Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
13 grudnia
Autor Wiadomość
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 06:53   13 grudnia

bylam na tyle duza dziewczynka, ze pamietam. i juz wowczas rozumialam duzo z tego, co sie dzialo.

dzisiaj tamten okres kojarzy mi sie z wieczna zima; mroz, zaspy, brak autobusow, brak pradu, zagluszane radia "glos Ameryki" i "wolna Europa", kolejki po cukier i make, "Boze, cos Polske" spiewane w kosciele...

a jak bylo naprawde? - czy kiedykolwiek jeszcze obiektywna ocena bedzie mozliwa?

kazdy juz dzis twierdzi co innego i przedstawia swoje dowody. dla jednych jest bialo, dla drugich czarne, jeszcze inni przedstawiaja stan wojenny w roznych odcieniach szarosci...
historie pisza zawsze zwyciezcy. Ci, ktorzy sa akurat u wladzy.

Historia jest najbardziej zaklamana z nauk...
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 08:33   

A ja nie byłam dużą dziewczynką w tym czasie. Ale pamiętam, że było dość ciepło, bo jak się telewizor zepsuł i nic nie puszczali biegałem po podwórku. Poleciałem do kolegi i skoczyliśmy na pl.Wolności patrzeć na żołnierzy z kałachami. Pamiętam czołgi na ulicy, zbieranie łusek tekturowych po petardach z gazami łazwiącymi, ulotki porozrzucane na chodnikach i uśmiech szczęscia na twarzy faceta niosącego wianek z rolek papieru toaletowego na szyji. Talony na tenisówki rozdawane na lekcjach WF, kartki na kartki, proszek do prania, zamiana z sąsiedem kartek na fajki za kartki na czekoladę. Kolejki pod stacją beznynową aby kupić te 15 l na miesiąc.
 
 
hrabek 
Kapo di tutti frutti


Posty: 12475
Skąd: Szczecin
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 08:41   

Kurcze, 15l do duzego fiata, to mozna bylo jakies 100km w miesiacu zrobic... Sprzedac po roku jak nowy :)
_________________
5 zdań na temat
 
 
Godzilla 
kocia mama


Posty: 14145
Skąd: Warszawa
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 10:06   

Nie było ani Teleranka, ani 60 minut na godzinę. Telefon głuchy. Akurat jechałam z mamą do cioci w Celestynowie (chyba właśnie tego dnia), pamiętam żołnierzy i SKOT-y na ulicach (czyli transportery opancerzone). Totalne braki w sklepach, gigantyczne kolejki po watę w aptece (oprócz innych gigantycznych kolejek po inne dobra deficytowe), i pytanie mojego braciszka: tatusiu, a czy to prawda, że kiedyś cukier nie był na kartki?

Tata twierdził, że słyszy czołgi od strony Broniewskiego i Huty Warszawa. Pewnie miał rację.
_________________
Blog
Kedileri çok seviyorum :mrgreen:
 
 
hjeniu 
Wilq


Posty: 3913
Skąd: Zachodniopomorskie
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 10:30   

W zapadłej wsi to właściwie życie specjalnie się nie zmieniło. Mi najbardziej zapadło w pamięć z trochę późniejszego okresu wizyta wujka który był podoficerem w 7 Dywizji, pili wtedy z ojcem na smutno chyba ze dwa dni, wszyscy chodzili jakoś tak na palcach, a ja nie bardzo rozumiałem dlaczego, bo wujek był bardzo wesołym facetem i normalnie jego wizyty to była kupa radochy dla małolata.
_________________
Idioci są świetni. Nic dziwnego, że każda wioska chce mieć swojego by Dr. House
 
 
 
Adashi 
Cyberpunk


Posty: 16766
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 10:46   

Nic nie pamiętam bo miałem wtedy roczek :mrgreen: , ale pamiętam potem kolejki i pustki w sklepach, kartki i ogólną szarzyznę, pomarańcza były tylko na gwiazdkę, a czekolada nie miała smaku czekolady, ach ta kryzysowa, albo domowa z blachy. I pamiętam '89/'90 jak w SuperSAMie zrobiło się tak psychodelicznie kolorowo od zabawek, że zakręciło mi się w głowie.
_________________
Wysłano z Atari
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 22008
Skąd: Szmulki
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 10:53   

Byłem dorosły. Pamiętam transportery opancerzone na ulicach zawianych śniegiem. Pamiętam bezradność i upokorzenie. Pamiętam strach i ogromną ulgę, gdy wreszcie zdecydowałem się na wstąpienie do podziemniej organizacji.
Ale żeby było jasne - niczego nie dokonałem i absolutnie nie kreuję się na kombatanta.
A i jeszcze nauki AK- owców jak najlepiej organizować ruch oporu i jak walczyć butelkami z benzyną...
I ta fatalistyczna świadomość, że teraz my... teraz nasze pokolenie musi się skrwawić. Bo nikt nie wiedział że Stan Wojenny to jednak nie Wojna. Ja myślałem że dojdzie do rzezi...
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
RD 
Niedomyty macho


