całkowicie, ale dziewczynka nie. Czemu "ludzka" rodzina ma być tą lepszą?
Z uwag ogólnych - wiem, że dedykacja dla użytkowniczki, ale mimo wszystko, dałabym bohaterce jakieś bardziej "dziewczynkowe" imię. Wśród tych wszystkich przymiotnikowych opisów zabrakło mi określenia koloru Włochacza (albo przeoczyłam?) jak również w opisie całej tej familii Seleny nie ma mamy. Do cyrku poszła z tatą, odwiedzić miała kochaną babcię a o mamie ani słowa (co najwyżej w formie "rodzice"). Mam się dopatrywać drugiego dna i widzieć w bajce zaznaczony problem relacji na linii matka-dziecko? |
_________________ Rzuć mięsem, skomentuj szorty! |
|
|
|
|
brajt
Komandor Koenig
Posty: 642 Skąd: GGFF
|
Wysłany: 23 Października 2010, 04:40
|
|
|
Dzięki śliczne po raz kolejny, to dla mnie dużo znaczy. Pierwsze przemyślenia:
To był wyjątkowo przyjemny dzień. - nie podoba mi się wyjątkowo przyjemny w odniesieniu do dnia. Brzmi trochę sztucznie.
Nigdy nie mówisz, gdy ktoś pyta jak Ci minął dzień, że właśnie "przyjemnie"? Ja bardzo często. A "wyjątkowo" podkreśla fakt, że to nie był taki zwykły, po prostu "przyjemny dzień" jak co dzień, lecz szczególna okazja, która w dodatku miała doprowadzić do równie szczególnych wydarzeń w przyszłości.
Mała Selena cały czas śmiała się i klaskała, zachwycona przedstawieniem. - zgrzytnęło mi cały czas - do wyrzucenia, brzmi jakbyś na siłę chciał przekonać czytelnika, że ale naprawdę była zachwycona.
Celna uwaga.
Nigdy wcześniej nie była w cyrku i było to dla niej niesamowite przeżycie. - strasznie sztampowe określenie. Zarówno pierwsza część zdania jak i niesamowite przeżycie. Wymyśl coś oryginalnego, stać Cię:)
Tak, sztampowe, ale z kolei mniej sztampowy "przyjemny dzień" brzmi wg Ciebie sztucznie. A ona rzeczywiście nigdy wcześniej nie była w cyrku. Można napisać to innymi słowami, ale w ten czy inny sposób trzeba to zrobić. Bo to było jej pierwsze zetknięcie z balonikami. Wiadomo, że w konkursowym szorcie nigdy bym nie użył zwrotu typu "niesamowite przeżycie", ale to jest bajka dla dzieci, a dzieci lubią taką przesadę. Zamek zawsze jest największy, smok najgroźniejszy, księżniczka najpiękniejsza, a wizyta w cyrku koniecznie jest niesamowitym przeżyciem.
zabawny klaun dziwem?
Klauni nie chodzą na co dzień po ulicach. To był pierwszy raz, kiedy dziewczynka widziała klauna. Kto wie, może wcześniej nawet nie wiedziała, że ktoś taki istnieje. Ale przemyślę.
Do tego nadużywasz tu epitetów, w dodatku oklepanych: _zabawni_ klaunowie, _fascynujący_ linoskoczkowie itd., co w zestawieniu z nieokreślonymi epitetami balonikami daje dziwny efekt.
I właśnie ten kontrast zwraca uwagę na baloniki. W tym miejscu rodzic może je zaakcentować, spojrzeć na swoje dziecko uważnie i zrobić minę "ha! nie spodziewałaś się, że to będą baloniki!". Bo narrację staram się prowadzić właśnie tak, aby dobrze się ją czytało i w tekście potrzebne są takie akcenty. Tak, epitety są oklepane, żeby nie rozpraszały, a także dlatego, że to jest bajka dla dzieci. Nie można przesadzić ze zbyt oryginalnymi epitetami, bo dzieci się pogubią. W dodatku dla dzieci te epitety wcale nie są oklepane. Weź pod uwagę, że być może niektóre z tych słów lub zwrotów dziecko słyszy po raz pierwszy. Mnie może i stać na coś oryginalniejszego, jeśli się postaram, ale w tej bajce ważniejsza jest sama treść i forma nie może nad nią przeważać, bo dziecko zacznie się niecierpliwić, lub straci wątek. Natomiast sam dobór słów ostatecznie nie był najlepszy, bo "fascynujących" i "budzących" się gryzie.
Opisałabym w 2-3 zdaniach występy tych klaunów czy linoskoczków, zamiast ładować standardowe epitety.
Tyle, że to nie jest bajka o cyrku. Jeśli zrobię zbyt długi wstęp, to dziecko będzie chciało zostać przy cyrku, a najlepiej iść tam z samego rana następnego dnia, w dodatku nic nie mówiąc rodzicom. Na takie dłuższe opisy, na zasadzie szkatułkowej kompozycji, jest miejsce dopiero w dalszej części tekstu.
może mam słabą wyobraźnię, ale nie wiem jak ma wyglądać najpiękniejszy taniec w wydaniu wirującego, żywego balonika.
Dziecko słyszy, że ten taniec był najpiękniejszy i wierzy na słowo, że właśnie taki był. Kiedy wyobrazi sobie tę scenę, a ty zapytasz je, jaki jest ten taniec, to powie "najpiękniejszy!", bo właśnie tak go przedstawiłaś.
Ty wiesz, czy tylko władowałeś tak, żeby się nie męczyć z opisem?
Wiem, Ty chciałabyś, żebym opisał popisy linoskoczków, a potem podał kroki balonikowego tańca, ale dziecko w tym momencie się uśpi. Co w sumie nie jest takie złe, bo rodzice mają czas dla siebie.
Do tego określenie tradycyjnego balonu per gumowa _kulka_ to minięcie się z rzeczywistością.
Oj, ja wiem, że balon nie ma idealnie kulistego kształtu, ale to niegroźne uproszczenie nawet w dorosłych opowiadaniach. A jak zapytasz dziecko, jaki kształt ma balonik, to albo odpowie, że okrągły, albo, że jak kulka.
Ci wdzięczni tancerze, włochaci jak pluszowe zwierzątka, o uśmiechniętych, pucołowatych buziach, zapadli dziewczynce głęboko w pamięć. - zmieniłabym szyk.
Celna uwaga.
Całą drogę do domu wypytywała swojego tatę o wszelkie balonikowe sprawy. - swojego wywalić. Zbędny zaimek.
Celna uwaga.
Nie spodziewał się jedynie, że jego córeczka mogłaby kiedykolwiek wybrać się tam bez niego. - wywalić jego, bez niego też bym się pozbyła i wstawiła tam sama/samodzielnie.
"Jego" faktycznie można wywalić, ale w kolejnym zdaniu mamy "z samego ranka". "Bez niego" bym zostawił.
co wnosi do historii stwierdzenie, że noc była pełna pięknych snów?
Jak to co wnosi to stwierdzenie? Podpowiada dziecku, że warto chodzić grzecznie spać, bo wtedy śnią nam się piękne sny! To właśnie z nimi powinna się dziecku kojarzyć noc, żeby potem nie budziły z płaczem rodziców.
