Blogowanie na ekranie - Wheels of Fire
Ellaine - 18 Lutego 2011, 23:04
Kai napisał/a | Katowice są śliczne Nooo... może będą? |
Są śliczne, tylko trzeba patrzeć, niekoniecznie pod nogi. ((:
W takim razie będę czekać aż się ociepli, bo tak jak Kai też bym bardzo chciała Cię poznać, Agi. A nie tylko myślowo Ci machać przejeżdżając przez Chodzież. (:
Agi - 18 Lutego 2011, 23:08
Ellaine, miło mi to czytać.
Też chcę Cię poznać w realu.
Kai - 19 Lutego 2011, 12:10
Wczoraj po prostu padłam. Zmęczenie, znużenie tygodniem i chyba troszkę chandry, pogoda jest obrzydliwa, jakaś taka mokro-zimna.
Skończyłam Zieloną Milę. IMHO najlepsza powieść Kinga, jaką do tej pory czytałam.
Agi, dzisiaj w ramach walki z chandrą piekę kruche ciasteczka. Jak zwykle pewnie zjem jedno, żeby spróbować, bo nie lubię słodkiego, ale sama czynność jest taka uspokajająca, bezpieczna. Taka nieco inna, nieszkodliwa wersja bulimii - odnajdywanie się w gotowaniu, nie w jedzeniu, poczucie bezpieczeństwa, kiedy na kuchence coś bulgocze, a zapach leci aż dwa piętra niżej. Śmieję się, że to kompulsywne gotowanie, ale naprawdę się przydaje w szalonym trybie życia Młodego, który czasem zdąża na obiad, a czasem nie, więc zawsze są w zasięgu naleśniki, mielone, schabowe, kopytka, lasagne, panierowane kęski z kurczaka, skrzydełka orientalne, kluski kładzione, surówka z czerwonej kapusty - wszystko można w moment rozmrozić i przyprawić.
A ja uwielbiam usiąść przy książce z miską gorącej zupy. To dla mnie najlepszy moment dnia - mocno przyprawiona zupa z makaronem sojowym i dobra książka. W realu albo na ekranie.
Czytam "Pod kopułą" i w sumie nie wiem, czy King ma takie dobre okresy, kiedy pisze coś naprawdę ważnego, a potem robi chałturę, choć też dobrą, czy ja jeszcze go nie do końca rozumiem. Gruba jak cegła, nie wiem, czy mnie wciągnie jak Stukostrachy, czy nie.
Agi - 19 Lutego 2011, 14:27
Kai napisał/a | Skończyłam Zieloną Milę. IMHO najlepsza powieść Kinga, jaką do tej pory czytałam. |
Ryczałam przy oglądaniu filmu.
Kai napisał/a | ale sama czynność jest taka uspokajająca, bezpieczna. |
Ja też bardzo lubię gotować, piec trochę mniej.
Lubię eksperymentować w kuchni, to też rodzaj tfurczości
Wczorajszy dół zmniejszył się do rozmiarów dołka, odpoczęłam, a dziś od rana zajęłam się przyziemnymi domowymi sprawami. Sprzątanie jest gupie, ale potrzebne.
Ostatnio czytam Bułyczowa - Wielki Guslar wita, bardzo uspokajająca lektura i znakomicie napisana.
merula - 19 Lutego 2011, 14:31
Agi napisał/a | Sprzątanie jest gupie, ale potrzebne |
jak nie lubię sprzątać, tak czasem potrzebuję tej chwili po, kiedy można nacieszyć się rezultatem i panuje, przez chwilę, ład.
Kasiek - 19 Lutego 2011, 14:53
merula napisał/a | Agi napisał/a:
Sprzątanie jest gupie, ale potrzebne
jak nie lubię sprzątać, tak czasem potrzebuję tej chwili po, kiedy można nacieszyć się rezultatem i panuje, przez chwilę, ład. |
Pierwszą część wypowiedzi Agi mogłabym sobie wyhaftować na czole Nienawidzę sprzątać, nienawidzę ładu wokół siebie, potrzebuję bałaganu, dużej ilości rzeczy, nie przeszkadza mi że jem w otoczeniu ścinków materiałów i koralików... ale czasem coś mnie napada i sprzątam, łącznie z myciem okien (podczas kiedy miałam tylko zetrzeć kurz z parapetu) i reorganizacją szafy (kiedy miało być tylko uprasowanie 3 bluzek) i wtedy jest mi bosko przez chwilę... także, merula, rozumiem Cię w pełni. Ale tylko ta chwila po sprzątaniu jest fajna, potem wracasz do normy?
