Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Być zielonym, a może raczej niebieskim?
Autor Wiadomość
mBiko 
Кощей


Posty: 17377
Skąd: The Boat
Wysłany: 23 Grudnia 2014, 11:01   

Ale to już ekonomia, a nie ekologia.
_________________
Wcale nie jestem pod wypływem kolaholu niek jaktórzy w zas pogli momyśleć.
Nie niestem jawet wpiłowie tak pojany jak pożecie mymyśleć.
 
 
mesiash 
Sedecimus


Posty: 1855
Skąd: Stolica
Wysłany: 23 Grudnia 2014, 11:13   

mBiko, o dwie literki będziesz się spierał? :D Poza tym jak nawyrzuca się odpowiednio dużo jedzenia, to po zasypaniu wysypiska ziemią szybciej pojawi się tam trawa - ekologia pełną gębą!

Jeśli chodzi o tych, co cierpią za miliony, to dopóki robią to u siebie w domu, to totalnie mi to nie przeszkadza. Gorzej gdy wychodzą i domagają się z tego tytułu czegokolwiek.
_________________
The difference between "space-based clean power station" and "unimaginably powerful orbiting death ray" is mostly semantics and hope. - ponoć Asimov
 
 
ihan 
iHan Solo


Posty: 8631
Skąd: Tarnów-Kraków
Wysłany: 23 Grudnia 2014, 22:28   

Niekoniecznie ekonomia czy ekologia z tym niewyrzucaniem jedzenia. Wyrasta z tego samego źródła co niewyrzucanie chleba. Pierwotnie mogło być ekonomiczne, ale ma sporą nakładkę kulturową. Wyrzucanie odpadów organicznych jak popadnie niekoniecznie użyźnia. Dlatego padłych zwierząt nie zakopujemy za stodołą. A i kompostowanie wymaga wiedzy.
_________________
Boże chroń mnie przed ludźmi wykształconymi ponad swoją inteligencję.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 23 Grudnia 2014, 23:56   

ihan napisał/a
Niekoniecznie ekonomia czy ekologia z tym niewyrzucaniem jedzenia. Wyrasta z tego samego źródła co niewyrzucanie chleba. Pierwotnie mogło być ekonomiczne, ale ma sporą nakładkę kulturową
Rzecz w tym, że mechanizmy się zmieniły. Do niedawna był problem z uzyskaniem odpowiedniej ilości pożywienia, ludzkość zwyczajnie nie potrafiła wyprodukować i odpowiednio przechować wystarczającej dla wszystkich ilości. Dziś potrafimy wyprodukować ilość znacznie przekraczającą nasze zapotrzebowanie, problem jest z dystrybucją. Ponoć wyrzucamy do śmieci 1/3 tego co wyprodukujemy. Przy tym poziomie produkcji mamy pewien poziom cen i w tych cenach jednostki działające charytatywnie rozprowadzają pożywienie między 'biednymi, głodnymi murzynkami'. Obniżenie produkcji o ową 1/3 zaskutkowało by podniesieniem cen i w efekcie jednostki charytatywne mogłyby zakupić i rozprowadzić mniejszą ilość jedzenia ergo, paradoksalnie, niewyrzucanie jedzenia zaskutkuje zmniejszeniem pomocy dla głodujących. Zresztą pojęcie 'wyrzucania jedzenia' jest nieprecyzyjne. Dla nas obierki ziemniaków czy ogryzek jabłka to bezużyteczny odpad, dla głodującego to dobre żarcie.
ihan napisał/a
Wyrzucanie odpadów organicznych jak popadnie niekoniecznie użyźnia
nieprecyzyjne określenie, czy może lepiej, zbyt szerokie, pod substancje pochodzenia organicznego można podciągnąć choćby wyroby petrochemiczne ergo tym zdaniem możesz udowodnić co tylko chcesz czyli nic
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
ihan 
iHan Solo


