Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Cieplarnia
Autor Wiadomość
baron13 
Mistyk

Posty: 1053
Skąd: Festung Breslau
Wysłany: 3 Sierpnia 2011, 18:28   

rms: nie wiem, czy zauważyłeś, że dyskutowaliśmy o tym, nie ma tego wyjaśnienia ani w tym podręczniku, ani gdzie indziej. Nie potrafił go podać nikt kto zawitał na tym forum. Dowcip w tym, że ja potrafię jednym zdaniem podać regułę, z której można wyprowadzić całą szczególną teorie względności. Zadaję bardzo proste pytanie: skoro dwa wystające poza widmo wody pasma pochłaniania co2 na odcinku 10 metrów pochłaniają 99,94 % promieniowania, a z całkowania wynika że wąsy, które ewentualnie powstają na skutek faktycznie wzbudzeń cząsteczek co2 (a potrafisz powiedzieć, dlaczego używam "wzbudzeń", co tu jest "chybotliwego"?) dają dokładnie taki efekt
Edit że wycinają całą resztę promieniowania na 200 metrach
, to jakim cudem utoczyć ów efekt, skoro nie daje go całkowanie po całym widmie?
Mówiąc krótko dość proste szacowanie pokazuje, że cały transport ciepła idzie w stratosferze innymi kanałami, poprzez unoszenie i parowanie. co nie zmienia faktu, ze radiometry pokazują ekhem... temperaturę powietrza.
Megalomania Rms to także przekonanie o własnej wiedzy, którego nie potrafimy podeprzeć prostym stwierdzeniem "wszystkie zjawiska w układach inercjalnych, w tym także elektromagnetyczne, przebiegają w taki sam sposób".
W przypadku efektu cieplarnianego, jeśli próbować cokolwiek oszacować, to zwyczajnie brakuje do mierzalnych efektów rzędów wielkości. Rms przy 1 stopniu różnicy temperatury z 1 metra kwadratowego w okolicy 20 stopni Celsjusza może być wypromieniowywane jakieś 6 watów. Ile watów ciepła zostanie przeniesione przez unoszenie, ruch powietrza zakładając średnią prędkość 2 metr na sekundę? Jak ugryźć obliczeniowo transport ciepła na większe odległości poprzez promieniowanie. Pamiętajmy, że w gęstym gazie nie pozostającym w równowadze termodynamicznej o różnym składzie, także zawartości różnych faz, w szczególności wody, prawa Kirchhoffa nie bardzo działają.
Widzisz Rms, taka jest różnica: ja potrafie na paluszkach wyliczyć, że coś tu nie gra, że do efektu są całe rzędy wielkości, Ty zaś powiadasz, że za górami za lasami, jest podręcznik, ze specjalnym zaznaczeniem, po anglijsku i że jak bym sobie przeczytał, to bym zrozumiał. Wystarczyło by Rms, abyś odesłał mnie do abstraktu pracy. Na marginesie, jest ona w angielskiej wikipedi i w tej pracy własnie opisano jak to wszystko jest na kołkach podparte.
Rms, jakbyś to rozumiał, to bys wytłumaczył. Na przykład tak "nie da się rozróżnić izolowanego układu podlegającego działaniu pola grawitacyjnego lub podlegającego stałemu przyspieszeniu grawitacyjnemu żadnym eksperymentem, także elektromagnetycznym". Wiesz jaką teorię da się z tego wyprowadzić? :-)
 
 
rms 
Jaskier

Posty: 70
Skąd: Polska
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 09:20   

dziko napisał/a
Złapałeś mnie, nie powiem. Co więcej, uważam, że jak zakazujemy kanibalizmu to jest demokracja, a jak wprowadzamy obowiązkowy wegeterianizm to jest totalitaryzm. Kurcze, mam mnóstwo tak niespójnych pogladów.


Właśnie widzę. Niespecjalnie mnie jednak interesują Twoje niespójne poglądy na kanibalizm, chciałbym natomiast dowiedzieć się, skąd biorą się podwójne standardy przy ocenie mechanizmu handlu emisjami SO2 i CO2.

Cytat

Wytłumacz to stetryczałym dziadkom z brytyjskiego Royal Society, którzy w swoim raporcie Geoengeenering the climate z 2009 przypisali metodzie aerozoli stratosferycznych ranking high effectiveness : high affordability.


Po pierwsze, średnia wieku tych "stetryczałych dziadków" to około 50 lat. Wiem, że współczesnej młodzieży może się wydawać, iż tacy ludzie nie powinni wychodzić z domu starców, ale zapewniam Cię, że te "dziadki" (i "babcie") są u szczytu swoich możliwości intelektualnych i mają przed sobą jeszcze wiele lat kariery naukowej.

Dobrze się jednak stało, że przywołałeś ten raport, bo zawiera on rzetelne opisanie stanu badań nad geoinżynierią. M. in. ci sami "dziadkowie" piszą tam:

"The safest and most predictable method of moderating climate change is to take early and effective action to reduce emissions of greenhouse gases. No geoengineering method can provide an easy or readily acceptable alternative solution to the problem of climate change."

"Geoengineering of the Earth’s climate is very likely to be technically possible. However, the technology to do so is barely formed, and there are major uncertainties regarding its effectiveness, costs, and environmental impacts."

"Methods that act rapidly by reflecting sunlight may prove to be ineffective in offsetting changes in rainfall patterns and storms, but current climate models are not sufficiently accurate to provide a reliable assessment of these at the regional level."

"The acceptability of geoengineering will be determined as much by social, legal and political issues as by scientific and technical factors. There are serious and complex governance issues which need to be resolved if geoengineering is ever to become an acceptable method for moderating climate change."

"It would be highly undesirable for geoengineering methods which involve activities or effects that extend beyond national boundaries (other than simply the removal of greenhouse gases from the atmosphere), to be deployed before appropriate governance mechanisms are in place."

Ostatni fragment to tak a propos totalitarnych zapędów, przed którymi geoinżynieria ma nas uchronić ;)

Widzisz więc, że "dziadkowie" dalecy są od rekomendowania geoinżynierii klimatycznej jako magicznego rozwiązania które rozwiąże problem globalnego ocieplenia w tani, łatwy i skuteczny sposób, i które ma zastąpić redukcję emisji CO2, tak jak to wyczytałeś w jednej książce popularno-naukowej.

Cytat
Tymczasem żadna z zapowiadanych katastrof się tak jakoś nie sprawdziła. Co więcej, rozwiązanie tych wyzwań było dokładnym przeciwieństwem tego, co sugerowali medrcy. Dlaczego teraz ma być inaczej?


A dlaczego podczas lądowania kiepsko wyszkolonej i naprędce skompletowanej załogi samolotu miałoby się coś stać, skoro tyle razy lądowano i nic się nie stało?

Może dlatego, że każde lądowanie i każdy problem było inne, uwarunkowane innymi czynnikami i obarczone innym ryzykiem? Może dlatego, że myślenie życzeniowe typu "może nie będzie tragedii" nie gwarantuje nam, że do tragedii faktycznie nie dojdzie?

Cytat

Ty twierdziłeś, że wszystko się ogranicza do dwóch tekstów z Time i Niewseeka. Dorzuciłem również New York Timesa.


Twierdziłem też, że w powszechnym przeświadczeniu dowodem na modę na globalne ochłodzenie są nieliczne publikacje gazetowe. I niniejszym tę tezę potwierdziłeś.

Cytat

Nie wiem, czy to złośliwość, czy tylko lenistwo. W artykule z wiki, który tu był zalinkowy trochę wyżej przez dzejesa, jest referencja do siedmiu tekstów naukowych o globalnych ochłodzeniu - sprawdż to sobie. Teraz pewnie powiesz, że to tylko siedem, a potrzeba co najmniej osiem i pół...


Powiem, że obiecałeś "sporo" artykułów o ochłodzeniu, i to jeszcze nie wspomnianych na wiki. Teraz okazuje się, że żadną wiedza na ich temat nie dysponujesz, i mówisz tylko o siedmiu, w tym tych dwóch o aerozolach, o których pisałem wcześniej.

Cytat

Wyjaśnimy też jedną sprawę - wcześniej wyraźnie zaznaczyłem (mozesz sobie odszukać), że czym innym jest stwierdzenie, że teoria jest modna, a czym innym, że stanowi naukowy konsensus, wreszcie jeszcze czym innym jest stwierdzenie, czy jest/była prawdziwa. Akurat pokrycie mainstreamowych mediach jest całkiem dobrą miarą tego, że coś jest modne.


Nie, nie jest dobrą miarą. Pół roku temu modna była w mainstreamowych mediach zima tysiąclecia, której nadejście mieli wieścić amerykańscy naukowcy. Jak się później okazało, moda medialna nie miała nic wspólnego ze stanem badań czy popularnością tej czy innej teorii.

O tej popularności, bądź jej braku można orzekać na podstawie danych bibliometrycznych, jak w linkowanym wyżej artykule. Gdyby faktycznie globalne ochłodzenie było tak modne jak Ci się wydaje, to nie miałbyś problemów ze znalezieniem dziesiątków artykułów naukowych na ten temat. Siedem publikacji z okresu kilkunastu lat świadczy raczej o tym, że prognozy globalnego ochłodzenia były mało popularne w świecie naukowym. I argument "no ale napisali o tym w gazecie, więc musiało być modne!" tego niestety nie zmieni.

baron13 napisał/a
nie wiem, czy zauważyłeś, że dyskutowaliśmy o tym, nie ma tego wyjaśnienia ani w tym podręczniku, ani gdzie indziej.


Tak, dyskutowaliśmy o tym. Podsumowanie tej dyskusji można znaleźć tutaj:
http://www.science-fictio...p=609942#609942

Cytat
to jakim cudem utoczyć ów efekt, skoro nie daje go całkowanie po całym widmie?


O Twoich pomysłach na ten temat pisałem tutaj:
http://www.science-fictio...p=613197#613197

Cytat
Mówiąc krótko dość proste szacowanie pokazuje, że cały transport ciepła idzie w stratosferze innymi kanałami, poprzez unoszenie i parowanie.


A o Twoich bzdurnych szacunkach transportu ciepła tutaj:
http://www.science-fictio...p=613333#613333

Cytat
Wystarczyło by Rms, abyś odesłał mnie do abstraktu pracy. Na marginesie, jest ona w angielskiej wikipedi i w tej pracy własnie opisano jak to wszystko jest na kołkach podparte.


O tym, że nie rozumiesz abstraktów prac na które się powołujesz, pisałem tutaj:
http://www.science-fictio...p=611271#611271

Dlatego nie mam większych nadziei, że zdołam Ci cokolwiek wytłumaczyć - jesteś wyjątkowo oporny na wiedzę, odmawiasz zajrzenia do podstawowych podręczników argumentując że nie ma takiej potrzeby bo mówimy o rzeczach "elementarnych", bo potrafisz to "na paluszkach policzyć" (dziwnym trafem ani razu takich obliczeń nie przedstawiłeś, mimo wielokrotnych próśb z mojej strony).

Zdaję sobie natomiast sprawę, że być może ktoś czytając ten wątek odniesie wrażenie, że faktycznie efekt cieplarniany nie istnieje, bo tak utrzymuje baron13, mgr fizyki z Wrocławia. Takie osoby powinny się jednak zastanowić, co jest bardziej prawdopodobne: że baron13 faktycznie jest zapoznanym geniuszem, który swoimi refleksjami na forum science fiction (bo przecież nie w czasopismach naukowych, którymi baron13 gardzi) obalił ustalenia fizyki atmosfery z ostatnich 40 lat; czy też może baron13 nie ma zielonego pojęcia o czym pisze, i z jakichś powodów nie chce się do tego przyznać?
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 09:38   

rms napisał/a
Takie osoby powinny się jednak zastanowić, co jest bardziej prawdopodobne: że baron13 faktycznie jest zapoznanym geniuszem, który swoimi refleksjami na forum science fiction (bo przecież nie w czasopismach naukowych, którymi baron13 gardzi) obalił ustalenia fizyki atmosfery z ostatnich 40 lat; czy też może baron13 nie ma zielonego pojęcia o czym pisze, i z jakichś powodów nie chce się do tego przyznać?
A zatem potwierdza się zdanie Barona13 o tym, że jak "klimatolog" ma przenieść dyskusję na konkrety i zacząć posługiwać się fizyką to zaczynają się inwektywy. Przykre.

rms, wykorzystujesz w dyskusji przewagę, jaką daje Ci fakt, że Baron nigdy nie ukrywał kim jest, jak się nazywa i co robi. Samemu tymczasem pozostajesz pod osłoną nicka. Dla zwykłej przyzwoitości powinieneś teraz przybliżyć swoją osobę. Nie, żeby jakoś mnie to specjalnie interesowało, ale byłoby fair. Zmniejszyłoby to może w jakiś sposób niesmak pozostający po lekturze Twojego postu i podniosło Twoją wiarygodność.
 
