Powrót z gwiazd - No, no... niezła sztuka!
Lynx - 27 Marca 2009, 09:00
A określenie czy coś jest sztuką zależy od indywidualnych i bardzo subiektywnych ocen i preferencji użytkownika tejże. To kwestia osobniczego odbioru. Ilu ludzi tyle będzie definicji. Nie sądzę, by dało się jednoznacznie określić co jest sztuką a co nią nie jest.
Zresztą- symbole falliczne występują w różnych kulturach w różnym stopniu. Dla jednych będą piękne a dla innych obrzydliwe. De gustibus... się kłania nisko.
Godzilla - 27 Marca 2009, 09:29
Jak się zdaje, dziś sztuką mogą być rzygi, ekskrementy i pornografia. To ja za taką sztukę dziękuję, tfu tfu, pójdę się zachwycać bazarowym lejeniem na rykowisku albo wizerunkiem elfki z wielkim mieczem. Zamiast pójść do galerii, udam się na wysypisko śmieci albo do kibla dworcowego, tam to jest sztuka że hej, a jak daje do myślenia!
Dabliu - 27 Marca 2009, 09:48
Nie zapominajmy, że sztuka to przede wszystkim tworzenie. Jeśli facet trzaska po pięć jeleni dziennie, to jakbyśmy na to nie spojrzeli, nie będzie to sztuką. Poprzez sztukę artysta stwarza, przetwarza lub dekonstruuje jakiś fragment rzeczywistości i robi to poprzez określone środki artystycznego wyrazu. Co chce wyrazić facet kopiujący jelenia na rykowisku? Mówię tu oczywiście o tych masowo sprzedawanych obrazkach... Otóż prawdopodobnie nie chce kompletnie nic wyrazić. A taki jeleń zazwyczaj nie posiada też jakichkolwiek walorów artystycznych, po prostu jest mniej lub bardziej ładnie namalowanym jeleniem. Prawdziwej pasji przejawiającej się w technice raczej tu nie uświadczysz.
Spójrzcie na wspomnianego przeze mnie Andew Wyetha (celowo wybieram jako przykład realistę), jak dalece jest to odmienne od masowego jelenia, jak poruszające są te przestawienia i jak wiele znaczy technika wykonania:
http://www.boston.com/ae/...ist/039_lrg.jpg
http://2.bp.blogspot.com/...ndrew_Wyeth.jpg
http://www.globalgallery....ges/ny-7888.jpg
http://icedmocha.files.wo...07/02/wyeth.jpg
Godzilla - 27 Marca 2009, 09:55
No i OK, ładne to było. Ale najwięcej hałasu robią wokół siebie tacy, co potrafią zrobić skandal. Potem są dyskusje, że to trzeba eksperta żeby wyjaśnił o co chodziło artyście maczającemu krzyż w siuśkach albo wieszającego na nim to co już wcześniej było wymieniane. Niech pan ekspert wywiesi sobie portret własnej mamy, siostry albo córki, z resztą ciała pożyczoną od gołej dziwki. I potem niech się wypowiada. Albo niech umoczy w ekskrementach Koran albo gwiazdę Dawida. Może kto inny wtedy mu wyjaśni niestosowność takiego zabiegu.
I dlatego mówię: w promieniu pięciu metrów ode mnie sztuki nie ma, nie było i nie będzie.
Lynx - 27 Marca 2009, 10:27
Dabliu, kserokopiarka trzasnie tych Jeleni 200. I nie będzie twórcą. Ale jeśli ten landszafciarz w którymś momencie stwierdzi, ze jeleń ma być różowy a trawa niebieska? Czy będzie tfurcą? czy nadal kopiarką?
Godzilla - 27 Marca 2009, 10:37
A może to współczesne pojmowanie sztuki jest wynaturzone? Grecy jak się zdaje pojmowali sztukę użytkowo. Miała być piękna i przydatna. Rzeczy użyteczne miały być piękne, a piękne miały być użyteczne. Jak w Grecji wypadłaby instalacja ze sterty śmieci i stojaka na nuty?