merula - 19 Lutego 2011, 16:39
no ba..
fealoce - 19 Lutego 2011, 20:48
Kai napisał/a |
Skończyłam Zieloną Milę. IMHO najlepsza powieść Kinga, jaką do tej pory czytałam. |
Też ją oceniam jako jedną z lepszych Jakoś zaraz po jego opowiadaniach i "Buick 8"
Kai napisał/a | Czytam Pod kopułą i w sumie nie wiem, czy King ma takie dobre okresy, kiedy pisze coś naprawdę ważnego, a potem robi chałturę, choć też dobrą, czy ja jeszcze go nie do końca rozumiem. Gruba jak cegła, nie wiem, czy mnie wciągnie jak Stukostrachy, czy nie. |
Mnie nie wciągnęła; przeczytałam tylko dlatego, żeby wiedzieć jak się skończy. Inna sprawa, że "Ręka Mistrza" też mnie nie wciągnęła...
Kai - 19 Lutego 2011, 20:57
Agi napisał/a | Ostatnio czytam Bułyczowa - Wielki Guslar wita, bardzo uspokajająca lektura i znakomicie napisana. | Osobiste poznanie tego Pana, oraz zdjęcie z Nim uważam za jedno z najbardziej pamiętnych wydarzeń mojego życia.
fealoce napisał/a | Jakoś zaraz po jego opowiadaniach i Buick 8
| Niedawno skończyłam Buicka. Opowiadań boję się trochę czytać, bo szybko przyzwyczajam się do bohaterów. "Pokochała Toma Johnsona" (chyba dobrze zapamiętałam!) wywarło na mnie ogromne wrażenie.
I "Misery" Czytaliście? Czuję niejakie pokrewieństwo z "Gerald's Game".
merula napisał/a | jak nie lubię sprzątać, tak czasem potrzebuję tej chwili po, kiedy można nacieszyć się rezultatem i panuje, przez chwilę, ład. | Też lubię tę chwilę, szkoda, że tak krótko trwa.
Bilans z dzisiaj - kasza pęczak z sosem grzybowym i rolada, kapusta czerwona, pstrąg z grilla i moja ukochana chińszczyzna. A no i rożki kruche, oczywiście.
Jutro spróbuję gałuszek, albo kluski śląskie. Fajnie jest nie musieć się martwić o obiady przez cały tydzień.
fealoce - 19 Lutego 2011, 22:30
Tak, "Misery" znam. Zresztą "Gerald's Game" też czytałam (chociaż bez specjalnej przyjemności)
Ziemniak - 19 Lutego 2011, 22:31
Kai napisał/a | Pokochała Toma Johnsona |
Gordona Kai, Gordona
Kai - 20 Lutego 2011, 18:41
Ziemniak, oczywiście, że Gordona. Czasem mam takie zaćmienia, zwłaszcza po tygodniu wytężonej pracy umysłowej. Dzięki!
Nie zapomnę, jak kiedyś zapomniałam , jak jest po angielsku "wkręt". Oczywiście taki do wkręcania. To są efekty tłumaczenia po 30 stron dziennie. Człowiek głupieje.
Jednak nic w sumie nie gotowałam, byczyłam się przez cały dzień. No, jeśli nie liczyć surówki i zapakowania reszty kapusty do zamrażarki. Młody imprezował całą noc, ale o 9 grzecznie był w domku i całkiem trzeźwy
Jutro do pracy i wreszcie może uzyskam dostęp do biblioteki. Kwestia załadowania odwłoku do tramwaju, który jeździ teraz turystycznie - kiedyś przystawał przed dworcem PKP, dziś nieistniejącym, teraz chyba tylko dowozi ludzi na pasaż handlowy.
Młody przypomniał mi, że za tydzień Tłusty Czwartek - zapytałam, czy ma jakąś znajomą, a nielubianą kapelę, bo zamierzam spróbować pączków, a jeśli wyjdą takie "cięższe" to się tylko do tego będą nadawać
Kai - 3 Marca 2011, 19:37
Dzień bezpączkowy. Nikt nie wykazał zainteresowania, to co się mam mordować? A sama z pączków najbardziej lubię... zapach. Więc nie jadłam, tylko wąchałam.
