To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Autostopem przez galaktykę - Jaja młodości :D

Piech - 26 Czerwca 2006, 17:34

Cytat
Rafał: ... zrzucanie woreczków w wodą z dachu na przechodniów

A, tak - były też zabawy z wodą. Do kondoma można wlać naprawdę dużo wody. Robi się on przez to prawie przeźroczysty. Można takie coś zostawić w ciemnym korytarzu, np. w szkole, i czekać aż ktoś wlezie. Pompowało się też smoczki od butelek. Robi się z tego balon, z którego woda sika naprawdę daleko. Można polewać koleżanki nie tylko na dyngusa.

Haletha - 26 Czerwca 2006, 20:40

Tak sobie czytam i się zastanawiam skąd wyście brali te wszystkie naboje, kondomy i chemikalia;D
Ixolite - 26 Czerwca 2006, 21:21

z kiosku :D u nas kiedys byl szal na takie zapalki, ktore sie bez draski dalo odpalic :)

A bawilismy sie tez petardami oczywiscie... z roznymi skutkami, ale bez powaznych obrazen :roll:

Rafał - 27 Czerwca 2006, 08:31

Haletha, a ty gdzie się (wy)chowałaś? Chyba jeszcze do niedawna po składnicach harcerskich bywały zestawy "młody chemik" vel "junyj chimik" w wersji małej i wielgachnej. Bywały kółka chemiczne na których ukradkiem podprowadzało się do kieszeni różne różności, zresztą mieliśmy wspaniałą chemiczkę, która robiła z nami całe arsenały pirotechniczne, od świec dymnych z czterochlorku węgla, przez mieszaniny fosforu z nadchlorkiem czegoś tam (teraz Michaś delikatnie zmieszaj substancje, tylko nie dociskaj bo .... szybko niech ktoś poda apteczkę), tylko proch bezdymny się nie udał. No i nie chciała nitrogliceryny zrobić :cry: Fajna była podstawówka pod tym względem.
A naboje i inne? Albo dorośli przywozili z poligonów, albo ktoś miał dziadka/wujka milicjanta, albo po prostu się wykopywało. Albo znajdowało na strychu. Albo ktoś starszy wyniósł paczkę naboi do kbks-u jak się naprali na strzelaniu i puścił dzieciakom za coś tam. Dzieci potrafią, nawet granaty się zdarzały, że o pociskach p.lot nie wspomnę. Kolega prowadzi skup złomu i już kilka razy przywozili mu różne różności.

mawete - 27 Czerwca 2006, 08:54

W liceum nie wpuściliśmy rusycystki do sali - zamknęliśmy się od środka, a potem po opieprzu od dyrektora, nakleiliśmy mu na drzwiach kartkę "WC" - chcieli nas wywalić wtedy... :D Podprowadziliśmy papier toaletowy z wc dla nauczycieli i zrobiliśmy z niego girlandy miedzy lampami pod sufitem :D
MrMorgenstern - 27 Czerwca 2006, 09:26

A korki do korkowców pamiętacie? Kupowane na odpoustach albo innych pierdrzymkach? Wyjmowało się środki i wkładało w łupiny od orzecha laskowego, zaklejało i był wybuchowy orzeszek :mrgreen:

Były też pistonki. Kiedyś wezwano mnie do dyrektorki, bo jeździłem nimi po ścianach (fajnie iskrzyły oraz niemniej fajne czarne smugi zostawiały) i nie zauwałyłem, jak nauczycielka obczaja całą zabawę :twisted:

Słowik - 27 Czerwca 2006, 10:00

W liceum, nauczyciel od informatyki namówił nas na akcję.
Mieliśmy mieć wizytację z kuratorium. W wyznaczony dzień cała klasa przyszła z zabandażowanymi rękami (prawymi, lewymi, czym kto dysponował). Dyro wpadł z kuratorem do klasy, mieliśmy wypełniać jakąś ankietę czy coś, a tu wszyscy kontuzjowani i odmawiają pisania. Niektórzy nacierali się cebulą pod oczami, że niby ból okrutny, a kumpel w przeddzień stawiał piwo, żeby mu ktoś złamał palec, co by było realistyczniej. Jeden nawet spróbował mu go złamać, ale na szczęście nie dał rady...Była niezła afera.

elam - 27 Czerwca 2006, 10:38

u mnie na chemii pani podala klasie probowke z gliceryna do obadania.
malo higieniczne to bylo, bo pozwolila wlozyc palec i oblizacc, jaki gliceryna ma smak.
jak do mnie doszlo, bylo jeszcze pol probowki. przechyliliam i wypilam. :mrgreen:

jej, to sie chyba bardziej nadaje do "najwiekszych obciachow.." :)
no, ale na szczescie to byla tylko gliceryna.. nie wybuchlam :)

Rafał - 27 Czerwca 2006, 11:04

Cytat
malo higieniczne to bylo, bo pozwolila wlozyc palec i oblizacc, jaki gliceryna ma smak.
jak do mnie doszlo, bylo jeszcze pol probowki. przechyliliam i wypilam


Kiedyś przy ognisku ktoś przyniósł trąbkę i puścił w kółko co by każdy spróbował odtrąbić hejnał. Pod koniec kółka w trąbce nazbierało się sporo śliny i dziewczyna chcąć trąbnąc w ustnik podniosła trąbke za wysoko i cała zebrana ślina rozlała się po buźce. Nie wiedzieć czemu strasznie się zdenerwowała :mrgreen:

mawete - 27 Czerwca 2006, 11:07

:mrgreen: :bravo :mrgreen: :bravo :mrgreen:
Piech - 27 Czerwca 2006, 11:55

Cytat
elam: jak do mnie doszlo, bylo jeszcze pol probowki. przechyliliam i wypilam.