(...) miasto, które, choć małe, dla jeszcze mniejszej dziewczynki wydawało się ogromne. - tak, wiem. Taki masz styl. Ale gryzie mnie to zdanie w oczy okrutnie. miasto, niewielkie, lecz dla małej dziewczynki ogromne. Tak bym to widziała. No ale dobra, zamykam się
Mnie gryzie to drugie i tego niestety nie przeskoczymy.
Ale pragnienie przygody było w niej silniejsze. - przygody? Hm. Generalnie, pragnienie przygody to miewają mali chłopcy.
Pewnie dlatego największe przygody spośród dziecięcych bohaterów przeżywa Pippi Langstrump.
Zapakowała maślane bułeczki, jakimi rozpieszczała ją babcia, - rozpieszczanie maślanymi bułeczkami, nono
Mam w tym temacie małe doświadczenie, ale wydaje mi się, że babcie uwielbiają rozpieszczać dzieci rozmaitymi wypiekami. Tak przynajmniej kojarzę z książek i filmów.
a także butelkę pysznego soku, dwa jabłka z rosnącego przy domu drzewa i wszystko, co uznała za przydatne – od gumki po kawałek sznurka. - jak na małą dziewczynkę to bardzo duża zaradność i niezły udźwig.
To jest bajka. Takie rzeczy przyjmuje się na wiarę. Swoją drogą wyobraź sobie, że w pierwszej wersji zamiast gumki brała nożyk, żeby było czym odciąć balonik. Dopiero by było, że uczę dzieci nosić noże po kieszeniach. Gumka to puszczenie oka do dorosłego czytelnika.
i to wszystko na plecach 5ciolatki idącej za miasto?
Automatycznie wyceniłaś dziewczynkę na 5 lat, to ciekawe spostrzeżenie, ale jeszcze nie wiem, jak je zinterpretować.
A i brakuje mi określenia *w co* to niby zapakowała. Torbę? Plecak?
Powtórzę - to jest bajka, a nie RPG.
Droga była prosta i dziewczynce nie groziło zagubienie, mimo to często zatrzymywała się z najróżniejszych powodów. - nie rozumiem związku przyczynowo skutkowego, który to związek został zasugerowany spójnikiem mimo.
Jeśli idę przez las, to co jakiś czas zatrzymuję się, aby zorientować się w terenie, zapamiętać drogę etc i po prostu się nie zgubić. Ale faktycznie dziecko by na to nie zwracało uwagi, póki by się nie zgubiło. Dodatkowo zdanie jest przekombinowane, nie brzmi za dobrze i warto je zmienić.
Zagubienie to nie jest dokładnie to samo co zgubić się/zabłądzić.
Zagubienie ma więcej znaczeń, ale takie również - polecam http://sjp.pwn.pl/szukaj/zagubić i serial "Zagubieni".
Wystarczyło, że barwny motyl przysiadł na pobliskim kwiatku, by zechciała natychmiast z nim porozmawiać. - zechciała zgrzytnęło mi niemiłosiernie.
Muszę przemyśleć.
Rozmowa z motylem jakoś mi się nie widzi.
Bo rozmowę się słyszy. Dzieci często rozmawiają ze zwierzętami, chcą je bliżej poznać. Ja do świnki morskiej potrafiłem mówić "tylko ty mnie rozumiesz".
To barwny przed motyl też mogłeś sobie darować.
Darowałbym sobie, gdyby to był konkursowy szort, bo barwny motyl to suchar jakich mało. Ale to bajka dla dzieci, tutaj im więcej takich właśnie bajkowych epitetów, tym lepiej. Pozwól dziecku wyobrazić sobie barwnego motyla.
Jakim innym razem? Wydawało mi się, że to jej pierwsza i jak na razie jedyna wyprawa.
Innym razem - ponieważ każda wyprawa składa się z niezliczonej liczby przygód po drodze.
Reszta zdania brzmi niemiłosiernie topornie. Przekonstruuj jakoś to i poprzednie o motylach, bo wygląda na upchnięte na siłę wtręty.
Nie widzę zupełnie tej toporności. Ale tak, to są takie wtręty. I tutaj właśnie jest ich miejsce, żeby ukazać, jak dziewczynka bawiła się po drodze, a nie na samym początku tekstu, kiedy trzeba szybko wprowadzić dziecko w akcję, a gdzie Ty chciałaś rozwijać opisy cyrkowych sztuczek.
Ostatecznie zawsze jednak górę brała chęć ujrzenia baloników, - jak wyżej. To pierwsza i jedyna wyprawa, więc czemu zawsze jednak ?
Powtórzę: ponieważ każda wyprawa składa się z niezliczonej liczby przygód po drodze. O właśnie, wyobraź sobie drogę krzyżową. Niby jest to jedna i ta sama wyprawa, ale po drodze cały czas się zatrzymujesz, żeby zrobić to lub tamto. "Zawsze jednak" ruszasz dalej.
mknęła zatem na swych małych nóżkach - a na czyich nóżkach miałaby? swych definitywnie out.
Rozumiem Twój punkt widzenia. Ale te zaimki, nawet jeśli często są niepotrzebne, mają jednak swoją funkcję. Znacznie zyskuje na tym płynność tekstu przy opowiadaniu na żywo. Wiele wyrazów czy zwrotów w moich tekstach jest w takim, a nie innym szyku, lub ma taką, a nie inną ilość sylab, aby czytało się jak najlepiej.
Mknęła na małych nóżkach wygląda jak oksymoron.
Cieszę się, że to zauważyłaś. W tym cała uroda tej części zdania.
coraz głębiej w las, a potem, jak to bywa ze ścieżkami, coraz bliżej przejścia na jego drugą stronę. - a podobno droga była prosta i nie groziło jej zagubienie. A tu pojawiła się ścieżka głęboko w las.
Tak, ale to jest prosta ścieżka. Tyle, że do połowy prowadzi "do lasu", a od połowy już "z lasu". Ja nazywam to Wielką Regułą Leśnych Ścieżek. Ale to może być faktycznie dla dziecka przekombinowane.
Tam zaś, gdy drzewa rozstąpiły się już przed nią, ujrzała w oddali powiewające nad horyzontem sylwetki włochatych tancerzy. - powiewa to chusteczka/szmatka/coś mającego 2 wymiary. Baloniki raczej unoszą się w powietrzu.
Celna uwaga.
W sercu dziewczynki, przepełnionym nadzieją, pojawiła się prawdziwa radość. - tak wiem. To Twój styl. Ale nie mogła się po prostu ucieszyć?
Mogła, ale to jest bajka. Pozwól dziecku na dobranoc usłyszeć takie słowa jak "radość" i "nadzieja". Niech ma piękne sny.
Selena nie bardzo wiedziała, jak się do niego odezwać, lecz szybko przełamała swoją nieśmiałość - swoją out, jak się do niego odezwać też mi się nie podoba. Może jak nawiązać kontakt/jak zacząć rozmowę ?
"Swoją" wylatuje, ale "nawiązać kontakt" chyba bardziej pasuje do poważnego science-fiction.
i z jej drobnych ust popłynęła prawdziwa lawina słów. - help. Sformułowanie drobne usta za nic mi się nie kojarzy z małą dziewczynką.
Czemu? Niestety nie znam się na tym, jestem facetem. Początkowo było "usteczka", ale uznałem, ze to za bardzo słitaśne.
