To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Summa Technologiae - Instytucjonalny plagiaryzm

Zerowiec - 26 Lutego 2007, 11:38
Temat postu: Instytucjonalny plagiaryzm
Kupiłem nową, nowo wydaną książkę, autor – dr hab., prof. nadzwyczajny Akademii Obrony Narodowej, otwieram ją i czytam:
„Walki toczyły ze sobą uzbrojone w narzędzia kamienne grupy wojowników paleolitycznych, walczące z rywalami o pożywienie, kobiety i tereny łowieckie. Zrodziły się także i inne pobudki. Rywalizacja osobista, dążenie do dominacji, chęć wyzwolenia się spod obcego panowania stały się w przyszłości przyczyną konfliktów i wojen.”

Brzmi znajomo, sięgam więc po wydaną parę lat temu książkę zachodnich autorów. Co znajduję:
„Pierwsze starcia zbrojne toczyły ze sobą uzbrojone w narzędzia kamienne grupy wojowników paleolitycznych, walczące z rywalami o pożywienie, kobiety i tereny łowieckie. W pewnym momencie naszej historii zrodziły się także i inne pobudki – rywalizacja osobista, dążenie do dominacji, chęć wyzwolenia się spod obcego panowania – które stały się w przyszłości przyczyną konfliktów i wojen.”

Dalej jest jeszcze gorzej. Autor zrzyna słowo w słowo, nawet bez drobnych zmian tak jak na początku. Dobra, rozumiem. Wszyscy zrzynają, ale żeby tak bezczelnie? Jeżeli już chce się przepisywać kogoś słowo w słowo powinno się mieć choć tyle przyzwoitości, żeby dokonywać plagiatu z dzieł nigdy dotąd nie wydanych w Polsce.

Problemem polskiej nauki jest to, że nikogo nie uczy się plagiaryzować z umiarem, subtelnie, inteligentnie, zachowując pewne pozory – tak jak to ma miejsce na zachodzie.

Wszystko zaczyna się już w szkole podstawowej. Zamiast opisać coś swoimi słowami, jedynie na podstawie materiałów, każdy woli zrzynać słowo w słowo, bo tak jest i łatwiej, i otrzyma się lepszą ocenę.

To samo w liceum. Weźmy przykład. Zadanie: napisać pracę na temat ekologii. 30 osób bierze podręcznik i przepisuje słowo w słowo odpowiedni rozdział. Później na zajęciach wyrywkowo różne osoby czytają swoje prace. Każda jest prawie dokładnie identyczna, i posługuje się tekstem żywcem zerżniętym z podręcznika bez żadnych, choćby nawet kosmetycznych, zmian. Normalnie parodia. Następnie 30 osób oddaje pracę i po tygodniu na następnych zajęciach otrzymuje 4 albo 5 (w zależności od tylko nauczycielowi znanych kryteriów, najprawdopodobniej niemerytorycznych, bo przecież same prace są w zasadzie identyczne, do tego żywcem przepisane z podręcznika, więc za jakąkolwiek niedoskonałość winę ponosi podręcznik a nie uczeń).

Tłumany nauczające w szkołach na prawdę są tak ślepe, czy tylko udają, że nic nie widzą? A może po prostu wychodzą, ze skądinąd słusznego, założeia, że w Polsce plagiat, plagiat bezczelny i oczywisty, to norma?

I jak tu się dziwić, że później na studiach i na uczelni sprawy wyglądają tak samo?

Romek P. - 26 Lutego 2007, 11:43
Temat postu: Re: Instytucjonalny plagiaryzm
Należy wbijać za takie rzeczy na pal, moim skromnym zdaniem.
Daj nazwiska autorów oryginału i tego pana plagiatora, ok?

Haletha - 26 Lutego 2007, 11:58

Nowy warsztat dziennikarza

Przychodzi mi na myśl pewna książka z dziedziny historii ubiorów, w której znajdują się dokładnie te same rysunki, co w innej, bardziej znanej. Warstwa merytoryczna, jeśli dobrze pamiętam, też jest podobna...

