Ludzie z tamtej strony świata - Rafał Dębski
RD - 20 Marca 2006, 08:20
Odpowiadam z opóźnieniem, ale jak już kiedyś pisałem, nie mam w domu neta, a nie zawsze jest czas wyjść do kafejki.
Dzięki za uwagi. Oczywiście zdaję sobie sprawę z niedoskonałości fabuły - jako autor mógłbym znaleźć o wiele więcej punktów do przyczepienia, ale nie będę sobie strzelał w stopę. Ta układanka rzeczywiście mogła się rozsypać, jednak kto nie ryzykuje ten niczego nie osiąga. To jest ta nasza polska bolączka - strach przed niepowodzeniem.
Pisząc tekst chciałem dać czytelnikowi przde wszystkim radość i rozrywkę, gdyż uważam, że to jest podstawowa funkcja literatury. Wiem, że to kontrowersyjna teza, szczególnie dla niektórych pisarzy i krytyków, ale osobiście nie lubię czytać wymiocin z głębi wnętrza, epatowania czytelnika swoimi kompleksami i problemami. Nazywam to bardzo nieładnie rzyganiem sobie na buty. Nawet jeśli czytam głębokie treści, lubię jeśli są podane w sposób strawny.
Prawdę rzekłszy, opko przygotowałem z okazji wejścia Polski do UE, ale wtedy ze względów technicznych nie poszło.
Przy okazji - Romadanowski jest postacią prawdziwą. Rzeczywiście prowadził w Omsku badania nad mumifakacją i miał znakomite efekty.
Czarny - 22 Marca 2006, 07:50
Przybyłem do wątku Autora co by uwolnił mnie z mej niewiedzy bądź złego zrozumienia tekstu ostatniego opka. Z tego co wyczytałem (ale może mi coś umknęło), to statki kosmiczne z kolonistami miały być dwunarodowościowe. Jakim więc sposobem Polacy nie zamierzali lądować na Marsie, czekając na wyjaśnienie różnicy zdań pomiędzy tymi którzy wylądowali. Skoro na TYM SAMYM statku pętałoby się nieco Niemiaszków, którzy zapewne znali z dziesięć sposobów uśmiercenia przeciwnika tubką ze zliofilizowanym jedzeniem (tak to się chyba nazywa) ???? Ten szkop-uł mi zgrzyta.
RD - 22 Marca 2006, 08:57
Statki miały być wspólne, ale ich strefy wewnętrze w pełni autonomiczne. I, oczywiście, spiskowcy założyli, że wszyscy zainteresowani będą się starali wylądować jak najszybciej, nie oglądając się na nikogo, a jeśli się kto spóźni, tym lepiej.
Odpowiedzi na ewentualne inne pytania udzielę dopiero za parę, dni, bom zapadł na grypsko i nie będę miał możliwości korzytania z neta. Z góry przepraszam za opóźnienia.
Czarny - 22 Marca 2006, 09:51
RD napisał/a | Statki miały być wspólne, ale ich strefy wewnętrze w pełni autonomiczne. |
No i dalej nie rozumiem. Skoro statek był wspólny, to Niemcy będący na tym statku też chcieliby wylądować od razu. Nie pozwoliliby wisieć Polakom na orbicie. O to mnie chodzi.
Rodion - 22 Marca 2006, 10:35
Moim zdaniem statki transportowe mialy konstrukcje modulowa. Sam statek to częśc nawigacyjna i napedowa "holujaca" dwa zasobniki narodowe, w pelni autonomiczne i wyposazone we wlasne ladowniki. Na orbicie Marsa wszyscy startuja by zajać jak najlepsze tereny, a polskie ladowniki zostaja w dokach z powodo "awarii".
Ale mam pytanie dotyczace czegos innego?
Statki startuja na silnikach chemicznych, raczej potężnych biorac pod uwage wynoszony ladunek . Wchodza na orbite by uzupełnic zapasy, ostatnie inspekcje itd.
A potem odpalaja silniki fotonowe!
Toć taka podróż na dość bliskiego Marsa, trwalaby "ruski rok', albo i wiecej?!
