Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Ten Magiczny Drugi Raz - głosowanie do 20 Kwietnia 2014

Który tekst najlepiej oddaje magię tego drugiego razu?
Króliczek
2%
 2%  [ 1 ]
Pętla Shervina
2%
 2%  [ 1 ]
Leć, leć wysoko motylu śmierci
5%
 5%  [ 2 ]
Smuga cienia
8%
 8%  [ 3 ]
Zew natury
24%
 24%  [ 9 ]
Coś nowego, coś starego
21%
 21%  [ 8 ]
Pętla czasu:do dwóch spadów sztuka
13%
 13%  [ 5 ]
Święta Magdalena Pocieszycielka
21%
 21%  [ 8 ]
Ostatecznie, ten drugi raz był fatalny
0%
 0%  [ 0 ]
Głosowań: 17
Wszystkich Głosów: 37

Autor Wiadomość
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 6 Kwietnia 2014, 21:35   Ten Magiczny Drugi Raz - głosowanie do 20 Kwietnia 2014

No, nie spodziewałem się takiej frekwencji, super się spisali autorzy i autorki! A teraz do dzieła najważniejsi w tej imprezie - czytelnicy i oceniający. Mam nadzieję że nic nie pokręciłem w żadnym, tekstów - w razie czego dajcie cynk, poprawimy to i owo.


Króliczek

Miała krem na rękach.
Delikatnymi, kolistymi ruchami zaczęła masować napiętą skórę piersi. Spojrzał na to z obojętnością. Wiedział, że była dumna z nowego biustu. Mówiła „wreszcie udało mi się pokonać czas i przyciąganie!”. Powinien cieszyć się wraz z nią, jednak nie potrafił. Poprzednia operacja była fatalna w skutkach – implanty zostały źle umieszczone, a sutki prezentowały się nadzwyczaj niesymetryczne. Teraz ‘ponoć’ wszystko było idealne. W każdym razie tak mówiła, chociaż on wiedział, że martwiła się, iż sterczące brodawki były pozbawione czucia. Lekarze zapewniali ją jednak, że przy odpowiedniej pielęgnacji wszystko powinno wrócić do normy. Dlatego kilka razy dziennie stawała toples przed lustrem i wsmarowywała krem. Kiedyś być może by mu się to podobało, ale teraz tylko przyglądał się z rezygnacją. Zbyt późno zdał sobie sprawę, że był na straconej pozycji już od momentu, kiedy wróżka powiedziała, iż Anka w poprzednim wcieleniu była Marilyn Monroe. Kontrolę zaczęły przejmować wtedy jakieś absurdalne dążenia. Na początku próbował krzyczeć i protestować - niestety bezskutecznie. Miał nadzieję, że pierwsza nieudana operacja ją otrzeźwi, obudzi… nie mieli już kasy, a przez dłuższą, niż planowała, rekonwalescencje, straciła pracę…. Otrząsnął się na chwilę z tych depresyjnych rozmyślań by posłuchać, co mówi Anka:
¬ No, a teraz farba. To nie może być takie trudne, nie? – Zapytała sama siebie. – Nie, nie może – odpowiedziała. – Żeby tylko kolor wyszedł dobry, nie jakiś żółtawy, tylko taki platynowy, jak na opakowaniu – zmarszczyła nosek lekko zmartwiona.
Rozum przestał słuchać i obserwować. Czas się utopić – pomyślał.
Oleum już więcej nie wypłynęło.

***


***


***


***

Pu, pu, pi Du!

