Blogowanie na ekranie - Techniczne życia problemy i inne aspekty marudne
ketyow - 16 Lutego 2014, 09:20
Po angielsku w samolocie "telefony wyłączone w trakcie lądowania i startu, w trakcie lotu moja być uruchomione w trybie samolotowym". Po polsku "przypominamy, że prawo zakazuje korzystania z telefonów komórkowych na pokładzie od chwili wejścia do wyjścia". Pff. Może typowy Polak nie potrafi włączyć trybu samolotowego, wiec lepiej niech nie włącza wcale?
ketyow - 16 Lutego 2014, 23:14
Kurna, nawet mi to do łba nie przyszło. Europejskie telefony nie działają w Azji, tzn jest inny standard. Nie tylko telefonu alarmowego nie wykonam, ale jak mi zgubią bagaż to kontaktu ze mną nie będzie, a jak nie znajdę się z agentem to w ogóle zostanę chyba mieszkańcem lotniska Póki co jestem w Seulu i za pół godziny, trzecim samolotem, lecę do Busan. I obym two telefonu nie potrzebował
Adon - 16 Lutego 2014, 23:39
lol, powodzenia, ketyow, obyś niczego nie zgubił i nie potrzebował telefonu.
Fidel-F2 - 17 Lutego 2014, 08:36
ale z drugiej strony... to mogła by być niezła przygoda
Agi - 23 Lutego 2014, 16:21
Dla tych, co nie mają fejsa przeklejam relację ketyowa z pierwszych dni na statku:
Pisze z kindla, wiec bedzie krotko. Jestem na Filipinach, statek to zlom, wiec ogromne mnostwo pracy i robota po 14 godzin to normalka. Przy temperaturze 50-60 stopni sami sie domyslcie co mozna czuc Byl juz blackout, tylko ja pamietalem, ze agregat trzeba breakerem wrzucic na szyny, zeby przywrocic zasilanie, wiec nie musze chyba mowic nic wiecej na temat rozgarniecia zalogi. Elektryk Filipin ma 5 mies doswiadczenia na statku, za wiele nie umie a jemu placa 4500 dolcow - tu czuje sie oszukany. Aczkolwiek na temat ogolnej elektryki pojecie ma. Zdecydowanie pojecia za to nie ma kucharz o gotowaniu. Jestem bliski do zostania wegetarianinem, bo szkoda mi polamac zeby o mieso. Choc czasem jest miekkie i sprezyste - nie da sie przegryzc, ale z dluzszego kawalka mozna by zrobic cieciwe do luku. Jeszcze przedwczoraj nie dzialaly trzy z czterech generatorow, ale na szczescie chlodnie byly puste. Wczoraj caly dzien nie bylo wody, bo mechanicy nie wiedzieli w jakim kierunku ma chodzic pompa, a jeszcze na odwrot odkrecili zawory, wiec woda poszla w drugim kieumku, poszla rura i zalalo generator. W czasie przerwy, na ktore ja nie chodze, wiec w pore zareagowalemi uratowalem sprawe. Zanim sie polapali ze zle zawory otworzyli to zdazyli rozebrac kilka sporych rur, bo mysleli ze zapchane. No i kibelek nie dzialal to niektorzy ganiali z wiaderkami za burte. A jeszcze statek na jednej z pomp sterowych w ogole nie mogl skrecac w prawo. Po miesiacu rejsu zeszyt praktyk przy tylu awariach bedzie wygladal jak ksiazka. Nie wiem tylko czy dramat czy horror Nie ma co, przygody sa.
thinspoon - 23 Lutego 2014, 16:55
Piękne
Fidel-F2 - 23 Lutego 2014, 20:30
Rewelka. Szkoda, że ketyow, nie ma talentu jak Hrabal bo miałby gotowy bestseller.
Matrim - 23 Lutego 2014, 21:09
Fidel-F2, kto wie, co on tam skrobie, jak ma blackout
ketyow - 24 Lutego 2014, 12:29
Dzieki za przeklejenie,byloby ciezko to drugi raz napisac. Prosilbym tylko o usuniecie danych osobowych, maila i post scriptum, bo na facebooku nikt niepowolany tego nie przeczyta a ktos moglby mi kiedys robic problemy jakby na to trafil. Postawilismy wszystkie generatory ale dzis rano jeden znowu padl i nadal w silowni kombinuja dlaczego (czas lokalny u mnie po 19). Ja na szczescie mialem co innego do roboty i chyba nic z elektronika na szczescie nie jest z tym zwiazane, wiec mam juz wolne. Jutro na wieczor wyplywamy do Japonii. Ma nadzieje, ze sie nic nie wydarzy, bo chcialbym wreszcie zejsc na lad polazic. Caly brzeg palm kokosowych, plantacja, fajnie to wyglada. Ale od portu do miasta 15 km. Butelka dobrego whisky tam, litrowa, to 13 zl ^^
Agi - 24 Lutego 2014, 13:31
ketyow napisał/a | Dzieki za przeklejenie,byloby ciezko to drugi raz napisac. Prosilbym tylko o usuniecie danych osobowych, maila i post scriptum, bo na facebooku nikt niepowolany tego nie przeczyta a ktos moglby mi kiedys robic problemy jakby na to trafil. |
ketyow, pousuwałam.
