To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Publicystyka - Najlepsza publicystyka numeru 14

gorat - 18 Grudnia 2006, 12:42
Temat postu: Najlepsza publicystyka numeru 14
Y, żart to czy nie? Podobno niektórzy już wczoraj mieli :roll:
Głosować, głosować, niech się znowu nie okaże, że publicystyka ma najmniej ocen!

Tomcich - 18 Grudnia 2006, 22:56

No to ja będę pierwszy. :mrgreen: Obydwa teksty mi się podobały, ale że trzeba wybrać tylko jeden to mój głos idzie na U&O.
savikol - 19 Grudnia 2006, 10:25

Mr Cebula – jak zwykle ciekawy i pouczający tekst, ale ciężki styl pisania tego pana męczy mnie okrutnie. SFFH to nie American Journal of Science. Litości! Przydałoby się trochę wyluzować, pójść bardziej w stronę felietonu. Jakaś ciekawa anegdotka, czy dygresyjka, by nie zaszkodziła. Rozumiem, że Cebula stara się pisać w przystępny sposób, zrozumiały dla przeciętnego użytkownika SFFH, ale lite kolumny tekstu o możliwościach zastosowania silnika Stirlinga, przetkane suchymi liczbami, prawdopodobnie sporo tych czytelników odrzucą.

U&O – ale się ubawiłem czytając ten artykuł, po same pachy! Powiem więcej – boki mi odpadły. Doskonała rzecz! :bravo :bravo :bravo
Od razu zacząłem się zastanawiać, jakie jeszcze bzdury można w tym temacie wymyślić. Zapraszam do zabawy:
1. Konieczność szybkiego poruszania się po rozległych obszarach Rzeczpospolitej wymusiłaby na naszych przodkach znalezienie innych rozwiązań. Myślę, że w pierwszej kolejności sięgniętoby do zasobów naturalnych. Jakie jeszcze zwierzęta lubią Polacy? Psy. Jak wiadomo hodowcy w łatwy sposób kierują ewolucją tych zwierzaków kształtując je w mniej lub bardziej użyteczne rasy. Jeśli można wychodować psy wodołazy, psów ratowników, czy przewodników to można i psy zaprzęgowe, a nawet zaprzęgowo-bojowe. Haski potrafią bez odpoczynku ciągnąć sanie przez długie kilometry, cóż zatem dla takich psiaków Dzikie Pola? Pikuś. A jakby stworzyć rasę bitewną? Nie dość, że ciągnącą rydwany, to do tego rozszarpującą Szweda, Turka i Moskala potężnymi zębiskami? To by było coś.
2. Psy nie nadają się do transportu sprzętu ciężkiego. W XVII wieku Turcy używali wielbłądów do przenoszenia lekkiej artylerii. Nie wiem nawet, czy nie dawali ognia bezpośrednio z wielbłądziego grzbietu. Wielbłądy da się także użyć do szarzy, o czym doskonale wiedzą Beduini. Cóż to byłby za widok – husarz ze skrzydłami na wielbłądzie… Polacy w tamtych czasach sprowadzali z bliskiego wschodu, a nawet z Afryki lamparcie skóry jako część wyposażenia towarzysza husarskiego. Dlaczego nie mogliby importować kilka stad wielbłądów? Pewnie dałoby się przystosować te stwory do życia w naszych warunkach klimatycznych. No i ciężką kawalerię i artylerię mamy załatwioną.
3. Tragiczna sytuacja spowodowana morem koni (chorobą wściekłych koni? końską śmiercią?) wymusi też jakieś próby rozwiązań technicznych. Co zrobią skrzydlaci jeźdźcy bez koni? Polecą. Mędrcy z wydziału nauk oświeconych Uniwersytetu Jagiellońskiego zaczną czaszkować i tylko patrzeć jak w polskie niebo polecą balony na ciepłe powietrze, a potem płócienno-drewniane cepeliny. Któryś naukowiec na pewno sięgnąłby po szkice Leonarda Da Vinci i skonstruował ornitopter.

