Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Kącik historyczno-militarystyczny
Autor Wiadomość
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37524
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 13:59   

jewgienij, nie chce mi się gadać. Manipulujesz i gadasz brednie. Twoja wola
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 14:02   

Fidel-F2, + 1
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
jewgienij 
Parszywiec

Posty: 6286
Skąd: Kraków
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 14:07   

Fidel-F2 napisał/a
jewgienij, nie chce mi się gadać. Manipulujesz i gadasz brednie. Twoja wola


Znakomity argument :D . Dodaj jeszcze, żebym sp...dalał :)


O faktach się nie dyskutuje, chyba, że chce się je zaczarować albo zagadać. Więc rozumiem decyzję. I szanuję ją.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37524
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 14:13   

owszem o faktach się nie dyskutuje, Ty ich dodatkowo nie zauważasz.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
ilcattivo13 
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź


Posty: 17772
Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 15:52   

jewgienij napisał/a
I nie obchodzi mnie szerszy kontekst, tylko sposób, w jaki zagarnęliśmy z powrotem Zaolzie.
na to Ci odpowiedziałem - pokojowy i prawnie usankcjonowany przez obie strony. Czegoś tu nie rozumiesz?

jewgienij napisał/a
Kiedy przyszło do prawdziwej wojny, Niemiaszki rozłożyły nas raz-dwa i gdyby nie inne państwa ani armie, polska by zniknęła z mapy. Tyle nam dała ta armia, tak mitologizowana do dzisiaj. Ani przed Hitlerem, ani przed Stalinem nie obroniła, a chyba od tego jest, a nie od paradowania w mundurach.


na tak, a to, że wojska atakujące Polskę (Niemcy, Sowieci i Słowacy) były dwa i pół raza liczniejsze od naszych, ze o przewadze w wyposażeniu i mniejszym doświadczeniu bojowym naszych żołnierzy nie wspomnę, to "uj"? Daliśmy radę walczyć przez ponad miesiąc, udało nam się wyprowadzić z kraju około 80 tysięcy żołnierzy (prawie dziesięć procent armii), którzy potem mogli walczyć na innych frontach. A gdyby nie kretyńskie decyzje polityków (nie nawiązywanie walki z Sowietami i inne takie), pewnie walczylibyśmy jeszcze dłużej.

jewgienij napisał/a
I gadanie o uderzeniu z dwóch stron, wieczna płaczliwa mantra. Jakby zapominamy, że w drugiej części wojny Niemcy walczyli na zachodzie i na wschodzie, faktycznie walczyli. To ukazuje całą różnicę pomiędzy armią niemiecką i polską. A raczej przepaść.
nie rozśmieszaj - po zajęciu całej Europy Zachodniej Niemcy aż do 1943 i lądowania w Sycylii (1943) i Włoszech (1944) walczyli tylko na jednym froncie - wschodnim - na którym od końca 1942 Niemcom nie udało się prawie nic wywalczyć, a od początku 43'go dostawali prawie wszędzie łupnia. Też mi dałeś przykład, pfff.

jewgienij napisał/a
Ale Niemcy byli do niedawna w rozsypce i kryzysie. Rozbici po pierwszej wojnie, częściowo zdemilitaryzowani. Stworzyli jednak armię, nie atrapę. Armię, która w sztuce wojennej przewyższała naszą o kilka długości.

i później
Cytat
Od armii wymaga się skutecznej obrony, nie gestów, inaczej kasa władowana w nią jest kasą straconą.

A wiesz może, skąd Niemcy wzięli pieniążki, na tak wielką rozbudowę armii? Nieprzypadkowo padła w tej dyskusji data 1936 i stwierdzenie, że w tamtym okresie Niemcy by z nami nie wygrali. Niemcy zaczęli na dobrą sprawę rozbudowywać armię dopiero wtedy, gdy ustawy norymberskie z 1935 roku pozwoliły im zagarnąć majątek mieszkających w Rzeszy Żydów (a były to olbrzymie kwoty i tysiące fabryk i przedsiębiorstw, które po znacjonalizowaniu swoją produkcję kierowały wyłącznie na potrzeby wojska) i gdy zaczęli wypompowywać kasę ze wszystkich innych sfer życia (czyli ze szkolnictwa, opieki zdrowotnej, itp.).
Mało tego, po pierwszej wojnie światowej Niemcy nie byli tak ograbieni, jak po drugiej - nikt nie zrabował wyposażenia ich fabryk, a reparacje wojenne, który niby "musieli" płacić WB i Francji, w całości pochodziły ze środków, które pompowały w Niemcy amerykańskie banki (pieniądze pochodziły z ze spłat długów zaciągniętych u nich w czasie wojny przez rządy WB i Francji, a które z kolei uzyskiwały je z reparacji od Niemiec - po kilkunastu latach całe to perpetuum mobile odwaliło kitę i amerykańskie banki zostały z pustymi rękoma). Do tego Niemcy mieli gotową administrację, szkolnictwo, opiekę zdrowotną - słowem cały aparat państwowy i socjalny, a my to wszystko dopiero musieliśmy zbudować - stąd też pochodzi różnica w wydatkach na zbrojenia.
A jeszcze trzeba wspomnieć o silnej i scentralizowanej władzy, która w przeciwieństwie do naszego politycznego burdelu mogła cokolwiek zrobić.
Jeśli tego nie zauważasz, to... no cóż...

jewgienij napisał/a
Rozumiem, że jestem gorszy od Grossa( to chyba synonim diabła)
wg. mnie to bardziej synonim człowieka, który kogoś/czegoś nienawidzi i manipulując faktami usiłuje tego kogoś, lub to coś za wszelką cenę zglebić. Nic więcej i nic mniej.

jewgienij napisał/a
Na pewno jestem od Grossa głupszy, ale nie na tyle, by nie widzieć, że tego typu argumenty ad personam wynikają z urazy, zacietrzewienia i braku innych środków.
jakbyś patrzył w lustro pisząc te słowa... Cały czas udowadniamy Ci, że nie znasz historii i tymi faktami, które, jakimś cudem, znasz - manipulujesz, a w dodatku, od samego początku Twoje "argumenty" (przepraszam za eufemizm) zdają się wynikać z jakiejś urazy, zacietrzewienia i braku innych środków. Jeśli tak samo wyglądają inne forumowe dyskusje z Twoim udziałem, to gratulacje...

Enyłej, ponawiam swoją prośbę/sugestię/łotewer: chcesz dyskutować dalej - rób to merytorycznie. Jeśli nie potrafisz, to EOT z mojej strony.

Fidel - mam w ignorach tamten wątek (i nie chce mi się go szukać), ale to było bodajże ""Strach" się bać", czy coś w tym stylu...
_________________
DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES
 
 
jewgienij 
Parszywiec

Posty: 6286
Skąd: Kraków
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 17:01   

ilcattivo13 napisał/a
jewgienij napisał/a
I nie obchodzi mnie szerszy kontekst, tylko sposób, w jaki zagarnęliśmy z powrotem Zaolzie.
na to Ci odpowiedziałem - pokojowy i prawnie usankcjonowany przez obie strony. Czegoś tu nie rozumiesz?


Pokojowe zajęcie, tak.
Bzdura.
Przypomnę Ci, że dotychczasowy układ tez był usankcjonowany przez obie strony. Tak samo wymuszony i dziadowski. Nie ma czegoś takiego jak pokojowe zajęcie.

[quote="ilcattivo13"]
ilcattivo13 napisał/a
jewgienij napisał/a
Kiedy przyszło do prawdziwej wojny, Niemiaszki rozłożyły nas raz-dwa i gdyby nie inne państwa ani armie, polska by zniknęła z mapy. Tyle nam dała ta armia, tak mitologizowana do dzisiaj. Ani przed Hitlerem, ani przed Stalinem nie obroniła, a chyba od tego jest, a nie od paradowania w mundurach.


na tak, a to, że wojska atakujące Polskę (Niemcy, Sowieci i Słowacy) były dwa i pół raza liczniejsze od naszych, ze o przewadze w wyposażeniu i mniejszym doświadczeniu bojowym naszych żołnierzy nie wspomnę, to uj? Daliśmy radę walczyć przez ponad miesiąc, udało nam się wyprowadzić z kraju około 80 tysięcy żołnierzy (prawie dziesięć procent armii), którzy potem mogli walczyć na innych frontach. A gdyby nie kretyńskie decyzje polityków (nie nawiązywanie walki z Sowietami i inne takie), pewnie walczylibyśmy jeszcze dłużej.


