To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Wheels of Fire

Kai - 15 Maj 2011, 10:22

A potem, zamiast sobie spokojnie jechać w 24-26 stopniach, jedziesz w 40, bo "klima zabija". :evil:

Jestem zimnolubna, bezwstydnie odporna na przeciągi, przewiewy i zmiany temperatury, pewnie dlatego tak cierpię w autobusach.

Godzilla - 15 Maj 2011, 10:26

Kai, a czy ta klima jest kompletnie bezmyślna i działa na zasadzie zerojedynkowej? Tzn. jest - nie ma? I nie ma żadnego pokrętła coby trochę wyregulować? Myślę że jest i chodzi tylko o bezmyślność kierowcy albo techników w zajezdni. Potem są właśnie takie problemy: albo jedziesz w piekarniku, albo w chłodziarce.
Kai - 15 Maj 2011, 10:36

Myślę, że tu problem polega na tym, że nikt nie liczy oddychania, wydzielania ciepła przez ciało, ilości przewijających się ludzi, pootwieranych okien... trzeba by być fizykiem, albo przynajmniej powinno to kogoś obchodzić, kogoś, kto nie ma mikroklimatu w zamkniętej kabinie.

Z drugiej strony nie wierzę, że lekki podmuch o temperaturze 24 stopni może kogoś ziębić... a jednak. W pokoju też ciągle jest walka o włączenie/wyłączenie klimy. Faktem jest, że w celu oszczędności nie ma automatycznej regulacji temperatury w pomieszczeniu, jedynie schłodzenie/wyłączenie/ogrzanie, zależnie od preferencji użytkowników.

Kai - 28 Maj 2011, 11:27

Chyba zacznę naprawdę pisać...

Walczę z nadwagą, póki co, z powodzeniem, ale nie stosuję żadnej ze znanych diet. Powinnam może opisać moje perypetie... punkt pierwszy, węglowodany, mój organizm ich nie lubi i reaguje skokiem wagi nawet w przypadku deficytu kalorii. A ja nie lubię mięsa... które działa błyskawicznie i bez bólu.
Punkt drugi, warzywa.
Jem każde, ale smakują mi strączkowe, pomidory (ktoś twierdzi, że to owoc!), ogórki, cukinia, sałata (najlepiej mieszana).
Punkt trzeci. znienawidzone węgle.
Jem 200g makaronu ryżowego/100g sojowego na 2 tygodnie, ale jak dorwę normalny makaron to... nikt nie widział? :oops: Problem w tym, że uwielbiam makaron, sam, bez niczego, a jak się cos doda, to też. I kaszę mannę w takim samym układzie - mleko, sól, masło i koniec.

Dzisiaj zjadłam jajecznicę ze szczypiorkiem i parę kopytek z próbowania. Starczy.

Godzilla - 28 Maj 2011, 12:32

Kai, ogórki, dynie i kabaczki to też owoce ;P:

A na gotowanie, kurcze... mam ochotę się zgłosić :mrgreen: Tylko muszę odmrozić zamrażalnik, bo została chyba połowa objętości ;P:

Mówisz, że takie rzeczy jak pierogi czy knedle da się zamrażać i są potem jadalne?

Agi - 28 Maj 2011, 12:38

Godzilla napisał/a
Mówisz, że takie rzeczy jak pierogi czy knedle da się zamrażać i są potem jadalne?

Też zamrażam. Pierogi smaruję lekko olejem, nie sklejają się. Zamrażam np. w dużych pudełkach po lodach.

Kai - 28 Maj 2011, 14:49

Godzilla, jasne, byle dobrze obtoczyć w tłuszczu - ja zwykle stosuję olej z przyrumienioną cebulką, w przypadku knedli sam olej w ilości malutkiej. I surówkę też zamrozisz, aktualnie mam w zamrażarce 2 porcje ugotowanej kapusty czerwonej i jedną białej.

Agi, jestem brutalna i zamrażam w woreczkach :D

Kai - 28 Maj 2011, 17:02

Ciasteczka.
Nie ma drugiego takiego produktu, aby schodził w 100% z walką o resztki.

Wlaśnie jajca gotuję, do tego mąka, zapach, tłuszcz, mój ukochany uchwyt do zagniatania i oczywiście maszynka, robią się szybko, łatwo i w ogromnych ilościach, ale dzisiaj zrobię parę gniazdek pod truskawki.
Może mnie ktoś zwiąże?

Uznałam, że knedle to za mało, więc zrobiłam wywar, a z połowy wywaru zupę, do tego makaron, wywar zaraz zleję do butelki na potem, ale co ja zrobię z mięsem??? Może flaki, a może galaretę?

Kai - 29 Maj 2011, 13:33

I zrobiłam zupę flakową.

Ogólnie uważam, że najbardziej niezdrowe żywienie domowe jest zdrowsze od fast foodów, więc dzisiaj wczorajsze kopytka, plus surówka z kapusty i marchewki i pierś kuraka z rożna w sosie czosnkowym, uwaga: ze śmietaną i z mąką!

