Blogowanie na ekranie - Techniczne życia problemy i inne aspekty marudne
Kai - 25 Lipca 2010, 19:19
A znasz wersję sprzed stanu wojennego?
ketyow - 25 Lipca 2010, 19:52
merula, słyszałem, acz chodziło za mną od parunastu dni już
Kai, nie znam chyba.
Ziuta - 25 Lipca 2010, 19:53
E tam, Tuwima najlepszy jest Bal w operze.
Ostro gra orkiestra-kiestra,
Z czterech rogów, czterech estrad
Pryska extra bluzgi grzmiące,
Miedzią pluska i mosiądzem
I bac! w blask, w oklaski, brawo,
W- drgawki metalową lawą
I jazz w blask grzmiąc furioso -
I nagle duszną tuberozą
W krew, w nozdrza placadiutanta
(Tempo: szampan, szatan, szantan)
I już - wziąć, i już - udami
I już - da mi! da mi! da mi!
I chuć - w skok, i wzrok - kastetem
I pod żyrandol piruetem -
solo! solo! małpa! nie po...!
buch magnezja foto ślepo
uda uda da mi da mi
gene orde dzwoni rami
zęby śmiechem do maestra
i gra orkiestra, gra orkiestra!...
Ostatnio słucham sobie tego w adaptacji radiowej. Rewela.
Kai - 25 Lipca 2010, 19:59
I choćby przyszło tysiąc Chińczyków
i każdy zjadłby tysiąc klopsików
I każdy s**łby przez tysiąc lat
To nie zas**liby Kraju Rad.
ketyow - 25 Lipca 2010, 20:56
Ziuta, podlinkuj
Godzilla - 25 Lipca 2010, 21:27
http://literat.ug.edu.pl/balwop/poemat.htm
Bal w Operze.
Miodzio.
ketyow - 25 Lipca 2010, 22:10
Ten znalazłem, chodziło mi o wersję audio (już mam).
ketyow - 31 Lipca 2010, 08:34
- DVD chciałem.
(zaprowadzony do płyt DVD)
- Nie, nie, czytnik DVD.
(zaprowadzony do czytników do PC)
- Nie, nie, ale zewnętrzny.
(zaprowadzony do przenośnych czytników do kompa na USB)
- Ale nie, taki co filmy odtwarza.
(wtedy zaprowadzam go do odtwarzaczy DVD, które podłącza się do TV)
- Ale taki z ekranem.
- Samochodowy?
- Nooo, tak! Samochodowy!
(przekleństwa przewijające się w mojej głowie)
- Czy ta płyta dewede będzie odtwarzała zdjęcia?
- Pyta pan czy można nagrać? Tak, można.
- Ale nie, nie, czy ona będzie pokazywała zdjęcia jak ją podłączę do TV?
(z wyrazem zdziwnienia) - Yyyy, no tak.
- A tamte tańsze też?
- Proszę pana, rodzaj płyty nie ma wpływu na wyświetlanie zdjęć, na każdą można zdjęcia nagrać. To nie płyta je przecież wyświetla. A ma pan TV albo jakiś odtwarzacz z funkcją oglądania zdjęć?
- A nie wiem.
(do sklepu para ciemnoskórych, jacyś cyganie - język brzmiał rumuńsko, obejrzeli tv i zaczyna się - na szczęście gadali z kumplem)
- Ten telewizor 4500 zł, tak?
- Tak.
- A chłopak, jakaś zniżka? 4000 mogę dać.
- Przykro mi, nie udzielamy zniżek.
- Ale jak to nie, ja mówię ci chłopak, 4000, ja biorę.
- Niestety, telewizor kosztuje 4500 zł.
(zaczyna zdejmować zegarek, po czym wkłada go kumplowi na rękę)
- Chłopak! Ty tysiąc w dół, to wartość (pokazując na "złoty" zegarek) 1500. Ty bierz, zegarek twój, ja telewizor 3500.
(kumpel do mnie) - Ratuj!
Potem jeszcze spotkaliśmy ich gadających z kierownikiem i słysząc:
- Ale musi być zniżka! Musi być! Wy dajecie zniżka, ja jadę z telewizor!
- A to radio to będzie grało jak mi wyłączą światło?
- Nie proszę pani, radio jest na prąd.