Potencjał ludzki w Niemczech i Polsce był porównywalny. Co do technologii, strategii, to nie wina losu ani pecha, że oni byli bardziej przedsiębiorczy i mądrzejsi. To dwa sąsiednie kraje, nie Wojna Światów z SF, Niemcy nie byli gospodarczą potęgą. Mieli 10 razy lepszą armię. My w tym czasie straszyliśmy świat, wchodząc na Zaolzie. Jak się to skończyło, to nie kwestia interpretacji, tylko faktów. Dostaliśmy przeokropne lanie i gdyby nie opatrzność, to byśmy dzisiaj nie rozmawiali. Wejście na Zaolzie było szczytem możliwości tej niby-armii. Gdyby nie Hitler, to podejrzewam, że nawet Czechom rady byśmy nie dali. To już nie fakty, a moje intuicje. Zaznaczam.

[quote="ilcattivo13"][quote="jewgienij"]I gadanie o uderzeniu z dwóch stron, wieczna płaczliwa mantra. Jakby zapominamy, że w drugiej części wojny Niemcy walczyli na zachodzie i na wschodzie, faktycznie walczyli. To ukazuje całą różnicę pomiędzy armią niemiecką i polską. A raczej przepaść. nie rozśmieszaj - po zajęciu całej Europy Zachodniej Niemcy aż do 1943 i lądowania w Sycylii (1943) i Włoszech (1944) walczyli tylko na jednym froncie - wschodnim - na którym od końca 1942 Niemcom nie udało się prawie nic wywalczyć, a od początku 43'go dostawali prawie wszędzie łupnia. Też mi dałeś przykład, pfff.

Udowadniasz, że jesteś ignorantem, skoro uważasz, że Niemcy mieli całą Europę, o Wielkiej Brytanii Cię nie uczyli, czy to może Oceania?
Niemcy otworzyli drugi front i naprawdę wytrzymali dłużej niż miesiąc.


Dalsza część Twojej wypowiedzi to już nie ignorancja, tylko bełkot. W innych państwach niż Niemcy zbrojenia na armię nie były czyimś kosztem, ze sprzedaży znaczków pocztowych szły pewnie :D . Niemcy były obserwowane od 1933 uważnie, skoro wszyscy uważali, że jest pod kontrolą, to mamy wyniki.
 
 
feralny por. 
Trurl

Posty: 4761
Skąd: garaż hermetyczny
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 17:15   

Rany kota, jewgienij, ja rozumiem, że się można zapędzić w dyskusji, ale żeby pisać farmazony, w tak kiepskim stylu, to jest wstyd normalnie.
jewgienij napisał/a
Niemcy nie byli gospodarczą potęgą
jewgienij napisał/a
Potencjał ludzki w Niemczech i Polsce był porównywalny.
Nagroda Ambioryksa jest Twoja.
_________________
Trust me, I'm a doctor...
 
 
ilcattivo13 
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź


Posty: 17772
Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 17:20   

jewgienij - nie to nie. EOT.
_________________
DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES
 
 
jewgienij 
Parszywiec

Posty: 6286
Skąd: Kraków
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 17:30   

feralny por. napisał/a
Rany kota, jewgienij, ja rozumiem, że się można zapędzić w dyskusji, ale żeby pisać farmazony, w tak kiepskim stylu, to jest wstyd normalnie.
jewgienij napisał/a
Niemcy nie byli gospodarczą potęgą
jewgienij napisał/a
Potencjał ludzki w Niemczech i Polsce był porównywalny.
Nagroda Ambioryksa jest Twoja.


Jaka była liczebność armii polskiej i niemieckiej w - liczbach?

Niemcy jako gospodarcza potęga? Oni nawet w 38 nie byli gotowi do wojny. To, że Polska w tym czasie spała, to nie ich wina.
Ilcattivo, trudno, zacznij czytać ze zrozumieniem historię, nie na samych datach to polega, tak się uczą przed maturą. Masz ewidentne braki w wykształceniu, skoro nie zauważasz, że Wielka Brytania
została zdobyta przez Hitlera. Zamulanie datami nieistotnymi to grzech kogoś, kto się koncentruje na bzdetach, a nie ogarnia całości. Jak z tą Anglią w Twoim świecie, przegrała z Niemcami czy nie?

ED.Polska i Niemcy to dwa kraje porównywalne, jeśli chodzi o obszar i ludność. Liczone w dziesiątkach milionów. Wiadomo, Niemców było więcej, ale to już ta skala, gdzie nie ma przepaści. Niemcy, kiedy szli na ZSRR, też byli liczebnie mniejsi. Cóż powiedzieć o Czechach albo walczących Finach i Grekach.
Ostatnio zmieniony przez jewgienij 5 Sierpnia 2011, 17:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
feralny por. 
Trurl

Posty: 4761
Skąd: garaż hermetyczny
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 17:46   

jewgienij napisał/a
Jaka była liczebność armii polskiej i niemieckiej w - liczbach?
Nie o tym pisałeś. Ale skoro już o tym mowa, to Niemcy skierowali przeciwko Polsce około 1,8 mln żołnierzy (należy przy tym pamiętać, że zmobilizowanych w tym czasie było prawie drugie tyle), a Polsce udało się zmobilizować niecały milion.
jewgienij napisał/a
To, że Polska w tym czasie spała,
O to też dobre, bardzo dobre. Teraz sprawdź jaki procent budżetu wydawała Polska w tym czasie na zbrojenia.

Ale z mojej strony to już tyle. Na temat Potencjału i możliwości gospodarek Polski i Niemiec w przededniu wojny napisano już wszystko. Na tema Polskiej klęski też. Jak chcesz to możesz poczytać.
_________________
Trust me, I'm a doctor...
 
 
jewgienij 
Parszywiec

Posty: 6286
Skąd: Kraków
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 17:56   

feralny por. napisał/a
jewgienij napisał/a
Jaka była liczebność armii polskiej i niemieckiej w - liczbach?
Nie o tym pisałeś. Ale skoro już o tym mowa, to Niemcy skierowali przeciwko Polsce około 1,8 mln żołnierzy (należy przy tym pamiętać, że zmobilizowanych w tym czasie było prawie drugie tyle), a Polsce udało się zmobilizować niecały milion.
jewgienij napisał/a
To, że Polska w tym czasie spała,
O to też dobre, bardzo dobre. Teraz sprawdź jaki procent budżetu wydawała Polska w tym czasie na zbrojenia.

Ale z mojej strony to już tyle. Na temat Potencjału i możliwości gospodarek Polski i Niemiec w przededniu wojny napisano już wszystko. Na tema Polskiej klęski też. Jak chcesz to możesz poczytać.


