Ludzie z tamtej strony świata - Grzegorz Drukarczyk
G. Drukarczyk - 20 Sierpnia 2009, 20:15
dalambert napisał/a | G. Drukarczyk napisał/a | Pilipiuk mi nie przeszkadza, po prostu go nie czytam bo zdaje się, że to jedyne mądre głosowanie... Jeśli ktoś go chce czytać - jego święte prawo |
Bardzoś Waść łaskawy, ze jeszcze pozwalasz mi czytać tego okropnego Wielkiego Grafomana, cóż jak to dobrze, ze jeszcze sa Prawdziwi Twórcy pełni w swych dziełach powagi ontologii i ukazania wielkich problemów ludzkości całej.
Im bardziej czytam wypowiedzi o twórczości Andrzeja P. tym bardziej wydaje mi się, ze co najmniej połowa podlana jest tak ogromną zawiścią i zazdrością, że żal d.... ściska |
Dalambert, źle mnie zrozumiałeś O gustach się nie dyskutuje, ja stwierdzam tylko, że nie umiałbym pisać tylko dla pieniędzy - co chyba Pilipiuk deklaruje wszędzie dookoła. Znam wielu ludzi, którzy piwo z Lidla za 1,60 zł chwalą pod niebiosa... Ja go po prostu nie piję. Co do "Genialnego grafomana" (bo o ilę się nie mylę tak się przedstawia autor?)... nie ma takiego pojęcia, chyba że przyjmiemy do wiadomości istnienie "ryby drugiej świeżości" A zazdrość... Dalambert, wyrosłem z tego w dniu, w którym na chleb przestałem mówić "beb"
Fidel F-2. Dzięki za recenzję. Niczego nie przegrałeś Po prostu jak się trafi miejsce, w którym będziemy mogli być obaj to się zwyczajnie ożłopiemy browara
Fidel-F2 - 21 Sierpnia 2009, 05:18
ożłopiemy
a jak tam ze zmianami w nowym wydaniu?
G. Drukarczyk - 24 Sierpnia 2009, 19:43
Fidel F-2. Zmiany są natury odświeżającej Technika przez te lata poszła trochę do przodu więc musiałem zastąpić klasyczne telefony komórkami, wielkim komputerom zmniejszyć rozmiary itd. Trochę też przeorałem tekst pod kątem myśli, które wtedy mi się wydawały złotymi, a teraz jakoś mniej świecą Ogólnie kosmetyka. Raczej nie próbowałem skalpelem z murzyna zrobić białego
Dorian - 29 Września 2009, 22:02
Przeczytałem po raz kolejny Zabijcie Odkupiciela. Moja Pani też Cholera, fajny tekst, naprawdę. Czekamy na Bogowie są Śmiertelni - choć z dużym zdziwieniem zauważyliśmy przesunięcie wydania na następny rok... Co się dzieje?... Szmira triumfuje?...
Agi - 6 Października 2009, 13:58
Przeczytałam "Zabijcie Odkupiciela", bardzo mocna rzecz. Nałożyłam tekst na rzeczywistość, jaką pamiętam z lat, gdy pisałeś książkę, w związku z czym postrzegam go zapewne inaczej niż młodzi czytelnicy, ale uniwersalne wartości nie starzeją się.
Z niecierpliwością czekam na Twoją następną powieść.
G. Drukarczyk - 7 Października 2009, 20:04
Tak nawet ostatnio, Agi, byłem ciekaw czy jak deklarowałaś sięgniesz po Zabijcie Odkupiciela. Przyznam, że bardzo sobie cenię czytelników, których nie kupuje się tanimi chwytami i reklamowym bełkotem. Dzięki, czekałem na tę recenzję.
Dorian, na szczęście jest już projekt okładki i notka Bogowie są śmiertelni. Czyli prędzej bądź później obaj zobaczymy tę powieść na półkach Empiku.
Mam też cichą nadzieję, że trzecia powieść: "Czarna Pomarańcza", która powoli zbliża się do do słowa: "end" też trafi w Wasze ręce. Wtedy już pewnie nikt nie będzie chciał ze mną gadać
Agi - 7 Października 2009, 20:39
G. Drukarczyk napisał/a | Tak nawet ostatnio, Agi, byłem ciekaw czy jak deklarowałaś sięgniesz po Zabijcie Odkupiciela. |
Czytałam dość długo, jak na tak krótki tekst, prawie tydzień, ale robiłam sobie przerwy, bo nastrój powieści i nagromadzenie emocji przytłaczały mnie chwilami, inna sprawa, że ostatnio nie jestem gejzerem optymizmu. Z przeczytaniem zakończenia wręcz zwlekałam wiedząc, że nie ma mowy o "szczęśliwym zakończeniu".