Łapię się na tym, że jak jestem w muzeum, galerii, słucham koncertu itd, odbieram sztukę emocjami. Czy czuję / słyszę / widzę, że to jest piękne, podoba mi się, wprawia mnie w radość, melancholię, irytację, wprowadza w inny świat, czy przeciwnie, ma się ochotę natychmiast zatkać uszy albo wstawić dzieło z powrotem panu artyście do salonu. Ewentualnie wyjść i więcej nie wracać.
To co mi się podoba, to nie musi być akurat realizm. To bywają ciapki i cętki. Ale niech mi się nie chce od tego rzygać. Jeżeli gromada ekspertów wmawia mi potem że chce mi się rzygać bo jestem kołtunką i artystycznym imbecylem, to... niech sobie produkują opinie jakie chcą w swoim własnym dobrze izolowanym rezerwacie.
Lynx - 27 Marca 2009, 10:38
Godzilla,
Dabliu - 27 Marca 2009, 10:46
Dlatego nie lubię sztuki koncepcyjnej, opierającej się niemal wyłącznie na jakimś nadmuchanym pomyśle, do którego dopisuje się straszliwie pokręcone wyjaśnienie, interpretujące przekaz zawierający jakieś absurdalnie wydumane przesłanie. Jest to IMHO pretensjonalne i "bieda-artystyczne".
Dajmy na to, że gość utopi plastikowego kraba w kiblu wypełnionym benzyną i ogłosi, że to jego sprzeciw wobec ekspansywnego przemysłu naftowego. No to ja sprzeciwiam się takiej sztuce, bo nie ma w niej za grosz pasji tworzenia, przekaz jest pretensjonalny, sztuczny i szybko się zdezaktualizuje, a wykonanie nie wymaga od artysty jakiegkolwiek trudu. Osobiście sądzę zaś, że sztuka rodzi się w znoju, kiedy artysta musi przekraczać siebie, również w sensie fizycznym. Jeśli coś jest łatwe do wykonania i podczas pracy nad tym artysta nie uroni nawet kropli potu, to dla mnie jest jakaś shtooka a nie sztuka. Wartość w tym przypadku rodzi się z pokonywania własnych ograniczeń, wykluwania się dzieła i artysty.
Osobiście zdecydowanie wolę, jeśli przekaz jest bardziej ogólny i uniwersalny, ponadto sam wysącza się z dzieła, bez nadętych interpretacji. Zamiast sprzeciwów i manifestów o wolność Tybetu czy innych takich, wolę opowieści snute przez artystów językiem malarstwa, jakieś mniej namacalne prawdy o człowieku i świecie.
Weźmy np. Francisa Bacona i jego próby przedstawienia wyobcowania, wewnętrznej deformacji, bycia niepełnym lub samotnym człowiekiem, strachu, szukania wiary itd.
http://www.artquotes.net/...n_study1953.jpg
http://elitechoice.org/wp...ancis-bacon.jpg
http://francis-bacon.cx/popes/figurewithmeat.jpg
http://www.artquotes.net/...ainting1946.jpg
Co z kolei pokazuje, że sztuka wcale nie musi być ładna, ale koniecznie musi poruszać. Jest w powyższych przykładach natomiast, w przeciwieństwie do "*beep* sztuki", bardziej ogólny, uniwersalny przekaz, wypływający z dzieł naturalnie i nie wymagający jakichś pokręconych i wydumanych interpretacji, sprowadzających się koniec końców do wyciśnięcia z dzieua totalnego art-banału, w rodzaju: "nie deptać trawników".
Godzilla - 27 Marca 2009, 10:55
No i pasuje mi ten Francis Bacon. Ma w sobie "coś", i nic mi na siłę nie wciska. "Coś" jest na tyle wyraźne, że można się w te obrazy wpatrywać. Ale pamiętam wystawę "Arsenał ileśtam" (nie pamiętam, który to był rok, dość dawno temu", gdzie właściwie wszystko było bardzo ciapate, pstrokate i nie wiadomo jakie. Mnóstwo kolorów, plam, tu i ówdzie jakieś części ciała, ale tego "czegoś" nie stwierdzałam. Przykład ze śmieciami i stojakiem na nuty to też stamtąd. Obejrzałam wszystko, i wyszłam z poczuciem, że to nie dla mnie.
jewgienij napisał/a | Od schlebiania drobnomieszczanom są dzisiaj rodzinne telenowele, Rubik, tańce-łamańce i seria Najwięksi Malarze do Gazety Wyborczej |
W tym zdaniu nie rozumiem paru rzeczy.