 
Marcin Robert 
Orient Men


Posty: 1476
Skąd: Nowy Targ
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 10:55   

Podczytuję sobie od czasu do czasu ten wątek, nie jestem jednak specjalistą, nie potrafię więc jednoznacznie opowiedzieć się po którejś ze stron sporu. Gdyby jednak przyjąć, że brak racji jest wprost proporcjonalny do ilości inwektyw i chamskich odzywek zawartych w danej wypowiedzi, to wówczas rację należałoby przyznać baronowi.

EDIT: drobiazgi.
 
 
rms 
Jaskier

Posty: 70
Skąd: Polska
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 11:13   

Cytat
A zatem potwierdza się zdanie Barona13 o tym, że jak klimatolog ma przenieść dyskusję na konkrety i zacząć posługiwać się fizyką to zaczynają się inwektywy.


Co do konkretów - dałem wyżej kilka linków, gdy próbowałem zmusić barona do przeniesienia dyskusji na konkrety - na przykład podania danych albo publikacji, na które się powołuje (choć szczegółów dziwnym trafem nie pamięta). Jeśli nie zadałeś sobie trudu, by się z nimi zapoznać, przekleję je jeszcze raz:

baron13 napisał/a

Nie wiem kiedy wyszły pierwsze prace, ale w latach 70-tych mówiło się o nadchodzącej globalnej zimie z powodu zapylenia. Sprawa wyglądała o wiele poważniej bo nie tylko wręcz dramatyczny był spadek nasłonecznienia (dla aglomeracji miejskich typu Katowice o ile dobrze pamiętam w watach na metr kwadratowy około 4 razy) ale wyraźnie niższe temperatury. To było chyba do 5 stopni.


BorysGodunow napisał już, że to nonsens. Baron zapewnił, że dane potwierdzające to co mówi odgrzebie "jak bozia da". Najwidoczniej nie dała.

baron13 napisał/a

Takich prac są tony. Problem w tym czy mam po raz któryś się zastanawiać czy zmierzono coś z nieprawdopodobną dokładnością skoro na początku napisano, że nie zmierzono ? A dlaczego nie napiszę artykułu choćby do zeszytów opolskich? Bo te artykuły już są, znakomite znakomicie udokumentowane.


Prosiłem co najmniej trzykrotnie, by podał przykłady tych "znakomitych znakomicie udokumentowanych" artykułów. Nie zrobił tego.

Albo:

baron13 napisał/a
A do tego pewnie są gdzieś jakieś zeszyty z tabelkami, jak mię pamięć nie myli ów nieszczęsny Beck się na nie powołuje.



Miał wyszukać te tabelki. Nie zrobił tego.

Albo:

baron13 napisał/a

Jak IPCC spróbowała cokolwiek wyliczyć, to się machnęła drobne trzy razy.



Próbuję się dowiedzieć, gdzie i co IPCC próbowała wyliczyć, baron nie potrafi mi odpowiedzieć.

Albo:

baron13 napisał/a

Są nowe wersje kłopotów z miejskimi wyspami ciepła.


Cisza ze strony barona.

Albo:

baron13 napisał/a

Jeśli chodzi o aktywność słoneczną to o ile wiem od heliofizyka - amatora Rudawego (sto cytowań pracy, co to jest za wynik?) maksimum to był bodaj rok 1999. Może ósmy, źle słuchałem. Jakoś tak Najsilniejsza aktywność jakoś tam mierzona od 10 - 11 tys lat.


Miał dać linka i do pracy, i dodanych, i tego nie zrobił.

Albo:

baron13 napisał/a

Może jakiś mechanizm tego wymuszenia radiacyjnego nie łamiacy prawa Lamberta Beera?


Sam przywołał ten temat, więc poprosiłem by wyjaśnił, dlaczego uważa że wzmocniony efekt cieplarniany łamie prawo Beera-Lamberta. Wtedy nagle stwierdził, że jednak nie chce mu się o tym dyskutować, i żebyśmy to "zostawili".

Albo:

baron13 napisał/a

Natomiast o tym co wynika z wyliczenia ani słowa. Przypopmnę raz jeszcze: stosunek transportu ciepła przez unoszenie do transportu przez promieniowanie.


Po wszystkich przechwałkach, że oto przy pomocy elementarnych obliczeń zrozumiałych nawet dla humanisty wykazał, że pomiary dokonywane rutynowo przez fizyków atmosfery są "niemożliwe", pokazałem baronowi, że wyliczył nie to co mu się wydawało. Jego odpowiedź - że obliczenia nabierają sensu jak się zna kontekst i dośpiewa co trzeba.

---

Jak sam więc widzisz, dyskusja z baronem o "konkretach" jest utrudniona - pomijając już, że sposób w jaki pisze utrudnia zrozumienie, co ma na myśli, okrasza swoje tezy dygresjami i malowniczymi anegdotkami, które nie mają nic wspólnego z tematem, co chwila wspomina o wyliczeniach "na paluszkach" ale ani nigdy ich nie wykonuje, ani nie podaje wyników, do tego zapewnia że on żadnej specjalistycznej wiedzy nie potrzebuje. Do tego co chwila powołuje się na mityczne wyniki badań, których tak naprawdę nie pamięta, ale jak będzie miał czas to sprawdzi o co dokładnie chodziło. Po czym, oczywiście, nie sprawdza. I tak w kółko.


Marcin Robert napisał/a

Podczytuję sobie od czasu do czasu ten wątek, nie jestem jednak specjalistą, nie potrafię więc jednoznacznie opowiedzieć się po którejś ze stron sporu.


Moje pytanie w dalszym ciągu jest aktualne.

Co jest bardziej prawdopodobne: że baron13 faktycznie jest zapoznanym geniuszem, który swoimi refleksjami na forum science fiction (bo przecież nie w czasopismach naukowych, którymi baron13 gardzi) obalił ustalenia fizyki atmosfery z ostatnich 40 lat; czy też może baron13 nie ma zielonego pojęcia o czym pisze, i z jakichś powodów nie chce się do tego przyznać?

Jeśli masz jakieś problemy z odpowiedzią, to spróbuj zapomnieć, że chodzi o Twojego kumpla z forum, i sformułuj je tak, by odnosiło się do dowolnej osoby, i dowolnej teorii.

Np. na forum dobre-gotowanie.pl użytkownik cesarz12 utrzymuje, że ogólna teoria względności to szamaństwo, bo on tak właśnie policzył na paluszkach i nic mu się w niej nie zgadza.

Potraktujesz kogoś takiego poważnie? Czy też może uznasz, że skoro nie jesteś specjalistą od relatywistyki, to nie potrafisz jednoznacznie opowiedzieć się po którejś stronie sporu, i uznasz że stawianie takich pytań jest równoważne "inwektywom" i "chamskim odzywkom", wobec czego rację należy przyznać cesarzowi12?
 
 
baron13 
Mistyk

Posty: 1053
Skąd: Festung Breslau
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 11:41   

rms: masz w jednym rację, że pomyliły mi się dane z artykułu który, jak sądziłem dotyczy pomiarów wymuszenia radiacyjnego, a tyczył pochłaniania. To osobna kwestia: dowolny efekt atmosferyczny, jest bliski wielkościom występującym w teoriach Globalnego Ocieplenia. Rms, ja sobie to poczytałem :-)

Co do zalinkowanych fragmentów dyskusji: Rms na przykład ten o transporcie ciepła, jest opowieścią o tym, ze nie rozumiesz zagadnienia. Podałeś wzór który dotyczy, niestety czegoś innego. A mianowicie transportem ciepła przez powierzchnię pomiędzy ziemią, a powietrzem. O ile mnie pamięć nie myli usiłowałem Ci to wytłumaczyć.

Mówię o transporcie ciepła w atmosferze. Wymianą ciepła pomiędzy powierzchniami lepiej się nie zajmować. Kiedyś zmuszono mnie do tego, i wiem, że to trudne :D . Otóż Rms, nie to zagadnienie. Pozwolę sobie jeszcze raz przybliżyć problem. Masz wyobrażoną powierzchnię znajdującą się w powietrzu. Dla eksperymentu możemy wsadzić tam kawał poczernionej folii aluminiowej. A to dlatego, że przypisujemy jej dla łatwości współczynnik emisji 1. Zakładamy sobie, że to coś promieniuje ciepło w obszar o temperaturze mniejszej o 1 stopień Kelwina. Eksperyment prowadzimy przy temperaturze ok 20 stopni tym razem Celsjusza. Nie martwimy się na razie gdzie jest ten obszar. Z wyliczeń wychodzi coś w okolicy 6 watów na metr kwadratowy. Porównujemy ten układ z sytuacją gdy mamy dwa obszary, albo dwie objętości różniące się temperatura o 1 stopień Kelwina. Banalne zadanie termodynamiczne, jaka jest moc na metr kwadratowy transportu ciepła jeśli prędkość powietrza wynosi powiedzmy 2 metry na sekundę średnio w roku. Albo w ciągu innego równie nas interesującego czasu.

Dlaczego nie zajmuję się transportem między powierzchniami? Nie tylko dlatego, że to trudne: jeszcze dlatego, że temperatura powierzchni słońca jest dużo wyższa od temperatury powierzchni Ziemi. Rms co to założenie pozwala zaniedbać? :-)

A czego dotyczy w ogóle pytanie? Jak to mianowicie możliwe ze wobec takich (potrafisz wyliczyć jakich?) proporcji pomiędzy mocą transportu ciepła różnymi drogami, zmiana wielkości transportu jedną z nich jest w ogóle mierzalna.

Rms: masz ochotę nas przekonać, ze jesteś świetnym historykiem klimatologii. Zaiste, bez najmniejszych wątpliwości masz znajomość i literatury i autorytetów. Np Briffa specjalista od pierścieni przyrostu drzew z półwyspu Yamal. Jak Cię o coś zapytać, natychmiast odsyłasz do literatury.

Tym niemniej jednak znajomość historii klimatologii jest chyba czymś innym niż umiejętność posługiwania się modelami fizycznymi. Mniejsza o to, czy opisującymi klimat.

Na przykład problem z mechanizmem efektu cieplarnianego. Niejaki Heinz Hug zapewne dla jaj wtrącił się w sprawy klimatologów. Dlaczego to zrobił? Zapewne zwietrzył łatwą ofiarę. Mamy takie czasy, ze jak w filmie tak i w nauce, nieważne jak mówią, byle z nazwiskiem. Facet posiadał spektrofometr i zmierzył jak pochłania podczerwień typowa atmosfera. Ciekawe, czy potrafisz wytłumaczyć, dlaczego użył jednak mieszanki gazów? Dlaczego nie czystego co2, potem par wody itd? Przyznam szczerze, że lekko mi szczęka opadła, jak wyczytałem, że specom od klimatologii trzeba było tłumaczyć...

No więc wyszło mu z pomiaru, a jajeczność eksperymentu polega na tym, że zasadniczo mógł to samo wyczytać z tablic, że współczynnik absorpcji co2 jest jak ma być i wynika z niego, że warstwa atmosfery o grubości 10 metrów wycina w pasmach pochłaniania te wspomniane 99,94 % promieniowania. co oznacza tyle, że do dalszego wycięcia na 10 metrach pozostaje z powiedzmy 100 watów promieniowania jakieś 60 miliwatów, lepiej kilkadziesiąt, bo pomiar jest z jakimś błędem. Pytanko: ile pozostaje na 1 kilometrze? Mówiąc krótko: jak zmiana czarności całkowicie czarnej atmosfery może coś zmienić? Niepokojące, prawda?

Owszem Rms: są próby wyjścia z tego problemu: tego właśnie dotyczy zagadnienie gdzie mianowicie ów efekt cieplarniany miałby zachodzić. Były próby rozwiązania problemu, były pomiary, z tego, co wiem, kiszka. O sukcesach, nie wyczytałem. Tym bardziej, że te próby były oparte o założoną znajomość parametrów atmosfery, nie tylko mechaniki, ale podejrzanie dokładnych pomiarów, byłbym ciekaw co mianowicie w kwestii mechanizmu efektu cieplarnianego?

Rms, zamiast pokazywać maluczkim, że nie czytali Immanuela Kanta, spróbuj wytłumaczyć jak tą przestrzenią Mińkowskiego, (a co to ma do Kanta ? ;-) ) albo jak się da po wycięciu wszystkiego, wyciąć jeszcze trochę... Przyznasz, że było by to dość fascynująca przygoda intelektualna ?

Rms: różnica pomiędzy znajomością historii klimatologii, a jakimś rozumieniem fizyki polega na przykład na tym, że potrafi się wskazać jakie schody są przy badaniu otwartych układów.

