Blogowanie na ekranie - Wheels of Fire
Godzilla - 19 Czerwca 2012, 08:05
O ile pamiętam, wszyscy dotarli.
Chal-Chenet - 19 Czerwca 2012, 10:50
Bo różnie to bywa. Ale jak dotarli, to świadczy jedynie o Twych talentach organizacyjno - przewodniczych.
And now for sth completely different - czy dziś jest dzień na Manowar?
Kai - 21 Czerwca 2012, 09:28
Był, ale jest i dzisiaj.
Zwłaszcza, jeśli czytasz Bernarda Cornwella "The pale horseman". Spróbuj.
Chal-Chenet - 21 Czerwca 2012, 13:05
Kai napisał/a | Był, ale jest i dzisiaj. |
Yeah! U mnie też, niezmiennie, od paru dni. To tzw. "syndrom zapętlenia".
Ten Cornwell wydaje się interesujący. Wyszedł po polsku?
Kai - 21 Czerwca 2012, 20:14
Wyszedł na pewno "Zimowy Król" czyli opowieść o królu Arturze, bardzo specyficzna. Ale popytam.
Chal-Chenet - 22 Czerwca 2012, 11:54
Ale generalnie mówisz, że warto?
Kai - 22 Czerwca 2012, 19:39
Warto. Cornwell jest... niesamowity.
May - 22 Czerwca 2012, 20:25
Kai, zdaje sie, ze poza trylogia arturianska (marnie przetlumaczona zreszta) pojawily sie po polsku jakies Sharpe'y i chyba ktos wydaje ten cykl o Alfredzie. Swoja droga powinnam go wreszcie przeczytac, bo to lokalna historia jakby nie bylo; Somerton czyli starozytna stolica krolestwa Wessexu jest zaledwie kilkanascie kilometrow od nas.
Kai - 22 Czerwca 2012, 20:35
May, ja to wszystko czytałam w oryginale, wiem, że wyszło po polsku, ale nie miałam odwagi Zaczarował mnie tą swoją ironiczną nie-magią. Jeśli ktoś sobie umie robić yaya z legendy, historii i czytelnika, to musi być OK.
The Pale Horseman jest tak idealny do Manowaru, że głowa mała.
Chal-Chenet - 22 Czerwca 2012, 23:49
Wierzę Ci. Z tym, że mój angielski nie jest chyba na tyle biegły, by przeczytać całą książkę. Poczekam aż i to wyjdzie po polsku.
May - 23 Czerwca 2012, 16:29
Chal-Chenet, praktyka czyni mistrza, przeczytanie ksiazki po angielsku nadal zajmuje mi o wiele wiecej czasu, niz po polsku, ale z 10-15 lat temu na Pratchetta potrzebowalam 3-4 tygodnie, teraz wystarcza mi max 10 dni (czytam znacznie mniej niz dawniej niestety). A mniej skomplikowane czytadla zwykle zajmuja mniej czasu. Musze dodac Cornwella do listy to read
Kai - 23 Czerwca 2012, 17:55
May, koniecznie. I oczywiście duet Preston & Child jeśli lubisz nowoczesnego Conana Doyle'a. A dla miłośników slangu i hardkoru serie Garretta Glenna Cooka i Felixa Castora Mike Careya
Kai - 23 Czerwca 2012, 19:46
Dzisiaj czas na Robesona, Lee Marvina i Ennio Morricone Czasem tak mam
Czyli owijka wokół butelki chardonnay i słuchamy muzyki Co kocham absolutnie. Niestety zaraz mecz i cza będzie przerwać.
Ale po meczu reprise i słuchamy... a zobaczę czego http://www.youtube.com/watch?v=YmfswFfL3Vo to tak póki co.