Nie zmieniło to faktu, że przegraliśmy wojnę i straciliśmy miliony ludzi, bo na nas wleźli i zaczęli eksterminować. W Powstaniu musiały kobiety i dzieci uczestniczyć, bo wcześniej armia okazała się za słaba. Może trzeba było wydać więcej pieniędzy? Po co utrzymujemy chłopców do bicia? Nie umieli tego kraju obronić w godzinach próby, za co zapłacili wszyscy ci, co na nich łożyli. Można w ogóle zrezygnować z armii, zamiast fikcją żyć. Jest precedens w Europie. Niech nas bronią jak zawsze mocniejsi.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37524
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 21:16   

jewgienij, :mrgreen:
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Alatar 
Nekroskop


Posty: 735
Skąd: Z trzewi duszy.
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 21:33   

Mam w domu encyklopedię z nie wcześniej niż 1936 roku. Liczba ludności Polski na 1.1.1936: 33 800 000 ludności (jeśli dobrze pamiętam to w przededniu wojny było 35 mln). Niemcy wg encyklopedii w 1935: 66 900 000 (z okręgiem Saary) - dodaj do tego przynajmniej ludność niemiecką (bo pewnie nie wypada dodawać całej ludności) zajętej Austrii i części Czech(osłowacji). Poza tym Niemcom dostały się wcale nie małe zasoby przemysłowe (w tym zbrojeniowe) w Czechach. Poza tym Niemcy nie ucierpieli w I wojnie światowej i po niej w żaden porównywalny sposób jak Polacy. Co więcej w Niemczech inwestowano, bo przecież za coś musieli te reparacje spłacić (skutecznie jest odroczono). Rzeczpospolitą łączono po ponad stu latach z 3 części (raczej nieprzystających do siebie). Ze szczegółów dodaj niekorzystny dla Rzeczypospolitej układ granic. Polacy/Polska nie wykorzystali wielu szans i możliwości, ale trzeba przyznać, że zrobili w zastanych warunkach przynajmniej sporo. Niemcy szybko się zmilitaryzowały. Zarzucisz, że my nie. Abstrahując od ich większych możliwości, Polska była na dorobku i na pewno nie mogła sobie pozwolić na taki wysiłek zbrojeniowy (choć pewnie można było zrobić pewne rzeczy lepiej), były z tego co pamiętam podnoszone w 1939 roku kwestie znacznego zwiększenia nakładów na wojsko, ale ponieważ były one "niebezpieczne" dla wątłego, co by nie mówić, budżetu, a i wiedziano czy wojna wybuchnie (Niemcy chyba były już pewni wojny na początku 1939).

Zmęczyło mnie to, tym bardziej, że to chyba nie ma większego sensu. Mogłem się pomylić, ale chyba nie zdecydowanie. Polecam poczytać literaturę tzw. naukową.
_________________
"Bo najlepiej jest przykleić nos do szyby,
I wpatrywać się tak bardzo, bardzo mocno,
Aż pojawi się kraina Niby Niby,
Przecież w deszczu kwiaty i marzenia rosną"
 
 
 
Alatar 
Nekroskop


Posty: 735
Skąd: Z trzewi duszy.
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 21:37   

Zapomniałem dodać, że Rzeczypospolita ponosiła spory wysiłek inwestycyjny (np. COP), który, gdyby wojna wybuchła później, zdążył popracować dla kraju/armii, zwał jak zwał. Przełom lat 30 i 40-tych to miał być początek (a może już rozpoczęli 1 z 5 chyba etapów, nie pamiętam) inwestycji militarnych (Eugeniusz Kwiatkowski).

Przepraszam za chaos mojej wypowiedzi, ale się nieco podenerwowałem... :wink:
_________________
"Bo najlepiej jest przykleić nos do szyby,
I wpatrywać się tak bardzo, bardzo mocno,
Aż pojawi się kraina Niby Niby,
Przecież w deszczu kwiaty i marzenia rosną"
 
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37524
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 21:38   

Alatar, ale przegrali? Tak czy nie?
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Alatar 
Nekroskop


Posty: 735
Skąd: Z trzewi duszy.
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 21:44   

Nie wygrali ;P:
_________________
"Bo najlepiej jest przykleić nos do szyby,
I wpatrywać się tak bardzo, bardzo mocno,
Aż pojawi się kraina Niby Niby,
Przecież w deszczu kwiaty i marzenia rosną"
 
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37524
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 21:57   

Alatar, nie kłóć się z faktami
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Awaris 
Jaskier

Posty: 63
Skąd: z Miasta Trojga
Wysłany: 1 Wrzeœśnia 2011, 16:36   

ilcattivo13 napisał/a
Lechajon (391, a nie 390 pne)


Mogę prosić o źródło? 391 Kłóci się z wiedzą p Grzegorza Lach a wujek google nie ma jednego zdania

ilcattivo13 napisał/a
W trakcie marszu ze Sikyonu do Lechajon oddział Spartan w sile 600 ludzi zaatakowany został przez znajdujących się na żołdzie ateńskim peltastów pod wodzą Ifikratesa. Jak dla mnie, to brzmi jak zasadzka, a nie bitwa w której obie strony mają ustawione na równinie szyki”


Odpowiem dwutorowo – jasne nie była to bitwa na zasadzie pojedynku. Czas na ustawienie zajęcie pozycji itd.
Niemniej była to bitwa, tak ją ocenia G. Lach i ja. Jeżeli jeden oddział atakuje i odskakuje po pociski i aby oskrzydlić przeciwnika który dąży do starcia bezpośredniego (zakładam, że w jakimś szyku), ba nawet otrzymuje wsparcie jazdy przeciwko peltastą to nie jest to jakaś jatka w postaci zarzucanie wroga w wąwozie z zamknięciem wejścia i wyjścia tylko konfrontacja dwóch sił zbrojnych na terenie gdzie można manewrować.


ilcattivo13 napisał/a
„nigdzie nie znalazłem żadnego choć napomknięcia o tym, że w walce wzięły udział jakiekolwiek inne formacje poza hoplitami.


Co do Nemea (394 pne) i Koroneja polecam G. Lach Sztuka wojenna starożytnej Grecji” „... oddziałów peltastów którzy odwrócili skutki zwycięstw spartańskich hoplitów spod Nemei i Koronei” str. 239 G. Lach

PS. Nie sądzę bym wiecęj wiedział na te tematy niż Ty, ale w ciemno założyłem, ze np. p. G. Lach wie więcej niż ja i Ty

co do
ilcattivo13 napisał/a
Wyobraź sobie taką sytuację...


Pełen szacunek :bravo Publikujesz coś, chętnie bym poczytał.
_________________
"Mężczyzna nie umie latać jak ptak, ale przesuwa jedną nogę, a potem drugą, aż pewnego dnia dotrze na miejsce i król zginie"
Jaqen H'ghar
 
 
Lis Rudy 
A jednak marudny


Posty: 2496
Skąd: Łorsoł
Wysłany: 6 Wrzeœśnia 2011, 21:16   

Znalazłem kilka interesujących zdjęć do nieoublikowanych zdjęć z września `39 roku.
linka tutaj: http://www.joemonster.org/link/pokaz/29855

Jak ktoś jest ciekawy, to po kliknięciu w logo muzeum w górnym lewym rogu przejdzie do strony głównej. Też ciekawe.
_________________
Spotkali się raz: człowiek-pająk, człowiek-ptak i kobieta-kot. "Zebrałem was tu nieprzypadkowo" - zwrócił się do nich człowiek-psychiatra...
 
 
Awaris 
Jaskier

Posty: 63
Skąd: z Miasta Trojga
Wysłany: 7 Wrzeœśnia 2011, 19:20   

ilcattivo13 napisał/a
a ja myślę, że mniej więcej o to chodziło


Widzę, że jak ja w sierpniu miałem wakacje tak Ty we wrześniu - udanego wypoczynku.

ad rem.

Przejrzałem sobie na spokojnie naszą wcześniejszą wymianę zdań i doszedłem do wniosku, że główna płaszczyzna sporu wynika z niezrozumienia jakiej tezy broni druga strona. Niemniej jeżeli chodzi o wymianę poglądów z Panem uważam ją za cenną.
Ja ze swojej strony przyznaję, że nie wszystkie moje posty były jasne i przejrzyste. Postaram się poprawić. :)

Ja generalnie polemizowałem z tezą o supremacji ciężkiej piechoty na polach bitew a antyku.

Twierdzę, ze w okresie antyku wcale nie dominowała ciężka piechota. A przynajmniej nie zawsze i wszędzie, a już na pewno nie jako jednostka samodzielna.



