To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - No, no... niezła sztuka!

Godzilla - 28 Marca 2009, 09:55

To co mówi Jewgienij, ciekawe jest. I wychodzi mi tak: jestem drobnomieszczanką jak jasna cholera. Moja znajomość muzyki jest mocno fragmentaryczna i oparta na kryterium: to mi się podoba a tamto nie, tego się dobrze słucha, a od tamtego skręcają się kiszki. Gorzej jest ze sztukami plastycznymi, tu orientację mam jeszcze mniejszą. Otóż nic nie mam przeciwko nowym trendom i prądom, o ile TFUrca solidnie bierze się do dzieła, wkłada w to co robi porządne opanowanie warsztatu i kawał własnej duszy. Może któregoś dnia zobaczę to na nowo i powali mnie na kolana. A może nie, za to powali kogoś innego. Tyle że nie zazdroszczę fachowcom-krytykom, od których oczekuje się, że będą odróżniać tego co przeciera nowe szlaki od maniaka czy hochsztaplera, który tworzy bezwartościowy badziew. Mają naprawdę trudne zadanie! I przypuszczam, że często brną w maliny, broniąc beztalencia. Co ma w tej sytuacji robić taki szaraczek jak ja?

Ano szaraczek zachowuje mnóstwo sceptycyzmu i patrzy na nowinki podejrzliwie. I skwapliwie kolekcjonuje tych kompozytorów, traktując to jako podręcznik. Czy fizyki też byś dzieci uczył oczekując że same dojdą do twierdzenia Pitagorasa i prawa Archimedesa? Trochę długo by to trwało, a i efekty niepewne :wink: Żeby szukać na własną rękę, trzeba mieć jakiś punkt wyjścia. To co się teraz dzieje w muzyce, kojarzy mi się ze współczesną matematyką i fizyką - bez doktoratu nie podchodź. Naprawdę trzeba przerobić solidne podstawy aby to liznąć.

Efektem jest nieszczęsny elitaryzm. Coraz mniej ludzi w ogóle chce klasykę bodaj powąchać. Nie znają podstaw. Mamy zastraszający odsetek ludzi wręcz chwalących się brakiem słuchu muzycznego. Smutne, że część z nich słuch miała, ale straciła od nieużywania.

Niech więc żyje drobnomieszczaństwo, któremu chce się słuchać bodaj przetrawionych świecidełek w kolekcji gazety X i kolekcjonować albumy z malarzami. Jest dziś zjawiskiem rzadkim i należy je chronić. Może komuś z nich zechce się ruszyć dalej na poszukiwania.

jewgienij - 28 Marca 2009, 12:10

Lynx, elitaryzm jest nieunikniony. Od tego, by się podobać, nie sprawiać trudności, utwierdzać nas w tym co, wiemy( albo wydaje nam się, że wiemy), nie ranić - jest sztuka czy kultura popularna.
Jaki jest odsetek ludzi czytających Prousta, słuchających Jazzu czy chodzących na "Warszawską Jesień" albo do teatru, nie tylko na "Testosteron"? Równie nikły, co w przypadku ludzi oglądających te instalacje ze śmieci czy fiuty na krzyżach. Nie oszukujmy się - i ludzie słuchający jazzu, i ci oglądający performance są dla innych oszołomami, a w najlepszym przypadku snobami. Ale to jest elita. A że jest taka przepaść między popkulturą a kulturą wysoką - no cóż, czyja to wina: artystów czy rozleniwionych konsumentów sztuki, przyzwyczajonych do prostych komunikatów?

