To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Techniczne życia problemy i inne aspekty marudne

ketyow - 24 Stycznia 2011, 15:56

Nie grałem w nic, pomyślałem że jeden raz mogę napisać coś o konkretnej tematyce. A postapo to coś co lubię. (Aczkolwiek do postapo wciągnęła mnie lata temu gra Fallout ;P: )
Jedenastka - 24 Stycznia 2011, 16:05

ketyow napisał/a
Aczkolwiek do postapo wciągnęła mnie lata temu gra Fallout

Miałeś wtedy 11 lat? :wink:

ketyow - 24 Stycznia 2011, 16:17

Nie jestem pewien, ale przynajmniej rocznikowo zgadłaś. Zważywszy na to, że jestem z czerwca, a gra w CDA ukazała się w styczniu, to masz około 50% szans, że już miałem 11 ;P: Ale wydaje mi się, że dopiero jakoś w lato do niej usiadłem, więc chyba miałem skończone :wink:
Jedenastka - 24 Stycznia 2011, 17:17

No popatrz. Czyli byłeś wtedy niewiele starszy od mojego syna.
On także urodził się w czerwcu :D .

Kai - 24 Stycznia 2011, 19:12

Jedenastka, to jak duży jest Twój syn? Bo się zgubiłam. W wieku ketyowa czy 11 lat?
Jedenastka - 24 Stycznia 2011, 19:20

Kai napisał/a
Jedenastka, to jak duży jest Twój syn?
Około 150 cm :wink:

Kai napisał/a
W wieku ketyowa czy 11 lat?
W czerwcu tego roku skończy 11 lat :D
ketyow - 24 Stycznia 2011, 19:21

Jedenastka, teraz już wiesz czego nie robić, jeśli chcesz żeby wyrósł na normalnego człowieka. Nie włączać mu Fallouta :mrgreen:
Kai - 24 Stycznia 2011, 19:26

Jedenastka, duży!
I nie dawaj do ręki niczego co gra... (moja rodzinka właśnie wzbogaciła się o statyw pod mikrofon) :roll:

Jedenastka - 24 Stycznia 2011, 19:26

ketyow napisał/a
Nie włączać mu Fallouta :mrgreen:

Nie włączam.

Z normalnością będzie raczej problem. Jest bardzo związany uczuciowo ze swoją mamusią :mrgreen:

Kai - 24 Stycznia 2011, 19:29

Jedenastka, a to znam. Miziasty?
Jedenastka - 24 Stycznia 2011, 19:35

Oj, Kai, żeby tylko! Nie ma dnia bez wyznań:
Kocham Cię.
Uwielbiam z Tobą być.
Jesteś najpiękniejsza w całym Wszechświecie.

Kai - 24 Stycznia 2011, 19:44

Mraf!
Mój już tylko "nie mam z kim iść na koncert, Idziesz?"

Odpowiedź "Idę, ale jak znajdziesz swoich to Cię nie znam".

Ale przywali się na ramię obok, kiedy coś oglądam, przytuli się, zresztą nigdy nie na problemu "to moja matka alias Kicia"

ilcattivo13 - 24 Stycznia 2011, 21:35

terebka napisał/a
Poza tym faceci mają zapisaną w kodzie źródłowym blokadę przed schylaniem


chyba tylko Ty tak masz, bo rzadko widzę facetów z gaciami opuszczonymi do kostek :wink:

ketyow - 26 Stycznia 2011, 22:35

Moje tempo nauki jest zastraszające. Po jakichś 6 czy 7 godzinach, jestem na 37 stronie skryptu, przy czym 20 pominąłem :mrgreen: Tzn. wszystko co uważam za ważniejsze piszę na kartkach, potem wrzucam je do szuflady, a uczę się z nich pół godziny przed kołem dopiero ;P: Problem, że w takiej typowej pamięciówce z materiałoznawstwa, nie ma mniej ważnych informacji, każdy materiał ma takie samo prawdopodobieństwo pojawienia się na zbóju. Ech, oby szczęście dopisało :D
ketyow - 27 Stycznia 2011, 01:31

Samo narzekanie, chyba nie warto tego czytać. Ale ja musiałem się gdzieś tego pozbyć.