======================================
Pętla Shervina

- Szanowni państwo, chciałbym przedstawić coś zupełnie nowego, przełomowego i fascynującego. To nie tylko postęp człowieka, ale postęp samego człowieczeństwa – jego nowa, lepsza forma. W prezentacji pomoże mi mój asystent Vitt. Będzie pierwszym nowym człowiekiem. Sądzę, że to dla niego ogromne wyróżnienie, prawda Vitt?
- Tak, panie profesorze, to ogromne wyróżnienie. Dziękuję.
Shervin zwrócił się ku widowni.
- Wybitni profesorowie. Będziecie świadkami przemiany ludzkości na lepsze. W zaledwie kilka sekund mój pomocnik Vitt powieli się. Zobaczymy jego dwa wcielenia. Niemalże jak ponowne, drugie stworzenie! A do tego wszystkiego znów będzie mieć 20 lat - ręką wskazał poczciwego, blisko siedemdziesięcioletniego staruszka. - Ja wiem, że pewnie państwo nie dajecie wiary. Prędko zobaczycie, jak bardzo się mylicie. Vitt, zajmij proszę swoje miejsce, a ja wszystko przygotuję.
Profesor Shervin emanował niepohamowaną energią. W słowach było słychać pewność siebie i dumę. Poczynił ostatnie poprawki.
- Gdy nacisnę przycisk, świat przestanie być tym, jaki znamy. Naprawdę, nie żartuję. Świat idzie ku lepszemu, a ja jestem jego twórcą. Drugim bogiem! Nigdy już nie zaznacie głodu, chorób, wojen. Będzie tylko szczęście, przyjemność i beztroska. Uwaga! Zacznijmy! - wcisnął kombinację klawiszy, a tuba, do której wszedł Vitt poczęła groźnie grzmieć i buczeć. Przygasły lampy, a kontrolki zajarzyły się, trzaskając z hukiem. Zrobiło się głośno i duszno. Proces niewątpliwie się zaczął. Profesora Shervina dało się mimo tego wszystkiego bardzo dobrze słyszeć. - Za kilkanaście sekund jego życiowa linia zagnie się i sprowadzi go z powrotem do swoich młodzieńczych lat. Tam spotka samego siebie i uda się razem z nim do mojego Instytutu, aby wrócić do teraźniejszości. Będzie ich dwóch, ale dzielić będą jedną świadomość. Trzy, dwa, jeden... Już! - wydusił z siebie ostatkiem tchu.
Zgasło światło. Widownia zamarła. Zapadła głucha cisza. Słychać było jedynie stukanie obcasów Shervina. Wkrótce rozjaśniała pierwsza lampa, a zaraz za nią kolejne. Aż w końcu stopniowo sala wróciła do pierwotnego stanu.
- Jeżeli jesteście państwo dobrymi obserwatorami - zaczął poważnie, jakby wcześniejsza ekscytacja zniknęła - to musicie zdawać sobie sprawę jak niezwykłego szczęścia dostąpiliście. Oto wy, państwo - pierwsi naoczni świadkowie, że człowiek może podróżować w czasie. Ba! może stać się długowieczny, wręcz nieśmiertelny, a do tego wszystkiego - mieć dwa wcielenia.
Oświetlenie skoncentrowało się na tubach. To był ten moment. Ta chwila, na którą Shervin od lat czekał. Tuby rozszczelniły się i synchronicznie, jak dobrze zaprogramowane algorytmy, wyszli z nich dwaj identyczni dwudziestolatkowie.
- Dobry wieczór państwu - powiedzieli jednocześnie. Nie mogło być inaczej - salą wstrząsnęły oklaski. Coś nieprawdopodobnego! Przełom w rozwoju człowieka! Nowa era - era wcieleń! Boże drogi! Pytań było bez liku, każdy chciał poznać zasadę działania. Niektórzy z marszu rzucali pieniędzmi za patenty. Każdemu bez wyjątku odmówił. Trzeba mu to przyznać - zadziwił świat, miał wszystkich w garści i śmiało mógł się nazywać drugim bogiem.
Echo tego wydarzenia niczym piorun obiegło świat. Do Instytutu Shervina poczęli zgłaszać się wszyscy. O żadnym oszustwie nie mogło być mowy - prawdziwość przełomowego pokazu potwierdziła śmietanka naukowego grona ze wszystkich dziedzin. Wynaleziono panaceum na wszystko...
Świat jednak nie poszedł do przodu – wbrew zapowiedziom nastąpił regres. Przywiązanie do życia stało się marginalne, a poczucie nieśmiertelności pchnęło ludzi do czynów nieludzkich. Emocje, w tym miłość, wyschły jak pustynia.
I choć zwalczono śmierć, głód, choroby, wojny i troski, to ludzkość utraciła coś dużo bardziej cennego – swoje człowieczeństwo.

======================================
Leć, leć wysoko motylu śmierci

Założyłem, że chronologia to kolejność doświadczania.
Dwa dni temu był mój drugi raz. Mój pierwszy raz? Pamiętam ten dzień jakby było to wczoraj choć prawdę mówiąc było to za pięć lat. Policzyłem dni i wyszło mi, że niecały tydzień minął od mojego pierwszego razu, choć jeszcze się to nie odbyło i nigdy nie odbędzie. Straszne pomieszanie z poplątaniem, dlatego kazali mi pisać ten dziennik, spisywanie tego wszystkiego ma pomóc mi poukładać to sobie w głowie.

Zgłosiłem się do próby w chwili, w której już nic innego mi nie pozostało. Byłem bezdomny, bez żadnych szans na poprawę swego życia. Kaszlałem i plułem krwią, na leczenie nie było mnie stać, nikogo nie miałem i nie obchodziłem, byłem nikim. Pamiętaj jak na mnie spojrzeli i powiedzieli, że nie mam szans na przeżycie próby w tym stanie. Odpowiedziałem, że i tak umrę więc czemu miałbym nie spróbować? Nie mogli mi odmówić, prawo nakazywało dopuścić do próby każdego chętnego. Wyjęli dokumenty, kazali je podpisać kilka razy i byłem gotowy.
Dostałem piżamę w pingwiny, zaprowadzili mnie do małego pomieszczenia z jednym łóżkiem, zrobili mi zastrzyk i podali miksturę do wypicia, kazali położyć się spać i wyszli. Leżałem coraz bardziej senny, w ustach miałem cierpki posmak tego dziwnego zielonego płynu. W chwilę po tym w mojej głowie eksplodowały dziwaczne dźwięki i obrazy, myślałem, że rozsadzi mi czaszkę.

Nie wiem ile to trwało, po przebudzeniu strasznie chciało mi się pić. Wstałem, wyszedłem na korytarz i ruszyłem w poszukiwaniu czegoś do picia.
- Pić, proszę daj mi pić - wyszeptałem do pierwszej napotkanej pielęgniarki i zemdlałem.

