To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Co pije NURS? A co Wy pijecie?

savikol - 23 Lipca 2007, 14:46

Taka ciekawostka. Zrobiłem wino ryżowo-rodzynkowe. Wczoraj dokonałem drugiego, przepraszam za wyrażenie, obciągu i butelkowania. Cały proces produkcyjny trwał trochę ponad dwa miesiące, ale się opłaciło. Winko jest klarowne, kolor ma słomkowo-żółty. Ładnie pachnie, w smaku delikatne, półsłodkie. A do tego mocne jest jak diabli, ma chyba z 15 %. Moja dziewczyna wypiła wczoraj dwa kubeczki i ululała się jak złoto.
Teraz wino powinno postać jakieś pół roku, by się ładnie ułożyć, ale obawiam się, że nie ma szans.
Tymczasem w dymionie już bulgocze wiśniowo-jęczmienne. Mój własny, autorski pomysł. Zobaczymy co to będzie.
Nieźle mnie to winiarstwo wkręca, chyba kupię sobie jeszcze dwa balony. A co!

Pako - 23 Lipca 2007, 17:44

Ryżowo rodzynkowe?Wino to podobno można ze wszystkiego prawie wypędzić, byle słodu swojego trochę miało, ale takie kombinacje... hoho, z chęcią bym skosztował!
W ogóle ojciec ma w dymionkach (jakie durne słowo, po naszemu to jest korbflasza) tak na oko z 80 litrów wina... podobno nawet bardzo dzielnie bulgocze, co nie zawsze się udawało. Wino standardowo z wiśni czy wiśniocześni, nie pomnę dokładnie. Ale zawsze ojcu coś z tym winem nie teges wyjdzie. Ostatnio jabłkowe wyszło w konsystencji miodu, bynajmniej nie pitnego. dało się to pić tylko rozcieńczone wodą mineralną, inaczej dosłownie zaklejało usta. było przeraźliwie słodkie (mi to nawet nie przeszkadzało tak bardzo) ale też słabe, co wydaje się dziwne, bo słodkie zazwyczaj właśnie mocniejsze są. Mimo najszczerszych chęci ostatnimi czasy ojcu nie mogą jakoś porządnie te wina wyjść...

mBiko - 23 Lipca 2007, 23:22

Pako mój dziadek robił takie wino jak savikol pisze, po prostu niebo w gębie, ale faktycznie mocne jak zaraza. Na weselu mojej cioci jej kuzyn, chłop jak dąb, łyknął ze cztery duże lampki i stwierdził, że nogi to mu się kończą przy samych biodrach. Niby był trzeźwy, a wstać od stołu nie mógł.
rysiull - 23 Lipca 2007, 23:42

moja mama też coś takiego a la ryżowego robi ! tylko dodaje jeszcze cytrynkę i full imbiru i gałki muszkatołowej i jeszcze jakich tam rzeczy .... a potem sobie taki gąsiorek stoi w moim pokoju .... a ja mam rurkę przez którą sobie je popijam czasem.... :mrgreen:
Ixolite - 23 Lipca 2007, 23:58

Kuzyn mój jakiś dość daleki, pracując dawno temu w jednostce wojskowej, obsługiwał przez czas dłuższy stołówkę. Z jakiegoś przydziału dostali od groma żurawiny, z którą nie było co zrobić, to zaczęli hmm... pędzić wino ryżowo-żurawinowe. Pędzić, bo wyszło im coś sake-podobnego, z tymże stało gdzieś zapomniane w kącie, więc i mocy nabrało niezgorszej. Ogólnie, niezły ubaw mieli, jak to znaleźli po paru latach :mrgreen:
Anonymous - 24 Lipca 2007, 00:04

Ja to nie wiem, na co czekam. Mamy gaz za darmo w hausie, woda darmo, pedzic czy nie pedzic, oto jest pytanie? :roll:
savikol, winko mozesz jeszcze przedestylowac, nabierze mocy i szlachetnosci. Chyba ze juz to zrobiles.

Rafał - 24 Lipca 2007, 07:21

W starych rodzinnych recepturach mam "wino" z kaszy jaglanej. Podobno ma wyjść kryształ.
savikol - 24 Lipca 2007, 07:29

Cytat
savikol, winko mozesz jeszcze przedestylowac, nabierze mocy i szlachetnosci. Chyba ze juz to zrobiles


Można, można. Wyszedłby z tego winiaczek, czy z francuska – koniak (jakby poleżało trochę w beczce). Tylko, że to wino ryżowe, czyli po destylacji powstałaby sake ;-)
Nie zamierzam destylować, chcę się nacieszyć winkiem. Otrzymałem równo 30 butelek, gdybym to przepędził wyszłyby dwie-cztery butle wódy ryżowej. Szkoda dobrego smakowo wina. Gdyby wyszło ohydne w smaku, destylacja byłaby jedynym wyjściem na uratowanie cennego alkoholu.

Myszkuje sobie w sieci i szukam ciekawych przepisów na winka. Mam już w planach dość karkołomne eksperymenty alkoholowe:
- wino z młodych liści dębu (bo na działce mam dęba, wokół rośnie ich cała masa);
- wino z żołędzi (jak wyżej);
- wino z marchwi;
- cydr;
- wino z kwiatów koniczyny;
- wino z kwiatów mlecza (mniszka lekarskiego);
- wino z cebuli i ziemniaków (podobno pyszne, o smaku nie pozwalającym odgadnąć surowców);

Cytat
W starych rodzinnych recepturach mam wino z kaszy jaglanej. Podobno ma wyjść kryształ.