Prawdziwa na pewno do wywalenia.
Czemu? Bo niczego nie wnosi? Nie upieram się przy tym słowie, ale chciałbym zrozumieć.
Wypytała balonik niemal o wszystko, co tylko przyszło jej do głowy. - jesteś 100% pewien, że wypytała balonik a nie balonika? Teoretycznie słowniki podają, że wypytać łączy się z biernikiem, ale tu mamy balonik jako osobę a nie jako rzecz, wydaje mi się, że balonika byłoby lepsze. Ale nie gwarantuję, że tak jest, to subiektywne odczucie.
Skomplikowana sprawa. Dla mnie najważniejszy argument to ten, że Ty próbujesz patrzeć na to z punktu widzenia osoby znającej się na rzeczy, która byłaby w stanie docenić taki niuans. Ale przeciętny czytelnik nawet na to nie wpadnie i pomyśli "jak to balonika, przecież tak się nie mówi, co ten autor tu napisał".
Na mój gust jest dobrze. Weź np. człowieka określanego jako "obiekt" w jakimś laboratorium albo sci-fi więzieniu. Będziesz miała "zamknąć obiekt w izolatce", a nie "zamknąć obiekta". Ewentualnie można jednak zastąpić balonik jakimś innym zwrotem.
zanurzyć się w opowieści? nie pasuje mi.
Mi jak najbardziej. Wpisz tę frazę w google i zobacz, jaka jest popularna. Poza tym gdzie indziej przeszkadza Ci sztampa.
tak ciekawiło - znaczy *jak* ciekawiło?
Tak bardzo bardzo bardzo, w domyśle. Ja tu nie widzę problemu.
Na dzieńdobry się okazał strasznym zazdrośnikiem i to o byle co, ale był wyjątkowo miłym kompanem. Nie wygląda mi na takowego, sądząc po wybuchu zazdrości.
Bo zazdrościć można z wdziękiem i bez niego. Ten balonik to mimo wszystko też takie dziecko drugie.
Wkrótce jednak zaczęło się robić późno i nadszedł czas powrotu do domu. - czas powrotu do domu? Przecież nikt nie wiedział, że się wymknęła.
A Ty na miejscu dziewczynki chciałabyś spóźnić się na np. pyszny podwieczorek? Czas powrotu do domu nie musiał być koniecznie wyznaczony rano przez rodziców. Może dziewczynka ma nakazane, że o tej a o tej porze zawsze ma być w domu, żeby zjeść wspólnie posiłek, lub porobić coś innego.
Spotkanie dobiegło końca, - zabrzmiało jakby była na meetingu biznesowym.
W sumie masz rację.
dziewczynka pognała na obiad, - pognała...?
Często zwracasz mi uwagę właśnie na to, że moi bohaterowie pędzą, mkną, gnają. Będę musiał sobie to przemyśleć.
ja wiem, że jestem stara i mam dziwne skojarzenia, których nie miewają dzieci do których jest adresowana bajka, ale znajomość rozwijająca się szybko i bez przeszkód kojarzy mi się trochę dwuznacznie
I dobrze, tatuś nie będzie się nudził przy czytaniu. W wielu bajkach umieszcza się celowo takie zwroty. Tutaj nie było to zamiarem, ale przy korekcie zauważyłem, że może się kojarzyć i mimo to zostawiłem.
Pewnego dnia jednak, gdy dziewczynka dotarła na farmę, balonik przyleciał do niej markotny i obolały. - po co to jednak ?
Bo bez tego "jednak" to by brzmiało tak, jakby "przyleciał do niej markotny i obolały" było rozwinięciem myśli "szybko i bez przeszkód".
Początkowo nie chciał mówić o co chodzi, jednak jej dociekliwość w końcu wzięła górę. - wyrzuciłabym to zdanie z dociekliwością i połączyła jakoś z następnym: To, czego dowiedziała się od _swojego_ przyjaciela, wprawiło ją w wielki smutek.
Dociekliwość to rzeczywiście za trudny wyraz. "Swojego" też można śmiało wyrzucić.
To przecież było okropne! Nie mogła uwierzyć w taką niegodziwość. - małe dziewczynki nie operują raczej pojęciem niegodziwość.
W sumie masz rację.
Okazało się, że cyrkowe występy stanowiły jedynie przykrywkę dla właściciela farmy, który tak naprawdę był złym i okrutnym człowiekiem. - tak
naprawdę out. złym też bym wywaliła, jak okrutny no to raczej nie dobry.
Czemu "tak naprawdę" out? A spotkałaś się kiedyś z frazą "jesteś zła i niedobra"? Ja z niej często korzystam. A na serio - to tak jak z "grubym i brzydkim". To, że gruby, nie oznacza od razu, że brzydki. Choć to chyba zależy, jaki kto ma gust.
Każdej nocy wykorzystywał biedne baloniki do pracy w kopalni, która rozciągała się pod całym wzgórzem. - i dopiero teraz się zorientowała?
Skąd ta dziewczynka miała się w tym zorientować? To jest bajka, tutaj takie rzeczy są umowne.
Dlatego w dzień były przywiązane, aby nie mogły wznieść się zbyt wysoko ponad ogrodzenie i odlecieć. - zbyt wysoko wydaje mi się zbędne.
Celna uwaga.
A teraz proszę o wyjaśnienie, jak okrągłe, kosmate baloniki, które nie mają żadnych kończyn, mogą przenosić potężne ciężary.
A skąd wiesz, że nie mają żadnych kończyn? Ale tak na mój rozum, te ciężary mogą być przywiązywane do ich sznurków. Swoją drogą, kto w tej kopalni tunele drąży? Całe szczęście, że to bajka. A jak dziecko zapyta rodziców, to już ich inwencji to pozostawię, niech się nie nudzą.
Bo co zrobiłby biedny balonik? - nie rozumiem tego zdania.
W domyśle - gdzie by się podział. W sumie można to zmienić.
_To_ tam odeszli podobno kiedyś _jego_ rodzice, _których_ nie widział od małego i za _którymi_ bardzo tęsknił. - aua. Z podkreślonych wyrazów dwa trzeba usunąć, bo się zdanie zzaimkozowało straszliwie. Zbitka odeszli podobno kiedyś też trochę niefortunna.
Duża ilość zaimków nie oznacza jeszcze, że zdanie jest z definicji złe. Ale można usunąć całe "których nie widział od małego", bo po co to w sumie. Ze zbitką celna uwaga.
To było najcudowniejsze miejsce, jakie znał i właśnie tam pragnąłby uciec. - przecież tego miejsca *nie znał* tylko o nim słyszał w formie tam gdzieś podobno.
Nie widzę w tym nic złego. Jeśli o nim słyszał, to znaczy, że je zna.
do białych jak śniegowa kołderka chmur z każdą chwilą było coraz bliżej. - zabrakło mi przecinka.
Ze względu na inwersję? Pewnie masz rację.
Gdzieś po drodze do nich, minęli stado wędrownych ptaków. - wyrzuciłabym do nich
Niby masz rację, bo to zgrzyta, ale sama droga za bardzo się kojarzy z czymś hmm.. poziomym. Przemyślę.
Z radością słuchali ich barwnych opowieści, przywiezionych prosto z ciepłych krajów, w których zimowały. - ich do odstrzału.