Pewnie Odsiecz Wiedeńska wyglądałby trochę inaczej. Król nie wysyłał z samobójczą misją rozpoznania terenu chorągwi jazdy. Poleciał szwadron ornitopterów hetmana polnego Sieniawskiego, łopotem drewnianych skrzydeł wzbudzając popłoch na tureckich pozycjach, a przy okazji rażąc wroga ogniem pokładowych dział. Wściekły Mustafa pasza wydał rozkaz do ataku sipahom – sułtańskiej doborowej jeździe (wielbłądziej rzecz jasna), która ruszyła za oddalającymi się ornitopterami (napędzane siłą mięśni miały krótki zasięg o czym doniósł Mustafie turecki wywiad). Sipahowie zostali błyskawicznie oskrzydleni przez oddziały lisowszczyków na wargach. Lekka jazda na bojowych ogarach rozerwała na strzępy zaskoczonych Turków, zanim ci zdążyli choćby powiedzieć Allach agbar. Otworzyło to drogę do szarzy dla jazdy ciężkiej. Husaria runęła na tureckie pozycje wśród ryków i siarczystych splunięć polskich wielbłądów…

Podsumowując – PUNKT dla chłopaków, za kupę zabawy. Z niecierpliwością czekam na kolejny artykuł.

dzejes - 19 Grudnia 2006, 18:40

Cytat
savikol
1. Konieczność szybkiego poruszania się po rozległych obszarach Rzeczpospolitej wymusiłaby na naszych przodkach znalezienie innych rozwiązań. Myślę, że w pierwszej kolejności sięgniętoby do zasobów naturalnych. Jakie jeszcze zwierzęta lubią Polacy? Psy. Jak wiadomo hodowcy w łatwy sposób kierują ewolucją tych zwierzaków kształtując je w mniej lub bardziej użyteczne rasy. Jeśli można wychodować psy wodołazy, psów ratowników, czy przewodników to można i psy zaprzęgowe, a nawet zaprzęgowo-bojowe. Haski potrafią bez odpoczynku ciągnąć sanie przez długie kilometry, cóż zatem dla takich psiaków Dzikie Pola? Pikuś. A jakby stworzyć rasę bitewną? Nie dość, że ciągnącą rydwany, to do tego rozszarpującą Szweda, Turka i Moskala potężnymi zębiskami? To by było coś.



Teza, że Polacy wybitnie lubią psy nie znajduje potwierdzenia w historii, ale pomińmy to ;)

Nie bez powodu psy pociągowe wykorzystywane były jedynie w klimacie zimnym - bo ciągnęły sanie, nie wózki. Czemu? Odpowiedź banalnie prosta dla każdego kto choćby widział psi zaprzęg ćwiczący "na sucho" z wózkiem - potwornie rzuca całym składem, wszystko podskakuje, żaden znany wtedy materiał nie wytrzymałby takich warunków użytkowania.

Psy "wojenne" istniały, starożytni Rzymianie prawdopodobnie wykorzystywani protoplastów molosów, jednak nigdy w historii psy nie były wykorzystywane na szerszą skalę w działaniach wojennych. Powodów jest mnóstwo, nie będę teraz wyliczał, bo to nie miejsce.
W każdym razie kompletnie nierealne :)

A co do ciągnięcia rydwanów - zmilczę biorąc to za dowcip ;)

savikol - 19 Grudnia 2006, 20:27

Eeee... Chyba dałem za mało emotikonów. Cały mój post jest raczej żartem, myslaem, że od razu widać. Napisałem w ataku głupoty w czasie wyjądkowo nudnej przerwy w robocie. Sorry.
Gustaw G.Garuga - 19 Grudnia 2006, 20:50

savikolu, ja przeczytałem śmiejąc się szeroko i bez żadnych wątpliwości, że to żart :) Trudno zreszta inaczej, skoro na początku posta stoi jak wół, że to bzdury i że zapraszasz do zabawy :mrgreen: Ja się ubawiłem!
Słowik - 20 Grudnia 2006, 11:42

Laszlo i Attilla tym razem dali czadu. Zdecydowana przeciwwaga dla poważnego Adama C., który oczywiście trzyma poziom, ciekawy jak zwykle.
Z przyjemnością jednak zapunktuję duetowi.