Spadły mi notatki za regał. Mieszkam w pokoju, który ma ok 5,3 m^2, w regale trzymam narzędzia, książki, kilkaset płyt cd, ubrania i cała wieża z różnych rzeczy na nim. Przy samym regale stoi stolik z komputerem, bo to jedyne miejsce gdzie się zmieścił (nie da się już przejść do okna nie przechodząc po łóżku np.). Co za tym idzie, żeby przestawić regał, a przestrzeni życiowej jest tu ok. 1,5 m^2, musiałem przestawić wszystko - drukarkę, subwoofer, wzmacniacz i komputer, żeby ruszyć stolik, z którego przy okazji pospadały głośniki. Wnerwiony do białości, gdy jeszcze wpadłem na krzesło, którego poruszyć też za bardzo nie można, pieprznąłem nim (krzesłem) na łóżko i odbiło się i zrobiło (całe szczęście - małą) dziurę w ścianie z płyty gipsowej. Kupa kombinowania, żeby ruszyć regał - trzeba było wyjąć szuflady, oczywiście jedna mi spadła i się płyty porozpier..ały po całym pokoju. Regał w ruchu, wszystko z niego spada... Chcę umrzeć... Dzisiejszego dnia słowo "ku*wa" wypowiedziałem więcej razy niż od początku roku, mam już wszystkiego serdecznie dość, tu trzeba szukać nowego mieszkania, kupę ofert obdzwoniłem i wszystko ch*j, tam trzeba się uczyć na kilka kolokwiów, które zaliczam tylko dlatego, że gość mnie nie lubi, na dodatek w skrypcie do których jest masa błędów - ale zwróć na to uwagę na głos, to skończysz jak ja, pisząc koło rewelacyjnie i dostając 3. Więc muszę zapełniać baniak bzdurami, a do zaliczenia na jutro miliard ton materiału na jeszcze inne koło. Do głowy wchodzić nie chce, bo to typowa pamięciówka. Pieniędzy nie mam, stypendium ma znowu niezły poślizg. Zaspany jutro wstanę z rana, zajęcia do 18. Narzekanie mam we krwi, to fakt, ale czasem po prostu wszystko się wali na łeb i to jednocześnie. Wylałbym się już na te oceny i na swoje ambicje, ale nie mogę sobie pozwolić na zbyt wiele trój w indeksie, bo teraz żyję praktycznie ze stypy naukowej. Jak mi za rok nie dadzą, a chcę w weekendy kończyć zaocznie drugi kierunek jeszcze, to będę chyba mieszkał na ulicy i *beep* dawał, żeby wreszcie te studia skończyć. I jak sobie pomyślę, że największe trudności sprawia mi gość od informy, którą mam na tym poziomie w małym palcu, to naprawdę odechciewa mi się wszystkiego - zamiast sprawiedliwości mamy złośliwości. Gościa wyraźnie cieszy, że jest tutaj panem i on ustala zasady i może mi doje*ać, tylko sobie nie zdaje sprawy, że dla mnie niższa średnia=mniej kasy/brak kasy, a potem może będę musiał na kredytach zapier*alać. Szczególnie biorąc pod uwagę kosmiczne ceny mieszkań w Trójmieście, nie idzie przez wakacje zarobić na studia. Poza tym chcę w tym roku spełnić dwa ze swoich marzeń i zobaczyć Iron Maiden i Judasów, a to kupa szmalu. Wiem, że wiele osób ma gorzej ode mnie, szczególnie, że jednak jestem dość zdolny i walczę we wszystkich sytuacjach do końca, bez względu na ilość narzekania po drodze i w końcu wychodzę na swoje, ale tak czy owak wkurza mnie to nieziemsko. I obiboki. Chyba to o to chodzi, że ja muszę góry przenosić, żeby coś osiągnąć, żeby wyjść na swoje, a przychodzi taki jeden z drugim na studia, co mimo że ma kasiastych rodziców, co pracują za granicą/na czarno, zapisują się na stypę socjalną, wyciągają 1000-1500 zł miesięcznie, a potem nie chodzą na zajęcia. Rok dobiega końca, zapisują się na inny kierunek, albo nawet ten sam i znowu kupa szmalu ze stypendium. Nie pracuje, bawi się, w wakacje też się bawi a jeszcze mu za to płacą - 3x tyle co mi za najwyższą średnią na roku. A w te wakacje nawet ani razu nie byłem nad jeziorem. Może to zawiść, a może to długo hodowana irytacja ciągłą niesprawiedliwością. Sam nie wiem. Gdyby nie to, że jestem człowiekiem naprawdę *beep* pewnym siebie i wiem, że za parę lat oni będą żałośnie prosić rodziców o pieniążki, a ja będę trzepał kasę, to nie wiem czy opanowałbym swoją frustrację. Póki co pomaga mi przeklinanie. Parę soczystych wulgaryzmów i od razu mi lepiej. Boję się przeczytać co napisałem. Lepiej was ostrzegę u góry.

