Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Tekst numeru 76 - głosujemy do 12 marca

Wybierz swojego faworyta
Romuald Pawlak - Pusty ogród
23%
 23%  [ 33 ]
Marcin Rusnak - Zabijając ptaki
24%
 24%  [ 34 ]
Kinga Tomczak - Podróżny
7%
 7%  [ 10 ]
Agnieszka Hałas - Córka sztukmistrza
20%
 20%  [ 29 ]
Anna E. Walczak - Bożowola
12%
 12%  [ 18 ]
Marcel Głaz - Judyta z Betulii
11%
 11%  [ 16 ]
Głosowań: 55
Wszystkich Głosów: 140

Autor Wiadomość
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 27 Lutego 2012, 13:27   

Ja pamiętam, że tak sądzą, ale my wiemy już, że
Spoiler:
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37525
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 27 Lutego 2012, 17:52   

Rafał,
Spoiler:
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Matrim 
Kwiatek


Posty: 10317
Skąd: Zagłębie i Wielkopolska
Wysłany: 27 Lutego 2012, 21:21   

Romku P., mnie się śląsko-zagłębiowski "setting" bardzo podoba, ale jedna rzecz z początkowego fragmentu mnie męczy i nie daje spokoju (choć, zaznaczam, jeszcze całości nie skończyłem): siedzą pod pałacem Schoena, nagle dzieje się to, co się dzieje, a oni "gnają" na Stawiki - w prostej linii to dobre kilka kilometrów, zakładam, że przez zrujnowane ale jednak miasto, na dodatek przynajmniej jedna osoba jest wycieńczona. A oni puf! i są na miejscu. No i jak to jest? :)
_________________
Scio me nihil scire.

"Nie dorastaj, to jest gupie i nie daje się cofnąć. Podobno." - Martva
 
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 27 Lutego 2012, 22:51   

Jest tak:
Spoiler:

Powiem tak: pisałem o miejscach, które znam, starałem się zasadniczo trzymać mapy :)
 
 
cranberry 
Dziewczyna Brighelli


Posty: 762
Skąd: Lublin/Esensja
Wysłany: 28 Lutego 2012, 09:25   

SPOILERY!!!!
Myślę, że 28. lutego już można.

Romuald Pawlak - Pusty ogród - PUNKT
Zupełnie nie rozumiem zarzutów, że bohaterowie "tylko idą, idą i idą", i to mimo że przeczytałam je wcześniej, więc mogłam mieć już nieco zaburzony odbiór. Bardzo podobało mi się stopniowe pokazywanie Ziaren, przybyszów z innych światów i strategii przetrwania (oraz tego jak bardzo będą na dłuższą metę nieskuteczne). Nie tyle "Piknik na skraju drogi", ile "Dolina Rospudy w wersji międzygalaktycznej hardcore".

Ale zgrzytnęła mi końcówka. Przy założeniu, że jest zamknięta - przewrotna, ponura i gorzka - nie zgadza mi się metoda wabienia bohatera do pustego ogrodu. Mogę to sobie wyobrazić na zasadzie umieszczenia pojedynczego okazu ginącego gatunku jak rybkę w szklanej kuli. Może już dla niego żadnej samicy nie mieli :wink: - a zwabili wysyłając Eilo (ona była Obcą czy tylko ich produktem?) tak, jak się wabi owady na feromony. Wszystko super, ale jednak pojawia się element jego wolnej woli i wyboru. Po co? W takim układzie niepotrzebny.

Więc pozostaje wariant z rozwiązaniem otwartym - że o tym byciu ambasadorem to było serio. Dlaczego w takim razie zrobiono to akurat tak? Atmosfera wszechogarniającej obcości i niezrozumienia reguł rządzących nowym światem w zasadzie i to dopuszcza - kompletnie niepojętą logikę kierującą "budowniczymi autostrady".
Tak czy owak - punkt za całokształt pokazania scenerii i relacji między bohaterami.

