Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
GWIAZDA - głosowanie do 17maja

Prawdziwa GWIAZDA to:
Z pamiętnika Asi, czyli seks z gwiazdoł
22%
 22%  [ 7 ]
POWRÓT Z GWIAZD
32%
 32%  [ 10 ]
Dawno temu w Ants Creek
22%
 22%  [ 7 ]
Rytuał
6%
 6%  [ 2 ]
Inny lot
16%
 16%  [ 5 ]
Głosowań: 17
Wszystkich Głosów: 31

Autor Wiadomość
konopia 
Marudny maruda marudzący


Posty: 2032
Skąd: DN36
Wysłany: 4 Maj 2015, 22:51   GWIAZDA - głosowanie do 17maja

Cytat
Z pamiętnika Asi, czyli seks z gwiazdoł

Kochany Pamiętniczku!

Normalnie GWIADA!!!!
Prawdziwa GWIAZDA dziś była u nas w galerii, tej wiesz, co ją na kawałku cmentarza wybudowali, pamiętasz? I ta GWIAZDA to nie byle co, tylko piosenkarka. Elka powiedziała, że rangi światowej.
I ja ją widziałam, tą gwiazdę, bo byłam blisko. Ale szok! Mówię ci, szok straszny i powalający! A Elka poprosiła o autograf. Ma w zeszycie do matmy napisany, z serduszkami. Podpis z serduszkami, nie zeszyt, jakby co.
I ta gwiazda śpiewała. Pięć piosenek zaśpiewała, na scenie koło fontanny, tam za J&K, przy jubilerze. Występ był z okazji pokazów makijażu i targów biżu. Zaprosili znaną piosenkarkę, żeby uświetniła obchody tej imprezy. Elka powiedziała, że to święto piękności, a jakiś starszy pan powiedział, że to obraz próżności. Nie wiem o co mu chodziło, bo wcale nie było pusto, właśnie dużo ludzi było.
Mnie i Elkę chcieli nawet na scenę zaprosić, żebyśmy się dały pomalować i zrobiliby nam zdjęcia. Ale ja nie chciałam, bo nie lubię jak mi ktoś twarz dotyka. Sama się maluję i nie cierpię jak mi kto przy oczach grzebie. A jak mnie kiedyś Elka swoim błyszczykiem malowała, to od tego otwarcia buzi, aż się zaśliniłam. Głupio by mi było tak przy ludziach i na scenie. Ja nie chciałam, a że Elka jest moją najlepszą przyjaciółką, to też nie poszła, choć było jej trochę szkoda. Zła była chyba nawet na mnie, ale jak potem zobaczyłyśmy, jak wymalowali te dziewczyny, co się zgodziły, to jej wku.rw przeszedł, bo wyglądały jebitnie źle. Choć taka ruda małpa za nami mówiła, że to artystyczne. Tiaa, ja artystką całe szczęście nie jestem i jeszcze odróżniam jak coś jest ładne od tego, co jest beznadziejne.
Stałyśmy tam długo, aż nas nogi rozbolały. Skoczyłyśmy na górę, na jakieś frytki i napój, i trochę sobie posiedziałyśmy. A ludzi było normalnie tak dużo, jak w niedzielę! Poza świętem piękności, chyba jakieś przeceny były na walizki i buty, i galanterię skórzaną. Fajne słowo ta galanteria, kojarzy mi się z galaretą, będę sobie musiała w słowniku babci sprawdzić, co to jest tak dokładnie, bo jestem ciekawa. A mówiłam ci, że babcia powiedziała, że z całego tego wybrakowanego pokolenia jej wnucząt jestem najbystrzejsza i żywi nadzieję, że skończę przynajmniej ogólniak? No to ci mówię. Miło mi się zrobiło, bo dała mi właśnie słownik i pochwaliła, że dobre ze mnie dziecko, choć wyglądam jak laputita. W moim słowniku nie ma tej putity, ale sobie potem poszukam w internecie.
Jak tak sobie siedziałyśmy na górze i oglądały ludzi, to usłyszałyśmy z dołu, że zapowiadają tą GWIAZDĘ. Zdziwiłyśmy się, bo nie czytałyśmy całego plakatu, bo i tak byłyśmy na miejscu, to i tak byśmy zobaczyły, co będzie.
Zjechałyśmy na dół i ustawiłyśmy się pod sceną. Techniczni strasznie długo się rozkładali i znowu nas nogi rozbolały. Ja miałam baleriny, to luz, ale Elka wzięła sobie obcasy i już nie mogła. W końcu usiadłyśmy na podłodze i było nam wszystko jedno, bośmy się zmęczyły trochę tym świętowaniem. Jeden techniczny mi się spodobał i robiłam do niego słodkie oczy, ale trochę stary był, miał ze 24 lata. Za dużo jednak dla mnie, chociaż Elka lubi, tylko ona woli blondynów, a ten miał brązowe włosy.
W końcu zaczęła śpiewać GWIAZDA. Pięć piosenek zaśpiewała, zupełnie jak w radiu i poszła sobie gdzieś z ochroniarzami. I to był właściwie koniec. Podobało mi się, ale jakieś krótkie było. Jak ja bym była gwiazdą, to pośpiewałabym jeszcze dla ludzi, bo chcieli. Ale ona nie chciała i poszła sobie. Ale się w sumie nie dziwię, że nie śpiewała i się zmyła, bo cały czas na scenie były z nią duchy, wiesz, te, co ich kości rozkopali na kawałku starego cmentarza. Oni teraz wszyscy w galerii siedzą, 23 śmierdzące duchy. Mówiłam ci? No, to ci mówię. I jak był koncert to sześć z nich latało po scenie i gibało się koło GWIAZDY i wyli, że marzy im się „seks z gwiazdołłłłl”. Oblechy! Mi też przeszkadzali, ale ja się przyzwyczaiłam i olewałam ich. Ale piosenkarka musiała ich wyczuć, bo miała niewyraźną minę.
Ja tam się już uodporniłam na duchy, widzę je i nic na to nie poradzę. To też mam po babci. Babcia nazywa to anormalną wrażliwością astralną. Trudno. Jedni dziedziczą wielki nochal, inni marne włosy, a ja widzę duchy. Mnie to nie rusza, mimo całej mojej wrażliwości, jestem odporna, choć przeszkadza mi smród. Mówię ci, duchy śmierdzą, zwłaszcza te świeże, bo ich się jeszcze grób trzyma, te bardziej przeźroczyste, stare pachną nawet nie najgorzej, tak jak stare książki. No, nic nie poradzę.
Mówiłam o tym Elce, ale innym nie mówię. Tylko babcia wie. Nie ma się co przed ludźmi obnażać z osobistości.
Połaziłyśmy jeszcze trochę. Duchy poznikały w swoich ulubionych kątach. Potem poszłyśmy do domu, bo jutro trzeba iść do szkoły. Czwartek i piątek musimy przesiedzieć na lekcjach, żeby nam frekwencji nie zabrakło do skończenia klasy.
I to tyle. Powiem ci, że fajny dzień to był. W końcu nie co dzień spotyka się GWIAZDY.