- A to ja poproszę takie, co będzie grało.
- Proszę pani, każde będzie grało, jeżeli pani włoży do niego BATERIE.
Virgo C. - 31 Lipca 2010, 13:40
Zdecydowanie nie mógłbym pracować w takim miejscu. W helpdesku to przynajmniej ludzie nie widzieli, że miałbym ochotę ich udusić momentami
ketyow - 31 Lipca 2010, 15:16
No czasami ludzie przychodzą nie po to żeby coś kupić, a po to żeby powkurwiać. Na dekoderze przyklejone dwie ceny 189 zł za dekoder i 49 zł za kartę do niego. I dziadyga stary się ze mną kłóci, że on chce kupić dekoder za 49. Mówię, że to cena karty a dekoder stoi 189 zł, ale nie, skoro jest cena 49 zł, to on żąda ode mnie, żebym mu za 49 zł sprzedał. I to nic, że pod spodem na tabliczce jak byk napisane, że 49 to cena karty a 189 to cena dekodera. Inni przychodzą, bo czują się oszukani, bo celowo im wciśnięto np. cieknący czajnik. Tylko skąd to celowo? Skąd sprzedawca ma wiedzieć, że w czasie transportu coś się zepsuło i cieknie, jeśli gołym okiem nic nie widać. Szczególnie, że prowizja za taki czajnik to 1,5 grosza - trzeba by być idiotą, żeby za tyle wciskać komuś kit i potem narażać się na czyjeś powroty i nękania. Zresztą, ostatnio za sprzedaż sprzętu za ponad 10000 zł wyliczyłem, że dostałbym prowizję za 25 zł. Gdzie jak gdzie, ale wciskanie kitu, kiedy się świeci własną gębą i nazwiskiem nie popłaca.
Albo inny przylazł zwracać popsuty odtwarzacz bluray, bo mu avi nie odtwarza. Przy zakupie żal mu było dorzucić 300 zł na lepszy model z divx, nie chciał słuchać że ten model mu nie odtworzy ściąganych z neta filmów - to nie szkodzi, on przecież nie ściąga - ale teraz to on oddaje, bo "zepsuty".
Kiedy uczciwie mówię, że nie znam się na nawigacjach i nie chcę wciskać czegoś o czym nie mam pojęcia - też mało kto doceni, zaraz leci "to co wy robicie w sklepie jak się nie znacie?!". Ale jak mam ponad setkę aparatów, kamer, laptopów, telefonów, telewizorów, kilkadziesiąt kin domowych i odtwarzaczy plus masę innego sprzętu, to kurna, wikipedią ani googlem nie jestem, żeby się znać na wszystkim.
Ogólnie niestety mentalność polskiego klienta sięga dna, czują się jak na bazarze, obsługuję nieraz dwie osoby naraz a i tak trzecia i czwarta się wtrąca i przekrzykuje, że chce zostać obsłużona.
Tak czy owak praca nie jest taka zła, bo kierownictwo i współpracownicy są raczej ok. Zarobki będą z *beep*, bo oczywiście okantowali mnie przy rozmowie kwalifikacyjnej z tym i z tamtym, ale wszystkich tak wcześniej potraktowali, a ludzie dalej tam pracują. Po prostu nie było słowa, że jak dojdą prowizję to z automatu zerują mi premię i podstawowe zarobki spadają prawie o połowę. Może się uda z tych prowizji wyciągnąć choć tyle, by zarobić to co w pierwszym miechu.
No, ale wolę to niż call center na wychodzących czy magazyn albo tesco. Tu przynajmniej wiem, że przydają się na coś moje umiejętności i się rozwijam i dowiaduję nowych rzeczy. A to ważne.