Posty: 8631
Skąd: Tarnów-Kraków
Wysłany: 24 Grudnia 2014, 21:29   

Ojoj, a mnie się wydawało, że o użyźnianiu wysypisk nieskonsumowaną żywnością była mowa. No popatrz, że też w kontekście nie można się odnieść, tylko definiować od nowa trzeba. Tam troszeczkę niżej jak zerkniesz, choćby o utylizacji padłych zwierząt jest. Jak już skończymy przepychanki w czepianie się słówek, napisz proszę czy uważasz, że wyrzucanie na wysypiska odpadów żywnościowych zwierzęcych i roślinnych jest dobrą metodą rekultywacji wysypisk. To trochę więcej wniesie do dyskusji.
I jeszcze, arqueek napisał, że niewyrzucanie jedzenia wynika z szacunku, na co został wyśmiany i dowiedział się, że jedynie uzasadnienie ekonomiczne/ekologiczne ma prawo istnieć. Przyznaję, że rozumiem kolegę i też nie wyrzucam jedzenia. Uzasadnione jest to i kulturowo/wychowaniem i ekologicznie. Większe powierzchnie upraw, które nie są konieczne, skoro żywność trafia na wysypisko, większe stada, z których przy uboju powstaje sporo odpadów, które trzeba zutylizować (no, nie wiedzieć czemu opinia publiczna się burzy jak usłyszy, że na wysypisko trafiły odpady typu zawartość żołądków i jelit z ubojni albo kilka ton nabiału zamiast się cieszyć, że dzięki temu szybciej wysypisko zostanie zrekultywowane na tereny spacerowe) nie sprzyjają równowadze ekologicznej. Jak by zrównoważone rolnictwo nie było przy przekroczeniu pewnej skali zaburza i różnorodność gatunkową, i stosunki wodne i jeszcze tysiąc rzeczy na których się nie znam. Z głodującymi nie chodzi o wysyłanie im kontyngentów z Europy. Ładnie byłoby dać wędkę, pomóc w ograniczeniu prokreacji, pomóc w uprawach nieintensywnych, żeby całkiem nie rozwalić miejscowych ekosystemów, umożliwić wprowadzenie odmian dających lepsze plony, zapewniających dostarczenie choćby brakujących składników, jak nieszczęsny złoty ryż. Jak rozpieprzymy środowisko, to i ekonomia poleci.
_________________
Boże chroń mnie przed ludźmi wykształconymi ponad swoją inteligencję.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 24 Grudnia 2014, 23:19   

ech, ihan, właśnie sobie pomyślałem, że niepotrzebnie wdaję się w dyskusje, bo już nie mam ochoty na tłumaczenia a oczywistym jest że będziemy dzielić włos na 227

ihan napisał/a
Ojoj, a mnie się wydawało, że o użyźnianiu wysypisk nieskonsumowaną żywnością była mowa. No popatrz, że też w kontekście nie można się odnieść, tylko definiować od nowa trzeba. Tam troszeczkę niżej jak zerkniesz, choćby o utylizacji padłych zwierząt jest. Jak już skończymy przepychanki w czepianie się słówek, napisz proszę czy uważasz, że wyrzucanie na wysypiska odpadów żywnościowych zwierzęcych i roślinnych jest dobrą metodą rekultywacji wysypisk. To trochę więcej wniesie do dyskusji.
ano właśnie, pewne powiedzonka zbyt precyzyjne nie są, w dyskusji wąskiej użyłaś pojęcia szerokiego, to było dla doprecyzowania

nie znam się na rekultywacji czegokolwiek, to było dla doprecyzowania

nie znam się na rekultywacji czegokolwiek niemniej cechą immanentną odpadów jest ich niedostosowanie do sytuacji i takie czy inne kolebanie równowagą, choćby estetyczne, bez względu na ilość, lecz z pewnością czynnik skali ma tu znaczenie, jak zawsze

czyli póki co dyskutujemy o oczywistościach

Cytat
I jeszcze, arqueek napisał, że niewyrzucanie jedzenia wynika z szacunku, na co został wyśmiany i dowiedział się, że jedynie uzasadnienie ekonomiczne/ekologiczne ma prawo istnieć.
wskaż gdzie wyśmiewam arqueek, hmm... no właśnie, nie widzę powodu by w dyskusji między nami używać jako argumentu zachowania innych

ihan napisał/a
Przyznaję, że rozumiem kolegę i też nie wyrzucam jedzenia. Uzasadnione jest to i kulturowo/wychowaniem
Ja wiem, że tak jest, ale nie uznaję tego argumentu. Kulturowo jesteśmy skłonni robić nie takie głupoty. Ludzkość wymyśliła pierdyliard różnorodnych kretynizmów w tym duchu, od chodzenie do kościoła po wycinanie łechtaczki kawałkiem szkła.