Marcin Rusnak - Zabijając ptaki - PUNKT
Bardzo dobre. Klimatyczne, precyzyjnie skonstruowane. Ujęło mnie chyba połączenie różnych pozornie niepasujących do siebie elementów w spójną stylistycznie całość. Jedno z moich dwóch (obok Business is business ) ulubionych opowiadań downbylaw.

Kinga Tomczak - Podróżny
Niestety - ode mnie minus. Nie lubię mielenia w kółko, choćby nie wiem jak autotematycznie, typowych schematów fantasy i niestety bardziej mnie zirytowało niż rozśmieszyło. Ale wiecie, że ja już po prostu tak mam.

Agnieszka Hałas - Córka sztukmistrza - PUNKT
Lubię ten tekst za ponury, realistyczny nastrój beznadziei.

Anna E. Walczak - Bożowola - PUNKT
A mnie się podobało! Zeżarł mnie klimat tej planety, głupi, histeryczny główny bohater, jego dziwna żoneczka i niemowlak tak rozkosznie słodki, że aż wiadomo od razu, że zaraz stanie się Coś Strasznego.
Styl, nawet jeżeli w jakimś miejscu zgrzytnął, to podkreślał mroczną obcośc planety, a własnie nastrojem ten tekst stoi.

Jestem bardzo kiepska w domyślaniu się "o, schemat fabularny, wiadomo, co będzie dalej", bo zawsze wczuwam sie w "tu i teraz" w czasie czytania. Więc oczywiście myślałam, że skończy się inaczej (bohater raczej był typem ofiary niż drapieżcy, a nie doceniłam potencjału nieprzewidywalności żony). Jak się mocniej zastanowić, to rzeczywiście przewrotność finały jest - w swej przewrotności - schematyczna, ale raz, że dla mnie nie o fabułę, lecz o atmosferę obcej grozy, w tym opowiadaniu chodzi, dwa, że nie zgrzytało mi to psychologicznie. Biedny, niemądry, niepanujący nad sytuacją Androo nie miał za bardzo pola manewru (dopóki zależy mu na żonie - jakakolwiek by nie była). Ekstremalne warunki planety przemawiają na plus zakończenia - w warunkach "normalnych", naszych, cywilizowanych brzmiałoby zupełnie inaczej.

Wstęp o skylarku mocno, choć nie wprost, ustawia realia przedstawionego świata. Nieprzesadnie sympatycznego, nawet w wersji luksusowej.

Marcel Głaz - Judyta z Betulii
Czyta się płynnie, ale jednak na minus. Opisy wszelkich namiętności zbyt egzaltowane, na granicy kiczu, i przez to do mnie nie trafiają. I fakt, że jeżeli całe powtórzenie znanej historii ma służyć tylko sugestii - no właśnie: fascynacji? czegoś co kiedyś mogło stać sie miłością? - to jest to chyba rozpisane na za długi tekst w stosunku do treści.

Ilustracje: Bożowola, Podróżny, Judyta.
_________________
Nocą...
Cyberdziadek
 
 
hundzia 
Jaskier


Posty: 81
Skąd: Wyspa D(r)eszczowców
Wysłany: 28 Lutego 2012, 10:27   

Dziękuję Cranberry, podbudowujące, że chociaż jedna osoba pojęła Bożowolę tak jak sobie wymyśliłam.
Schematyczni bohaterowie, napakowani mięśniami, o umysłach ostrych jak odprysk szkła i psychice stabilnej jak Stonhenge są mocno przereklamowani i nienaturalni.
U mnie ich nigdy nie było i nie będzie :P

Jeszcze raz dziękuję.
_________________
Skrzypią mi gąsienice. Na motyle nie mam chyba co liczyć...
 