A mnie się piecze 5 plasterków batata, 2 skrzydełka i czeka surówka z rana.

I zaraz piekę ciasteczka! Noc w lodówce im świetnie robi. Jeszcze przerobiłam pół kilo mięsa mielonego na sos do spaghetti, a teraz jakoś... tak mi tęskno za leguminą!

Kai - 29 Maj 2011, 13:55

Szkoła mrożenia
Zamrażać można naprawdę wiele potraw, jeśli tylko się wymyśli, jak to zrobić.

Warzywa typu kapusta biała i czerwona mrozi się najlepiej w stanie półproduktu. Biała kapusta z dodatkiem wszystkich przypraw, bez podprawiania śmietaną czy czymkolwiek, czerwona przegotowana z goździkami, oliwą, odrobiną cukru, octu i czego tam lubimy. Po rozmrożeniu do pierwszej dodajemy zaprawę i podajemy na ciepło, do drugiej cebulę, jabłka, pieprz i co tam kto lubi. Najlepiej mrozić w woreczkach, zajmują mniej miejsca, o ile są szczelne.

Wywary: zamrażam w butelkach 0,5 l po mineralnej.

Kluski: kopytka, pierogi, pyzy, knedle zamrażam po ugotowaniu, dokładnie obtoczone w tluszczu - dla niesłodkich jest to olej z przysmażoną cebulką, dla słodkich masło lub mała ilość oleju. W woreczkach po 1 lub 2 porcje.

Zupy - najlepiej ugotować zupę tak, aby była zbyt gęsta. Ogórkowa, krupnik, flaki, można zamrażać w pojemnikach, a potem rozcieńczać.

Kurczak z rożna - specjał, dzielimy ile się da, oddzielnie udka, skrzydła, piersi, oraz to, co się obierze z kręgosłupa i kości. Po rozmrożeniu pysznie smakuje posmarowany olejem i odgrzany w piekarniku, a mięsko pokrojone można zużyć do sosu lub potrawki.

Lazania - po stężeniu wystarczy pokroić. Rozmrażamy całkowicie i odgrzewamy w piekarniku.

Leczo - w ogóle nie trzeba się martwić, wrzucasz do pojemnika i zapominasz, do czasu, aż będziesz potrzebować. Tak samo mięso z przyprawami, które możesz wykorzystać do risotta, spaghetti czy czego tam chcesz.

Wędliny - sekret spokojnych świąt. Kupuję na tydzień wcześniej, układam na arkuszach folii alu, zawijam i zamrażam. W dowolnym momencie wyjmuję, po rozmrożeniu są jak świeże. Szynkę gotuję, wywar zlewam i zamrażam lub zużywam, szynkę dzielę na porcje i też zamrażam. W folii alu. Zawsze. Wszelkie inne wędliny, jeśli trafi mi się za dużo, zamrażam.

Roślinki siekam i też czasem zamrażam, ale nie przepadam za tym, bo mniej ich używam, niż zajmują miejsca.

Chyba wszystko.... aaa nie! Zamrażam także ciasta, sztuka polega na ich odpowiednim zabezpieczeniu - folia i woreczek, tak przechowuję makowce, serniki itp.

A no i naleśniki - zamrażam w postaci płaskiej, potem rozmrażam w temp. pokojowej, przed podaniem wrzucam na koszyk parowaru - są jak świeże. Tak samo placki z jabłkami, racuchy itp.

Kai - 29 Maj 2011, 19:47

Będzie ckliwie.
30 maja 1993, 7.40. Fioletowa małpa. Najukochańsza małpa, bo ją miziałam przez wszystkie bebechy jeszcze miesiąc wcześniej. Podmarznięty, ale poza tym OK. I to co pamiętam - guzik. Tak na niego mówiłam. Guzik - delikatna twarz i dwoje ogromnych, poważnych oczu.

No tak, to przez tę 18-tkę czuję się troszkę staro i dziwnie sentymentalnie. Jutro ma wolne, pojutrze idziemy na obiecane piwo - Młody stawia, jako dorosły.

Godzilla - 29 Maj 2011, 20:14

Kai, no to Wasze zdrowie! Nam tam do osiemnastki jeszcze trochę brakuje, ale towarzystwo tak szybko rośnie...
Kai - 30 Maj 2011, 17:00

Godzilla, dzięki! Właśnie po randce z nową dziewczyną, moja ksywa dla niej to Rude Szaleństwo, teraz próba, na którą zleci do domu na drinka z rodzicami to nie wiem.

