Ludzie z tamtej strony świata - Rafał Dębski
mały smoczek - 23 Stycznia 2006, 18:56
Co masz na myśli pisząc "trzeba mieć predyspozycje"?
Chodzi Ci o wzrost i tężyzne fizyczną??
Czy kobiety też mogą walczyć??
Iscariote - 23 Stycznia 2006, 19:03
według mnie mogą... każdy moze. Mam kumpla, który macha sobie mieczem, sam zrobił kolczuge, hełm i nie miał żadnych specjlanych predyspozycji, nikt go tez tego nie uczył, od razu poszedł na pole za osiedle ze sparingpartnerem. Sam z siebie. Wystarczy tylko chcieć
Piotrek Rogoża - 23 Stycznia 2006, 19:12
Iscariote napisał/a | sam zrobił kolczuge, chełm |
Ja zrobię kolczugę, lublin i zamość.
Nie mogłem się powstrzymać.
Iscariote - 23 Stycznia 2006, 19:34
cóż... bycie dyslektykiem czasem boli.. i wten sposób nabyłem swój 450 post
o cholera Dracula...
co do kolczugi to to nie jest taka łatwa sprawa. A jak robisz?
Piotrek Rogoża - 23 Stycznia 2006, 19:51
Sorki, Iscariote, nie mogłem, naprawdę nie mogłem.
Kolczuga? Z makaronu "kolanka".
Iscariote - 23 Stycznia 2006, 20:05
no nic... ale taka to by hardkorowa była
Haletha - 24 Stycznia 2006, 12:11
Iscariote napisał/a | według mnie mogą... każdy moze. Mam kumpla, który macha sobie mieczem, sam zrobił kolczuge, hełm i nie miał żadnych specjlanych predyspozycji, nikt go tez tego nie uczył, od razu poszedł na pole za osiedle ze sparingpartnerem. Sam z siebie. Wystarczy tylko chcieć :) |
Nikt go nie uczył i od razu poszedł za osiedle pomachać sobie z drugim podobnym. Iscariote, wybacz, ale twarz mi blednie i włos rzednie, kiedy czytam coś takiego. Zakładając, że miecz nie był z plastiku, a sparring nie polegał na filmopodobnej walce z cieniem przeciwnika, twój kumpel ma szczęście, że nie wylądował w szpitalu ze wstrząsem mózgu, ani w areszcie (zgodnie z polskim prawem miecz jest bronią i nie powinno się nawet wynosić go na ulicę). I nie każdy może. Dla przykładu osoba poniżej szesnastego roku życia nie powinna - mnie przynajmniej nie pozwolili. Chcieć to trochę za mało, jeśli traktuje się sprawę poważnie. W odpowiednim stowarzyszeniu nauczyliby kumpla podstaw obchodzenia się z bronią (na podstawie traktatów szermierczych i doświadczenia wynikającego z częstych treningów) i przyhamowali, gdyby próbował zrobić sobie krzywdę. Taka zabawa (bo ciężko ją nazwać walką) naprawdę może się źle skończyć, mimo hełmu i kolczugi (gdzie rękawice?).
Produkcja kolczugi jest czasochłonna, ale prosta i przyjemna:)
Ładnie zaśmiecamy wątek o twórczości Rafała...
Czarny - 24 Stycznia 2006, 12:36
Haletha napisał/a | i przyhamowali, gdyby próbował zrobić sobie krzywdę. |
Ale on nie próbował zrobić sobie krzywdy, tylko kumplowi
Rodion - 24 Stycznia 2006, 12:39
Czarny napisał/a | Ale on nie próbował zrobić sobie krzywdy, tylko kumplowi |
No chyba ze najpierw chcial sie popisać conanowskimi "młynkami"!