Z tym ograniczonym dostępem na FB to iluzja. Mogę czytać to, co piszą znajomi znajomych, moich znajomych.
Rafał - 24 Lutego 2014, 13:32
Cytat | Butelka dobrego whisky tam, litrowa, to 13 zl ^^ | OMG!, ty dbaj o wątrobę
No i pisz, pisz jak najwięcej, najlepiej 2x na dobę po min.3000 znaków .
thinspoon - 24 Lutego 2014, 13:40
Agi napisał/a | ketyow napisał/a | Dzieki za przeklejenie,byloby ciezko to drugi raz napisac. Prosilbym tylko o usuniecie danych osobowych, maila i post scriptum, bo na facebooku nikt niepowolany tego nie przeczyta a ktos moglby mi kiedys robic problemy jakby na to trafil. |
ketyow, pousuwałam.
Z tym ograniczonym dostępem na FB to iluzja. Mogę czytać to, co piszą znajomi znajomych, moich znajomych. |
Agi, kwestia ustawień. Można ograniczyć udostępnianie publikowanych treści.
ketyow - 25 Lutego 2014, 00:50
Moje wpisy widzą tylko moi znajomi kupiłem kartę sim filipińską i przegadałem na Skype 36 MB. Kosztowała 15 zł a w playu wyszło by mi 970 zł no i jeszcze nie wiem ile kasy mi na koncie zostało, może 10 zł a Facebook jest u nich za darmo, nie zjada transmisji. Wróciłem z baru po 2 a o 7 trzeba wstać, padam z nóg, mam nadzieję, że dziś nie będzie dużo roboty
Agi - 13 Marca 2014, 07:23
ketyow na Fb napisał/a | Jestem na Filipinach znowu i dziś płynę do Japonii. Tzn. o ile uda się załadować kontenery i tym razem żaden nie spadnie, bo hamulec w dźwigu nie działa Przed moim przyjazdem na statek była taka sytuacja, że kontener zaczął spadać, a filipiński operator zamiast go podciągnąć uciekł z kabiny Wczoraj spiekłem sobie twarz na słońcu, było ponad 30 stopni a ja dla zdrowia biegałem cały dzień od dźwigu do dźwigu. W Filipinach nic ładnego nie ma, przynajmniej nie tu, całe miasto to slums a po środku wielki supermarket chroniony przez jakąś grupę ochroniarzy ze strzelbami. A przy wejściu obszukują czy się nie wnosi broni albo bomby |
ketyow - 13 Marca 2014, 07:46
Dostawiłem emotikony. Za dolara mam darmowy internet przez 24h, telefon wykorzystuję jako modem i w zasadzie teraz to jest spoko, bo mogę korzystać z laptopa, to znaczy tylko kiedy jestem na Filipinach. Zaraz muszę lecieć nadzorować pracę dźwigu przy załadunku kontenerów, mam nadzieję, że nikt niczego na pokład nie upuści tym razem.
Filipińczycy kawę, herbatę i słodycze uważają chyba za zbędny rarytas, bo są sporo droższe niż u nas (nawet dwukrotnie). Ale cała reszta jest chyba generalnie tańsza. Kawy mielonej w ogóle nie znalazłem w supermarkecie, nad czym ubolewam, bo innej nie pijam.
