Powrót z gwiazd - Co nam się śni
ketyow - 2 Czerwca 2010, 08:39
Memento, a weź zejdź do piwnicy...
Memento - 2 Czerwca 2010, 09:35
Byłem wczoraj.
shenra - 2 Czerwca 2010, 10:48
To coś o snach ode mnie
Przechodziliśmy przez drugi poziom podziemnego kompleksu świątynnego. Skośny korytarz prowadził do dużej sali z ołtarzem, na którym gdy tylko przekroczyło się próg pojawiały się dwa niziołkowate potwory. Wiedzieliśmy, że należy je unicestwić, żeby zdobyć tajemnicze symbole znajdujące się w ich posiadaniu. W rogu komnaty zauważyłam lekko uchylone drzwi prowadzące do jakiegoś pokoju, było to o tyle dziwne, że widać zza nich było regały pełne książek, jakieś przyrządy prawdopodobnie do mierzenia, widać było nawet coś na kształt globusa. Zupełnie nie pasowało to do reszty świątyni, która raczej miała więcej wspólnego ze starożytnością, niż średniowieczem. Gdy podeszłam bliżej okazało się, że nie są to drzwi, a odbicie w lustrze z tym, że jakby wygenerowane przez lustro, bo za moimi plecami nie było żadnego pokoju, tylko moi współtowarzysze bili się z potworami.. Przy „drzwiach” stał stolik, na którym płonęła świeca. Po lewej stronie wisiała tablica zapisana w dziwnym języku: „Jeśli masz dość odwagi i posiadasz wiedzę Mądrych, zdmuchnij płomień i wkrocz do świata Czarownika.”
Gdy niziołkowate potwory zostały pokonane przez moich towarzyszy, wyszliśmy z komnaty. Jednak poczułam, że powinnam tam wrócić, choć nie byłam przekonana czy to dobry pomysł. Jako, że tok podejmowania decyzji odbywał się w moim przypadku na zasadzie impulsu, wróciłam do sali z ołtarzem. Zatrzymałam się przed płonącą świecą. Z lekkim niedowierzaniem we własne czyny zdmuchnęłam płomień i weszłam do lustra, mimo iż podejrzewałam, że prawdopodobnie walnę się głową w taflę. Jednak okazało się, że bez problemu przekroczyłam próg pokoju Czarownika. Wszędzie stały regały z księgami tak jak je było widać wcześniej, na stole rozrzucone papiery z małoczytelnymi notatkami. Poczułam się, jakby to miejsce było mi dziwnie znajome, jakbym odzyskała spokój, który dawno temu utraciłam. Tęsknota za czymś, czego nie potrafiłam nawet nazwać, zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Nagle uświadomiłam sobie, że ktoś jest w pomieszczeniu. Na łóżku, którego wcześniej nie zauważyłam, spał mężczyzna. Schowałam się szybko za wezgłowiem. Musiałam go obudzić, bo podniósł się energicznie z posłania i od razu podszedł do uchylonych drzwi. Rozejrzał się, a gdy okazało się, że nikogo tam nie ma, zamknął je. Moja kryjówka, o ile można ją tak nazwać, była gorsza niż pomysł pięciolatka, żeby schować się za krzesłem. Odwrócił się i jego wzrok zatrzymał się na mnie. Nie wydawał się mimo wszystko specjalnie zaskoczony.
- Przeszłaś przez portal? – zapytał, jak gdyby nigdy nic.
- Tak.
- Mhm – mruknął i podał mi rękę, żebym wstała.
- Przyszłam do świata magii, ze świata bez magii – zupełnie nie miałam pojęcia, dlaczego wypowiedziałam te słowa, ale w tamtym momencie wydawały się logiczną odpowiedzią.
- Ale ty władasz magią – w sumie nie byłam pewna czy to stwierdzenie, czy pytanie.
- Kiedyś miałam marzenie o mocy, ale w moim świecie to nierealne. Marzyłam, że każdy wykonywany przeze mnie gest, będzie miał swoje odzwierciedlenie w materii, że będzie ucieleśniał moje myśli – poruszyłam dłonią tworząc niewidzialną bańkę, która ku mojemu zaskoczeniu zaczęła swobodnie unosić się w powietrzu.
- Widzisz nie jest źle – uśmiechnął się Czarownik, bo skądś wiedziałam, że to on. – Chodź coś ci pokażę.
No i to by było na tyle, budzik to złe stworzenie.