Czarny - 22 Marca 2006, 10:49
Dzięki Rodion, teraz już mi to lepiej pasi. Ale całością statku jako takiego też chyba ktoś zawiaduje (załoga raczej również dwunarodowościowa), a ta dłuuuuga "awaria" (bo od razu koloniści nie wezmą się za łby) będzie bardzo podejrzana i na pewno sprawdzona?
Rodion - 22 Marca 2006, 10:56
Częśc nawigacyja może być automatycznie nadzorowana na zmiane przez wachty z części narodowych.
Sprawdzona? A w jaki sposób? Jeśli ladowanie odbywa sie na zasadzie desantu, czyli schodzą i lądowniki z kolonistami i kontenery ze sprzętem na spadochronach, a niema czegoś takiego jak promy, bo i po co? Skoro na orbicie powinny zostać tylko puste "szkielety" statkow?
Czarny - 22 Marca 2006, 11:32
Nie wiem w jaki sposób. Ale w przypadku autentycznej awarii, trza by coś zrobić żeby koloniści nie zakończyli podboju Marsa na jego orbicie. Jeżeli rzeczywiście byłby problem z modułem wyładowującym (nie chciał by się odczepić) to załoga chyba powinna starać się rozwiązać ten problem.
Rodion - 22 Marca 2006, 11:50
Mozliwy scenaiusz mógłby byc taki.
Moduł narodowy jest wyposażony w kilka, lub raczej w kilkanaście ladowników/kapul na indywiduanych pierścieniach dokujacych oraz zasobniki ze sprzetem na wspornikach z ladunkami pirotechnicznymi umożliwiającymi ich sekwencyjne odpalenie.
a ewentalna awarie usuwaloby sie przez interwencje ekipy naprawczej ktora w kombinezonach wyszlaby na zewnątrz i dokonala koniecznych napraw, w tym wypadku "ręcznego" odlaczenia wadliwego urządzenia.
Ale zastanawia mnie cos innego.
Jeśli Polacy pozostaliby na orbicie, to logiczna reakcja calej reszty byloby zamiast wzajemnej masakry, zbrojne oczekiwanie na desant poskich "zombi" i kopanie okpów?
gorat - 22 Marca 2006, 11:52
Rodion napisał/a | Jeśli Polacy pozostaliby na orbicie, to logiczna reakcja calej reszty byloby zamiast wzajemnej masakry, zbrojne oczekiwanie na desant poskich zombi i kopanie okpów? |
Wystarczy parę prowokacji po pewnym czasie. Sami ruszą na wroga, byle wyprzedzić. I to mimo tego, że to tak naprawdę nie ten
Czarny - 22 Marca 2006, 11:53
Na początku pewnie tak, ale ile by wytrzymali w tych okopach? Czyli awarię musiałby jednak ktoś sprawdzić/usunąć. np. Niemcy na swojej wachcie wykryliby szwindel Polaków i zaczęły by się tarcia. Zakładam, że załoga statku "schodzi" z niego ostatnia, po odpaleniu wszelkich kapsuł. Na pewno patrzyliby na ręce Polakom, czemu nie lądują.
Rodion - 22 Marca 2006, 11:54
A jak/czym dokonasz tych prowokacji? Zdalnie?
Rodion - 22 Marca 2006, 11:58
Czarny napisał/a | Zakładam, że załoga statku schodzi z niego ostatnia, po odpaleniu wszelkich kapsuł. |
Zaloga to takze koloniści. Alternatywa byloby pozostawienie przez niemcow cześci ludzi na orbicie, by pilnowali polaków, a to "oslabiloby" ich na powierzchni Marsa.
Czarny - 22 Marca 2006, 12:09
Ja to sobie wyobrażam, że potencjalnego wroga i największe niebezpieczeństwo (czyli cały moduł Polaków) mieliby pod stałym nadzorem i nawet przygotowując swój szybki desant patrzyliby na boki co się dzieje u sąsiada. Widząc, że Polacy nie lądują zaczęli by coś podejrzewać. W końcu prócz żołnierzy byliby tam pewnie jacyś myślący agenci.