ihan napisał/a
i ekologicznie. Większe powierzchnie upraw, które nie są konieczne, skoro żywność trafia na wysypisko, większe stada, z których przy uboju powstaje sporo odpadów, które trzeba zutylizować (no, nie wiedzieć czemu opinia publiczna się burzy jak usłyszy, że na wysypisko trafiły odpady typu zawartość żołądków i jelit z ubojni albo kilka ton nabiału zamiast się cieszyć, że dzięki temu szybciej wysypisko zostanie zrekultywowane na tereny spacerowe) nie sprzyjają równowadze ekologicznej.
i tu się z Tobą zgodzę, to jest argument, nie wiem jak ważki ale logiczny, niemniej przy okazji akcji 'niewyrzucania' zasadniczo nikt tym się nie zajmuje i nie jest to rozpatrywane jako istotny aspekt

ihan napisał/a
Jak by zrównoważone rolnictwo nie było przy przekroczeniu pewnej skali zaburza i różnorodność gatunkową, i stosunki wodne i jeszcze tysiąc rzeczy na których się nie znam.
taką cechę zasadniczo ma najdrobniejszy przejaw cywilizacji, zachowanie równowagi nie jest człowiekowi na rękę, cywilizacja to synonim działanie przeciw równowadze, człowiek nie zgadzając się na warunki dostarczone mu przez środowisko zaczął działać mu wbrew, rzecz w tym, że nasze działania nie zawsze przynoszą zamierzone efekty i to nam przeszkadza a nie to że zaburzyliśmy równowagę

ihan napisał/a
Z głodującymi nie chodzi o wysyłanie im kontyngentów z Europy. Ładnie byłoby dać wędkę, pomóc w ograniczeniu prokreacji, pomóc w uprawach nieintensywnych, żeby całkiem nie rozwalić miejscowych ekosystemów, umożliwić wprowadzenie odmian dających lepsze plony, zapewniających dostarczenie choćby brakujących składników, jak nieszczęsny złoty ryż.
A najlepiej żeby wszyscy byli piękni, młodzi i bogaci ale to temat na inną rozmowę

btw, zapraszam w najbliższą niedzielę do kościoła na godzinę trzynastą



_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
m_m 
Sandman

Posty: 1194
Skąd: Polska
Wysłany: 24 Grudnia 2014, 23:41   

Fidel-F2 napisał/a
Ludzkość wymyśliła pierdyliard różnorodnych kretynizmów w tym duchu, od chodzenie do kościoła
Ekhm...hm
Fidel-F2 napisał/a
btw, zapraszam w najbliższą niedzielę do kościoła na godzinę trzynastą
:lol: Ale i tak wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :bravo
_________________
W postach wyrażam własne poglądy i nie pretenduję do tytułu jedynej nieomylnej osoby na tym forum.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 24 Grudnia 2014, 23:46   

m_m, naprawdę uważasz, że to przypadkowe zdania?
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
m_m 
Sandman

Posty: 1194
Skąd: Polska
Wysłany: 24 Grudnia 2014, 23:48   

Nie, nie uważam :omg: dlatego mnie ubawiły.
_________________
W postach wyrażam własne poglądy i nie pretenduję do tytułu jedynej nieomylnej osoby na tym forum.
 
 
ihan 
iHan Solo


Posty: 8631
Skąd: Tarnów-Kraków
Wysłany: 25 Grudnia 2014, 00:04   

Co do tego, że lepiej żebyśmy wszyscy byli piękni młodzi i bogaci (od siebie dodałabym jeszcze: szczupli, bo wszystkie cechy powyżej to już mam). Wymagasz żeby ludzkość działała logicznie. Dawanie wędki JEST działaniem logicznym. ;P:

Radość z najbliższej niedzieli wyraziłam w wątku fidelowym. Za zaproszenie pięknie dziękuję, życzenia wyślę na priv.
_________________
Boże chroń mnie przed ludźmi wykształconymi ponad swoją inteligencję.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 25 Grudnia 2014, 02:49   

Nie chodzi o to, że dawanie wędki jest nielogiczne. Rzecz w tym, że to inny temat. Nie o tym tu rozmawiamy.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 25 Grudnia 2014, 05:02   

Przeanalizujmy reakcje na moje wyrażane tu poglądy: moje zdanie "różne tutaj niby zabawne uwagi o konieczności, fajności, normalności jedzenia mięsa są mocno niesmaczne" uznane zostało za "skandaliczne". Propozycję wynikającej z realiów stopniowej redukcji uznano za "potworną hipokryzję" (potworną!). Pojawiła się też wzmianka o Holocauście (gdybym ja nawet nie w jednym zdaniu, ale w jednym akapicie napisał o mięsożercach i nazistach, oberwałoby mi się, że strach) i analogia do religii (!), z jednej strony nieudana, z drugiej bardzo udana (o tym niżej). Padło też, że to "agitka neofity fanatyka", że pokazywanie wyższości moralnej, a słów "żenada" to nawet nie zliczę. Ciekawe.