 
cranberry 
Dziewczyna Brighelli


Posty: 762
Skąd: Lublin/Esensja
Wysłany: 28 Lutego 2012, 10:33   

hundzia, do usług ;)
Jakby to było w realiach ziemskich to machnęłabym ręką - że rzeczywiście: znowu groza. Ale tu chodzi o klimat!!
Poza tym w innym, obcym świecie wydało mi się to jak najbardziej realistyczne psychologicznie (w "ziemskiej" grozie byłoby "takie filmowe"). Bo tam już zaczynalo iść o czysto biologiczne przetrwanie.
_________________
Nocą...
Cyberdziadek
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37525
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 28 Lutego 2012, 10:39   

Romuald Pawlak, Marcin Rusnak, Kinga Tomczak
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 29 Lutego 2012, 13:01   

Chciałem napisać długie recenzje o podobieństwie tekstów do różnego rodzaju dzieł kinematografii, ale mam czas tylko na krótkie:
Romuald Pawlak - Pusty ogród
Niczym połączenie The walking dead ze Star Trek - wciąga od samego początku, jest dużo humanoidów, podróżuje się bez celu po świecie i nie do końca wiadomo o co chodzi bohaterom. Ciężka (a może cienka?) końcówka lekko mi zepsuła całokształt.
Marcin Rusnak - Zabijając ptaki
Tytułu żadnego nie mogę podrzucić, ale to wygląda jak jakiś dramat psychologiczny o niespełnionej miłości z dzieciństwa (w filmie to ten, kto wrócił, był mordercą). Ogólnie bardzo fajnie napisane i dobrze się czytało.
Kinga Tomczak - Podróżny
Jak jakiś krótki dokument studenta szkoły filmowej, gdzie komentuje sam biegając z kamerą po ulicy. Ni to jakoś specjalnie nowe, ni to ciekawe. Niestety, najsłabsze z tego numeru zdecydowanie.
Agnieszka Hałas - Córka sztukmistrza
Przejmująca, baśniowa opowieść z dużą ilością mroku. Niesamowity klimat i 'efekty specjalne'. Szkoda że jeden z wątków tak dziabnięty i rozdrapany tylko po to żeby nie zostać wyjaśnionym (no chyba że mi coś umknęło).
Anna E. Walczak - Bożowola
Solidny horror klasy B. Naprawdę jest tu wszystko czego potrzeba. Dom na uboczu, psychopatyczny właściciel, wzbudzający odruchy wymiotne potwór (purchle na psie, dziękuję) i spodziewany zwrot akcji, który pokazuje że główny bohater to wariat taki sam jak 'główny zły'.
Marcel Głaz - Judyta z Betulii
Taka feministyczna propaganda, jak to kobitka się poświęca dla ludu, lud ją niby chwali ale nie wychwala, więc załamana popełnia samobójstwo. Wątek miłosny? No a jakże, w końcu "film" dla kobiet - spotkała prawdziwą miłość i ją utraciła. Oh, ah.

Aż 4 punkty: Bożowola i Pusty Ogród, Córka Sztukmistrza i Zabijając ptaki
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
cranberry 
Dziewczyna Brighelli


Posty: 762
Skąd: Lublin/Esensja
Wysłany: 29 Lutego 2012, 13:23   

hundzia, co oni wszyscy ( ;) ) tak z tymi purchlami na psie? One miały być aż takie odrażające i ja czegoś nie doceniłam? No był pies, były purchle... W sumie taki np. buldog sam w sobie za piękny nie jest :mrgreen:
_________________
Nocą...
Cyberdziadek
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 29 Lutego 2012, 13:25   

mesiash napisał/a
Romuald Pawlak - Pusty ogród
Niczym połączenie The walking dead ze Star Trek - wciąga od samego początku, jest dużo humanoidów, podróżuje się bez celu po świecie i nie do końca wiadomo o co chodzi bohaterom. Ciężka (a może cienka?) końcówka lekko mi zepsuła całokształt.