ketyow - 1 Sierpnia 2010, 20:12
Przylazł koleś (jakiś drecho-pijak po 30-stce), stłukł sobie wyświetlacz w telefonie i oczywiście awantura na cały sklep. Zebrała się grupka podśmiewających gapiów, ale Pan Z., magazynier, na pewno nie był ucieszony, kiedy darł na niego japę wyklinając w niebogłosy i rzucając teksty "zaraz ci pier$%#nę w łeb". Na ochronę centrum czekać trzeba było parę minut, pobiegłem po ochroniarzy z Carrefoura tuż obok, ale powiedzieli, że to nie ich sklep i mają w d*pie (częściowo racja, sam też bym nie nadstawiał karku za te pieniądze co mam, ale jednak jestem sprzedawca, a nie ochroniarz - ciekawe jakby tak jakiś strażak, lekarz czy policjant nie pomógł w jakimś przypadku, bo w innym mieście czy po cywilu, co by powiedzieli), choć jeden z nich okazał się potem twardszy i przyszedł, ale jak już się zjawili tacy dwaj panowie 2x2 metry to od razu gość od wyświetlacza zmiękł I zostałem oficjalnym obsługiwaczem klientów anglojęzycznych ("Wojtek, a jak ja mam mu powiedzieć, że ty do niego za 5 minut przyjdziesz?")
feralny por. - 1 Sierpnia 2010, 20:28
ketyow napisał/a | ciekawe jakby tak jakiś strażak, lekarz czy policjant nie pomógł w jakimś przypadku, bo w innym mieście czy po cywilu, co by powiedzieli | Ostatnio pewien pan znalazł na ulicy innego pana, który krwawił i nie dawał rady wstać. Pierwszy pan zauważył stojące nieopodal umundurowane (więc na służbie) strażniczki miejskie i stanowczo zażądał od nich podjęcia interwencji i udzielenia pomocy kontuzjowanemu. Strażniczki stanowczo odmówiły, pan się obruszył. Po paru minutach przyjechała policja i aresztowała pierwszego pana pod zarzutem znieważenia funkcjonariuszy. Żaden z obecnych funkcjonariuszy (a zrobiło się ich tam sporo) nie wyraził chęci udzielenia pomocy kontuzjowanemu, który sobie w najlepsze krwawił na trawniku, karetkę wezwali przechodnie. Sprawa w toku, Policja, Straż Miejska i Prokuratura odmawiają komentarza.
ketyow - 1 Sierpnia 2010, 20:36
No właśnie, teraz nasuwa się pytanie czy to "straż" czyli ludzie pilnujący porządku i zdrowia obywateli czy też zwykła banda wyłudzaczy czyhająca na uczciwego, acz spieszącego się na czerwonym przechodnia lub popijającego kulturalnie piwko obywatela
hrabek - 2 Sierpnia 2010, 11:40
ketyow napisał/a | - DVD chciałem.
(zaprowadzony do płyt DVD)(...)
|
Twoja wina, powinieneś od razu zapytać o jakie chodzi
ketyow napisał/a | - Czy ta płyta dewede będzie odtwarzała zdjęcia?(...) |
A na to niestety nic nie poradzisz. Ale nawet moja żona zadaje czasem takie pytania. Co prawda nie obsłudze sklepu, a mnie, ale nie wszyscy są obyci z techniką. Czasem ktoś coś zobaczy u znajomego i już pędzi, żeby mieć to samo
ketyow napisał/a | - Proszę pani, każde będzie grało, jeżeli pani włoży do niego BATERIE. |
Oczywiście pod warunkiem, że jest to takie radio, które ma miejsce na baterie.
ketyow napisał/a | Zarobki będą z *beep*, bo oczywiście okantowali mnie przy rozmowie kwalifikacyjnej z tym i z tamtym, ale wszystkich tak wcześniej potraktowali, a ludzie dalej tam pracują. Po prostu nie było słowa, że jak dojdą prowizję to z automatu zerują mi premię i podstawowe zarobki spadają prawie o połowę. Może się uda z tych prowizji wyciągnąć choć tyle, by zarobić to co w pierwszym miechu. |
Tak się napalałeś na tę robotę. Odmówiłeś MM i teraz coś mi się wydaje, że jednak tam byłoby lepiej. I nawet jak chodzę do MM to wciąż widzę te same twarze, a w Euro ciągle się zmieniają. Być może tam takich wałków nie robią.
ketyow napisał/a | Kiedy uczciwie mówię, że nie znam się na nawigacjach i nie chcę wciskać czegoś o czym nie mam pojęcia - też mało kto doceni, zaraz leci to co wy robicie w sklepie jak się nie znacie?!. Ale jak mam ponad setkę aparatów, kamer, laptopów, telefonów, telewizorów, kilkadziesiąt kin domowych i odtwarzaczy plus masę innego sprzętu, to kurna, wikipedią ani googlem nie jestem, żeby się znać na wszystkim. |
Szacun. Ja bym docenił. Najbardziej mnie wkurza pseudo-ekspert, który podchodzi do dwóch upatrzonych przeze mnie artykułów (obojętnie czy to TV, czy aparat, czy odkurzacz) i czyta mi różnice z kartki. Tyle to ja sam przeczytałem zanim rozmowę z nim zacząłem.