Powraca jak bumerang zarzut o hipokryzję... To zarzut z gatunku ad hominem. Zamiast starać się wykazać, że dany pogląd jest błędny, dyskutant stara się wmówić widowni, że osoba ów pogląd prezentująca posiada wadę charakteru - obłudę, niekonsekwencję. Być może to tłumaczy popularność tego zarzutu w różnych kontekstach - pozwala zarzucającemu nie mierzyć się z istotą problemu i bez większego wysiłku intelektualnego zdyskredytować oponenta w oczach świadków. Oczywiście nijak się to ma do faktycznej wartości dyskutowanego poglądu.

Rzeczywiście, łatwiej by się mięsożercom dyskutowało ze mną, gdybym nie tylko porzucił mięso, ale też spalił swoje skórzane buty, wyrzekł się leków testowanych na zwierzętach, sabotował restauracje, kotlety podmieniając na ulotki prowegetarianistyczne, ba, może jeszcze chodził z dzwoniącym kosturem, żeby robactwo z drogi przepędzać zanim na nie niechcący nastąpię, wszystko w imię bycia konsekwentnym ... Oczywiście dyskusja z takim mną sprowadziłaby się do stukania się w czoło, wyśmiania i ignorowania nawiedzonego fanatyka; nie byłoby sprawy. Niestety, z takim jak ja pragmatykiem, który postuluje praktyczne rozwiązanie problemu poprzez stopniową redukcję zjawiska w oparciu o zdroworozsądkowe podejście do kwestii etycznych, ekologicznych i zdrowotnych, taka sztuczka nie wchodzi w rachubę. Pragmatyk groźny jest, bo zabić go śmiechem i lekceważeniem się nie da, przez co niesie on ze sobą ryzyko przyciągnięcia innych praktycznie myślących, i bóg wie, co będzie dalej... Co trzeba więc zrobić? Ano wykazać mu, że w imię swoich przekonań powinien stać się fanatykiem, a przynajmniej taką przylepić mu etykietkę. Stąd ostra reakcja, że wypowiedzi "skandaliczne", że "ideologia", że "żenada", prędkie zapewnienia, że nikogo nie przekonam, itd.

Linkowany wyżej tekst z blogu trochę się zapętlił w wywody o ideologii, ale zaprezentowana tam diagnoza przyczyn agresywnej reakcji mięsożerców na postawy prowegetariańskie, w połączeniu z niniejszą dyskusją, dała mi do myślenia. Spójrzmy na dziwną analogię kwestii żywieniowych do religii jako do "prywatnej sprawy". Po pierwsze, jest to analogia z jednej strony nieudana, bo wierzenia w te czy inne bóstwa mogą nie mieć żadnego przełożenia na innych (choć często mają), podczas gdy wybór: wegetarianizm czy jedzenie mięsa przełożenie ma, i to bezpośrednie, na życie i śmierć żywych czujących istot (przepraszam za tak skandalicznie agresywne i obrazowe określenie :wink: ), oraz na środowisko naszej planety (każdy kotlet na talerzu jest okupiony galonami toksycznej gnojówki) - z drugiej jednak bardzo udana (bo jeśli czyjeś przekonania religijne zaczynają wyrządzać krzywdę innym, przestają być kwestią prywatną - a wspieranie masowej produkcji mięsa krzywdę wyrządza). Po drugie, nie chodzi nawet o to, że moja postawa może "obrażać uczucia kulinarne", ale o pewien sposób myślenia religijnego, myślenia w kategoriach grzechu. Otóż wedle tego sposobu myślenia wegetarianin, aby być w pełni konsekwentnym, musiałby całkowicie zrezygnować z jakiegokolwiek udziału w wykorzystywaniu zwierząt - nawet drobny, nawet jednokrotny przypadek takiego korzystania sprawcę nieodwracalnie kazi i kala. Nie ma wtedy różnicy, czy wykorzystuje się zwierzęta poprzez jedzenie sobie szynki na śniadanie czy poprzez zażywanie ratującego życie leku testowanego na zwierzętach - jakiekolwiek odstępstwo od doktryny jest GRZECHEM i pokazuje, że rzekomy wegetarianin nie jest wegetarianinem prawdziwym, ergo, nie jest wegetarianinem w ogóle (to znów zarzut hipokryzji), a jego poglądy są nic nie warte. W tym sensie ja prawdziwym wegetarianinem nie będę nigdy, choćbym wyrzucił swoje skórzane buty i nigdy po żaden lek już nie sięgnął, bo mam sztuczną zastawkę serca, a takie zastawki stworzono poprzez badania na świniach, których wiele musiało umrzeć, by dziś wielu ludzi mogło żyć.

