Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Mulderyzmy czyli dialogi nie z tej ziemi...
Autor Wiadomość
Logan 
Paskud


Posty: 928
Skąd: Kraków
Wysłany: 22 Października 2005, 16:08   Mulderyzmy czyli dialogi nie z tej ziemi...

Mulder: Mogę ci postawić drinka?
Scully: Mulder, jest druga po południu.
Mulder: Innych to nie powstrzymuje.

Scully: Mógłbyś mu pokazać zdjęcie latającego cheesburgera, a on by cię zapewniał, że coś takiego widział.

Scully: Boże, Mulder, to śmierdzi jak... To chyba żółć.
Mulder: Powiesz mi, jak zdjąć to świństwo z palców, zanim stracę kamienną twarz?

Scully: Nie trzeba zrażać do siebie miejscowej policji.
Mulder: Jestem super-układny.
Scully: Możemy potrzebować jego pomocy.
Mulder: Kupię mu ciasto.

Scully: Oni są z NSA.
Mulder: Jak ośmioletni chłopiec może zagrażać bezpieczeństwu narodowemu? A mówią, że to ja jestem paranoikiem.

Scully: To coś wszamało czyjąś rękę! Trudno nazwać takie zachowanie postawą obronną.

Scully: Wcale się nie dziwię, że wzięli cię za włóczęgę.
Mulder Będziesz mnie besztać, czy pójdziemy na śniadanie?
Scully: Ja płacę, czy wyżebrałeś jakieś drobne?

Scully: Prokurator generalny chce wiedzieć, co się dzieje.
Mulder: Powiedz mu, że uciekł nam neandrtalczyk.

Mulder: Albo ona, albo duchy.
Scully (śpiewając): Sąąą wszęęędzieee.

Mulder: Wiesz jak trudno sfingować własną śmierć? Jeszcze nikomu poza Elvisem się to nie udało.

Mulder: Zanim cokolwiek zdecydujecie, przypominam, że jesteśmy na Arktyce. (gdy musiał się rozebrać do naga)

Scully: To ponad cztery litry krwi.
Mulder: Można powiedzieć, że facet ganiał o suchym baku.

Mulder: ...jedną uprowadzono.
Scully: Porwano.
Mulder: Kartofel to ziemniak.

Scully: Cały dzień w sądzie. Zapomniałam już jak to jest.
Mulder: To jeden z luksusów związanych ze ściganiem kosmitów i mutantów. Rzadko kiedy jest okazja postawić im zarzuty.

Scully: Drzwi są otwarte.
Mulder: Dziwne. Jestem pewien, że je zamykałem.
Scully: Pewnie kosmici.

Mulder: Po prostu kolega stanął po stronie koleżanki.
Scully: Stanął tylko kolega?

Scully: Czy Boggs się przyznał?
Mulder: Nie, nie. Po trzech godzinach poprosiłem go, żeby przywołał duszę Jimmiego Hendrixa i zamówiłem "All Along The Watchtower". Facet nie żyje dwadzieścia lat, a nadal jest niezły.

Mulder: To Thomas Filips.
Scully: Brat Luly.
Mulder: Nie widać podobieństwa, bo oberwał w twarz z czterdziestki piątki. (tekst stulecia! - dop. Ciupakabra)

Scully: Błędne ogniki to gazy bagienne, wytwarzane przez rozkładające się szczątki organiczne, które ulegają samozapłonowi. Płoną na niebiesko.
Mulder: Mam takie coś, kiedy zjem hot doga...

Mulder: Wydaje mi się, że widziałem część tych ludzi na Woodstock.
Scully: Nigdy nie byłeś na Woodstock.
Mulder: Widziałem film.

Scully: Chodźmy porozmawiać z wielebnym.
Mulder: Poczekaj, zaraz wskrzeszą Elvisa.

Mężczyzna: Widział pan owada, który potrafiłby wnieść człowieka na drzewo?
Mulder: Pajączek Brzdączek.

XXXXXXX: Wolałbym sprawdzić, co się stało z ekipą.
Scully: Właśnie tego staramy się dowiedzieć.
XXXXXXX: Gapiąc się w pieniek?

Scully: Gdzie on teraz jest? Przeniesiono go?
Policjantka: Można to tak nazwać. Nie żyje od 9 lat.

Mulder: Jak się udało wesele?
Scully: Mam ci opowiedzieć jak panu młodemu film się urwał czy jak pies ugryzł perkusistę?

Deep Throat: Kończysz pracę, Mulder?
Mulder: Mama każe wracać mi przed zmrokiem.

Policjant (o zwłokach): Co mamy z tym zrobić?
Mulder: Zapakujcie do worka i prześlijcie na adres zastępcy dyrektora Skinnera.

Scully: Mulder, słyszałam, że popieściliście się ze Skinnerem.

Mulder: Chyba nie opowiesz mi obrzydliwej historii o steku?
Scully: Wiesz ile bakterii jest na zwykłym steku?
Mulder: Narzędziem zbrodni była polędwiczka?

Mulder: Nie wiem komu powiedziałaś o naszej rozmowie, ale wolałbym, żebyś nie organizowała mi kampanii poparcia.

Mulder: ...to mogłoby wykazać zależność z przypadkami w wielu sprawach dotyczących porwań przez UFO.
Scully: Zastanawiałam się kiedy do dojdziesz do tego.

Frohike: A gdzie twoja mała przyjaciółka?
Mulder: Nie przyszła. Bała się twoich napadów czułości.
Frohike: Niezła szprycha.
Mulder: Tacy jak ty przynoszą wstyd zboczeńcom.

Krycek: Zapłaciłem za taksówkę. Nie lubię, kiedy puszcza się mnie kantem.
Mulder: Przepraszam, jeśli cię zraniłem.

Krycek: Wiesz, w akademii niektórzy żartowali z ciebie.
Mulder: Hej, przestań, chyba nie chcesz zranić moich uczuć?

Krycek: Jedyną operacją jaką przeszedł było wycięcie wyrostka.
Mulder: Chyba nie usuwali mu go przez szyję?

Krycek: Departament transportu szacuje, że 190 000 wypadków samochodowych co roku spowodowanych jest przez ludzi, którzy zasnęli za kierownicą.
Mulder: Obliczyli ilu ludzi uśpiły ich statystyki?

Langly: Wpadnij w sobotę wieczorem, będziemy szukać nieścisłości naukowych w programie Earth 2.
Mulder: Nie mogę, mam pranie.

Skinner: Wezwałem was, bo doszły mnie słuchy o wczorajszym zajściu w szpitalu.
Mulder: Chodzi o ząb znaleziony w galaretce?

Mellisa Scully: Dlaczego tu jest tak ciemno?
Mulder: Ponieważ nie ma światła.

Mulder: Chciałbym wiedzieć dlaczego policjantka pojechała do Rhode Island i bez żadnego powodu wykopała kości człowieka, który zaginął 50 lat temu. Oczywiście jeżeli nie było tam znaku “Kopcie Tutaj”...

Scully: Nie ma tu nic niezwykłego... (z nieba zaczynają spadać żaby)
Mulder: Lunch?
Scully: Mulder... Żaby spadły z nieba...
Mulder: No co? Spadochrony im się nie otworzyły.

(Scully i Mulder kopią w ziemi. Nadchodzi szeryf - właściciel posesji)
Szeryf: Można wiedzieć co tu robicie?
Mulder: Ekshumujemy pana ziemniaczka.

Cyrkowiec: ...ukazała mi się przyszłość i wtedy zobaczyłem jego... (wskazuje na Muldera) ...jak można tak wyglądać?!


Krycek: Pytałeś o Scully?
Mulder: Tak.
Krycek: Co powiedział?
Mulder: Zaczął gwizdać “Schody do nieba”.

Mulder: Cokolwiek było w tym magnetowidzie, to na pewno nie moja taśma.
Scully: Świetnie. Odłożyłam ją do szuflady, razem z resztą NIE TWOICH kaset.

wszyscy pamiętają, jaki rodzaj porn.... ekm, taśm wideo lubił oglądać Mulder, prawda? ;)

Mulder: Filateliści zbierają znaczki, a fetyszyści włosy i paznokcie.
Scully: To niesamowite.
Mulder: Masz rację. Sam nigdy nie mogłem zrozumieć, jak można zbierać znaczki.

Mulder: Jak było w operze?
X: Doskonale, spałem jak zabity.

Mulder: Mówił ci ktoś, że jesteś fotogeniczny?
Frohike: Tak, gliniarze na demonstracji.