To tyle tytułem usprawiedliwienia.
Inna sprawa, że nie żałuję ani jednej minuty spędzonej w towarzystwie Schiza, Nerwusa, Macierzanki i reszty malowniczego towarzystwa.
G. Drukarczyk napisał/a | Mam też cichą nadzieję, że trzecia powieść: Czarna Pomarańcza, która powoli zbliża się do do słowa: end też trafi w Wasze ręce. Wtedy już pewnie nikt nie będzie chciał ze mną gadać |
Teraz zaciekawiłeś mnie maksymalnie.
Chal-Chenet - 14 Października 2009, 11:49
Agi napisał/a | Nałożyłam tekst na rzeczywistość, jaką pamiętam z lat, gdy pisałeś książkę, w związku z czym postrzegam go zapewne inaczej niż młodzi czytelnicy |
Zapewne masz rację, ja nawiązań do dawnej rzeczywistości nie wyłapuję.
A czytało się, mimo nie za dużej objętości, dosyć długo. Na początku trochę opornie wchodziło mi się w świat przedstawiony, ale gdy bardziej poznałem Wspaniałych Powalonych, bardzo ich polubiłem. Akcja wciąga, nie pędzi na złamanie karku, dzięki czemu można się zastanowić nad prezentowanymi ludzkimi postawami, a wyciągane wnioski nie są pozytywne... Wiele rzeczy może być aktualnych także w dzisiejszych czasach i myślę, że my też byśmy
Ogólnie powieść jest bardzo smutna, przygnębiająca, ale nie w całości. Parę elementów jest bardzo budujących.
Generalnie czytało się znakomicie i rozbudziło apetyt na kolejne Twoje rzeczy, Grzegorzu.
Do dzieła!
G. Drukarczyk - 16 Października 2009, 13:47
Agi, dzięki za recenzję To fajna rzecz dla piszącego słyszeć, że ktoś odbiera na podobnej częstotliwości - i to nie tylko tej fabularnej... Co do zaciekawienia dotyczącego kończonej przeze mnie kolejnej powieści... Na jej potrzeby zdjąłem wdzianko tematów tabu i jedynie słusznego moralnie ich widzenia. Dlatego nawet moja rodzona siostra ostrzega mnie przed konsekwencjami druku tej powieści i raczej cieszy się, że po mężu nosi inne nazwisko i nikt nie będzie jej ze mną identyfikował
Chal-Chenet. Fajnie, że utwierdzasz mnie w przekonaniu, że warto czasami napisać coś mądrzejszego, bo są czytelnicy do których trafisz z tym przesłaniem. Kolejna powieść (wg FS z zapowiedziach na początek przyszłego roku) "Bogowie są śmiertelni to raczej inny rodzaj fantastyki. Klasyka. Akcja, dynamika, walka - taka "Reguła przetrwania" do kwadratu. Choć nie ukrywam, że nawet w tej akcyjnej powieści starałem się, żeby bohaterowie nie byli plastikowi, a sceneria mimo, że kosmiczna, bazowała na całym smrodzie jaki czasami za sobą wleczemy No, a o trzeciej już napisałem wyżej
mBiko - 16 Października 2009, 16:57
Agi, a mnie właśnie trochę przeraża, jak bardzo, pomimo upływu blisko dwudziestu lat od chwili pierwszego wydania, książka jest aktualna.
Agi - 16 Października 2009, 21:30
mBiko, tak, jak pisałam:
Cytat | uniwersalne wartości nie starzeją się |
a ludzie ciągle mają takie same paskudne wady.
Fidel-F2 - 16 Października 2009, 22:06
bez urazy Agi, ale to masło maślane
Agi - 16 Października 2009, 22:10
Bez urazy Fidel-F2, ale bzdurę napisałeś.
Uniwersalne wartości nie są tożsame z wadami, a wprost przeciwnie.
Fidel-F2 - 16 Października 2009, 22:13
bez urazy Agi, ale wartości uniwersalne nie starzeją sie z definicji, stąd bierze się ich uniwersalizm
Agi - 16 Października 2009, 22:24
Fidel-F2 i co z tego?
Fidel-F2 - 16 Października 2009, 22:33
w zasadzie nie wiem
serka?
Agi - 16 Października 2009, 22:34
O tej porze nie jadam, ani nie wdaję się w kłótnie.
G. Drukarczyk - 16 Października 2009, 23:34
Fidel F2 Spłakałem się ze śmiechu z tym serkiem Uwielbiam angielski humor, zastrzeliłeś mnie tak odjechanym tekstem Piątkowy browarek lepiej zaczął smakować
Agi, nie złość się na Fidela, jest rozbrajający, gdybym jeszcze tylko wiedział jaki to serek?