Ponadto twierdzę, że gdy wódz posiadał jednostki inne niż ciężka piechota np. peltastów, procarzy albo jazdę lekką i ciężką, oczywiście o odpowiednim poziomie wyszkolenia oraz (zakładamy, że chciał i umiał z nich korzystać), to jednostki te potrafiły odegrać znaczną rolę w bitwach, łącznie z samodzielnym zwycięstwem.

Jasne ciężka piechota ma niewątpliwe atuty zwłaszcza dla wodzów których pomysł na bitwę sprowadza się do wydania rozkazu - - Atak! Naprzód!(Mówisz naprzód i maszerują, a jak wróg stoi frontalnie i ma gorszy sprzęt, braki w wyszkoleniu i jest go mniej albo wszystko naraz to przegrywa.)

Przeanalizujmy okres od Cyrusa Wielkiego do dominacji Rzymu :

od początków imperium Perskiego – aż do Maratonu tym co dominowało na polach bitew i wygrywało to była jazda Perska. „...jońscy hoplici nie mają skutecznego sposobu walki wobec zasięgu i szybkości perskiej jazdy.” Tom Holland Perski Ogień.

Dodam, ze pod Maratonem nie było po stronie perskiej jazdy -;) Prawdziwe zwycięstwo ciężkiej piechoty nad jazdą perską nastąpiło dopiero pod Platejami 479 p.n.e. . (i to nie była zasługa wyłącznie rodzaju formacji, ale także jej wyszkolenia i morale, faktycznie przez jakiś czas nadchodzi okres dominacji ciężkiej piechoty, która wojska pomocnicze używała zasadniczo do ochrony skrzydeł przed okrążeniem.

Nie trwało to jednak długo już :

Eolowie – lekka piechota miotająca pod Ajgition 426 pne – pogrom Ateńskich hoplitów.

bitwa na wyspie Sfakterii 425 pne. - klęska spartan

ale to incydenty.

Lechajon 390 p.n.e. to już konkret. Samodzielni peltaści rozwalili morę Spartan.

W wyniku tego ciężka piechota zostaje odciążona, mniejsze tarcze, brak nagolenników, lżejszy pancerz, za to dłuższa włócznia. - źródło Grzegorz Lach

Czasy armii macedońskiej to czas jazdy – powiedzmy ciężkiej, wojsk inżynieryjnych, procarzy, peltastów i falangi macedońskiej – jeszcze lżejszej niż grecka (mniej uzbrojenia ochronnego) i jeszcze bardziej ofensywnej. Rozstrzygnięcia bitew np. Aleksandra to manewry kawalerią, która często atakuje z przodu (jasne wchodząc w luki itd. ale z przodu) wojska wroga. - potrzeba źródeł? Jeśli tak, to podam kilka. ;-) Dodam, ze moim skromnym zdaniem, sukcesy A.W. nie miałyby miejsca gdyby jego wojsko posiadało więcej falangitów kosztem jazdy, lekkich miotaczy i oddziałów inżynieryjnych, na ale to już tylko moja skromna opinia.

Przeskoczmy do drugiej wojny punickiej opinię K Kenciek, „Wojna Hannibala”

„ Plan Hannibala, zasadzający się na wysunięciu centrum, wciągnięciu nieprzyjaciela w kleszcze ...i wykorzystanie potężnego lewoskrzydłowego hufca jazdy (podpowiem, że nie była to lekka jazda numidyjska) do zadania miażdżącego ciosu”

czyli według K.K. Hannibal widział rozstrzygnięcia na skrzydłach i to za pomocą jazdy.

Ale aby nie poprzestać na jednostkowym autorze wskażę na Mark Healy Bitwa pod Kannami 216 p.n.e. z serii Osprey o bitwie na rzeką Ticinus „Wprawdzie bardziej przypominała potyczkę jazdy niż cokolwiek innego, ale stanowiła czytelną zapowiedź tego, jak będą wyglądały kolejne starcia. Decydującą rolę odegrała jazda Hannibala, która była znacząco lepsza od jazdy Rzymian i ich sprzymierzeńców.” sugerując w tym zdaniu ale nie tylko w tym, że zwycięstwa Hannibala wynikały z przewagi w jeździe i umiejętności posługiwania się tą jazdą.

B. Nowaczyk „Kartagina 149-146 p.n.e. „najtrudniejsze zadanie w całej bitwie postawił przed jazdą stąd najważniejsze były skrzydła” też o bitwie pod Kannami.

Co do zasady u wszystkich piszących o okresie Hannibala znalazłem mocno zaznaczone wskazanie jego sukcesów w oparciu o łączenie wojsk i wygrywanie za pomocą przewagi w kawalerii. Dodam, że pod Zammą gdy przegrał, to po stronie rzymskiej była przewaga w kawalerii. Nie odegrała ona w bitwie większego znaczenia poza tym, że Hannibal nie mógł spróbować jej użyć na swoją korzyść.

I tak to się ma do wizerunku z filmów USA z lat 50-tych gdy maszerują samotne formacje cieżkiej piechoty, co pokutuje do dziś w wyobraźni zbiorowej.

Dodam, że Twój wpis - z punktu piechura w rzymskim szyku (jeszcze raz to powiem - bardzo fajny) w mojej ocenie jedynie potwierdza moją tezę tzn. pokazuje początek bitwy w której to jednostki jazdy, bez żadnej ciężkiej piechoty potrafiły być groźne względem piechoty rzymskiej zasadniczo zaliczanej do ciężkiej piechoty.

PS. Tak jeszcze o Kannach. Gdyż moja druga teza to :
Hannibal swoje sukcesy zawdzięczał talentowi, umiejętności używania wojsk kombinowanych no i przewagi w jeździe z której umiał korzystać :-)
ilcattivo13 napisał/a
że Rzymianie sami przyczynili się do klęski, gdyż zamiast rozciągnąć swoje wojska na polu bitwy skupili je w jednym miejscu, dzięki czemu najlepsze oddziały piechoty Hannibala, czyli piechota libijska, ustawiona równomiernie na skrzydłach głównych sił piechoty,...

jakoś w tym opisie to wejście na skrzydła dzieje się ot tak bo głupi ci Rzymianie :wink: .
A moja wiedza mówi, że to jednostki jazdy Hannibala pokonały i spędziły jednostki jazdy Rzymu z pola bitwy co pozwoliło libijskiej piechocie wejść na skrzydła Rzymian, a ponadto jazda ta - ciężka - została powstrzymana przed pościgiem za pokonanymi konnymi i uderzyła na tyły i to bynajmniej nie w momencie gdy było już po bitwie.
_________________
"Mężczyzna nie umie latać jak ptak, ale przesuwa jedną nogę, a potem drugą, aż pewnego dnia dotrze na miejsce i król zginie"
Jaqen H'ghar
 
 
ilcattivo13 
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź


Posty: 17772
Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
Wysłany: 7 Wrzeœśnia 2011, 22:46   

Awaris napisał/a
Widzę, że jak ja w sierpniu miałem wakacje tak Ty we wrześniu - udanego wypoczynku.


po prostu mam akurat ciekawsze rzeczy do roboty :wink: Jak się skończą, to tu wrócę i odpowiem.

A za tego "Pana" powinienem się obrazić :wink: To nie jest oficjalna korespondencja, żeby kogoś od "Panów" wyzywać :wink:
_________________
DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES
 
 
Awaris 
Jaskier

Posty: 63
Skąd: z Miasta Trojga
Wysłany: 9 Wrzeœśnia 2011, 00:00   

ilcattivo13 napisał/a

A za tego Pana powinienem się obrazić :wink: To nie jest oficjalna korespondencja, żeby kogoś od Panów wyzywać :wink:


Przepraszam zwracano mi już uwagę - mea culpa. Po prostu funkcjonuję też w innym miejscu w necie i tam przyjętą formą jest Pan i stąd zdarza mi się taka forma.
_________________
"Mężczyzna nie umie latać jak ptak, ale przesuwa jedną nogę, a potem drugą, aż pewnego dnia dotrze na miejsce i król zginie"
Jaqen H'ghar
 
 
ilcattivo13 
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź


Posty: 17772
Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
Wysłany: 1 Czerwca 2012, 20:19   

Wrzucam tutaj, bo chyba tu najlepiej pasuje.