Cyrkowiec: Wie pan, że studiując, można opanować sztukę wciągania jąder do brzucha?
Mulder: Jestem w tym mistrzem.

Scully: Więźniowie uciekli w wózkach na pranie.
Mulder: Strażnicy nie oglądali klasyki kina.

Mulder: Kto was goni?
Wolni Strzelcy: Tajna organizacja. Wyszkoleni mordercy.
Mulder: Znowu zniszczyliście książki z biblioteki?

Navaho: Sam musisz zakończyć ceremonię Błogosławionej Drogi. Przez cztery dni nie wolno ci pracować, zmieniać ubrania i myć się.
Mulder: Moje życie towarzyskie niewątpliwie na tym ucierpi.

Frohike: Niesamowite! Myśleliśmy, że jesteś już historią!
Mulder: Będziesz musiał poczekać jeszcze trochę na moją kolekcję video.

Scully: (do Muldera, który ogląda Playboya): Co, jeszcze tego nie czytałeś?
Mulder: Czytałem, kwietniowy numer jest najlepszy.

Jasnowidz (do Muldera): Musi pan wyjść! Wydziela pan złą energię!
Scully: Nigdzie nie można cię zabrać.

Mulder: Jak myślisz, co to jest?
Scully: Oliwa z oliwek? Pewnie uważasz, że to krew kosmity?
Mulder: Scully, kosmici nie mają krwi...

Scully: Mulder, zwykle zamawiasz inne taśmy...

Scully: Co to?
Mulder: Zgodnie z ogłoszeniem w magazynie, na które odpowiedziałem, jest to autentyczna sekcja zwłok kosmity.
Scully: Wydałeś na to pieniądze...?

Scully: Mulder, to nie trzyma się kupy. Po co japoński dyplomata miałby włamywać się do czyjegoś domu i dusić właściciela?
Mulder: Zacieśnia stosunki mędzynarodowe?

Wolny Strzelec: Soczewki niemieckie, technologia nasza, a zdjęcie wykonane z japońskiego satelity wystrzelonego z Ameryki Południowej.
Mulder: Niech żyje globalizacja.

Mulder: Powinnaś tu przyjechać.
Scully: Co się stało?
Mulder: Karaluchy mordują ludzi.

Scully: Myślę, że powstanie dzięki przypadkowi inteligencji tak złożonej jak naszej jest bardziej niezwykłe niż pojawienie się życia na Ziemi. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić pozaziemskiej cywilizacji, która nie chciałaby się z nami skontaktować. A poza tym co na to Darwin?
Mulder: Scully, co masz na sobie?


Scully: Ile wypiłeś?
Frohike (spogląda na opróżnioną flaszkę): Zbierasz butelki?

Scully: Co twój ojciec mógł tu robić?
Mulder: Nie wiem, nie zauważyłem nigdy, żeby nosił mundur górnika.

Mulder: Gdybyś po śmierci mogła wrócić i zemścić się na pięciu osobach, co być zrobiła?
Scully: Tylko pięciu?
Mulder: No przecież w tym roku pamiętałem o twoich urodzinach!

Mulder: Spójrz, Scully, światełko w tunelu...
(pojawia się Skinner)

Ktoś: Nawet morderca wierzy.
Mulder: A sąsiedzi się dziwią, że nie chodzę do kościoła.

Scully (w czasie sekcji): Mulder, możesz coś dla mnie zrobić? Powąchaj pana Owena.

Ktoś: Karaluchy pożerają ludzi żywcem!
Ktoś2: Wypiją z nas krew!

Mulder: Scully, nigdy nie przypuszczałem, że ci to powiem: Umyj się.

Mulder: Podobno wie pani z jakiego powodu ludzie się tak zachowują.
Wróżka: Z tego samego z jakiego mój pies od dwóch miesięcy dobiera się go grilla.

Scully: Dlaczego zawsze ty musisz prowadzić? Bo jesteś mężczyzną? Bo jesteś wielkim macho?
Mulder: Nigdy nie byłem pewien czy twoje małe stopy dosięgną pedałów.

Scully: Mogli by cię zrzucić na środku pustyni i powiedzieć "The truth is out there" (słynne powiedzonko Muldera - Ciupakabra), a ty poprosił byś o łopatę.

Mulder (sprawdza sprzęt - kamery itp.): Ciekawe czy odbiera kanał Playboya?

Mulder: Nie oglądałaś "Siedmiu wspaniałych"?
Scully: Ale co to znaczy?
Mulder: To znaczy, że wiem, co facet czytuje na sedesie.

Mulder: Pije napoje energetyczne z mango i kiwi. Teraz już wiemy, że mamy do czynienia z szaleńcem.

Mulder: Był trochę rozkojarzony.
Scully: Może się nie wyspał, bo ostatniej nocy zamordował Horninga.

Scully: Chcesz powiedzieć, że nie było żadnego morderstwa, a Horning został pożarty przez ducha mitycznego jaguara?
Mulder: Tak trzymaj, Scully.

Mulder: Policja coś znalazła.
Scully: Moonę?
Mulder: Nie, jej psa.
Scully: Nareszcie jakieś ciało.

Mulder: Chodzi o transmitację duszy do zwierzęcego ciała. Odbywa się to podczas ceremonii w czasie której piją jahe, aby przywołać duchy.
Scully: O czym mówimy? O nawiedzonym szczurze?
Mulder: Nie, szczury zginęły próbując przed czymś uciec. Przed czymś z kanałów.
Scully: Mulder, piłeś jahe?


Scully (podczas sekcji zwłok mężczyzny pozbawionego serca): To chyba ten facet z piosenki, co zostawił serce w San Francisco.

Policjant: 15 dnia 17 księżyca otwierają się bramy piekieł, na ziemię schodzą dusze potępieńców i grasują na ziemi (...) ale mnie bardziej przeraża wizja spłaty hipoteki.

Scully: Tym razem polujemy na duchy?
Mulder: A na kogo innego?

Scully: Na ciele miała liczne obrażenia, a część ubrań miała założone na lewą stronę lub tył na przód.
Josey Hung: Pamiętam niejeden taki poranek.

Scully: Teraz wiemy, że to nie kosmita bawił się w ginekologa, tylko chłopak, który nie bardzo wiedział, jak się zabrać do roboty.

Mulder: Widziałaś naszego kamerzystę?
Scully: Nie, ale ustaliłam tożsamość naszego kosmity. To major Robert Vallee

Scully: To detektyw Mayers. Znaleźli, kurde, twoje UFO.

Wojskowy: Nie wiem nawet, czy pan istnieje.
Mulder: Mogę o tym pana gorąco zapewnić.

Scully (po wysłuchaniu teorii Muldera): Nie rozumiem.
Mulder: Ja też nie.

Scully: W pochwie nie wykryto śladów nasienia, ale wystąpiła reakcja alergiczna na lateks.
Mulder: Przynajmniej uprawiali bezpieczny seks.

Scully: Właśnie sobie coś uświadomiłam.
Mulder: Że Quiqueck to dziwne imię dla psa?

Scully: Spójrz, setki kaset wideo.
Mulder: Jest coś fajnego? (;))

Mulder: Chodzi ci o związek między tym co obejrzał, co nagrał i co zrobił?
Scully (zdziwiona): No, ciebie to powinno zainteresować...

Scully (do wyraźnie niezainteresowanego Muldera): ...tymczasem odeszłam z FBI i zostałam komentatorem sportowym.

Szeryf: Szeryf Taylor.
Mulder: Ten z westernu?
Szeryf: To mój zastępca, Barney.
Mulder: Z Flinstonów?


Scully: Zajmowałam się w ten weekend moim bratankiem. Oglądał świnkę Babe piętnaście razy dziennie.
Mulder: A ludzie MNIE nazywają nawiedzonym!

Mulder: Wtedy było jak w raju: żadnych modemów, faxów, komórek...
Scully: Mulder, popadłbyś w schizofrenię, jeśli pozbawić cię komórki choćby na dwie minuty! ( znacie takich ludzi? Bo ja kilkudziesięciu :) - Ciupakabra )

Mulder (krzątając się wśród świń): Co byś o mnie pomyślała, gdybym ci powiedział, że to mnie podnieca?

Mulder: Wystarczy, że znajdziesz sobie faceta z idealnym kodem genetycznym, któremu nie będzie przeszkadzało życie w twoim cieniu i możesz zacząć produkcję małych Scullych.

Scully: A jak jest w twojej rodzinie?
Mulder: Oprócz drobnej wady wzroku i skłonności do porwań przez kosmitów rodzina Mulderów jest całkiem normalna.