Celna uwaga.
Z tyłu, nieco w oddali leciała trójka z nich. - niezgrabne. Może, leciało jeszcze troje/leciała jeszcze trójka?
Dla mnie oryginał brzmi lepiej, ale przemyślę.
Selena, która przyglądała się tej scenie, nagle rozpłakała się. - lepiej Selena rozpłakała się, patrząc na tą scenę/przyglądając się tej scenie
Fakt, nie brzmi to najlepiej, sam innym czasem zwracam uwagę na "się" na końcu zdania. Ale jeśli będę to zmieniał, to tak, żeby dalej płacz był na końcu, bo on powinien być zaakcentowany.
Włochacz spojrzał ku niej i zmartwiony zapytał, co się stało. - ku niej mi zgrzytnęło
Celna uwaga.
Wkrótce on też się zasmucił. - taa. Bohater się zasmucił. Ale czemu wkrótce? Do przekonstruowania. Razem z tym: Tego nie wziął w ogóle pod uwagę, a przecież powinien był to zrobić w pierwszej kolejności. - to/tego zgrzyta.
Okazywanie współczucia jest cechą prawdziwego bohatera. "Wkrótce" rzeczywiście nie do końca pasuje. To/tego faktycznie zgrzyta.
Choć balonikowe niebo wydawało się już tak blisko, dobrze wiedział, że sam czułby się okropnie, oglądając w nim codziennie nieszczęśliwą, zapłakaną przyjaciółkę. - wyrzucić sam / w nim
Fakt, jest to niepotrzebne i bez nich brzmi ok. Będę musiał na takie sprawy zwrócić uwagę w przyszłości przy autokorekcie.
Włochacz wiedział, że nie może jej teraz zostawić, bo spadłaby w dół - a można spaść w górę?
Celna uwaga.
i zamieniła się w mokrą plamę, zanim zdążyłby zawołać jej imię. - przesadził trochę. Zawołanie Selena to góra 2 sekundy, z wysokości na której latają ptaki i z której widać wpadające do jezior rzeki spadałaby co najmniej 12 sekund (przy założeniu braku oporów powietrza, a z nimi, na oko, co najmniej 2x tyle).
Włochacz przesadził, ale kurczę, bardzo lubię to zdanie. Coś wymyślę, jakiś kompromis. Włochacz przecież wcale nie musi mieć racji. A jeśli zamiast Selena będzie krzyczał "Herme.. Hermene.. Hermenegilda"?
zaczął wypuszczać z siebie powietrze. A gdy to robił, wraz z dziewczynką opuszczali się coraz niżej i niżej. - wypuszczać/opuszczać brzmi niezręcznie.
Raju, jak ja tego mogłem nie zauważyć.
Widoczne na ziemi maleńkie kształty rosły w oczach, zamieniając się ponownie w plamy zieleni i rzeczne zakrętasy, - rzeczne co?
Zakrętasy.
a wkrótce widać też było dachy domków w miasteczku, z którego oboje wylecieli. - wylecieli z farmy poza miastem, nie z miasta.
Celna uwaga. Początkowo farma była gdzie indziej.
i co chwilę ocierając z noska łzy. - płakała nosem? Weź wyrzuć to z noska, samo ocierając łzy wystarczy.
Jako alergik mam wrażliwy nos i gdy lecą mi łzy (a co, facet też ma prawo się wzruszać), wyjątkowo mnie wkurzają, gdy dotykają jego podstawy. Ale wyrzucę.
To był trudny okres dla dziewczynki i jej bliskich. - zdanie toporne. I imo niepotrzebne.
W sumie racja.
Jego pełen troski uśmiech sprawił, że krzyknęła radośnie. - krzyknęła radośnie brzmi strasznie apatycznie i niezgrabnie. Zapiszczała z radości może?
Twoja wersja jest lepsza.
Po chwili w pokoju pojawili się rodzice i wszyscy wpadli sobie w objęcia. W ciągu tego czasu wiele się zmieniło. - wyrzuciłabym, nie widzę tego wpadania w objęcia.
Oj, nie wyobrażam sobie szczęśliwego zakończenia bajki o rodzince bez przytulanek i wpadania w objęcia.
Tata znalazł przypadkiem balonik i nadmuchał go, a gdy ten opowiedział mu całą historię, zadbali wspólnie, aby zły farmer został aresztowany. - morał jest. Zło zostało ukarane
Domykałem wątek. Swoją drogą myślę, że najlepszym morałem z tej bajki byłoby ukazanie, że dzięki poświęceniu dla innych można zyskać przyjaciół i wyjść na swoje.
Na wzgórzu zaszły wielkie zmiany i baloniki otwierały nowy rozdział w swoim życiu. - myślałam, że otworzyły własną firmę, a nie rozdział
A co im szkodzi.
i porzucił marzenia o balonikowym niebie? Jakoś tak jednak smutno, że skończyło się ludzkocentrycznie. Biedny balonik się poświęcił całkowicie, ale dziewczynka nie. Czemu ludzka rodzina ma być tą lepszą?
To wymaga chyba dłuższej odpowiedzi, więc zostawiam na jutro.
Z uwag ogólnych - wiem, że dedykacja dla użytkowniczki, ale mimo wszystko, dałabym bohaterce jakieś bardziej dziewczynkowe imię.
A mam zacytować wypowiedź baranka o Amber?
Wśród tych wszystkich przymiotnikowych opisów zabrakło mi określenia koloru Włochacza
A to jest bardzo celna uwaga. Początkowo balonik był zielony, ale chwilowo skasowałem, bo jako Krakusowi zielony balonik kojarzy mi się jednoznacznie. A potem zapomniałem sobie o tym.
jak również w opisie całej tej familii Seleny nie ma mamy.
Kolejna bardzo celna uwaga. |
_________________ Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki |
|
|
|
|
Bellatrix
Batman
Posty: 531 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 23 Października 2010, 06:44
|
|
|
sorki za brak "quotów", ale już nie mam siły ;p
To był wyjątkowo przyjemny dzień. - nie podoba mi się wyjątkowo przyjemny w odniesieniu do dnia. Brzmi trochę sztucznie.
Nigdy nie mówisz, gdy ktoś pyta jak Ci minął dzień, że właśnie "przyjemnie"?
No właśnie nigdy:) Mogę powiedzieć, że świetnie/miło/cudownie ale jakoś "przyjemnie" mi nijak nie pasuje. Może to regionalizm jakiś, nie wiem. Nie będę się upierać w sumie, bo teoretycznie i formalnie nie ma w "przyjemnym dniu" nic złego chyba:)
zabawny klaun dziwem?
Klauni nie chodzą na co dzień po ulicach. To był pierwszy raz, kiedy dziewczynka widziała klauna. Kto wie, może wcześniej nawet nie wiedziała, że ktoś taki istnieje. Ale przemyślę.
chodziło mi o to, że "dziwy" w znaczeniu "rzeczy niespotykane" jest formą lekko archaiczną i nie pasuje mi do "współczesnego" klauna.
Do tego nadużywasz tu epitetów, w dodatku oklepanych: _zabawni_ klaunowie, _fascynujący_ linoskoczkowie itd., co w zestawieniu z nieokreślonymi epitetami balonikami daje dziwny efekt.
I właśnie ten kontrast zwraca uwagę na baloniki.