Rodion - 22 Marca 2006, 14:52
Najlepszym motywem byloby to ze wszyscy wstrzymaliby sie z ladowaniem do momentu az zrobia to polacy. A potem odczekali jeszcze ze trzy tygodnie az polskie zabi padna!
Czarny - 22 Marca 2006, 14:56
Rodion napisał/a | A potem odczekali jeszcze ze trzy tygodnie az polskie zabi padna! |
O, to, to. Świetny pomysł, ale niestety rozkłada opko RD-go
Rodion - 22 Marca 2006, 14:59
Chyba trzeba nam poczekac na autora. Niech sie ustosunkuje.
RD - 22 Marca 2006, 17:00
Się zwlokłem na chwilę z łoża boleści, bo zaległe obowiązki względem wydawców bywają silniejsze od choroby. Odpowiem więc przy sposobności na wątpliwaości waćpanów.
Rodion!
Nie czepiaj się tak tych silników fotonowych . W tym miescu faktycznie posadziłem technologicznego buraka i tyle tylko powiem na ten temat.
Czarny!
Jeśli chodzi o lądowanie - przyjąłem oczywiście koncepcję, któtrą przedstawił Rodion - nie siadają całe statki, jedynie moduły z kolonistami (nie opisywałem tego, ale uznałem, że nie ma co się wdawać w takie szczegóły - tekst i tak był już strasznie długi). Najlepiej rzeczywiście kilkanaście, bo jeżeli coś się stanie, zginie tylko część.
W tym momencie, jeśli chodzi o awarie i ogólnie rozumiane bezpieczeństwo uczestników wyprawy, nie wolno absolutnie utożsamiać rozumowania normalnego człowieka z rozumowaniem urzędników państwowych, a szczególnie pracówników wywiadu czy innych służb specjalnych (coś o tym niestety wiem). Oni mają gęboko w *beep* człowieczeństwo - jak coś nie wyjdzie to nie wyjdzie i koniec. Szczególnie jeśli przedsięwzięcie jest, w sumie, pewną loterią, zakładają spory margines strat. Żadnych opóźnających akcję napraw i ratowania kogokolwiek! Sztabowi armiejcy i tym podobni przedstawiciele rasy ludzkiej (nie wiem, czy nie pochodzą od innej małpy) mają zawsze wkalkulowane ofiary w swoje misterne plany.
Zauważcie z kolei, co postanowili uczynić zrobieni w konia - posłać jak najwiecej wojska. I na tym także polegał "nasz" plan - jesli wylądują wojacy, prędzej niż później wezmą się za łby. Bez konieczności wielkich prowokacji.
A propos odczekiwania aż polskie zombiaki padną - NIE MA PRZECIEŻ ŻADNYCH POLSKICH ZOMBIAKÓW. Mogą nasi przyjaciele czekać sobie do upojenia aż wylądujemy. Im dłużej tym nawet lepiej, bo nic tak nie rozkłada morale wojska niż wyczekiwanie .
To tyle, na ile było mnie stać w obecnej formie. Jeśli coś się jeszcze pojawi, odpowiem już faktycznie po przyjściu do jakiego takiego zdrowia.
Rodion - 22 Marca 2006, 18:01
No to zdrowia zycze!
Korbacz - 26 Marca 2006, 10:51
dla autora. Dawno czekałem na taki tekst. Oczywiście oddaję kreskę w głosowaniu.
gorat - 26 Marca 2006, 13:50
Miło nam zobaczyć kogoś z Twierdzy, ale może byś się przywitał tam, gdzie Biją? Wcale nie tam, gdzie się cześć i czołem mówi, bo to dla stałych bywalców
Jak nie zrobisz tego, niezłych rzeczy się o sobie naczytasz - Rafał się postara
Korbacz - 28 Marca 2006, 08:53
Już się poprawiłem. No i tak do końca z Twierdzy nie jestem. Pracuję we Wrocławiu, ale na codzień mieszkam pod. Niedaleko, ale zawsze pod.