1) co to jest drobnomieszczaństwo? Zwłaszcza obecnie?
2) dlaczego do jednego worka można wrzucić telenowelę, idiot-dancing i serię "Najwięksi malarze"?
3) czy seria "Najwięksi malarze" jest aż tak zła? Co złego jest w porządkowaniu wiedzy? Cóż złego stanie mi się w umysł, jeżeli przyswoję sobie tę kolekcję; czy są w niej rażące błędy? Pytam, bo nie wiem; na przykład faktycznie seria za bardzo jedzie po schematach, ale przeciętny zjadacz chleba jednak może dowiedzieć się z niej paru sensownych rzeczy?
4) zbieram kolekcję płyt wielkich kompozytorów, czy w ten sposób schlebiam swym drobnomieszczańskim gustom?
mBiko - 27 Marca 2009, 12:54
Dabliu napisał/a |
Dajmy na to, że gość utopi plastikowego kraba w kiblu wypełnionym benzyną i ogłosi, że to jego sprzeciw wobec ekspansywnego przemysłu naftowego. |
A przenieśmy tą zasadę na grunt literatury. Napisałem właśnie szorta:
Cytat | Bóg, honor ojczyzna 3456h;fggh x. PP%gjndfiH NP Kj b, a potem poszli do lasuu. Q7 j j i rkgn jtu jt k4ot g:AK. |
Napisałem go w proteście przeciwko niedocenianiu rolli kobiet w ruchu oporu podczas II Wojny Światowej.
I co? I niestety wielkie g. Dopóki przekaz nie będzie czytelny w odbiorze, a nie dopowiedziany przez tfurcę lub krytyka, to żadną miarą nie będzie literatura ani sztuka, co najwyżej eksperyment formalny.
W pracach wspomnianego przez Dabliu Bacona przekaz jest czytelny, a oprócz niego z obrazów wręcz wylewają się emocje. W wypadku wielu nowych dokonań artystycznych wyraźnie tychże brakuje. Zostaje tylko próba zaszokowania gawiedzi. Celowo napisałem "gawiedzi", gdyż kojarzą mi się te wyczyny raczej z występami ulicznych kuglarzy niż ze sztuką.
Dobry komentarz w sprawie sztuki i piękna napisał już w latach 50-tych Andrzej Bursa:
Cytat | Sylogizm prostacki
Za darmo nie dostaniesz nic ładnego
zachód słońca jest za darmo
a więc nie jest piękny
ale żeby rzygać w klozecie lokalu prima sorta
trzeba zapłacić za wódkę
ergo
klozet w tancbudzie jest piękny
a zachód słońca nie
a ja wam powiem że bujda
widziałem zachód słońca
i wychodek w nocnym lokalu
nie znajduję specjalnej różnicy.
|
Lynx - 27 Marca 2009, 13:10
Godzilla, na Arsenale jednak coś było. Widzialam tam jeden obraz,ktory do dziś pamiętam. Wywołał we mnie niesamowite wrażenie. Bodajże był to rok 88? Stojaka na nuty i śmieci nie pamiętam.
Ixolite - 27 Marca 2009, 13:21
Godzilla napisał/a | A może to współczesne pojmowanie sztuki jest wynaturzone? Grecy jak się zdaje pojmowali sztukę użytkowo. Miała być piękna i przydatna. Rzeczy użyteczne miały być piękne, a piękne miały być użyteczne. Jak w Grecji wypadłaby instalacja ze sterty śmieci i stojaka na nuty?
Łapię się na tym, że jak jestem w muzeum, galerii, słucham koncertu itd, odbieram sztukę emocjami. Czy czuję / słyszę / widzę, że to jest piękne, podoba mi się, wprawia mnie w radość, melancholię, irytację, wprowadza w inny świat, czy przeciwnie, ma się ochotę natychmiast zatkać uszy albo wstawić dzieło z powrotem panu artyście do salonu. Ewentualnie wyjść i więcej nie wracać.