Posty: 2454
Skąd: Oleśnica
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 11:28   

Szedł mi trzynasty rok życia. Ojca zabrali nie pierwszej nocy, ale dopiero po dwóch dniach - i nie na internowanie, tylko w związku z zarzutem organizowania strajku (według prawa stanu wojennego od 5 lat do kary śmierci włącznie). Zdążył mi tylko szepnąć, gdzie jest bibuła. Matce nie pozwolili się pożegnać.
Pamiętam instrukcje w zapieczętowanej kopoercie, co robić na wypadek sowieckiej interwencji.
Pamiętam rozmowę glin na korytarzu przed drzwiami (oko w wizjerze, bo a nuż do nas). Ale nie. Roznosili członkom partii pistolety dla obrony przed ekstremą. Zanieśli wysoko partyjnemu sąsiadowi, szli do następnego i sprawdzali adres.
13-go mama była na zjeździe w Warszawie. Widziała z okna hotelu jak zomowcy szturmują siedzibę Zarządu Regionu "S". Byli tak nawaleni, że pałowali sprzęt poligraficzmy (dar do Japończyków). Na szczęście wracała grupowo, autobusem, więc dotarła do domu w miarę szybko. Po drodze widziała nieoznakowane czołgi i wozy pancerne, żołnierzy w czapach jako żywo kojarzących się z Rumunią.
Pamiętam tę atmosferę grozy, potem komunikaty Wolnej Europy o wydarzeniach w "Wujku"... Łzy matki, strach, co będzie z ojcem...

Z tego miejsca chciałem podziękować serdecznie towarzyszowi Jaruzelskiemu. Bez niego moje dzieciństwo byłoby uboższe o cudowne przeżycia - lęk o ojca i matkę (nie ma nic potworniejszego, dokąd się nie wyhoduje własnej progenitury), rozpacz na pogrzebie brata matki zamordowanego przez esbeków, widok bojowych wozów na ulicach, spotkania z kolegą tak skatowanym podczas przesłuchań, że skończył na wózku, wspaniałą woń gazów łzawiących, plecy spuchnięte po pałowaniu, wątrobę obolałą po rozmowie z milicjantem, rwące igłami doznanie płynące ze szczęki i wiele innych, równie atrakcyjnych rzeczy. dzięki działaniom Wojtusia posiadłem także moc przydatnych umiejętności. Na przykład nauczyłem się sporządzać farbę drukarską praktycznie ze wszystkiego. Chociażby z pasty BHP.
Ostatnio zmieniony przez RD 13 Grudnia 2006, 11:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
zielony951 
Jaskier


Posty: 98
Skąd: Warszawa
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 11:31   

O dziwo z tego okresu pozostalo mi w pamięci jedno wydarzenie -złamałem obojczyk i musieliśmu przedzierać się do Sokołowa Podlaskiego czymkolwiek co mogło pokonać dwumetrowe zaspy. Czternaście kilometrów które normalnie zajmują do 30 minut zajęło nam wtedy 6 godzin.., i drugie sześć z powrotem. No i trauma dla pięcilatka - jakiś gadający kolo zamiast Teleranka. W zasadzie na wsi gdzie wtedy mieszkałem nie było jakotakich oznak, że jest inaczej. Nawet notoryczne kontrole drogowe ORMOwców mnie jakoś ominęły. Znam jednak osobiście ludzi którzy twierdzą co widzieli czołgi z czerwoną gwiazdą po drugiej stronie Buga.
_________________
http://83.13.5.126/forum/
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 11:35   

Były czołgi na ulicach. Po mojej ulicy przejechała kolumna czołgów orając asfalt, co obserwowałem z wypiekami na twarzy. Miałem jakieś 9 lat.
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 11:35   

Ech, a ja 11 XII w piątek zostałem przyjęty do zakładu pracy. A w niedzielę dostałem opieprz za zepsucie telewizora, bo oglądałem kino nocne, albo cos podobnego, a rano obrazu nie było.
W niedziele nic się nie wydarzyło w mojej okolicy (zresztą później tez niewiele), tam praktycznie nawet patrole nas w nocy nie zatrzymywały. W zakładzie pracy za to było gorąco, niektórzy chcieli walczyć, inni studzili nastroje, wojsko co rano krążyło wokół zakładów kolumnami pancernymi, ale z tego było więcej śmiechu, niż strachu, bo sporo sprzętu się wtedy psuło, raz musieliśmy przełazić przez czołg, który zdechł naprzeciw bramy zakladu.
Ale generalnie nie było wesoło, choć nie potrafię sobie wyobrazić porównywania Stanu wojennego np. do tego, co robiła junta Pinocheta, zwłaszcza słuchając takiego Wołka.
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
Sasori 
Nekroskop


Posty: 706
Skąd: Poznań
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 11:56   

Miałem wtedy tylko pół roczku, niczego więc nie zarejestrowałem na twardym dysku. Z opowieści najbardziej utkwiła mi ta mojej świętej pamięci babci, która przynosiła zziębniętym żołnierzom gorące kakao... Bardzo to było krzepiące, jak mówiła najpierw o szczerym zdziwieniu wojaków, a potem o ich wdzięczności i życzliwości.