Ocknąłem się w szpitalnym łóżku otoczony aparaturą medyczną błyskającą światełkami i robiącą bip, podpięli do mnie jakieś rurki. Chciałem wyrwać tą z ust ale jakiś facet w białym kitlu powstrzymał mnie.
- Spokojnie, nie ciągnij za to, to oddycha za ciebie. Przeszedłeś próbę. Masz wrodzone predyspozycje. Nanoboty niezwykle łatwo zaadoptowały twój mózg. Nikomu do tej pory nie udało się mówić czy samemu wstać z łóżka bezpośrednio po próbie. Jesteś pierwszym, który przeżył w ciągu ostatnich siedmiu lat i jedynym o tak dobrej adaptacji. Jest jednak kłopot, twoje ciało jest w takim stanie, że długo nie pociągniesz. Musimy cofnąć cię w czasie. Odnaleźliśmy cię już - wziął do ręki strzykawkę i wstrzyknął coś w jedną z rurek. - Za parę dni młodszy ty przejdziesz próbę, oczywiście to już czysta formalność. Za chwilę zaśniesz, pobierzemy twoje „ja” i prześlemy wstecz, zaaplikuję ci je razem ze specjalnie dostosowanymi pod ciebie nanobotami. Obudzisz się pięć lat wcześniej w młodszym ciele ale zachowując wszystkie swoje wspomnienia aż do teraz. Śledziłeś może wyniki sportowe czy numery loterii? - zaśmiał się.
Odpłynąłem w nicość. Obudziłem się kilka lat wcześniej choć jednocześnie było to w ten sam dzień kiedy przeszedłem drugą (pierwszą?) próbę zaraz po tym jak mnie porwali z ulicy i zmusili do tego. Tym razem bez jakichkolwiek efektów zasnąłem i obudziłem się. Szok przyszedł chwilę po tym, kiedy uświadomiłem sobie, że pamiętam wszystko czego doświadczyłem wcześniej (później?) mimo iż to nigdy nie nastąpi bo moje życie potoczy się inaczej. Dziwnie mieć wspomnienia z tej części życia, która nigdy mi się nie przydarzy, ale to i tak podobno nic w porównaniu z tym co mnie teraz czeka, przynajmniej tak mówią...

======================================
Smuga cienia

Mówią, że to ten pierwszy raz jest magiczny.
Nieprawda. Za pierwszym razem jesteś zestresowany, z całych sił starasz się niczego nie spaprać, ciągle zastanawiasz się jak wypadłeś i jak zostaniesz oceniony. A zależy ci by wypaść jak najlepiej i zrobić jak najlepsze wrażenie bo jeden niewłaściwy ruch lub decyzja i drugiego podejścia może już nie być. W efekcie jesteś tak skupiony na staraniu się by wszystko było idealnie i na setce innych często nieistotnych aspektów, że nie ma miejsca na przyjemność płynącą z tego co robisz.
Nie wspominając o jakiejkolwiek radości, którą przecież powinieneś w takiej chwili odczuwać.
Za to ten drugi raz.
Mmmm… teraz właśnie jest czas by cieszyć się tym wszystkim co umknęło za pierwszym podejściem.
Przeciągnąłem ramiona z cichym pomrukiem pełnego zadowolenia i uśmiechnąłem się po raz pierwszy od dawna naprawdę szczęśliwy.
Nie ma chyba na świecie nic lepszego niż to uczucie nieograniczonej niczym przestrzeni. Nieskrepowanej swobody. Prawdziwej wolności. I ciszy, przerywanej tylko cichym potrzaskiwaniem takielunku.
Tak, to właśnie jest prawdziwa magia.
Nieoczekiwanie jakiś błysk na skraju pola widzenia sprawił, że zerknąłem w prawo.
Piekło i szatani! – Ta wielka błyszcząca chmura żagli która wali prosto na mnie, to może być tylko Sørensen na swoim „Yggdrasil’u”, a za nim idą jak w szyku Waldack na „Harpy” i ktoś jeszcze.
Sørensen – żeby oparszywiał norek jeden- wali prawym halsem, więc mu nie podskoczę. Nie ma też najmniejszej szansy bym się zmieścił za nim bo właduję się na Waldack’a lub tego drugiego, wiec pozostaje mi tylko przerzucić rumpel, jestem staromodny i lubię klasyczne rozwiązania, by zrobić szybki zwrot na kontrkurs. Powinienem mieć dostatecznie dużo miejsca by coś wykombinować.
-O, żesz ku.. !! – Nie mam miejsca. Do cholery, skąd oni wszyscy się tam raptem wzięli?
Po lewej mam i to zdecydowanie zbyt blisko, van Graan’a na jego „Chinese girl” a po jego wewnętrznej, prawie na trawersie Grubera na dwukadłubowym Henshelu, szybkim ale zwrotnym jak kowadło.
A za mną?
- Fu…k!! – Prawie na tyłku wisi mi Tarkowski na tym swoim przekombinowanym „Sputniku”.
Czyli jedyne wyjście dla „Latajacej…” to ostro na bakburtę! Ster wyłożony na maksa, wizg i jęki kabestanów brasujących żagle wypełnił ciszę, kadłub drga od przeciążeń, a kokpit który jeszcze chwilę temu był miejscem relaksu, stał się koszmarnie ciasną klatką.
To dla mnie jedyna szansa by uniknąć kolizji. Tarkowski odskoczy bo będzie musiał, gdy ja będę na prawym halsie. I niech potem sam sobie radzi z Sørensen’em i tymi co są za nim, a ja przejdę za rufą Grubera, wyostrzę i potem nadrobię stratę.
- Uda się! Musi się udać!
- I chwile później mogłem już tylko kląć parszywie.
Takowski przeszedł za rufą, Gruber chyba nawet się nie spocił, a ja dryfowałem bezwładnie z opadniętymi szmatami w cieniu Jowisza. I zanim wysłałem prośbę o holowanie do portu, przypomniałem sobie słowa starego Ahaba wypowiedziane nad kuflem w barze na keji .
- Pamiętaj młody, strategia i taktyka. Nic Ci nie pomogą nowoczesne gadżety i wypasione technologie jeśli przestaniesz być czujny. Tu nie ma miejsca na romantyzm i magię żagla. To jest wojna.
I tak zakończyła się moja przygoda z drugim podejściem do regat „Moon’s Cup” w klasie Open.