Nie chciałem tego pisać, ale jednak chyba powinienem, chociaż lepiej, żeby autor nie mieszał w głowach czytelnikom.
Ale jednakowoż to opowiadanie, czy raczej nowela, ma strukturę klamrową, nie zaczyna się od StarTreka, a od prologu, który NIE DZIEJE się w Silesii. I warto o tym pamiętać, kiedy się dociera do końcówki. Bo - jak w klamrze - to obie te części spinają całość, a nie tylko ostatnia.
 
 
nimfa bagienna 
Beastmaster


Posty: 2196
Skąd: z bagna
Wysłany: 29 Lutego 2012, 14:11   

cranberry napisał/a
hundzia, co oni wszyscy ( ;) ) tak z tymi purchlami na psie? One miały być aż takie odrażające i ja czegoś nie doceniłam? No był pies, były purchle... W sumie taki np. buldog sam w sobie za piękny nie jest :mrgreen:

Ja z kolei nie rozumiem, dlaczego komuś może się wydawać oderwany wstęp o Skylarku. :mrgreen: Ale ja to dziwna jestem.
_________________
Tłumaczenie niechlujstwa językowego dysleksją jest jak szpanowanie małym fiutkiem.
 
 
Adrianna 
Luke Skywalker


Posty: 209
Skąd: Warszawa
Wysłany: 29 Lutego 2012, 14:16   

cranberry napisał/a
W sumie taki np. buldog sam w sobie za piękny nie jest :mrgreen:
cranberry, no jak nie? ;)
buldog

cranberry napisał/a
Wstęp o skylarku mocno, choć nie wprost, ustawia realia przedstawionego świata.
A tu się zgodzę. Ten początek jest całkiem, całkiem niezły. Mnie w każdym razie zaciekawił.
Jak potem to poszło, to już marudziłam.
 
 
cranberry 
Dziewczyna Brighelli


Posty: 762
Skąd: Lublin/Esensja
Wysłany: 29 Lutego 2012, 14:27   

Adrianna, ten nie jest piękny klasycznie. Jest słitaśny :mrgreen:
_________________
Nocą...
Cyberdziadek
 
 
hundzia 
Jaskier


Posty: 81
Skąd: Wyspa D(r)eszczowców
Wysłany: 29 Lutego 2012, 15:22   

cranberry napisał/a
hundzia, co oni wszyscy ( ;) ) tak z tymi purchlami na psie? One miały być aż takie odrażające i ja czegoś nie doceniłam? No był pies, były purchle... W sumie taki np. buldog sam w sobie za piękny nie jest :mrgreen:

Nie mam pojęcia, czemu ludzie się tak brzydzą niewinnych purchli. Widywałam psy nieurodziwe same w sobie, z naroślami rakowymi i oparzelinami, (Tu linki wam chyba daruję) mnie to akurat nie rusza, zbyt wiele się napatrzyłam w życiu, ale dobrze wiedzieć na przyszłość. Zrobimy eksperyment społeczny. Następnym razem niewinnymi purchlami zainfekujemy kiciaka.
nimfa bagienna napisał/a
cranberry napisał/a
hundzia, co oni wszyscy ( ;) ) tak z tymi purchlami na psie? One miały być aż takie odrażające i ja czegoś nie doceniłam? No był pies, były purchle... W sumie taki np. buldog sam w sobie za piękny nie jest :mrgreen:

Ja z kolei nie rozumiem, dlaczego komuś może się wydawać oderwany wstęp o Skylarku. :mrgreen: Ale ja to dziwna jestem.

Nie jesteś, bo jesteś moim targetem :P To ja jestem dziwna
_________________
Skrzypią mi gąsienice. Na motyle nie mam chyba co liczyć...
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 1 Marca 2012, 07:55   