shenra - 27 Stycznia 2011, 01:54

ketyow, ulżyło Ci?
ketyow - 27 Stycznia 2011, 01:57

W sumie to tak.
shenra - 27 Stycznia 2011, 02:06

To dobrze, bo wyrzuciłeś z siebie wiele ciekawych konstrukcji i porównań, nie wspominając o epitetach. :wink:
Agi - 27 Stycznia 2011, 07:34

ketyow, ale znalazłeś te notatki?
Bo akcja poszukiwawcza jakoś tak do połowy zrelacjonowana... :wink:

ketyow - 27 Stycznia 2011, 07:57

Musiałem, do rana bym się nie poddał, jakbym ich nie znalazł - za godzinę mam z nich kolokwium, to akurat zdążę raz przeczytać w autobusie i miejmy nadzieję wystarczy. Ale zasypiało mi się już lekko, czasami potrafię być niesamowicie wulgarny i marudny, ale tak czy owak - pomaga.

BTW - to notatki sprzed dwóch tygodni, w ciemno ten regał odsuwałem trochę, bo po prostu doszedłem do wniosku, że skoro nie ma ich nigdzie indziej, to muszą tam być ;P:

Agi - 27 Stycznia 2011, 08:18

Trzymam kciuki za dobry wynik kolokwium.
ketyow - 27 Stycznia 2011, 08:24

Dziękuję. Ja też mam nadzieję, że już więcej nie będę musiał chodzić :)
shenra - 27 Stycznia 2011, 11:53

Dasz radę. Jak już taki wysiłek włożyłeś w odzyskanie samych notatek, to musi być dobrze :wink:
ketyow - 27 Stycznia 2011, 11:59

Okej, dwa za mną. Z jednego postawiłbym sobie 5, z drugiego 4,5. Natomiast już raz zamiast 5 miałem 3,5, więc jeszcze wszystko wyjdzie w praniu ;P: Zaraz trzeba nadrobić straty do trzeciego, tu już będzie częściej, ale i tak mam już lajcior - obwody zaliczyło 7 osób, a ja mało tego mam jedyną piątkę :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Po przemyśleniu - mimo, że jestem raczej perfekcjonistą, to ten brak pieniędzy zmusza mnie do jeszcze większego przykładania się, więc są tego i plusy, w głowie zostanie więcej, a to bezcenne.
Agi - 27 Stycznia 2011, 12:03

ketyow napisał/a
w głowie zostanie więcej, a to bezcenne.