To co mi się podoba, to nie musi być akurat realizm. To bywają ciapki i cętki. Ale niech mi się nie chce od tego rzygać. Jeżeli gromada ekspertów wmawia mi potem że chce mi się rzygać bo jestem kołtunką i artystycznym imbecylem, to... niech sobie produkują opinie jakie chcą w swoim własnym dobrze izolowanym rezerwacie. |
Bardzo ładnie powiedziane. Ja do swojego pojmowania sztuki dodaję też zawsze pomysł _i_ umiejętności, razem. Nie wystarczy mi wytłumaczenie dlaczego sterta śmieci jest sztuką, bo stertę śmieci każdy potrafi usypać. Nie zachwyci mnie też, powiedzmy zdjęcie, jako sztuka, jeśli nie ma w nim żadnego zamysłu - ot będzie to ładny obrazek, na który przyjemnie popatrzeć, ale sztuką tego nie nazwę, a autor pozostanie dla mnie fotografem, a nie artystą.
Dabliu - 27 Marca 2009, 13:24
Lynx napisał/a | Dabliu, kserokopiarka trzasnie tych Jeleni 200. I nie będzie twórcą. Ale jeśli ten landszafciarz w którymś momencie stwierdzi, ze jeleń ma być różowy a trawa niebieska? Czy będzie tfurcą? czy nadal kopiarką? |
A to już zależy, czy tym obrazem pokaże mi coś nowego na temat jelenia na rykowisku. Bo jeśli po prostu skończyła mu się zielona farba i jeleń będzie tylko bladym odbiciem prawdziwego jelenia, to słabo. Ale jeśli obraz jakoś inaczej lub głębiej "opowie" mi tego jelenia, to czemu nie?
dalambert - 27 Marca 2009, 13:50
Hej - piękny dyskurs nam wygenerował z "religijnych pysknięć" ale tam rzuciłem, że cała sztuka powstawala z powodów religijnych lub ideowych.
Tu pozwolę sobie zauważyć jaka IDEA taka SZTUKA - z wiary w Boga mamy i piramidy Majów i Ązteków i gotyckie katedry i bazylikę św. Piotra , czy wersalski pałac / idea mochrchy- słońca /
a z idei wolności twórczej i ekspresji nie skrepowanej gołą d.. tfurcy srajacego na wernisażu i wrzesczacego :"artysta jestem"
a zwrócie też uwagę na coś co ja nazywam kompleksem Van Gogha czyli przerażenie manszrdów, krytyków i handlarzy sztuką, ze był taki jeden co to za życia dwa obrazki sprzedal, namalowal 1000 i nikt się nie poznał i nie wylansował, a TERAZ za jego dzieła i po 100 milionów dolcow dostać można.
I dlatego na wszelki wypadek kupuję się obecnie wszelką malarską swołocz, co by miszcza nie przegapić
Lynx - 27 Marca 2009, 13:55
Miałam na myśli świadome i celowe działanie, a nie koniec farby. Patrz Andy Warhol.
jewgienij - 27 Marca 2009, 14:11
Godzilla, drobnomieszczaństwo nie w sensie jakiejś istniejącej obecnie klasy społecznej. Ten termin się tak utarł, że nie szukam nowych, bo chodzi przede wszystkim o sposób myślenia o sztuce pewnej grupy społeczeństwa, na sztuce na ogół mało się znającej i mało się nią przejmującej.
Serie typu wielcy kompozytorzy, malarze itp ( sam sobie zbieram)., to sztuka oswojona, przemielona, nie wymagająca wysiłku, bo jeśli ktoś umieścił powiedzmy Schumana w serii wielkich, to dla przeciętnego człowieka jest on wielki, choćby go ta muzyka nudziła. El Greco też się wielu osobom nawet dzisiaj nie podoba, ale "wielkim geniuszem był", bo tak napisano. Wiele osób słucha sobie takich "Dla Elizy", "Eine kleine..." i wydaje im się, że obcują z wielką sztuką, a prawda jest taka, że wybrano dla nich najprostsze i najbanalniejsze kompozycje, bo przy kwartetach Beethovena czy Kunst der Fuge Bacha by odpadli po minucie słuchania. Więc ludzie mają złudzenie, że wiedzą na czym polega prawdziwa sztuka, a kupiono ich za świecidełka.