W przeczytanej ostatnio książce Roberta Citino pt. "Niemcy bronią się przed Polską. Ewolucja taktyki Blitzkriegu 1918 - 1933" znalazłem bardzo dużo ciekawych i raczej mało znanych informacji.

Np. to, że Niemcy po I wś miały możliwość solidnego wojskowego przeszkolenia każdego mężczyzny, było zasługą Brytyjczyków, którzy nie zgodzili się na propozycję Francuzów, żeby Niemcy posiadały 100-tysięczną armię zawodową, a zamiast tego (razem z Amerykanami) przeforsowali dwuletni system poborowy. Dzięki czemu amia niemiecka może i miała określone traktatem wersalskim 100 tysięcy żołnierzy, ale już po pięciu latach, mogła w razie konfliktu wystawić milionową, a po 10 latach dwumilionową, w pełni przeszkoloną armię. Zwłaszcza, że dzięki umiejętnemu obchodzeniu postanowień traktatu wersalskiego miała wystarczające ku temu środki techniczne.

Druga sprawa związana z Brytyjczykami, to fakt, że to oni w głównej mierze stali za przydziałem Polsce "korytarza pomorskiego" (zamiast np. dającej dostęp do morza wschodniej części Prus Wschodnich), co prowadziło do tego, że Polacy i Niemcy spędzili całe dwudziestolecie międzywojenne na ciągłych próbach zabezpieczenia tak niekorzystnego dla obu państw układu granic i co w końcu dało pretekst do agresji niemieckiej w '39 i wybuchu wojny.

Obie te sprawy są związane z tym, że Brytyjczycy chcieli za wszelką cenę ograniczyć korzyści i wpływy, jakie Francja mogła osiągnąć na pognębieniu Niemców i na sojuszu z Polską. I zastanawia mnie fakt, czy rzeczywiście byli tak głupi i krótkowzroczni, że tworząc ognisko zapalne w centralnej Europie nie zdawali sobie sprawy, że nie dość, że może ono wywołać wojnę, ale że osłabiają takim działaniem państwa bezpośrednio chroniące Europę przed ew. agresją bolszewicką, czy też takie działanie było od samego początku zamierzone.

**************
O armii polskiej.

Jest początek lat dwudziestych - rok 1923. Niemcy dopiero co skończyły redukcję armii do wymaganego poziomu 100 000 żołnierzy, większość artylerii i floty, oraz wszystkie czołgi i samochody pancerne zostały w większej części rozgrabione przez Ententę i sojuszników, a lotnictwo wojskowe zostało zlikwidowane w całości.
W tym czasie w Polsce jest ponad 350-tysięczna armia, z czego ponad 170 tysięcy stacjonuje na zachodzie i północy i ma bronić granicy z Niemcami. Armia, posiadająca lotnictwo i broń pancerną i wydawałoby się, że pod każdym względem, oprócz marynarki wojennej (wtedy jeszcze nawet nie mieliśmy żadnego dużego portu), górująca nad armią niemiecką.
Mając takie informacje, niemieccy cywilni urzędnicy, co chwila alarmują władze centralne o możliwości polskiego ataku. I tu cytat z książki:
Cytat
Z tej wymiany korespondencji wyłania się obraz pewnej reguły. Raz po raz niemieccy urzędnicy, bądź to w Warszawie, bądź w rejonach przygranicznych, przewidywali polską agresję przeciwko Niemcom. Zamiast spowodować panikę, ich raporty były odrzucane przez lepiej poinformowany Truppenamt albo przez Ministerstwo Obrony. Niemieccy wojskowi nie uważali po prostu armii polskiej za przeciwnika, którego należało poważnie brać pod uwagę.

Dlaczego? Bo dysponowali oni świetnymi i dokładnymi informacjami na temat rzeczywistego stanu materialnego polskiej armii, poziomu wyszkolenia żołnierzy oraz taktyki preferowanej i stosowanej przez polskich dowódców na symulowanym polu walki (znaczy, podczas manewrów). Wiedzieli, że:
- z powodu przymusowego poboru do armii mężczyzn pochodzących z terenów zajętych przez Polskę w latach 1918 - 1921, a którzy nie byli rdzennymi Polakami (tylko Ukraińcami, Litwinami, Białorusinami, Niemcami czy Czechami), w wielu oddziałach istniało poważne ryzyko buntu, a dezercje były na porządku dziennym,
- nie było oddziałów, nawet na szczeblu plutonu, które by miały przynajmniej względnie ujednolicone wyposażenie - karabiny, karabiny maszynowe (tych było tak mało, że jeszcze w 1929 roku w raporcie dla niemieckiego MSZ minister Ulrich Rauscher pisał, że "jest tak mało karabinów maszynowych, że żołnierze podczas ćwiczeń i manewrów używają ich atrap") i artyleria pochodziły z całego terenu Europy i problem był w zorganizowaniu amunicji do tej broni zwłaszcza, że dotychczasowe jej zapasy zostały zużyte w czasie walk z bolszewikami i Litwinami; na jednego żołnierza przypadała tylko jedna para butów, a mundury stanowiły zbieraninę i pomieszanie tego, co na grzbietach nosili żołnierze Niemiec, Austro-Węgier i Rosji,
- spora część szeregowych żołnierzy piechoty to analfabeci (anonimowy oficer wojska żalił się w 1924 roku, że "wśród żołnierzy, zwłaszcza pochodzących z obszarów wschodnich, jest zastraszająca ilość analfabetów), którzy mieli często problem ze zrozumieniem rozkazów,
- jedyną taktyką trenowaną przez polskie oddziały w czasie manewrów był atak frontalny, przy czym czołgi jeśli w ogóle były wykorzystane (a często w ogóle nie były), to wysyłano je bez żadnego wsparcia piechoty czy kawalerii i bez żadnego rozpoznania terenu wprost na wroga (stąd częsty koniec szarży w bagnach); piechota w czasie frontalnego ataku nie wykorzystywała ukształtowania terenu do krycia się, a artyleria w ogóle nie współpracowała z nikim, jeżdżąc sobie po polu bitwy w te i we wte, strzelając na własne widzimisię i często obozując całymi dniami na odkrytym terenie,
- choć w Polsce obowiązywał dwuletni system poborowy, to z powodu braku pieniędzy skracano szeregowcom i podoficerom czas służby (pod koniec lat dwudziestych nawet do poniżej półtora roku).
I o ile problemy z żołnierzami nie-Polakami udało się w końcu, przez kolejne kilkanaście lat, z grubsza załagodzić, podobnie jak problem wyposażenia (poza artylerią, która jeszcze w 1933 roku była w ilości ~1250 sztuk na 1500 ogólnie przestarzała, a często pamiętała czasy sprzed I wś) i wykształcenia żołnierzy szeregowych, to jeśli chodzi o trenowaną taktykę walki, czy szkolenie żołnierzy sytuacja stała się zdecydowanie gorsza, bo po wizycie w 1923 roku marszałka Focha, który miał ocenić wykorzystanie ogromnych sum pieniędzy pożyczanych przez rząd Francji Polsce na rozwój armii, a który podsumował ją słowami "było jasne, że znaczna część tych pieniędzy została spożytkowana na cele niewojskowe i że wiele z nich trafiło do kieszeni polskich oficjeli", Francja ograniczyła swoją pomoc i to nie tylko pieniężną, ale i w gotowiźnie (która i tak była dość niewielka). Mało tego, wykorzystała wynik tej kontroli do tego, żeby usprawiedliwić fakt przekazywania/sprzedawania Polsce coraz starszego i mniej wartościowego sprzętu wojskowego, czasami wręcz "niezdatnego do użytku" (choć to ostatnie akurat wpłynęło pozytywnie, bo Polacy zaczęli szukać innych źródeł zaopatrzenia, tak w kraju - budując własny przemysł zbrojeniowy, jak i za granicą - np. kontrakt z Belgią na dostawę 5 tys. nowoczesnych karabinów maszynowych Browning i otwarcie przez Belgów fabryki w Polsce, która miała wyprodukować kolejne 20 tys sztuk). A w 1924 roku uwarunkowała wszelkie dalsze dostawy sprzętu i wyposażenia wojskowego oraz pomoc finansową od przekazania całkowitego nadzoru nad polską armią dla francuskich władz, które sprawowały ten nadzór za pośrednictwem oddelegowanych do Polski "doradców". Wynik tego był taki, że jeszcze więcej polskiego wojska trafiło nad granicę z Niemcami i praktycznie rzecz biorąc tylko te oddziały otrzymywały francuską pomoc.