Cytat
POWRÓT Z GWIAZD

Jeff czuł się osaczony w dwójnasób. Niezniszczalna cisza próżni na zewnątrz kontrastowała z nawet najcichszymi odgłosami wnętrza statku. Nie umiał się zdecydować, co drażni go bardziej. Teraz znów skupiał się na dźwiękach. Stłumiony szum silników i systemów podtrzymywania życia stanowił subtelne tło. Główną melodię tej specyficznej, słuchanej w kółko muzyki stanowiły chrzęsty i szelesty jego własnego ciała, na które zwykle nie zwraca się uwagi, a które w samotności stają się niczym natrętne tykanie zegara odliczającego kolejne godziny tęsknoty. Wdech, wydech. Wdech… Wydech… Tik… Tak… Jeszcze jakieś pięć milionów oddechów, niecałe dziesięć miesięcy. Ile oddechów wziął od początku podróży? Ile razy jego płuca napełniły się oczyszczanym przez statek powietrzem? Nie potrafił tego policzyć. Nie chciał potrafić. Opisywanie kolejnymi liczbami swojego odosobnienia sprawiłoby, że przestanie ono być metafizyczne, a stanie się namacalne, przytłaczając go jeszcze bardziej swoim dokładnie obliczonym wymiarem.

Trzecim dźwiękiem nękającym uszy mężczyzny było natarczywe zgrzytanie zębów szczura, który bezustannie usiłował przegryźć pręty klatki. Zwierzę było pupilem Simona i kiedyś nawet posiadało jakieś imię, którego Jeff za nic nie umiał sobie przypomnieć. Szczur stał się bezpański wiele miesięcy temu wraz z pojawieniem się kolejnej ofiary wyprawy. Przez długi czas gryzoń należał do wszystkich pozostałych, czyli do nikogo. Jednak Kosmos regularnie pobierał surową opłatę za zuchwałe wtargnięcie na jego teren, aż w końcu szczur stał się ostatnim kompanem jedynego ocalałego astronauty.

Każdy z nich próbował przetrwać podróż powrotną po swojemu. Jeff z pietyzmem odliczał oddechy, jakby ich ilość była najdokładniejszym wyznacznikiem odległości i tylko czasem sobie przypominał, że istnieje wiele sposobów, na które nieskończenie złośliwa Próżnia może gwałtownie zredukować jego rachunki. Wtedy miarowy szum pokładowych urządzeń stawał się na chwilę uspokajającą obietnicą. Natomiast szczur zdawał się pochłonięty bez pamięci swoją krucjatą przeciwko klatce.

Jeff przyglądał mu się od kilku chwil, a może od kilku godzin, siedząc w bezruchu. Ile to było oddechów?
- Byłem kiedyś taki jak ty – odezwał się w końcu. – Wszędzie wkoło widziałem kraty. Pragnąłem gwiazd, przestrzeni, nieskończoności. Więc dałem się zamknąć w tym… stalowym pudle.