Mulder (uzbrojony, w mieszkaniu morderców, zerka na podłogę): O NIE!!! (na podłodze leży gazeta z nagłówkiem "Elvis Presley nie żyje").

Mulder: Wygląda jak Michael Jackson po ostatniej operacji.

Pendrell: Nie poczekamy na Scully?
Mulder: Nie przyjdzie.
Pendrell (zawiedziony): Dlaczego????
Mulder: Ma randkę... Oddychaj, Pendrell... Z nieboszczykiem. Robi autopsję.

Mulder (zdruzgotany): Uciekł tym wózkiem. Nawet nie tknął galaretki!!!

Scully: ...więc roześlij list gończy za podejrzanym w wielkim czarnym kapeluszu.

Mulder (wskazując na miotłę): Patrz, Scully, poszlaka.

Policjant (do Skinnera): Doniesiono mi, że z pańskiego balkonu zwisa człowiek...

Mulder (do Kryceka): Zostawię uchylone okno, jeżeli nie wrócę w ciągu tygodnia, zadzwonię do Scully, żeby przyniosła ci trochę wody.

Mulder: Krąży plotka, że Issac Luria zmartwychwstał.
Sklepikarz: Co, znowu jakaś żydowska sztuczka?
Mulder: Jeden Żyd zrobił już taką sztuczkę dwa tysiące lat temu.


Scully: Dlaczego nie mam swojego biurka?
Mulder: Nie ma sprawy. Wstawimy tu drugie biurko. Nie będzie się gdzie ruszyć, ale zsuniemy je razem i będziemy mogli grać w okręty.

Mulder (zaglądając do schowka na trumnę w kostnicy): Przytulnie. Kto by chciał uciekać.

Mulder: Wspominałem już, że nie miał głowy?
Scully: Chyba nie twierdzisz, że korpus poszedł sobie na spacer?

Scully: Samochód jest zarejestrowany na jego matkę.
Mulder: Ciekawe czy wie, że jej samochodem rozbija się trup.

Mulder (przynosi Scully kwiaty): Dla ciebie. Ukradłem je facetowi ze złamaną nogą. Nie dogonił mnie.

Mulder: Więc jak się włamaliście?
Byers: Posłużyliśmy się wojskowym dekoderem.
Frohike: Odkupiliśmy go od Chińczyków.

Mulder (do Wolnych Strzelców): Załóżcie ciemne, seksowne ciuszki. Idziemy na akcję.

(posiadłość otaczają żołnierze)
Mulder: Sąsiedzi przyszli.

Scully: Od kiedy cię znam, nigdy nie pamiętałeś o moich urodzinach.
Mulder: Postanowiłem obchodzić je co cztery lata, w rok psa.

Mulder: Mam coś dla Ciebie.
Scully: Żartujesz?
Mulder: Coś co mi przypomina Ciebie.
Scully: Co? Implant?
Mulder: Dwa. Zrobiłem z nich kolczyki.

Agent: Jeśli któryś z nas znajdzie marsjańską broń lub zielona kupkę ufoludka, osobiście panu podziękujemy.

Właścicielka motelu: Ubezpieczenie nie pokryje tych zniszczeń!
Mulder: A miała pani klauzulę o działalności istot pozaziemskich?

Nurek: Nurkował pan na tej głębokości?
Mulder: Raczej nie.
Nurek: Jakie ma pan doświadczenie?
Mulder: Wyłowiłem raz monetę z dna basenu.

Mulder: Powiedział im kiedy, gdzie i jak umrą.
Scully: Jak był ubrany? W długi, czarny płaszcz i kosę?

Scully: To już piąte dziecko, które urodziło się z ogonkiem.
Mulder: No, stanowczo za dużo jak na piętnastotysięczne miasteczko!

Mulder: Wiesz gdzie ona jest?
Scully: W szpitalu psychiatrycznym.
Mulder: Cóż, poszedłbym z Tobą, ale boję się, że mnie tam zamkną.


Na pustyni - szeryf poszedł do biura po jakiś faks, długo nie wraca. Mulder wchodzi do biura i widzi szeryfa z nogami na stole i popijającego colę.
Mulder: Gdzie jest ten faks?
Szeryf: A magiczne słowo?
Mulder: FBI.

Mulder: Znalazłem bombę. Jest w automacie na napoje.
Scully: Akurat ci uwierzę...
Mulder: 14:59, 14:58, 14:57, 14:56... Dostrzegasz w tym jakiś schemat?

Kobieta: Ojciec dziecka jest z innej planety.
Mulder: To kosmita...?
Kobieta: Nie, jest tylko z innej planety, to Luke Skywalker, jeden z rycerzy Jedi.
Scully: Miał świetlny miecz?
Kobieta: Nie, zapomniał go.
Scully: Ile razy oglądalaś "Gwiezdne Wojny"?
Kobieta: 368. Do wakacji dobiję 400.

Kobieta: Od lat nie spałam z mężczyzną! (Do męża) Ciebie nie liczę, tłumoku!

Mulder: Jak on to zrobił?
Scully: Tak samo jak ptaszki i pszczółki.

Scully: W jaki sposób zostały zapłodnione twoją spermą?
Eddie: Jaka pani romantyczna...

Skinner: Kto pisał raport?
Fałszywy Mulder (z głupkowatym uśmieszkiem): Ja!
Skinner: Jest błąd w wyrazie Federalne Biuro Śledcze.
Fałszywy Mulder: Literówka.
Skinner: Dwa razy ten sam.

Scully: Ślady wskazują, że wszystko mogło odbyć się inaczej.
Mulder: Balowałem z parą staruszków?

Scully: Jakie były jago ostatnie słowa, zanim wyszedł?
Doktor Goldstein: Że idzie wypędzić demona.

Frohike (w areszcie do Langly’ego): Ciebie pierwszego zhandlujemy za paczkę papierosów, blondasku.

Policjant znajduje nagiego, naćpanego Muldera.
Mulder: Oni tu są!!! ONI TU SĄ!!!
Policjant: Jest jeszcze agent, który lubi się rozbierać i gadać o ufoludkach.

Susan Modesky: Biblia hotelowa. Kto ją tu umieścił?
Langly (wtedy jeszcze niedowierzając): Rząd...?

Byers: Chcesz prawdy?
Mulder: Tak. Chcę.
Byers: Usiądź, to może trochę potrwać. Prawda jest taka... nikt z nas nie jest bezpieczny. Sekretni współpracownicy rządu chcą przejąć kontrolę nad nami i naszym życiem.
Mulder: Co?!
Frohike: Opowiedz mu o hotelowych bibliach!

Scully: Co robisz? Dlaczego siedzisz po ciemku w mojej sypialni?
Mulder: W moim mieszkaniu był taki tłok, że nie mogłem zasnąć.

Michael Kritschgau: Wiesz co to jest? To daje ci wstęp na czwarty poziom!
Mulder: To znaczy, że mam dostęp do kantyny oficerskiej?

Skinner: Żwawo się pan porusza jak na nieboszczyka.

Scully: Ktoś cię zobaczy.
Mulder: Nie szkodzi. Już oficjalnie zmartwychwstałem.


Mulder (do Palacza): Proszę, powiedz, że przyszedłeś tu z powodu ostrego bólu w klatce piersiowej.

Mulder: Niech ojczulek zmówi kilka Zdrowyś Mulderów za mnie.

Mulder: Mam teczkę o człowieku - ćmie.
Scully: Pewnie obok teczki z karaluchem, który pożarł Cincinnati.
Mulder: Nie, karaluch jest pod K, a człowiek - ćma pod C.

Mulder: Kiedy byłaś mała, to z którą postacią się identyfikowałaś: z Wilmą czy Betty?
Scully: Z biustem Betty.
Mulder: Ja też...

Mulder (noc, środek lasu): Skocz do sklepu po zapałki.
Scully: Zostawiłam portfel w samochodzie.

Policjant (znudzony): Proszę, proszę, agentka Scully. Minęły już ile? Cztery godziny? Zaczynałem się martwić.

Mulder: Może już czas, żebym uruchomił własną gorącą linię?

Scully: Mulder, czy istnieje coś, w co nie wierzysz?

Mulder: Dobra. Wyświadcz mi przysługę, Scully. Zadzwoń, kiedy uznasz, że odzyskałem rozum.

Mulder: Nie sądzę, żeby to był akt okradzenia grobu.
Scully: Nie, to my robimy.

Scully: Dowodów na rzucenie uroku, czarnej magii czy szamanizmu, Wicca czy jakiegokolwiek śladu praktyk pogańskich. Kart, krwawych kamieni czy znaków hexadecymalnych lub jakichś stołów rytualnych powiązanych z kultem, Santeria, Voudom, Macumba lub jakąś wyższą lub pomniejszą magią?
Mulder: Scully?
Scully: Tak?
Mulder: Wyjdź za mnie.