Potrafisz nam wykazać, a przecież to elementarne zagadnienie, że zakładając już, że obserwujemy istotny, wyłażący ponad błędy pomiarowe przyrost średniej temperatury powierzchni globu, mamy do czynienia z ogrzewaniem się globu w sensie termodynamicznym czyli wzrostem wielkości zwanej ciepłem?

Rms: nie za bardzo mnie interesuje historia artykułów Briffa'y czy Michael'a Mann'a zwłaszcza, że w ferworze naukowej dyskusji pojawiła się w odniesieniu do tego ostatniego jakaś ciemna bądź kryminalna materia, nie wiem, nie rozumiem angielskiego, szczególnie gdy prawnicy piszą.

Mnie interesuje, czy ktoś potrafi przedstawić mechanizm który pokaże, że pomimo ogromnej pojemności cieplnej oceanów, jeszcze większej pojemności przemian fazowych, możemy ufać, że jak średnia temperatura globu podnosi się, to rośnie ciepło pobrane przez układ, a nie nie jest to efekt uwolnienia energii na skutek przemian fazowych. Bo, chodzą słuchy, że powierzchnia Antarktydy rośnie, a ostatnio pojawiły się pomiary wskazujące na wzrost objętości lodu...

Rms: astrologia jest wielce zawiłą i diablo usystematyzowaną wiedzą. Aliści fizyk, który polegnie z historykiem astrologii w przedbiegach jesli chodzi o znajomość już to astrologów już to systemów, który nie skleci najłatwiejszego horoskopu, ma wszelako w dziedzinie astrologii wiedzę kapitalną. Że mianowicie, nie działa.

Nie sugeruję, że klimatologia, to ta sama kategoria, co astrologia, ale wobec zamieszania, nieznośnego hałasu, zamiast odsyłania do artykułu jakiego-kolwiek, rad był przeczytać krótkie opisanie fizycznego mechanizmu. Że tak to sobie wyobrażamy.

Potrafisz przedstawić jakiś mechanizm, jakiś eksperyment, którym pozwalałby stwierdzić, że obserwowany obecnie wzrost stężenia co2 w powietrzu nie jest skutkiem, ale przyczyną? Bo ja kiedyś już potrafiłem pokazać, że do wywalenia w powietrze takiej dawki co2 aby wystąpił "fizycznie niemożliwy" wzrost stężenia co2 do ok 400 ppm w okolicy 1940 roku wystarczy zmiana rozkładu temperatur w oceanach o 0,05 stopnia. Kelwina lub Celsjusza. Jak kto lubi. Nie zmiana średniej temperatury, ale zmiana rozkładu.

Rms: zapewniam Cię, że znajomość historii astrologii robi na ludziach wrażenie. Jeszcze większe, znajomość historii filozofii. Niestety Kanta gdy chcemy uruchomić GPS, możemy o kant stołu.

Dlatego powiadam Ci , dopominam się nie historii klimatologii, gdzie tekstów powstało wiele i gdzie mieliśmy awantury o prawa autorskie do skryptów (kilka sztuk krzywych kijaszków) gdzie podaje się budzące zdziwienie argumentacje.

Rms na przykład ciekawe było by, gdybyś wygrzebał współczynnik dyfuzji co2 w lodzie. Porównalibyśmy sobie to z objętością baniek powietrza w rdzeniach lodowych, jakieś 0,1 mm, oszacowalibyśmy możliwą zmianę składu...
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 12:03   

rms napisał/a
Co do konkretów - dałem wyżej kilka linków
Da liegt der hund begraben. Nie dawaj żadnych linków, opowiedz własnymi słowami. Jest tak i tak bo zachodzi to i to. O fizyce i matematyce można rozmawiać bez używania linków. Są pewne sprawy podstawowe, fundamentalne, które muszą współgrać z teoriami podpierającymi GO. Baron twierdzi, że są obszary w których nie współgrają - rozumiesz o czym mowa? Potrafisz odeprzeć zarzut nie uciekając się do linków i nie używając ctrl+c ctrl+v ? Bardzo, ale to bardzo chętnie poczytałbym taką dyskusję.

I jeszcze żeby żadnych wycieczek osobistych nie było.
 
 
rms 
Jaskier

Posty: 70
Skąd: Polska
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 13:44   

baron13 napisał/a
rms: masz w jednym rację, że pomyliły mi się dane z artykułu który, jak sądziłem dotyczy pomiarów wymuszenia radiacyjnego, a tyczył pochłaniania.


Drobiazg.

Cytat
Mówię o transporcie ciepła w atmosferze.


Nie, nie mówisz. Mówisz o sytuacji która z transportem ciepła w atmosferze wiele wspólnego nie ma.

Cytat

Wymianą ciepła pomiędzy powierzchniami lepiej się nie zajmować. Kiedyś zmuszono mnie do tego, i wiem, że to trudne :D


Wiem, że to dla trudne, przecież już Ci to tłumaczyłem. Niestety, od tego uciec się nie da.

Cytat
Porównujemy ten układ z sytuacją gdy mamy dwa obszary, albo dwie objętości różniące się temperatura o 1 stopień Kelwina. Banalne zadanie termodynamiczne, jaka jest moc na metr kwadratowy transportu ciepła jeśli prędkość powietrza wynosi powiedzmy 2 metry na sekundę średnio w roku. Albo w ciągu innego równie nas interesującego czasu.


Jeśli powierzchnia chłodniejsza znajduje się 100 metrów nad powierzchnią cieplejszą, to transport ciepła jest zerowy.

Cytat

Dlaczego nie zajmuję się transportem między powierzchniami? Nie tylko dlatego, że to trudne: jeszcze dlatego, że temperatura powierzchni słońca jest dużo wyższa od temperatury powierzchni Ziemi. Rms co to założenie pozwala zaniedbać? :-)


Nie wiem, co według Ciebie chciałbyś zaniedbać. Przecież według Ciebie fotony promieniowania słonecznego przestają istnieć, jeśli postawimy im na drodze lustro.
http://www.science-fictio...r=asc&start=360

Cytat

Tym niemniej jednak znajomość historii klimatologii jest chyba czymś innym niż umiejętność posługiwania się modelami fizycznymi. Mniejsza o to, czy opisującymi klimat.


Umiejętność posługiwania się modelami fizycznymi to co innego, niż zadawanie zagadek z Pracowni Fizycznej I.

Cytat

Na przykład problem z mechanizmem efektu cieplarnianego. Niejaki Heinz Hug zapewne dla jaj wtrącił się w sprawy klimatologów. Dlaczego to zrobił?


Bo był niedouczony i też mu się wydawało, że może z samego prawa Lambera-Beera udowodnić, że zmiany stężenia gazów cieplarnianych w atmosferze nie mają żadnych skutków na transport ciepła.

Cytat
Mamy takie czasy, ze jak w filmie tak i w nauce, nieważne jak mówią, byle z nazwiskiem. Facet posiadał spektrofometr i zmierzył jak pochłania podczerwień typowa atmosfera. Ciekawe, czy potrafisz wytłumaczyć, dlaczego użył jednak mieszanki gazów? Dlaczego nie czystego co2, potem par wody itd?


Kurcze, Tobie naprawdę wydaje się, że Heinz Hug był pierwszym, który dokonał takiego pomiaru?

Cytat
Przyznam szczerze, że lekko mi szczęka opadła, jak wyczytałem, że specom od klimatologii trzeba było tłumaczyć...


A gdzie wyczytałeś tę rewelację?

Cytat

No więc wyszło mu z pomiaru, a jajeczność eksperymentu polega na tym, że zasadniczo mógł to samo wyczytać z tablic, że współczynnik absorpcji co2 jest jak ma być i wynika z niego, że warstwa atmosfery o grubości 10 metrów wycina w pasmach pochłaniania te wspomniane 99,94 % promieniowania. co oznacza tyle, że do dalszego wycięcia na 10 metrach pozostaje z powiedzmy 100 watów promieniowania jakieś 60 miliwatów, lepiej kilkadziesiąt, bo pomiar jest z jakimś błędem. Pytanko: ile pozostaje na 1 kilometrze? Mówiąc krótko: jak zmiana czarności całkowicie czarnej atmosfery może coś zmienić? Niepokojące, prawda?


Nie, nieprawda. Przecież już Ci to tłumaczyłem, kilka razy co najmniej: aby rozwiązać transfer radiacyjny dla atmosfery, nie wystarczy policzyć absorpcję w warstwie przypowierzchniowej, tylko absorpcję i emisję dla całej kolumny atmosfery. Ponieważ atmosfera musi być w równowadze radiacyjnej, więc istnieje taka wysokość dla której ciśnienie parcjalne absorbenta jest na tyle małe, a grubość optyczna jest na tyle niewielka, że promieniowanie podczerwone może uciec w kosmos. Jeśli zwiększymy ilość absorbenta, ta wysokość także się zwiększy, a w konsekwencji zmieni się profil temperaturowy całej atmosfery.

Cytat
Owszem Rms: są próby wyjścia z tego problemu: tego właśnie dotyczy zagadnienie gdzie mianowicie ów efekt cieplarniany miałby zachodzić. Były próby rozwiązania problemu, były pomiary, z tego, co wiem, kiszka. O sukcesach, nie wyczytałem.


Bo niewiele czytałeś. Nie wyczytałeś np. także o pomiarach stężeń freonów w atmosferze, i na tej podstawie twierdziłeś, że ich nie przeprowadzano.

Cytat
Potrafisz nam wykazać, a przecież to elementarne zagadnienie, że zakładając już, że obserwujemy istotny, wyłażący ponad błędy pomiarowe przyrost średniej temperatury powierzchni globu, mamy do czynienia z ogrzewaniem się globu w sensie termodynamicznym czyli wzrostem wielkości zwanej ciepłem?


Zakładając, że obserwujemy także wzrost entalpii oceanów, zmiany bilansu masy lądolodów, wzrost temperatury troposfery? Tak, mamy także do czynienia z ogrzewaniem się "globu", jeśli to pojęcie obejmuje atmosferę, hydrosferę i kriosferę.

Cytat
Rms: nie za bardzo mnie interesuje historia artykułów Briffa'y czy Michael'a Mann'a zwłaszcza, że w ferworze naukowej dyskusji pojawiła się w odniesieniu do tego ostatniego jakaś ciemna bądź kryminalna materia, nie wiem, nie rozumiem angielskiego, szczególnie gdy prawnicy piszą.


Przecież nie wspominałem o historii artykułów Briffy i Manna. Ty ich przywołujesz, tylko po to, by rzucić o "kryminalnej materii" (nie żebyś cokolwiek na ten temat wiedział).

Cytat

Mnie interesuje, czy ktoś potrafi przedstawić mechanizm który pokaże, że pomimo ogromnej pojemności cieplnej oceanów, jeszcze większej pojemności przemian fazowych, możemy ufać, że jak średnia temperatura globu podnosi się, to rośnie ciepło pobrane przez układ, a nie nie jest to efekt uwolnienia energii na skutek przemian fazowych.


Jakich przemian fazowych?

Cytat
Bo, chodzą słuchy, że powierzchnia Antarktydy rośnie, a ostatnio pojawiły się pomiary wskazujące na wzrost objętości lodu...


Nie ma takich pomiarów. Zmyślasz.

Cytat

Potrafisz przedstawić jakiś mechanizm, jakiś eksperyment, którym pozwalałby stwierdzić, że obserwowany obecnie wzrost stężenia co2 w powietrzu nie jest skutkiem, ale przyczyną?


Spal kilogram węgla. Zmierz ilość powstającego CO2.

Cytat
Bo ja kiedyś już potrafiłem pokazać, że do wywalenia w powietrze takiej dawki co2 aby wystąpił fizycznie niemożliwy wzrost stężenia co2 do ok 400 ppm w okolicy 1940 roku wystarczy zmiana rozkładu temperatur w oceanach o 0,05 stopnia. Kelwina lub Celsjusza.


Nie potrafiłeś tego wykazać. Napisałeś tylko, że potrafiłbyś to pokazać, i żadnych wyliczeń nie przedstawiłeś.

Cytat
Rms na przykład ciekawe było by, gdybyś wygrzebał współczynnik dyfuzji co2 w lodzie. Porównalibyśmy sobie to z objętością baniek powietrza w rdzeniach lodowych, jakieś 0,1 mm, oszacowalibyśmy możliwą zmianę składu...

4*10^-21m-1s-1 mol Pa-1 dla temperatury lodu -23 stopnie Celsjusza, i około dwa razy większy blisko zera.


Rafał napisał/a
rms napisał/a
Co do konkretów - dałem wyżej kilka linków
Da liegt der hund begraben. Nie dawaj żadnych linków, opowiedz własnymi słowami.


Dałem kilka linków, gdzie opisuję to własnymi słowami. Zajrzałeś tam? Czy Ci się nie chciało?