Adanedhel - 20 Grudnia 2006, 11:47

Głos na Cebulę. Znowu mi się podobało, chociaż wizja nie była nowa. Ale te szczegóły techniczne :mrgreen:
U&O - ubawiłem się nieźle. Ale, jak to mam ostatnio w zwyczaju, będę musiał się przyczepić.
Jakbym miał oceniać to dałbym odpowiednio 4+ i 4-.

gorim1 - 20 Grudnia 2006, 16:36

głos stanowczo na cebulę standardowo na wyższym poziomie od U&O
NURS - 20 Grudnia 2006, 17:12

Dzieki wam, bracia i siostry. Nastepny proszę.
Aga - 20 Grudnia 2006, 17:48

Głos idzie na U&O. Wzrost formy widzę :D
Cebula - jak zwykle. Do połowy może być, później już niekoniecznie.

Fidel-F2 - 20 Grudnia 2006, 18:45

oba fajne

Mam zastrzeżenia do U&O. Jeśli grypa nie wybiła, jak piszecie, wszystkich koni i co ciekawsze była raczej lokalną, polska przypadłością to widze taką sytuację:
1. Polacy na potęgę sprowadzają konie
2. Ponieważ część przeżyła, musiała zdobyć odporność na chorobę ewentualnie posiadać geny uodparniające. Ciągła praca hodowców doprowadziła by do wykształcenia bardzo odpornego konia, któremu niewiele byłoby w stanie zaszkodzić.
3. Konnica tak czy siak istnieje, może w trochę bardziej okrojonej formie.
4. Kawaleria w II RP z założenia miała przemieszczać się konno a walczyć pieszo, bardziej w tym będąc podobna do dawnej dragonii niż husarii. Walki kawalerii z czołgami we wrześniu 39 to żaden ewenement. Mieli zresztą po temu niezłą broń. Ale raczej nie szarżowali.

Głos na Cebulę

tomay - 20 Grudnia 2006, 18:56

Cytat

savikol
Mr Cebula – jak zwykle ciekawy i pouczający tekst, ale ciężki styl pisania tego pana męczy mnie okrutnie ...


takoz i ja to odbieram, czasem z obrzydzeniem przypomina mi to podrecznik do fizyki :)

U&O – poszli szeroko z ta alternatywa, prawdziwa historia rozwija sie tak nieprawdopodobnie ze czasem ciezko w to uwierzyc, a jak jeszcze przestawi sie w niej jeden trybik to nawet wyobrazni moze zabraknac jakie zmiany moze to spowodowac...

Panom U&O jej na razie nie brakuje i chwala im za to :)

co do wielbladow: bodajze jeszcze w wojnie pol-radz (1920) jeszcze poludniowy front ukrainski mial oddzialy wielbladziej kawalerii wiec pewnie wczesniej tez by na to wpadli...

co do wojska to jeszcze "mały pikuś" jak mawia pewien polityk w porownaniu z tym jakie skutki nastapilyby w gospodarce i handlu przy braku podstawowego srodka transportu jakim byla wtedy szkapina (w zastępstwie moze: muły/woły/osly/wielblady/ baba(!?) ;) )...

żaden artykuł nie podobał mi się na tyle aby zdobyc mój głos - wstrzymuje sie...

bogow - 20 Grudnia 2006, 19:55

W tym miesiącu mój głos ponownie poszedł na tekst Adama Cebuli. Nie ma mowy o luzowaniu, tak trzymać :) Podręcznik fizyki? Obrzydzenie? ;)
"Końska grypa" jest znacznie lepsza od poprzedniego dwuczęściowego felietonu U&O, ale jednak minimalnie przegrała u mnie z "Alternatywy...".
Apeluję o rozbudowę działu publicystycznego, nawet kosztem komiksów.