Wstał i otworzył druciane drzwiczki. Uradowany szczur wyśliznął się błyskawicznie na podłogę, po czym zwinnie wspiął się po ciele mężczyzny i usadowił na jego ramieniu, oplatając kark łysym ogonem.

Jeff podszedł do bulaja i zapatrzył się na niewielką, błękitną kropkę wyróżniającą się wśród srebrzystozłotych punkcików rozsianych za szybą.
- Widzisz – wskazał palcem. – Dom.
Gryzoń również zdawał się utkwić wzrok w okienku. Przez kilka chwil, a może przez wiele godzin, człowiek i szczur karmili się wspomnieniami i nadzieją, pożerając oczami ten sam widok.

Sygnał alarmu zadźwięczał przeciągle wybudzając ich z zadumy. Korekta trajektorii i prędkości statku dobiegała końca. Mężczyzna odniósł zwierzę do klatki. Szczur patrzył błagalnie, gdy Jeff zamykał drzwiczki.
- Muszę – powiedział przepraszająco. – Zaraz zgasną silniki, a z ciebie kiepski akrobata.
Szczur natychmiast zabrał się za swoją walkę z metalowymi prętami.
- Uwierz, przyjacielu – astronauta odezwał się ponownie podchodząc do bulaja i czując jak powoli traci na ciężarze. Stopy oderwały się od podłogi i zawisł w przestrzeni niczym nurek tonący w ciemnej głębinie. Niebieski punkcik mrugał hipnotyzująco. – Uwierz, że rozmiar klatki nie ma znaczenia.


Cytat
Dawno temu w Ants Creek

Wielka łąka żonkili.
Obudziłam się na wielkiej łące żonkili. Otaczało mnie bezkresne morze kwiatów, nie było nic poza nimi. Stałam w środku niezwykłej sceny. Gdy zmrużyłam oczy, miałam wrażenie, że u mych stóp leży zielone niebo wysadzane żółtymi gwiazdami. Nie czułam ani strachu, ani zdziwienia. Po prostu byłam ja i żonkile.

***
- Nelly! Żyjesz, Nelly? Odezwij się dziewczyno! Nie strasz mnie! – Spanikowany głos Teda wszedł na wyższe tony niż zazwyczaj. Mężczyzna niemal płakał i rozpaczliwie próbował ocucić leżącą na ulicy kobietę. Wokół nich zebrał się już tłum gapiów i zgodnie z gapiowskim rytuałem udzielał mniej lub bardziej użytecznych rad oraz rzucał złośliwe uwagi:
- Masz synu chusteczkę, twarz jej wytrzyj – zagadała przyjaźnie zatroskana pani Holmes.
- Może pobiegnę po doktora Woodsa? – zaproponował niepewnie Timmy.
- Szkoda czasu! Weź ją chłopie na ręce i leć do lecznicy, tu jej nie pomożesz! – zagrzmiał przytomnie stary Bob Thornton, który już niejedną ranę postrzałową widział.
- Pocałuj ją, to może ci się panna obudzi! – drwił Zack Zabijaka, czarny charakter w Ants Creek, który drwiną maskował szczery niepokój.
Ted ciężko dźwignął dziewczynę. Jej krew ciemną plamą odznaczała się w rdzawym pyle drogi. Na uginających się nogach pobiegł w stronę gabinetu doktora Woodsa. Leciutka, delikatna Nelly ciążyła mu jak młyński kamień. Słabł z każdym krokiem, strach odbierał mu siły. Obok niego truchtał niezgrabnie Timmy z damskim kapeluszem i torebką w dłoni; otworzył drzwi do kanciapy doktora. Ted wszedł bez wyjaśnień i położył dziewczynę na stole.

***
Szłam pośród kwiatów. Gładkie miękkie liście ocierały się o moje łydki, potrącane żonkile chyliły się z wdziękiem. Zdziwiłam się, że nie rozdeptuję roślin i lepki sok nie brudzi mi bosych stóp. Ale nie chciało mi się tym przejmować. Było mi tak błogo, że szkoda było czasu na zastanawianie się nad otaczającą mnie rzeczywistością.

***
- Tedzie Johnson – Woods nie był zadowolony z przybycia pacjentki, ale mimo to sprawnie badał ranę postrzałową pod żebrami – czym ci zawiniła ta dziewczyna, że mi ją w takim stanie przynosisz?
Ted milczał i tylko zaciskał pięści.
- To Czteropalcy Willy. – Timmy stanął w obronie mężczyzny. – Chciał zabić szeryfa, ale Nelly weszła na linię strzału i oberwała. Przypadkiem.
- Willy kiepsko strzela. – Doktor starał się wyciągnąć kulę szczypcami chirurgicznymi. Spocił się, był wyraźnie poruszony, ale ruchy miał pewne i precyzyjne. – To wyjątkowy pech, że ją trafił.
Kula wylądowała w emaliowanej misce. Woods założył szwy z końskiego włosia, lniane opatrunki i popatrzył na skamieniałego Teda.
- To wszystko, co mogłem zrobić.
- Przeżyje? – Timmy wziął na siebie ciężar konwersacji.
- Nie wiem, jeżeli są większe uszkodzenia wewnętrzne, to umrze. Ale jeżeli kula nie poharatała jej za mocno, na co liczę, to przeżyje. Tu, w tych warunkach nic więcej nie poradzę. Możecie się modlić, nie zaszkodzi, a być może pomoże.