Nie, na baloniki i tak zwróci się uwagę, bo jest to zaskakujące. Mamy dużo nowych dla dziecka rzeczy, klauna, groźne zwierzęta a tu dziewczynce się najbardziej podobają baloniki. Już sam fakt balonika budzi zdziwienie, dodatkowe kontrastowanie to przesada imo.
Opisałabym w 2-3 zdaniach występy tych klaunów czy linoskoczków, zamiast ładować standardowe epitety.
Tyle, że to nie jest bajka o cyrku. Jeśli zrobię zbyt długi wstęp,
Nie ma być zbyt długi, tylko 2-3 zdania, żeby uwiarygodnić, że jest to cyrk. Co jeśli dziecko, któremu zaserwujemy Twoją bajkę nigdy w cyrku nie było? Dostanie epitety o "zabawnych klaunach" i "fascynujących linoskoczkach" tyle, że nie będzie miało pojęcia o co chodzi.
Wiem, Ty chciałabyś, żebym opisał popisy linoskoczków, a potem podał kroki balonikowego tańca, ale dziecko w tym momencie się uśpi.
Kroki nigdy w życiu. Masz opisać ten taniec tak, żeby można było go sobie wyobrazić. Dla dziecka to najpiękniejsza może być mamusia, ale najpiękniejszy taniec będzie abstrakcją.
Do tego określenie tradycyjnego balonu per gumowa _kulka_ to minięcie się z rzeczywistością.
Oj, ja wiem, że balon nie ma idealnie kulistego kształtu, ale to niegroźne uproszczenie nawet w dorosłych opowiadaniach. A jak zapytasz dziecko, jaki kształt ma balonik, to albo odpowie, że okrągły, albo, że jak kulka.
"Kulka" ma to do siebie, że jest "pełna" w środku. Balonik ma w środku powietrze, jeśli już, to jest sferą. Poza tym określenie „gumowa kulka” sugeruje gumową kulkę:P czyli przedmiot o średnicy max 5cm. Że opisem balonika może być „okrągły” to się zgodzę. Ale „kulka” budzi mój sprzeciw.
Ale pragnienie przygody było w niej silniejsze. - przygody? Hm. Generalnie, pragnienie przygody to miewają mali chłopcy.
Pewnie dlatego największe przygody spośród dziecięcych bohaterów przeżywa Pippi Langstrump.
Nie będę się z Tobą kłócić, który dziecięcy bohater przeżywał „największe” przygody. Weź jedynie pod uwagę, że Pippi nie była „zwykłą” dziewczynką, tylko miała „supermoce”.
Będę się upierać, że to nie pragnienie przygody kierowało małą Seleną.
Zapakowała maślane bułeczki, jakimi rozpieszczała ją babcia, - rozpieszczanie maślanymi bułeczkami, nono
Mam w tym temacie małe doświadczenie, ale wydaje mi się, że babcie uwielbiają rozpieszczać dzieci rozmaitymi wypiekami. Tak przynajmniej kojarzę z książek i filmów.
Ano uwielbiają. Tyle, że na ogół są to ciasta/ciasteczka. Bułka maślana nie jest imo „dziecięcym” słodyczem, do tego zapycha :p
i to wszystko na plecach 5ciolatki idącej za miasto?
Automatycznie wyceniłaś dziewczynkę na 5 lat, to ciekawe spostrzeżenie, ale jeszcze nie wiem, jak je zinterpretować.
No, może powinna mieć ciut więcej na samodzielną wyprawę za miasto. Nie wiem w sumie, czemu tak oceniłam, intuicyjnie chyba:)
A i brakuje mi określenia *w co* to niby zapakowała. Torbę? Plecak?
Powtórzę - to jest bajka, a nie RPG.
To i ja powtórzę: skoro nawymieniałeś mnóstwo rzeczy ze szczegółami, które postanowiła ze sobą zabrać, to wypadałoby wspomnieć i o takim szczególe jak „pojemnik” w który się pakowała.
Zagubienie to nie jest dokładnie to samo co zgubić się/zabłądzić.
Zagubienie ma więcej znaczeń, ale takie również - polecam http://sjp.pwn.pl/szukaj/zagubić i serial "Zagubieni".
Czego, jak czego, ale „Lostów” to mi polecać nie musisz. Jedyny serial (nie będący anime), który obejrzałam od deski do deski w przeciągu paru ostatnich lat. Ale finał mnie rozczarował :p Niemniej, co zresztą widać po zdaniu wcześniejszym, nie lubię tłumaczenia „zagubieni”. Serial był dla mnie zawsze „Lost”'em Polskie tłumaczenie nie daje tej wieloznaczności, co angielskie.
Niemniej, co do samego słowa, masz rację. Mogła się zagubić w znaczeniu „stracić orientację”. Mea culpa.
Ja do świnki morskiej potrafiłem mówić "tylko ty mnie rozumiesz".
Z moim kotem to wszyscy w domu prowadzą regularne rozmowy. Co śmieszniejsze, kot zdaje się rozumieć i nawet czasem raczy odpowiedzieć:P
Pozwól dziecku wyobrazić sobie barwnego motyla.
Jak dziecko ma sobie wyobrażać, to prędzej „kolorowego” niż „barwnego”
Ostatecznie zawsze jednak górę brała chęć ujrzenia baloników, - jak wyżej. To pierwsza i jedyna wyprawa, więc czemu zawsze jednak ?
Powtórzę: ponieważ każda wyprawa składa się z niezliczonej liczby przygód po drodze. O właśnie, wyobraź sobie drogę krzyżową. Niby jest to jedna i ta sama wyprawa, ale po drodze cały czas się zatrzymujesz, żeby zrobić to lub tamto. "Zawsze jednak" ruszasz dalej.
Znaczy się, miałeś na myśli „ale jednak wzięła górę chęć ujrzenia baloników”, tak?
Ostatni raz na drodze krzyżowej to byłam w jakiejś głębokiej podstawówce
mknęła zatem na swych małych nóżkach - a na czyich nóżkach miałaby? swych definitywnie out.
Rozumiem Twój punkt widzenia. Ale te zaimki, nawet jeśli często są niepotrzebne, mają jednak swoją funkcję. Znacznie zyskuje na tym płynność tekstu przy opowiadaniu na żywo.
Wręcz przeciwnie.
Wiele wyrazów czy zwrotów w moich tekstach jest w takim, a nie innym szyku, lub ma taką, a nie inną ilość sylab, aby czytało się jak najlepiej.
A czytałeś to na głos? Najlepiej z nagraniem samego siebie?
W sercu dziewczynki, przepełnionym nadzieją, pojawiła się prawdziwa radość. - tak wiem. To Twój styl. Ale nie mogła się po prostu ucieszyć?
Mogła, ale to jest bajka. Pozwól dziecku na dobranoc usłyszeć takie słowa jak "radość" i "nadzieja". Niech ma piękne sny.
obstawiam, że pojęcie „nadzieja” jest dla dziecka mocno abstrakcyjne, „radość” prawdopodobnie też nieco. Za to pospolite „cieszenie się” zostanie na pewno zrozumiane.
i z jej drobnych ust popłynęła prawdziwa lawina słów. - help. Sformułowanie drobne usta za nic mi się nie kojarzy z małą dziewczynką.