Memento - 9 Czerwca 2010, 10:35
Śniło mi się, że miałem nowe dupełko od szczoteczki do zębów. O0"
Ozzborn - 9 Czerwca 2010, 10:52
A co na to Freud?
ketyow - 1 Lipca 2010, 09:27
SKOFA mi się śniła, choć jeszcze nie byłem. Z paroma osobami nie miałem problemu, bo wrzucaliście fotki, ale Chal był blondynem z włosami do pasa
Memento - 4 Lipca 2010, 15:13
Śniła mi się Bromberg rozorana okopami. Jeśli komuś to coś powie, większa część ulicy Wojska Polskiego została zamieniona w ogromny rów, od chodnika do chodnik. Oo" Gnałem konno wzdłuż tejże ulicy, i w pewnym momencie koń wpadł do okopu. Oo"
A później mi się śniło, że miałem wyprowadzić na spacer ciotczanego psinka, tego któremu zmarło się na początku czerwca, ale psinek się bał i nie chciał wyjść spod łóżka. Oo"
Memento - 7 Lipca 2010, 23:50
Dzisiaj (a właściwie wczoraj) miałem zbyt fajny sen żeby pisać o nim na forum. Napiszę tylko, że gdyby go rozwinąć i dorobić do niego fabułę, mógłby się z tego urodzić całkiem fajny dreszczowiec w klimacie Milczenia Owiec. Że tak zrymuję.
Godzilla - 8 Lipca 2010, 05:32
No to kombinuj!
ketyow - 18 Lipca 2010, 11:27
Przypomniało mi się w ramach rozmowy o flaczkach, że dziś śniło mi się, że jadłem wątróbkę. I była smaczna No, ale po prostu nie smakowała jak wątróbka. Kolejny dowód na to, że pewne sny są absolutnie abstrakcyjną fikcją bez możliwości realizacji
Ozzborn - 18 Lipca 2010, 11:40
ketyow, więcej wiary w biotechnologię spożywczą!
A ja sobie wczoraj przy oglądaniu Spider-mana po portugalsku przypomniałem, że jakoś niedawno mi się śniło, że miałem moc strzelania siecią i uczyłem się na niej latać
robert70r. - 18 Lipca 2010, 11:44
Mój dzisiejszy, krótki bo krótki sen dotyczył czegoś podobnego do Bliskich Spotkań 3go Stopnia. Szukałem tej góry.
Martva - 18 Lipca 2010, 17:08
Wielkie pole czerwonych maków.
Matrim - 18 Lipca 2010, 17:14
Martva napisał/a | Wielkie pole czerwonych maków. |
Pod Monte Cassino?
Martva - 18 Lipca 2010, 17:35
Nie pamiętam nic poza tym Chyba szukałam aparatu żeby im zrobić zdjęcia, ale - chyba.
jewgienij - 18 Lipca 2010, 18:15
Musiałbym wiedzieć, jak wygląda pole czerwonych maków, żeby mi się przyśniło.
BTW jesteś naga na tym aviku w kapeluszu, czy ze mną już coś nie tak?
Kai - 18 Lipca 2010, 18:19
jewgienij, nigdy nie widziałeś obrazu Moneta?
Na ile zdołałam poznać Martvą, ma na sobie jeden z tych słynnych staników, które trzymają się na męskich spojrzeniach...
jewgienij - 18 Lipca 2010, 18:36
Byłem w D'orsay, ale był upał i rozwrzeszczane dziecko Stanislas Gros - ukłon w Twoją stronę
Kai - 18 Lipca 2010, 19:51
Nie znałam gościa, ale od czegóż google. Super.
Martva - 18 Lipca 2010, 19:59
jewgienij, coś z Tobą nie tak, mam sukienkę, tylko w kadr nie weszła.
Kai, nie, tylko sukienkę
A maki były strasznie wielkie i bez żadnych zbóż, trawsk i chabrów.
terebka - 18 Lipca 2010, 20:14
Kilka snów, przychodziły i odchodziły. Fragment oderwany od reszty: wygoniłem szwagra z pokoju, ale się uparł i nie chciał wyjść Co mówi o tym sennik?
jewgienij - 18 Lipca 2010, 20:18
Martva napisał/a | jewgienij, coś z Tobą nie tak, mam sukienkę, tylko w kadr nie weszła.