Kolejny kawałek przeczytałem, zatem
Marcin Rusnak - Zabijając ptaki
Tekst sam się czyta, to jest rzadka umiejętność pisać tak, aby czytelnik nie wkładał żadnego wysiłku w czytanie i tego się od dobrego tekstu oczekuje. Konstrukcyjnie rzecz przemyślana, psychologicznie wiarygodna, fabularnie poukładana, jedynie dwie rzeczy mogą dać do myślenia. "Patchwork" w ustach dzieciaka widzącego po raz pierwszy takie coś brzmi niewiarygodnie, a po drugie społeczeństwo dające przyzwolenie na stosowanie drastycznych rozwiązań, umieszczone z premedytacją w otoczce kulturowej kojarzonej z przemocą miałoby latami tolerować u siebie odmieńców oskarżanych o najgorsze rzeczy? Toż wyrznęliby ich u zarania dziejów, porąbali maczetami, spalili nocą, a nie hodowali na własnym podwórku. Żeby chociaż ochronę mieli, albo w dzielnicy dyplomatycznej mieszali, no, wówczas tak, świat nie staje na głowie. Ale tak bez przelewu krwi? Toż to czysta fantastyka :wink: :lol:
 
 
cranberry 
Dziewczyna Brighelli


Posty: 762
Skąd: Lublin/Esensja
Wysłany: 1 Marca 2012, 11:16   

Romek P. napisał/a
Nie chciałem tego pisać, ale jednak chyba powinienem, chociaż lepiej, żeby autor nie mieszał w głowach czytelnikom.
Ale jednakowoż to opowiadanie, czy raczej nowela, ma strukturę klamrową, nie zaczyna się od StarTreka, a od prologu, który NIE DZIEJE się w Silesii. I warto o tym pamiętać, kiedy się dociera do końcówki. Bo - jak w klamrze - to obie te części spinają całość, a nie tylko ostatnia.

Przyznam się, że musiałam sięgnąć wczoraj do tekstu - bo jego "treść zasadnicza" jest na tyle sugestywna i wciągająca, że oczywiście o "otwierajacym nawiasie" klamry calkowicie w czasie czytania zapomniałam. I wiesz co? Chyba mi to wyszło na dobre. Tzn. i tak miałam zaspoilerzoną koncówkę, ale na własne życzenie i ryzyko. A tak? No nie wiem... Chyba rozumiem zamysł - tę sugestię pewnej niesamowitości i smutku, ale gdyby ktoś cały czas o początku pamiętał, no to w tekście już nie ma praktycznie żadnego elementu zaskoczenia.
Tak, wiem, czepiam się :D Bo mnie się opowiadanie podobało głównie dla "środka" - dla całego tego obrazu świata w trakcie katastrofy.

"Nowela" - ojejku, ja tak lubię polskie znaczenie tego słowa, musimy mieszać definicje? O tym tekście można powiedzieć naprawdę wiele, ale nie, że jest nowelą w polskim tego słowa znaczeniu.
_________________
Nocą...
Cyberdziadek
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 1 Marca 2012, 11:30   

No dobra, ale jak w takim razie nazwać ten utwór? Opowiadaniem na 120 tysięcy znaków? :) Toż to prawie mikropowieść, choć owszem, znów - niedefinicyjna w polskiej nomenklaturze. Tylko wiesz... polskie nazewnictwo średnio przystaje do sytuacji. Bo Tobie chodzi o wątki, jak się domyślam (i wtedy masz rację), natomiast o wiele bardziej sensowny jest podział nie strukturalny, wewnętrzny, bo to nieco uznaniowa rzecz, tylko po prostu objętościowy, anglosaski.

A co do adremu, nie zgodzę się :)

Spoiler:
 
 
cranberry 
Dziewczyna Brighelli


Posty: 762
Skąd: Lublin/Esensja
Wysłany: 1 Marca 2012, 11:42   

Cytat
Bo Tobie chodzi o wątki, jak się domyślam (i wtedy masz rację), natomiast o wiele bardziej sensowny jest podział nie strukturalny, wewnętrzny, bo to nieco uznaniowa rzecz, tylko po prostu objętościowy, anglosaski.