Anonymous - 24 Stycznia 2006, 12:53
Haletha napisał/a | Dla przykładu osoba poniżej szesnastego roku życia nie powinna - mnie przynajmniej nie pozwolili |
Jeszcze odrobinę zaśmiecę. Wlaśnie wczoraj kumpel, szef bractwa rycerskiego (mniejsza o terminologię), opowiadał, ze przyjęli w swe szeregi dwunastolatka. Normalnie nie robią takich rzeczy (zresztą wszystkie osoby niepełnolenie muszą mieć zgodę rodziców), ale chłopaczek był tak bardzo zainteresowany tematyką, że nie mogli się oprzeć. Podobno historię i realia zna lepiej niż niejeden doświadczony członek bractwa. Kumpel już się boi, co będzie za parę lat - pewnie młody go wygryzie ze stanowiska;)
Haletha - 24 Stycznia 2006, 14:04
Przyjąć do bractwa - zgoda. Mało to się dzieci pęta po RR? Ale chyba nie pozwalają mu walczyć?
Iscariote - 24 Stycznia 2006, 14:18
Cytat | Nikt go nie uczył i od razu poszedł za osiedle pomachać sobie z drugim podobnym. Iscariote, wybacz, ale twarz mi blednie i włos rzednie, kiedy czytam coś takiego. Zakładając, że miecz nie był z plastiku, a sparring nie polegał na filmopodobnej walce z cieniem przeciwnika, twój kumpel ma szczęście, że nie wylądował w szpitalu ze wstrząsem mózgu, ani w areszcie (zgodnie z polskim prawem miecz jest bronią i nie powinno się nawet wynosić go na ulicę) |
cóż fakt faktem kolega czuje sie dobrze... kolega jest pełnoletni. i watpie by za pierwszym razem nawalał sie tym 1,5 metrowym mieczem jak to robią ludzie na filmach.
mały smoczek - 24 Stycznia 2006, 15:14
Niestety, ja nie potrafie sobie zrobić ani kolczugi ani hełmu.
Ale bawić się ostrymi narzędziami , nie umiejąc się nimi posługiwać uważam za głupotę Zgadzam się z wczesniejszą wypowiedzią Halethy, dobrz ,że sobie nic nie odcioł i nie zrobił komuś krzywdy.
Piech - 24 Stycznia 2006, 16:06
mały smoczek napisał/a | Ale bawić się ostrymi narzędziami , nie umiejąc się nimi posługiwać uważam za głupotę |
Mamy, a potem żony powtarzały to swym małym chłopcom od początku dziejów.
Nic nie pomogło.
RD - 24 Stycznia 2006, 16:16
mały smoczek napisał/a | Co masz na myśli pisząc trzeba mieć predyspozycje?
Chodzi Ci o wzrost i tężyzne fizyczną?? |
Oczywiście tężyzna fizyczna jest konieczna, bo to dość cięzka praca. Ale raczej chodzi o to, co nazwałem "ręką do miecza". nie każdy może być modelem na wybiegu, nie każdy może podnośić ciężary. I nie każdy może wlaczyć mieczem. Każdy może się uczyć i czegoś nauczyć, ale jedni są lepsi, inni słabsi. Jak w każdej dziedzinie.
Cytat | Czy kobiety też mogą walczyć?? |
Jane! Ale bardzej od cięzkiego miecza polecałbym szablę (z lżejszych) albo szpadę - wymaga więcej techniki, mniej siły,a zabawa jest przednia. Oczywiście sam widywałem kobiety walczące mieczami. Ale to są raczej wyjątkowe przypadki.