Otóż to!
A w ogóle to gratuluję! :D

shenra - 27 Stycznia 2011, 12:06

ketyow, brawo :bravo
khamenei - 27 Stycznia 2011, 12:48

Nom, stypendium socjalne większe od naukowego to jakieś nieporozumienie (no bo co nagradzamy?), które mnie również denerwowało.
Fidel-F2 - 27 Stycznia 2011, 13:00

ketyow, bo załatwię Ci stały status
ketyow - 27 Stycznia 2011, 13:02

Dzięki dziewczyny! :wink:

khamenei, mało tego, teraz nie jest tak tragicznie, bo (na uwm) zwiększono kwotę prawie dwukrotnie (ale na socjalne jednocześnie też), za to na Uniwerku Gdańskim współlokatorka za średnią koło 4,75 dostaje 150 zł, bo uczelnia woli wydawać na nowe fontanny przed wydziałem. Natomiast w dziekanacie gdy odbierałem decyzję stypendialną zasłyszałem od pani, czemu jeszcze nie walczymy. Potem w necie znalazłem artykuł, który mówi że rząd chce usunąć stypendia naukowe i przelać ich kwotę w socjalne. Absurd ponad absurdy. Szczególnie, że system nie jest doskonały i raz, że ci którym stypa się nie należy (wyżej wspomniane przykłady przekrętów) dostają ogromne kwoty, dwa to ci którym jest ona potrzebna, bo system nie bierze pod uwagę ich sytuacji (u mnie - rodzice po rozwodzie, mama nie miała już siły walczyć z ojcem, więc alimenty małe, pracuje na dwa etaty, ja dorabiam w wakacje, przekraczamy dochód na osobę w rodzinie i socjala nie mam, ale co z tego, jak nie było podziału majątku i cały dobytek jest teraz pod kredytem spłacany, bo zaczynaliśmy znowu od zera). Dla mnie brak naukowego to praktycznie pozbawienie możliwości studiowania. Ostatnią deską ratunku, której w przyszłym roku chyba będę musiał się chwycić, żeby stać mnie było i na drugi kierunek zaocznie, są kredyty studenckie (aczkolwiek jeśli naukowego nie dostanę i to nie starczy). I moim rozwiązaniem zamiast socjala byłyby te kredyty studenckie - usunąłbym socjalne, a zamiast niego państwo niech spłaci całość/część kredytu studentów, którzy naprawdę są biedni, ale nie idą wyłudzać pieniędzy tylko się uczyć. Przykładowo jeśli ktoś odpadnie na studiach, musi spłacić sam kredyt/jego część. To zlikwidowałoby obiboków, którzy przychodzą pasożytować na socjalnym - bo wiedzieliby, że będzie trzeba oddać. Mogłoby to uderzyć tych co nie są pewni czy sobie poradzą - ale w takim razie niech wejdzie dodatkowe kryterium - obecności na zajęciach. Jeżeli ktoś próbował walczyć, to nie powinien być traktowany jak ten co olewał od początku. Tak czy owak istnieją jakieś bardziej sensowne rozwiązania od aktualnych. A oni chcą aktualne jeszcze pogorszyć likwidując naukowe. Nasz kraj nie chce ludzi zdolnych, nasz kraj chce tworzyć leniwców i lesserów, którym z góry się należy.

ilcattivo13 - 27 Stycznia 2011, 13:53

ketyow napisał/a
Okej, dwa za mną. Z jednego postawiłbym sobie 5, z drugiego 4,5. Natomiast już raz zamiast 5 miałem 3,5, więc jeszcze wszystko wyjdzie w praniu ;P: Zaraz trzeba nadrobić straty do trzeciego, tu już będzie częściej, ale i tak mam już lajcior - obwody zaliczyło 7 osób, a ja mało tego mam jedyną piątkę :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: Po przemyśleniu - mimo, że jestem raczej perfekcjonistą, to ten brak pieniędzy zmusza mnie do jeszcze większego przykładania się, więc są tego i plusy, w głowie zostanie więcej, a to bezcenne.


wiesz co chcę napisać? :wink:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group