ketyow - 2 Sierpnia 2010, 15:18
Nie wiem jak z tym Media, może byłoby to samo? Kiepsko trafiłem, zazwyczaj z prowizji da się zarobić więcej niż z premii uznaniowej, ale wakacje to fatalny czas handlowy, bo nikt nie wydaje na tv żeby w domu siedzieć, tylko jeżdżą na wczasy, więc mogę we wrześniu zarobić mniej niż w sierpniu. O tyle lepiej jest, że czasem jest dużo klientów naprawdę (jak wczoraj - cały dzień zabiegany) i czas leci momentalnie, jest luz jeśli chodzi o kierownictwo, można zrobić sobie przerwę, jak klientów nie ma pogadać. Na Media byłbym ściśle przypisany do działu akcesoria, gdzie nie dzieje się zupełnie nic (bo co robić na dziale z latarkami, bateriami i płytami) i nie wiem czy nie oszalałbym z nic nie robienia. Prawda taka, że nie ma sensownej roboty za bardzo, szczególnie jeśli się nie ma wyższego wykształcenia jeszcze (choć nawet i z tym lipa). Co z tego, że mam umiejętności, jak na serwis komputerowy przypada ze 300 osób albo i lepiej na stanowisko (a zarobki też nędzne). A call-center odpada, wolę romowę twarzą w twarz. Dlatego cieszę się, że wreszcie jakoś powstaje sensowny zamysł na moją przysłość dzięki tej Akademii Morskiej. Przeraża mnie jak patrzę na ludzi, co mają dzieci i rodziny, a muszą zaginać do Euro w naprawdę losowych godzinach. Ja mam w tym miechu tylko dwa razy wolne dwa dni pod rząd, z czego tylko raz w weekend, przed pracą nie ma czasu na nic, po pracy mam z dwie godziny wolnego czasu przed snem, ale nie mam już siły ani na film, ani na książkę. Z tymże ja to rzucę i to tylko okres przejściowy, ale jakbym miał tak żyć przez całe życie, to chyba wolałbym sobie w łeb palnąć. Zero przyjemności praktycznie, jak już się trafi dzień wolnego to i tak ma się ochotę go przeleżeć. A przecież trzeba dodać, że to jeszcze nie jest całkiem parszywa robota, i tak trafiłem dość nieźle. To jest jeden z głównych powodów, obok tego że bardzo lubię podróżować i być poza domem, dla których chcę zostać marynarzem - tam nie mam problemu że cały rok wracam z pracy do domu i jest tak jakby mnie nie było, bo jest późno a ja zmęczony. Tam wypłynę sobie powiedzmy na cztery miesiące, a potem wracam i cztery miechy mam urlopu. I mało tego, kasę w portfelu - będzie za co sobie urządzić z tego wakacje. Oczywiście nie jest tak cukierkowo, robota ciężka, trzeba się nauczyć tak żyć, zobaczymy czy sprostam, ale to jedyna alternatywa dla typowego życia-zombie jakiego uświadcza 99% społeczeństwa, w tym ja czwarte wakacje z rzędu. Wiem na pewno, że nie chcę żeby tak to wyglądało jak teraz. Gdzie praca pożera 10-14 godzin na dobę, 6-8 sen, a dołączmy zakupy, obiad, mycie się i podstawowe czynności życiowe - zostaje kurna często za mało, żeby głupi film obejrzeć. Nie chcę tak tu tylko narzekać, raczej po prostu mi szkoda, że tak to dla bardzo wielu wygląda. Ja staram się teraz, żeby moja przyszłość wyglądała tak jak ja chcę, a nie tak jak wypadnie. Jak pomyślę, że mama pracuje mniej więcej na półtora etatu (z tymże to dodatkowe to dyżury w szpitalu, więc zdarza się, że ma 24h pracy, 6h snu i znów 24h pracy) to w ogóle najchętniej całe życie spędziłbym studiując. Dwa razy do roku na trzy dni gdzieś wyjechać odpocząć to mi się w głowie nie mieści. Normalnie czasy takiego wyzysku, że niższa klasa średnia, to praktycznie roboty pracujące tylko całe życie, aby mieć co jeść, by móc dalej pracować. I oczywiście oddawać 80% zarobków bandzie *beep* wartych złodziei.