Godzilla


Przecież nie mówię, że zbieranie tych serii to coś złego albo obciach. Ale na podstawie tych płytek i albumów nie można już się uważać za człowieka na tyle zaznajomionego ze sztuką, aby decydować, co jest twórczością, a co Tfurczością. 90% tych kolekcji stanowią obrazy i utwory, które zdążyły już wejść do kultury popularnej, czyli bardzo się zbanalizowały. Wszystkie te "Ostatnie Wieczerze", "Loty Walkirii" albo Piąte Symfonie zamieniły się w gumy do żucia dla oczu i uszu.
Lepszą lekcją będzie np. program drugi polskiego radia albo TVP Kultura, gdzie przeplatają się najrozmaitsze rzeczy. Jeśli chodzi o plastykę, ja np. nie czuję się kompetentny wyrokować, co jest teraz dobre, a co złe, bo ocena "na chłopski rozum" to już od ponad stu lat nie działa. To, że coś jest stworzone np. ze śmieci albo członków, nie jest dla mnie problemem. To tylko materiał. Jakby było ze złota, to by było lepsze jako dzieło sztuki? Ważne co się z tym robi, a nie z czego. Caravaggio malował świętym brudne pięty i był większy skandal niż my teraz mamy z tym nieszczęsnym członkiem. Michałowi Aniołowi też się dostało za goliznę, Flaubert miał proces sądowy, bo jego Bovary się w książce puszczała. Ówcześni sędziowie też chcieli decydować, co jest sztuką i jak powinna wyglądać, czego jej nie wolno, bo to już obraza albo obliczone na skandal.

Dabliu - 28 Marca 2009, 12:32

jewgienij napisał/a
no cóż, czyja to wina: artystów czy rozleniwionych konsumentów sztuki, przyzwyczajonych do prostych komunikatów?


Ale to właśnie fiut na krzyżu jest prostym komunikatem. Wystarczy przeczytać wyjaśnienie i już wszystko staje się jasne. Z wieloma bardziej klasycznymi dziełami sztuki nie da się tak łatwo postąpić. Nawet jeśli ktoś Ci to przetłumaczy, i tak musisz sam się przyjrzeć, odszukać przekaz w dziele.

Godzilla - 28 Marca 2009, 12:33

To co zna a przynajmniej słyszał przeciętny człowiek, w tej chwili można policzyć na palcach lewej ręki. Z moimi upodobaniami czuję się gatunkiem wymierającym.
jewgienij - 28 Marca 2009, 12:58

Dabliu napisał/a
jewgienij napisał/a
no cóż, czyja to wina: artystów czy rozleniwionych konsumentów sztuki, przyzwyczajonych do prostych komunikatów?


Ale to właśnie fiut na krzyżu jest prostym komunikatem. Wystarczy przeczytać wyjaśnienie i już wszystko staje się jasne. Z wieloma bardziej klasycznymi dziełami sztuki nie da się tak łatwo postąpić. Nawet jeśli ktoś Ci to przetłumaczy, i tak musisz sam się przyjrzeć, odszukać przekaz w dziele.


Nie widziałem tego i nie czytałem objaśnienia. Jeśli tak jest, to nie żadna sztuka tylko publicystyka i efekciarstwo. Ale nie rekwizyt temu winny, tylko to, że nie miał artysta lepszego na to pomysłu.

A tak swoją drogą, o co chodziło? O krytykę patriarchatu w kościele ;P: ?

Ixolite - 28 Marca 2009, 13:08

No ale sztuka, gdzie trzeba czytać podpisy żeby się dowiedzieć, że to sztuka, to jak dowcipy, w których trzeba tłumaczyć słuchaczom pointę.
jewgienij - 28 Marca 2009, 14:59

A na dowód, że ze wszystkiego można zrobić sztukę - przykład J.S. Bacha, który podpisał wielomilionowy kontrakt z Nokią. Taki ma być teraz oficjalny sygnał:

http://www.youtube.com/wa...feature=related

shenra - 28 Marca 2009, 15:06

W sumie do pewnego stopnia jest to przerażające. :?
merula - 28 Marca 2009, 15:36

jak dla mnie istotne odpowiedzenie sobie na pytanie czym jest sztuka. czy jest to akt kreacji i sposób wyrazu myśli, emocji, idei, czy jest to sztuka w pojęciu użytkowym, czyli coś, co uatrakcyjnia świat, życie itp, czy jest to produkt dla koneserów i krytyków. czy tworzy sie ją dla siebie, czy dla innych odbiorców, a jeśli tak , to jakich.
Jeśli założymy, ze nie jest to krzyk duszy tylko dla niej tworzony, to wchodzimy na teren odpowiedzi na pytanie, z kim chcę nawiązać kontakt poprzez swoje dzieło.
ale w każdym z tych przypadków należy wykazać minimum dbałości o to, aby przekaz był zrozumiały.