Problem polega na tym, żeby samemu myśleć i samemu szukać, a nie przyjmować, co ci inni dodadzą do gazety. Na pewno seria z obrazami Matejki nie przygotuje ludzi od odbierania współczesnej sztuki, która jest sztuką elitarną, trzeba rozumieć jej język i gramatykę, przeciętny Kowalski mówi o sztuce jak ślepy o kolorach. Dla kogoś nie znającego zasad gry w szachy pojedynek Karpow-Kasparow był nudnym widowiskiem, w którym dwóch ruskich wykonywało bezsensowne z punktu widzenia warcabów ruchy
dalambert - 27 Marca 2009, 14:27
jewgienij napisał/a | która jest sztuką elitarną, trzeba rozumieć jej język i gramatykę, | coś oczym "krytycy" twierdzą, ze wyraża nieoraniczoną fantazje tfurcy nie ma gramatyki czy języka.To po pierwsze.
A pod drugie to niejaki Grzegorz Rosiński zwykl mawiać:
" jak ktoś tworzy w męce - to niech się męczyć przestanie i zajmie hodowlą buraków. Ja rysuję z radościa"
jewgienij - 27 Marca 2009, 14:42
To trzeba by podziękować Beethovenowi, Chopinowi, Flaubertowi, Michałowi Aniołowi, oni się okrutnie męczyli - a na piedestale postawić Thorgala, bo radośnie i lekko stworzony
Edyta
Jakie kto sobie stawia do rozwiązania problemy, takie i ma na ogół trudności. Nie dziwię się, że Rosińskiemu łatwo praca idzie
Godzilla - 27 Marca 2009, 15:16
Gdyby wyznacznikiem sztuki była tylko trudność w odbiorze, Mozart by chyba odpadł w całości. Odpadłaby spora część utworów Beethovena. Możnaby odrzucić oba koncerty Chopina, polonezy młodzieńcze, walc cis-moll. Przepadłby Forellenquintet Schuberta i Niedokończona Symfonia. Należałoby zapomnieć o koncercie włoskim oraz koncercie na dwoje skrzypiec Bacha. Naprawdę nie trzeba być wielkim melomanem aby się tego po prostu dobrze słuchało.
Czy nie jest tak, że obecnie pozostał tylko ten wyznacznik? Kto lubi słuchać Lutosławskiego albo Pendereckiego? No ja wiem, jakby po akademiach muzycznych sprawdzić, znajdą się tacy. Nawet grać to potrafią. Ja mam bardziej plebejski gust.
jewgienij - 27 Marca 2009, 15:26
Ale nie Koncert Włoski ani Koncert na dwoje skrzypiec należą do najwybitniejszych osiągnięć Bacha, tak samo z walcami Chopina czy jego warszawskimi koncertami.
Lutosławski i Penderecki przy pierwszych kontaktach byli dla mnie hałasem, ale jak poznałem etapy pośrednie: Debussy, Bartok, Strawiński, Szymanowski, to to wreszcie zakumałem i powiem Ci, że taki Lutosławski bardziej mnie rusza niż niektóre wypudrowane symfonie Mozarta czy niektóre pohukiwania i wystukiwania akordów Beethovena ( chociaż są często genialni i jeden, i drugi).
Nocturn - 27 Marca 2009, 15:44
Wiecie co?
Sztuka to teraz niesamowita inwestycja. W sumie ile płacą za jakiś obraz WIELKIEGO MALARZA? To skoro sztuka jest taką fajnąinwestycj, trzeba ją potraktować jak każdy inny biznes, nie? Trzeba by zareklamować, a najlepiej trafia do ludzi szokująca reklama. "Nie dla idiotów" to bardzo delikatny przekaz w porównaniu do wsadzenia krucyfiksu w wielką kupę. A ile będą o tym mówić wszyscy zainteresowani? Bo przecież nie chodzi o to jak o nas mówią, tylko o to, że mówią o nas w ogóle.