Fidel-F2 - 16 Października 2009, 23:39
pleśniowy
G. Drukarczyk, zaimponowałeś mi reakcją na serek bo odebrałeś go bardzo prawidłowo, jakiś czas temu miałem taką zabawe z synem, ni stąd ni zowąd zaczepiałem go 'serka?' najpierw nie łapał a potem kolejne serki przynosiły coraz większe wybuchy śmiechu, po kilku dniach było 'tata, serka?' i śmialiśmy się obaj, trwało to tydzień, dwa czy trzy aż się przejadło, nomen omen. Strasznie mi ostatnio ten serek do forum pasuje.
G. Drukarczyk - 16 Października 2009, 23:53
Fidel F2 Spróbuję tego tekstu z synem - jak podrośnie - na razie ma dziewięć miesięcy i zanosi się ze śmiechu na żmijkę... Taki dziwny ruch jak u Michela Jacsona
Fidel-F2 - 17 Października 2009, 06:36
G. Drukarczyk napisał/a | zanosi się ze śmiechu na żmijkę | wyobraziłem sobie i od razu mi sie rogal zrobił
dziewięc miesięcy, piękny wiek gdy mężczyzna pierszy raz twardo staje na nogi a potem to się zacznie...
Agi - 17 Października 2009, 06:48
G. Drukarczyk napisał/a | Agi, nie złość się na Fidela, jest rozbrajający |
Życzę Ci, żebyś jak najdłużej zachował swoje wyobrażenie.
G. Drukarczyk - 20 Października 2009, 22:32
Chciałbym Was zapytać czy nie przeginam, jaka jest granica pojemności? Oto fragment opowiadania...
Wyszedłem z mleczarni. Ulica o osiemnastej przytłoczyła mnie ilością ludzi, których muszę potrącić w drodze do tramwaju. Anonimowość… Patrzyłem na mijające mnie twarze. W żadnej nie znalazłem zrozumienia, porozumiewawczego uśmiechu, przymrużenia oka. Trzoda. Zapierdalające do domu stado kopytnych, które po drodze musi jeszcze zrobić zakupy, by potem bez przeszkód móc z paszą zapaść się w fotelu przed telewizorem. *beep* mać, miałem misję, ale czasami ogarniały mnie wątpliwości kogo - i dla kogo - powinienem zabić…
Przy przystanku pętał się jakiś obszarpany facet. Widząc papierosa w moich ustach z radością nieomal wykrzyczał:
-Ziomek, poczęstuj fajeczką! – Wyraz jego twarzy wyraźnie sugerował co może się stać jeśli odmówię.
Spojrzałem na całkiem zdrowego, całkiem dużego, całkiem mocnego gościa. Pomyślałem, że po papierosie przyjdzie prośba o drobne brakujące do piwa. Śmieć. Wydawało mu się, że jest królem ulicy…
-Wypierdalaj – nawet nie chciało mi się podnosić głosu.
-Ej, cwaniaczku, taki jesteś mocny?... – Wyraźnie nie zrozumiał przesłania.
-Słuchaj, gnoju, masz trzydzieści sekund… - zawsze próbowałem dać szansę ludziom, których nie chciałem zabić – spadaj albo wydłubię ci oczy i je rozdepczę…
Ludzie na przystanku obserwowali wszystko z bezpiecznej odległości. Na tyle bezpiecznej na ile pozwalała brukowana wysepka na środku jezdni. Raczej byli po mojej stronie. Pewnie już wszyscy zdążyli oddać daninę drobnych gościowi o twarzy mocno pijącego neandertala.
-Nie dasz fajki to zobaczymy… - za dużo gadał za mało robił.
Nawet nie starałem się koncentrować… Dla kogoś kto gasił latarnie taki wrzód był żadną przeszkodą…
Podniosłem ręce jakbym się poddawał. Dureń. Uśmiech rozciągnął jego mięsiste usta. Rozluźnił ciało opuszczając dłonie. Podniesioną w górę pięścią uderzyłem go w nasadę nosa. Usłyszałem trzask pękającej kości. Krew trysnęła czerwoną fontanną na chwilę przed tym jak jego ciało zaczęło wolno chylić się ku upadkowi.