Scully: Liczyłam na coś bardziej pomocnego.
Mulder: Poszukaj jakiejś pani w szpiczastym kapeluszu, latającej na miotle.

(te dwa u góry pochodzą z "Chinga" - najlepszego odcinka X-Files, jaki w mojej skromnej opinii pojawił się. Scenariusz ponoć napisał sam S. King)

Scully: Wczoraj, kiedy przyszłam do biura byłeś charakterystycznie tryskający zdrowiem.
Mulder: Bo ty przyszłaś charakterystycznie mniej tryskająca zdrowiem.

Scully: To nie wampir.
Mulder: Dlaczego?
Scully: Bo one nie istnieją.

Mulder: Stare cmentarze to schronienia wampirów. Podobnie jak moczary, katakumby i stare zamczyska. Ale pozostałych nie macie.
Szeryf: Mieliśmy kiedyś moczary. Ale ci z Agencji Ochrony Środowiska kazali je nazywać "tereny podmokłe".(pamięta ktoś tego szeryfa z wadą zgryzu?)

Scully: Chyba nie muszę ci mówić, że wchodząc tu bez nakazu łamiemy prawo?
Mulder: Co mówiłaś?
Scully: Po co ja się wysilam?

Scully: Po prostu wmawiaj mu, że zostałeś odurzony.
Mulder: Przestaniesz wreszcie?
Scully: Nic ci to nie zaszkodzi.
Mulder: Przestań.
Skinner: Proszę do biura agencie Mulder.
Mulder(podrywając się z miejsca): Zostałem odurzony!

Krycek: Tracisz formę, Mulder. Powaliłem cię jedną ręką.
Mulder: Tak jak walisz konia? (Krycek odbezpiecza pistolet) Jeśli to miały być moje ostatnie słowa, mogę wymyślić coś lepszego.





Znalezione na Joe Monster Org.
_________________
Życie to chytra sztuka! Jak tylko masz wszystkie karty w ręku, zaczyna grać z tobą w szachy...
 
 
GAndrel 
Admirał Ackbar

Posty: 2486
Skąd: Wrocław
Wysłany: 22 Października 2005, 17:56   

Jak tak czytam te cytaty to zaczynam żałować, że X Files przestałem oglądać. ;)
_________________
GAndrel
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 22 Października 2005, 18:24   

Joe Monster rulezz :) A XFilest jest genialne. Odcinki stawaly się z czasem nudne i lekko wtórne, ale i tak świetnie sie je oglądało.
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 22 Października 2005, 19:43   

Teraz leci w TV spin-oof o tych wolnych strzelcach. BTW w pierwszym odcinku było o spisku z rozbicielm samolotu o WTC (odcinek z marca 2001:-)
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 23 Października 2005, 09:20   

Hehe.. przewidujący scenarzyści :)
A ten spin off to już zupełnie nie to samo, gorsze i jakieś takie.. popłuczyny, jak to określiłes w innym temacie :)
 
 
Logan 
Paskud


Posty: 928
Skąd: Kraków
Wysłany: 25 Października 2005, 19:17   

Mulder (patrząc na zwłoki): O, mam takie same spodnie.

Mulder: Ona coś widziała, choć nie oczami.
Scully: A jak, miała radar?

Scully: Ten palec trzeba nastawić. Musi cię bardzo boleć.
Mulder: Zwłaszcza, gdy nim tak kręcisz.

Scully: Z jakiej agencji jesteście? [brak odpowiedzi] Z pewnością nie z Biura Informacji.

Mulder: Jeśli się nie odezwę do północy, nie zapomnijcie nakarmić moich rybek.

Mulder: Pewnie zaraz powiesz "a nie mówiłam?", ale musisz tu przyjechać.
Scully: A nie mówiłam?

Mulder (zamknięty w zakładzie psychiatrycznym): Pięć lat razem, Scully. Musiałaś wiedzieć, że to się tak skończy.

Facet: Ci kosmici nie są tacy jak ci z filmu "Faceci w Czerni".
Mulder: Nie widziałem tego filmu.
Facet: A, cholernie dobry film. (Dowcip stulecia! - dop. Ciupakabra)

Scully: Mulder, chcę ci tylko przypomnieć, że nie informując lokalnego wydziału policji naruszamy prawo stanowe i... Czy ja cię nudzę?

Mulder: Scully, co jeszcze mam zrobić? Chcesz, żeby ta istota przyszła i ugryzła cię w tyłek?

Mulder (bierze na palce jakąś maź): Wygląda organicznie.
Fowley: Może ktoś miał katar.

Facet: Świadkowie Jehowy?
Scully: Nie, Federalne Biuro Śledcze.
Mulder: Mamy też darmowe broszury.

Facet: Co to za nazwisko: "Mulder"? Żydowskie?
Mulder: Przykro mi z powodu twojej żony.
Facet: Jasne. Tobie i reszcie Żydów z FBI.
Mulder: A więc w imieniu międzynarodowej konspiracji żydowskiej informuję cię że kończy nam się paliwo.

Scully: Nic ci się nie stało?
Mulder: Cierpię na ostry brak komórki i muszę się wysiusiać.

Mulder (o Anglikach): Przez następne lata nie macie się czego wstydzić, no może z wyjątkiem Spice Girls.

Mulder: Pan też tam był! Był pan Niemcem!
Skinner: Tak, ja i mój piesek Toto.

Wolny Strzelec 1 (patrząc na majaczącego w szpitalu Muldera): Co oni mu dają?
Wolny Strzelec 2: Nie wiem, ale chcę to samo.

Mulder (chcąc udowodnić, że to on) Nazywasz się Dana Katherine Scully, numer twojej odznaki... cholera, nie pamiętam. Twoja matka ma na imię Margareth, a brat Billy Jr. Służy w marynarce, nienawidzi mnie. Ostatnio na lunch jadłaś mały kubełek jogurtu z dodatkiem pyłku pszczelego, bo uważasz że to zdrowo, choć tłumaczyłem ci, że jako naukowiec powinnaś wiedzieć, że to brednie.

Mulder (o Fletcherze, który wciąż był w jego ciele): Gdybym go zabił to będzie morderstwo czy samobójstwo?
Scully: Żadne z tych, bo ja zrobię to pierwsza.

Mulder: Scully, ta spadająca krowa została wymierzona we mnie!
Scully: Czy ten lekarz zbadał ci głowę?



Źródło: Joe Monster
_________________
Życie to chytra sztuka! Jak tylko masz wszystkie karty w ręku, zaczyna grać z tobą w szachy...
 
 
Max Bohdanowski 
Ojciec Nikitycza


Posty: 312
Skąd: Dniepropetrowsk
Wysłany: 31 Października 2005, 00:36   

A u nas taki kawal krazyl:

Scully: Mulder, obawiam sie ze we mnie jest obcy.
Mulder: Nie boj sie, Scully, to moj.
_________________
(\_/) My life is dead, but I not yet
(O.o) Pomagam Banniemu
(> <) w jego drodze ku dominacji Swiatowej
 
 
Logan 
Paskud


Posty: 928
Skąd: Kraków
Wysłany: 31 Października 2005, 19:28   

Scully: Mulder, słyszysz wycie psa na wrzosowisku...?
Mulder: Nie, to mi się wypsnęło.

Mulder (przy papierkowej robocie): Jak dobrze pójdzie, awansujemy do czyszczenia kibli.
Scully: Kersh mnie wezwał. Samą.
Mulder: Nie zapomnij wziąć ze sobą szczotki.

Scully: Miałeś rację. To jest sprawa z archiwum X.
Mulder: Trudno się dziwić, skoro twój podejrzany ma 149 lat.
Scully: Mulder, wiesz, co to oznacza?
Mulder: Dużo świeczek na torcie.

Japończyk: I hing!!! Moko!!! Cing ciang ciong...!!!
Mulder: Tobie też!

Mulder: Ma pan ciekawych przyjaciół.
Palacz: A ty lubisz damską bieliznę.

Scully: Kot? A skąd w pralce wziął się kot?
Mulder: Może brał kąpiel, kiedy już zabił okna deskami.

Mulder: Mam uczucie deja viu. Chyba już to przeżyłem.
Scully: Możliwe. Ostro piłeś na studiach?

Mulder: Mówimy o psie, który nie ma psich cech.
Scully: I zaciera ślady...?
Mulder: Zasłużyłaś na kość.