Cytat
Jest tak i tak bo zachodzi to i to. O fizyce i matematyce można rozmawiać bez używania linków. Są pewne sprawy podstawowe, fundamentalne, które muszą współgrać z teoriami podpierającymi GO. Baron twierdzi, że są obszary w których nie współgrają - rozumiesz o czym mowa?


Wiem że tak twierdzi. Ja pytałem, jakie jest prawdopodobieństwo, że osoba na forum science-fiction, czy dowolnym innym, obali teorię naukową opartą o 40 lat badań i pomiarów.

Gdyby nie chodziło o Twojego kumpla z forum, i gdyby nie chodziło o GO, to pewnie sam przyznałbyś, że jest znikome.

Cytat
Potrafisz odeprzeć zarzut nie uciekając się do linków i nie używając ctrl+c ctrl+v ? Bardzo, ale to bardzo chętnie poczytałbym taką dyskusję.


Przecież możesz przeczytać taką dyskusję, po to podałem do niej linki. Baron powtarza w kółko te same bzdury, to nie dziw się że nie chce mi się parafrazować na nowo tych samych odpowiedzi na jego "zarzuty".
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 15:05   

rms napisał/a
Dałem kilka linków, gdzie opisuję to własnymi słowami. Zajrzałeś tam? Czy Ci się nie chciało?
Nie wiedziałem że jesteś autorem haseł w anglojęzycznej wersji wiki, no nie ma co, szacun :shock:
rms napisał/a
Ja pytałem, jakie jest prawdopodobieństwo, że osoba na forum science-fiction, czy dowolnym innym, obali teorię naukową opartą o 40 lat badań i pomiarów.
Pytanie retoryczne jak mniemam?

Mam ochotę podsumować ten wątek, może jak znajdę większy kawałek wolnego czasu szarpnę się na to, bo temat ciekawy.
 
 
Marcin Robert 
Orient Men


Posty: 1476
Skąd: Nowy Targ
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 15:41   

Rafał napisał/a
rms napisał/a
Dałem kilka linków, gdzie opisuję to własnymi słowami. Zajrzałeś tam? Czy Ci się nie chciało?
Nie wiedziałem że jesteś autorem haseł w anglojęzycznej wersji wiki, no nie ma co, szacun :shock:


Kolega wikipedysta? A pod jakim nickiem kolega pisze na Wiki? (Bo na przykład ja podpisuję się: Marcin Robert). :D
 
 
rms 
Jaskier

Posty: 70
Skąd: Polska
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 15:45   

Rafał napisał/a
rms napisał/a
Dałem kilka linków, gdzie opisuję to własnymi słowami. Zajrzałeś tam? Czy Ci się nie chciało?
Nie wiedziałem że jesteś autorem haseł w anglojęzycznej wersji wiki, no nie ma co, szacun :shock:


Chodziło o ten post, i linki w nim zawarte:

http://www.science-fictio...p=732678#732678

Cytat
Pytanie retoryczne jak mniemam?


Jak widać, nie dla wszystkich.
 
 
baron13 
Mistyk

Posty: 1053
Skąd: Festung Breslau
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 18:09   

Rms napisał/a
Nie, nieprawda. Przecież już Ci to tłumaczyłem, kilka razy co najmniej: aby rozwiązać transfer radiacyjny dla atmosfery, nie wystarczy policzyć absorpcję w warstwie przypowierzchniowej, tylko absorpcję i emisję dla całej kolumny atmosfery. Ponieważ atmosfera musi być w równowadze radiacyjnej, więc istnieje taka wysokość dla której ciśnienie parcjalne absorbenta jest na tyle małe, a grubość optyczna jest na tyle niewielka, że promieniowanie podczerwone może uciec w kosmos. Jeśli zwiększymy ilość absorbenta, ta wysokość także się zwiększy, a w konsekwencji zmieni się profil temperaturowy całej atmosfery.


Rms na przykład, jakim cudem układ który nie jest w równowadze termodynamicznej może być w równowadze radiacyjnej ;-)
Ale załóżmy ;-) Powiedzmy o co w tym czego klimatolodzy raczej wolą nie mówić chodzi. A mianowicie, że na odcinku od Ziemi do pewnej wysokości transport ciepła jest znaczny, oporność termiczna niewielka, decyduje ostatni odcinek. Taka to jest konstrukcja. Sprawa wygląda dziwnie, jeśli się popatrzy np rozkład temperatur z wysokością, bo powinien odzwierciedlać przebieg oporu termicznego. No więc ta konstrukcja jest taka, w rzeczywistości na odcinku troposfery pomijamy radiację i nie zajmujemy się nią. Niestety zakładamy, że gdzieś tam istnieje kawałek atmosfery, gdzie radiacja decyduje. Tego min dotyczyły pomiary, o których wyczytałem.
Sęk w tym, że warunki i miejsce są dopasowane di założonego efektu. W zależności od tego, jakie jest zapotrzebowanie wymuszenie radiacyjne zmienia się od 0,81 do jakiś 4,5 a nawet 8 watów na metr kwadratowy. Po prostu zakładamy sobie pewien kawałek atmosfery, zakładamy jakąś jego dynamikę, postulujemy skład. zmiennych jest dosyć dużo aby się dało uklepać w miarę wiarygodną składankę.
Ale co to oznacza, że grubość absorbenta jest niewielka? No cóż na przykład , że połowa promieniowania pokona odległość kilku km. Może być? Tak na oko podpierając się obliczeniami Heinza Huga, jakkolwiek paskuda, to nie widziałem by ktokolwiek je kwestionował, trzeba zmniejszyć koncentrację ( a, niekoniecznie molową) jakieś 1000 - 10000 razy. Trzeba przyjąć log_10 (0,5) to jakieś -0,3. odpowiednie warunki to jest pewnie 20 km. Nie ma tu po ręką zależności stężenia co2 od wysokości, ale w troposferze mamy prawie do granicy "dobrze wymieszane". Więc z tych paluszkowych wyliczeń wychodzi to, co napisali w "Encyklopedii Fizyki Współczesnej", że warunki do wypromieniowywania ciepła w kosmos są dopiero na wysokości kilkunastu km. Tyle że stratosfera ochładza się, gdy się ziemia ogrzewa, i ogrzewa, gdy... nad ziemią jest dużo chmur. Owszem jest wtedy i zimniej.
Czyli, jakby nie tu. Bo, do miejsca powstawania efektu cieplarnianego temperatura powinna rosnąć wraz ze wzrostem temperatury Ziemi. Tak być powinno o ile konsekwentnie trzymamy się modelu. O ile jesteśmy klimatologami udowadniamy, że to nie ma znaczenia. Też już coś takiego czytałem :-)

Model ma własność paragrafu 22. Jeśli założymy, ze mamy rację to mamy rację. Nie składa się z pomiarami, przy czym powiem szczerze, nie rozumiem dlaczego miałby być decydujący poziomy rozkład temperatury, ale też się nie zgadza. Poza tym, jest świetny.
Tak, Rms, zanim Heinz Hug narozrabiał klimatolodzy zauważyli, że ich model przewodzenia ciepła przez atmosferę nie pasuje do efektu cieplarnianego. Dlatego wymyślili taki, który trudno zweryfikować. Na Ziemi nie widać efektu cieplarnianego, a w chmurkach, trudno cokolwiek zmierzyć.
A, tak na marginesie, to zadziała właśnie wówczas, gdy ów transport poprzez unoszenie będzie dominował. Rms świetny model i zadziała bo jeśli założymy, ze mamy rację, to mamy :-)
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 18:43   

rms napisał/a
chciałbym natomiast dowiedzieć się, skąd biorą się podwójne standardy przy ocenie mechanizmu handlu emisjami SO2 i CO2.


Może z tego prostego powodu, że jedno zdecydowanie bardziej wiąże się z techniczną redukcją tzw. efektu zewnętrznego, a drugie z ograniczeniem produkcji. Dla mnie jako ekonomisty to bardzo ważne rozróżnienie.

Cytat
Po pierwsze, średnia wieku tych stetryczałych dziadków to około 50 lat. Wiem, że współczesnej młodzieży


Naprawdę nie zrozumiałeś ironii. Jestem zdruzgotany.
A propos młodzieży, to mam 36 lat, a Ty?

Cytat
Dobrze się jednak stało, że przywołałeś ten raport, bo zawiera on rzetelne opisanie stanu badań nad geoinżynierią.


Ależ ja nigdy nie twierdziłem, że się zgadzam z całą wymową raportu. Tylko, że jakoś nie znajduję tam przesadnego sceptycyzmu, co do efektywności metody aerozoli stratosferycznych.

Jest natomiast to co wszędzie - mamy metodę skuteczną, tysiąckrotnie tańszą od konwencjonalnych, ale jednak nie bo... polityka, zarządzanie, zabawa w Pana Boga. I to jest oczywiście przekręt totalitarnych mędrców. Bo zupełnie innej klasy argumentem jest techniczne obliczenie efektywności jakiejś metody, a innym rozważania typu "social, legal and political issues". Bo oczywiście w przypadku klasycznych metod walki z CO2, żadnych "social, legal and political issues" oczywiście nie ma.

Zauważ, że w tych wszystkich zabiegach nikt nie zwraca uwagę na analogiczne negatywne strony metod konwencjonalnych. Aerozol w stratosferze to nagle wielki polityczny problem, a limity CO2, które mogą wywołać potężne międzynarodowe konflikty, które ograniczą znacząco wzrost gospodarczy, ustawią trzeci świat przeciw pierwszemu to już drobiazg, luzik, itp.

Pomijam już to, że wszystkie te rozważania nie adresują oczywiście najważniejszej kwestii tj. czy globalne ocieplenie w ogólne jest groźnie dla ludzkości. Bo samo wyższe stężenie CO2 to jest generalnie korzystne dla biosfery. A walka z globalnym ociepleniem dla samej walki to taka średnia zabawa.

Cytat
które ma zastąpić redukcję emisji CO2, tak jak to wyczytałeś w jednej książce popularno-naukowej.


Tylko skoro jest to metoda 1000 razy tańsza od konwencjonalnej, to może warto spróbować, zamiast pitolić. Jakoś nie widzę tu żadnej racjonalnej kalkulacji oczekiwany efekt/ryzyko/koszt alternatywny. No chyba, że tak naprawdę chodzi o coś zupełnie innego niż walka z globalnym ociepleniem.

Cytat
A dlaczego podczas lądowania kiepsko wyszkolonej i naprędce skompletowanej załogi samolotu miałoby się coś stać, skoro tyle razy lądowano i nic się nie stało?


Może dlatego, że na pokładzie zabrakło grupy mędrców, którzy by uradzili, że samoloty to groźny problem cywilizacyjny i lepiej wrócić do zaprzęgów konnych.

Cytat
Może dlatego, że myślenie życzeniowe typu może nie będzie tragedii nie gwarantuje nam, że do tragedii faktycznie nie dojdzie?


Ja uważam, że myślenie typu "jeśli zapędziliśmy się w rozwoju, to powinniśmy się zwinąć" jest mimo wszystko dużo groźniejsze.
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
baron13 
Mistyk

Posty: 1053
Skąd: Festung Breslau
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 19:20   

Rms napisał/a
Zakładając, że obserwujemy także wzrost entalpii oceanów, zmiany bilansu masy lądolodów, wzrost temperatury troposfery? Tak, mamy także do czynienia z ogrzewaniem się globu, jeśli to pojęcie obejmuje atmosferę, hydrosferę i kriosferę.

Nie używałbym pojęcia entalpii, zdecydowanie ciepło. Wiesz dlaczego? :-)
Rms napisał/a
Wiem, że to dla trudne, przecież już Ci to tłumaczyłem. Niestety, od tego uciec się nie da.

Cytat:
Porównujemy ten układ z sytuacją gdy mamy dwa obszary, albo dwie objętości różniące się temperatura o 1 stopień Kelwina. Banalne zadanie termodynamiczne, jaka jest moc na metr kwadratowy transportu ciepła jeśli prędkość powietrza wynosi powiedzmy 2 metry na sekundę średnio w roku. Albo w ciągu innego równie nas interesującego czasu.


Jeśli powierzchnia chłodniejsza znajduje się 100 metrów nad powierzchnią cieplejszą, to transport ciepła jest zerowy.


Znaczy, tego zagadnienia nie rozwiążemy? Znamy pojęcie strumienia?
Rms napisał/a
Cytat:

Na przykład problem z mechanizmem efektu cieplarnianego. Niejaki Heinz Hug zapewne dla jaj wtrącił się w sprawy klimatologów. Dlaczego to zrobił?


Bo był niedouczony i też mu się wydawało, że może z samego prawa Lambera-Beera udowodnić, że zmiany stężenia gazów cieplarnianych w atmosferze nie mają żadnych skutków na transport ciepła.