dla mnie sztuka powinna zakładać chęć przekazania jakiejś treści, w sposób, który da szansę nie tylko skrajnie wysublimowanym odbiorcom. nie bawi mnie sztuka dla krytyków, bo traci to sens. krytyk powinien odnosić się co najwyżej do technicznej wartości dzieła, warsztatu twórcy, ewentualnie trafności wyboru sposobu przekazu.
inaczej sztuka staje się takim właśnie zjawiskiem, jak obecnie, że poza niewielkim gronem "wtajemniczonych", kąpiących się w tym sosie, nie wywołuje zainteresowania i emocji szerszego grona odbiorców. i wcale nie uważam za ideał sztuki dla mas i zrozumiałej dla wszystkich, gdyż nie wszyscy mają potrzebę i wrażliwość potrzebną do jej odbioru.

Lynx - 28 Marca 2009, 16:43

jewgienij napisał/a
Jaki jest odsetek ludzi czytających Prousta, słuchających Jazzu czy chodzących na Warszawską Jesień albo do teatru


No to jestem elyta :twisted: Tyle, że oprócz Jazzu słucham także popu, oglądam seriale i czytam sf.

Odbiór tego, co jest sztuką, jest całkowicie subiektywny. Tak, jak i ocena tego, co nią nie jest. Upowszechnienie wcale nie musi być zbanalizowaniem. To kwestia odbioru.

Martva - 30 Wrzeœśnia 2009, 15:24

Ktoś tu jeszcze zagląda? Bo ja chciałam pogadać o aktach w kontekście sztuki i nie-sztuki. Gdzie jest granica?
Fidel-F2 - 30 Wrzeœśnia 2009, 15:27

na Odrze i Bugu
Martva - 30 Wrzeœśnia 2009, 15:31

:mrgreen:
Nawet nie mam siły się wkurzyć ;P:

Easy - 30 Wrzeœśnia 2009, 15:31

Fidel-F2 napisał/a
na Odrze i Bugu


Mistrzu ciętej riposty - mogę zostać twoim uczniem? Mogę, mogę, mogę?

Fidel-F2 - 30 Wrzeœśnia 2009, 15:32

a egzamin zdałeś?
Easy - 30 Wrzeœśnia 2009, 15:36

Z życia? Jak najbardziej!
Agi - 30 Wrzeœśnia 2009, 17:38

Martva napisał/a
Bo ja chciałam pogadać o aktach w kontekście sztuki i nie-sztuki. Gdzie jest granica?

Granica zaczyna się i kończy na dobrym smaku, a ten , jak i gust każdy ma własny.
Dla mnie widok powiązanych nagich, bądź prawie nagich kobiet jest przykry i nie kojarzy mi się ze sztuką, jeśli już to ze sztuką mięsa, czyli baleronem.

RD - 30 Wrzeœśnia 2009, 18:04

Bo bondage to rodzaj seksualnej zabawy, a nie sztuki. I zanadto kojarzy się z praktykami sadomaso.
Adon - 30 Wrzeœśnia 2009, 18:14

Bo ja wiem? Tylko od artysty zależy, co nazwie sztuką (vide krzyże z penisami). IMO bardziej to kwestia wrażliwości - dla jednych to będzie akceptowalne więc sztuka jak najbardziej, dla innych ohyda, bluźnierstwo, kicz etc. Wcale tak szybko bym czegoś sztuką nie nazywał i odwrotnie - nie odbierał miana sztuki.
Zresztą czas i tak wszystko zweryfikuje - antyczna pornografia jest często-gęsto dla nas teraz sztuką przez duże S. ;P:

Romek P. - 30 Wrzeœśnia 2009, 18:35

To samo z Degasem i jego tancerkami. Ciekawe, jakby je odebrano dziś...
jewgienij - 30 Wrzeœśnia 2009, 18:55