Skutkowało to w tym, że w 1925 roku jednostki piechoty stacjonujące na "dawnych terenach niemieckich" (cytat z niemieckiego ministra - Ulricha Rauschera), czyli z Poznania i Torunia, oraz te z okolic Warszawy, były uważane elitarne, podczas gdy "oddziały z Galicji i ziem wschodnich, pozostają za nimi daleko w tyle pod względem sprawności bojowej". Podobna sytuacja była w wojskach technicznych - jednostki saperów/pionierów wyszkolone przez Francuzów prezentowały wysoki poziom. Jedyne wojsko, do którego szkolenia Francuzi się nie wtrącali, a które udało się Polakom doprowadzić do stanu elitarnego, to była kawaleria, która wg. Rauschera pokazała "szczególną sprawność podczas manewrów".

Jeśli chodzi o kadrę dowodzącą, to w latach 1922 - 1926 zabrakło w Polsce głównodowodzącego "cieszącego się prestiżem i wizją strategiczną, porównywalnego z niemieckim generałem Seecktem". To spowodowało, że zbieranina oficerów, którzy pomimo doświadczenia wojennego i wykazania się w tymże boju odwagą, mieli przeróżne przeszkolenie - niemieckie, austro-węgierskie, rosyjskie, francuskie - nie mogli wypracować jednolitej doktryny wojennej, a mało tego, byli wiecznie ze sobą skłóceni. Po przewrocie majowym w 1926 roku sytuacja poprawiła się jedynie w sferze materialnej, gdyż Piłsudski zapoczątkował na szeroką skalę rozbudowę przemysłu zbrojeniowego, a jednocześnie próbował unowocześnić strategię wojska. To drugie skończyło się praktycznie rzecz biorąc fiaskiem, bo kadra oficerska nie miała prawie żadnego "wyszkolenia w dziedzinie nowoczesnej techniki i taktyki wojennej" i nie umiała go wypracować. Po części dzięki temu, że nie było pieniędzy na organizację manewrów, w których można by było przetestować działanie większych i łączonych z różnych formacji grup wojska (pierwsze wielkie manewry armijne zorganizowano w 1925 roku). Druga rzecz, to czystki personalne, które objęły większość nieprzychylnych Piłsudskiemu oficerów, z których wielu miało i wykształcenie i wizję, ale nie pasowali "światopoglądowo", a których zastępowali przeważnie ludzie, których jedyną zdolnością była umiejętność skutecznego podlizania się komu trzeba.

Co gorsza, w miarę jak Piłsudski się starzał, podejmował coraz bardziej nieprzemyślane decyzje organizacyjne (prawdopodobnie głównie za sprawą swoich doradców). Jak na przykład, wymyślona najprawdopodobniej przez największego w tamtym okresie propagatora kawalerii - generała Gustawa Orlicza-Dreszera, a zapoczątkowana latem 1926 roku reorganizacja kawalerii, którą już w 1929 roku musiano prawie w całości "odkręcić", gdyż nie przystawała do sytuacji na współczesnym polu bitwy. Mało tego, na kawalerię łożono coraz więcej pieniędzy, które mogły być przeznaczone na przykład na rozwój lotnictwa, czy broni pancernej.

Wyniki tych decyzji były widoczne zwłaszcza w czasie wielkich manewrów, które zorganizowano jako pokaz dla zagranicznych gości w 1928 roku. Okazało się, że piechota przedstawia wysoki poziom wyszkolenia (na wzór francuski) i działała sprawnie, ale tylko od szczebla batalionu w dół. Natomiast im wyżej, tym gorzej. Dowódcy potrafili wysłać pułk piechoty odsłoniętą droga wprost pod stanowiska wrogiej artylerii, mimo, że o niej wiedzieli. W małych formacjach, tworzono "grupy bojowe" z różnych rodzajów wojsk, które umiały wykorzystywać rzeźbę terenu, dla minimalizacji strat w czasie ataku, ale nie dość, że miały tylko po 1 lub 2 kaemy zamiast 6, to nie potrafiły ich właściwie wykorzystać (zresztą i tak doktryna prowadzenia "maszynowego ognia pośredniego" była w Polsce w tamtym okresie nieznana - Niemcy stosowali ją od 1920 roku). Poza tym okazało się, że żołnierze mają problem z zakładaniem masek p-gaz w obliczu pozorowanego ataku gazowego. Znowu oberwało się artylerii, której w dalszym ciągu zarzucano całkowity brak współdziałania z innymi formacjami wojsk oraz to, że nigdy nie zmieniała stanowisk. Kawaleria spisała się na medal, ale obserwatorzy zauważyli, że jej dowódcy kompletnie ignorują posiadane przez nią czołgi czy samochody pancerne (te głównie z powodu złego stanu dróg), przez co nie brały one żadnego udziału w pozorowanych starciach. Uznanie wyrażono bateriom artylerii konnej, które "manewrowały sprawnie i wykonały kilka przepraw przez rzeki...", choć widoczny był brak amunicji do dział. Lotnictwo ograniczało się wyłącznie do rozpoznania i ani razu nie wykonało bombardowania. Poza tym wskazywano na przestarzałość technik komunikacyjnych, gdyż Polacy w dalszym ciągu opierali się na łączności telefonicznej, gdy w tym czasie Niemcy używali radia.

Podobne wnioski przynosiły wszystkie manewry do 1930 roku włącznie. Użyte siły były zbyt rozciągnięte, przez co nie mogły skutecznie bronić się czy atakować.
Cytat
W obronie Polacy opierali się na przestarzałych zasadach: zajmowano i obsadzano najlepiej widoczny punkt terenu, nie przejmując się kamuflażem i osłoną. Pewien polski generał, zapytany o tę kwestię odpowiedział, że jest najważniejsze, by zajmować pozycję dogodną do prowadzenia ostrzału, niż żeby się ukrywać
. Żołnierze "wykonywali powierzone obowiązki z takim skupieniem na jednym celu, że zdawali się ignorować wszelkie drugorzędne zadania, jakie się pojawiały. W rezultacie sprawiali niekiedy wrażenie nieporadnych. Ponadto wyposażenie żołnierzy było tak zróżnicowane, że aż śmieszne. W obrębie poszczególnych jednostek żołnierze mają różne mundury, karabiny i bagnety". Kawaleria nie wykorzystywała atutu mobilności i prawie nigdy nie wykonywała manewrów oskrzydlających, preferując piesze ataki frontalne.

Mało tego, od 1926 roku prawie wszystkie duże manewry były, za sprawą Piłsudskiego, urządzane w rejonie Wilna i wszystkie bez wyjątku skupiały się na ewentualnych starciach z Armią Czerwoną lub wojskiem litewskim. Te kilka niewielkich manewrów, które zorganizowano bliżej granicy z Niemcami, były odpowiedzią na chwilową sytuację polityczną pomiędzy Polską a Niemcami. W przeciwieństwie do Niemiec, nigdy nie brano pod uwagę, że kraj może zostać zaatakowana z dwóch stron. I w związku z tym ani razu w manewrach, czy grach wojennych militarnej odpowiedzi na taki rozwój wydarzeń nie przećwiczono (tymczasem Niemcy wszystkie większe manewry i gry opierali na założeniu, że walczą jednocześnie z Polską i Francją).