Ixolite - 26 Lutego 2007, 12:01

Tak sie wtruncę trochi, ale mam na uczelni paru wykładowców z AON i... powiem tak, przestaje mnie dziwić cokolwiek...
Anonymous - 26 Lutego 2007, 12:08

Zerowiec napisał/a
Tłumany nauczające w szkołach na prawdę są tak ślepe, czy tylko udają, że nic nie widzą? A może po prostu wychodzą, ze skądinąd słusznego, założeia, że w polsce plagiat, plagiat bezczelny i oczywisty, to norma?


Jednak fajnie by było, gdybyś nie wrzucał wszystkich do jednego wora. Mówię to jako tuman nauczający w szkole. :) Poza tym trochę trudno usprawiedliwiać pana doktora w ten sposób.

Zerowiec - 26 Lutego 2007, 13:00

Cytat
Należy wbijać za takie rzeczy na pal, moim skromnym zdaniem.

Dobra, wbij na pal całą moją podstawówkę (właściwie to nawet należy im się) i liceum, z nauczycielami włącznie, bo to oni ponoszą największą winę.
Cytat
Daj nazwiska autorów oryginału i tego pana plagiatora, ok?

R. Ernest Dupuy i Trevor N. Dupuy, Historia wojskowości, tłum. Marek Urbański; Jarosław Piątek, Taktyczny wymiar walki zbrojnej.
Cytat
Poza tym trochę trudno usprawiedliwiać pana doktora w ten sposób.

Nikogo nie usprawiedliwiam, częściowo ironizuję, a częściowo po prostu stwierdzam fakt, że winny jest w gruncie rzeczy system, który naucza już od młodości, że plagiat i parodia etyki zawodowej to norma.

Plagiat jest trochę jak onanizm. Normalny w podstawówce, ale w liceum powinno się już nauczać ludzi jak wyjść poza niego, i że jest on (plagiat, nie onanizm oczywiście) czymś niestosownym.

Romek P. - 26 Lutego 2007, 13:14

Zerowiec napisał/a
Cytat
Należy wbijać za takie rzeczy na pal, moim skromnym zdaniem.

Dobra, wbij na pal całą moją podstawówkę (właściwie to nawet należy im się) i liceum, z nauczycielami włącznie, bo to oni ponoszą największą winę.


Ja wyraziłem się jasno: na pal wbić plagiatora.
O systemie można rozmawiać, ale nie w ramach odpowiedzialności zbiorowej, Zerowcu. Przy czym zauważę, że plagiatorom zaczęło się odbierać nawet tytuły naukowe, więc jeżeli dyskusja ma być sensowna, to bez uogólniania na takim poziomie, że wszyscy są winni/niewinni :)

Zerowiec - 26 Lutego 2007, 13:22

Cytat
Ja wyraziłem się jasno: na pal wbić plagiatora.

Cała moja klasa w liceum składała się tylko i wyłącznie z plagiatorów. W innych było pewnie identycznie.

Romek P. - 26 Lutego 2007, 13:38

Słuchaj, nawet w prowokowaniu warto zachować umiar :) zatem jasno i wyraźnie (i na koniec, bo tylko mnożymy posty):
Ty możesz sobie wbijać na pal, kogo tam chcesz, to nie moja sprawa. Albo i nie wbijać, co mi tam.
Ja wbiłbym na pal Jarosława Piątka, autora "Taktycznego wymiaru walki zbrojnej", jeśli bowiem wiernie cytujesz z obu książek, to bez wątpienia dopuścił się kradzieży intelektualnej.