======================================
Zew natury

Sylvia pełzła mozolnie skalistym stokiem, podpierając się rękoma.
- Dasz radę, mała! – Z góry dobiegał doping Roberta. W końcu sforsowała ostatnie metry i usiadła na grzbiecie przełęczy. Chwilę ciężko oddychała rześkim, jesiennym powietrzem nim wstała i rozejrzała się wkoło.
- Chyba zaraz umrę.
- Ze zmęczenia? – zdziwił się. – To dopiero połowa drogi…
- Nie – przerwała. – Z zachwytu.
Widok rzeczywiście był wspaniały. Stali u stóp stromego zbocza na przełęczy łączącej górę ze skalnym żebrem przypominającym obsypane granitowym kruszywem i obrośnięte kosodrzewiną cielsko smoka. Przed nimi, ponad dwieście metrów niżej rozpościerała się błękitna plama stawu z trzech stron otoczona nagimi szczytami. Słońce wysycało górskie powietrze złocistym blaskiem.
- Chyba nie mogliśmy trafić lepszej pogody – przyznał. Nie odpowiedziała. Chłonęła górską panoramę wszystkimi zmysłami.
- Znam to miejsce - odezwała się w końcu rozmarzona.
- Mówiłaś, że to twoja pierwsza wysokogórska wycieczka.
- Tak. Ale znam to miejsce – powiedziała pewnie.
- To popularny szlak. W sezonie przechodzi tędy mnóstwo ludzi. Może widziałaś gdzieś zdjęcia.
- Nie. – Uśmiechnęła się delikatnie. – Czujesz jak woła?
- Kto? – zdziwił się. Byli zupełnie sami na szlaku. Panowała cisza i słychać było jedynie łagodne podmuchy chłodnego wiatru niosącego zapach mchu, mokrych skał i iglaków.
- Przestrzeń – odpowiedziała zamyślona.
Wypełniona światłem dolina, w której leżał staw, była ogromna. Majestatyczna otchłań, przy której każdy musi poczuć swoją małość.
- Nie czujesz, jak wyciąga po ciebie ręce? Chodź, mówi. Skacz. Złapię cię. Rozłóż skrzydła i leć…
Robert stał przy niej i oboje wpatrywali się w zbocze, odległe o ponad kilometr, a mimo to sprawiające wrażenie, iż jest na wyciągnięcie ręki. Przestrzeń śpiewała wiatrem, hipnotyzowała przepełniona nieskończonym spokojem.
Sylvia zdjęła plecak i postawiła go na ziemi. Uśmiechnęła się tajemniczo do Roberta, a potem wzięła krótki rozbieg, na jaki pozwalał wąski grzbiet przełęczy i rozkładając na boki ramiona rzuciła się w przepaść.
Przez moment z przerażeniem patrzył jak spada. Ale prawie natychmiast Przestrzeń chwyciła ją łagodnie w utkaną z górskiej ciszy i nieprawdopodobieństwa sieć, uniosła lekko jak ptasi puch. Dziewczyna kołowała nad gładką powierzchnią wody, zbliżając się do niej powoli, a Wiatr kierował ją w stronę brzegu, jak gdyby bawił się nasionem dmuchawca. Leciała swobodnie, bez strachu, odzyskując wspomnienie dawno zapomnianej umiejętności. Po chwili Przestrzeń wypuściła ją ze swojego troskliwego objęcia i dziewczyna stanęła na kamienistej plaży. Nabrała powietrza w płuca, jakby pierwszy raz w życiu brała prawdziwy oddech. Pomachała stojącemu dwieście metrów wyżej na szczycie żlebu mężczyźnie. Wydawał się ledwo dostrzegalną kreską na tle błękitu nieba. Kreska schyliła się po coś i ruszyła w dół skalistym szlakiem.
Czekała na niego cierpliwie, siedząc na dużym głazie przy brzegu. Podszedł do niej milcząc i pocałował w czoło.
- Mówiłam ci, że znam to miejsce – odezwała się w końcu. – A to miejsce zna mnie.
- Może byłaś kiedyś ptakiem…
- Może będę kiedyś wiatrem…

======================================
Coś nowego, coś starego

Nerwowo przeglądała kartki naklejone na półkach z produktami AGD. Nie zgadzały się parametry. Albo kolor. Albo kształt. Ciągle coś było nie tak.

„Siła uciągu powyżej 45l/s, moc ssania najmniej 300W, moc silnika nie większa niż 1800W, filtr HEPA lub mocniejszy, aerodynamiczny kształt, nie więcej niż 80 dB – powtarzała w myślach listę przygotowaną przez przyjaciółki – kolor najlepiej ciemny grafit lub czarny z chromowanymi elementami, teleskopowy uchwyt, porządna rura, wciągany kabel, pasy do wieszania na ramieniu, gwarancja na dwadzieścia cztery miesiące.”

Westchnęła ciężko. Odpowiedniego odkurzacza szukała wcześniej już w pięciu innych sklepach. Miała nadzieję, że w końcu znajdzie właściwy, dostosowany do jej potrzeb.

Zmęczona, poprosiła o pomoc pana z obsługi. Znalazł właściwy model, chociaż kolor nie był idealny – ciemny popiel z granatem. Zastanawiała się jeszcze przez chwilę, ale stwierdziła, że nawet podoba jej się ta kolorystyka. Kupiła w końcu wymarzony sprzęt, choć słono zapłaciła za tą przyjemność.

***
Okazja do wypróbowania nowego nabytku trafiła się już trzy dni później. Dziewczyna wyciągnęła z szafy swoją najlepszą czarną sukienkę z szyfonu, tradycyjny kapelusz i czerwone szpileczki z lakierowanej skórki. Z zamykanego na klucz sekretarzyka wydobyła drewniane puzderko z tajemną maścią prababci.

Rozpakowała odkurzacz i połączyła wszystkie potrzebne części. Rozebrała się do naga, natarła ciało specyfikiem i założyła przygotowany strój. Była zadowolona i podekscytowana. Tym razem powinno się wszystko udać. Wspomnienie kłopotliwej sytuacji z marcowego spotkania zaróżowiło jej wstydliwie policzki. Co prawda dziewczyny przyjęły ją życzliwie, ale wyraźnie dały do zrozumienia, że używany przez nią sprzęt jest mocno przestarzały. Nie miała pojęcia, że popełni taką gafę, w końcu to był jej pierwszy raz.