Czemu? Niestety nie znam się na tym, jestem facetem. Początkowo było "usteczka", ale uznałem, ze to za bardzo słitaśne.
I dobrze uznałeś. Generalnie przekonstruowałabym zdanie, żeby było bez użycia „ust”. A jeśli się nie da, to wywal to „drobne”. Już o tej porze wszyscy wiedzą, że bohaterką jest mała dziewczynka. A „drobne usta” kojarzą się z opisem dorosłej kobiety. Bo usta przymiotnikowo opisuje się na ogół w celach damsko-męskich.
Prawdziwa na pewno do wywalenia.
Czemu? Bo niczego nie wnosi? Nie upieram się przy tym słowie, ale chciałbym zrozumieć.
Bo „prawdziwa” brzmi na zasadzie przekonywania na siłę. Nikt nie wątpi, jak piszesz „lawina słów”, że jest ona nieprawdziwa. Podkreślanie tego poprzez słowo „prawdziwa” zaczyna wzbudzać wątpliwości.
zanurzyć się w opowieści? nie pasuje mi.
Mi jak najbardziej. Wpisz tę frazę w google i zobacz, jaka jest popularna. Poza tym gdzie indziej przeszkadza Ci sztampa.
a wiesz ile stron wywali Ci google jak wpiszesz „sztóka” ? Poza tym, jeśli już upierasz się przy sformułowaniu „zanurzanie się w opowieści”, to raczej zanurza się w opowieści będąc jej słuchaczem a nie narratorem.
tak ciekawiło - znaczy *jak* ciekawiło?
Tak bardzo bardzo bardzo, w domyśle. Ja tu nie widzę problemu.
Słówko śmieciowe, znów podkreślające niewiadomo co i po co.
Na dzieńdobry się okazał strasznym zazdrośnikiem i to o byle co, ale był wyjątkowo miłym kompanem. Nie wygląda mi na takowego, sądząc po wybuchu zazdrości.
Bo zazdrościć można z wdziękiem i bez niego. Ten balonik to mimo wszystko też takie dziecko drugie.
No fajnie, ale tego to nie opisałeś. Przedstawianie kogoś od „zzazdroszczenia się” na dzień dobry naprawdę nie jest dobrym pomysłem na zbudowanie wizerunku wdzięcznego i miłego kompana. Poza tym, przekazujesz dziecku, że zazdrość i foch o byle co jest cechą pozytywną
A Ty na miejscu dziewczynki chciałabyś spóźnić się na np. pyszny podwieczorek?
Ja na miejscu dziewczynki, poznawszy super fascynującego przyjaciela, ostatnią rzeczą o której bym myślała, byłoby jedzenie. Zresztą do tej pory pamiętam, jak się zasiadywałam u ulubionej koleżanki i potem mama wydzwaniała, czy przychodziła wkurzona po mnie ;p
dziewczynka pognała na obiad, - pognała...?
Często zwracasz mi uwagę właśnie na to, że moi bohaterowie pędzą, mkną, gnają. Będę musiał sobie to przemyśleć.
Przemyśl. Bo ja z kolei zauważyłam, że często używasz słów „biegowych” w nieadekwatnych tempach;)
Okazało się, że cyrkowe występy stanowiły jedynie przykrywkę dla właściciela farmy, który tak naprawdę był złym i okrutnym człowiekiem. - tak
naprawdę out. złym też bym wywaliła, jak okrutny no to raczej nie dobry.
Czemu "tak naprawdę" out?
Bo wcześniej go nie oceniałeś moralnie. I w ogóle nic o nim nie wspominałeś. Więc „tak naprawdę” mi teraz nie pasuje.
A spotkałaś się kiedyś z frazą "jesteś zła i niedobra"? Ja z niej często korzystam.
Nie, chociaż jednym z moich ulubionych tekstów było: „jesteś ślepa, czy nie widzisz?”
A teraz proszę o wyjaśnienie, jak okrągłe, kosmate baloniki, które nie mają żadnych kończyn, mogą przenosić potężne ciężary.
A skąd wiesz, że nie mają żadnych kończyn?
Bo w opisie było, że są okrągłe, włochate i mają pucołowate buźki. Stąd;)
Ale tak na mój rozum, te ciężary mogą być przywiązywane do ich sznurków.
Powodzenia w przywiązywaniu ciężarów do sznurków :p No i kto niby miał przywiązywać? Właściciel by po niebezpiecznych kopalniach raczej nie biegał. A baloniki nie miały rączek
To było najcudowniejsze miejsce, jakie znał i właśnie tam pragnąłby uciec. - przecież tego miejsca *nie znał* tylko o nim słyszał w formie tam gdzieś podobno.
Nie widzę w tym nic złego. Jeśli o nim słyszał, to znaczy, że je zna.
Nie, to znaczy, że o nim słyszał, a nie że je zna. To nie jest tożsame.
Gdzieś po drodze do nich, minęli stado wędrownych ptaków. - wyrzuciłabym do nich
Niby masz rację, bo to zgrzyta, ale sama droga za bardzo się kojarzy z czymś hmm.. poziomym. Przemyślę.
A „nich” to ją spionizuje, uważasz?
Włochacz przesadził, ale kurczę, bardzo lubię to zdanie. Coś wymyślę, jakiś kompromis. Włochacz przecież wcale nie musi mieć racji. A jeśli zamiast Selena będzie krzyczał "Herme.. Hermene.. Hermenegilda"?
Umieść akcję w Konstantynopolu. Jak wrzaśnie „Konstantynopolitańczykowianeczko!” to może i zdąży dolecieć
i co chwilę ocierając z noska łzy. - płakała nosem? Weź wyrzuć to z noska, samo ocierając łzy wystarczy.
Jako alergik mam wrażliwy nos i gdy lecą mi łzy (a co, facet też ma prawo się wzruszać), wyjątkowo mnie wkurzają, gdy dotykają jego podstawy. Ale wyrzucę.
Też jestem alergiczka. Ale łzy na nosie miewam tylko w chwilach drastycznie skrajnej depresji, kiedy mi wszystko jedno, gdzie lądują i na dodatek chowam głowę nosem w dół. Bo w przeciwnym razie, albo lecą po policzkach albo zostają wytarte.
Z uwag ogólnych - wiem, że dedykacja dla użytkowniczki, ale mimo wszystko, dałabym bohaterce jakieś bardziej dziewczynkowe imię.
A mam zacytować wypowiedź baranka o Amber?
A zacytuj;) |
_________________ Rzuć mięsem, skomentuj szorty! |
|
|
|
|
brajt
Komandor Koenig
Posty: 642 Skąd: GGFF
|
Wysłany: 23 Października 2010, 12:45
|
|
|
No właśnie nigdy:) Mogę powiedzieć, że świetnie/miło/cudownie ale jakoś przyjemnie mi nijak nie pasuje.
Ja w takich sytuacjach wrzucam dane wyrażenie w google. Teraz nie musiałem, bo sam je często stosuję (może nawet zbyt często).
chodziło mi o to, że dziwy w znaczeniu rzeczy niespotykane jest formą lekko archaiczną i nie pasuje mi do współczesnego klauna.
W sumie racja.
Nie, na baloniki i tak zwróci się uwagę, bo jest to zaskakujące. Mamy dużo nowych dla dziecka rzeczy, klauna, groźne zwierzęta a tu dziewczynce się najbardziej podobają baloniki. Już sam fakt balonika budzi zdziwienie, dodatkowe kontrastowanie to przesada imo.