Dla mnie anglosaski nie przemiawia nijak. Jako do czytelnika. Objętość to problem autora i wydawcy, to problem "czy mi to opublikują w SFFiH" i "w jakiej kategorii będę z tym startował do Zajdla". Dla czytelnika jest "opowiadanie" (coś co czytał w prasie lub antologii") i "książka" co w przybliżeniu oznacza powieść, ale nie musi być rozdmuchaną cegłą na 650k.
Natomiast czytelnika (który nie ma pliku .rtf i nie wie, czy to 120k, 125k i w ogóle o co chodzi z tą liczbą znaków ze spacjami) konstrukcja fabularna interesuje jak najbardziej.

Poza tym, Romku, młodzież czyta, nie zda ktoś przez Ciebie matury i co będzie? ;P: :mrgreen:

Co do symboliki - widać ją tez z samej końcówki. Bardzo i zdecydowanie. Można dyskutować, czy akurat TAKIE jej pokazanie mi odpowiada, natomiast nie sposób jej nie widzieć. Ale nie upieram się, że klamrowość jest złym pomysłem.

Edit: To, że Ogród nie jest nowelą w polskim słowa znaczeniu, wiecej - że chyba żadna anglosaska "novella" na 130 czy 150k nią nie będzie - nie jest "uznaniowe", tylko jest po prostu faktem wynikającym z definicji.
_________________
Nocą...
Cyberdziadek
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 1 Marca 2012, 12:04   

cranberry napisał/a
Edit: To, że Ogród nie jest nowelą w polskim słowa znaczeniu, wiecej - że chyba żadna anglosaska novella na 130 czy 150k nią nie będzie - nie jest uznaniowe, tylko jest po prostu faktem wynikającym z definicji.


http://en.wikipedia.org/wiki/Novella
Wersja skrócona: The Science Fiction and Fantasy Writers of America Nebula Awards for science fiction define the novella as having a word count between 17,500 and 40,000.[2] Other definitions start as low as 10,000 words and run as high as 70,000 words.

Mój "Pusty ogród" ma 18 350 słów :D

Edit: polskie definicje literaturoznawcze są bardzo nieostre, niestety, uznaniowe. Niemal wszystko może być powieścią. Niemal wszystko, opowiadaniem. Różnica pomiędzy bajką a baśnią, o Jezu!
Nie, żeby nie warto było używać definicji jako pewnych skrótów myślowych, ale problem, jak nazywać długie utwory, nie ja wymyśliłem :) już to ćwiczył np. Huberath z "Drugą podobizną w alabastrze" - tekście zamieszczonym w zbiorze opowiadań. Długim. Powieść, mikropowieść, nowela, opowiadanie? :D
 
 
charande 
Blade


Posty: 1398
Skąd: Lublin
Wysłany: 1 Marca 2012, 12:22   

Oj, niech mnie jakiś polonista poprawi jeśli się mylę, ale to chyba taka różnica, jak między "pathetic" a "patetyczny"...

Wg słownika terminów literackich:
Nowela - wł. novella, ang. short story, novelle, fr. nouvelle, niem. Novelle - prozaiczny utwór epicki niewielkich rozmiarów o skondensowanej i wyraziście zarysowanej akcji. Zasadnicze cechy [...]: zwięzłość wynikająca z eliminacji czy daleko posuniętego ograniczenia motywów luźnych, epizodów, postaci dalszoplanowych, elementów opisowych, [...], dygresji itp.; prostota i przejrzystość fabuły będącej zwykle jednowątkowym przebiegiem zdarzeń; dramatyczny charakter fabuły: wysoki stopień zagęszczenia doniosłych dla bohatera zdarzeń [...], rozwijanie się akcji w kierunku mocno zaznaczonego punktu kulminacyjnego, w którym decyduje się los bohatera, dobitność rozwiązania akcji i pointy; zrygoryzowana i zwarta kompozycja o wyraźnie określonym ośrodku[...] Spośród gatunków epickich n. wyróżnia się szczególnie wysokim stopniem ograniczeń konstrukcyjnych [...]

Utwór, którego cechą definiującą jest to, że ma między 17,500 a 40,000 słów, po polsku nazywa się chyba mikropowieść...