Kiedy skończyła osiemnaście lat, otrzymała spadek po prababci jako najstarsza prawnuczka. Nieoczekiwanie dostała piękny dziewiętnastowieczny sekretarzyk. Nie miała pojęcia, że znajdzie tam takie cuda – list od przodkini i zestaw niezwykłych maści. Okazało się, że odziedziczyła po niej nie tylko imię. Przejęła się swoim dziedzictwem i nie oparła się pokusie, żeby sprawdzić, czy to wszystko prawda.

Otworzyła okno, odsunęła firany. Wreszcie usiadła okrakiem na odkurzaczu: był idealny - nie za krótki i nie za długi, nie za szeroki i nie za wąski. Siedziało się na nim bardzo wygodnie. Zgodnie z instrukcjami koleżanek, wsunęła rurę z turboszczotką pod pachę, ustawiła najmocniejsze ssanie i wcisnęła START. Silnik zaskoczył (choć nie był podłączony do prądu), zamruczał przyjemnie, zawibrował między nagimi udami. Dziewczyna poczuła przyjemne mrowienie, zrobiło jej się gorąco, brodawki stwardniały pod cienką tkaniną sukienki, rumieńce chłodził łagodny wiosenny wiatr.

Odetchnęła głęboko. Tym razem przyleci na czymś bardziej wypasionym niż brzozowa miotła.
- W górę! Naprzód! – Wyszeptała komendy. Odkurzacz bez protestów uniósł się i poszybował w stronę otwartego okna.

Rozgrzana emocjami Małgorzata poleciała na swój drugi sabat. Beltane zapowiadało się tego roku wyjątkowo magicznie.

======================================
Pętla czasu:do dwóch spadów sztuka

– Spadasz?
– Nie. Lecę.
– No co ty?
– Mam dosyć rutyny. Ile razy można się dawać obijać w imię nauki! – krzyknęło jabłko.

======================================
Święta Magdalena Pocieszycielka

Stereotypowy, wiecznie samotny facet ma zwykle kumpla, który z litości wynajmuje prostytutkę, aby ta, udając zwyczajną dziewczynę, przespała się z nieszczęśnikiem. Zdarzają się i tacy, którzy nie mają nawet kumpla.

Na szczęście jestem ja. Wystarczy mieć kasę i odwagę.

Moja usługa jest jednorazowa i płatna z góry. Przeważnie zniechęca to świrów, ale nie odstrasza desperatów i „nowoczesnych romantyków”. Pierwsze spotkanie odbywa się w moim gabinecie. Kiedyś stosowałam tradycyjny wystrój wnętrza, ale okazało się, że burdelowa atmosfera strasznie peszyła moich klientów. Poczuli się swobodniej w pokoju przypominającym gabinet psychoterapeuty. Tak też wolą o mnie myśleć – jak o lekarzu. Sadzam więc swoich pacjentów w wygodnym fotelu i zza dębowego biurka przeprowadzam wywiad.

Sekswywiad.

Muszą wyspowiadać się z każdej fantazji. Proste? Zdziwiłbyś się, z jakim trudem przychodzi to niektórym. A najbardziej czerwienią ci, dla których szczytem perwersji jest seks w zatrzymanej pomiędzy piętrami windzie. Większość moich klientów to smutni, grzeczni faceci.

Czasem jednak trafia mi się jakiś zboczeniec, którego nie zniechęciła wysoka cena usługi. Na szczęście mogę wziąć kasę i nie zrealizować zlecenia, które mi nie odpowiada, a na dodatek mieć pewność, że gość nigdy się nie zorientuje. Bo przecież zapomni.

Nie uwierzysz, ale mimo że mogę bezkarnie oszukiwać, przyjmuję większość zleceń. Odwiedzający mnie mężczyźni, po prostu nie mają szczęścia, a ja lubię im je dawać, choćby na chwilę.

Kiedy znam już wszystkie oczekiwania klienta, żegnamy się uściskiem dłoni i rozstajemy. Każdy przy wyjściu otrzymuje kapsułkę bladoróżowego proszku – silnego stymulatora neuroprzekaźników, który sprawia, że na chwilę stają się podatni na mój dar. Dar zapomnienia.

Umawiamy się w barze, parku lub innych miejscach, które oni dobrze znają. Chwilę ich obserwuję, jak drepczą zakłopotani - jeszcze pamiętają, po co przyszli. A kiedy czuję, że ich neurony miękną, zaczynam swoje dzieło wybiórczej amnezji. Usuwam wspomnienia pierwszego spotkania, synapsa po synapsie wymazuję moment, kiedy dowiadują się o mnie, podejmują decyzję o przyjściu; znika obraz gabinetu, rozmowy. Starannie kasuję wszelkie ślady naszej znajomości, aż wreszcie staję się dla nich zupełnie obca.

Wtedy spotykamy się po raz drugi. Staram się uwieść ich szybko i lekko, tak żeby obudzić w żyłach lwi ryk testosteron, który zagłuszy ewentualne porywy spragnionego miłości serca. Nie ma więc drinków, tańców-przytulańców ani trzymania się za ręce. Podchodzę, mówię to, co oni chcą usłyszeć i dwadzieścia minut później jesteśmy u nich w mieszkaniu albo w hotelowym pokoju. Bez zbędnych ceregieli daję im dokładnie to, za co zapłacili, dokładnie to, czego pragną. I za każdym razem upajam się ich pełną zaskoczenia rozkoszą. Są oczarowani i zdumieni. Ośmiu na dziesięciu pyta, skąd wiedziałam. Wszyscy mówią, że nie sądzili, że coś takiego kiedykolwiek ich spotka. Przez chwilę cieszę się ich szczęściem, a potem znikam i nigdy nie spotykamy się po raz trzeci.