Trochę to zabawne, że alkohol jest tu prawie darmowy, ale kawa to już coś abstrakcyjnego. Natomiast wyskok do restauracji to cudowna rzecz. Wzięliśmy z kolegą 6 dań (podawane na oddzielnych talerzach, więc można się dzielić po pół i spróbować wszystkiego) i po dwa piwa, objedliśmy się jak dzikie świnie, a rachunek na ok. 60 zł. Kurczak w czosnku, pieczona ryba, krewetki w słodko-pikantnym sosie, karkówka z grilla, jakieś egzotyczne warzywka, wieprzowina w miodzie... Biorąc pod uwagę jak tragiczny jest nasz kucharz, czułem się jakbym już za życia trafił do raju
hrabek - 13 Marca 2014, 08:06
Poziom kucharza na statku jest obiektem żartów i kpin w zasadzie odkąd powstały statki. W szkole gastronomicznej jest chyba specjalny kierunek - kucharz na statku, gdzie uczą zupełnie innego gotowania niż restauracyjnego.
konopia - 13 Marca 2014, 08:34
ketyow, pisz więcej, i zdjęcie rób (pokażesz jak będziesz mógł) Uwielbiam takie relacje.
morham - 13 Marca 2014, 08:41
Ano. Czyta się te krótkie relacje świetnie.
ketyow - 13 Marca 2014, 10:48
Jak płynąłem na Spitsbergen to pisałem niemal codziennie dziennik wydarzeń, niestety nie nadawał się do publikacji, bo zbyt wiele osób w nim obraziłem
Matrim - 13 Marca 2014, 11:20
ketyow, trochę zmyśleń, konfabulacji, wymieszanie ról i zmiana imion i już
A następnym razem wrzuć chociaż fotkę tej kolacji z Raju
ketyow - 13 Marca 2014, 13:36
Na fejsbuka wrzuciłem kilka fotek, ale nic ciekawego, bo w żadnym ciekawym miejscu nie byłem. Na imageshack każą teraz zakładać konto premium, więc nie mam pomysłu w tej chwili na co można by fotki wstawić (nie, picassa i wszystko od google odpada). Chyba zaraz odpływamy, bo właśnie słyszałem, że silnik przedmuchiwali. A mówiłem wam o tej historii, jak w wyniku nikt-nie-wie-czego samoistnie włączył się nam alarm "terroryści na pokładzie"? Oczywiście ten alarm nie jest dla nas, to my nim informujemy firmę, że nas napadli i potrzebujemy pomocy. Co zaskutkowało tym, że ktoś miał w Polsce pobudkę o 4 nad ranem
hrabek - 13 Marca 2014, 14:08
Imgur.com działa bez premium.
gorat - 14 Marca 2014, 23:11
Ja też chciałem odruchowo imgur polecić
ketyow - 23 Marca 2014, 12:31
Marznę sobie właśnie w Korei, siedzę z laptopem na jakiejś rurze biegnącej gdzieś w porcie i już po pięciu minutach tyłek mnie boli, ale nie o tym chcecie przecież słuchać. Przedwczoraj w Kobe o szesnastej sobie siedzimy w siłowni i pijemy kawę, mówiąc sobie "jak to dobrze, że dzień pracy ma się ku końcowi, jeszcze spokojne półtorej godziny i po robocie". Oczywiście za takie słowa na głowę na ogół spada sroga kara - nie inaczej było i tym razem. Rozsypała się automatyka sludge mixing tanku - boiler odpalany jest na paliwie lekkim, po czym zaczyna podgrzewać ten właśnie zbiornik, w którym jest paliwo ciężkie, czyli w zasadzie płynny asfalt. Na płynnym asfalcie działa i silnik główny i agregaty prądotwórcze i wszystko wymaga podgrzewania parą z boilera. Gdy paliwo ciężkie się podgrzeje boiler przełącza się i dalej wytwarza parę na paliwie ciężkim, bo lekkiego nie mamy za wiele w zapasie a ciężkie tańsze. W chwili gdy padła automatyka mixing tanku paliwo ciężkie do boilera przestaje być podgrzewane - więc boiler nie miałby czym utrzymywać płomienia i byłoby nieciekawie. Po dłuższym czasie blackout na amen z asfaltem w rurach (chyba nic nie namieszałem opisując te zjawiska, jeśli tak wybaczcie, spieszę się niesamowicie). Obeszliśmy automatykę, wymusiliśmy obieg, rozlutowałem padnięty regulator w drobny mak, dwie diody chętnie bym wymienił, ale nie było zapasowych, więc zlutowałem z powrotem i po jakimś czasie zaczął działać. Ale, ale... W trakcie tego naprawiania pękła rura dostarczająca gorącą (no bo przecież nie zimną) parę, która pod wielkim ciśnieniem uderzyła w inną rurę, na której momentalnie zaczęła się skraplać i po chwili mieliśmy wodospad gorącej wody lejącej się na pracujący generator. Nie mogliśmy go przestawić na inny, bo nie mieliśmy już żadnego w zapasie (też awarie), mieliśmy podtrzymywane chłodnie - duże obciążenie i ja bym je tymczasowo odstawił, ale to nie ja wydaję polecenia. Zatem trzeba było ryzykować i biegaliśmy z wiadrami, szmatami i foliami zakrywając generator i modląc się, żeby woda nie dostała się na elektrykę, bo albo mielibyśmy blackout, albo by kogoś zabiło. Dodać do tego trzeba, że właśnie byliśmy w czasie manewrów, a zatem blackout mógł spowodować nawet rozbicie statku. Ledwo założyli łatę na rurę (nową rurę robili do pierwszej w nocy), ledwie poskładałem regulator do mixing tanku, wołają z pokładu: dźwig nie działa, a trzeba banany wyładować. Matko bosko, tego już było za wiele: dźwig był zabezpieczony liną, żeby się nie poruszał w trakcie bujania statkiem, a jakiś osioł nie odbezpieczył jej przed jego uruchomieniem i na siłę próbował podnieść wysięgnik. Brawo, udało się, stalowa lina strzeliła, wysięgnik wyrwało do góry, że o ludzie, a tymczasem w skrzynce elektrycznej dało się usłyszeć niezły trzask i koniec - nie ma zasilania. Siedzieliśmy nad tym do drugiej w nocy, schodząc z dźwigu byłem już 18 godzin w robocie, przemarznięty w kość, a to i tak tylko w trybie emergency udało się go zastartować.