I na koniec zacytuję jeszcze dwa fragmenty z jednego z ostatnich raportów Rauschera. Pierwszy - o Piłsudskim.
Cytat
Osobowość marszałka Piłsudskiego jest dobrze znana. Jego zdolności wojskowe są postrzegane ze sceptycyzmem nie tylko przez jego przeciwników, ale także przez zagranicznych oficerów, jeżeli problem militarny do rozwiązania przekracza zdolności dowódcy dywizji. Nie można zaprzeczyć, że ma on wiele dobrych pomysłów, ale nie jest człowiekiem, który by je zrealizował. Oprócz tego, jego stan zdrowia podlega takim wahaniom, że czasami wykazuje on całkowita apatię i brak zainteresowania. Kiedy cieszy się dobrym zdrowiem, jest tak pełen zaangażowania, że rezerwuje dla siebie podejmowanie nawet najmniejszych decyzji.

I ostatni o armii polskiej.
Cytat
Z manewrów i innych rzadkich okazji, które pozwoliły mi wyrobić sobie na ten temat zdanie, wynika, że nieprecyzyjność rozkazów zawsze stanowiła przedmiot krytyki zagranicznych attache. Istotnie, zdolność do szybkiej i dokładnej organizacji nie należy do polskich cnót. Ktokolwiek, kto przez cztery godziny patrzył, jak jednostki maszerują w paradzie, ciągle na siebie wpadając z powodu nieprecyzyjnych rozkazów, może mieć wyobrażenie, jak ta armia będzie funkcjonowała w czasie wojny, kiedy jeszcze większe jednostki będą musiały wykonywać jeszcze bardziej skomplikowane manewry.

Nie chce już mi się wrzucać tu cytatów z amerykańskich raportów, ale wszystkie mówią podobnie. Do 1933 roku polska armia wykazywała znaczącą poprawę względem jej stanu z okresu wojny z bolszewikami. Ale do bycia nowoczesną armią było jej bardzo daleko. I wątpię, czy przez następne sześć lat jej stan poprawił się tak bardzo, że zasłużyła na miano - jak to piszą niektórzy - jednej z najsilniejszych armii świata/Europy.
_________________
DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES
 
 
Ziuta 
Nerwus


Posty: 5748
Skąd: Krzeslav's Hills
Wysłany: 1 Czerwca 2012, 20:41   

ilcattivo13 napisał/a
Druga sprawa związana z Brytyjczykami, to fakt, że to oni w głównej mierze stali za przydziałem Polsce korytarza pomorskiego (zamiast np. dającej dostęp do morza wschodniej części Prus Wschodnich)

W sensie czegoś koło Kłajpedy?
_________________
Jeśli istnieją narodowe mity, narodowe świętości, to konieczność panowania nad Polską jest właśnie taką świętością dla Rosji - Stanisław Cat-Mackiewicz
 
 
 
feralny por. 
Trurl

Posty: 4761
Skąd: garaż hermetyczny
Wysłany: 1 Czerwca 2012, 20:45   

ilcattivo13 napisał/a
I zastanawia mnie fakt, czy rzeczywiście byli tak głupi i krótkowzroczni, że tworząc ognisko zapalne w centralnej Europie nie dość, że może ono wywołać wojnę, ale że osłabiają takim działaniem państwa bezpośrednio chroniące Europę przed ew. agresją bolszewicką, czy też takie działanie było od samego początku zamierzone.
Było zamierzone. Od wieków podstawą brytyjskiej polityki było pilnowanie, żeby na kontynencie nie było za spokojnie.

ilcattivo13 napisał/a
przeforsowali dwuletni system poborowy. Dzięki czemu amia niemiecka może i miała określone traktatem wersalskim 100 tysięcy żołnierzy, ale już po pięciu latach, mogła w razie konfliktu wystawić milionową, a po 10 latach dwumilionową, w pełni przeszkoloną armię
Serio to tak działa? Nie zagalopowałeś się?

ilcattivo13 napisał/a
nie było oddziałów, nawet na szczeblu plutonu, które by miały przynajmniej względnie ujednolicone wyposażenie
Bardzo gruba przesada. Może w czasie wojny z bolszewikami to jeszcze była prawda, ale na pewno nie pod koniec lat '20. Te atrapy karabinów maszynowych też wydają mi się wątpliwe. Nigdzie się z czymś takim nie spotkałem.

ilcattivo13 napisał/a
kontrakt z Belgią na dostawę 5 tys. nowoczesnych karabinów maszynowych Browning i otwarcie przez Belgów fabryki w Polsce, która miała wyprodukować kolejne 20 tys sztuk
Eee... No, prawie jak radio Erewań.

ilcattivo13 napisał/a
Mało tego, od 1926 roku prawie wszystkie duże manewry były, za sprawą Piłsudskiego, urządzane w rejonie Wilna i wszystkie bez wyjątku skupiały się na ewentualnych starciach z Armią Czerwoną lub wojskiem litewskim.

Naciągana teza. Ktoś wyraźnie Piłsudskiego nie lubi i gotów jest ignorować fakty, żeby mu dokopać. Prawda jest taka, że całe WP było organizowane i szkolone do kolejnej wojny z ZSRR, bo taka wojna po prostu musiała nadejść i wszyscy to rozumieli. Niemcy naomiast były zdemilitaryzowane i nikt w latach '20 nie miał powodu traktować ich jako potencjalnego przeciwnika.

ilcattivo13 napisał/a
I wątpię, czy przez następne sześć lat jej stan poprawił się tak bardzo, że zasłużyła na miano - jak to piszą niektórzy - jednej z najsilniejszych armii świata/Europy
Liczebnie na pewno.
 
 
Taselchof 
Yans


Posty: 2182
Skąd: Ćwierkacz
Wysłany: 1 Czerwca 2012, 20:47   

W pierwotnych planach jak choćby amerykańskich Wilsona mówiono tylko o dostępie do morza, raczej przez wolny handel Wisłą, a nie polskich plaż nad Bałtykiem.
_________________
Gdybym nie wiedział że to głupota pomyślałbym że to prowokacja...
 
 
ilcattivo13 
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź


Posty: 17772
Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
Wysłany: 1 Czerwca 2012, 22:02   

Ziuta napisał/a
W sensie czegoś koło Kłajpedy?
mniej więcej

feralny - a nie po to się wprowadza taki system poborów, żeby jak największa męska część populacji miała przeszkolenie wojskowe na wypadek konfliktu? Zresztą, u nas w '39 tez chyba najpierw rezerwistów mobilizowano.

Z tymi Browningami - rzeczywiście, wiki mówi co innego. Ale tylko w kwestii ilości (10 tys. sztuk). Reszta się zgadza.

Co do wyposażenia i atrap - jakoś mi się nie wydaje, żeby były wojskowy, minister/ambasador, którego specjalnie wysłano do Polski, żeby zarządzał zbieraniem informacji o polskiej armii, aż tak bardzo umniejszał jej wartość bojową, skoro przez całą Republikę Weimarską Niemcy starali się o zwiększenie swojej armii, argumentując to niebezpieczeństwem agresji ze strony Polaków. Zwłaszcza, że cytowałem jego tajne raporty, a nie jakąś gazetową propagandę.

Cytat
Prawda jest taka, że całe WP było organizowane i szkolone do kolejnej wojny z ZSRR, bo taka wojna po prostu musiała nadejść i wszyscy to rozumieli. Niemcy naomiast były zdemilitaryzowane i nikt w latach '20 nie miał powodu traktować ich jako potencjalnego przeciwnika.
No niby tak, tylko że to świadczy o krótkowzroczności i głupocie naszych ówczesnych rządzących, bo przy takim przebiegu granic wojny się trzeba było spodziewać. Chyba, że myśleli, że Niemcy nie urządzą na wypadek takiej wojny mobilizacji i zaatakują siłami, które będzie można powstrzymać/opóźnić przy pomocy Sekcji Dywersyjnej Sztabu Generalnego do czasu, aż Francuzi ruszą na Niemców od zachodu.
Poza tym, skoro dobra połowa armii polskiej stacjonowała wzdłuż granicy z Niemcami, to czemu nadzorujący i w dużej mierze sponsorujący te wojska Francuzi nie zdecydowali się na choć jedne porządne manewry? Przecież co za pożytek z wojska, nawet nie wiadomo jak dobrze wyposażonego, jeśli nie będzie ono umiało składnie przemieszczać się czy atakować w dużych formacjach?
_________________
DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES
 
 
Navajero 
Admirał Ackbar


Posty: 2456
Skąd: Shangri - La
Wysłany: 1 Czerwca 2012, 23:50   

ilcattivo13 napisał/a
No niby tak, tylko że to świadczy o krótkowzroczności i głupocie naszych ówczesnych rządzących, bo przy takim przebiegu granic wojny się trzeba było spodziewać.