Mógłbym powiedzieć, że tak niebotycznie wysokie stawanie wegetarianom poprzeczki jest absurdalne; ba, może nawet skandaliczne. Powiem jednak więcej - jest gł... ok, niemądre. Zamiast docenić pragmatyzm takich jak ja umiarkowanych wegetarian, szukających rozwiązań praktycznych, niektórzy wolą mieszać ich z błotem, bo tak naprawdę lepiej im mieć do czynienia z radykałami i świrami, których łatwiej w dyskusji ignorować i w ten sposób uniemożliwić jakąkolwiek zmianę status quo. Żyjemy w świecie, w którym od takiej czy innej formy wykorzystywania istot żywych nie da się jak na razie uciec. W tej sytuacji domaganie się od wegetarian w tej mierze jakiejś kultowej wręcz czystości, a kiedy się to z konieczności nie udaje, zarzucanie im hipokryzji, jest w najlepszym razie dowodem ignorancji, w najgorszym zaś - złej woli. Nazywanie mnie zaś "wojującym wegetarianinem" i "fanatykiem" przy jednoczesnym szydzeniu z "obłudnej" postawy umiarkowanej i praktycznej i sugerowaniu, że prawdziwy wegetarianin powinien być radykałem, to dopiero niekonsekwencja i hipokryzja.

Nie dajmy sobie wmówić, że kwestia jest z gatunku wszystko albo nic. Istnieje pewne kontinuum zachowań - z jednej strony jest np. wykorzystywanie zwierząt do ratujących życie badań medycznych, z drugiej nawykowe jedzenie mięsa bez potrzeby, a nawet bez chęci ("Eee, znów dziś kotlety?"). Gdzieś pomiędzy jest np. używanie pary skórzanych butów przez kilka lat albo pożarcie krwistego befsztyka gdy człowiek jest tak głodny, że nie potrafi o niczym innym myśleć. Patrzmy na to, co jemy, ważmy korzyści i straty.


To mój ostatni post w temacie. Jutro wyjeżdżam, planuję przejść w tryb offlajn (będę tylko obłudnie sprawdzał od czasu do czasu mejle), wrócę w lutym.
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 25 Grudnia 2014, 09:24   

Gustaw G.Garuga, już nawet mi się nie chce tych Twoich głupot prostować. Trzeba by zdanie po zdaniu prostować piętrowe demagogie. Bo czemuś uparłeś się być oświeconym i nauczać maluczkich. Uwaga teraz będzie szydera personalna! Żeby nie było żem nieświadomy. Powinieneś zabrać się do roboty i uderzyć w politykę. Tam potrzebują takich co wiedzą lepiej, mają misję, ich poglądy mają faktyczną wartość a demagogia i hipokryzja to narzędzia dnia codziennego.

Gustaw G.Garuga napisał/a
Oczywiście nijak się to ma do faktycznej wartości dyskutowanego poglądu.
Dla jasności. Twoje poglądy są bezwartościowe bo są jedynie Twoimi przekonaniami z istotnościami określonymi przez Ciebie arbitralnie. Jedyny aspekt w którym mają masę do rozpatrywania jest wiarygodność która jest bliska zeru bo właśnie przekułeś hipokryzję w zaletę i cnotę kardynalną. Tym sposobem to i polityków można nazwać elitą.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
konopia 
Marudny maruda marudzący


Posty: 2032
Skąd: DN36
Wysłany: 25 Grudnia 2014, 10:54   

Gustaw G.Garuga mam w *beep* twoje zwyczaje żywieniowe,
tak jak i sposób odżywiania się 99.999999999999% populacji
(pozostała dwójka mnie wnerwia jak nażre się słodyczy zamiast obiadu :roll: )

Niech każdy je co mu pasuje, ale nie, takim ja ty to nie wystarcza, trzeba jeszcze dorabiać ideologię do diety, czepiać się innych. Przestań chłopie się wywyższać, robić za męczennika, jedz ta swoja marchewkę skoro tak lubisz. Twoje powody kompletnie mnie nie interesują.
Nie zamierzam ci podtykać steków przebranych za warzywa itp... bo to jakaś głupota jest.
Ale od mojego talerz i tego co nim to się odczep.