Mulder: Czytałem jej książki.
Scully: “W ciele wilka”, “Psy nie kłamią”, “Lepsi niż ludzie”... Lepsi niż ludzie?
Mulder: Chyba nie jest zbyt towarzyska.

Scully: Dlaczego mnie tu ściągnąłeś i przykułeś do krzesła...? Tu nie zobaczę Detweile’a!
Mulder: On tu wróci. Zabije lekarza, żeby upewnić się o swej dominacji.
Scully: I co z tego? Przyjdzie tu i obsika narożniki?

Scully: Może to samozapłon?
Mulder: Muszę to zapisać w pamiętniku: Dzisiaj moje serce zabiło szybciej, kiedy agentka Dana Scully sama zasugerowała samozapłon...

Scully: Powinniśmy aresztować Davida Coperfielda?
Mulder: Tak, ale nie za to.

Langly: A jeżeli oni coś mu zrobili?
Scully(z powątpiewaniem): Jacy oni?
Langly: No wiesz... Oni...

Scully: Wspominałeś, że znajdziemy ciało. Zamierzasz dotrzymać słowa?


Źródło: Joe Monster
_________________
Życie to chytra sztuka! Jak tylko masz wszystkie karty w ręku, zaczyna grać z tobą w szachy...
 
 
Logan 
Paskud


Posty: 928
Skąd: Kraków
Wysłany: 8 Listopada 2005, 20:02   

Palacz: (do przykutego do łóżka Muldera) Rozliczyłeś się już z Bogiem, ze mną, z urzędem podatkowym i z FBI. Wstań i pójdź ze mną!
Mulder: Ja umieram idioto, gdybym mógł wstać, dałbym ci w mordę!

Palacz: Czym mogę cię jeszcze zaskoczyć? Może czekasz, aż wyrosną mi kły wampira?

Mulder: Popatrz. Czy to nie krew?
Scully: Tak wygląda...
Mulder: A to? Czy to może nie tkanka mózgowa?
Scully: Nie, to raczej mielony...

Scully: To ty rozpuszczasz plotki?
Mulder: Nie, a słyszałaś jakieś dobre?

Mulder: Tam z tyłu znajdziesz duży, soczysty odcisk.

Mulder: Facet spadł z wysokości trzydziestego piętra plus głębokość tego szybu.
Scully: Auć!
Mulder: Na pewno tak powiedział, kiedy wstał, otrzepał się i poszedł do domu.

Mulder: A co, jeśli ten mężczyzna posiadł jakieś specjalne zdolności? Jakieś genetyczne predyspozycje do szybkiego uzdrowienia, czy też regeneracji tkanek?
Scully: Więc pytasz, czy przypadkiem nie szukamy Kojota Willusia?

Tony: Wszystko jest w moim oświadczeniu.
Mulder: Ale jesteśmy starzy i głupi, więc bądź wyrozumiały. (co on, kurde, przed komisja śledcza zeznawał? - dop. Ciupakabra)

Tony (do Scully): Kiedyś to musiała być z pani niezła laska.
Scully (po chwili): "Laska"...?
Mulder: Kiedyś.

Maleeni: Państwo...?
Mulder: AGENCI.

Mulder (o sobie): Wielki Muldini...

Mulder: Oto portfel wielkiego Maleeniego.
Scully: Wyjąłeś mu go z kieszeni?
Mulder: Nie, z policyjnej przechowalni.

(Mulder i Scully wchodzą do drewnianej chatki)
Mulder: Gdzie jest kontakt?
Scully: Najbliższy? Jakieś 10 mil stąd.

(Muldera i Scully otaczają węże)
Mulder: Czy mógłby wielebny coś z nimi zrobić?
Wielebny: Nie macie się czego bać, jeśli jesteście bez grzechu.
Mulder: Na wszelki wypadek potrzebujemy pomocy.

Harold Piller: Weźmiemy się za ręce.
Scully: Słucham?
Harold Piller: Spróbuję przywołać ich do tego domu.
Scully: (sarkastycznie): Aha. Seans spirytystyczny. Nie bawiłam się w to od szkoły średniej.
Mulder: Potem pobawimy się w ciuciubabkę.

Policjantka (podejrzliwie, po wysłuchaniu teorii Muldera o wilkołaku): Mogę zobaczyć tę legitymację...?

Policjant: Trudno robić karierę w policji kiedy wszyscy mają cię za czubka.
Mulder: Wiem coś o tym.

(te dwa to z X-Cops - chyba najbardziej oryginalnego odcinka X-Files i jednoczesnie jednego z najlepszych)

Mulder: Musisz przyznać, że to fantastyczny kawał techniki.
Scully: Tak, zmarnowany na głupią grę.
Mulder: Głupią?
Scully: Przebieranie się za wojowników żeby bawić się w futurystyczną wersję kowbojów i Indian. Co za przygłup podnieca się czymś takim?
(Mulder uśmiecha się radośnie)

Mulder: Przeczytano jej prawa?
Policjant: Z pięćset razy.

Jade Blue Afterglow: Wszyscy się z mojego powodu podniecają.
Scully: Ale nie ja, panno...
Mulder: Afteeerglooow
Jade Blue Afterglow: Za to ten z wykrywaczem metalu...


Źródło: Joe Monster
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 13 Listopada 2005, 06:34   

Chyba rozejrzę się za X-Files na DVD!
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
Kaxi 
Luke Skywalker


Posty: 219
Skąd: Wrocław
Wysłany: 13 Listopada 2005, 10:57   

Wszystkie sezony wyniosą Cię najmniej 700zł, a może nawet 1100zł. Wiem, bo też chciałem. Ale chyba na razie dam sobie spokój, poczekam na lepsze czasy 8) W końcu literaturę też trzeba za coś kupować.
_________________
WWW.OPOWIADANIA.0.PL - short stories i muzyka w jednym
 
 
 
bardzo_czarny_kot 
Jaskier


Posty: 78
Skąd: znikąd
Wysłany: 13 Listopada 2005, 15:30   

Czytając te teksty żałuję, że nigdy "X Files" nie oglądałam. Nigdy mnie do tego nie ciągnęło... Teraz zaczęło :D
_________________
Prawdziwe koty nie potrzebują imion. Ale często są imionami nazywane. Aarghwynochastądtydraniu świetnie się nadaje.
 
 
 
Gustaw G.Garuga 
Bakałarz

Posty: 6179
Skąd: Kanton
Wysłany: 14 Listopada 2005, 03:26   

Kaxi napisał/a
Wszystkie sezony wyniosą Cię najmniej 700zł, a może nawet 1100zł. Wiem, bo też chciałem. Ale chyba na razie dam sobie spokój, poczekam na lepsze czasy 8) W końcu literaturę też trzeba za coś kupować.

Na szczęście jestem teraz za siódmą górą i siódmą rzeką, a tu DVD są po 3 złote :D Nie, żebym popierał piractwo, ale oryginalnych płytek tu po prostu nie ma :shock:
bardzo_czarny_kot napisał/a
Czytając te teksty żałuję, że nigdy X Files nie oglądałam. Nigdy mnie do tego nie ciągnęło... Teraz zaczęło

Trochę się spóźniłeś, bo nawet jak w TV rzucą znów powtórki, to o takiej porze, że Boże uchowaj :( No i do nadrobienia masz coś chyba ze sto kilkadziesiąt odcinków. Właśnie - kręcili w końcu Archiwum X z innym aktorem w roli Muldera czy jak? Bo różne wieści krążyły, a ostatni sezon jaki puszczali w TV jakoś mi umknął :oops:
_________________
"Our life is a time of war and an interlude in a foreign land, and our fame thereafter, oblivion." Marcus Aurelius
 
 
sulka 
Indiana Jones


Posty: 421
Skąd: Kaczogród :/
Wysłany: 14 Listopada 2005, 22:53   

Gustaw G.Garuga napisał/a
Właśnie - kręcili w końcu Archiwum X z innym aktorem w roli Muldera czy jak? Bo różne wieści krążyły, a ostatni sezon jaki puszczali w TV jakoś mi umknął


:shock: Nieeee, chyba nie... Mulder zniknal na jakis czas i zamiast niego byl ten, no... jak mu tam... T1000 :wink: , ale pozniej wrocil i byl juz do konca.
_________________
That is not dead which can eternal lie,
Yet with strange æons even death may die.
 
 
Logan 
Paskud


Posty: 928
Skąd: Kraków
Wysłany: 15 Listopada 2005, 15:15   

Mulder: Jak myślisz, Scully? To jakiś sekretny kod? Tajemniczy znak? Anagram?
Scully: Myślę, że to niepoprawnie napisany wyraz "złodziej".