Gustaw G.Garuga - 21 Grudnia 2006, 20:12

Oba teksty dobre. U&O bezpretensjonalnie, lekko i z polotem; można tylko żałować, że nie spiknęli się z savikolem, byłoby jeszcze lepiej :wink: Cebula tym razem koherentnie i jak zwykle kompetentnie. Trochę podobny tekst szedł niedawno w CzF, autorstwa Andrzeja Marksa; w obu otwarta konstatacja, że samochody jako własność indywidualnych użytkowników to poroniony pomysł. Tematyka energii zafrapowała mnie bardziej, niż końska, więc punkt.
Pako - 22 Grudnia 2006, 09:05

Cebula bardzo dobry.
U&O też nie są źli, też mi się tekst podobał i z przyjemnością przeczytałem, fajny cykl.
Ale Cebula lepszy mimo wszystko. Pkt dla Zwiebella.

Czarny - 22 Grudnia 2006, 09:07

Tym razem Cebula podobał mi się bardzo, a nawet bardziej odnosząc się do duetu. Bardzo fajna bezropna alternatywa. U&O też zajęli się alternatywą, ale wcześniejszą i głównie militarną, której nie jestem ani znawcą ani wielbicielem, ale tekst mnie zaciekawił. Niestety dla autorów mniej niż konkurencja, do której idzie PUNKT. Sorry, może być tylko jeden zwycięzca.
NURS - 22 Grudnia 2006, 10:34

Dzięki wszystkim, czekam na kolejne opinie.
Adashi - 22 Grudnia 2006, 13:14

Adam - Alternatywy osiem i pół Zdecydowanie punkt, bardzo ciekawy temat i interesujące rozwinięcie, samochody przyszłości super, i w tym miesiącu nawet niezbyt zawile :wink: PUNKT

Urbi et Orbi - Końska grypa To już nie alternatywa, tylko zgrywa, można poczytać i się zdrowo pośmiać :lol: bo śmiech to zdrowie. Chyba nawet lepsze niż poprzednie odcinki, ale niestety tym razem dyskusję z Adanedhelem chyba sobie darujemy, bo txt jest raczej żartem :mrgreen: Co myślisz Adanedhel?

P.S. NURSie Prosimy więcej publicystyki. Przegląd seriali to jaskółka :wink:

Adanedhel - 22 Grudnia 2006, 14:26

Zgadzam się, że jest raczej żartem, oraz, że jest lepszy od poprzednich. Jak już napisałem, całkiem mi się podobał...
W sumie chciałem coś od siebie dodać :twisted: , ale chyba masz rację. Daruję sobie. Powiem tylko, że w wypadku wymarcia koni bez regularnej armii na wzór zachodnioeuropejski Polska nie dałaby rady. Wagenburg też nie zawsze działał, a zwłaszcza w zalesionym terenie (jakiego w Polsce było dużo). A partyzantka... chłopom może i by odpowiadała, ale szlachcie na dłuższą metę nie - potraciliby majątki nie wychodząc do otwartej walki i co?

gorat - 26 Grudnia 2006, 14:53

baron - tym razem kapitalnie, chcę więcej! 8) Ostatnio coraz bardziej pociągają mnie te zagadnienia i zgodzę się z końcowym wnioskiem: te dwunożne buraki nie wykorzystują nawet możliwości dostępnych od ręki.

UetO - mniej przynudzania datami czy nazwiskami, konkretniej, lecz czegoś brakowało. Może dobitnego zakończenia wizji?

Na co daję głos jest chyba jasne? ;)

Edit:
Cytat
(...) 1/273. Czyli z energii cieplnej odzyskujemy mniej niż około 1/3 procenta.

Coś tutaj nie pasuje ;)

janek - 26 Grudnia 2006, 15:01

Konie mnie ani grzeją, ani ziębią, więc tym razem punkt dla Cebuli.

Mam bardzo poważne wątpliwości co do proponowanego alternatywnego transportu. Kto odważy się oprogramowac coś takiego? No i cały system jest diabelnie wrażliwy na awarie.

Co by nie mówić o samochodach, są poza konkurencją przy komunikacji podmiejskiej - zwłaszcza dla osób posiadających drugi dom na wsi.