Niektórym zdarza się trafić na trop mojego gabinetu powtórnie, ale wtedy ochroniarz uprzejmie informuje o nieporozumieniu. Czasem korci mnie, żeby sprawdzić, jak radzą sobie moi chłopcy, ale to nieprofesjonalne. Nasze drogi łączą się na moment i rozstają na zawsze…

A ty? Wydawało ci się kiedyś, że ktoś czyta ci w myślach? Że zna każde twoje marzenie i ma zamiar je spełnić?
Może się kiedyś spotkaliśmy. A może dopiero się poznamy.
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 09:20   

Bardzo ładnie!
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 10:09   

... i powabnie :mrgreen:
Jak na mój gust, to bardzo udana edycja jest.
Nie ma tekstu, który by mi się nie podobał. Mam uwagi, ale każdy szort czytało mi się z przyjemnością.

To pierwsza wypiszę co misie i niemisie, bo potem mogę nie mieć czasu.

Króliczek - początek fajny, zainteresowanie rośnie, a potem ZONK!, nie wiem o co biega.
Pętla Shervina - fajne, ciekawy pomysł, tylko w końcówce tak morałem po głowie wali, ale to tak mocno :wink: Poza tym nie mam zastrzeżeń, udany szort.
Leć, leć wysoko motylu śmierci - niezłe, zamotane, zakręcone, ale całkiem sensownie przedstawione; eksperymenty z czasem zazwyczaj budzą moją czujność 8) , ale tu mi nie zgrzytało.
Smuga cienia - Ha! Bardzo fajne, dynamiczne, zabawne i ogólnie urocze. Tylko przecinki pogubione, literki pogubione, oj!, przydałoby się jeszcze przejrzeć przed wysłaniem.
Zew natury - dobre, lekkie, delikatne, zwiewne jak muślin na wietrze :D podoba mi się klimat i lekka nuta magii. Dobre.
Coś nowego, coś starego - niezłe, dobrze się czyta, tylko to faktycznie nic nowego, nic odkrywczego.
Pętla czasu:do dwóch spadów sztuka - Ha! Dobry dżołk, naprawdę dobry dżołk :mrgreen:
Święta Magdalena Pocieszycielka - dobre, a jaki tytuł udany!, przewrotne, zalotne i z pomysłem.

Nad punktami jeszcze się waham. W sumie wiem, co mi się podoba najbardziej, ale jeszcze dwa kolejne miejsca mam do obsadzenia :wink: Wpisze punkty potem.
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 10:59   

Dobrze, dobrze. Czytajcie, komentujcie i głosujcie!

Ktoś już się nawet pokusił o dodanie punktów, więc teraz czekamy na drugą chętną do tego procederu osobę.
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
konopia 
Marudny maruda marudzący


Posty: 2032
Skąd: DN36
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 14:47   

Czemu tylko 3 głosy?
czy liczba głosów nie powinna wynikać ze wzoru:

liczba głosów = 1/2 * liczba szortów + 1,

oczywiście zaokrąglone w górę do pełnej wartości, czyli w tym przypadku,
liczba głosów powinna być równa 5
_________________
Powinniśmy szanować poglądy religijne bliźnich, ale tylko w takim sensie i do takiego stopnia,
do jakiego szanujemy czyjeś przekonanie, że jego żona jest piękną kobietą, a dzieci bardzo mądre.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 14:50   

O! Nie zauważyłem tego ograniczenia. W takim razie nie mogę oddać głosów. A już miałem zacząć czytać.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 14:57   

Przyznam że nie rozumiem problemu. Rozumiem, że mało kto lubi, gdy jego tekst nie dostaje punktów, ale dzięki temu unikniemy popularnego ostatnio trendu nagradzania za sam udział.

A dlaczego nie mniej? No cóż, są 3 miejsca na podium, to i trzy głosy, żeby wepchnąć nań naszych kandydatów.
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 15:01   

Nie ma problemu. Po prostu nie będę głosował.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 15:24   

Fidel-F2, dobrze, że pomimo tego możesz przeczytać i zostawić swoje opinie o tekstach.
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 15:32   

Nie mogę.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
CzterySilnia 
Frodo Baggins


Posty: 116
Skąd: Rzeszów
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 15:39   

To nie. *wzrusza ramionami*
_________________
Zerknij na mojego bloga :)
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 15:47   

No właśnie.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 19:49   

LadyBlack napisał/a


Króliczek - początek fajny, zainteresowanie rośnie, a potem ZONK!, nie wiem o co biega.


ojej, Zagłoba/Sienkiewicz?
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 20:33   

No, że oleum to widać. Ale co z tego wynika? Że się upił? No i co? Jakieś takie na puentę jakby słabowite :wink: . Aczkolwiek bywa słuszne, jak już nic nie pomoże :mrgreen:
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 7 Kwietnia 2014, 22:55   

Przeczytałam. Rzeczywiście jest dobrze.
Nie kumam Króliczka i Smugi cienia (żeglarstwo i jego terminologia to dla mnie czarna magia, a za interpunkcję należy się ).
Jabłeczna Pętla czasu jest za krótka - nie zdążyłam nawiązać emocjonalnej więzi z bohaterem ;)
Pętla Shervina zbyt gwałtowanie zmieniła rytm. Pomysł bardzo ładny, ale szorty są chyba dla niego za ciasne - końcówka wyszła skrótowo bardzo, co daje odczucie, że jest nieistotna - a nie jest.
Święta Magdalena Pocieszycielka - Nie umiem rozstrzygnąć czy narratorka się żali, czy chwali, czy usprawiedliwia...
Zew natury - reinkarnacja... :) Brakuje mi trochę opisu reakcji mężczyzny. Wygląda tak, jakby nie był specjalnie zaskoczony całym zajściem.
Coś nowego, coś starego - bardzo ładny styl. I choć wiedźmy na odkurzaczach już były - czytał się miło. Nawet bardzo miło, choć z nutką zazdrości, bo ja tak ładnie nie umiem pisać.
Leć, leć wysoko motylu śmierci - brakuje przecinków, nie łapię, skąd tytuł - poza tym bomba! Najbardziej mi się podoba. Chcę wiedzieć, co będzie dalej!