Scully: Kuru.
Mulder: Choroba spotykana w Afryce u plemion, których członkowie...
Scully: ...jedli mózgi swoich krewnych.
Mulder: Jednak mój dziadek nie był taki zły.

Mulder: Przyszliśmy w sprawie medycyny alternatywnej.
Sprzedawczyni: Dobrze trafiliście. Mam wielu klientów mających dość kas chorych.

Dozorca: To naprawdę cudowna dziewczyna. Inni lokatorzy są zadowoleni, że mieszka tu agentka FBI. Mają poczucie bezpieczeństwa.
Mulder: Wie pan ilu ludzi tu zginęło?
Dozorca: O tym wolimy nie mówić.

Scully: Nic na nią nie mamy, choć można by aresztować ją za ciuchy.

Mulder: Rozbite lustro też coś znaczy. Nie jestem pewien co, ale znaczy.

(rozmowa przez telefon)
Mulder: O, cześć Scully, jak leci?
Scully: Zepsuło się ogrzewanie i jest cholernie zimno.
Mulder: Auć. Tak mi przykro.
Scully: Na dodatek widziałam mnóstwo rzeczy, o których wolałabym zapomnieć.

(Mulder rozmawia przez telefon ze Scully czekając na obiad. Ellen podaje mu coś na talerzu)
Mulder(do Ellen): Nie, nie, dziękuję. Żadnych kaparów.
Scully (nie wiedząc o co chodzi): Przepraszam, co?
Mulder (przez telefon, szybko): Powiedziałem "Co za szalony kapral". Pogadamy później. I niech ciepło będzie z tobą.

Scully: Mam wyniki sekcji tej kobiety.
Mulder: I?
Scully: Rzeczywiście utonęła, ale nie w wyniku wchłonięcia ektoplazmy.

Mulder (do wyraźnie nie zainteresowanej Scully): ...3 lata później pojawiły się bardziej złożone formacje, jednocześnie na dwóch krańcach Anglii, z wzorem Mandelbrote’a pośrodku. W ’97 pojawiły się jeszcze bardziej złożone wzory. A ja nie mam na sobie spodni.

Daniel Waterson: Oho, przybywa huragan Scully...

Scully: To twoja latarka, Mulder, czy lubisz na mnie leżeć?

Scully: Powinniśmy mieć nakaz.
Wayne: Łamiemy tylko prawo, nic wielkiego.

Mulder: Prawda bywa dziwniejsza od fikcji.
Wayne: Za to fikcja jest szybsza i tańsza.

Wayne: A wy oboje jesteście szaleńcami. Ty bo wierzysz w to, w co wierzysz, a ty bo nie wierzysz w to, w co on wierzy.

Mulder: Co znalazłaś?
Scully: Ślady czerwonego wina i strychniny w żołądku Hoffmana.
Mulder: O kurcze, wzmocnione wino.

Scully: Denat był bardzo podobny do Hoffmana i miał przy sobie jego dowód.
Skinner: Scully, czy gdybym miał przy sobie torebkę Marlyn Monroe, znaczyłoby to, że spałem z Kennedym?

Hoffman: Pomyślałem wtedy, że albo zacznę studiować prawo, albo zostanę fałszerzem skandalizujących dokumentów religijnych.
Mulder: Pewnie każdy obiecujący młody człowiek się nad tym zastanawia.


Źródło: Joe Monster
_________________
Życie to chytra sztuka! Jak tylko masz wszystkie karty w ręku, zaczyna grać z tobą w szachy...
 
 
nasciturus 
Jaskier


Posty: 78
Skąd: U12 4:86:9
Wysłany: 22 Listopada 2005, 01:43   

genialne
_________________
nasciturus
nasciturus pro iam nato habetur, quotiens de commodis eius agitur

Klub Słaboskrótyznających - uważaj, jak piszesz!
 
 
Duke 
Darth Vader


Posty: 1628
Skąd: Poznań
Wysłany: 22 Listopada 2005, 08:12   

Scully: “Dziewiąta Planeta”?
Mulder: Tak. To nowa metoda śledcza. Ten film jest tak głupi i dziecinnie naiwny, że usypia moją krytyczną świadomość i uwalnia prawą półkulę mózgową, by mogła swobodnie i poetycko kojarzyć.
Scully: Ile...?
Mulder: Czterdzieści dwa.
Scully: Widziałeś ten film czterdzieści dwa razy...? Czy to cię nie martwi? Bo mnie martwi...

Shandling: Mogę cię o coś spytać, tak na poważnie?
Mulder: Pewnie.
Shandling: Zakładasz na lewą czy na prawą stronę?
Mulder: Nie rozumiem.
Shandling: Kiedy gram jakąś postać, muszę się w nią wczuć, ujrzeć od środka.
Mulder: Chyba w większości na lewą.
Shandling: W większości...?
Mulder: Przeważnie.
Mulder: Dlaczego ci, co wstają z grobów zawsze chcą skrzywdzić żyjących?
Scully: Dlatego, że tak naprawdę nikt nie może wstać z grobu. Duchy i zombie to tylko uosobienie naszych ukrytych kanibalistycznych i seksualnych obaw. Są tym, czym obawiamy się, że sami jesteśmy – bezmyślnymi automatami, które tylko jedzą i zabijają.
Mulder: Wszystko zepsułaś. Ale mam inną teorię: kiedy zombie chce zjeść człowieka, to tylko początek. Właśnie powstał z grobu, więc chce nadrobić wszystko, co go ominęło. Najpierw zjeść, potem napić się, a na końcu tańczyć i kochać się.
Scully: Rozumiem. Po prostu nigdy nie dajemy im szansy, by pokazać się z lepszej strony.

Skinner (dzwoni): Mam nadzieję, że w niczym nie przeszkadzam.
Mulder (siedzi w wannie): Nie, piszę raport
Skinner: Chciałem was przeprosić, że tak na was naskoczyłem.
Mulder: Doceniam to, Skinmen.
Skinner: Nie mów tak do mnie.
Mulder: Tak jest. Gdzie pan teraz jest?
Skinner: Pod tobą. (...) Biorę kąpiel.
Mulder: Może pan chwilę poczekać? (przełącza się na rozmowę ze Scully) Scully, Scully, Skinmen dzwoni do mnie z wanny!!!
Skinner: Wciąż cię słyszę.

Scully: Mulder, Tea Leone chyba się w tobie kocha.
Mulder: Jasne, już to widzę. Ona we mnie. Akurat.
Scully: Shandling też trochę na ciebie leci.
Mulder: Naprawdę?

"Mulder": W czym Skinner jest ode mnie lepszy?
"Scully": Ma większą latarkę.

Scully: Mulder, muszę ci się do czegoś przyznać. Kocham współproducenta Waltera Skinnera.
Mulder: Ja też.

Mulder: Niepalący pracownik koncernu tytoniowego. To tak jakby pracownik GM jeździł Fordem.

Skinner: Mam powiedzieć szefowi, że zabił go robak?

Mulder: Czy zauważył pan coś niezwykłego zeszłej nocy?
Facet: Mieszka tu Koreańczyk, który co wieczór przebiera się za Wonder Woman...

Scully: Jak się czujesz?
Mulder: Jakby mnie zaatakował odkurzacz.

Mulder: Pracowali razem od siedmiu lat, ale nic między nimi nie było, jeśli o tym myślisz.
Scully: Nawet mi przez myśl nie przeszło.
(zabójcza mina Muldera)

Mulder (po wysłuchaniu pomysłu Scully na poprowadzenie tego śledztwa): Nie myśl, że teraz ja będę robił sekcję.

Scully: Sądząc z twojej miny, rozwiązałeś już sprawę?

Mulder: Dodatkowo pan Saperstein miał mi pokazać kilka chwytów, bym w przyszłości nie obrywał tak często, jak teraz.

Mulder: Shalom Aleihem (“pokój z tobą”)
Saperstein: Tak. Twoja mama.

Scully: Szukam kogoś. Rozmawiał tutaj z pana pracownikiem, a teraz nie mogę się z nim skontaktować.
Właściciel ksero: Wysoki mężczyzna, ciemne włosy?
Scully: Tak.
Właściciel ksero: Był tu. Wyszedł.
Scully: A nie wie pan, dokąd poszedł?
Właściciel ksero: Nie mówił. Mogę jednak pani powiedzieć, że mamy aktualnie zniżkę: dwie kopie w cenie jednej.

Scully: Dzień dobry, jestem agentka specjalna z FBI.
Damphousse: Wcale nie taka specjalna!