RD - 24 Stycznia 2006, 16:28
Haletha napisał/a | Iscariote napisał/a | według mnie mogą... każdy moze. Mam kumpla, który macha sobie mieczem, sam zrobił kolczuge, hełm i nie miał żadnych specjlanych predyspozycji, nikt go tez tego nie uczył, od razu poszedł na pole za osiedle ze sparingpartnerem. Sam z siebie. Wystarczy tylko chcieć |
Nikt go nie uczył i od razu poszedł za osiedle pomachać sobie z drugim podobnym. Iscariote, wybacz, ale twarz mi blednie i włos rzednie, kiedy czytam coś takiego. Zakładając, że miecz nie był z plastiku, a sparring nie polegał na filmopodobnej walce z cieniem przeciwnika, twój kumpel ma szczęście, że nie wylądował w szpitalu ze wstrząsem mózgu, ani w areszcie (zgodnie z polskim prawem miecz jest bronią i nie powinno się nawet wynosić go na ulicę). I nie każdy może. Dla przykładu osoba poniżej szesnastego roku życia nie powinna - mnie przynajmniej nie pozwolili. Chcieć to trochę za mało, jeśli traktuje się sprawę poważnie. W odpowiednim stowarzyszeniu nauczyliby kumpla podstaw obchodzenia się z bronią (na podstawie traktatów szermierczych i doświadczenia wynikającego z częstych treningów) i przyhamowali, gdyby próbował zrobić sobie krzywdę. Taka zabawa (bo ciężko ją nazwać walką) naprawdę może się źle skończyć, mimo hełmu i kolczugi (gdzie rękawice?).
Produkcja kolczugi jest czasochłonna, ale prosta i przyjemna:) |
Sam, biorąc kogoś na naukę, zanim ocenię cechy motoryczne (nie są pierwszorzędne - to kwestia treningu), zwracam uwagę na psychikę. To nie jest zabawa dla tych, którzy nie potrafią nad sobą zapanować. W walce często się obrywa, więc trzeba umieć stłumić wściekłość, chęć natychmiastowego rewanżu, bo to niebezpieczne dla obu stron, a zabawa nie może się przeradzać w bijatykę. Trening mieczem na pewnym poziomie to już przecież w istocie rzeczy nauka zabijania. Skutecznego.
I nie trenuję ludzi poniżej 16 roku życia, a najchętniej od 18 w górę - z przyczyn zarówno zdroworozsądkowych, jak i prawnych. Wyjątkiem jest mój syn, ale to wyjątek zrozumiały . Bo to ja jestem za niego odpowiedzialny.
Cytat | Ładnie zaśmiecamy wątek o twórczości Rafała... |
A zaśmiecajcie, zaśmiecajcie. Mnie to pasuje. Ile można rozmawiać o twórczości?
Anonymous - 24 Stycznia 2006, 18:17
Haletha napisał/a | Ale chyba nie pozwalają mu walczyć? |
Z tego, co wiem, pozwalaja, na treningach, drewniana bronia. Ale to jest zupelnie inna historia - ludzie maja doswiadczenie, nie tak, jak w opowiesci o dwoch panach, co sobie poszli powalczyc na osiedlu.
Taclem - 24 Stycznia 2006, 20:04
U mnie było tak, że 15-16 lat, to była najniższa granica wieku. W sumie chodzi głównie o tężyznę fizyczną w tym przypadku. Podobnie jest z kobietami. Przez kilka ładnych lat spędzonych w "ruchu" spotkałem dwie niewiasty, które radziły sobie z żelazem. Generalnie najwiekszym wrogiem kobiet, które chciałyby machać żelastwem nie są faceci, a raczej budowa ich ciała. Większość z tych któe próbowały na moich oczach, nie radziła sobie nawet z drewnianą bronią. Nie wyobrażam ich sobie w jakimkolwiek uzbrojeniu ochronnym
Anonymous - 24 Stycznia 2006, 20:12
Taclem napisał/a | Generalnie najwiekszym wrogiem kobiet, które chciałyby machać żelastwem nie są faceci, a raczej budowa ich ciała. |
Taaak... Kiedys próbowałam strzelać z łuku, problem był z naciągnięciem... Ale znam kobitki, co z łukami szaleją:)
Taclem - 25 Stycznia 2006, 14:37
Miria: ale naciągi są różniste Od takich dla dzieci po solidne, męskie łuki
RD - 25 Stycznia 2006, 16:19
Otóż to. Dla przeciętnie zbudowanej kobiety łuk o naciągu około 13 kg jest jak najbarziej do przyjęcia, a przy tym ma całkiem pzyzwoite osiągi.