Punkty... Hm... Ciężka sprawa. Na pewno Motyl, ale co dalej...
 
 
Goria 
Borg

Posty: 1520
Skąd: Wawa/Amberg
Wysłany: 8 Kwietnia 2014, 07:32   

LadyBlack napisał/a
No, że oleum to widać. Ale co z tego wynika? Że się upił? No i co? Jakieś takie na puentę jakby słabowite :wink: . Aczkolwiek bywa słuszne, jak już nic nie pomoże :mrgreen:


W jednym opowiadaniu puenta za mocna i wali po głowie, w innym za słaba :) jest jeszcze hit M Monroe o bardzo skomplikowanym tekście :) .

Króliczek blondynka
Pętla Shervina dałam wczoraj punkt, trochę pompatyczne zakończenie, ale czemu nie. :bravo
Leć, leć wysoko motylu śmierci no i?
Smuga cienia ok, bufon przegrał, alleluja chwalmy pana :)
Zew natury no i pełzła, a z larwy zmieniła się w motyla. Po chwili zastanowienia wyszło mi, że jest bardziej pompatycznie niż Pętla i dlatego pętla dostała punkt.
Coś nowego, coś starego coś starego, ale ładnie napisanego. wrzucenie hasła "wiedźma na odkurzaczu" w google pokazuje nawet jak to wygląda. Nawet Dorę wrzucili na odkurzacz, akurat o tym nie wiedziałam. Jednak jest tak dobrze napisane, że w pierwszym odruchu miało dostać punkt. Chciałabym kiedyś pisać tak lekko!
Pętla czasu:do dwóch spadów sztuka 20 słówko, nie wiem czy zamierzone, czy nie, zabawne
Święta Magdalena Pocieszycielka no to sobie laska pociupcia. Zapłacą jej, ale reputacje pozostanie niezniszczona (znaczy nikt jej w supermarkecie, czy na ulicy, nie wytknie palcem krzycząc kur.wa, bo nikt nie będzie pamiętał, że jej za ten seks zapłacił)+zero emocjonalnych komplikacji. Marzenie! W sumie żałuję, że nie dałam wczoraj punktu. :( :/
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 8 Kwietnia 2014, 08:41   

Starscreem, Czaga, bardzo dziękuję w imieniu autorów za komentarze, mam nadzieję, że to miły dobrego początek, że więcej osób pokusiło się o napisanie czegoś więcej o tekstach niż minęło dni od ich publikacji
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
nureczka 
Mama Pufcia


Posty: 6205
Skąd: Nowa Iwiczna
Wysłany: 8 Kwietnia 2014, 09:45   

Pętla czasu:do dwóch spadów sztuka
_________________
Zapraszam do odwiedzania mojej strony oraz bloga
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 8 Kwietnia 2014, 21:33   

Wow, jaka zacna liczba szortów. Jakościowa edycja bardzo nierówna, ale ogólnie na plus :lol:

No i może jak raz na rok chcę dać więcej niż trzy punkty, to mi messiash zabronił :twisted:

A głosy wyglądają (wyglądałyby) tak:

Leć, leć wysoko motylu śmierci - zgrabnie wykonane, ładna gra paradoksami, może ciut za dużo niedomówień. Byłby punkt, ale że się nie da, jest wyróżnienie.

Zew natury - ładne, klimatyczne, tak się jakoś kojarzy z pewnym opowiadankiem w SFFiH...

Coś nowego, coś starego - sympatyczne no i ja bardzo lubię techno-magiczne mixy.

Święta Magdalena Pocieszycielka - niegłupi pomysł, przyzwoita realizacja, można by z tego pełnowymiarowe opowiadanie zrobić.
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 10 Kwietnia 2014, 16:19   

dziko, dziękuję za opinie i głosy
nureczka, dziękuję

Sam dopiero zaczynam się zastanawiać, i muszę przyznać że 3 głosy mogą okazać się niewystarczające, i kogoś pokrzywdzę. No, trudno :)
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
LadyBlack 
Babcia Weatherwax


Posty: 863
Skąd: z rubieży
Wysłany: 11 Kwietnia 2014, 12:10   

Mnie wystarczyło głosów, już zagłosowałam.

Musze przyznać, że zawsze zdumiewa mnie różnorodność interpretacji tematu :omg: .
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13819
Skąd: FF
Wysłany: 12 Kwietnia 2014, 17:22   

Święta Magdalena Pocieszycielka :bravo Dał mi tekst radochę :omg: Nie żebym skorzystał z usług ;)
Coś nowego, coś starego wreszcie tekst z zaskoczeniem. Nie będę się rozpisywał, zrobię co innego.
Zew natury przyjemna, odprężająca lektura. Ostatnie zdanie bym wykreślił - nawet tylko po to, by się wielokropka pozbyć. Psuje finał.