***
Zauważyłam, że coś zmienia się w spokojnym krajobrazie. Tuż nad widnokręgiem, z mojej prawej strony zalśniła gwiazda. Była inna niż żonkile pod nogami, błyszcząca i jasna. Musiałam zmrużyć oczy, gdyż jej światło zaczęło mnie oślepiać. Odwróciłam się do niej plecami, nic to jednak nie pomogło, znowu się obróciłam, ale gwiazda podążała za mną i świeciła mi prosto w oczy. Postanowiłam do niej podejść, by ją zgasić, by jej blask przestał burzyć mój spokój.

***
Woods poszedł pić do saloonu, Timmy’ego zabrała siostra do domu na kolację. Ted siedział przy Nelly. Od czterech lat była jego wychowanicą, od kiedy zmarła jej matka, a jego nieoficjalna żona. Opiekował się nią najlepiej, jak potrafił. Miał jej pilnować i zawiódł. Sam nie wiedział, co czuje. Właściwie nie czuł nic – ani gniewu, ani bólu, ani żalu. Nic. Po prostu siedział i z całej siły zaklinał bogów, by to był tylko sen. Tylko sen. Tylko sen… tylko sen...
Dziewczyna nie poruszyła się, żyła, bo oddychała, prawie niezauważalnie, ale oddychała. Ted nachylił się nad nią, by usłyszeć to słabe, delikatne tchnienie. Światło świecy odbiło się od jego szeryfowskiej gwiazdy i padło na twarz Nelly.

***
Starałam się jak najszybciej dojść do nowej gwiazdy, ale kwiaty zaczęły wplątywać mi się między nogi i utrudniały marsz. Im więcej siły wkładałam w każdy krok, tym było mi trudniej. Nie poddawałam się, bo po raz pierwszy w tej krainie poczułam niepokój. Miałam wrażenie, że coś jeszcze muszę zrobić. Kiedy byłam już naprawdę blisko, kiedy gwiazda była już naprawdę duża i dziwnie znajoma, wszystko minęło.
Gwiazda zgasła. Uczucie przymusu odeszło. Odzyskałam spokój.
Znowu byłam tylko ja i moje wielkie zielone niebo usiane ciepłymi gwiazdami.


Cytat

Rytuał

Krew już zaschła, ale łzy wciąż zwilżały pogniecione prześcieradło. Nie miała siły ich powstrzymywać, choć wszystko skończyło się dobre piętnaście minut temu. Teraz będzie już tylko lepiej. Wiedziała, że to nie będzie nic przyjemnego, chociaż i tak było lepiej niż opowiadały jej koleżanki. Była ostatnią w klasie, i powoli stawała się pośmiewiskiem. Nawet młodsze dziewczyny miały już to za sobą.

Powoli przewróciła się na bok, jakby obawiając się kolejnej fali bólu i spojrzała jak wychodzi z hotelowej miniłazienki. Ich wzrok się spotkał. On patrzył na nią pytającym wzrokiem, jakby chciał się dowiedzieć czemu nie wstaje. „Bo to bolało!” chciała krzyknąć i znowu się rozpłakać. Może nawet podejść do niego i kilkukrotnie uderzyć go małymi piąstkami w klatkę piersiową, jakby to on był temu winien, ale musiała zachować twarz. W końcu to nie byle kto, i mógłby powiedzieć innym co tu się naprawdę działo, a tego się chyba bała najbardziej.

-Nie maż się – powiedział podchodząc do stelaża z kamerą. Nacisnął dwa przyciski i zamknął klapkę, po czym dodał – łzy się wytnie i będziesz gwiazdą.