Osobiście uważam za sztukę wszystko co trafia w ludzkie gusta. Nawet jeżeli dla niektórych to są ekstrementy. A im więcej ludzi ceni taką a nie inną formę sztuki tym bardziej właśnie ta jest Sztuką <przez duże S>
Rzekłem
jewgienij - 27 Marca 2009, 15:57
Nocturn napisał/a |
Osobiście uważam za sztukę wszystko co trafia w ludzkie gusta. Nawet jeżeli dla niektórych to są ekstrementy. A im więcej ludzi ceni taką a nie inną formę sztuki tym bardziej właśnie ta jest Sztuką <przez duże S> |
Chyba na odwrót? Inaczej sztuką będzie Moda na Sukces, M jak miłość i zespół Kombi. Demokracja w sztuce wysokiej nie działa, bo jest to dziedzina elitarna, dla przygotowanych i zaawansowanych, w odróżnieniu od sztuki popularnej, która dostosowywana jest do najniższych standardów.
dalambert - 27 Marca 2009, 16:12
jewgienij napisał/a | Demokracja w sztuce wysokiej nie działa, bo jest to dziedzina elitarna, dla przygotowanych i zaawansowanych |
co to wlaściwie znaczy jakieś kregi WIELKICH WTAJEMNICZONYCH iwon maluczcy bo autorytet powiedział , ze to sztuka jest - zawsze istnialy masowe opowieści dzis tele-nowele - i opowieci bardziej skomplikowane- ale w sztukach pięknych / rzeźba , malarstwa, grafika/ obecnie regres jest kompletny, a za 200 lat nikt nie będzie w stanie poodróżniać tych wszystkich pacykarzy od siebie bo zamazane różnymi plamami prostakąty, tak samo bedą niezrozumiałe, ale może wtedy ktoś wreszcie uzna , ze skoda na to magazynów i na śmietnik wystawi
Nocturn - 27 Marca 2009, 16:14
Ja tam sięna sztuce nie znam. Wiem co mi się podoba i mam taką jedną małą myśl. Jeżeli komuś siępodoba Kombi i Moda na Sukces czy inne tego typu wynalazki to może dla niego to jest sztuka nie? Co taki szary człowiek może powiedzieć o Picassie? Czy te dziwaczne twarze i postaci są sztuką czu nie?
A tak właściwie co sprawia że niektóre wytwory ludzkie nazwiemy Sztuką a inne nie? Czy sam akt twórczej kreacji to już Sztuka-nawet jeżeli jest krucyfiuks w gó*nie. A może jest jeszcze inaczej.
mad - 27 Marca 2009, 16:16
Sztuką jest to, co JA uważam za sztukę
Oczywiście każdy może tak samo napisać we własnym imieniu
Definicje nie mogą być zadowalające, bo same sztuką nie są (dla mnie, ścislej mówiąc), a ustalanie zakresów gatunkowych, tematycznych i jakościowych to abstrakcja do kwadratu.
Tym niemniej rozmowa na ten temat może być całkiem przyjemna i budująca. Z tym, że nie tyle rozmawiamy o sztuce, tylko o gustach.
Godzilla - 27 Marca 2009, 16:22
Ciekawa jestem do czego doprowadzi ta tendencja. Sztuka od dawna rozminęła się z ludźmi. Przestała być czytelna. Gdzieś czytałam, że kiedy proste kobiety słuchały sceny burzy w którymś z koncertów Vivaldiego, płakały. Niezależnie od tego, że znać się mogły najwyżej na wiejskich przyśpiewkach i pogrywaniu na fujarce. Bo ta burza była czytelna a muzyka przejmująca. Teraz trzeba mieć nieziemską cierpliwość aby wytrwać na współczesnym koncercie, i rzeczywiście mocno osłuchać się aby cokolwiek z niego zrozumieć.
Może za dziesięć lat ktoś krzyknie: Król jest nagi! i z całego tego zalewu rzeczy wzniosłych a niezrozumiałych zostaną ogryzki. A za sto lat ktoś w tym pogmera raz jeszcze, i ciekawe co wtedy wyciągnie.
jewgienij - 27 Marca 2009, 16:55
Jest wiele ślepych uliczek, w które sztuka weszła i doszła już do ściany. Wiele z tych rzeczy to zwykłe śmieci, ale w 18 wieku nie tylko Mozart i Haydn komponowali, też była góra śmiecia, a na szczycie tylko kilka nazwisk. Tak i dzisiaj, przetrwa to, co przemyślane i zrodzone z talentu, a nie tylko dla jaj czy rozgłosu.
O to chodzi, że jeśli nam się coś z miejsca podoba, to znaczy, że już to znamy, jak w Rejsie( mnie się podobają tylko takie piosenki, które już słyszałem), Sztuka szuka nowych środków wyrazu, więc wymaga wysiłku. Kto z niczym do niej przychodzi, ten z niczym odchodzi.