Leć, leć wysoko motylu śmierci też przyjemna lektura.
Pętla czasu:do dwóch spadów sztuka dowcipne. I krótkie. Za to plus. Albo i minus, bo co to za przyjemność tak szybko kończyć lekturę ;)
Pętla Shervina stylizowane na Chruszczewskiego? Staromodne, nie ujęło mnie.
Króliczek Od "Oleum" przestałem rozumieć. Odcięło prąd. Całkowicie.
Smuga cienia tekst naprawdę mi zgrzytał. Zacytuję:
Cytat
Mmmm… teraz właśnie jest czas by cieszyć się tym wszystkim co umknęło za pierwszym podejściem.
Nieskrepowanej
Ta wielka błyszcząca chmura żagli która wali prosto na mnie, to może być tylko Sørensen
„Yggdrasil’u”
Sørensen – żeby oparszywiał norek jeden- wali prawym halsem
Waldack’a
wiec pozostaje mi tylko
Graan’a
„Latajacej…”
Ster wyłożony na maksa, wizg i jęki kabestanów brasujących żagle wypełnił ciszę, kadłub drga od przeciążeń, a kokpit który jeszcze chwilę temu był miejscem relaksu, stał się koszmarnie ciasną klatką.
Sørensen’em
- Uda się! Musi się udać!
- I chwile później mogłem już tylko kląć parszywie.
keji .
Piachu w oczy czytelnika trochę tu jest... Interpunkcji już raczej darowałem. Semantyki (tym bardziej treści) nie warto oceniać.


Trzy głosy do użycia tym razem. Jak sądzę, zasłużenie.
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 13 Kwietnia 2014, 12:52   

Już prawie tydzień minął, i dopiero 7 głosujących? Do roboty panie i panowie! Samo się nie zagłosuje.
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
Arya 
Stefan Sławiński


Posty: 2628
Skąd: Lublin
Wysłany: 13 Kwietnia 2014, 16:59   

Smuga cienia, Zew natury i Coś nowego, coś starego.
 
 
Starscreem 
Mechagodzilla


Posty: 661
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 14 Kwietnia 2014, 18:51   

Wybór trudny - trzeba zastanowienia :)
 
 
Lynx 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7038
Skąd: znad morza
Wysłany: 15 Kwietnia 2014, 09:44   

Smuga cienia i Pętla czasu
_________________
http://zrozumiecswiat.pl/7.html
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 15 Kwietnia 2014, 10:02   

Arya, Lynx, dziękuję za głosy.

Zanim zacznę opisywać, wspomnę tylko że bardzo mocna edycja mi się trafiła - fajnie.

Króliczek - niestety wydaje mi się, że nie zrozumiałem końcówki, chociaż tytuł mocno sugeruje o co chodziło. Sam tekst nakręca, i nagle się urywa, a szkoda - bo przyjemnie się czytało.
Pętla Shervina - bardzo dobra treść, trochę szkoda moralizatorstwa na koniec i tego, że jest to taka krótka forma, bo śmiało można rozwijać. Filozoficznie, można by się zastanowić jak każdy z nas zachował by się, gdyby mógł zapisywać sobie "stan życia" i wznawiać od pewnego punktu.
Leć, leć wysoko motylu śmierci - humorystyczne, przypomina mi 12 małp, chociaż podejście z lekko innej strony. Chyba jednak za mało jak na przyznanie punktu, ale to kwestia raczej mocnej stawki, niż jakości tekstu.
Smuga cienia - jedno co widać, to że autor zna się na rzeczy. Fajne nawiązania do różnego rodzaju "klasyków", ale tak samo jak poprzedni tekst, trochę w tyle za czołówką, głównie ze względu na szarpane tempo.
Zew natury - eh, któż nie miał podobnych myśli? Nostalgiczne, i ze świetnym zakończeniem, według mnie. Jedyne czego nie rozumiem, to tego, że główna bohaterka nie jest Sylwią, ale to nie moje zmartwienie :) Zdecydowany punkt za jakość tekstu połączoną z treścią.
Coś nowego, coś starego - zgrabne, ale niestety też chyba oklepane (przynajmniej kojarzę że kiedyś Królik Buggs miał do czynienia z taką wiedźmą). Zabawne jest wspominanie o filtrach, biorąc pod uwagę profesję użytkownika i przeznaczenie sprzętu, ale na punkt za mało.
Pętla czasu:do dwóch spadów sztuka - śmieszne, aż szkoda że krótkie, ale z drugiej strony - jak to rozwinąć? Równie krótko - punkt.
Święta Magdalena Pocieszycielka - jak dla mnie najmocniejszy tekst w tej edycji. Dobrze napisany, dający do myślenia (od razu zacząłem wyliczać jakie to ja mam fantazje i ile bym zapłacił :) ), i wciągający. Bardzo mocny punkt ode mnie.

Właściwie nie ma tekstu, który mi się nie podobał, a więc jeszcze raz - wielkie :bravo
:bravo :bravo
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
baranek 
Wróbel galaktyki


Posty: 5606
Skąd: Toruń
Wysłany: 16 Kwietnia 2014, 19:49   

Pętla czasu.
_________________
Życie, ku*wa, jest nowelą.

"Pisze się po to, żeby było napisane" - Zygmunt Kałużyński
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 17 Kwietnia 2014, 09:50   

Nieco ponad 80 godzin zostało do głosowania, a w czołówce taki ścisk, że każdy może teraz pchnąć swego faworyta na sam szczyt podium. Każdy, kto jeszcze nie głosował, a takich osób wydaje się żę było sporo, powinien to zrobić. Jak najszybciej!
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 17 Kwietnia 2014, 17:14   

mesiash napisał/a
Króliczek - niestety wydaje mi się, że nie zrozumiałem końcówki,


Zapomniałem wcześniej napisać, ale dołączam się do nierozumiejących. Może odezwie się ktoś, kto zrozumiał :-)
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group