Zmarłą Irena Kwiatkowska, przez wiele lat, w tym parę, kiedy występowałam, moja idolka wdzięku, energii i zalotności - w każdym wieku. Strasznie mi żal, bo uwielbiałam Ją za głos, za... wszystko właściwie. Jestem zawistną małpą, byle jaka aktorka mnie nie zainteresuje, w każdej znajdę coś paskudnego. A IK kochałam. Nawet za nogi.
Wraz z Nią odchodzi praktycznie - nie, inaczej, Ona zamyka korowód tych wspaniałych aktorów, w których sztuce się wychowywałam. Praktycznie wszyscy odeszli. Więc odchodzi moja młodość durna i chmurna. Kiedy uwielbiałam po prostu samą sztukę wyrazu, umiejętność przekazania, wywołania w widzu uczuć, o jakie sam się nawet nie podejrzewał.
Godzilla - 4 Marca 2011, 09:54
Ci, którzy jeszcze są, to już staruszkowie. Smutno pomyśleć. Ja też się na nich wychowałam. Dziś takich nie ma. Nie ta dykcja, nie ta osobowość. Właściwie nie ma dla kogo filmów oglądać.
dalambert - 4 Marca 2011, 10:02
A tu dzis wielki news jakaś pindzia porzuca rodzinę Mostowiaków, NARÓD płacze i błaga ,oj to są , tfu, idole naszych czasów
Agi - 4 Marca 2011, 10:21
dalambercie, Kożuchowska, bo o niej się tak uprzejmie wyrażasz, nie jest złą aktorką, ma w dorobku artystycznym wiele ról teatralnych, niepotrzebnie na tak długo dała się zaszufladkować w serialu i słusznie, że rezygnuje z tej roli.
Seriale, a raczej ciągnące się w nieskończoność tasiemce, moim zdaniem są zabójcze dla kariery młodych aktorów.
Godzilla - 4 Marca 2011, 10:21
No właśnie. Powiedz mi, kto normalny w Polsce wiedział dawniej cokolwiek o życiu prywatnym aktorów. Może Ty należysz do wyjątków, bo obracałeś się w tym środowisku, ale oni ze swoimi prywatnymi sprawami do gazet nie leźli. Czasem się słyszało, że "a, bo Jędrusik jest żoną tego czy tamtego", i to w zasadzie wszystko. A teraz czym chata bogata tym rada! A jak skandalik obyczajowy nie pomoże, to chociaż rozbierana sesja w Playboyu.
Agi, ja za tym od dawna nie nadążam, bo mi się nie chce. Zraziłam się po iluś filmach. Aktorzy, którzy są okrzyczani jako wielcy, nie mają dykcji, wyglądają jak drobne cwaniaczki, i nie wiem czym się różnią od tych gorszych. Mało oglądam, nigdy nie zakochałam się w filmie. A nawet jeśli, to się odkochałam.
Martva - 4 Marca 2011, 10:39
dalambert, mógłbyś przestać pisać o kobietach 'pindzia'? Mam w nosie co o nich myślisz, ale zachowaj odrobinę kultury.
Kai - 4 Marca 2011, 19:50
dalambert napisał/a | NARÓD płacze i błaga , |
To dotyczy nie tylko aktorów, ale i sportowców. Nie, nie chcę wiedzieć, czy Małysz będzie kandydował na prezydenta, premiera czy kogokolwiek...
I nienawidzę polskich telenoweli. To tak na marginesie.
Martva, toutes proportions gardees, wiem, o co chodzi Dalambertowi i zdecydowanie podzielam jego zdanie (Dalambert, masz u mnie piwo!). Nie ma powodu robic wydarzenia z tego, że jakaś pani odchodzi lub przychodzi do telenoweli.
Martva - 4 Marca 2011, 20:00
Kai napisał/a | Nie ma powodu robic wydarzenia z tego, że jakaś pani odchodzi lub przychodzi do telenoweli. |
Jasne, nie ma również powodu żeby nazywać ją w ten sposób. Uważam że to paskudne.
Nie mam zielonego pojęcia kim jest ta pani, chodzi o zasadę.
Kai - 4 Marca 2011, 20:02
Martva, nie uważasz, że to męski urok Dalamberta? Swoją drogą, nie pytaj mnie, bo ja mam do tych panienek swoisty stosunek, niestety nie uważam ich za aktorki. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości co do mojego osądu, nie sprzeczam się, po prostu porównaj te panie i Ewę Wiśniewską, Barbarę Wrzesińską, a nawet Kasię Figurę.
I nie, nie porównuję tu ciała, tylko kunszt aktorski, umiejętność zaczarowania widowni.