Cytat
Inny lot

Czterdziesty szósty dzień lotu, jesteśmy prawie u celu.
Wstaję, wypijam słabą kawę z replikatora i przeglądam odczyty z komór. Wszystko gra. Normalnie nie przejmowałbym się tym tak bardzo – moim ładunkiem najczęściej jest kilkudziesięciu Solarian, zmarłych niedawno, z jeszcze świeżymi papierami potwierdzającymi zgodę na oficjalny pochówek w Słońcu. Kiedyś uważałem, że to dziwna moda, wymysł jednej z tych szalonych religii, które ledwie przychodzą na świat, a już zjadają własny ogon. Potem przestałem zwracać na to uwagę. Dostojnicy solariańskiego kościoła płacili, korporacja wydawała zgodę, a ja dostawałem grubą forsę za dostarczenie kapsuł jak najbliżej gwiazdy i ich wystrzelenie na Ostateczne Grillowanie.
Lecz ten lot jest inny.
Oprócz standardowego ładunku nieboszczyków wiozę ludzi, którzy jeszcze nie zeszli z tego świata. Jest ich kilkanaścioro, wszyscy stłoczeni w jedynej ładowni, w której dało się rozstawić trochę piętrowych prycz. Widzę ich teraz na monitorze. Niektórzy jeszcze śpią, pozostali krążą w milczeniu z pochylonymi głowami. Może rozmyślają, może się modlą. Podejrzewam, że wyczuwają zbliżający się kres podróży. Nie dostrzegam, by ze sobą rozmawiali – pewnie nadchodząca chwila jest dla nich zbyt podniosła, by marnować ją na pogawędki.
To solariańscy samobójcy. Nie żartuję, lecą za mną, bo chcą rzucić się w Słońce i oddać życie. W osobnej ładowni mają specjalną wieloosobową kapsułę, z której planują skorzystać - to będzie prawdziwy autobus do piekła. Spotykam ich po raz pierwszy, ale od innych przewoźników słyszałem, że coraz więcej ludzi decyduje się na ten krok. Z jakiegoś powodu solarianizm dopuszcza zakończenie żywota poprzez złożenie się w ofierze: coś, co kiedyś uchodziło za śmiertelny grzech, dziś – w odpowiednich okolicznościach – stało się akceptowalne. Znak tych popieprzonych czasów.
Czy się temu dziwię? Ani trochę. Odkąd na Ziemi panoszy się gorączka Crossa, możliwość opuszczenia tego padołu na własnych warunkach, zamiast dławiąc się i srając krwią, wydaje się przyzwoitym interesem. Rozumiem tych ludzi. W normalnych warunkach dowiózłbym ich do Słońca i wrócił do domu bez wyrzutów sumienia.
Lecz ten lot jest inny.
Staram się nie patrzeć na półkę przy głównym pulpicie, ale odruch jest silniejszy i mój wzrok znów zatrzymuje się na zdjęciu. Zabrałem je, żeby pamiętać, ale na tym etapie każde wspomnienie jest jak rozdrapywanie ran. Uwieczniony na holopapierze uśmiech Peg ciągle mi o tym przypomina. Wciąż czuję ciepło tamtego dnia nad jeziorem, dotyk jej skóry, ukradkowy gest, „nie teraz, głuptasie, dziewczynki zaraz przybiegną”. Słyszę radosne krzyki dzieciaków, gdy razem z matką ustawiają się przed obiektywem. Roześmiane buzie upaćkane lodami czekoladowymi.
Jakiś tydzień później zabrała je gorączka. Jedną po drugiej, jakby nie mogła nasycić się za jednym zamachem. Peg była najsilniejsza, odeszła na końcu. Do ostatniej sekundy trzymałem ją za rękę, wdychając ten obrzydliwy, gęsty smród szpitalnej sali, który będzie mi się śnił do końca życia.
Podchodzę do półki i kładę ramkę zdjęciem do dołu. Trzęsą mi się ręce. Dość samobiczowania, do diabła, mam tu robotę. Trzeba zajrzeć do maszynowni, sprawdzić elektronikę i przewody z chłodziwem. Jestem tu jedynym członkiem załogi, więc wszystko spoczywa na mnie i automatach, które programuję. Może i moi pasażerowie chcą zwinąć się z tego świata, ale na miejsce mam ich dostarczyć całych i zdrowych.
Jednak po sprawdzeniu sprzętu chyba zajrzę do tej ich ładowni. W zasadzie rozmyślam nad tym, odkąd wylecieliśmy. Nigdy nie byłem przesadnie religijny, ale może znalazłoby się w kapsule miejsce dla niewiernego. Czy Solarianie przygarniają zbłąkane dusze?
Gdybym nastawił autopilota, statek mógłby dolecieć do domu nienaruszony. Pewnie przyda się jeszcze komuś w tych niespokojnych dniach. W ciągu kilku tygodni zaraza może wygaśnie, a może, jak zwiastują niektórzy, wkrótce uziemi resztę ludzkości. Nie wiem, ale już mnie to nie obchodzi.
Tak, ten lot jest inny. Nie będzie z niego powrotu.
_________________
Powinniśmy szanować poglądy religijne bliźnich, ale tylko w takim sensie i do takiego stopnia,
do jakiego szanujemy czyjeś przekonanie, że jego żona jest piękną kobietą, a dzieci bardzo mądre.
 
 
konopia 
Marudny maruda marudzący


Posty: 2032
Skąd: DN36
Wysłany: 4 Maj 2015, 22:55   

Pięć szortów, trzy głosy, 13 dni na głosowanie.
Autorów proszę o przejrzenie jak coś pokręciłem to dajcie znać, poprawię.
Myślę, iż nie trzeba nikomu przypominać,że dla autorów najbardziej przydatne są konstruktywne komentarze negatywne.