Chal-Chenet - 23 Czerwca 2012, 22:48
May, wiem jak to jest z tą praktyką, ale jest i druga strona medalu. Jak się skupię na angielskiej książce i i zajmie mi to siłą rzeczy więcej czasu, to przeczytam wtedy mniej książek po polsku. Dla mnie równanie jest proste. Wolę w tym samym czasie 3 po polsku niż 1 po angielsku...
Kai - 24 Czerwca 2012, 05:08
Chal-Chenet, ale jak nie zaczniesz, to się nie nauczysz. Ja doszłam już do punktu, w którym po przeczytaniu książki nie jestem pewna, w jakim ją czytałam języku. Oczywiście to wiele lat czytania, ale warto.
Kasiek - 24 Czerwca 2012, 07:42
Ja się muszę wziąć za naukę języka od nowa... Bo brak kontaktu z angielskim robi straszne spustoszenia w pamiętanych słówkach. Kiedyś też czytałam jakieś prostsze czytadła po angielsku, teraz "Rozważna i romantyczna" w szpitalu okazała się dość ciężka...
Kai - 24 Czerwca 2012, 19:29
Kasiek, komu to mówisz, studiowałam w ZSRR, w domu francuski miałam od niemowlęcia i oba te języki musiałam sobie teraz przypominać, bukwy były nie do pokonania, a przecież kiedyś się w tym języku uczyłam.
Chal-Chenet - 24 Czerwca 2012, 20:53
Kai napisał/a | Chal-Chenet, ale jak nie zaczniesz, to się nie nauczysz. |
Wiem... Kiedyś się wezmę za czytanie po angielsku. Ale jeszcze nie teraz jednak.
May - 24 Czerwca 2012, 20:56
Kasiek, ale XIX-wieczne powiescidlo wbrew pozorom jest ciezsze do przeczytania niz taki np Twilight. Nie wiem dlaczego klasyke sie poleca poczatkujacym... na pewno nie pomaga to w nauce jezyka, no chyba, ze ktos chce sie nauczyc mowic tak, jak 100 lat temu...
Ziuta - 24 Czerwca 2012, 21:06
May, bo u nas się przyjęło (pewnie przez filmy), że Austen to takie komedie romantyczne. A tymczasem mamy do czynienia z jedną z (podobno) najlepszych stylistek w literaturze angielskiej.
May - 25 Czerwca 2012, 22:30
Ziuta, ale tu nie chodzi tylko o Austen. Siostry Bronte, Dickens czy nawet Agatha Christie - to autorzy polecani poczatkujacym. To tak jakby uczacemu sie polskiego podsuwac Orzeszkowa albo Prusa. Jezyk, ktorego uzywano wtedy bardzo sie rozni od wspolczesnej angielszczyzny, to sa lektury odpowiednie raczej dla studentow literatury niz dla osob, ktore chca sie po prostu nauczyc jezyka...
Kai, sorki za zasmiecanie bloga...
Tomcich - 25 Czerwca 2012, 22:43
Najlepsza do takiego czytania jest literatura popularna. Osobiście lubiłem czytać powieści Clive Cusslera w oryginale. Nie dość, że akcja wciągająca, język w miarę prosty to człowiekowi się wydawało, że już zna angielski, bo prawie wszystko rozumie.
Ziuta - 25 Czerwca 2012, 22:48
May, współczesna jeszcze gorsza, można trafić na Trainspotting.
Ja się uczyłem na opowiadaniach Kiplinga, tych o Learoydzie, Mulvaneyu i Ortherisie.
Kai - 28 Czerwca 2012, 11:42
May napisał/a |
Kai, sorki za zasmiecanie bloga... | Hm, a od czego on jest? Bo zdawało mi się, że właśnie od luźnych dyskusji. Zapraszam!
A temat bardzo ciekawy. Ja się uczyłam porównując tekst P. Cholewy z oryginałem w "Gwiezdnych Wojnach". Początkowo szło mozolnie i słownik był w robocie, wynotowywałam sobie często powtarzające się wyrazy, na przykład "there", "their" z tłumaczeniami, żeby nie zaglądać co chwila. Potem z każdą książką było już coraz łatwiej.
