Blogowanie na ekranie - Techniczne życia problemy i inne aspekty marudne
shenra - 29 Stycznia 2011, 23:32
ketyow, bo jakby płacili normalnie za socjalki i próg przyznawania nie był taki żenujący jak jest, to nikt by się nie czepiał pieniędzy, które by się przeznaczało na naukowe. A, że tak naprawdę socjalne nie dość, że przyznają jak przyznają to na niektórych uczelniach jest tak śmieszne, że mogliby je sobie wsadzić w buty - byliby wyżsi Teraz to mnie strzyka, ale wcześniej nie strzykało.
ketyow - 29 Stycznia 2011, 23:40
Znam ludzi, którzy mają kupę szmalu (dochody ukryte - na czarno), a wyciągają pełną kwotę socjalnego (coś między 1200 a 1500 - nie pamiętam). I na UWM i AM są to bardzo duże kwoty w każdym razie, a przypuszczam, że powinny być identyczne na każdej uczelni (od tego roku kwoty drastycznie wzrosły - coś koło dwukrotnie). Mówię, niech dają zamiast socjalnego kredyty studenckie - tym co studia skończą niech umorzą w ramach tego socjalnego, a reszta niech spłaca. Bo niestety w obecnej sytuacji, niektórzy utrzymują się z socjalnego i co roku zaczynają studia od nowa, po to by spędzić cały rok na balowaniu w akademiku za te pieniądze. Gdy kto inny haruje jak głupi by mieć jak najwyższą średnią i się za nią utrzymać, a i tak dostanie kilkakrotnie mniej.
shenra - 29 Stycznia 2011, 23:46
ketyow napisał/a | (ok. coś między 1200 a 1500 - nie pamiętam) | Ha! U nas to można było pomarzyć o takiej kwocie. Fakt, że dostawało sporo osób, ale taki ochłapy, że wstyd.
ketyow - 30 Stycznia 2011, 00:12
Na pierwszym roku ja miałem zarobki mniejsze a mama nie pracowała na drugi etat i wtedy się łapałem na socjal, to też były ochłapy (a naukowe jeszcze mniejsze). Niektóre uczelnie w ogóle dają tyle co nic naukowych, nawet ludziom z bardzo wysokimi średnimi. Nie wiem jak są regulowane te stypendia, ale nie dość, że nie tak jak powinny, bo aktualne kwoty są już przesadą jeśli chodzi o socjalne, to jeszcze chcą sprawę pogorszyć. Może i zawsze ktoś będzie poszkodowany, ale dlaczego ma to być ktoś kto ciężko pracuje na te pieniądze? Czuję się jakby się na mnie po prostu wysrał już ten kraj, szczególnie mając przed oczami ten obraz, że dostanie je ktoś kto najprawdopodobniej nie skończy studiów (no bo nie oszukujmy się, u mnie na AM kończy średnio 10-15%, a stypę dostaje z połowa jak nic), albo będzie studiował jakiś banalny i nikomu niepotrzebny kierunek (tu zdawalność większa, tylko brak odbicia tego w późniejszych zarobkach a zatem i podatkach), a potem zasili szeregi biedronki. Patrząc nawet z czysto materialnego punktu widzenia, państwu bardziej opłaca się dołożyć kasę do studiów komuś inteligentnemu, kto potem będzie prawdopodobnie płacił podatki takie jak kilku takich pracowników biedronki z mgr przed nazwiskiem. A mimo to, do kształcenia elit w ogóle nie przywiązuje się wagi. Jeszcze mnie dobił ten artykuł co dziś wrzucałem w znalezionych w sieci.
http://wroclaw.gazeta.pl/...dniowieczu.html
shenra - 30 Stycznia 2011, 00:31
ketyow, no dobra, ale wiesz przecież, że to czy masz zasłużone mgr czy mniej, wcale nie wpływa na zatrudnienie i na to, czy sobie popłacisz ładnie te podatki. Nie dramatyzujmy. Jest do bani, nie od dzisiaj i pewnie nie raz jeszcze się zmieni, a że w tych, którzy się naprawdę starają bodnie, to kogo to obchodzi. Będzie co ma być, nic na to nie poradzisz. Teraz zależy czy dasz radę się odnaleźć w tej sytuacji i jaką drogą.
ketyow - 31 Stycznia 2011, 10:35
Zabrali mi naukowe. Pięknie, na kredyt studencki muszę czekać jeszcze rok, bo wnioski do 15 listopada, a wypłacają od lutego. Szkoda, że mi od razu nie powiedzieli, ale przecież sami myśleli, że na dziekance powinni mi wypłacać Nie można się odwoływać, prosić o zmianę decyzji, bo nie ma kogo, nikt nie jest odpowiedzialny, a jeszcze mega miła pani przez telefon mi powiedziała, że o zapomogę też nie mam co składać wniosku, bo ona podejmuje decyzje i podjęła, że mi nie przyznaje, bo zabranie naukowego to nie powód. Nawet jeśli sami wprowadzili mnie w błąd i wpędzili w patową sytuację. Mam 15 zł, muszę zapłacić za mieszkanie, a jak znajdę drugie to pewnie czeka mnie opłata z góry. Trzeba chyba do banku. Zjedzą mnie te kredyty zanim skończę te cholerne studia.