Edit: http://pl.wikipedia.org/wiki/Nowela
i owszem, linkuje do angielskiego hasła "Novella", ale IMO błędnie, bo gdzie Rzym, gdzie Krym: "Janko Muzykant" i "Nasza szkapa" to przykłady nowel omawiane w szkole, i jako żywo nie liczą sobie 17,5 tys. słów...

Co do różnicy między bajką a baśnią - słowo "bajka" jest potocznie używane w błędnym znaczeniu. Bajka = bajki Ezopa czy Krasickiego, baśń = baśnie Andersena, Perraulta czy pani d'Aulnoy.
_________________
Hałas w sieci - www.agnhalas.pl
The Thistle Queen - www.agnhalas.com
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 1 Marca 2012, 12:35   

Fantastyka wywodzi się z tradycji anglosaskiej, przynajmniej głównie do tej się odwołujemy w terminologii. Ja zaznaczyłem, że używam tego systemu - i cytowanie jest w tym kontekście poprawne :) dla mnie nowela w sensie polskim jest z kolei czymś nieco abstrakcyjnym, bo odpowiada temu, co zwykle rozumiemy pod pojęciem "opowiadanie".
Aha, teraz widzę, że dałem zły link do noweli, tu poprawny: http://en.wikipedia.org/wiki/Novella

A ja różnicę między baśnią a bajką znam, w końcu piszę dla dzieci :) ale mylone to jest nagminnie.

Definicyjnych sporów nie ma co ciągnąć, to nudne dla czytelnika :)
 
 
cranberry 
Dziewczyna Brighelli


Posty: 762
Skąd: Lublin/Esensja
Wysłany: 1 Marca 2012, 12:40   

Romku, jest kilka gatunków, które mają bardzo ścisłe reguły. Należy do nich nowela. Tak jak nie każdy wiersz jest sonetem czy haiku, tak nie każde krótkie (!!) opowiadanie jest nowelą i trudno się tu spierać o fakty. Zwłaszcza, że - jako się rzekło - młodzież czyta i może przez to punkty na maturze stracić :mrgreen:

Natomiast powiem szczerze: problem gatunkowej przynależności Drugiej podobizny w alabastrze został mi uświadomiony dopiero, kiedy zaczełam uczestniczyć w takich właśnie "środowiskowych" rozmowach. To JEST kwestia uznaniowa i powiem szczerze, że dla mnie nieco sztuczna. Ważna chyba naprawdę tylko dla wydawcy i komisji zajdlowej. I autora "jako kontrahenta wydawnictwa" (czy mu to wydadzą samodzielnie czy w antologii) a nie "jako artysty".

Natomiast czy piszę krótkie opowiadanie czy nowelę to jest problem zdecydowanie artystyczny, bo nowela ma pewne zasady.
_________________
Nocą...
Cyberdziadek
 
 
cranberry 
Dziewczyna Brighelli


Posty: 762
Skąd: Lublin/Esensja
Wysłany: 1 Marca 2012, 12:42   

Przepraszam, że post pod postem, ale tak wyszlo w ogniu dyskusji :D

Romek P. napisał/a
Dla mnie nowela w sensie polskim jest z kolei czymś nieco abstrakcyjnym, bo odpowiada temu, co zwykle rozumiemy pod pojęciem opowiadanie.

Nie. Co tu gadać - po prostu: nie :D
_________________
Nocą...
Cyberdziadek
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 1 Marca 2012, 12:51   

Okej, przecież ja dobrze wiem, że właśnie bojkotuję oficjalne definicje, które znam. Więc zgoda - młodzieży droga, nie uczcie się definicji do testów z poglądów Romka P.

Problem tkwi w czym innym: ścisłe definicje, te polskie - wg ilości wątków i kreacji świata - są dobre tylko dla literaturoznawców. Czy dla autorów? Tu się nie zgodzę. Ja, gdy piszę, owszem, zastanawiam się nad kompozycją, ilością wątków etc, ale za Boga nie mam zamiaru ustalać sam ze sobą, czy to jeszcze opowiadanie, czy już mikropowieść. Bo i po co? Mnie interesuje efekt artystyczny.