Obawiam się, że Hug osiągnął dokładnie to, co chciał. Jest w internecie. A, co do oczywistosci zagadnienia, po listach wymienianych między Szanownymi Uczonymi, to nie za bardzo widać. Hug pokazał jedno: model który jak mam wrażenie (ach, to będzie wdzięczne zagadnienie dla historyka klimatologii) wówczas radośnie funkcjonował w propagandzie można potłuc. Nie da się wyliczyć efektu cieplarnianego. W tym modelu, o który mówisz, się go POSTULUJE. Myślę, że wystarczy to, co zrobił Hug. :-)
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 21:12   

rms napisał/a
Co jest bardziej prawdopodobne: że baron13 faktycznie jest zapoznanym geniuszem, który swoimi refleksjami na forum science fiction (bo przecież nie w czasopismach naukowych, którymi baron13 gardzi) obalił ustalenia fizyki atmosfery z ostatnich 40 lat; czy też może baron13 nie ma zielonego pojęcia o czym pisze, i z jakichś powodów nie chce się do tego przyznać?


Usiłujesz być dowcipny, ale wiedz, że nauka zna i takie przypadki. Jest sobie pewien gość, ekonomista-praktyk zwany Nassim N. Taleb. Ekscentryk, ale sympatyczny (wiem, bo z nim wódkę piłem). W swoich pogadankach i obserwacjach, dotyczących choćby wyceny aktywów finansowych, podważał on to, co wielcy ekonomiści-matematycy-finansiści uważali za konsensu, stosowali wszędzie od lat, za co były nawet dwie Nagrody Nobla.

Jak łatwo się domyślić, Taleb nie był specjalnie lubiany i często z nim polemizowano. Jedna z takich polemik, napisana przez wybitnych specjalistów w naukowym źurnalu ukazał się drukiem na początku września 2008. Los bywa złośliwy i parę dni później zbankrutował Lehmann Brothers, wywołując wielki światowy kryzys. Bankructwo to miało związek właśnie z niewłaściwą wyceną tzw. egzotycznych instrumentów. Taleb je przewidział (i zbił na tym majątek) ale wiecly mędrcy, wyznawcy konsensu - już nie.

Żeby było jeszcze śmieszniej, warto wspomnieć też o twórcach najważniejszej formuły wyceny opcji (tzw. wzór Blacka-Scholesa) fundującej ekonomiczny konsensus - za którą zresztą dostali Nobla. Gdy oni chcieli się kiedyś sprawdzić w praktyce - dwukrotnie bankrutowali, pogrążając setki milionów powierzonych im oszczędności.

To taka nieco offtopikowa gadka dla tych, którzy uważają, że konsensu w nauce jest wszystkim, a podważanie go jest domeną jedynie frustratów i "nawiedzonych".
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
baron13 
Mistyk

Posty: 1053
Skąd: Festung Breslau
Wysłany: 4 Sierpnia 2011, 22:53   

Dziko: po mojemu, to ja się tu wykazuję straszliwą przyziemnością. Rzemieślniczą. Kiedy wystartujesz do fizyka odwalające swoje pomiary w laboratorium z teorią w której jest za wiele zmiennych to powie, że żadnej teorii nie ma. To jest tak jak mierzenie głębokości wody kijem, który może się giąć: albo woda jest głęboka, albo kij się zgiął i zaraz się władujemy na skały. Dlatego mówię, że skoro nie da się z zawartości co2 wywieść wymuszenia radiacyjnego, po prostu z prawa Lamberta Beera, to teorii nie ma. Może być tak, że decyduje ostatni odcinek, ale może być jeszcze mnóstwo innych zjawisk. Każde z nich jest prawdopodobne dokąd nie ma innych pomiarów. To nie jest teoria, to fantazja. Transport ciepła może zależeć od różnicy temperatur, ale pewnie jest silnie nieliniowy. Sto możliwości. A zdrowy rozsądek podpowiada, że skoro możemy sobie darować 99% co2 to o ile układ jest stabilny to samą końcówkę 1% lub mnie, też. Inaczej musiało by straszliwie rzucać temperaturą na Ziemi. To jest przyziemność, bo może być inaczej, ale jest to bardzo mało prawdopodobne. Wbrew temu co opowiada Rms nie głoszę niczego "odstającego" ale wręcz same banały. Zwykle skala ludzkich działań nie ma najmniejszego wpływu na globalne zjawiska.
 
 
rms 
Jaskier

Posty: 70
Skąd: Polska
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 08:55   

baron13 napisał/a
Rms na przykład, jakim cudem układ który nie jest w równowadze termodynamicznej może być w równowadze radiacyjnej


Z definicji.

Cytat
Ale załóżmy Powiedzmy o co w tym czego klimatolodzy raczej wolą nie mówić chodzi.


To już się robi nudne. Nie masz pojęcia o czym klimatolodzy mówią, a o czym nie mówią - wydaje Ci się, że skład atmosfery się "postuluje", że "pojawiły się pomiary" wskazujące na przyrost lądolodu antarktycznego, że nikt nigdy nie zmierzył stężeń freonów stratosferze...

Cytat
A mianowicie, że na odcinku od Ziemi do pewnej wysokości transport ciepła jest znaczny, oporność termiczna niewielka, decyduje ostatni odcinek. Taka to jest konstrukcja.


I dlaczego uważasz, że klimatolodzy wolą o tym nie mówić? Przecież to dość elementarna obserwacja: głównym źródłem wymiany ciepła z otoczeniem dla planety otoczonej próżnią jest promieniowanie elektromagnetyczne. Zamiast więc "niepokoić" się faktem, że dolne 10 metrów absorbuje 99,9 % promieniowania, spróbuj zastanowić się, jak to możliwe, że jakieś promieniowanie planetę opuszcza...

Cytat
Sprawa wygląda dziwnie, jeśli się popatrzy np rozkład temperatur z wysokością, bo powinien odzwierciedlać przebieg oporu termicznego.


Nie wiem, dlaczego profil temperaturowy atmosfery jest dla Ciebie zagadką. Istnienie troposfery i stratosfery da się wyprowadzić od podstaw, o czym wiedziałbyś, gdybyś kiedyś w końcu zajrzał do tych podręczników, którymi tak się brzydzić.

Malutka podpowiedź: rozkład temperatur nie odzwierciedla przebiegu oporu termicznego, bo w troposferze gradient radiacyjny przekracza mokroadiabatyczny, a stratosfera z kolei zawiera gazy absorbujące promieniowanie UV.

Jeśli nie wierzysz klimatologom, zapytaj heliofizyków albo planetologów - atmosfery gwiazd i innych planet mają analogiczną strukturę.

Cytat
No więc ta konstrukcja jest taka, w rzeczywistości na odcinku troposfery pomijamy radiację i nie zajmujemy się nią. Niestety zakładamy, że gdzieś tam istnieje kawałek atmosfery, gdzie radiacja decyduje. Tego min dotyczyły pomiary, o których wyczytałem.
Sęk w tym, że warunki i miejsce są dopasowane di założonego efektu. W zależności od tego, jakie jest zapotrzebowanie wymuszenie radiacyjne zmienia się od 0,81 do jakiś 4,5 a nawet 8 watów na metr kwadratowy.


Kłamiesz, żeby było śmieszniej dokładnie ten sam argument podawałeś rok temu, i wyjaśniałem Ci szczegółowo, skąd bierze się Twoje złudzenie, że "zapotrzebowanie wymuszenie radiacyjne zmienia się od 0,81 do jakiś 4,5 a nawet 8 watów na metr kwadratowy":
http://www.science-fictio...p=610095#610095

Napisałeś tam:
baron13 napisał/a
A tak dla formalności da się znaleźć wartość wymyszenia radiacyjnego od chyba 0,74 do 4 Watów /metr kwadrat. Są złośliwcy co kładą na poziomie 0,01 W.


Kiedy poprosiłem o źródło, napisałeś
http://www.science-fictio...p=610485#610485

baron13 napisał/a
Jeśli chodzi o wymuszenie radiacyjne to na przykład w abstrakcie pracy którą podesłałeś jest 1,1 W/metr kwadrat plus minus 0,4 W.


Po czym okazało się, że nie zrozumiałeś abstraktu pracy i znaczenia tej wartości...

Jak ktokolwiek ma Cię brać poważnie, skoro regularnie zmyślasz, konfabulujesz i przekręcasz to, co gdzieś tam, kiedyś tam przeczytałeś?

Cytat
Po prostu zakładamy sobie pewien kawałek atmosfery, zakładamy jakąś jego dynamikę, postulujemy skład. zmiennych jest dosyć dużo aby się dało uklepać w miarę wiarygodną składankę.


No jasne, bo przecież skład atmosfery trzeba "postulować", nikt go nigdy nie zmierzył...

Cytat
tak na oko podpierając się obliczeniami Heinza Huga, jakkolwiek paskuda, to nie widziałem by ktokolwiek je kwestionował


"Nikt nie kwestionował wyliczeń oszołoma, które zostały opublikowane na jego stronie internetowej! To znaczy, że są prawdziwe, przecież w innym wypadku naukowcy rzuciliby się, by je od razu prostować i polemizować z nimi"

Cytat
trzeba zmniejszyć koncentrację ( a, niekoniecznie molową) jakieś 1000 - 10000 razy.


Nonsens.

Cytat
Trzeba przyjąć log_10 (0,5) to jakieś -0,3. odpowiednie warunki to jest pewnie 20 km. Nie ma tu po ręką zależności stężenia co2 od wysokości, ale w troposferze mamy prawie do granicy dobrze wymieszane. Więc z tych paluszkowych wyliczeń wychodzi to, co napisali w Encyklopedii Fizyki Współczesnej, że warunki do wypromieniowywania ciepła w kosmos są dopiero na wysokości kilkunastu km.


Nie, nie wychodzi, skoro ciśnienie atmosferyczne na wysokości tropopauzy jest rzędu 100-200 hPa, czyli zaledwie pięć-dziesięc razy mniej niż na poziomie morza. W swoich "paluszkowych wyliczeniach" pomyliłeś się o dwa-trzy rzędy wielkości, co najlepiej świadczy o umiejętnościach Twoich i Huga.

Cytat

Czyli, jakby nie tu. Bo, do miejsca powstawania efektu cieplarnianego temperatura powinna rosnąć wraz ze wzrostem temperatury Ziemi.


Przecież "miejscem powstawania efektu cieplarnianego" jest cała troposfera, i tam też temperatura rośnie. Gdyby zmniejszyć stężenie gazów cieplarnianych do takiego poziomu, by metr sześcienny powietrza na poziomie morza zawierał tyle CO2, co obecnie metr sześcienny 20 km wyżej, to efekt cieplarniany byłby bardzo słaby.

Cytat
Tak być powinno o ile konsekwentnie trzymamy się modelu.


Nie rozumiesz tego modelu, więc nie potrafisz się go konsekwentnie trzymać.

Cytat
Na Ziemi nie widać efektu cieplarnianego, a w chmurkach, trudno cokolwiek zmierzyć.


Znowu sobie zmyślasz.

Cytat
Nie używałbym pojęcia entalpii, zdecydowanie ciepło. Wiesz dlaczego?


Nie wiem. Oświeć mnie.

Cytat
Znaczy, tego zagadnienia nie rozwiążemy?


Przecież napisałem: jeśli powierzchnia chłodniejsza jest 100 metrów nad cieplejszą, przepływ ciepła wynosi zero.

Cytat
Znamy pojęcie strumienia?


Nie wiem, czy "znamy". Mogę mówić tylko za siebie.

Cytat

Obawiam się, że Hug osiągnął dokładnie to, co chciał. Jest w internecie.


Jak i miliony innych oszołomów.

Cytat
Hug pokazał jedno: model który jak mam wrażenie (ach, to będzie wdzięczne zagadnienie dla historyka klimatologii) wówczas radośnie funkcjonował w propagandzie można potłuc. Nie da się wyliczyć efektu cieplarnianego.


Model Huga? Tak, można go potłuc, i nie da się z niego nic wyliczyć. Dlatego też śmieszy mnie, że przywiązujesz do niego aż takie znaczenie.

Cytat
W tym modelu, o który mówisz, się go POSTULUJE.


Tak jak postuluje się skład atmosfery?

Cytat
Dziko: po mojemu, to ja się tu wykazuję straszliwą przyziemnością. Rzemieślniczą.


Wszyscy już wiemy, że masz bardzo wysokie mniemanie o sobie, swojej wiedzy i umiejętnościach.

Cytat
Kiedy wystartujesz do fizyka odwalające swoje pomiary w laboratorium z teorią w której jest za wiele zmiennych to powie, że żadnej teorii nie ma.