A wiesz, spróbuję i zobaczę, co mi z tego wyjdzie.
Co jeśli dziecko, któremu zaserwujemy Twoją bajkę nigdy w cyrku nie było? Dostanie epitety o zabawnych klaunach i fascynujących linoskoczkach tyle, że nie będzie miało pojęcia o co chodzi.
Fakt, mocny argument.
Kroki nigdy w życiu. Masz opisać ten taniec tak, żeby można było go sobie wyobrazić. Dla dziecka to najpiękniejsza może być mamusia, ale najpiękniejszy taniec będzie abstrakcją.
Dobra, przyznaję się. Władowałem to, żeby nie męczyć się z opisem. Ale ogólnie chodziło o to, że dziewczynce ten taniec wydał się najpiękniejszy, nawet jeśli był całkiem zwyczajny i baloniki tylko bujały się na boki oraz tworzyły wspólnie figury jak w pływaniu synchronicznym. Oczywiście na końcu bajki zostaje już tylko bujanie się na boki, ale dziewczynka i tak uwielbiała ten taniec.
Balonik ma w środku powietrze, jeśli już, to jest sferą.
Za godzinę przyjdzie do mnie chrześniak, zapytam go, jak wygląda balonik.
Poza tym określenie „gumowa kulka” sugeruje gumową kulkę:P czyli przedmiot o średnicy max 5cm.
Fakt. Ja mam ogólną tendencję do zdrobnień. Coś wymyślę.
Nie będę się z Tobą kłócić, który dziecięcy bohater przeżywał „największe” przygody.
Przyznaję się, celowo użyłem tego słówka.
Będę się upierać, że to nie pragnienie przygody kierowało małą Seleną.
Ponieważ bohaterami moich bajek są zwykle chłopcy, na wszelki wypadek przyznam Ci rację.
Bułka maślana nie jest imo „dziecięcym” słodyczem, do tego zapycha :p
Tego nie wziąłem pod uwagę. Pomyślałem, co ja bym chciał dostać.
To i ja powtórzę: skoro nawymieniałeś mnóstwo rzeczy ze szczegółami, które postanowiła ze sobą zabrać, to wypadałoby wspomnieć i o takim szczególe jak „pojemnik” w który się pakowała.
A ja powtórzę, że w bajkach wiele rzeczy jest umownych, branych na wiarę.
Ale finał mnie rozczarował :p
Bo to było złe i niedobre. Do ostatniego odcinka czekałem, aż będzie ten obiecywany wielki finał, a tu takie rozczarowanie.
Polskie tłumaczenie nie daje tej wieloznaczności, co angielskie.
Ale to raczej nie mogło zostać w oryginalnym brzmieniu. Moim zdaniem tłumaczenie nie jest złe.
Z moim kotem to wszyscy w domu prowadzą regularne rozmowy. Co śmieszniejsze, kot zdaje się rozumieć i nawet czasem raczy odpowiedzieć:P
Ja prowadzę ze swoim bardzo często - jak mówię miau, to on odpowiada za każdym razem, póki mi się nie znudzi.
Jak dziecko ma sobie wyobrażać, to prędzej „kolorowego” niż „barwnego”
A przemyślę.
A czytałeś to na głos? Najlepiej z nagraniem samego siebie?
Siebie nagrywam tylko podczas wywiadów, ale swoje teksty zawsze czytam na głos, do skutku.
obstawiam, że pojęcie „nadzieja” jest dla dziecka mocno abstrakcyjne, „radość” prawdopodobnie też nieco. Za to pospolite „cieszenie się” zostanie na pewno zrozumiane.
No w sumie racja, ale niech słyszy od dziecka, bo potem wyrośnie małe emo.
A „drobne usta” kojarzą się z opisem dorosłej kobiety.
Przyznaję rację.
Podkreślanie tego poprzez słowo „prawdziwa” zaczyna wzbudzać wątpliwości.
W bajkach do tej pory sobie na to pozwalałem, ale przemyślę.
a wiesz ile stron wywali Ci google jak wpiszesz „sztóka” ?
Tu mnie masz.
Poza tym, jeśli już upierasz się przy sformułowaniu „zanurzanie się w opowieści”, to raczej zanurza się w opowieści będąc jej słuchaczem a nie narratorem.
Wielokrotnie widziałem narratora zanurzonego w opowieści. Tutaj właśnie o to chodzi - aby ukazać, że dziewczynkę tak bardzo pochłonęła własna opowieść, że balonik nie chciał jej przerywać.
Słówko śmieciowe, znów podkreślające niewiadomo co i po co.
Dla mnie samo "ciekawiło" zupełnie nie brzmi. Takie słówka podkreślające może i są śmieciowe, ale mają duże znaczenie przy opowiadaniu na żywo.
No fajnie, ale tego to nie opisałeś.
Właśnie po jego dziecinnym zachowaniu można to poznać.
Przedstawianie kogoś od „zzazdroszczenia się” na dzień dobry naprawdę nie jest dobrym pomysłem na zbudowanie wizerunku wdzięcznego i miłego kompana.
Generalnie chodzi o prosty sposób ukazania, że świat baloników różni się od ludzkiego. Ja tego "zzazdroszczenia się" nie odbieram negatywnie.
Poza tym, przekazujesz dziecku, że zazdrość i foch o byle co jest cechą pozytywną
Ale w którym miejscu balonik się fochował? Przecież to zwykłe "Ty masz imię? A czemu ja nie mam imienia, ja też chcę!".
Ja na miejscu dziewczynki, poznawszy super fascynującego przyjaciela, ostatnią rzeczą o której bym myślała, byłoby jedzenie. Zresztą do tej pory pamiętam, jak się zasiadywałam u ulubionej koleżanki i potem mama wydzwaniała, czy przychodziła wkurzona po mnie ;p
No jedzenie może niekoniecznie, ale dziewczynka z bajki po prostu miała poczucie obowiązku. Może to mało istotne dla tekstu, ale chodzi o funkcję pedagogiczną. Może po prostu napiszę, że wróciła, aby rodzice się nie martwili.
Przemyśl. Bo ja z kolei zauważyłam, że często używasz słów „biegowych” w nieadekwatnych tempach;)
Moim ulubionym bohaterem z gier komputerowych jest superszybki ślimak.
Bo wcześniej go nie oceniałeś moralnie. I w ogóle nic o nim nie wspominałeś.
Właściciel cyrku dla dziecka z definicji jest kimś dobrym.
Powodzenia w przywiązywaniu ciężarów do sznurków :p
Nie takie rzeczy się w wojsku robiło.
No i kto niby miał przywiązywać? Właściciel by po niebezpiecznych kopalniach raczej nie biegał. A baloniki nie miały rączek
Kwestia konwencji. Jakby to było SF, to bym ze trzy strony poświęcił samemu opisowi baloników.
Nie, to znaczy, że o nim słyszał, a nie że je zna. To nie jest tożsame.
A znasz taki film "tutaj jakiś znany tytuł"? Możesz go znać, nawet jeśli go nie widziałaś. I o to chodzi.
A „nich” to ją spionizuje, uważasz?
No właśnie taki był plan.