Scully: W każdym razie, najprawdopodobniej to właśnie pan jest biologicznym ojcem. To bardzo ważne dla ich bezpieczeństwa, a także bezpieczeństwa innych ludzi, byśmy uzyskali jak najwięcej informacji o pańskim ojcu i matce, i o pańskim drzewie genealogicznym, co mogłoby wytłumaczyć dziwne wydarzenia, jakie powodują obie dziewczyny.
Damfuse: Wielki duży brzydki pies nalał na moje drzewo genealogiczne!


Źródło: Joe Monster
_________________
Cynizm i sarkazm mam w zakresie standardowych usług. Drobne złośliwosci dla stałych klientów gratis.
Mnie tez dopadl kryzys.. jem splesnialy ser, pije stare wino i jezdze autem bez dachu...
 
 
 
Logan 
Paskud


Posty: 928
Skąd: Kraków
Wysłany: 29 Listopada 2005, 09:44   

Scully: Mulder, gdzie byłeś?
Mulder (po wyjściu z kanału): Widziałem Kansas City od strony, którą miało szansę zobaczyć tylko kilku wybrańców.

Scully: Co się z tobą stało?
Mulder: Wessało mnie do kanału.

Scully: Gilmore stał tu, kiedy to się stało.
Mulder: Ja tu niczego nie czuję, a ty wciąż masz usta.

Scully: Te meble są piękne.
Mulder: Chciałabyś urządzić wyprzedaż garażową póki tu jesteśmy?

Mulder: Jesteś wyjątkowo złośliwa. Pewnie tak się dzieje, jak ktoś leży zawinięty w dywan przez pięć wieków.

Mulder: To życzenie musi być idealne. Nie dam ci pretekstu, by przywrócić Trzecią Rzeszę lub sprawić, by wszystkim ludziom oczy wyszły z orbit.
Dżina: O kurcze, jaka szkoda.

Scully: Dzwonił Skinner. Wszystko w porządku?
Mulder: Nie pamiętasz, żebyś zniknęła rano na godzinę?
Scully: Nie.
Mulder: To w porządku.
Mulder: Nie wierzę, że nie lubisz popcornu z masłem. To niepatriotyczne.

Scully: Caddyshack?
Mulder: To amerykańska klasyka.
Scully: Wszyscy faceci tak mówią.
Mulder: Jak ty mnie zaprosisz obejrzymy “Stalowe Magnolie”.

Oficer finansowy: To za dużo, jak na wydatki FBI.
Mulder: Możemy zamieszkać razem.

Mulder: Wydaje mi się, że jestem w sporych opałach.
Scully: Mulder, ile to już razy chcieli nas zamknąć?
Mulder: Ale nigdy jeszcze nie nasłali na nas rewidenta.

Scully: Co mu zrobiłeś?
Mulder: Zawęziłem mu zakres obowiązków.

Marita: Po to sprowadziłeś Kryceka, żeby się z nim zabawiać?

Skinner: Agencie Mulder.
Mulder: Jaką karę dostaniemy tym razem? Krzesło tortur czy 40 biczów? (po chwili) Wejdź, Walter. Usiądź sobie. To może być twoja ostatnia wycieczka do tych piwnicznych biur.

Skinner (w przypływie szczerości): Mógłbyś nawet przywieźć ze sobą latający talerz i sprawić, że obcy uściśnie sobie dłoń z prezydentem, ale... cały sens tkwi w tym agencie Mulder, że... oni po prostu cię nie lubią.

Krycek: Nadarza ci się wyjątkowa okazja.
Mulder: Tutaj czy chcesz wyjść na zewnątrz?

Doggett: Nie nosisz latarki?
Scully: Nigdy.

Scully: Sterczymy tu dziewięć godzin. Jemu grozi tylko samotność.

Doggett: O zjawiskach paranormalnych wiem tylko tyle, że mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus.

Scully: Chodzi o śluz. Przeglądałeś ostatnio wszystkie akta, więc może cos pamiętasz.
Doggett: Nie mam pamięci do śluzu, ale chętnie sprawdzę.

Mężczyzna: Musiało napadać do kanistra.
Scully: Tjaaa, bo tu często pada, jak to na pustyni.

Jasnowidz Sharon Pearl (czekając na chłopca i jego matkę): Czy oni w końcu zejdą?
Doggett: Chyba pani powinna nam to mówić.


Joe Monster
_________________
Życie to chytra sztuka! Jak tylko masz wszystkie karty w ręku, zaczyna grać z tobą w szachy...
 
 
Duke 
Darth Vader


Posty: 1628
Skąd: Poznań
Wysłany: 29 Listopada 2005, 10:16   

Damm it!!! Drugi...
_________________
Cynizm i sarkazm mam w zakresie standardowych usług. Drobne złośliwosci dla stałych klientów gratis.
Mnie tez dopadl kryzys.. jem splesnialy ser, pije stare wino i jezdze autem bez dachu...
 
 
 
Duke 
Darth Vader


Posty: 1628
Skąd: Poznań
Wysłany: 13 Grudnia 2005, 08:10   

Odcinek Via Negativa)
Scully: Dziękuję za dyskrecję.
Doggett: No tak, łatwo być dyskretnym, jeśli się nie wie, o co chodzi.

Frihike: Praktycznie to my rozwiązaliśmy połowę tych spraw.
Langly: Właśnie, Byers, przestań jęczeć, nie bądź mazgajem.
Byers: Agentka Scully prosiła nas o pomoc, nie o grzebanie w jej... aktach.

Doggett: Wydajecie gazetę "Wolny Strzelec"?
Frohike: Nasza sława nas wyprzedza!

Frohike: Rozpoznajesz ten rysunek?
Byers: W renesansie przedstawiał wszechwiedzącego Boga.
Langly: Dlatego nasi ojcowie umieścili go na banknocie dolarowym.

Frohike: Wszyscy mamy trzecie oko. Jeśli potrafilibyśmy je otworzyć, ujrzelibyśmy nową rzeczywistość, bliższą Boga... Przynajmniej tak mówił mi w autobusie Kesey w ’64 roku.
Langly: Nie byłeś w autobusie z Kesey w ’64.
Frohike: Mam zdjęcie jako dowód, mój długowłosy przyjacielu.
Langly: Przed czy po tym, jak balowałeś ze Stonesami w Altamont?
Frohike: Nie bądź głupi, Altamont był w latach 70-tych.
Langly: Tak, tak, nieważne.

Frohike (o Doggecie): Nie najgorzej, jak na amatora.

(Odcinek Surekill)
Doggett: Chyba nie twierdzisz, że ten facet widzi promienie rentgenowskie?
Scully: Zauważam tylko, że te długości fal istnieją i że jedyną rzeczą, która powstrzymują nas przed ich zobaczeniem jest biochemiczna struktura naszych oczu. I przypuszczam, że jeśli ta struktura byłaby jakaś inna, posiadalibyśmy zdolność widzenia rzeczy, których nie widzimy.
Doggett: Wezwijcie Clarka Kenta.

Dwight Cooper: Był jednym z moich najlepszych klientów. Wysyłałem mu szynkę na każde Boże Narodzenie, dopóki w końcu nie powiedział mi, że jest Żydem.

Doggett: Nienawidzę bliźniaków. Nigdy na siebie nie donoszą.

(Odcinek Salvage)
Doggett: Ray Pierce stał się człowiekiem z metalu? To możliwe tylko w filmach. [Robert Patrick: Terminator]

Doggett: Niech pan trzyma kciuki, bo on przyszedł tu po pana, a my go nie powstrzymamy.

(Odcinek Badlaa)
Scully: A więc nikt nic nie widział i nikt nic nie wie.
Doggett: I właśnie dlatego tu jesteśmy.

Doggett: Więc jak myślisz, agentko Scully? Nawiedzony pokój hotelowy? Najeźdźcy z kosmosu? Żądne krwi wampiry?

Scully: Ze sposobu, w jaki ten człowiek zmarł, wątpię, aby zrobiło to dziecko.
Doggett: Dziękuję. Nie jestem jeszcze gotowy, aby do reszty stracić moją wiarę w człowieczeństwo.

Doggett: Znaczyłoby to, że martwy człowiek wsiadł na pokład samolotu w Indiach, przesiadł się w Paryżu, wynajął taksówkę w Waszyngtonie, zameldował się w hotelu i dał napiwek bagażowemu. A martwi... nie dają napiwków.

Doggett: To Albert Brecht ze Spokane. Akta sprawy ciężko ze sobą poskładać. Akta medyczne są w Hindi. Zaświadczenie zgonu w Farsi, dokumenty denata w... nie znam tych liter.