Z literaturą popularną też trzeba uważać. Niektóre książki są napisane takim językiem, że nawet osoba znająca dobrze angielski czy francuski może się naciąć. W moim przypadku było tak z "San Antonio" - kryminał niby taki sobie, ale napisany czystym argot - slangiem. Wtedy delikwent może się załamać
May - 9 Lipca 2012, 19:45
Kai, dzieki za Cornwella, szczerze mowiac po trylogii arturianskiej (czytanej po polsku) nie do konca bylam przekonana, czy chce (to tlumaczenie z Da capo bylo fatalne!!!), ale po polecance mam juz za soba tom I, a drugi czeka przyniesiony z biblioteki. Czyta sie bardzo dobrze!
Agi - 9 Lipca 2012, 21:25
May napisał/a | Kai, dzieki za Cornwella |
Właśnie dostałam Triumf Cornwella (po polsku) jako nagrodę z Szortalu i przeszukuję sieć w poszukiwaniu pozostałych tomów cyklu. Na razie upolowałam nomen omen Łupy i Twierdzę.
Kasiek - 10 Lipca 2012, 05:32
May, tylko, że ja już się za "Rozważną..." brałam i nie było źle. No ale jak się przygotowywałam do matury, to znałam język naprawdę nieźle, na tyle, że potem na 2 i 4 roku zdawałam egzaminy bez przygotowania...
Kai - 10 Lipca 2012, 18:20
May, do usług, ja od razu czytałam w oryginale, więc mnie nie odrzuciło. Ogłosiłam już wśród znajomych poszukiwania tego, o czym pisze Agi.
Agi - 10 Lipca 2012, 18:47
Kai napisał/a | Ogłosiłam już wśród znajomych poszukiwania tego, o czym pisze Agi. |
Dziękuję pięknie.
Udało mi się jeszcze znaleźć wymienionego autora - Tygrys. Oblężenie Seringapatam 1799
Kai - 22 Lipca 2012, 13:06
Mojemu najukochańszemu Aktorowi...
Będzie bardzo osobiście...
Mama przyniosła dwa wielkie pudła z płytami... Ola siedziała na nocniku. Słuchałyśmy razem, ale żaden głos nie zaczarował mnie tak, jak głos Andrzeja Łapickiego. Potem przez lata kłóciłyśmy się z Mamą - On czy Fetting. Fetting pięknie śpiewał, ale On... umiał wyrecytować "Czerwone maki na Monte Cassino" tak, że lepiej nie można było.
Nie mogę dojść do siebie, odkąd usłyszałam, że nie żyje. Wiedziałam, że chorował, ale tak jakoś wierzyłam w nieśmiertelność legendy... Bogowie, już nigdy nie usłyszę niczego nowego wypowiedzianego Jego głosem... Aż zaczęłam stawiać wielokropki. Nie potrafię sobie wybaczyć, że nie słuchałam Go lepiej. Ale naprawdę nie wierzyłam, ze umrze.
Najbardziej osobisty wpis w moim blogu.
Hrabia wracał do siebie, lecz konia wstrzymywał,
Głową coraz w tył kręcił, w ogród się wpatrywał;
I raz mu się zdawało, że znowu z okienka
Błysnęła tajemnicza bieluchna sukienka
I coś lekkiego znowu upadło z wysoka,
I przeleciawszy cały ogród w mgnieniu oka,
Pomiędzy zielonymi świeciło ogórki:
Jako promień słoneczny, wykradłszy się z chmurki,
Kiedy śród roli padnie na krzemienia skibę
Lub śród zielonej łąki w drobną wody szybę.
Zwała się Kokosznicka, z domu Jendykowi... czówna"
Fantastyczny slip. Śmiech. Nie powtarzali.
|
|
|