Prawda, że Sztuka oderwała się od zwykłego człowieka, ale świat nam się po prostu pokomplikował, nie da się go opisać za pomocą dawnych metafor i technik. Mamy najdziwniejsze teorie naukowe, nowe zjawiska - mamy je opisywać za pomocą pastoralnych pejzaży, martwych natur z wędzidłem i allegra sonatowego z pierwszym tematem w C-dur i drugim w G-dur, bo to ostatnie nowinki, które są zrozumiałe dla ogółu?
Godzilla - 27 Marca 2009, 17:33
Kurczę, świat się rzeczywiście zmienił. Lasy się zmieniły w hodowle drzew, miasta w molochy, mnóstwo ludzi zapomniało co to jest zieleń i świeże powietrze. To ja wolę, żeby sztuka przypominała mi że są jeszcze na ziemi rzeczy piękne i miłe dla oka, ucha i powonienia, niż żeby katowała mnie nowoczesnością. Mam jej po dziurki w nosie. Od dawna nawet jeśli śni mi się że latam albo wędruję po lesie, to niebo ma sufit a las ściany i drzwi. Niech mi sztuka tego nie przypomina.
Rozmawiałam kiedyś o nowoczesnej muzyce z moją nauczycielką. Powiedziała że za 10-20 lat ludzie sobie ją przyswoją. Chyba była optymistką. Penderecki jak był słabo przyswajalny, tak jest, a młodzi słuchają... no różnych rzeczy, ale raczej nie tego. Co więcej, słowa "kompozytor", "utwór", "muzyka poważna" powodują różnej maści reakcje obronne.
Sama doświadczyłam czegoś takiego, że gdy próbowałam pogadać z ludźmi o tym co mnie interesuje (takie tam utwory, pianiści, różne wykonania), najpierw były wielkie oczy, potem marsowa mina, a potem przylgnęła do mnie łatka osoby zarozumiałej.
Dabliu - 27 Marca 2009, 19:01
Godzilla napisał/a | Kurczę, świat się rzeczywiście zmienił. Lasy się zmieniły w hodowle drzew, miasta w molochy, mnóstwo ludzi zapomniało co to jest zieleń i świeże powietrze. To ja wolę, żeby sztuka przypominała mi że są jeszcze na ziemi rzeczy piękne i miłe dla oka, ucha i powonienia |
A ktoś inny może woleć, by sztuka pomogła mu zrozumieć otoczenie, w jakim obecnie się znajduje. I tutaj chylę czoła przed jewgienijem, bo mądrze prawi. Tzn. rozumiem Twój punkt widzenia, Godzillo, ale jewgenij w kilku postach w zasadzie dopełnił temat.
Nie można zabraniać artystom rozwijania twórczego języka tylko dlatego, że nam się to nie podoba i wolelibyśmy oglądać owieczki pasące się na rozświetlonej wiosennym słoneczkiem łączce. Być może kiedyś artysta malujący pejzaż leśny też słyszał od współczesnych - "przestań rysować to szkaradztwo pełne dzikich bestii i namaluj jakieś ładne, nowoczesne i bezpieczne miasto"
Niekoniecznie chodzi mi o podziwianie kup na talerzu, ale o nieskreślanie sztuki tylko dlatego, że mówi do nas niezrozumiałym językiem.
Choć jak dla mnie, Salvador Dalí poprzez swoją sztukę jest dla mnie nadal silny i aktualny. Ba! Bosch, Dürer czy Bruegel nadal wydają mi się silni i aktualni. I to się nazywa Sztuka!
Lynx - 27 Marca 2009, 19:27
Czy więc można nazwać Sztuką to, co jest ponadczasowe w swoim wyrazie? To, co napełnia nas uczuciami, wywołuje emocje? Tylko, czy celowe wzbudzanie negatywnych emocji, dokonywane poprzez bardzo kontrowersyjne działanie nadal jest sztuką? Co wykracza poza jej granice?
jewgienij, elitaryzm sztuki jest jej śmiercią. Nie od razu. Ale jednak. Nie twierdzę, że musi być powszechnie akceptowalna i zrozumiała. Jednak ograniczając się tylko do elity sama skazuje się na zapomnienie.
|
|
|