Powiedziala nauczycielka, że gliceryna jest alkoholem?

elam - 27 Czerwca 2006, 11:58

no powiedziala, dlatego wypilam :)
Duke - 27 Czerwca 2006, 12:45

Ja miałem spokojne dzieciństwo, a świadczy o tym najlepiej okazała kolekcja blizn (np szew za uchem po cegłówce, rana po otwartym złamaniu palca środkowego prawej ręki ect). Z zabaw to wiadomo było - puszczanie ufoków (saletra + kapsel) i wulkany (sporo saletty zasypanej w piasku). Dodatkowo jako syn wojskowego miałem pare razy w roku zabawy z prawdziwymi zabawkami prawdziwych facetów ("ej młody a PKMS strzelałeś?"). Teraz jak sobie pomysle o róznych rzeczach które wyprawiałem to mi się włos jeży, ze zyje i pomimo paru blizn i spalonych rzes nic wielkiego mi się nie stało.
reginald - 28 Czerwca 2006, 11:45

Rafał napisał/a
Haletha, a ty gdzie się (wy)chowałaś? Chyba jeszcze do niedawna po składnicach harcerskich bywały zestawy młody chemik vel junyj chimik w wersji małej i wielgachnej. Bywały kółka chemiczne na których ukradkiem podprowadzało się do kieszeni różne różności, zresztą mieliśmy wspaniałą chemiczkę, która robiła z nami całe arsenały pirotechniczne, od świec dymnych z czterochlorku węgla, przez mieszaniny fosforu z nadchlorkiem czegoś tam (teraz Michaś delikatnie zmieszaj substancje, tylko nie dociskaj bo .... szybko niech ktoś poda apteczkę), tylko proch bezdymny się nie udał. No i nie chciała nitrogliceryny zrobić :cry: Fajna była podstawówka pod tym względem.
A naboje i inne? Albo dorośli przywozili z poligonów, albo ktoś miał dziadka/wujka milicjanta, albo po prostu się wykopywało. Albo znajdowało na strychu. Albo ktoś starszy wyniósł paczkę naboi do kbks-u jak się naprali na strzelaniu i puścił dzieciakom za coś tam. Dzieci potrafią, nawet granaty się zdarzały, że o pociskach p.lot nie wspomnę. Kolega prowadzi skup złomu i już kilka razy przywozili mu różne różności.


Mam podobne wspomnienia :D Myslę, że gdyby chemiczka nie tłumaczyła nam na kólku chemicznym wszytskich reakcji i nie panikowała gdy pytalismy ją co z czym wybucha to by już dawno nam juz pourywało głowy na skutek własnych eksperymentów na podwórku, nie wspominająć że nie robiła afery jak na kółku chemicznym znikały składniki. Jak już się wyszalało, to głupoty jakoś same przechodziły. W liceum to tylko na tablicy wszystko było, chociaż byłem na biol-chem - z praktycznych rzeczy to tylko rysowaliśmy przebieg produkcji amfetaminy na tablicy :D Ale odnośnie tego co tzwn "dorosłe osoby" sa w stanie dac dzieciakom to się teraz po tylu latach noz w kieszeni otwiera. Sam miałem w reku pocisk czołgowy i puszkę amunicji do Kałacha kupiony przez kilkunastoletniego sąsiada od wycofujacych się na poczatlku lat 90'tych ruskich z 5 flaszek. A chodziły legendy o jeszcze innych cudeńkach które poszły już za kratki wódki i jest w stanie w to uwierzyć widząc co się działo. Wtedy nie bylko petard i takiego dostępu jak kiedyś, dlatego jak już sie do czegos dorwało najważniejsze było pokazac kolegom, że się ma coś, co narobi najwiekszego hałasu na osiedlu :D

Haletha - 29 Czerwca 2006, 10:26

A ja jestem rocznik '83 i nigdy nie miałam strychu, ani nikogo w wojsku bądź milicji, a w mojej szkole nie było kółka chemicznego:(

Elam:
Cytat
jak do mnie doszlo, bylo jeszcze pol probowki. przechyliliam i wypilam

Ja kiedyś na lekcji wypiłam długopis i miałam język cały czarny:)

Fidel-F2 - 29 Czerwca 2006, 12:04

Ale atrament to nie jest alkohol. To po co piłaś?
gorat - 29 Czerwca 2006, 12:09

Z sokiem jagodowym sie pomylilo? :D
MrMorgenstern - 29 Czerwca 2006, 12:17

Haletha:

Cytat
A ja jestem rocznik '83 i nigdy nie miałam strychu, ani nikogo w wojsku bądź milicji, a w mojej szkole nie było kółka chemicznego:(


Młodemu pokoleniu można saletrę z ręką na sercu polecić. Uczy refleksu, spostrzegawczości, odwagi no i kretywności :D

Fidel-F2 - 29 Czerwca 2006, 12:23

Saletra to było to. Ojciec mnie nauczył :D .