ilcattivo13 - 31 Stycznia 2011, 13:10
Agi - aby te gałęzie nie były dalej od siebie niż o 1,5 metra... Bo nawet szpagat ma swoje granice I tak, ja też sobie to zwizualizowałem
ketyow napisał/a | Zjedzą mnie te kredyty zanim skończę te cholerne studia. |
idź do roboty i zmień studia na zaoczne Mając dobre oceny będziesz zwolniony z części czesnego, więc wyjdzie Ci całkiem tanio. A jak jeszcze pracowałbyś jako cieć na jakiejś budowie, to i nie musiałbyś mieszkania wynajmować Tylko pomyśl - takie rozwiązanie ma same plusy
ketyow - 31 Stycznia 2011, 13:24
Nie mogę, zaocznie będę kończył informatykę. Teraz na weekendy do roboty pójdę, jak się uda coś znaleźć, już wcześniej szukałem, ale było trudno. I pewnie teraz bym pracował, gdyby mnie nie wprowadzili w błąd, że stypę będę dostawał normalnie. Boli mnie najbardziej to, że całe moje życie toczy się w Olsztynie, a Gdynia to wegetacja, a teraz już na week do znajomych z Olsztyna nie wpadnę.
Fidel-F2 - 31 Stycznia 2011, 22:26
ketyow napisał/a | Mam 15 zł, muszę zapłacić za mieszkanie | jak to załatwisz to daj znać, trzeba się uczyć od najlepszych.
ketyow - 31 Stycznia 2011, 23:31
Alimenty od ojca, mama coś dorzuci i kredyt w banku, jeśli się nie zmieszczę. Może jeszcze kumpel mi trochę pożyczy na mniejszy procent i zacząłem szukać pracy.
Rafał - 1 Lutego 2011, 08:00
Jeśli kręcisz się po wybrzeżu, to Unisoft szuka informatyków.
ketyow - 1 Lutego 2011, 08:03
Informatyka, to działka w której można zacząć pracę, po paru latach doświadczenia. Jeśli chodzi o sprzęt to chętnie, tylko sprzętowców nikt nigdy nigdzie nie szuka, bo jak się coś zepsuje wolą odesłać do serwisu niż obsadzić jeden dodatkowy etat, a już szczególnie nie szukają takich co mają mało czasu. Z kolei jeśli chodzi o programowanie, to daleko mi do umiejętności na których można zarabiać. Niczego praktycznego nas nie uczyli, a ja niezbyt się sam rozwijałem w tym kierunku. Jakbym widział dla siebie przyszłość w tym, to bym nie zmienił kierunku
Rafał - 1 Lutego 2011, 08:08
Ups, myślałem, że studiujesz informatykę.
ketyow - 1 Lutego 2011, 08:22
Nie, nie, zmieniłem na elektroautomatykę okrętową. Raz, że guzik nas uczyli na tym UWMie, a dwa to do tego naprawdę trzeba mieć kupę zapału i siedzieć całe popołudnia w kodzie a nie na forum Liczyłem na wszechstronność "informatyki" na studiach, okazało się że część sprzętowa jest CAŁKOWICIE pominięta (nasz facet nie wiedział jaki ma procesor w komputerze, więc szkoda słów), więc lepszą opcją jest nawet policealna informatyka, której też nie skończyłem, bo facet zgubił moją pracę zaliczeniową nad którą siedziałem bardzo długo i uznał, że wcale mu nie oddałem. Pożegnałem go wiązanką i tak się skończyło. Natomiast tamte studia mam zamiar dokończyć zaocznie. O ile będą pieniądze. Wczoraj właśnie dowiedziałem się, że UWM pozbawił mnie moich środków utrzymania, czyli 500 zł naukowego, no i stąd zamieszanie w planach.
ketyow - 1 Lutego 2011, 17:08
Miałem już nie drążyć tematu, ale mam właśnie przed sobą nowy numer "dlaczego" i co na pierwszej stronie?
Cytat | Jak wynika z Raportu Rzecznika Praw Studentów, nieuczciwi studenci wyłudzają nawet 1,5 mld złotych rocznie. Jak? Ubiegają się o stypendia socjalne, które im się nie należą. |
A oni zmniejszają dwukrotnie pulę pieniędzy na naukowe od następnego roku i przelewają ją na pulę socjalnych.
ketyow - 5 Lutego 2011, 22:22
Zrobiłem zakupy na najbliższe dni. Trzy pasztety po 1,36 zł i siedem zupek chińskich po 62 gr. I chyba już wiem czemu zabrali mi te pieniądze - żebym mógł znowu poczuć się jak student
Zgaga - 6 Lutego 2011, 12:30
ketyow napisał/a | Trzy pasztety po 1,36 zł i siedem zupek chińskich po 62 gr. |
Mój żołądek zawył z bólu. Hmm.. a niby Zgagi zgaga nie weźmie .