Dziwne, że fizycy z największego profesjonalnego stowarzyszenia fizyków mają zupełnie inne zdanie niż baron13:

http://www.aps.org/policy/statements/07_1.cfm

Cytat
Dlatego mówię, że skoro nie da się z zawartości co2 wywieść wymuszenia radiacyjnego, po prostu z prawa Lamberta Beera, to teorii nie ma.


Przecież to właśnie próbuję Ci to wytłumaczyć: nie da się opisać transferu radiacyjnego w atmosferze na podstawie samego prawa Lamberta-Beera. Co oznacza, że Twoja wiedza jest niewystarczająca, by zrozumieć tę teorię, ale zamiast douczyć się i uzupełnić braki, upierasz się że to z teorią jest coś nie tak.

Cytat
Może być tak, że decyduje ostatni odcinek, ale może być jeszcze mnóstwo innych zjawisk. Każde z nich jest prawdopodobne dokąd nie ma innych pomiarów. To nie jest teoria, to fantazja.


Bo baronowi wydaje się, że nikt nigdy nie wykonywał sondaży atmosfery...

Cytat
Transport ciepła może zależeć od różnicy temperatur, ale pewnie jest silnie nieliniowy. Sto możliwości. A zdrowy rozsądek podpowiada, że skoro możemy sobie darować 99% co2 to o ile układ jest stabilny to samą końcówkę 1% lub mnie, też. Inaczej musiało by straszliwie rzucać temperaturą na Ziemi. To jest przyziemność, bo może być inaczej, ale jest to bardzo mało prawdopodobne. Wbrew temu co opowiada Rms nie głoszę niczego odstającego ale wręcz same banały.


Zachowujesz się jak dziecko, które upiera się, że ludzie nie mogą żyć w Australii. Zdrowy rozsądek podpowiada przecież, że pospadaliby gdyby musieli chodzić do góry nogami. To same banały, nie?



dziko napisał/a
Może z tego prostego powodu, że jedno zdecydowanie bardziej wiąże się z techniczną redukcją tzw. efektu zewnętrznego, a drugie z ograniczeniem produkcji. Dla mnie jako ekonomisty to bardzo ważne rozróżnienie.


Przecież w obu przypadkach rzucamy na rynek skończoną liczbę jednostek emisji. To do emitentów należy, czy bardziej opłaca im się "techniczna redukcja efektu zewnętrznego" (np. poprzez FDG i CCS, odpowiednio), czy "ograniczenie produkcji" poprzez przerzucenie się na inne paliwa czy źródła energii.

Cytat
Naprawdę nie zrozumiałeś ironii. Jestem zdruzgotany.


Sądzę, że po prostu nie orientowałeś się, kto ten raport pisał.

Cytat
Jest natomiast to co wszędzie - mamy metodę skuteczną, tysiąckrotnie tańszą od konwencjonalnych, ale jednak nie bo... polityka, zarządzanie, zabawa w Pana Boga.


Metodę skuteczną, tysiąckrotnie tańszą od konwencjonalnych, o niezbadanych i potencjalnie bardzo kosztowych skutkach ubocznych, której skuteczne wdrożenie wymaga nowego prawa międzynarodowego i wieloletnich negocjacji.

Cytat
I to jest oczywiście przekręt totalitarnych mędrców. Bo zupełnie innej klasy argumentem jest techniczne obliczenie efektywności jakiejś metody, a innym rozważania typu social, legal and political issues.


Przecież to właśnie: "social, legal and political issues", powstrzymują nas przed natychmiastowym zmniejszeniem emisji CO2 do zera. Która to metoda byłaby absolutnie najefektywniejszym sposobem rozwiązania problemu globalnego ocieplenia.

Cytat
Zauważ, że w tych wszystkich zabiegach nikt nie zwraca uwagę na analogiczne negatywne strony metod konwencjonalnych.


Nie, nikt nie zwraca. Pewnie dlatego tak bezproblemowo zostały one zaakceptowane.
Not.

Cytat
Aerozol w stratosferze to nagle wielki polityczny problem, a limity CO2, które mogą wywołać potężne międzynarodowe konflikty, które ograniczą znacząco wzrost gospodarczy, ustawią trzeci świat przeciw pierwszemu to już drobiazg, luzik, itp.


Nie wiem na jakiej planecie żyjesz, bo na mojej wersji Ziemi od 20 lat nie udało się wynegocjować globalnego porozumienia obejmującego największych emitentów, własnie z powodu problemów które wymieniłeś.

Cytat

Pomijam już to, że wszystkie te rozważania nie adresują oczywiście najważniejszej kwestii tj. czy globalne ocieplenie w ogólne jest groźnie dla ludzkości. Bo samo wyższe stężenie CO2 to jest generalnie korzystne dla biosfery.


"Generalnie" to warunków środowiska towarzyszących stężeniu CO2, którego należy spodziewać się w tym stuleciu, biosfera tej planety nie widziała od co najmniej 20 milionów lat.

Cytat

Tylko skoro jest to metoda 1000 razy tańsza od konwencjonalnej, to może warto spróbować, zamiast pitolić.


Przecież tej metody nie można "wypróbować", w inny sposób niż jej pełnoskalowe wdrożenie na kilkanaście lat i obserwowanie (kiepsko do tej pory zbadanych) skutków.

Cytat
Jakoś nie widzę tu żadnej racjonalnej kalkulacji oczekiwany efekt/ryzyko/koszt alternatywny.


A szukałeś w ogóle takich kalkulacji? Np.
http://www.springerlink.c...236832q7550732/

Cytat
Może dlatego, że na pokładzie zabrakło grupy mędrców, którzy by uradzili, że samoloty to groźny problem cywilizacyjny i lepiej wrócić do zaprzęgów konnych.


Nie zabrakło za to takich, którzy uważali, że należy zaufać empirii, bo skoro dotychczas się udawało, to czemu miałoby się nie udać tym razem.

Cytat
Usiłujesz być dowcipny, ale wiedz, że nauka zna i takie przypadki.


Takie jak baron13? Nie, nie zna.

Cytat
Jest sobie pewien gość, ekonomista-praktyk zwany Nassim N. Taleb. Ekscentryk, ale sympatyczny (wiem, bo z nim wódkę piłem). W swoich pogadankach i obserwacjach, dotyczących choćby wyceny aktywów finansowych, podważał on to, co wielcy ekonomiści-matematycy-finansiści uważali za konsensu, stosowali wszędzie od lat, za co były nawet dwie Nagrody Nobla.


Ale nie robił tego wyłącznie na forach internetowych, prawda? Nie utrzymywał, że nie musi znać podstawowej literatury ekonomicznej, bo wystarczy policzyć "na paluszkach" że nic się tam nie zgadza?

Cytat
To taka nieco offtopikowa gadka dla tych, którzy uważają, że konsensu w nauce jest wszystkim, a podważanie go jest domeną jedynie frustratów i nawiedzonych.


Przecież Taleb nie był ani jednym, ani drugim. Posiadał kierunkowe wykształcenie w tej dziedzinie, w której miał największe osiągnięcia, regularnie publikował w literaturze naukowej, i tak dalej. Nijak się to ma do przypadku barona.

Ale skoro już wspomniałeś o Talebie, to można także przypomnieć jego opinię nt globalnego ocieplenia

My position on the climate is to avoid releasing pollutants in the atmosphere, on the basis of ignorance, regardless of current expert opinion (climate experts, like banking risk managers, have failed us in the past in foreseeing long term damages and I cannot accept certainty in a certain class of nonlinear models). This is an extension of my general idea that one does not need rationalization with the use of complicated models (by fallible experts) to the edict: "do not disturb a complex system" since we do not know the consequences of our actions owing to complicated causal webs. (Incidentally, this ideas also makes me anti-war). I explicitly explained the need to "leave the planet the way we got it" .
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 16:27   

Rms, nie chce mi się z Toba już gadać, bo nie dostrzegasz ironii, nawet jak się zmaterializuje i nadepnie Ci na stopę. Możesz założyć, że wygrałeś :)

Tylko dwa wyjasnienia odnośnie Taleba:

rms napisał/a
Nie utrzymywał, że nie musi znać podstawowej literatury ekonomicznej, bo wystarczy policzyć na paluszkach że nic się tam nie zgadza?


Oj, zdziwiłbyś się. W Black Swan Taleb podaje pewien genialny przykład problemu z zakresu probabilistyki, przed którym stają profesor matematyki i przysłowiowy "cwany Mietek", pokazując, że to właśnie ten drugi prawidłowo go rozwiąże. Przykładów, że wiedza naukowa (i to z nauk ścisłych!) czasem w życiu bywa bardziej szkodliwa niż pomocna jest tam zresztą dużo więcej.

Cytat
Ale skoro już wspomniałeś o Talebie, to można także przypomnieć jego opinię nt globalnego ocieplenia


Ja jakoś tam o globalnym ociepleniu słowa nie znalazłem. Dowiadujemy się za to, że można być radykalnie proekologicznym, nawet jeśli nie wierzy się ekspertom i modelom z jakim mamy do czynienia w klimatologii. Tylko czego to ma niby dowodzić?
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
baron13 
Mistyk

Posty: 1053
Skąd: Festung Breslau
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 18:22   

Rms: duzo napisałeś :-)
Jeszcze raz, o co z tym promieniowaniem i Hug'iem chodzi. A mianowicie możemy podejść do sprawy tak, że rozdzielamy dla rachunków transport ciepła. W przypadku takich zjawisk, jak unoszenie (nie koniecznie konwekcja) oraz promieniowanie, jest to uzasadnione. Możemy próbować wyszacować zmianę oporności termicznej (oporność termiczna nie bardzo pasuje do unoszenia, ale dość dobrze do promieniowania) na skutek zmiany stężenia co2. Robimy to na całej drodze i wychodzi kiszka, sama przewodność 10 do potęgi minus trzy tysiące z groszami liczona jako część promieniowania. Co zrobić aby uratować teorię globalnego ocieplenia? Zauważamy, że przynajmniej do granicy troposfery transport idzie inną drogą. Mówimy ze dalej działa promieniowanie i wybieramy sobie kawałek atmosfery na którym wyliczenia nie dadzą tragicznych wyników.
Gdzie może się taki obszar znaleźć? Tam gdzie łamie się standardowy skład atmosfery. Więc na pewno nie w troposferze, bo tamże na skutek konwekcji atmosfera jest "dobrze wymieszana". Bo nam chodzi o mole na kubik wiec może to zajść NAJNIŻEJ w stratosferze. NAJNIŻEJ. Czyli w najlepszym razie jakieś kilkanaście kilometrów nad ziemią. Jak sam zauważyłeś, wypadało by, aby WYŻEJ.
Otóż, w miejscu gdzie radiacja zacznie dominować spodziewalibyśmy się wzrostu oporności termicznej. Co powinno się objawić spadkiem temperatury. Tymczasem, przebieg temperatury od wysokości jak koń, każdy widzi. A stratosfera zachowuje się przy zmianach temperatury powierzchni Ziemi, jakby była nad tą strefą.
Otóż na dokładkę, przydałby się fizyczny powód do wydzielenia tego obszaru, gdzie zmiany zawartości co2 powinny zacząć dominować.
Raz, jeszcze dość dawnymi czasy mój kumpel tłumaczył władzy drogowej, że moze mu do mandatu zaliczyć tylko pół promila za piwo które faktycznie wypił pod sklepem, bo pozostałe trzy i osiem to z wczorajszego wesela. To mniej więcej taki jest model efektu cieplarnianego.
 
 
rms 
Jaskier

Posty: 70
Skąd: Polska
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 21:41   

dziko napisał/a

Rms, nie chce mi się z Toba już gadać, bo nie dostrzegasz ironii, nawet jak się zmaterializuje i nadepnie Ci na stopę.


Nie wiem dlaczego moja rzekoma nieumiejętność dostrzegania ironii ma Ci utrudniać odniesienie się do moich argumentów. No chyba że Twoje tezy o samorozwiązujących się problemach i mędrcach o totalitarnych zapędach też były ironiczne, i tak naprawdę nabijałeś się z takich ludzi jak Dubner i Levitt. W takim razie faktycznie się nie zrozumieliśmy.

Cytat

Oj, zdziwiłbyś się.


Tak, zdziwiłbym się.

Cytat
W Black Swan Taleb podaje pewien genialny przykład problemu z zakresu probabilistyki, przed którym stają profesor matematyki i przysłowiowy cwany Mietek, pokazując, że to właśnie ten drugi prawidłowo go rozwiąże. Przykładów, że wiedza naukowa (i to z nauk ścisłych!) czasem w życiu bywa bardziej szkodliwa niż pomocna jest tam zresztą dużo więcej.