Pako - 2 Sierpnia 2010, 17:32
ketyow napisał/a | Prawda taka, że nie ma sensownej roboty za bardzo, szczególnie jeśli się nie ma wyższego wykształcenia jeszcze (choć nawet i z tym lipa). |
I tam, gupoty. Wiedzę masz, robotę znajdziesz, informatyków ci u nas mało. Programować umiesz? Przyjedź do nas, to Cię przyjmą. Znasz się na lutowaniu i sprzęcie mikro? Też przyjmą. Webdeveloperkę umiesz? Freelancing daje radę. Administrujesz chociaż podstawowo systemami? Też przyjmą, no prob. I nikt nawet o wyższe nie spyta przeważnie.
No chyba, że nie umiesz, wtedy ok, jest bida.
ketyow - 2 Sierpnia 2010, 17:59
Pako, do was tzn. gdzie? Ja w sumie mówię po części jeszcze z tego co mi zostało po Olsztynie, tam po prostu nie ma pracy. Tutaj z kolei firmy większe się nie ogłaszają, a ja nie znam Warszawy za bardzo i nie wiem co i gdzie jest, to nie składałem też do niczego większego CV. Myślę że na sprzęcie, diagnostyce, serwisie i rozwiązywaniu problemów software'owych mógłbym spokojnie zarabiać, tylko problem jest też innej natury wtedy - jak zasubskrybowałem z jednej stronki oferty pracy, to na ogłoszenie na serwis płyt głównych, gdzie wymagania postawili niemałe a płacę proponowali słabą, w ciągu godziny odpowiedziało ponad 150 kandydatów. Nikt do mnie nie zadzwonił, moje CV pewnie przepadło w gąszczu innych. Teraz już nie będę szukał pracy, do końca września mogę odsiedzieć w Euro. Bo jeśli chodzi o programowanie, to na pewno nie jestem na tym etapie, że mógłbym na tym zarabiać.
Pako - 2 Sierpnia 2010, 18:01
Jeśli o serwis idzie to nie wiem, tu kompletnie nie mam informacji
A do nas znaczy Ślunsk. Gliwice, Katowice. Robota jest, widzę po mojej firmie. W ciągu roku zaludnienie zwiększyło się ponad dwa razy (z około 90 do prawie 200). A to nie jedyna firma developerska.
Kai - 2 Sierpnia 2010, 18:48
To fakt, na Ślunsku jakby więcej możliwości, choć ketyow, nasz wspólny znajomy ex-moderator załapał się na całkiem niezłą kasę, ale ciężka robota, zasuwanie w pyle i - wylądował w szpitalu. Dzisiaj miał drugą operację - ropień.
Pako, toś Ty też z Katosów? No to musimy się kiedyś wszyscy skrzyknąć na piwo, NURS-a znam z dawnych lat, poznałam hijo, myślę, że i czamataja by się przyplątała
Pako - 2 Sierpnia 2010, 21:02
No, ja to po prawdzie ze wsi pod Raciborzem, ale ostatni rok w gliwicach przesiedzialem. I jak już było mi blisko w końcu na NURScony, to jakoś mi nigdy termin nie spasował, zawsze coś w poprzek stawało. Ale myślę, żę w końcu mi się Bierhalle uda nawiedzić
ketyow - 5 Sierpnia 2010, 14:48
Wczoraj była u nas babka. Kilka dni temu kupiła telewizor za prawie 7000 zł. Ostatnio jak przez Warszawę przeszła burza piorun jej go rozwalił. Oczywiście czegoś takiego gwarancja nie uznaje, szczególnie że stopiło się aż gniazdo i nikt nie uwierzy, że po prostu przestał działać. Ja tam od lat jak wychodzę z domu to odłączam od gniazdka wszystko oprócz lodówki i ewentualnie kabel od routera, też nas kiedyś trzasnęło. W każdym razie, żal jej było 50 zł na listwę antyprzepięciową (która notabene i tak by tu nie pomogła, ale na lżejsze zawirowania sieciowe jak znalazł), a teraz płacz, bo się kupa szmalu poszła rąbać. Można u nas wziąć gwarancję do 5 lat, która obejmuje uszkodzenia mechaniczne (np. tv się oderwał od ściany i rozwalił o podłogę), tylko wariant 3 lata kosztuje +20% ceny sprzętu i z każdym rokiem +5%. Więc grube pieniądze z jednej strony, z drugiej - chciała zaoszczędzić 1500, to jest w plecy 7000. Nic tylko pluć sobie w brodę. A wystarczy pamiętać o wyciąganiu wtyczek z gniazdka.