W jednym sam siebie poprawiłem tytuł, uznałem, ze to była literówka, autorze jeśli nir to daj znać!
Piszę sam pod sobą, zapomniałem dopisać to wcześniej a nie lubię bez powodu edytować postów z ankieta zawsze coś się zepsuje.
_________________
Powinniśmy szanować poglądy religijne bliźnich, ale tylko w takim sensie i do takiego stopnia,
do jakiego szanujemy czyjeś przekonanie, że jego żona jest piękną kobietą, a dzieci bardzo mądre.
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 4 Maj 2015, 23:24   

konopia, w ankiecie jest podany 2 razy ten sam tytuł. Już myślałam, że jakiś cwaniaczek się nie wyrobił w limicie i podzielił na dwie części :P Ale nie...

I W OGÓLE CO TAK MAŁO TEKSTÓW!!!
MIAŁO BYĆ Z FAJERWERKAMI, WSZYSCY MIELI NAPISAĆ!
Foch forever na 5 minut!
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13820
Skąd: FF
Wysłany: 4 Maj 2015, 23:53   

Mnie dziwi brak możliwości oddania pustego głosu.
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 5 Maj 2015, 00:04   

A po co pusty głos?
Jak ci się nic nie podoba, to nie głosujesz i już.

Nawet nieźle, uzbierało się ciut, ciut :wink:
 
 
Chal-Chenet 
cHAL 9000


Posty: 27797
Skąd: P-S
Wysłany: 5 Maj 2015, 09:53   

LadyBlack napisał/a
A po co pusty głos?
Jak ci się nic nie podoba, to nie głosujesz i już.

Pusty głos podwyższa frekwencję, brak głosu nie. Tak tylko wtrącam z boku i uciekam.
_________________
Nobody expects the SPANISH INQUISITION!!!

http://zlapany.blogspot.com/
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 5 Maj 2015, 12:20   

Fajne, różnorodne teksty ;) Myślę że każdy znajdzie coś dla siebie, więc śmiało można dodać pustą opcję ;)
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
konopia 
Marudny maruda marudzący


Posty: 2032
Skąd: DN36
Wysłany: 5 Maj 2015, 12:30   

Opcji pustej brak, bo tak.
Jeśli komuś nie pasuje żaden z powyższych, to herbatka, klawiatura... i zjechać wszystkie zamieszczone z góry na dół, tak by autorom poszło w pięty, oczywiście ma to być konstruktywna krytyka.


Cytat
O w morde jeża, ale słaba edycja, nic mi se nie podoba,

Z pamiętnika Asi, czyli seks z gwiazdoł słabizna, ponieważ .......

POWRÓT Z GWIAZD kiepskie, ponieważ...


i tak po kolei można opisać wszystkie

jakby zabrakło znaków na uzasadnienie to zawsze mmżna to rozbić na kilka postów.


Misie podobają kosmiczne, tylko jakieś takie mocno podobne sa do siebie, widać kosmos tak jakoś nastraja piszących.
Tez patrzę z żalem i tęsknotą w gwiazdy, ciągnie mnie kosmos ale wiem że nigdy tam nie polecę :cry:

sam nie napisałem bo jakiś czas temu postanowiłem nie pisać na swoje, poza tym czasu nie miałem pranie musiałem zrobić i dzieci ze szkoły odebrać, i do sklepu pójść....
_________________
Powinniśmy szanować poglądy religijne bliźnich, ale tylko w takim sensie i do takiego stopnia,
do jakiego szanujemy czyjeś przekonanie, że jego żona jest piękną kobietą, a dzieci bardzo mądre.
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 5 Maj 2015, 15:21   

konopia napisał/a
Tez patrzę z żalem i tęsknotą w gwiazdy, ciągnie mnie kosmos ale wiem że nigdy tam nie polecę :cry:


Nie płacz, tylko ciśnij brzuszki i trening cardio. Nigdy nie wiesz, co się w życiu stanie, ale z całą pewnością sprawność fizyczna i dobre zdrowie nie będą przeszkodą w realizacji marzeń :]
A są na tym świecie tacy, co nie planowali lecieć w kosmos, a prawie im się udało :mrgreen:
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 5 Maj 2015, 19:56   

bieżle , jest - pierwszy wyraźnie "barankowy' - jeszcze dumam.
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 5 Maj 2015, 21:37   

Udany zbiór.
Z pamiętnika Asi, czyli seks z gwiazdoł - Hehehe! A to ci dowcip. Zabawne. Zakładam, że to stylizacja, a nie naturalny styl pisania autora :wink:
POWRÓT Z GWIAZD - Dobre. Nostalgicznie kosmiczne, aż szkoda że to szort, bo w tym klimacie przeczytałabym coś dłuższego.
Dawno temu w Ants Creek - Niezłe. Skojarzenia fajne, nie wpadłabym na takie. Dzikiego Zachodu się nie spodziewałam.
Rytuał - Dobre. Tak proste, a tak brutalnie prawdziwe. Krótkie, sensowne i mocne.
Inny lot - Bardzo dobre. Spodobało mi się najbardziej ze wszystkich. Ładnie opowiedziana, intymna historia z ciekawym tłem. Tak zgrabnie zarysowane w kilku słowach, że aż miło, choć smutno.