Nie do końca rozumiem, co masz na myśli. W jednym miejscu (rozdziale piątym) Taleb powołuje się na stary artykuł Tverskiego i Kahnemana, którzy przebadali grupę psychologów (Taleb nazywa ich, niezgodnie z prawdą, "profesorami statystki") pod kątem rozumienia podstawowych koncepcji statystycznych - i okazało się, że często posługują się oni niewłaściwymi intuicjami.

Nie było tam żadnej sugestii, że "cwany Mietek" rozwiązałby te problemy prawidłowo (zakładając, że wiedziałby co to replikacja i poziom istotności). Wręcz przeciwnie, Tverski i Kahneman argumentowali, że psychologowie poradziliby sobie lepiej, gdyby zamiast zdawać się na intuicję po prostu wszystko sobie przeliczyli.

W innym miejscu Taleb opisuje, jak pytał studentów o wartość dystrybuanty, w miejscu jednego odchylenia standardowego, dla rozkładu z grubym ogonem (nie wiem o jaki konkretnie pytał, pewnie o t Studenta), w stosunku do rozkładu normalnego, i mówili mu że jest wyższa. Ok, kiepsko to o nich świadczy, przecież mogli zerknąć do tablic i odczytać odpowiedź, ale w dalszym ciągu nie rozumiem, w jaki sposób ma to dowodzić że "wiedza naukowa" tutaj cokolwiek zawiniła.

Cytat
Ja jakoś tam o globalnym ociepleniu słowa nie znalazłem.


No tak, bo przecież kiedy mowa o zmianie klimatu wywołanej przez "releasing pollutants in the atmosphere", to tylko przy bardzo dużej złej woli można uznać to za odniesienie do emisji CO2.

Cytat
Dowiadujemy się za to, że można być radykalnie proekologicznym, nawet jeśli nie wierzy się ekspertom i modelom z jakim mamy do czynienia w klimatologii. Tylko czego to ma niby dowodzić?


Że człowiek z którym piłeś wódkę też ma totalitarne zapędy.

baron13 napisał/a

Jeszcze raz, o co z tym promieniowaniem i Hug'iem chodzi. A mianowicie możemy podejść do sprawy tak, że rozdzielamy dla rachunków transport ciepła. W przypadku takich zjawisk, jak unoszenie (nie koniecznie konwekcja) oraz promieniowanie, jest to uzasadnione. Możemy próbować wyszacować zmianę oporności termicznej (oporność termiczna nie bardzo pasuje do unoszenia, ale dość dobrze do promieniowania) na skutek zmiany stężenia co2. Robimy to na całej drodze i wychodzi kiszka, sama przewodność 10 do potęgi minus trzy tysiące z groszami liczona jako część promieniowania.


Wychodzi kiszka, bo źle to policzyłeś.

Cytat
Co zrobić aby uratować teorię globalnego ocieplenia?


Jaką teorię globalnego ocieplenia? W tym momencie mówimy o podstawach meteorologii.

Cytat
Zauważamy, że przynajmniej do granicy troposfery transport idzie inną drogą. Mówimy ze dalej działa promieniowanie i wybieramy sobie kawałek atmosfery na którym wyliczenia nie dadzą tragicznych wyników.
Gdzie może się taki obszar znaleźć? Tam gdzie łamie się standardowy skład atmosfery. Więc na pewno nie w troposferze, bo tamże na skutek konwekcji atmosfera jest dobrze wymieszana.


Zabawny jesteś baronie, kiedy próbując wytłumaczyć się z jednej głupoty wpadasz w kolejną.

Stężenie CO2 w stratosferze nie odbiega od stężenia troposferycznego, i zaczyna spadać dopiero w mezosferze, gdzie przeważają już procesy dyfuzji cząsteczkowej i fotolizy.

Cytat
Bo nam chodzi o mole na kubik wiec może to zajść NAJNIŻEJ w stratosferze. NAJNIŻEJ. Czyli w najlepszym razie jakieś kilkanaście kilometrów nad ziemią. Jak sam zauważyłeś, wypadało by, aby WYŻEJ.


Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś wątpliwości co do tego, czy da się z baronem dyskutować o "konkretach" i "zacząć posługiwać się fizyką", to powinien przeanalizować ten właśnie fragment.

Według obliczeń barona, "warunki do wypromieniowywania ciepła w kosmos są dopiero na wysokości kilkunastu km", gdzie stężenie molowe CO2 jest "jakieś 1000-10000 razy" niższe niż w dolnej troposferze. Baron był przekonany, że jego obliczenia zgadzają się z tym co wyczytał w "Encyklopedii Fizyki Współczesnej".

W rzeczywistości, na wysokości kilkunastu km stężenie molowe CO2 jest około 5-10 razy niższe, niż przy powierzchni, a warunki opisywane przez barona zachodzą dopiero na granicy stratosfery i mezosfery, w okolicach 50 km nad poziomem morza.

Zamiast przyznać się do błedu, baron tę "drobną" pomyłkę wyjaśnia tym, że miał na myśli "NAJNIŻEJ w stratosferze". Gdyby tak jednak było, to zgodność "paluszkowych wyliczeń" z tym co znalazł w "Encyklopedii Fizyki Współczesnej" szlag trafia.

Cytat
Co powinno się objawić spadkiem temperatury. Tymczasem, przebieg temperatury od wysokości jak koń, każdy widzi.


Jestem zażenowany tym, że nie wiesz skąd się bierze inwersja temperaturowa w stratosferze.

Cytat
Otóż na dokładkę, przydałby się fizyczny powód do wydzielenia tego obszaru, gdzie zmiany zawartości co2 powinny zacząć dominować.


Jeden z fizycznych powodów nazywa się "grubość optyczna". Drugi to "gradient superadiabatyczny".

Cytat
Raz, jeszcze dość dawnymi czasy mój kumpel tłumaczył władzy drogowej, że moze mu do mandatu zaliczyć tylko pół promila za piwo które faktycznie wypił pod sklepem, bo pozostałe trzy i osiem to z wczorajszego wesela. To mniej więcej taki jest model efektu cieplarnianego.


Opowiedz jeszcze jakąś wesołą anegdotkę o dawnych czasach, tak a propos "konkretów" i "posługiwania się fizyką".
 
 
baron13 
Mistyk

Posty: 1053
Skąd: Festung Breslau
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 22:39   

Rms: nie mole na mol, (nic zdrożnego), tylko na kubik. Grubość optyczną właśnie staramy się oszacować. Gradientów mamy wiele, ale jak mi się zdaje, na ten za mało gazu. ;-)
 
 
rms 
Jaskier

Posty: 70
Skąd: Polska
Wysłany: 5 Sierpnia 2011, 23:10   

baron13 napisał/a
Rms: nie mole na mol, (nic zdrożnego), tylko na kubik.


Nie zmyślaj, nigdzie nie pisałem o molach na mol.

Cytat
Grubość optyczną właśnie staramy się oszacować.


Przecież już oszacowałeś. Błędnie.

Cytat
Gradientów mamy wiele, ale jak mi się zdaje, na ten za mało gazu.


Zdaje Ci się.
 
 
baron13 
Mistyk

Posty: 1053
Skąd: Festung Breslau
Wysłany: 6 Sierpnia 2011, 00:15   

Rms, jeśli wypompować powietrze z butelki, to traci mniej więcej na litr 1,2 g wagi. dlaczego? :-) A co się dzieje z molami w butelce?
Edit: Zaświtało mi! Rms zamiast wozić się po malinach odpowiedz mi czy aby miałeś na myśli coś takiego: mamy zagadnienie transferu radiacyjnego. Za rozwiązanie tego zagadnienia bierzemy się tak. Wybieramy lokalny odcinek ośrodka dla którego możemy zaniedbać rozpraszanie. A, dokładniej rozpatrujemy tylko transfer pomiędzy płaszczyznami pomiędzy którymi jest różnica temperatur. Składowa prostopadła jest w nazwijmy to "równowadze radiacyjnej". Promieniowanie od punkt do punktu opisuje równanie Schwarzschilda, którego rozwiązanie składa się z części promieniowania, które pokonało warstwę, oraz z części promieniowania, które zostało wyemitowane pomiędzy warstwami. To promieniowanie jest osłabione pochłanianiem na drodze do płaszczyzny docelowej. Oczywiście, gdy rozpatrujemy taki układ, nie zajmujemy się żadnym szczególnym odcinkiem atmosfery, tylko wprost całkujemy całą drogę. Im mniejsze pochłanianie w ośrodku tym więcej promieniowania dociera do płaszczyzny. Takie coś ? :-)
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 7 Sierpnia 2011, 21:20   

rms napisał/a
Nie wiem dlaczego moja rzekoma nieumiejętność dostrzegania ironii ma Ci utrudniać odniesienie się do moich argumentów.


Bo odnosiłem się do Twoich argumentów za pomocą ironii, której nie dostrzegasz. Np. gdy pisałem o podwójnych standardach w ocenie geoinżynierii i ścieżki standardowej, to nie dość, że nie zrozumiałeś, to jeszcze poleciłeś mi artykuł, który dokładnie taki zabieg stosuje. Cóż...

Jeśli chodzi o Black Swan, to miałem na myśli przykład z rzucaniem monetą, gdy wypada 99 pod rząd to samo.
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
rms 
Jaskier

Posty: 70
Skąd: Polska
Wysłany: 8 Sierpnia 2011, 10:39   

baron13 napisał/a
Rms, jeśli wypompować powietrze z butelki, to traci mniej więcej na litr 1,2 g wagi. dlaczego? A co się dzieje z molami w butelce?


Oho, standardowa zagrywka barona: zamiast przyznać się do błędu, zmienia temat, i zaczyna zadawać zagadki.

Gdybyś nie pamiętał, stężenie molowe oznacza liczbę moli w danej objętości. Ponieważ stężenie (procentowe) CO2 nie zmienia się aż do górnej granicy stratosfery, więc zawartość tego gazu w jednostce objętości, a w konsekwencji ilość absorbenta na długości ścieżki optycznej, zależy od ciśnienia atmosferycznego na danej wysokości.

Co oznacza, że na wysokości kilkunastu kilometrów jest tego CO2 tylko 5-10 razy mniej w danej jednostce objętości, niż na poziomie morza, a nie 1000-10000 razy mniej.

Cytat
Edit: Zaświtało mi! Rms zamiast wozić się po malinach odpowiedz mi czy aby miałeś na myśli coś takiego: mamy zagadnienie transferu radiacyjnego.


Brawo! Zaświtało Ci, by w końcu zajrzeć do podręcznika, gdzie odkryłeś stuletni już kawałek fizyki, wykorzystywany powszechnie przez astrofizyków, meteorologów i klimatologów, a który jeszcze niedawno był Twoim zdaniem "fantazją" i sprzeczny z tym, co sobie policzyłeś na palcach...

dziko napisał/a
Bo odnosiłem się do Twoich argumentów za pomocą ironii, której nie dostrzegasz. Np. gdy pisałem o podwójnych standardach w ocenie geoinżynierii i ścieżki standardowej, to nie dość, że nie zrozumiałeś


To w którym miejscu byłeś ironiczny? Może tam, gdzie stwierdziłeś, że "nikt nie zwraca uwagę na analogiczne negatywne strony metod konwencjonalnych"?

Cytat
to jeszcze poleciłeś mi artykuł, który dokładnie taki zabieg stosuje. Cóż...


A może dokładniej? Gdzie stosują taki zabieg? Może jakieś konkrety?

Cytat

Jeśli chodzi o Black Swan, to miałem na myśli przykład z rzucaniem monetą, gdy wypada 99 pod rząd to samo.


Ten "genialny przykład" jest jeszcze mniej przekonujący. "Profesor matematyki" (a tak naprawdę, w tej anegdotce, analityk ubezpieczeniowy z doktoratem z inżynierii elektrycznej) udziela prawidłowej odpowiedzi na pytanie o prawdopodobieństwo wyrzucenia orła przy założeniu że moneta jest uczciwa oraz że wcześniej wypadło 99 orłów, tj. P(O|E1E2). Taleb pisze, że prawdopodobieństwo tego, że moneta jest uczciwa przy założeniu że wcześniej wypadło 99 orłów jest astronomicznie małe, ale to jest odpowiedź na zupełnie inne pytanie, tj. o P(E1|E2), i jego wartość nijak się ma do oryginalnego problemu. Ponadto, jeśli możemy poddawać w wątpliwość założenie E1, to dlaczego nie możemy kwestionować także E2? Może moneta była uczciwa, ale wcale nie wyrzucono 99 orłów pod rząd? Albo w ogóle nie rzucano monetą?
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 8 Sierpnia 2011, 18:24   

Przepraszam za tego "profesora", nie wiem skąd mi się to wzięło, a nie miałem książki pod ręką by sprawdzić. Przykład Taleba jest bardzo dobry, ponieważ mówi o przejściu od teorii do rzeczywistych problemów. Taleb chce zwrócić uwagę, że zdanie "uczciwa moneta wyrzuciła 99 razy orła" jest w praktyce bezsensowne (choć w teorii całkiem poprawne). To bardzo ważny wskazówka dla technik wnioskowania w badaniach empirycznych. Można się oczywiście na niego obrażać, że robi zwody i kpi z czytelnika, ale stracimy wtedy pewną wartościową myśl.