Kai, nie, tylko sukienkę |
Dobra, dobra. pień mózgu swoje zakonotował
Godzilla - 21 Lipca 2010, 10:10
Ja to czasem mam pokręcone sny. Jak filmy drogi, przenoszę się to tu, to tam. Pierwsze co pamiętam z dzisiejszego, to uczelniana knajpa, duża, ciemna, zagracona, przypominająca klub w piwnicy gmachu Elektroniki z dawnych czasów. Towarzystwo jadło, śmiało się, łaziło, a w pewnych momentach śpiewało coś szalenie trudnego i skomplikowanego na głosy. "Jasne, szkoła muzyczna", pomyślałam. Stamtąd dostałam się do miejsca przypominającego wielki podziemny garaż, gdzie zamiast samochodów ludzie mieli działki. Coś tam hodowali, budowali różne małe budki, i nie wiem dlaczego przypominało mi to Plemiona. Wiem że była rywalizacja. Na horyzoncie (pod niebem - nie pytajcie o logikę) były wielkie piaskowe góry, przechodzące na końcu w całe piaskowe Tatry z Giewontem, na które mieli się wspinać ci, którzy coś przeskrobali. Potem jechałam windą. Bardzo cudaczną, wielką, zmontowaną z desek, a szyb windy przypominał schody w starym zamku. Wreszcie dotarłam do świata post-apo, gdzie zamiast ruin po sam horyzont ziemia pokryta była grubym pokładem poduszek i kołder. Próbowałam tam sobie znaleźć jakieś miejsce do spania. Świat był opanowany przez bandy dzieciaków i skazany na zagładę. Nie zostałam mile przyjęta i zajęłam jakieś niskie miejsce w hierarchii. Wreszcie zjawił się mój dawny szef z pracy, który był tam Wielkim Mafiosem, i mnie stamtąd wyciągnął. I to był jak się zdaje koniec.
Memento - 21 Lipca 2010, 10:49
Dobre.
Mnie się śniło, że byłem na jakimś obozie szkoleniowym czy czymś takim, z innymi osobami po kilka razy dziennie paliliśmy dużą drewnianą stodołę, odbudowywaliśmy ją i znowu paliliśmy i znowu odbudowywaliśmy. To było gdzieś w górach. Dosyć często padał deszcz, ale to nam nie przeszkadzało, bo stodoła była budowana pod zadaszeniem. W dniu powrotu nie zdążyłem się spakować, bo jak zacząłem pakować graty, inni kończyli. Pokoje budynku w którym byliśmy, już zaczynały być zamykane na klucz. Po powrocie do domu okazało się że nie spakowałem dwóch moich ulubionych bluz, i z tego powodu byłem bardzo smutny. Wariactwo. 0o"
Agi - 21 Lipca 2010, 15:03
Dziś we śnie znowu latałam tuż nad ziemią.
ketyow - 21 Lipca 2010, 18:24
Agi, rozumiem że w czasie snu Twoje ciało się unosiło tak? Brzmi jak fantastyka, ale... A co Ci się w tym czasie śniło?
Memento - 21 Lipca 2010, 19:06
Jak tak sobie pomyślę o moim dzisiejszym śnie, to przychodzi mi na myśl że to mógł być obóz szkoleniowy Al-Kaidy. Może nie powinienem tuż przed snem oglądać Sleeper Cell? 0o"
Agi - 21 Lipca 2010, 19:10
ketyow napisał/a | Agi, rozumiem że w czasie snu Twoje ciało się unosiło tak? Brzmi jak fantastyka, ale... A co Ci się w tym czasie śniło? |
He, he panie Czepialski.
Śniło mi się, że lecę nisko nad ziemią, za "mechanizm napędowy" służyły mi własne stopy, którymi poruszałam tak, jakbym płynęła crawlem, ale w pionie.
Dość często powtarza mi się taki sen.
ketyow - 21 Lipca 2010, 19:20
Nie czepialski, raczej zaczepialski
A to podsunęło mi pytanie - jak to się dzieje, że co jakiś czas śni nam się dokładnie to samo, co już kiedyś się śniło?
Z moich snów najbardziej zapamiętanym był taki, że szedłem przez las i znalazłem jakby taki egipską złotą rzeźbę czy jak to nazwać, stojącą na kole z betonu. Gdy dotknąłem twarzy, spadła złota maska, pod nią była czaszka, a beton rozsunął się i wpadłem w czarną dziurę pełną szkieletów - zginąłem i obudziłem się. Dwa razy sen skończył się tak (odstępy paroletnie) a za trzecim upadek przeżyłem (a może jednak zginąłem?) i nie obudziłem się. Poszedłem przez tą jaskinię szkieletów, zobaczyłem światło, i kierując się za nim wyszedłem w rajskim ogrodzie. Nigdy więcej mi się to nie przyśniło.
Rodion - 21 Lipca 2010, 19:25
Ucieczka drewniana łodzią bez wioseł i żagli z portu płonącego drewnianego miasta. Przepycham się pomiędzy porzuconymi pustymi łodziami kierując się do wyjścia. Gdy do niego dochodzę okazuje się ze goni mnie łódź z wiosłami i pod pełnym żaglem. Co było dalej nie wiem bo zadzwonił budzik.
|
|
|