baron13 - 26 Lutego 2007, 16:02

Po mojemu, to plagiaty bynajmniej nie są jakimś zasadniczym problemem polskiej nauki. Po pierwsze,brak kasy. Długo brak kasy. Po drugie, społeczeństwo i jego przedstwiciele nie mają pojęcia, co z tej nauki ma być. Naukę traktuje się jak rodzaj dobrego wychowania. Naukowcy powinni dostarczyć politykom zamówionych wyników. Z tego wynika problem kolejny: chcesz coś zrobić sp... z tego kraju. Zwłaszcza, jeśli marzysz o czymś pomiarowym. Tu na miejscu można zająć się komputerowymi symulacjami, przyczynkami teoretycznymi, ewentualnie opracowywaniem wyników, jeślinikt nie przeszkadaza. Plagiaty to zjawisko w dziedzinach w których jest bardzo źle. Jeśli plagiat przechodzi, toznaczy, że recenzent tutka i nie czytał, albo czytał i zapomniał na skutek sklerozy, albo czytał i ma gdzieś. Tak jest po mojemu. Jeśli ktoś rżnie żywcem, i da się to znaczy, że ta dziedzina w kraju praktycznie zdycha.
Zerowiec - 26 Lutego 2007, 17:43

Cytat
Po mojemu, to plagiaty bynajmniej nie są jakimś zasadniczym problemem polskiej nauki.

Nie wiem jak jest wśród naukowców akademickich. Mówiąc o nauce miałem na myśli bardziej tą niską naukę: podstawówka (z tym że akurat tam nie wymagam nawet minimalnych standardów), liceum, prace naukowe na studiach do poziomu pracy licencjackiej, prace popularnonaukowe.
Cytat
Naukowcy powinni dostarczyć politykom zamówionych wyników.

Tak było zawsze. Jeżeli istnieje w społeczeństwie potrzeba na naukowe udowodnienie jakichś tez (np. na udowodnienie wyższości rasy aryjskiej, czyli europejczyków, czyli niemców, albo odwrotnie, udowodnienie tego że żadna rasa nie jest lepsza od innej, a zwłaszcza, że rasa biała w szczególności nie jest lepsza od innych ras, zwłaszcza czarnej) to znajdą się naukowcy gotowi owe tezy udowodnić.
Cytat
Jeśli plagiat przechodzi, to znaczy, że recenzent tutka i nie czytał, albo czytał i zapomniał na skutek sklerozy, albo czytał i ma gdzieś.

Albo nie czytał i nie zamierza czytać, bo płacą mu nie za znajdywanie błędów w recenzowanych publikacjach, ale właśnie za nieznajdywanie jakichkolwiek błędów (wspomniana praca, choć popularnonaukowa, ma wymienionych dwóch innych dr hab. jako recenzentów).
Cytat
Jeśli ktoś rżnie żywcem, i da się to znaczy, że ta dziedzina w kraju praktycznie zdycha.

Najwyraźniej historia wojskowości zdycha, bo (podobno) plagiaryzm i chałturnictwo to w tej dziedzinie norma (przynajmniej w popularnonaukowych opracowaniach powszechnie dostępnych w księgarniach). Stąd sam fakt plagiatu nawet mnie specjalnie nie zdziwił, jedynie jego bezczelność.

Haletha - 19 Marca 2007, 11:09

Czytam sobie przyjemną młodą książęczkę dotyczącą życia codziennego w średniowieczu w pewnej części Polski. Trafiam na urywek:
"urządzenie łaźni dworskich w X-XIII wieku niewątpliwie daleko odbiegało od prymitywizmu budek łaziebnych z IX-Xw. Na podgrodziach łaźnie mogły mieć wymiary dwóch domów mieszkalnych, jak to pokazały wykopaliska gnieźnieńskie, gdzie łaźnia z początku rozwiniętego średniowiecza miala wymiary 2, 35 x 4, 5 m, i gdańskie, gdzie do końca tego okresu analogiczny wymiar przyziemia wynosił 4, 5 x 4, 5 m.".
Nic mi wprawdzie nie świta, ale otwieram świętą od lat klasykę gatunku i wzrok pada mi na słowa:
"urządzenie łaźni dworskich w X-XIII wieku niewątpliwie daleko odbiegało od prymitywizmu budek łaziebnych...".
Ekhm, ekhm. Bez komentarza.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group