- Czy ktoś tutaj prowadzi krucjatę przeciw Martvie?
- Nie!
- Hm, ciekawe czemu...
_________________
Powinniśmy szanować poglądy religijne bliźnich, ale tylko w takim sensie i do takiego stopnia,
do jakiego szanujemy czyjeś przekonanie, że jego żona jest piękną kobietą, a dzieci bardzo mądre.
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 25 Grudnia 2014, 11:03   

konopia, Martva jest śliczna, a i od czasu do czasu wrzuca jakiś ciekawy przepis z dziedziny słaciarstwa stosowanego :wink:
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
ihan 
iHan Solo


Posty: 8631
Skąd: Tarnów-Kraków
Wysłany: 25 Grudnia 2014, 17:32   

dalambercie, jesteś mistrzem komplementów :mrgreen:

konopia, ale ten wątek jest właśnie o uzasadnianiu wyborów w skrócie nazwijmy je ekologicznych. Uzasadnienia mogą się podobać lub nie, ale GGG nie biega po całym forum i nie wpada do wątku kulinarnego by uświadamiać ile kurczaków i w jakich warunkach oddało życie by X mógł sobie spożyć potrawę Y. Zresztą od kilku stron go podpuszczacie by się uzasadniał. GGG, fajnie, że znalazłeś sobie postawę życiową, z którą czujesz się dobrze i która daje ci wrażenie, że masz na coś tam wpływ. Tak trzymaj, bo naprawdę bycie szczęśliwym to jedyne co jest ważne. Jesteś waleczny na tym etapie, bo (tak to ja przynajmniej widzę) odkryłeś coś o czym nie myślałeś wcześniej i wydaje ci się, że jak podzielisz się tym odkryciem z innymi zaoszczędzisz im czasu na dojście do tego samego punktu. I wartościujesz, bez sensu strasznie, bo jakiej reakcji się spodziewasz po osobach oskarżanych "o wyrządzanie krzywdy"?. Jak chcesz, edukuj, ale pozwól by inni sami dokonywali wyborów. Można zabronić hodowli klatkowej kur, a można dać ludziom możliwość zakupu jaj z wolnego wybiegu. Wolność wyboru uważam za jedną z większych wartości.
I, absurdalnie, ale wyobrażam sobie radykalnego wielbiciela Gai, który właśnie będzie lobbował za zwiększaniem powierzchni upraw i spożyciem mięsa, by szybciej doprowadzić do sytuacji gdy ludzkość szlag trafi i coś tam na zgliszczach zacznie rosnąć.
I jeszcze tylko, nie gnojówka jest problemem który pozostaje po kotlecie. Problemem jest ile ten przyszły kotlet musi spożyć zanim wyląduje na talerzu i to, że tą karmę skądś trzeba wziąć. Gnojówka użyta z głową nie zabija. Tylko właśnie użycia z głową wymaga.
_________________
Boże chroń mnie przed ludźmi wykształconymi ponad swoją inteligencję.
 
 
Martva 
Kylo Ren


Posty: 30898
Skąd: Kraków
Wysłany: 26 Grudnia 2014, 12:22   

konopia napisał/a
- Czy ktoś tutaj prowadzi krucjatę przeciw Martvie?
- Nie!
- Hm, ciekawe czemu...