Cztery teksty raczej smutnawe, a przynajmniej niewesołe, i jeden żart. Dominuje nastrój nostalgiczny. Jakościowo bardzo udane.
Głosy przyznałam, ale komu/czemu, to przyznam się później :wink:
Czytałam z przyjemnością.
Dzięki :D
 
 
Lowenna 
Mirmił


Posty: 4359
Skąd: Lancre
Wysłany: 6 Maj 2015, 11:40   

:bravo
Całkiem udane szorty. Nad punktami pomyślę. Mam mały dylemat :D
_________________
Gdyby nawet mężczyzna potrafił zrozumieć, co myśli kobieta... i tak by nie uwierzył...
 
 
konopia 
Marudny maruda marudzący


Posty: 2032
Skąd: DN36
Wysłany: 7 Maj 2015, 20:00   

Rytuał - mam mieszane odczucia, mocne (a nawet brutalne!), prawdziwe bo na pewno nie fantastyczne, niby nie było tego warunku, mocno pesymistyczny tekst.

Z pamiętnika Asi, czyli seks z gwiazdoł - no i gdzie reszta, bo się zaczyna, rozwija, bach czytelnika duchami i ... koniec? Niby może to funkcjonować tak jak jest, jako szort, ale poprosiłbym o rozwinięcie.
_________________
Powinniśmy szanować poglądy religijne bliźnich, ale tylko w takim sensie i do takiego stopnia,
do jakiego szanujemy czyjeś przekonanie, że jego żona jest piękną kobietą, a dzieci bardzo mądre.
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 7 Maj 2015, 21:02   

Dobra, pięć minut minęło.

Z pamiętnika Asi... - tytuł, Asia i jej koleżanka zdradzają autora. Jednak nie tak źle z moja pamięcią! :D
Powrót z gwiazd - najmniej gwiezdny z szortów, taki trochę na siłę.
Dawno temu w Ants Creek - po przeczytaniu pierwszego zdania miałam już swoją wizję, jak się to potoczy. I byłam w sumie zaskoczona, że potoczyło się (rzecz jasna) zupełnie inaczej. Ale tak mnie te żonkile zainspirowały, że chyba naskrobię swoją wersję :)
Rytuał - Bardzo byśmy wszyscy chcieli, żeby był to tekst fantastyczny jak najdłużej. Niestety nie zanosi się na to...
Inny lot - ładnie się rozwija sytuacja, ale zakończenie jakby przyspiesza, co zepsuło trochę klimat. Ale nie zmienia to faktu, że to najlepszy tekst w zestawieniu.

Z punktami muszę pomyśleć.
Głos oddany tylko na najlepszy tekst pokrzywdzi inne, bo przecież wszystkie są bardzo dobre. Oddanie głosu na wszystkie szorty, pokrzywdzi najlepszy w stawce...

 
 
konopia 
Marudny maruda marudzący


Posty: 2032
Skąd: DN36
Wysłany: 7 Maj 2015, 22:28   

Starscreem, masz tylko 3 głosy do dyspozycji :twisted:
_________________
Powinniśmy szanować poglądy religijne bliźnich, ale tylko w takim sensie i do takiego stopnia,
do jakiego szanujemy czyjeś przekonanie, że jego żona jest piękną kobietą, a dzieci bardzo mądre.
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 8 Maj 2015, 11:10   

Skandal! Hańba! Jak tak można ograniczać swobody obywatelskie? ;)

Teraz to już w ogóle nie wiem, co począć. :roll:
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 8 Maj 2015, 11:18   

Tak jak napisałem - różne teksty, poziom ogólnie wysoki, ale punkt tylko jeden, żeby rzeczywiście nagrodzić najlepszy. Dorzucę moje spostrzeżenia:
Z pamiętnika Asi, czyli seks z gwiazdoł - autor przyzwyczaił do dobrych tekstów, i tutaj również nie zawiódł. Pomimo języka dobrze się czytało i wyszstko bardzo płynnie szło, ale... no właśnie - za krótkie!. Toć można z tego zrobić książkę dla szalonych trzynastek na miarę Zmierzchu ;) Ode mnie punkt, bo lekko kojarzy mi się z książką Pratchetta o Johnym.
POWRÓT Z GWIAZD - filozoficzne, ale takie lekko puste, niewypełnione treścią. Chętnie bym to przeczytał ubrane w wypełnienia, może nawet przedłużone.
Dawno temu w Ants Creek - zaskakujące ujęcie tematu. Za to plus. Trochę in minus akapit z dialogiem. Bez tego tekst byłby może mniej dynamiczny, ale zupełnie mi nie pasuje.
Rytuał - Br(rrrr)akuje tu czegoś. Może fantastyki, może związku z tytułem. Nie wiem.
Inny lot - wszystko zmierza w tym kierunku od samego początku, i twista nie było, ale bardzo przyzwoicie popełniony tekst. Gdyby tak na koniec okazało się, że żona znajduje się między tymi "samobójcami" bo zdradziła podmiot. Ach! Co to by był za tekst :)
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 8 Maj 2015, 13:10   