Nic tam, dziś właśnie szedłem z laptopem usiąść gdzieś w porcie, żeby złapać darmowe WiFi (nie ma takich bajerów ani na Filipinach, ani w Japonii), już jestem jedną nogą na trapie, gdy słyszę: elektryk, dźwig kontenerowy nie działa! Niemal łzy w oczach, ale dzięki niebiosom - tylko bezpieczniki. Póki co pracuje, a ja piszę.
Parę dni wcześniej z silnika głównego, z cylindra numer dwa... jak nie chluśnie woda! Statek zatrzymany w środku morza, ale co można zrobić w środku morza, jak trzeba na wyładunek do portu lecieć. No to parę zaworów zakręconych i popędziliśmy z odciętym jednym cylindrem. Następnego dnia w porcie do roboty, następne kilkanaście godzin. Do czwartej rano, płaszcz chłodzenia wodą się rozszczelnił, uszczelki poszły i pierścień na tłoku. Różne rzeczy mogą sprawiać problemy, ale ile jest zabawy, żeby parometrowy tłok wcisnąć z powrotem do tulei - ze dwieście razy najpierw się zaklinował (statek przechylony, więc wiszący tłok nie jest w stosunku do tulei w pionie).
Tak oto podzieliłem się paroma, pewnie niezbyt zrozumiałymi, przygodami. Tymczasem kawa ubywa w wilczym tempie i napawa to strachem, zawsze jak jest gorąco to kupa roboty w siłowni, zawsze jak jest zimno to kupa roboty na pokładzie - wszystko na opak
Zmykam zjeść zupkę chińską, mój odmrożony tyłek prosi, żeby się wreszcie stąd zabrać
Fidel-F2 - 23 Marca 2014, 13:00
ketyow, nie pisz wierszy, nie pisz opowiadań. Pisz reportaże.
Myślę, że to dobra szkoła dla Twojej marudnej natury.
Rodion - 23 Marca 2014, 13:07
ketyow, Ty to wiesz jak pocieszyć człowieka
konopia - 23 Marca 2014, 13:15
fantastyczna opowieść, uwielbiam czytać takie rzeczy!
Zastanawiam się tylko, czy to jakiś szczególny statek ( w kiepskim stanie) czy to zawsze są takie przeboje?
Fidel-F2 - 23 Marca 2014, 13:18
konopia, to się nazywa ekonomia, nie kupujesz na taksówkę nowego mercedesa za ćwierć miliona tylko używaną mazdę za 10 tysi.
Rodion - 23 Marca 2014, 13:25
konopia, zawsze sa takie przeboje, na nowym bo niedotarty i z wadami a na starym z oczywistości. Ten w średnim wieku ma zestaw awarii typowy dla tak skomplikowanej maszyny.
ketyow - 23 Marca 2014, 13:27
Fidel ma sporo racji, oszczędzają na czym mogą w tym także na częściach i załogach a potem jakiś ukraiński elektryk od siedmiu boleści nie wie jak coś naprawić to robi obejścia na około, a w efekcie jest ich potem tyle, że sporo. rzeczy nie zgadza się ze schematem i trzeba zgadywać jak co działa. Statek ma ponad dwadzieścia lat i sporo razy całkowicie zmieniał załogi, trafiłem nawet na dokumenty z których wynika, że cała załoga łącznie z kapitanem i chiefem była kiedyś filipińska.
|
|
|