Martva - 4 Marca 2011, 20:06
Cytat |
Martva, nie uważasz, że to męski urok Dalamberta? |
Nie nazwałabym tego urokiem, nazwałabym to buractwem, szczerze mówiąc.
Jak mówię: nie mam zielonego pojęcia kim jest ta aktorka, rozumiem że dalambert też nie ma, jeśli mówi o niej 'jakaś pindzia', jednak takie określenie ma dla mnie meganegatywny wydźwięk i po prostu razi. Rozumiałabym gdyby mu na buty napluła albo kopnęła psa, ale tak?
Kai - 4 Marca 2011, 20:12
Może chodzi o to, że jest... delikatnie mówiąc, mało znana z powodu zaniżania poziomu? Podkreślam, nie oglądam ŻADNEJ telenoweli, nie mam pojęcia, kim są grający w nich aktorzy, ogólnie ta część mojej edukacji kulturalnej to tabula rasa, ale szczerze mówiąc gardzę aktorami, którzy się tam udzielają. Dlatego Dalamberta rozumiem doskonale. Ostatni raz, kiedy oglądałam telenowelę, to było w latach Isaury, właściwie konkretnie "W kamiennym kręgu", kiedy moja Maman (cudowna kobieta, póki cukrzyca nie zniszczyła jej mózgu) powiedziała, że nie będę "pierrr... intelektualistką, żeby tego nie oglądać" więc oglądałam, marząc o Gwiezdnych Wojnach.
Ziuta - 4 Marca 2011, 20:34
Kai napisał/a | Podkreślam, nie oglądam ŻADNEJ telenoweli, nie mam pojęcia, kim są grający w nich aktorzy, ogólnie ta część mojej edukacji kulturalnej to tabula rasa, ale szczerze mówiąc gardzę aktorami, którzy się tam udzielają. |
To się fachowo nazywa antysemityzm bez Żyda A tak na poważnie: jak można gardzić aktorem za to, że gra w złym filmie. Złym w sensie, że słabo napisanym i nakręconym. Gardzić można stręczycielem, handlarzem narkotyków, ale nie aktorem. Poza tym w telenowelach grał Leon Niemczyk, a do "M jak miłość" Andrzej Łapicki. Nimi też gardzimy?
baranek - 4 Marca 2011, 20:42
Kai, innymi słowy: nie znam tych ludzi, nie wiem co robią, nigdy nie widziałam efektów ich pracy - ale gardzę nimi. No tak, to ma sens.
merula - 4 Marca 2011, 20:47
poza tym Martva, miała na myśli tylko to, ze jeśli nie znasz człowieka i nie zrobił ci osobiście krzywdy, wyrażanie się o nim pindzia jest mocno nieeleganckie. a i wtedy nie jest to konieczne dla zdrowia. dopomina się ona o elementarny szacunek dla człowiek, żeby nie powiedzieć kobiety. to tak w tłumaczeniu bezpośrednim dla niekumatych.
Kai - 4 Marca 2011, 20:49
Ziuta napisał/a | Nimi też gardzimy? | Dla mnie sztuka jest Sztuką. Jeśli ktoś gra dla kasy to owszem... nie potrafię się z tym zgodzić.
Ogólnie jestem dość na bieżąco. Niestety, nie z telenowelami. Więc kiedy widzę nazwisko telenowelowe bez innych odwołań, mam na ten temat swoje zdanie.
A że wielkie nazwiska z braku kasy - przykra sprawa, wszyscy wiemy, jak jest - udzielają się w telenowelach, no cóż, to się nazywa ekonomia. Ale wybaczcie, ze sztuką to nie ma nic wspólnego.
baranek, przeciwnie, po obejrzeniu paru epizodów ( z bólem, nawet nie z własnej woli) mam takie zdanie, a nie inne.
merula - 4 Marca 2011, 20:51
Cytat | Dla mnie sztuka jest Sztuką |
no popatrz... a taki Szekspir pisał ku uciesze i dla kasy. Mozart zresztą również.
Kai - 4 Marca 2011, 20:53
merula, wszystko jest kwestią poziomu. Zapewne potrafisz to rozróżnić. Bo taki Feel też gra dla kasy,
baranek - 4 Marca 2011, 21:13
Kai, chyba Ci współczuję. Ja bym rzygał trzy razy dziennie gdybym obcował tylko ze SZtuką. No ale ja tylko sprzedaję buty.
|
|
|