Po pumkcie poszło na trzy pierwsze, pozostałe też niezłe, ale jak trzy to trzy.
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 8 Maj 2015, 23:23   

Całkiem niezła edycja, każdy tekst coś tam w sobie ma, ale trzeba coś wybrać. Głosy wędrują na wzruszające Dawno temu w Ants Creek i zgrabnie skonstruowany Inny lot. Wszystkie pozostałe zasługują na wyróżnienie, choć to przeczy idei wyróżnienia :wink:
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 9 Maj 2015, 22:17   

Hmm... tak sobie myślę, że skoro to już ostatni konkurs, a przynajmniej być może ostatni, to warto by było tu zajrzeć i pogłosować trochę, póki jest. :wink:
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 11 Maj 2015, 22:57   

No i wypłoszyła wszystkich :mrgreen:

Administracjo, może w ogłoszeniu na stronie startowej dopisać, że to już jest koniec... I spieszmy się głosować na szorty, tak szybko odchodzą.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37525
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 11 Maj 2015, 22:59   

Moje wracają po kilku dniach.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 11 Maj 2015, 23:11   

Może mają kształt bumerangu?
 
 
Lowenna 
Mirmił


Posty: 4359
Skąd: Lancre
Wysłany: 12 Maj 2015, 14:56   

Raczej sprawka żony 8)

Edytka: Głos oddany. Jestem siódma? :shock:
Użyszkodnicy do głosowania :!: :!: :!:
_________________
Gdyby nawet mężczyzna potrafił zrozumieć, co myśli kobieta... i tak by nie uwierzył...
 
 
konopia 
Marudny maruda marudzący


Posty: 2032
Skąd: DN36
Wysłany: 15 Maj 2015, 11:50   

Głosowanie już prawie się kończy, kto jeszcze nie zagłosował niech zrobi to szybko, bo weekend idzie i rożnie może być.

Dawno temu w Ants Creek - ja wiem kto wpadł na takie skojarzenie :mrgreen:
_________________
Powinniśmy szanować poglądy religijne bliźnich, ale tylko w takim sensie i do takiego stopnia,
do jakiego szanujemy czyjeś przekonanie, że jego żona jest piękną kobietą, a dzieci bardzo mądre.
 
 
Pucek 
Tumitak


Posty: 2659
Skąd: Grochów
Wysłany: 17 Maj 2015, 11:13   

Pamiętnik Asi i Dawno temu w... po punkcie.
_________________
prawdopodobnie najstarsza wiedźma w okolicy.
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13820
Skąd: FF
Wysłany: 17 Maj 2015, 11:47   

"Rytuał" za szortowość. Resztę moźe opiszę później.
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
Magnis 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7011
Skąd: Okolice Wawa
Wysłany: 17 Maj 2015, 12:04   

Zagłosowałem na trzy szorty : POWRÓT Z GWIAZD, Dawno temu w Ants Creek i Inny lot.
_________________
Stefan Grabiński

Wielcy Przedwieczni : Dagon, Wielki Cthulhu i Wielki Staruch.
 
 
gebilis 
Jaskier

Posty: 65
Skąd: polska
Wysłany: 17 Maj 2015, 15:20   

Ha, udało mi się zagłosować i to jako 13 - sta :D
Z pamiętnika Asi, czyli seks z gwiazdoł - lekkie, z humorem i takie rzeczywiste = duży plus.
Dawno temu w Ants Creek - niby kalka innych utworów tego typu, ale zapisana z finezją i urocza wyszła z tego historyjka. Plus. Chociaz postać doktora zbyt udziwniona:
"Spocił się, był wyraźnie poruszony, ale ruchy miał pewne i precyzyjne." - niby dlaczego pocił się? Jego pierwsza operacja? " Woods nie był zadowolony z przybycia pacjentki" - przerwali mu sjestę? Bo skąd te niezadowolenie?
POWRÓT Z GWIAZD - puenta dobra, ale tekst mało emocjonalny. Chociaz historyjka dobrze opisana. Mało zabrakło do plusa.
Rytuał - krótkie, w sumie dobre, ale zabrakło fajerwerku.
Inny lot - nie moje klimaty.
I wszystkim autorom gratuluje - naprawdę dobre teksty.
A skoro mamy takie dobre teksty i sprawnych autorów, nie moze to być ostatni konkurs = dodajcie mu pikanterii i do następnego spotkania. :bravo
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 17 Maj 2015, 22:13   

Mój głos na Powrót z gwiazd.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group