Kryształ w sensie, że idealnie klarowne?
Spoko, większość win da się wyklarować. Polecam bentonit, albo ziemię okrzemkową (celit, dekalit, etc.)
A wino z kaszy, to dobry pomysł. Poszukam sobie przepisu. Chyba, że się podzielisz?

Rafał - 24 Lipca 2007, 07:39

Tak, chodzi o klarowanie. Przepisu w sensie aptekarskim nie posiadam, takie tam ogólne pomysły :D
mawete - 24 Lipca 2007, 07:41

Plusssssza piję aktualnie... zamykają mi się oczy...
joe_cool - 30 Lipca 2007, 10:49

byłam w sobotę na imprezie na stateczku i tutaj mam drinka z palemką:

a tutaj jestem dziewczyną z perłą ;) :

Kruk Siwy - 30 Lipca 2007, 11:03

O moja ulubiona owieczka z perłą...
Zacnie!
Hm a kim jest ta duża blądyna?

joe_cool - 30 Lipca 2007, 11:27

blądyna to koleżanka z biura, laska do tańca i do wypitki, czy jak to tam było...
Kruk Siwy - 30 Lipca 2007, 11:36

Taniec z laskami... Kruk się rozmarzył...
Boh, ale ta owieczka patrzy!
A coby nawiązać do wątku - ostatni bourbona z lodem piłem, potem piłem bez lodu, potem z colą, potem piwo, wino...
nie pamiętam.

mawete - 30 Lipca 2007, 11:46

joe_cool: niech zgadnę :D w Kazimierzu byłaś.... :D i nic nie powiedziałaś... :evil:
joe_cool - 30 Lipca 2007, 12:13

mawete, nie, to był rejs po odrze we wrocku... a perłę zaimportował jeden kolega z lublę :D
mawete - 30 Lipca 2007, 12:18

joe_cool napisał/a
mawete, nie, to był rejs po odrze we wrocku... a perłę zaimportował jeden kolega z lublę :D

To masz szczęście :mrgreen:

Agi - 31 Lipca 2007, 18:50

Zrobiłam sobie gin z tonikiem i dużą ilością cytryny. Jak, urlop, to urlop :D
mBiko - 31 Lipca 2007, 20:04

A ja skończę dwójniak, a co.
Kruk Siwy - 1 Sierpnia 2007, 00:13

Agi55, niemal wpadłem w alkoholizm swego czasu.... Gin Lubuski i i tonic. Szklaneczka dziennie. Dwie szklaneczki po pracy. Butelka tygodniowo. Samemu oczywista.
Agi - 1 Sierpnia 2007, 10:09

Kruku Siwy, zbyt często muszę siadać za kierownicą, o najdziwniejszych porach dnia i nocy, żeby mi to groziło. Lubię dobre trunki dla ich smaku, ale równie dobrze mogę nie pić pół roku. Gin, to dla mnie taki urlopowy trunek, kojarzy się z beztroską i lenistwem. W poniedziałek wracam do kieratu, a gin głęboko do barku, do następnego urlopu.
Kruk Siwy - 1 Sierpnia 2007, 10:15

Nic nie sugeruję.
Po prostu tak mi zasmakowało, że naturalne u mnie bariery opadły. A potem przez parę miesięcy czegoś mi brakowało... chyba cofnąłem się znad przepaści.
Ale - muszę kupić gin, w barku powinien byc. Choćby dla gości.

joe_cool - 1 Sierpnia 2007, 14:41

dobry gin z tonikiem nie jest zły... chociaż ostatnio dałam się namówić koleżance, aby do gordons'a zakupić tonic firmy 'zbyszko' :evil: nigdy więcej nie popełnię tego błędu...
Kruk Siwy - 1 Sierpnia 2007, 14:44

Bo to trzeba odwrotnie. Gin powinien być polski - Lubuski jest najlepszy a tonic Kinleya albo Schwepsa cy cóś.
joe_cool - 1 Sierpnia 2007, 14:54

gin lubuski to klasyk, ale najpierw musze skończyć tego gordonsa ;P:
Kruk Siwy - 1 Sierpnia 2007, 15:04

Byle co byle sponiewierało...
mBiko - 1 Sierpnia 2007, 17:53

Kruku może być politura?
Agi - 1 Sierpnia 2007, 23:02

Normalnie sprowadzacie mnie na złą drogę :wink:
Przeczytałam i poszłam sobie drinka zrobić.
Ja piję Seagram's Gin ze Schweppsem.

elam - 1 Sierpnia 2007, 23:04

nie lubie ginu ani toniku. :?
mam traume z dziecinstwa - sosnowe szyszki do kapieli ....

Adashi - 1 Sierpnia 2007, 23:06

Gin to najlepiej, żeby był z lampy, z braku laku może być z butelki :mrgreen: No to polejcie, gin z tonikiem, czy rum z colą. Że co? Że to nie ten temat, czepiacie się ;P: :mrgreen:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group