Bo martvej się już nie chce. martva nie je mięsa od kilkunastu lat, etap chęci do dyskusji przechodziła w czasach, kiedy internet był na kartki, zna wszystkie za i przeciw, na ogół takimi rozmowami już rzyga, w internecie tylko czyta, a próby w realu na ogół ucina szybko i boleśnie (ku rozczarowaniu drugiej strony, dla której to często nowe i świeże). Co nie znaczy, że się nie zgadza z większością postów GGG i ihan, i nie dostaje wścieku na niektóre rzeczy, ale już nie reaguje pisemnie, za to co sobie pomyśli, to jej.

dalambert napisał/a
Martva jest śliczna,


:fp:
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.

skarby
szorty
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 13 Sierpnia 2016, 17:38   

Za dwa tygodnie z kawałkiem będą dwa lata, odkąd przeszedłem na wegetarianizm. Krótki raport dla zainteresowanych:

1. w ciągu tego czasu dwukrotnie próbowałem przejść na weganizm, ale w obu przypadkach skończyło się dużą utratą wagi, osłabieniem i złym samopoczuciem, więc wróciłem do umiarkowanego (niecodziennego) spożycia nabiału;

2. kilka razy, w sytuacjach nietypowych lub kryzysowych zjadłem wołowinę i kurczaka - np. w trakcie lotu, gdzie nie było możliwości zamówienia dania wegetariańskiego, głód mnie zżerał, a posiłek by się inaczej zmarnował;

3. trzymam się zasady, że tylko w sytuacjach towarzyskich (np. ważna kolacja, wesele, itd.) lub innych wyjątkowych (np. podróż) będę pozwalał sobie na umiarkowane jedzenie ryb i owoców morza,gdyby dieta ściśle wegetariańska wiązała się z nadmiernymi kłopotami (np. odmowa skosztowania przygotowanej przez kogoś specjalnej potrawy, przeciągająca się włóczęga w poszukiwaniu opcji wegetariańskiej, itd.)

4. zero wieprzowiny.

Podsumowanie: da się. Tym, co słysząc o wegetarianiźmie szermują słowem na h*, powiem, że i tak w ciągu tych całych dwóch lat skonsumowałem zapewne nie więcej produktów pochodzących z tkanek zabitych zwierząt, niż niegdyś w ciągu miesiąca. Gardłowanie, że wegetarianizm/weganizm musi koniecznie być stuprocentowy, niczym jakaś dogmatyczna religia, jest niemądre, złośliwe, i kontrproduktywne. W obecnych warunkach taka skrajna dieta byłaby niewykonalna dla większości, czyli nie rozwiązałaby problemów zdrowotnych, ekologicznych i etycznych związanych z nadmierną konsumpcją mięsa. Bardziej efektywne jest pragmatyczne dążenie do znaczącego zmniejszenia konsumpcji mięsa, a to się spokojnie i przyjemnie da zrobić w warunkach codziennego wegetarianizmu z wyjątkami na specjalne okazje.

NB, polecam The Way We Eat: Why Our Food Choices Matter Petera Singera i Jim Masona.


*synonim: obłuda
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
ihan 
iHan Solo


Posty: 8631
Skąd: Tarnów-Kraków
Wysłany: 13 Sierpnia 2016, 18:41   

O, GGG, jak miło cię czytać. Mam chyba podobną postawę. Gdy gotuję sama nie używam mięsa. Gdy idę do knajpy, nie zamawiam mięsa. Jeśli jem u kogoś, staram się nie zdziwiać. Ba, zdarzyło mi się w tym roku jeść żołądki drobiowe, nie był to mój ulubiony posiłek. Swoją drogą fascynujące, znajomy facet narzeka, że mu żona tylko mięso i mięso gotuje (fakt, jedzą mięso codziennie), ale jak zrobiłam jarmuż, to mu przez gardło nie przeszedł. Ja żołądki przeżyłam i nie narzekałam, taka dzielna jestem. Nie znoszę gotować, uważam, że jak ktoś mnie częstuje powinnam docenić, choć tak, przykro mi, że kogoś nie obchodzi co jadam. Ale to, że mi przykro, to mój problem. Myślałam o weganizmie, lepiej bym się z tym czuła po prostu, w zasadzie jeśli przerzucę się na tofu i hummus do chleba to jedyny nabiał jaki konsumuję, to będzie mleko do kawy. Szkoda tylko, że mleka roślinne w sklepach, w których kupuje są tylko w litrowych opakowaniach, a ja w życiu litra mleka nie zużyję. Martwi mnie też konieczność suplementacji B12. W zasadzie przez 10 miesięcy w roku nie jem mięsa (powiedzmy wakacyjnie mi się zdarza, że jem "na chałupach"), z nabiału mleka tyle co do kawy, jeden serek bieluch i jeden capri (dodaję do sałatki na obiad) na tydzień mi schodzi i czasem jakieś 10-15 dkg żółtego typu old amsterdam, ale to nie w każdym tygodniu. Jajek w zasadzie nie zużywam, może z 12 w roku. Więc przejście na weganizm pewnie nie byłoby dla mnie specjalnie bolesne (tylko ta suplementacja!). Schudnąć od tego na pewno nie schudnę, bo od ponad dwóch lat jem poniżej 1000 kcal (średnio, bo jakieś szaleństwa typu ciastka mi się zdarzają) i do mojej optymalnej wagi wciąż powinnam jakieś 6 kilo zgubić. Z drugiej strony tak zdrowych włosów dawno nie miałam. Znaczy żadnych niedoborów nie mam, raczej nadmiary. :mrgreen:

edit: literówki
_________________
Boże chroń mnie przed ludźmi wykształconymi ponad swoją inteligencję.
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 13 Sierpnia 2016, 18:54   

ihan, no i super.

Tofu fajne jest, dziś na obiad zamarynowałem w sosie sojowym, usmażyłem, wrzuciłem talerz pokrojonych warzyw, poddusiłem chwilę z sosem czili, rewela.

Suplementacja dla mnie osobiście problemem nie jest, tabletki codziennie i tak muszę brać, więc dorzucić profilaktyczne B12 łatwo.
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
ihan 
iHan Solo


Posty: 8631
Skąd: Tarnów-Kraków
Wysłany: 13 Sierpnia 2016, 19:03   

Tylko z tego co zaufani weganie piszą B12 aptekowe trochę słabe i trzeba by zamawiać z netu, a ja cholernie boję się nie aptekowych tabletek. Takie moje małe demony. Z drugiej strony teraz nie suplementuję i żyje, więc pewnie żyłabym dalej.
_________________
Boże chroń mnie przed ludźmi wykształconymi ponad swoją inteligencję.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 13 Sierpnia 2016, 20:05   

Gustaw G.Garuga napisał/a
: da się
w sumie żadne odkrycie, ale koresponduje z nim nierozerwalnie, równie lakoniczne, po co?
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
May 
Toy


Posty: 1258
Skąd: 7 mil od Avalonu
Wysłany: 20 Sierpnia 2016, 18:34   

GGG, jak dojdziesz do mojego wege stazu (25+ lat) to porozmawiamy :)

Da sie, jak najbardziej :)

Fidel-F2, bo nie kazdy ma dostep do miesa z hodowli ekologicznej, a jak moj miesozerny malzonek obejrzal kilka programow o stosowaniu antybiotykow i innych syfow w hodowli przemyslowej, to przestal protestowac jak nasza latorosl oznajmila, ze tez zostanie wege. Sam tez znacznie ograniczyl i jednak staramy sie mu kupowac free range - zwlaszcza w przypadku wieprzowiny (tak, w UK swinie rowniez trzyma sie caly rok na pastwiskach, mieso jest co prawda duzo drozsze, ale przy ograniczeniu ilosci mozna postawic na jakosc)
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 20 Sierpnia 2016, 18:54   

Życie to pasmo wyborów.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
ihan 
iHan Solo


Posty: 8631
Skąd: Tarnów-Kraków
Wysłany: 20 Sierpnia 2016, 19:13   

Więc dlaczego tyle uwagi poświęcasz cudzym?
_________________
Boże chroń mnie przed ludźmi wykształconymi ponad swoją inteligencję.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 20 Sierpnia 2016, 19:20   

Przyganiał
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
ihan 
iHan Solo


Posty: 8631
Skąd: Tarnów-Kraków
Wysłany: 20 Sierpnia 2016, 19:21   

Do usług :mrgreen:
_________________
Boże chroń mnie przed ludźmi wykształconymi ponad swoją inteligencję.
 
 
Martva 
Kylo Ren


Posty: 30898
Skąd: Kraków
Wysłany: 21 Grudnia 2016, 15:00   

Poczytałam dziś o zmianach prawnych dotyczących wycinania drzew i mnie zmroziło. Nie wydaje mi się żeby jakość powietrza w krk miała cień szansy na poprawę w takich warunkach :(
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.

skarby
szorty
 
 
Martva 
Kylo Ren


Posty: 30898
Skąd: Kraków
Wysłany: 27 Grudnia 2016, 14:59   

_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.

skarby
szorty
 
 
Luc du Lac 
Cynglarz

Posty: 4924
Skąd: Wrocław
Wysłany: 8 Stycznia 2017, 20:13   

W sumie to i o religii i o ekologii

http://warszawskagazeta.p...ykanskie-zrodla
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group