Rafał - 5 Sierpnia 2010, 17:59
ketyow napisał/a | W każdym razie, żal jej było 50 zł na listwę antyprzepięciową (która notabene i tak by tu nie pomogła, | No to ktoś mnie w uja zrobił, na dodatek znajomy, sprzedał mi listwę z gwarancją na 100.000 ojro w przypadku uszkodzenia podpiętego sprzętu ketyow napisał/a | Wczoraj była u nas babka. | tia, chociaz kupiła, u żony (sklep z ciuszkami dziecięcymi) przychodzi babka i nawija o, jakie to śliczne, jakie to piękne, a to jakie słodkie, a ma pani coś na dziewczynke w wieku tym a tym, o jakie piękne (i tak z 10 minut, a na koniec:) jaka szkoda, że ja dzieci nie mam
khamenei - 5 Sierpnia 2010, 18:17
To się cieszę, że jestem w tym 1%. Lubię swoją pracę i nie czuję się, że muszę tam zap_dalać albo patrzeć co chwilę na zegarek, ile jeszcze do końca. Prawdę mówiąc, z przyjemnością tam chodzę. No ale ja lubię programować hehe. Cały dzień przed kompem.
Kai - 5 Sierpnia 2010, 19:24
ketyow napisał/a | żal jej było 50 zł na listwę antyprzepięciową (która notabene i tak by tu nie pomogła, ale na lżejsze zawirowania sieciowe jak znalazł), | A nie padłaby przypadkiem wcześniej? (bezpiecznik). U mnie było podobnie, padła listwa, ale nie sprzęt. Choć w sumie wystarczy wyłączyć na wyłączniku, straszna mi robota. No, ale u nas przy okazji wiadomo, jak jest masa robiona. Sama kiedyś poszłam do kościoła świeczkę zapalić za swoje szczęście, jak się okazało, że kuchenka gazowa podłączona jest tak, że na masie jest faza, w dodatku rura gazowa była częścią obwodu.
Pako - 5 Sierpnia 2010, 21:15
khamenei napisał/a | To się cieszę, że jestem w tym 1%. Lubię swoją pracę i nie czuję się, że muszę tam zap_dalać albo patrzeć co chwilę na zegarek, ile jeszcze do końca. Prawdę mówiąc, z przyjemnością tam chodzę. No ale ja lubię programować hehe. Cały dzień przed kompem. |
Witaj w klubie Grunt to spróbować pogodzić hobby z pracą, wtedy jest spoko. Chociaż na dłuższą metę i to męczy. Ostatnio na przykład cholernie mi się nie chce, bo w sumie mało co się robi. Jak się znowu robota zacznie o i będzie fajnie
Kai - 5 Sierpnia 2010, 21:18
Pff ja też lubię swoją pracę... ludzi trochę mniej. No, ale nie można mieć wszystkiego.
Pako - 5 Sierpnia 2010, 21:27
No ja przecież nie mówię, że nie Albo że tylko programiści lubią Każdy powinien lubić
ketyow - 5 Sierpnia 2010, 22:08
Co do listwy, jak dobry piorun trafi to ani nie pomoże bezpiecznik, ani na pewno wyłączenie przełącznika. Wypada odłączać od gniazdka.
feralny por. - 9 Sierpnia 2010, 12:25
Jak to zobaczyłem, to od razu o Tobie pomyślałem:
http://www.joemonster.org...nikac_klientow_
nureczka - 9 Sierpnia 2010, 12:36
feralny por., dlaczego nie odeślesz naszego gospodarza od razu tutaj ?
|
|
|