Polski rząd nie tylko spodziewał się problemów ze strony Niemców, ale istniała wręcz koncepcja wojny prewencyjnej z Niemcami. Na poczatku lat 30 - ych miała ona szanse powodzenia. Potrzebne było tylko poparcie Francji ( którego nie otrzymaliśmy) i jakiś pretekst. Polska flota wojenna otrzymała rozkaz zbombardowania Gdańska w przypadku znieważenia godła/ flagi RP, albo gwałtowniejszych rozruchów antypolskich. Wspomina o tym min. M. Lepecki ( adiutant Piłsudskiego) w swoich pamiętnikach. Jednak Niemcy się wycofali z polityki konfrontacji ( zaprzestali prowokacji i zaproponowali podpisanie deklaracji o niestosowaniu przemocy), a w tej sytuacji Polska nie mogła wziąć na siebie roli agresora. A omawiana wyżej pozycja Citino roi się od przekłamań i uproszczeń.
 
 
feralny por. 
Trurl

Posty: 4761
Skąd: garaż hermetyczny
Wysłany: 2 Czerwca 2012, 09:04   

ilcattivo13 napisał/a
a nie po to się wprowadza taki system poborów, żeby jak największa męska część populacji miała przeszkolenie wojskowe na wypadek konfliktu?
Tak, właśnie po to się wprowadza. Ja kwestionuję wyliczenie, że przy 100 000 wojska i dwu letnim cyklu szkolenia poborowych, po 10 latach będzie "2 000 000 w pełni przeszkolona armia", bo to bzdura jest. To tak nie działa.
ilcattivo13 napisał/a
Z tymi Browningami - rzeczywiście, wiki mówi co innego. Ale tylko w kwestii ilości (10 tys. sztuk). Reszta się zgadza.
Nie zgada się. Pomysł, że Belgowie mieli w Polsce budować fabrykę, jest prosto z radia Erewań.
ilcattivo13 napisał/a
Co do wyposażenia i atrap - jakoś mi się nie wydaje
A mnie się wydaje. Po zakończeniu winy z bolszewikami zrobiono bardzo dużo, żeby wojsko doprowadzić do jakiego takiego ładu. I już w połowie lat 20 widać było wyraźne efekty. - Wycofanie broni nietypowej i najbardziej zużytej, Pogrupowanie broni strzelającej tą samą amunicją w poszczególnych dywizjach. Rozpoczęcie produkcji własnych karabinów itd, itp.
ilcattivo13 napisał/a
dobra połowa armii polskiej stacjonowała wzdłuż granicy
Co to właściwie znaczy?
 
 
ilcattivo13 
Wirtualny Suwalski Niedźwiedź


Posty: 17772
Skąd: Suwałki (k. Dowspudy)
Wysłany: 2 Czerwca 2012, 16:39   

Navajero napisał/a
Polski rząd nie tylko spodziewał się problemów ze strony Niemców, ale istniała wręcz koncepcja wojny prewencyjnej z Niemcami. Na poczatku lat 30 - ych miała ona szanse powodzenia. Potrzebne było tylko poparcie Francji ( którego nie otrzymaliśmy) i jakiś pretekst.
Skoro potrzebna była pomoc Francji, to znaczy, że nasi sami by sobie z armią niemiecką rady nie dali.


Navajero napisał/a
Polska flota wojenna otrzymała rozkaz zbombardowania Gdańska w przypadku znieważenia godła/ flagi RP, albo gwałtowniejszych rozruchów antypolskich. Wspomina o tym min. M. Lepecki ( adiutant Piłsudskiego) w swoich pamiętnikach.
Z tym się zgadzam. I byłaby to powtórka z tego, jak odbiliśmy Wilno, Lwów i Górny Śląsk. Tyle, że do wojny potrzeba jeszcze poparcia opinii publicznej, a nikomu zbytnio się nie chciało walczyć o Prusy Wschodnie, Pomorze Zachodnie czy Dolny Śląsk. A Gdańsk był pod patronatem Ligi Narodów i co przeszło w 1923 roku, kiedy Litwini zabrali Lidze N. Kłajpedę, w okolicach 1930 roku już raczej by nie przeszło.

Navajero napisał/a
Jednak Niemcy się wycofali z polityki konfrontacji ( zaprzestali prowokacji i zaproponowali podpisanie deklaracji o niestosowaniu przemocy), a w tej sytuacji Polska nie mogła wziąć na siebie roli agresora. A omawiana wyżej pozycja Citino roi się od przekłamań i uproszczeń.
Ale właśnie o tym napisał Citino - Niemcy świetnie łączyli politykę zagraniczną z planowaniem strategicznym. We wszystkich poważniejszych manewrach/grach wojennych brali udział też politycy i to, co napisałeś o braku poparcia Francji dla polskiej wojny prewencyjnej, było m.in. skutkiem ich zabiegów. A zarzut uproszczenia możesz wystosować tylko wobec mnie i tego, co ja tutaj napisałem. Bo choćbym pękł, to nie powtórzyłbym tu wszystkich zamieszczonych przez Citino w książce danych :wink:

Poza tym, świetnie to widać na tym przykładzie - niby się wycofali z polityki konfrontacji i chcieli podpisywać porozumienia propokojowe, ale nie przeszkadzało im to planować działań oraz przeprowadzać manewrów i gier wojennych, w których np. planowali odbicie korytarza pomorskiego, albo zniszczenie portu w Gdyni. Niemiecka marynarka wojenna regularnie od 1927 roku odtwarzała takie scenariusze i to przy pełnej współpracy z armią lądową i urzędnikami MSZ.

feralny - masz rację, z samej 100 tys. armii przez dziesięć lat by nie dało się zrobić dwóch milionów żołnierzy. Ale jeśli posiłkowano by się organizacjami typu Freikorpsy (w 1919/1920 mieli ponad 400 tysięcy wyszkolonych członków), Policję Bezpieczeństwa, Miliz, służby graniczne (odpowiednik naszego KOPu), Orgesch, Ortswehren, Grenzwehr i kilka innych tego typu instytucji, które w latach dwudziestych miały charakter wybitnie wojskowy, razem z wojskiem brały udział w manewrach i przez które przewinęło się około miliona członków, którzy albo w nich przechodzili wstępne szkolenie przed służbą w regularnym wojsku, albo w których znajdowali zatrudnienie po odejściu z wojska.

Co do współpracy z Belgami - "Apart from the 10,000 pieces ordered in Fabrique Nationale, Poland also bought a licence to construct the weapon at home." No i czy sama licencja wystarczyła by nam, żeby dość szybko wdrożyć produkcję Browningów? Nie potrzebne by były urządzenia (a przynajmniej ich plany)?

Co do reszty wyposażenia - czy naprawdę udało im się to wszystko zrobić? Przed rokiem 1933? Bo o tym okresie piszę. A jeśli tak, to albo wszyscy zagraniczni attache wojskowi, którzy oglądali nasze manewry z końcówki lat dwudziestych kłamali, albo padli ofiarą jakiejś wyjątkowo cwanej mistyfikacji.

feralny por. napisał/a
Co to właściwie znaczy?
A tak bardziej szczegółowo?
_________________
DVRVM CACANTES MONVIT VT NITANT THALES
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group