A w rozmowach z czytelnikami definicje literaturoznawcze zwykle są już w ogóle nic niewarte. Czytelnik dostał do ręki zbiór opowiadań, a Ty mu uściślisz, że nie opowiadań, bo tam jest sześć nowel, jedna mikropowieść i powieść cała na dodatek? Ja tego nie kupuję :)

I pass :) a w ogóle nie wiem, czy naszej dyskusji nie należałoby albo przenieść do mojego wątku albo wydzielić w osobny, bo tu zamulamy :)
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 1 Marca 2012, 12:55   

Cytat
I pass :) a w ogóle nie wiem, czy naszej dyskusji nie należałoby albo przenieść do mojego wątku albo wydzielić w osobny, bo tu zamulamy :)

Moim zdaniem, nie zamulacie. Nadal jest to dyskusja o literaturze w powiązaniu z treścią numeru 76 SFFiH.
 
 
cranberry 
Dziewczyna Brighelli


Posty: 762
Skąd: Lublin/Esensja
Wysłany: 1 Marca 2012, 13:02   

Agi, to ja to potraktuję jako zaproszenie :D
Więc dla mnie też podział opowiadanie - mikropowieść - powieść jest absolutnie płynny, ale z takim oślim uporem uczepiłam się tej noweli dlatego, że tam ta wyrazistość linii fabularnej, skupienie na samej HISTORII (bez tła czy psychologicznych niuansów, które przecież tak lubię), wyrazista puenta - to jest ciekawe właśnie literacko. Że czasem można szerzej i bardziej bogato, a czasem - mocno fabularnie między oczy. I że noweli trudno zarzucić, że tło tylko zarysowane, "bo ten gatunek tak ma".

Zastanawiałam się właśnie (a Agi mnie zmotywowała do podzielenia się tą myślą), na ile Podróżny to właśnie nowela. Bo juz Zabijając ptaki mi nie bardzo pasują - ale tu już rzeczywiście wkraczam na grząski grunt subiektywnych odczuć. W tekście Rusnaka jest dużo retrospekcji, a nie wiem, czy nowela to jednak nie jest tak klasycznie: kawa na ławę po kolei, tak, żeby sama fabuła musiała się bronić.

Edit: pomyłka, poprawione
_________________
Nocą...
Cyberdziadek
 
 
nureczka 
Mama Pufcia


Posty: 6205
Skąd: Nowa Iwiczna
Wysłany: 1 Marca 2012, 13:51   

Idąc tym tropem, za chwilę okaże się, że "Zbrodnia i kara" to romans, bo w oryginale stoi "roman". :D
_________________
Zapraszam do odwiedzania mojej strony oraz bloga
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 1 Marca 2012, 14:05   

A ja się zastanawiałem na ile "Zabijając ptaki" jest erotykiem. Całkiem serio i wyszło mi, że jednak trochę nie :wink:
 
 
downbylaw 
Jaskier

Posty: 72
Skąd: Wrocław
Wysłany: 1 Marca 2012, 19:06   

Rafał napisał/a
A ja się zastanawiałem na ile Zabijając ptaki jest erotykiem. Całkiem serio i wyszło mi, że jednak trochę nie


Oj, bo się sztywno trzymasz jakiejś tam nomenklatury. Myślę, że spokojnie możemy założyć, że istniej kultura (wewnątrz- lub pozaziemska) według której jest erotykiem, utworem propagandowym, trzyaktówką z zadęciem ekokrytycznym albo instrukcją obsługi pralki.

Wszak kosmos jest wielki, a żadna kultura nie przetrwa długo, jeśli nie zacznie wszystkiego szufladkować :D
_________________
There are two kinds of men in this world,
those with loaded guns and those who dig.
You dig.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group