RD - 25 Stycznia 2006, 16:31
Taclem napisał/a | U mnie było tak, że 15-16 lat, to była najniższa granica wieku. W sumie chodzi głównie o tężyznę fizyczną w tym przypadku. Podobnie jest z kobietami. Przez kilka ładnych lat spędzonych w ruchu spotkałem dwie niewiasty, które radziły sobie z żelazem. Generalnie najwiekszym wrogiem kobiet, które chciałyby machać żelastwem nie są faceci, a raczej budowa ich ciała. Większość z tych któe próbowały na moich oczach, nie radziła sobie nawet z drewnianą bronią. |
Dlatego polecam szable i szpady - można kupić dostosowane do możliwości pań. Z moich doświadczeń wynika, że niewiasty potrafią brak siły nadrabiać szybkością. I przebiegłością .
Cytat | Nie wyobrażam ich sobie w jakimkolwiek uzbrojeniu ochronnym |
Jest wyjście - lekki skórzany pancerz i otwarty hełm. Sprawdzałem - nie sprawia raczej problemów. Oczywiście nie ma mowy o chodzeniu w tym do bitwy, ale na pojedynki pokazowe spokojnie starcza.
Zresztą, bitwa to raczej nie jest miejsce dla płci pięknej, o czym wiedzą wyszscy, którzy kiedykolwiek brali udział w łomotaninach w wersjach hard.
Pako - 25 Stycznia 2006, 17:59
E tam.. bitwy są fajne. I nawet kobity ładnie walczą. Widziałem sam, jak kobita bije się w pełnej płycie, półtorakiem i w niczym nie ustępowała facetowi. Z tego co pamiętam był remis między nimi. Także wcale nie taka słaba płeć.. ale za to jaka piękna
Anonymous - 26 Stycznia 2006, 00:54
Taclem napisał/a | Miria: ale naciągi są różniste Od takich dla dzieci po solidne, męskie łuki |
No to przecie nie mówie, ze nie, a nawet mowie, że sama znam kobitki, co pieknie z łuków strzylają. Tamten łuk był akurat "męski":P A poza tym ja churchro straszne i zero kondycji u mnie:P
Ale większość kobiet w ruchu rycerskim ogranicza się do szycia ubrań i dbania o historyczność obozu, sprzętu itd. W moim odczuciu nie jest to bynajmniej nic złego, każdy robi, co lubi.
Haletha - 27 Stycznia 2006, 16:28
Mirio, do łuku jest potrzebna ręka nie tyle silna, co wytrenowana. Jeśli rozpoczniesz naukę ze sprzęten o naciągu powiedzmy dziesięć kilo, będzie się mogła spokojnie brać za cięższe łuki. Co zaś do mieczy... Ja wstępując do RR nie myślałam o niczym innym, a sam widok igły napełniał mnie przerażeniem (większym, niż kawał rozpędzonego żelaza zbliżający się do nieosłonionej głowy). Raz byłam w bitwie jako ciężkozbrojna. Niestety koledzy metodycznie obrzydzali mi walkę do tego stopnia, że pogodziłam się już myślą o tym, iż nie zrobię na wojnie kariery. Wychodzę teraz na Grunwald jako łuczniczka, szyję już coraz znośniej, haftuję z przyjemnością i zamierzam poświęcić się muzyce (marzę o zespole). Szpanerska dwójka połamała się wieki temu, a wczesna szabla leży na półce i pokrywa się rdzą. Bardzo chciałabym znowu zrobić z niej użytek, ale nikt nie chce ze mną walczyć, a ciągły upór i marudzenie nie przysparza przyjaciół.