Nie wiem, jak to tam wtedy wyglądało, ale w Żarach chyba nie było większych tragedii...
_________________
Hey don't stop now, you're just getting to the good parts!
 
 
 
RD 
Niedomyty macho


Posty: 2454
Skąd: Oleśnica
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 12:17   

Rafał napisał/a
Były czołgi na ulicach. Po mojej ulicy przejechała kolumna czołgów orając asfalt, co obserwowałem z wypiekami na twarzy. Miałem jakieś 9 lat.


To nie bylo oranie asfaltu. Któryś z satyryków (nie pamiętam już który) odkrył, o co chodziło z tymi czołgami. W ówczesnych czasach trudności były ze wszystkim, także z oponami. Wobec tego władza postanowiła pójśc na rękę obywatelom, poprawić bezpieczeństwo na drogach (wiadomo, jakie są skutki jazdy na łysych oponach), bieżnikowała więc drogi za pomocą sprzętu wojskowego.
Wykorzystanie sił militarnych w służbie pokoju to się nazywa, czy jakoś tak...
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 12:26   

Sasori, przecież w tym wojsku byli normalni ludzie z poboru, w mojej dzielnicy z kolei znany birbant bimbrował ekipę, tak, ze idąc o 5 rano na tramwaj widzialem, jak pakowano patrole do wozów :-)
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
Sasori 
Nekroskop


Posty: 706
Skąd: Poznań
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 12:36   

Oczywiście, że normalni ludzie. Właśnie to jest ważne, żeby ich wszystkich nie wrzucać do worka z naszywką "zło".

I od razu zaznaczę, że do nikogo tutaj nie piję, tak tylko filozoficznie zauważam. Ta historyjka pomogła mi za młodu dojść do widzenia w życiu odcieni szarości, nie tylko czerni i bieli.
_________________
Hey don't stop now, you're just getting to the good parts!
 
 
 
Adashi 
Cyberpunk


Posty: 16766
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 12:41   

To jest właśnie najsmutniejsze w całej tej historii, zwykli poborowi postawieni przeciw zwykłym obywatelom, nie dobrze gdy Polak staje przeciw Polakowi. U nas, wciąż żywa jest legenda o Poznaniu'56. Trwają spory czy to był tylko bunt robotniczy czy już powstanie, burzy się stereotypy i świętości po obu stronach barykady. A przecież to byli zwykli żołnierze i szczuny, co wzięły sprawę w swoje ręce. ['] za poległych.
_________________
Wysłano z Atari
 
 
Godzilla 
kocia mama


Posty: 14145
Skąd: Warszawa
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 12:46   

RD, współczuję. Miałam czternaście lat. Ojciec bał się ryzykować i nie angażował się zbyt czynnie w działalność. Nas aresztowania ominęły, ale wśród znajomych dwie osoby siedziały. Sympatie i antypatie mieliśmy bardzo konkretne. Tata później nauczył się oprawiać książki, co wykorzystywał tyleż do okładania pokserowanych książek fachowych, co do oprawiania różnych pozycji z drugiego obiegu. Okładki dzieł Lenina albo "Radiotechniki dla amatorów" - ileż treści się pod nimi kryło :D
_________________
Blog
Kedileri çok seviyorum :mrgreen:
 
 
krisu
[Usunięty]

Wysłany: 13 Grudnia 2006, 16:40   

Kurczątko, zaczynam się bać, dzisiaj nie było teleranka... :mrgreen: :mrgreen:
 
 
Martva 
Kylo Ren


Posty: 30898
Skąd: Kraków
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 17:42   

Hmmm, 13 grudnia 1981 nie było mnie w planach. I myślę że gdyby nie stan wojenny, dalej by mnie nie było, ale widać rodzicom się nudziło, w TV żadnych ciekawych programów... No to jestem ;)
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.

skarby
szorty
 
 
dzejes 
prorok


Posty: 10065
Skąd: City
Wysłany: 13 Grudnia 2006, 18:24   

A ja dedykuję wszystkim obchodzącym mojego siga :)
_________________
If we shadows have offended,
Think but this, and all is mended,
That you have but slumber'd here
While these visions did appear.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group