Bączków z kapsli strasznie bał się nasz pies i zawsze gdy latały uciekał do budy. No i kiedyś taki jeden wleciał tam za nim (zupełnie przypadkowo, przysięgam). I od tego dnia biedak bał się ich na prawdę. :mrgreen:

Słowik - 29 Czerwca 2006, 12:24

I jeszcze obieranie korków z tekturki, żeby uzyskać środeczek, który potem rzucony na asfalt fajnie strzela :D
Nigdy nie zapomnę widoku dymu z uszu mojego brata po nieudanej próbie rozbrojenia korka.

Rafał - 29 Czerwca 2006, 13:31

No :mrgreen: I jeszcze paliły paznokcie na żółto :mrgreen:
elam - 29 Czerwca 2006, 13:47

Boze, jakim ja bylam grzecznym dzieckiem...... :mrgreen:
Pako - 29 Czerwca 2006, 15:11

Dokładnie, elam... dokładnie te same myśli mam, jak czytam, co oni tu wypisują, sadyści i masochiści :P
elam - 29 Czerwca 2006, 15:14

i wariaci, piromaniacy-amatorzy.... :mrgreen:
mawete - 29 Czerwca 2006, 15:15

:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: ... lubie te robote...
Ixolite - 29 Czerwca 2006, 15:17

O, przypomnialo mi sie. W podstawowce wiekszosc podlog wylozona byla takimi plytkami z PCV. Latwo toto odpadalo i jeszcze latwiej sie psulo (samo ;) ) na mniejsze czesci, ktore potem sie swietnie nadawaly do rzucania. Wiec sie nimi rzucalismy. I jeden z kolegow na szycie glowy trafil :D Aaa, inny kolega kiedys sie bardzo dokladnie szpikulcowi cyrkla przygladal, tak dokladnie, ze az sie nim dzgnal w to oko. Szczesliwie tylko w biale, ale slad mial...
Fidel-F2 - 29 Czerwca 2006, 15:46

Kiedyś w nocy, ze Sztywnym, wnieśliśmy do szkoly (liceum) przez wcześniej specjalnie uchylone na parterze okno taczki, dwie skrzynki gruzu, trochę butelek po winie i wódce, łopatę i berecik. Taczki postawiliśmy na środku korytarza na II piętrze. Wypełniliśmy je gruzem, butelki rozsypaliśmy po podłodze. Zklasy bilogicznej wyciągneliśmy Adaśka (model szkieletu), ubraliśmy go w beret i dali do łapki łopatę. Rankiem się zaczęła jazda. :mrgreen: Najciekawsze, że "projektu" pozbyto się tak około 12-13, do tej pory nikt nie wiedział co z tym robić. No a póki stał to pielgrzymki waliły oglądać. Potem było jakieś śledztwo, ale niemrawe i rozeszło się po kościach. Ale emocje były.
mawete - 30 Czerwca 2006, 08:51

:bravo :bravo :bravo :mrgreen:

Kiedyś na trawnikach pod blokami były ustawione rakie spryskiwacze jak teraz w ogródkach (Komuno wróć.. :mrgreen: ) Z kolegą - mieliśmy chyba po 10-11 lat - namówiliśmy koleżanke... Rozebrała się i tańczyła śpiewając: "...tańczy golas, tańczy golas..." Zabawa się skończyła jak jej rodzice zobaczyli to przez okno... :mrgreen:

p.s. dzisiaj jest znaną prawniczką i pamięta sytuację - jak widać wszystkie doświadczenia w życiu się przydają :mrgreen:

reginald - 30 Czerwca 2006, 10:11

Przypomniało mi się jak kiedys na moim osiedlu ogarnęła wszytskich fala wycinania z metalu gwiazdek ninja. Każdy ćwiczył potem celność i rzucał czasem gdzie popadło. Najczęstszym obiektem ataku były drzewa, płoty i drzwi. Fala zainteresowania tym "sportem" opadła jednak gdy jedna z takich gwiazdek, rzucona przez ninja-amatora wbiła sie koledze w gardło i musiał pójść do domu z wystająca z szyi gwiazdką, bo nikt nie był na tyle odważny aby mu to wyjąć (bez znieczulenia off course). Po tym incydencie wszyscy amatorzy gwiazdek rozpłynęli się w powietrzu jak na prawdziwych ninja przystało :D i nikt juz oficjalnie z gwiazdkami się nie pokazywał
mawete - 30 Czerwca 2006, 10:27

reginald i dobrze że nie wyjmowali... przy odrobinie pecha mógłby się wykrwawić...


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group