BTW - kolega swojemu chrześniakowi robi bukiecik z prezerwatyw, dla mnie to mało smaczne, zrobiłam bukiet z piwa :D

Jedenastka - 30 Maj 2011, 17:03

Kai, wszystkiego dobrego, niech wam się układa przez całe życie a najlepiej dłużej :D
Kai - 30 Maj 2011, 17:07

Jedenastka, a wiesz, dla mnie relacje z Młodym są bardzo ważne. To nie jest łatwe zadanie, wypośrodkować pomiędzy pewną opieką w środowisku bardzo dziwnym, bo rockowym, a swobodą, żeby się nie czuł nadzorowany. Dzięki :)
Jedenastka - 30 Maj 2011, 17:09

Ba, myślę, że zadanie jest trudne.
Dla mnie relacje z Jedenastkiem też są bardzo ważne.
Sobie życzę tego samego, co Tobie :wink:

Kai - 30 Maj 2011, 17:13

I wzajemnie! A ile Jedenastek ma lat?
Jedenastka - 30 Maj 2011, 17:18

Dzięki :D
21 czerwca skończy 11 lat.
Przypadkowa zbieżność liczb :mrgreen:

Kai - 30 Maj 2011, 17:22

:) Fajny wiek, już nie dzieciaczek, a jeszcze nie nastolatek. I czujesz się Mamą na całego.
Mój w tym wieku latał w stroju Sitha, uszytym zresztą przeze mnie :) i już wtedy go ciągnęło do muzyki, występów itp. Ale wciąż to jeszcze kocię, które się lubi przyjść przytulić, pomiziać. Teraz czasem się czuję skrępowana, kiedy te 188 przychodzi się przytulić czy po prostu podrzemać mi na ramieniu. No duże to, a ja nie aż tak...

Kai - 25 Czerwca 2011, 10:22

A sobie napiszę.
Spier... weekend, bo komuś się zawału zachciało, z własnej głupoty, po odstawieniu leków. Bo po co leki brać, nie?

Wydzwania do mnie jakiś zastrzeżony, czekam na wolną linię, żeby sajgon zrobić w tepsie, miała się zastrzeżona mysz nie prześliznąć, a tu w ogóle nie umiem się rozłączyć!

Ogólnie jestem zjeżona, nie zła, ale zjeżona, lepiej mnie nie dotykać, bo albo będę walić ogonem, albo ugryzę. Zależnie od zapachu.

Od szaleństwa ratuje bób. I kaszka manna.

Godzilla - 25 Czerwca 2011, 10:30

Kai, trzymaj się.
Kai - 25 Czerwca 2011, 10:40

Trzymam się, choć nie bardzo wiem, czego.

Wszystko dzieje się strasznie nagle. Czasem mam wrażenie, że ta szalona karuzela się nigdy nie zatrzyma, ale widzę, że mam cholerne, przewalone, zezowate, ale jednak szczęście. Jak sobie pomyślę o zbiegach okoliczności, które mogłyby prowadzić do całkiem innego (szczerze mówiąc, cmentarnego) rozwiązania, to chyba jednak nie mogę mówić o jakiś bardzo dużym pechu.

Kai - 6 Lipca 2011, 18:35

Kolejny wpis by Kai.
Nie rozumiem wielu spraw, czasem jestem tępa, ale jak 84-letnia staruszka pod opieką córki i zięcia może zemdleć z odwodnienia?

Kai - 14 Lipca 2011, 20:24

Ulewa mi się.
Ale nie potrafię się przemóc, żeby napisać.

To temat zastępczy - jak to jest, że w dobie lekarstwa na wszystko wciąż jeszcze muszę czekać na kolejną windę, bo ta, która podjechała, tak capi, że nie można oddychać?

Rafał - 15 Lipca 2011, 06:51

Widziałem gdzieś ofertę na czujniki na mocz przeznaczone do wind i połączone z alarmem, serio :roll:
Godzilla - 15 Lipca 2011, 08:33

Tak aby zaraz wkroczyła policja:

"- Schowaj pan i przestań pan!
- ...Schowałem ale nie przestałem."

Rafał - 15 Lipca 2011, 09:47

:mrgreen:
Martva - 15 Lipca 2011, 10:12

Kai napisał/a
wciąż jeszcze muszę czekać na kolejną windę,


Schodów tam nie macie? ;)

Kai - 15 Lipca 2011, 12:39

Rafał, potem jedzie, nie moczem. Jakby się ktoś tydzień nie mył (i chyba tak jest).
Martva, nie mam w sobie zadatków na gwiazdę telewizji przemysłowej :twisted:

Żałuję, że nie ma windy zwożącej z naszego pagórka na ulicę. Rok temu te około 60 schodów zostało wyremontowane, to znaczy położone na nowo. Kit z tym, że panowie wzięli się do roboty w listopadzie, kiedy już przymrozki były, ale robili je połówkami - najpierw lewa strona, potem prawa. Jak już zrobili prawą stronę, okazało się, że jest sporo jaśniejsza od lewej. Zdaje się, że do jaśniejszej jednak dodali odrobinę cementu :twisted: W efekcie po roku ciemniejsza strona jest już tak samo pokruszona jak przed remontem, można sobie butem kawałki stopni odbijać, a prawa wprawdzie jest w całkiem niezłym stanie na oko, za to jest "głucha" - po prostu czujesz, jak się cały płat tego pseudobetonu rusza. Ciekawe ile kasy za to wzięli... :evil:

Matrim - 16 Lipca 2011, 19:19

Kai napisał/a
Ciekawe ile kasy za to wzięli... :evil:

Pytanie ile wezmą za ponowny remont ;)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group