Od dwóch tysięcy lat nagi mężczyzna przybity do krzyża jest dziełem sztuki, nikt nie odbiera tego dosłownie jako sadystycznej tylko przyjemności w przedstawianiu cierpienia. Więc albo uznamy ten przypadek za niesmaczny i niegodny obrazu, albo pozwolimy artystom wypowiadać się za pomocą symboli, jakie uznają za stosowne, a nie tych, które wpierw zaakceptuje komitet osiedlowy.
Agi - 30 Wrzeœśnia 2009, 19:31

jewgienij, nikomu nie narzucam własnego zdania, mówię że mnie się to nie podoba, ponieważ uważam, że mam prawo do wyrażenia własnego zdania.
Bardzo więc proszę, nie wyjeżdżaj tu z komitetem osiedlowym, bo znowu dyskusję zamienimy w pyskusję.

jewgienij - 30 Wrzeœśnia 2009, 19:42

Inaczej to sformułowałaś. Że granica polega na dobrym smaku.
W przypadku spotkań osiedlowych, gdzie radzi się nad wystrojem świetlicy tak, ale nie w przypadku sztuki - stąd ten komitet. Nie piłem osobiście do Ciebie, zaznaczyłem, że sztuka nie ma nas utwierdzać w poczuciu dobrego smaku ani w samozadowoleniu. Od tego jest popkultura, żeby nam schlebiać. Sztuka ma nas wyprowadzać z równowagi i zmuszać do myślenia oraz przewartościowań.

Zdanie każdy ma swoje, ja też nie jestem entuzjastą wielu działań artystycznych, ale wyznaczanie granic sztuki zostawmy może artystom i krytykom sztuki.

Agi - 30 Wrzeœśnia 2009, 20:03

jewgienij napisał/a
Inaczej to sformułowałaś. Że granica polega na dobrym smaku.

Ponieważ tak uważam w kontekście aktu.
I proszę nie ustawiaj dyskusji w ten sposób, że jeśli ktoś nie jest artystą lub krytykiem sztuki powinien milczeć ewentualnie chłonąć dzieła z nabożnym podziwem.

jewgienij - 30 Wrzeœśnia 2009, 20:17

Ale wiesz przecież, że wolność wyrażania poglądów nie polega tylko na tym, że można uznać kogoś za pozbawionego dobrego smaku, ale i na przyjęciu do wiadomości i nie obrażaniu się, kiedy ktoś inny uważa to za bezpodstawne. Wchodzimy w błędne koło.
illianna - 30 Wrzeœśnia 2009, 20:20

a propos :lol:
nagi mężczyzna, czy sztuka?

jewgienij - 30 Wrzeœśnia 2009, 20:22

To Ameryka :D , a raczej ta gorsza Ameryka.Oni do dzisiaj nie wiedzą, komu wypłacić tantiemy za pomysł na Troję.
illianna - 30 Wrzeœśnia 2009, 20:24

jewgienij, no toż właśnie jako przykład drobnomieszczaństwa w dużym państwie to podałam

a tu kontrowersyjne kampanie reklamowe

Agi - 30 Wrzeœśnia 2009, 20:25

jewgienij napisał/a
Ale wiesz przecież, że wolność wyrażania poglądów nie polega tylko na tym, że można uznać kogoś za pozbawionego dobrego smaku, ale i na przyjęciu do wiadomości i nie obrażaniu się, kiedy ktoś inny uważa to za bezpodstawne. Wchodzimy w błędne koło.

Owszem wchodzimy, ale po części dlatego, że oderwałeś moją odpowiedź od pytania Martvej;

Agi napisał/a
Martva napisał/a:
Bo ja chciałam pogadać o aktach w kontekście sztuki i nie-sztuki. Gdzie jest granica?


Granica zaczyna się i kończy na dobrym smaku, a ten , jak i gust każdy ma własny.

Przeczytaj to jeszcze raz i napisz, czy ja komukolwiek coś narzucam lub czegoś zabraniam?

illianna - 30 Wrzeœśnia 2009, 20:27

nawet srajtaśmę można reklamować przy pomocy sztuki o tak


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group