ketyow - 6 Lutego 2011, 12:38
Dwie zupki, skrojony kawałek pęta kiełbachy i usmażony, po dodaniu keczupu - spaghetti jak znalazł Pasztetu już mi się nie chce żreć, ale zawsze to oszczędzam też na maśle Prawdziwy ból, to mój żołądek będzie czuł, jak będę wkrótce w Wawie, a obok siebie tam, mam świetnego chińczyka (lepiej jadłem "na mieście" tylko w Londynie, choć doświadczony w tym może nie jestem, bo rzadko sobie na to pozwalam) i kocham tam jeść, ale szkoda będzie szmalu. Przy ostatnim pobycie, kiedy jeszcze miałem odłożoną kasę, nie dałem rady się powstrzymać i jadłem tam codziennie
Matrim - 6 Lutego 2011, 17:37
ketyow, apropos zupek - eksperyment Gazety. To tak, no wiesz, ku przestrodze. Bo za te 62 grosze można też dwie bułki kupić, na przykład
fealoce - 6 Lutego 2011, 21:15
A wietnamskie budy wcale nie są lepsze - ja kiedyś po obiadku w "Co Tu" wylądowałam na ostrym dyżurze.
ketyow - 6 Lutego 2011, 21:51
Aj tam, nie ma co przesadzać i panikować - a jeść trzeba
Witchma - 6 Lutego 2011, 21:52
Nie mówiąc już o tym, że w przypadku ewentualnej hospitalizacji zawsze można liczyć na jakiś posiłek
Matrim - 6 Lutego 2011, 22:21
Witchma napisał/a | w przypadku ewentualnej hospitalizacji |
W przypadku "penitencjarizacji" też, ale ketyow nie idź tą drogą
ketyow - 6 Lutego 2011, 23:07
O ludu, a co to takiego?
Na kolację krewetkowa. Smakuje tak samo jak kurczakowa, świńska, wegetariańska czy wołowa, ale śmierdzi jakoś miliard razy gorzej. Więcej nie kupię.
Agi - 6 Lutego 2011, 23:14
ketyow, "penitencjarizacja" to po naszemu odsiadka.
Tam dają nawet trzy posiłki dziennie, ale to rzeczywiście nie jest najlepszy pomysł na stołówkę.
A po chińskich zupach żołądek bolał mnie tak, że się skręcałam.
Już lepiej smażone ziemniaki z kefirem jeść.
Ziemniak - 6 Lutego 2011, 23:18
Ziemniaki wychodzą drożej
Agi - 6 Lutego 2011, 23:19
Zależy jakie
ketyow - 6 Lutego 2011, 23:27
Dla mnie bolesny to był proces przesiadywania na tronie po chińskim żarciu w Londynie Było stosunkowo tanie, smaczne, diablo pikantne - a efektów można się domyślać. Ale mimo to, warte męczarni, mmmm.... Kiedyś będę miał długi urlop to spędzę w Londynie i będę chodził od lokalu do lokalu i żarł, żarł, żarł...
Zgaga - 7 Lutego 2011, 08:47
O tak. Ziemniaczki to zdecydowanie lepszy pomysł. Cebula, pieczona lub smażona, Buraczki pieczone. To wszystko wcale nie musi być drogie. A dużo smaczniejsze i w żołądku dziur nie wypala.
ketyow - 8 Marca 2011, 20:42
Ostatnio mieliśmy wykład z gościem, który przerywał w połowie każdej myśli bez dokończenia o co mu chodziło i zaczynał następną. Gapił się na slajdy z projektora, machał przed nimi pokazując jakieś wzory i gadał na ich temat takie pierdoły, że chyba sam nie wiedział o czym mówi i improwizował. Nikt nic nie zrozumiał na pewno, mi osobiście przypominał on to:
http://www.youtube.com/watch?v=KpGAUJOoYys
Tylko nie było do śmiechu. W każdym razie pisałem na wykładzie. Tylko niekoniecznie to co powinienem...
Kiedy cię słucham profesorze,
to myślę sobie o mój Boże!
Słowa żadnego nie rozumiem,
chyba naprawdę nic nie umiem.
Czy to jest matma czy jakieś czary
czy jakieś potwory ze strasznej pieczary?
Każdy kolejny okropny wzór
blokuje mózg mój jak wielki mur.
Ortogonalne i wielomianowe
aproksymacje średniokwadratowe
ryją mi w bani głębokie dziury,
aż mi uszami lecą wióry.
Nie mogę pojąć o czym ten wykład,
jeden od drugiego gorszy jest przykład.
Fourier i inni dziwni panowie
ciągle mieszają mi tylko w głowie.
Mógłby pan mówić o niebieskich migdałach,
esach floresach i innych dyrdymałach,
a ja bym pojął tyle samo
- chyba zwyczajnie mam we łbie siano!
|
|
|