Zaciągnąłem się ostatnim machem papierosa. Wyplułem ustnik. Spadł na bruk sekundę później niż on… Menel leżał. Nieprzytomny. Krew waliła mu z nosa nadając koloru szarym kamieniom przystanku. Mógłbym na tym skończyć… Byłem bohaterem ludzi czekających na tramwaj. Ale… Uprzedziłem go co zrobię jak nie odpuści…
Pochyliłem się nad leżącym. Zakrzywiłem dwa palce i wbiłem mu w oczy. Ból przywrócił menelowi przytomność. Zaczął wrzeszczeć. Zakrzywiłem końce i czując jak trafiają na ścięgna szarpnąłem. Potworny krzyk leżącego i piskliwy jęk kibiców był tylko spóźnionym tłem dla dwóch gałek ocznych, które rzuciłem na kamienny bruk… Dziwne… Rozdeptywane gałki oczne wcale nie strzelają…
To był naprawdę miły chłopak. Byłam sąsiadką jego rodziców. Przyzwoici ludzie, ciężko pracowali, żeby wychować jego i jego siostrę. Naprawdę nigdy bym nie pomyślała, że zrobi coś takiego… Zawsze się kłaniał, zawsze powiedział coś miłego. Kiedy widział mnie z ciężkimi siatkami nigdy nie pozwolił, żebym je sama dźwigała na czwarte piętro, gdzie mieszkam. Naprawdę był porządnym, grzecznym i uczynnym chłopakiem.
Nie pojechałem tramwajem. Wolałem nie czekać aż sygnały policyjnych syren zamilkną przy przystanku. Taryfa kosztowała więcej, ale przynajmniej kierowca nie chciał ode mnie papierosa. Stary mercedes pozwalał, żebym z tyłu wyciągnął nogi i wygodnie rozparty spoglądał przez szybę na mijane kamienice.
-Mario, *beep*, jesteś debilem? – usłyszałem jak Excurra stopuje swój speckombajn.
To tylko mały fragment najłagodniejszy w opowiadaniu... PRZEGINAM? Bardzo boli czytelnika? Ciekaw jestem czy mam stracić tydzień na skończenie tego opowiadania czy przerasta ono Wasze oczekiwania i poczucie stabilizacji?
Fidel-F2 - 20 Października 2009, 22:40
G. Drukarczyk, nie rób tego, nie sprawdzaj. Napisz tak jak uważasz. Będzie dobrze.
hrabek - 21 Października 2009, 09:23
Najłagodniejszy? Hmm... Świetnie napisane, to na pewno, mam ochotę na więcej. Ale jeśli w tekście ma być jeszcze więcej przemocy i nie ma to uzasadnienia, to raczej mi się nie spodoba. Natomiast jeśli zachowanie bohatera ma jakieś uzasadnienie, które znajdzie się w treści, to wtedy pewnie przeboleję
mawete - 21 Października 2009, 16:46
Podoba mi się - chcę więcej.
mBiko - 21 Października 2009, 17:26
Mocne, ale popieram hrabka, jeżeli to sztuka dla sztuki to nie bardzo, ale jeżeli coś z tego ma wyniknąć to również poproszę dokładkę.
G. Drukarczyk - 22 Października 2009, 18:00
Dzięki za opinie Oczywiście, że nie ma to być kronika kryminalna li tylko z zapisem przemocy. Pomysł jest przewrotny, a całość piekielnie trudna do napisania - jeśli zamysł ma się udać. Niestety, przemoc jest sednem opowiadania, choć z całą pewnością nie jego celem. Pytałem bo czasami jak się siedzi przy laptopie - w nocy, samemu z bohaterami utworu i mając nieograniczone możliwości kreacji zdarzeń - bywa, że zaczynasz się zastanawiać czy nie przeginasz pały starając się coś przekazać. I czy czasami zamiast dotrzeć z własnymi przemyśleniami do czytelnika nie zniechęcisz go na tyle, że wygłosisz kazanie do pustego kościoła
Jeszcze raz dzięki za Wasze opinie.
mawete - 22 Października 2009, 18:09
G. Drukarczyk: może pojawisz się na Falkonie? Podyskutowalibyśmy przy piwie o różnych aspektach przemocy. Szczerze zapraszam.
hrabek - 22 Października 2009, 18:30
W książce epatowanie przemocą wygląda trochę inaczej niż w filmie. Ale podejście mam podobne - jeśli twórca chce coś przekazać i wie co, a przemoc jest jednym ze środków tego przekazu, to jest to dla mnie usprawiedliwione. To tak jak oglądam krwawy horror - jeśli dzięki temu lepiej wyczuję grozę, wywącham strach bohaterów to ok, ale musi w tym być jakiś cel, jakaś myśl. Jeśli to ma być tylko zarzynanie kolejnych ofiar, epatowanie flakami i przemocą dla samej przemocy bez żadnego sensu (koronny przykład: film Hostel), to u mnie to nie przejdzie.
|
|
|