Cóż, nie tracę nadziei, że jeszcze kiedyś przyjdzie mi skrzyżować broń. Póki co rozglądam się za instrumentami o ludźmi chętnymi do grania.
RD - 27 Stycznia 2006, 17:16
Pako napisał/a | E tam.. bitwy są fajne. I nawet kobity ładnie walczą. Widziałem sam, jak kobita bije się w pełnej płycie, półtorakiem i w niczym nie ustępowała facetowi. Z tego co pamiętam był remis między nimi. Także wcale nie taka słaba płeć.. ale za to jaka piękna |
Nie przeczę, ze tak być mogło, ale to naprawdę ewenement, a poza tym mężczyzna walczący z kobietą raczej nie stosuje maksymalnej siły. W końcu nie o to chodzi, żeby kogoś naprawdę zaszlachtować. Na ogół przynajmniej, bo różych wariatów też w bitwach spotykałem.
Sam nie mam przesądów i nie stronię od walk z płcią piękną. Nie pamiętam jednak, żebym bił się z kobietą pełną parą. Oczywiście mówię o mieczu, bo przy szpadzie wygląda to nieco inaczej, chociaż i tu siła ma znaczenia. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy
Taka ciekawostka. Raz biłem się z dziewczyną (z Czech - tam panie chadzają do bitew, więc i u nas poszły), pod Grunwaldem. Nie wiedziałem, że to niewiasta, bo miała na sobie pełną kolczugę, tylko z otworami na oczy, była mojego wzrostu, więc potraktowałem ją jak każdego przeciwnika. Nie mogę powiedzieć - całkiem sporo umiała. Ale gdym się już nieco zniecierpliwił, że utarczka za długo trwa, i strzeliłem mocniej, przebijając się przez załonę i uderzając w głowę, usłyszałem cieniutkie "Jerzisz Maria" i zrobiło mi się głupio.
Można rzec, że między nami też był remis, bo jeszcze chwilę z nią pofechtowałem, a potem dałem jej spokój.
RD - 27 Stycznia 2006, 17:19
Haletha napisał/a | Szpanerska dwójka połamała się wieki temu, a wczesna szabla leży na półce i pokrywa się rdzą. Bardzo chciałabym znowu zrobić z niej użytek, ale nikt nie chce ze mną walczyć, a ciągły upór i marudzenie nie przysparza przyjaciół.
Cóż, nie tracę nadziei, że jeszcze kiedyś przyjdzie mi skrzyżować broń. Póki co rozglądam się za instrumentami o ludźmi chętnymi do grania. |
Haletho!
Jeśli jesteś z Wrocławia lub okolic, służę swoją osobą, szablami i mieczami. .
Haletha - 27 Stycznia 2006, 18:02
Niestety Kraków leży ponad pięć godzin pociągiem od Wrocławia. Gdybyście jednak myśleli kiedyś o przeprowadzce... ;P
Ech, szable. Pytali mnie ludziska dlaczego sprawiłam sobie akurat zakrzywioną turecką broń, która w początkach piętnastego wieku nie cieszyła się jeszcze u nas zbytnią popularnością. Ja na to, że jako Polka lubią potrząsać szabelką:) I nadal to czuję...
mały smoczek - 28 Stycznia 2006, 10:51
Ja niesstety po moich przodkach odziedziczyłam tylko zamiłowanie do koni.
Przypuszczam, że przy mojej budowie ugiełabym się pod ciężarem miecza (nie mówiąc juz o zbroi).
Ale za to nieżle mi wychodzi szermierka słowna
Haletha - 28 Stycznia 2006, 13:48
I po tym jednym zdaniu (o budowie ciała) widać, że z mieczem i zbroją nigdy nie miałaś w żaden sposób do czynienia:)
Ach, koniki... Też by się chciało:)
|
|
|