Rafał - 28 Marca 2006, 09:20
gorat napisał/a | Rafał się postara |
Nie strasz, nie strasz Kiedyś znajomi jak im córka nie chciała jeść albo grymasiła to mówili, że przyjdzie czarny Rafał i cię zabierze (miałem dłuugie włosy i zarost). Jak przychodziłem - a byli to dobrzy znajomi, więc bywałem często - dziecko w krzyk i pod stół. Na szczęscie już z tego wyrosła.
dzejes - 28 Marca 2006, 09:51
Jechałem kiedyś w pociągu. Siedziałem sobie spokojnie pod oknem i czytałem gazetę.
W przedziale jechała para z małym dzieckiem. Nie mam pojęcia ile mogło mieć, nie zainwestowałem ani punktu w cechę "Opieka nad małymi dziecmi".
W każdym razie matka usiłowała nakarmić małe jakąś papką, z wyglądu obleśną, sam bym tym pluł i jako pomoc wykorzystywała mnie.
- No łyżeczkę, amci amci, bo jak nie, to ten pan cię zabierze.
- Jeszcze trosieczkusię, ociupineczkę, bo pan cię zabierze
i tak dalej i tak dalej. (swoją drogą to osobny problem - czy kobiety po urodzeniu dziecka przechodzą jakiś czasowy regres językowy?)
Dziecko słabo reagowało, darło się, mówiąc krótko nie wspólpracowało.
po ok. 20 minutach takich przepychanek stwierdziłem, że mam dosyć. Wstałem więc, spojrzałem na małego i sugestywnie powiedziałem:
- Idziemy!
Cisza, spokój...
Aga - 28 Marca 2006, 16:55
No co ty... Dooobre. Rety, to wami naprawdę można dzieci straszyć?
Korbacz - 29 Marca 2006, 09:03
Mną można. Kiedyś znalezłem się w takiej samej sytuacji jak Dzejes, tez w przedziale kolejowym. Po chyba dwudziestym razie jak mamuśka powtórzyłą, że "Pan cię zabierze", miałem dość. Zdrowo objechałem kobietę. A dziecko dopiero wtedy się mnie przestraszyło. Musiałem zmienić przedział.
Hauer - 30 Marca 2006, 07:58
Hm widze, ze to jakiś watek pochwalny?
dla mnie "Festun Oles" było jednym z najgorszych opowiadań SF jakie czytałem Powiedziałbym, ze najgorsze w tym numerze, gdyby nie takie "cudeńka" jak wypociny o magu Wiktorze
"Festung" pozwoliłem sobie sktytykowac przy okazji głosowania na tekst numeru, jak będe miał dziś chwilke czasu to tutaj zasypie autora pytaniami
RD - 30 Marca 2006, 08:36
Daruj sobie. Za chwilę dostaniesz odpowiedź w wątku o najnowszym numerze i na tym wyczerpię temat.
A prywatnie mogę Ci odpowiedziec jedynie tak, jak swego czasu zrobił to Bruno Jasieński krytykowi, który się na niego uparł.
RD - 31 Marca 2006, 11:13
Żeby nie było wątpliwości, bo są tacy (a raczej jest taki, bo na razie sygnał był sztuk jeden), którzy poczuli się urażeni w imieniu Hauera.
Bruno nie napisał nic, co by bezpośrednio uwłaczało czci i godności owego krytyka, a odniósł się tylko do jego recenzji. Ja również odniosłem się nie dotego, co zarzuca mi interlokutor w dziale poświęconym opowiadaniu, ale do tego, co napisał piętro wyżej. Jak już wyjaśniłem w tamtym miejscu - ponieważ jego wypowiedź była bardzo niemerytoryczna, pozwoliłem sobie na równie niemerytoryczną odpowiedź.
RD - 13 Kwietnia 2006, 09:23
Wszystkim tu zaglądającym życzę na nadchodzące święta wszystkiego najlepszego!!!
Mało pracy, dużo radości (i kasy).
Smacznego jajka
Mokrego dyngusa
I w ogóle
|
|
|