Scully: Paszport Brechta został niedawno wydany. Podano, że ważył ponad 102 kilo. Wyniki sekcji mówią, że po dwóch godzinach od śmierci, ważył 119 kilo.
Doggett: Jedyną rzeczą, o której ludzie nigdy nie mówią prawdy to waga.

Chuck Burks: Nakręciliśmy ten materiał w latach 70-tych, gdy byliśmy w Indiach. Popatrzcie, jakie miałem wtedy włosy..

Burks: Siddhi są bardzo tajemniczymi i potężnymi Fakirami. Odziedziczają tajne praktyki, które przechodzą z pokolenia na pokolenie. Zdobywają moce, które umożliwiają im manipulować rzeczywistością, stać się niewidzialnymi lub małymi niczym atom. Potrafi sprawić, że uwierzysz, że nie ma go w pokoju, podczas gdy stoi tuż przed tobą. Potrafią również przybrać postać innej osoby. Niemalże każdego.
Doggett: Przepraszam, doktorze Burks, jest pan profesorem czego?
Burks: Prowadzę Laboratorium Zaawansowanej Techniki Wizyjno-Cyfrowej na Uniwersytecie Maryland... i zajmuję się tym amatorsko.
Doggett: To mi wszystko wyjaśnia.

Burks: Agentka Scully zadzwoniła i powiedziała, że aresztowaliście kogoś, kto może być mistykiem Siddhi.
Doggett: Agentka Scully trochę przesadziła. Jedyna niesamowita rzecz to to, że ten mężczyzna nie odzywa się do nikogo.
Burks: Gdzie jest agentka Scully?
Doggett: Wyszła po czterech godzinach prób przesłuchania tego mężczyzny. Jeśli w przeciągu 10 minut nie zrobi czegoś "mistycznego", wypuszczamy go.

Chuck rozkłada kamerę.
Doggett: Co robisz?
Burks: Mężczyzna tam siedzący może nie być mężczyzną tam siedzącym. W rzeczywistości nikogo może tam nie być.
Doggett: Za 10 minut na pewno.
_________________
Cynizm i sarkazm mam w zakresie standardowych usług. Drobne złośliwosci dla stałych klientów gratis.
Mnie tez dopadl kryzys.. jem splesnialy ser, pije stare wino i jezdze autem bez dachu...
 
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13858
Skąd: FF
Wysłany: 15 Grudnia 2005, 22:23   

Duke napisał/a
Paszport Brechta został niedawno wydany. Podano, że ważył ponad 102 kilo.


Nie chciałbym dźwigać takiego paszportu :lol:
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
Duke 
Darth Vader


Posty: 1628
Skąd: Poznań
Wysłany: 20 Grudnia 2005, 07:58   

Pierwszy !!!!!



(Odcinek The Gift)
(rozmowa między Wolnymi Strzelcami a Doggettem i Skinnerem przez video-channel)
Byers: Sprawdziliśmy co się dało. To jest i tak w dużym skrócie.
Frohike: I trochę nie po naszej linii.
Langly: A poza tym obudzono nas w środku nocy.
Doggett: Masz na sobie spodnie, Langly?
Langly: Taaak... (odsuwa się od ekranu).

Skinner: Nie mamy dużo czasu. Co macie?
Frohike: Już myślałem, że nie spytasz, twardzielu.

(Odcinek Medusa)
Lyle: Doktor Helen Lyle. Specjalista do spraw patogenu, CDC.
Scully: Podobno nie stwierdziliście obecności patogenu.
Lyle: Zatem jestem tu tylko od wsparcia moralnego.

Karras: Agentka Scully jest lekarzem. Ma ponoć duże doświadczenie przy podejrzanych zgonach.
Melnick: Podejrzanych? Gdzie trudno stwierdzić zgon, tak?
Scully: Gdzie przyczyna zgonu może być wieloraka lub nieustalona.
Lyle: A pan?
Doggett: Ja tylko dobrze strzelam.

Karras: Agentka Scully jest specjalistką od wątpliwych zgonów.
Melnick: Jak to wątpliwych? Albo jest się martwym, albo nie.

(Odcinek Per Manum)
Scully (po wysłuchaniu faceta, który twierdził, że jego żona została porwana i urodziła kosmitę): Dziękuję, agencie Doggett. Na pewno reszta popołudnia nie będzie aż tak ciekawa.

Doggett: Agencie Farah.
Farah: Nie zauważyłem cię, John. Czemu pracujesz po ciemku?
Doggett: Jak to w archiwum x.

(Odcinek This is not happening)
Doggett: John Doggett. Jestem agentem FBI. To są agentka Scully i dyrektor Skinner, nasz szef. Możemy wejść?
Chłopak: Stary, przecież już wszedłeś.

Scully: Jest z FBI?
Doggett: Tak. Ma doświadczenie, z którego być może będziemy mogli skorzystać.
Scully: Doświadczenie w czym?
Doggett: W religioznawstwie. Specjalizuje się w rytualnych zbrodniach.
Scully: Rytualnych zbrodniach... Czy my pracujemy nad jedną sprawą?

Doggett: Agentko Reyes. To dyrektor Skinner, i agentka Scully.
(cisza)
Reyes: Monica Reyes.
(cisza)
Reyes: Witam.
(cisza)
Reyes: Pięknie tutaj.

Reyes: To, co sądzimy, że się stało, nie zawsze pokrywa się z tym, co rzeczywiście się wydarzyło.
Scully: Przepraszam, czuję się jak na terapii.

Reyes (wracając samochodem, widzi UFO): Bez jaj...

(Odcinek DeadAlive)
Doggett: Jak się dziś czujesz?
Scully: Dobrze. A ty?
Doggett: Ja? Dobrze. Tyle, że ja nie noszę ze sobą małego J. Edgara.

Koroner (ogląda zwłoki): Widoczne ślady po nacięciu mostka, ułożone liniowo blizny na policzkach... (spogląda na krocze denata) ...za to godne pozazdroszczenia pośmiertne obrzmienie.

Krycek: Krążą plotki, że wstał z martwych. Prawdziwy Houdini.

Scully: Agencie Doggett, dokąd idziesz?
Doggett: Wracam na ziemię, a co?

(Odcinek Three Words)
Scully: W porządku, Mulder?
Mulder: Tak, jak na kogoś, kto dopiero co wylazł z trumny.

Lekarz: Jak się pan czuje?
Mulder: Jak Austin Powers.

Mulder (patrzy na swoje mieszkanie): Coś się zmieniło.
Scully: Jest czysto.

Mulder (patrząc na swoje rybki): Nie widzę Molly.
Scully: Nie miała tyle szczęścia co ty.

Bibliotekarz w więzieniu: Idzie bibliotekarz, chłopcy! Mam dla was nowego Harry’ego Pottera!

Mulder: Chodzi o to? Zdjęcie klasowe Absaloma i spółki?
Skinner: Tak. A co?
Mulder: Zauważyłem, że mężczyzna zastrzelony przy Białym Domu jest jednym z tych na zdjęciu. Howard Salt, jak sądzę.
Scully: Zgadza się. Masz rację.
Mulder: To było gratis. Następne będzie kosztować.

Scully: Nie muszę ci tego mówić, ale zabieranie dowodów jest naruszeniem prawa.
Mulder: Miałem nadzieję, że gdy byłem martwy zmienili przepisy.

Frohike: To nie w porządku. Byłeś martwy przez pół roku i dalej wyglądasz lepiej ode mnie.
Mulder: Melvin. Twój widok ucieszyłby mnie jeszcze bardziej, gdybyś przestał obmacywać mi tyłek.

Mulder (do wolnych strzelców): To na co czekamy? Do włamu.

Scully: Mówisz jakby chodziło o konspirację.
Mulder: Znowu to brzydkie słowo...

Mulder: Frohike, Langly, Byers, szybciej. Nie wystoję tu.
Frohike: Czekaj, skończymy podwieczorek i już ci pomagamy.

Doggett dobija się do drzwi, Mulder malowniczo go olewa.
Frohike: Mulder, co się dzieje?
Mulder: Jakaś mucha brzęczy za oknem.

Doggett: Coś ci się mocno pokręciło, Mulder.

Frohike: To nie my wszyscy, tylko Langly jest idiotą.
_________________
Cynizm i sarkazm mam w zakresie standardowych usług. Drobne złośliwosci dla stałych klientów gratis.
Mnie tez dopadl kryzys.. jem splesnialy ser, pije stare wino i jezdze autem bez dachu...
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group