Bo w przeciwnym razie, albo lecą po policzkach albo zostają wytarte.
No widzisz, właśnie dlatego Selena ociera z noska łzy.
> A mam zacytować wypowiedź baranka o Amber?
A zacytuj;)
Cytat | No daj spokój, spacerując z Glusiem, często przechodzę koło przedszkola. Ty wiesz, jakie imiona wykrzykuje pani przedszkolanka? |
|
_________________ Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki |
|
|
|
|
Bellatrix
Batman
Posty: 531 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: 23 Października 2010, 14:25
|
|
|
Nie, to znaczy, że o nim słyszał, a nie że je zna. To nie jest tożsame.
A znasz taki film "tutaj jakiś znany tytuł"? Możesz go znać, nawet jeśli go nie widziałaś. I o to chodzi.
No właśnie, jeśli ktoś mnie zapyta "a znasz film o_znanym_tytule_ktorego_nie_widziałam" to odpowiem, że nie widziałam:) |
_________________ Rzuć mięsem, skomentuj szorty! |
|
|
|
|
brajt
Komandor Koenig
Posty: 642 Skąd: GGFF
|
Wysłany: 29 Listopada 2010, 13:07
|
|
|
Po przerwie możnaby coś umieścić w końcu. Pomysł na poniższy tekst przyszedł mi zbyt późno, żeby wrzucić go do mięsnych szortów. Ale może komuś się spodoba. Albo nie.
Prometeusz
Poranek zapowiadał się jak zwykle. Od samego świtu robota, ciężka i w zasadzie nikomu niepotrzebna, ale po tylu latach, kto by tam narzekał. Póki co jednak, korzystałem z życia, czekając na pierwsze promienie słońca. Wódeczka na dobry początek dnia, coś do przegryzienia i ciekawe towarzystwo.
Zabawny gość. Poprosiłem go o ogień, a ten od razu wyskoczył ze wspominkami. Ten typ faceta, co ma zawsze duszę na ramieniu. No to zamieniłem się w słuch, lubię takie opowieści. A tym razem trafił się prawdziwy rarytas. Zwali go Prometeusz. Tak, wiem, mi też się coś nie zgadzało.
Z zaciekawieniem słuchałem jego historii. Prometeusz pił na umór, do oporu, dzień w dzień. Jednak nie dlatego, aby zapić smutki, choć przyznaję, miał do nich powody. Przede wszystkim chciał sobie zniszczyć wątrobę. Na pozór idiotyzm, ale w jego rozumowaniu mimo wszystko tkwił przewrotny sens.
A było to tak. Przez lata żył niemal jak Bóg, póki nie zadarł z kimś sytuowanym zbyt wysoko, jak na własne możliwości. Wiadomo, każdy za młodu popełnia błędy. Ja rozumiałem to doskonale. Od tamtej pory, codziennie o świcie potężny sęp wyjadał mu wątrobę, która następnie szybko odrastała. Siłą rzeczy miał tylko dzień na to, aby ją doszczętnie zniszczyć. Może wtedy wredny ptak da mu w końcu spokój.
Przyglądałem się długo swojemu rozmówcy, próbując wyrobić sobie o nim konkretną opinię. Facet sam wyglądał mi na sępa - wiadomo, wódka od zawsze przyciągała takich ludzi. Tyle, że skądś kojarzyłem tę opowieść. W końcu w głowie zaczęło mi coś świtać.
- Panie, ale to ptaszysko to chyba Herakles ubił?
- No niby ubił, a niby nie. Wie pan, jak to jest, z tymi bohaterami. Więcej o nich gadają, niż są warci.
Już miałem mu wygarnąć, że to się kupy nie trzyma, bo przecież miał być przywiązany do skał Kaukazu. Moją uwagę odwrócił jednak skrzydlaty kształt, wyłaniający się spomiędzy drzew.
Mówi się, że słońce wschodzi krwawo. Dla mojego nowego przyjaciela miało to znaczenie dosłowne. Jego wrzask, gdy sęp rozrywał mu wnętrzności, był nie do zniesienia. Z obrzydzeniem odrzuciłem w krzaki kawałek kiełbasy, która służyła mi za zagrychę. Gdy przedstawienie dobiegło końca, poklepałem Prometeusza po ramieniu i podałem butelkę. Od tej pory nic mnie już nie dziwiło.
Zawsze miałem nietypową słabość do poszkodowanych przez los. Może dlatego, że sam do nich należę? Umówiliśmy się, że obaj będziemy dzisiaj pić do upadłego. Niech mi tylko pomoże w końcu wnieść ten głaz na samą górę... |
Ostatnio zmieniony przez brajt 2 Grudnia 2010, 08:43, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
baranek
Wróbel galaktyki
Posty: 5606 Skąd: Toruń
|
Wysłany: 29 Listopada 2010, 13:19
|
|
|
fajne. |
_________________ Życie, ku*wa, jest nowelą.
"Pisze się po to, żeby było napisane" - Zygmunt Kałużyński |
|
|
|
|
Agi
Modliszka
Posty: 39279 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: 29 Listopada 2010, 13:25
|
|
|
Dobra puenta |
|
|
|
|
Martva
Kylo Ren
Posty: 30898 Skąd: Kraków
|
Wysłany: 29 Listopada 2010, 13:26
|
|
|
Bardzo się mi podoba |
_________________ Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.
skarby
szorty |
|
|
|
|
baranek
Wróbel galaktyki
Posty: 5606 Skąd: Toruń
|
Wysłany: 29 Listopada 2010, 13:36
|
|
|
mnie też myśli w stronę Grecji poszybowały. ale tylko tytuł wymyśliłem i założenia główne. 'meaty greckie, czyli kuchnia antyczna dla opornych'. |
_________________ Życie, ku*wa, jest nowelą.
"Pisze się po to, żeby było napisane" - Zygmunt Kałużyński |
|
|
|
|
shenra
Wielki Kosmiczny Chomik Naczelna Biskupa
Posty: 24980 Skąd: z Nikąd
|
Wysłany: 29 Listopada 2010, 13:39
|
|
|
Bardzo sympatyczne. Puenta zaiste przednia. |
_________________ Chomikowo obłędnie, lekko neurotycznie w granicach perwersji. "Niuplać dzyndzla" specially for smert
Przesiądź się!
Przegubowy kotecek!
chomik w świecie |
|
|
|
|
terebka
Filippon
Posty: 3843 Skąd: Nowogródek Pomorski
|
Wysłany: 29 Listopada 2010, 23:32
|
|
|
No i widzisz brajt, co za pech wymyślić tak dobre opowiadanie po czasie Nie chcę Cię dobijać, ale miałbyś ode mnie punkt jak nic. |
_________________ SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne |
|
|
|
|
brajt
Komandor Koenig
Posty: 642 Skąd: GGFF
|
Wysłany: 2 Grudnia 2010, 08:45
|
|
|
Dzięki śliczne wszystkim. No nie dogadałem się z muzą na czas. Może się uda następnym razem. |
_________________ Lecą smoki pod obłoki, wiatr im kręci smocze loki |
|
|
|
|
dalambert
Agent Chaosu
Posty: 23516 Skąd: Grochów
|
Wysłany: 2 Grudnia 2010, 08:49
|
|
|
brajt, dobre |
_________________ Boże chroń Królową - Dalambert |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group |