Do miasta ideałem bylyby powolne, lekkie i tanie samochody elektryczne, które mogą w każdej chwili wjechać na szyny - zbliżone do opisanych w artykule.
Czyli jedziemy cicho i powolutku do najbliższego węzłą załadowczego, a potem błyskawicznie przemieszczamy się na drugi koniec miasta. Bez marznięcia na przystankach, bez dźwigania zakupów od przystanku autobusowego.

gorat - 26 Grudnia 2006, 15:10

Pal licho ten alternatywny transport - gdzie wydajne żarówki? Gdzie domowe elektrownie? :?
Adanedhel - 27 Grudnia 2006, 10:12

Domowe elektrownie to w sumie już nie fikcja. Przykładowo w Anglii można sobie ustawić obok domu sporej wielkości wiatraczek, a zamiast dachówek baterie słoneczne. Podobnie jest z pewnością i w innych krajach.
Drugą stroną medalu jest problem finansowy - taka zabawa jest wciąż piekielnie droga i nie zwraca się szybko.
Natomiast wizja przedstawiona w artykule to raczej przyszłość, chociaż nie odległa.

Żarówki to też nie fikcja. Obecne żarówki energooszczędne zużywają (o ile pamiętam) ponad 50% mniej energii niż tradycyjne, produkując przy tym tyle samo światła, i działając kilka razy dłużej. Problemem znowu są pieniądze. Pal licho zachód - jeśli chodzi o Polskę to przeciętny człowiek woli kupić za 2 zł tańszą, działającą ze cztery miesiące (jak dobrze pójdzie) i chłonącą mnóstwo elektryczności żarówę, niż za 30-40 zł energooszczędną.

baron13 - 27 Grudnia 2006, 19:33

gorat napisał/a
baron - tym razem kapitalnie, chcę więcej! 8) Ostatnio coraz bardziej pociągają mnie te zagadnienia i zgodzę się z końcowym wnioskiem: te dwunożne buraki nie wykorzystują nawet możliwości dostępnych od ręki.

UetO - mniej przynudzania datami czy nazwiskami, konkretniej, lecz czegoś brakowało. Może dobitnego zakończenia wizji?

Na co daję głos jest chyba jasne? ;)

Edit:
Cytat
(...) 1/273. Czyli z energii cieplnej odzyskujemy mniej niż około 1/3 procenta.

Coś tutaj nie pasuje ;)


To niestety zbyt skrócony skrót myślowy. Gdyby to był idealny silnik, to oczywiście trochę więcej niż ta 1/3 ale trzeba wziąć pod uwagę straty na konstrukcji silnika. Nie znalazłem danych. ile daje się naprawdę wydusić, ale podejrzewam, że to się ledwo kręci.

Gustaw G.Garuga - 27 Grudnia 2006, 21:07

Cytat
Adanedhel: przeciętny człowiek woli kupić za 2 zł tańszą, działającą ze cztery miesiące (jak dobrze pójdzie) i chłonącą mnóstwo elektryczności żarówę, niż za 30-40 zł energooszczędną.

Philipsy chodzą już po kilkanaście złotych. Pół roku temu udało mi się kupić w supermarkecie dwupak Polam za 8 zł, świecą wciąż biało i jasno :)

Adanedhel - 27 Grudnia 2006, 21:12

Pewnie zależy jak bardzo energooszczędne są :mrgreen: Albo niezupełnie orientuję się w temacie cenowym :oops:
Gustaw G.Garuga - 27 Grudnia 2006, 21:30

Są jakieś klasy oszczędności, nie pamiętam dokładnie oznaczeń, ale te za 8 to są 20 a świecą jak jasna (nomen omen) cholera.
baron13 - 28 Grudnia 2006, 11:18

Sprawność kompaktowych świetlówek jest prawie taka sama jak zwykłych świetlówek i wynosi ok 20 %. Tyle samo (chyba) wynosi sprawność LED-ów białych. Sprawność żarówek 3, 5% dla zwykłych chyba 8% dla halogenów.
mawete - 28 Grudnia 2006, 12:20

Głos na U&O.
baron13: text za bardzo oczywisty, ale niezbyt zrozumiały dla niefizyków.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group