Cytat
A może dokładniej? Gdzie stosują taki zabieg? Może jakieś konkrety?


Niektórzy tzw. "postępowcy" argumentują, że związki partnerskie powinny mieć prawo adopcji dzieci, bo przecież "para dobrych gejów wychowa dziecko lepiej niż patologiczna rodzina alkoholików" :wink:

Wybacz powyższe. Wiem, że nie lubisz metafor. Zatem:
http://engr.webhost.utexa...onomics_GEO.pdf
(zwłaszcza str. 10, p. 1, 4)

Powiem szczerze, że mnie lekko zaszokowało, że tak prostacka "ustawka" (która razi już w abstrakcie!) przechodzi przez recenzentów i redakcję. A potem święte oburzenie, że ludzie nie rozumieją tych klimatycznych naukowców, którzy chcą ocalić świat, wyskakują z jakimiś climategate'ami itd. Oj, nie zdziwię się, jak kiedyś ktoś rozgoni to towarzystwo na cztery wiatry, a nauka będzie miała po tym romansie dziesięcioletnią czkawkę.
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
rms 
Jaskier

Posty: 70
Skąd: Polska
Wysłany: 9 Sierpnia 2011, 10:45   

dziko napisał/a
Przepraszam za tego profesora, nie wiem skąd mi się to wzięło, a nie miałem książki pod ręką by sprawdzić. Przykład Taleba jest bardzo dobry, ponieważ mówi o przejściu od teorii do rzeczywistych problemów.


A gdzie tam masz jakiś rzeczywisty problem? Nikt w tej anegdotce nie rzuca naprawdę monetą.

Cytat
Taleb chce zwrócić uwagę, że zdanie uczciwa moneta wyrzuciła 99 razy orła jest w praktyce bezsensowne (choć w teorii całkiem poprawne).


Ale nie pyta się, czy jest bezsensowne "w praktyce", czy nie, tylko każe coś wyliczyć w oparciu o to założenie. W dodatku, jak już wskazałem wyżej, z bezsensowności zdania "uczciwa moneta wyrzuciła 99 razy orła" nie wynika jednoznacznie, że moneta jest nieuczciwa.

Cytat
To bardzo ważny wskazówka dla technik wnioskowania w badaniach empirycznych.


Gdyby Taleb najpierw zapewnił, że moneta jest uczciwa, a potem faktycznie wykonał rzut monetą; albo gdyby przedstawił wyniki badań monety z których wynikało, że jest uczciwa, po czym zaczął wciskać, że wyszła mu seria 99 orłów - wtedy moglibyśmy wyciągnąć jakieś "bardzo ważne wskazówki dla technik wnioskowania w badaniach empirycznych".

Cytat
Można się oczywiście na niego obrażać, że robi zwody i kpi z czytelnika, ale stracimy wtedy pewną wartościową myśl.


Nie obrażam się, tylko pokazuję, że ten jak to określiłeś "genialny przykład" tak naprawdę nie zawiera żadnej wartościowej myśli.

Cytat

Niektórzy tzw. postępowcy argumentują, że związki partnerskie powinny mieć prawo adopcji dzieci, bo przecież para dobrych gejów wychowa dziecko lepiej niż patologiczna rodzina alkoholików :wink:
Wybacz powyższe. Wiem, że nie lubisz metafor.


Nie lubię bezsensownych i nie mających związku z tematem metafor.

Cytat
Zatem:
http://engr.webhost.utexa...onomics_GEO.pdf
(zwłaszcza str. 10, p. 1, 4)


W punkcie 1 twierdzą, że nieuczciwe jest zakładanie że redukcja emisji będzie optymalna, ale przecież GTK to samo zakładali w przypadku geoinżynierii - że zostanie zaimplementowana optymalnie. Gdzie masz tutaj podwójne standardy?

W punkcie 4 utrzymują, że redukcja emisji może wygenerować dodatkowe ekonomiczne koszty zewnętrzne, których GTK nie uwzględnili (Bickel i Agrawal też zresztą nie). Ale nie uwzględnili ich także w przypadku geoinżynierii (w odróżnieniu od kosztów klimatycznych geoinżynierii). Ponownie, stosowania podwójnych standardów tutaj nie widzę.

Cytat
Powiem szczerze, że mnie lekko zaszokowało, że tak prostacka ustawka (która razi już w abstrakcie!) przechodzi przez recenzentów i redakcję.


Przecież w abstrakcie stoi jak byk, że chodzi o geoinżynierię zastępującą redukcję emisji. "Ustawka" ma polegać na tym, że opisano dla jakich założeń wnioski są prawidłowe (w odróżnieniu od Taleba)? O, to faktycznie brzydko z ich strony.

Cytat
A potem święte oburzenie, że ludzie nie rozumieją tych klimatycznych naukowców, którzy chcą ocalić świat, wyskakują z jakimiś climategate'ami itd.


Nie pierwszy to raz, kiedy ludzie nie rozumieją naukowców.

Cytat
Oj, nie zdziwię się, jak kiedyś ktoś rozgoni to towarzystwo na cztery wiatry, a nauka będzie miała po tym romansie dziesięcioletnią czkawkę.


Świetny pomysł, rozgońmy naukowców, niech badaniem geoinżynierii zajmą się ekonomiści i dziennikarze.
 
 
baron13 
Mistyk

Posty: 1053
Skąd: Festung Breslau
Wysłany: 9 Sierpnia 2011, 11:21   

Rms, wybacz ale pozwolę sobie pominąć polemikę, kto tu jest mądrzejszy. Jak rozumiem, zwracał uwagę Rafał, czytają to inni. Otóż dla innych co wiem a czego nie wiem. Podejrzenie: lwia część problemu z globalnym ociepleniem dotyczy przywiązania części ludzi do zagadnienia transferu radiacyjnego. Jak się zdaje, wyliczone wartości pochodzą wprost z zastosowania kilku metod obliczeniowych które pozwalają rozwiązać to zagadnienie. Wspominane przez Rms-a 4 W na metr kwadratowy dotyczy podwojenia zawartości co2 w atmosferze i jest wartością "poglądową".

Zagadnienie transferu radiacyjnego wprowadza model "dyfuzyjny": Możemy w uproszczeniu przypisać fotonowi średnią drogę swobodną pomiędzy aktem wyemitowania a pochłonięcia. Zwiększenie zawartości co2 w atmosferze skraca tę drogę: przewodnictwo cieplne atmosfery zmniejsza się. Tak jak zmniejszenie średniej drogi swobodnej elektronu mniejsza przewodnictwo elektryczne.

Otóż jest to zagadnienie. Czyli rodzaj zadania dla fizyka teoretyka, albo nawet matematyka. Jak to się ma do budowania modelu przewodzenia atmosfery? Można spróbować wyliczyć. Aliści: model w pierwszym podejściu nie uwzględnia ruchu powietrza i parowania. Co możemy dodać dla podniesienia nastroju: część energii związanej z wywoływaniem przemieszczania się mas na Ziemi jest produkowana z innych źródeł niż promieniowanie Słońca. Są to pływy i ruch górnych warstw atmosfery, gdzie obserwuje się przewagę wiatrów zachodnich. Zamiast jednak teoretyzować ile watów energii cieplnej pozwala przetransportować wat mechaniczny sprawdźmy eksperymentalnie, jak ma się transport przez promieniowanie do innych rodzajów transportu. Dość prosto unieruchamiamy atmosferę w skrzynce zamkniętej folią polietylenową. Przepuszcza podczerwień, przez co tworzywa tego używa się na produkcję soczewek do czujek na podczerwień.

Nasze skrzynka rozgrzewa się wedle polskiej normy nawet do ponad 100 stopni Celsjusza. Jeśli komuś nie chce się robić skrzynki, może zwyczajnie zostawić samochód na słońcu. Do podumania pozostaje fakt, że wewnątrz samochodu są warunki do tego, aby istniały ruchy konwekcyjne. Współczynnik przewodzenia szkła z jakiego są wykonane szyby jest rzędu 1 wata na metr na Kelwin, współczynnik przewodnictwa powietrza na poziomi 0,024 w tych samych jednostkach. Na teoretyczny rozum wprowadzenie przegrody o wielokrotnie większym współczynniku przewodnictwa w ośrodek w którym po obu stronach tej przegrody dalej mogą transportować te same zjawiska czyli konwekcja w najgorszym razie powinno przynajmniej nie pogorszyć transportu całości. Tymczasem samochód nagrzeje się nam do nawet 70 stopni Celsjusza. Pozostaje wniosek, że zjawiska transportu są silnie zależne od wielu innych czynników na przykład od geometrii układu.

Trochę więcej zachodu wymaga stwierdzenie, że konwekcja ma charakter progowy, startuje dopiero przy pewnej różnicy temperatur. Co sprowadza podejrzenia, że może generować taką samą zależność oporu termicznego od mocy cieplnej przyłożonej do układu, jak np przewodnictwo elektryczne gazów, czyli posiadać odcinek oporu ujemnego. Możemy się spodziewać, że tam moc wzrośnie, temperatura zmaleje.

Rodzi się podejrzenie, że opowieść o transferze radiacyjnym i efekcie cieplarnianym przystaje do opowieści o wyeliminowaniu z fizyki mechaniki arystotelejskiej. Opierała się ona na obserwacji wozów ciągniętych przez osły. Więc teraz mamy prostoliniowy odcinek drogi pomiędzy wsią Przedborowa a Lasem Kluczowskim. Tak go zwie okoliczna ludność. Droga jak to w okolicy, jest pokryta średnio 30 cm błota. Posiada stosownej wielkości dziury oraz jest zawalona kamieniami. Na tej drodze stoi wóz drabiniasty. Na wozie liście buraczane. Jeżeli na wóz nie działa żadna siła to wóz porusza się jednostajnym ruchem prostoliniowym, albo pozostaje w spoczynku względem drogi. Odpinamy kobyłę i proszę: wóz stoi :-)

Jak się możemy domyślić, nikt specjalnie nie kłóci się z relacją zagadnienia transferu radiacyjnego do rzeczywistości, bo posługujemy się terminem "równowagi konwekcyjno-radiacyjnej".

Jeśli chcieliśmy cokolwiek zrozumieć z efektu cieplarnianego na drodze teoretycznej, to pierwszy wyraz rozwinięcia w szereg tego co wiemy, jest wedle Heinz'a Hug'a: da się całkować z bidą do jakiś kilkunastu metrów. Bo całkować trzeba tak, by dostać jakiś mierzalny wynik.

Najlepszym pomysłem było by coś zmierzyć. Na pewnych wysokościach gdzie już nie ma chmur, konwekcja jest niewielka, możemy założyć się przejście zagadnienia transferu w model zjawiska. Sęk w tym, że jak kilka razy zauważył Rms: takie warunki zachodzą za wysoko. Wedle tabel jakie sobie wygrzebałem, ciśnienie na wysokości 20 km zmienia się od 50 do kilkunastu hPa. Potrzebowalibyśmy obniżenia koncentracji co2 w granicach 1000 razy. Wedle teorii homosfery, pasowało by nam ok 50 km gdzie mamy 1 hPa. Obszar ten jednak musi znajdować się znacznie niżej. Poniżej strefy, która nagrzewa się gdy temperatura powierzchni spada. Jedyną nadzieją jest załamanie się składu chemicznego atmosfery na granicy tropopauzy. Co prawda co2 należy do dobrze wymieszanych gazów, ale profile zawartości co2 w zależności od wysokości mają kształt zbliżony do eksponent. Możemy też wygrzebać dane że średnia zawartość co2 w stratosferze wynosi nawet 0,1 zawartości troposfercznej. Przy uwzględnieniu tego, że wysokość troposfery spada do ponoć 6 km na biegunach, że z kapelusza wyciągnęliśmy oszacowanie połówkowej grubości optycznej mogło by styknąć.

Jak słusznie zauważył Rms, ostaje się tak naprawdę tylko założenie o załamaniu się składu atmosfery. Przy czym chodzi o wodę. Warto zauważyć, że warstwa Chapmana, warstwa która zastępuje nam w pierwszym przybliżeniu promieniowanie atmosfery, jest wyliczona w oparciu o założenie logarytmicznego zaniku ilości wody w atmosferze. Dla co2 trudno znaleźć miejsce, gdzie efekt mógłby zachodzić.

Jak mi się zdaje problem tkwi w tym ze gdy kobyła nie ciągnie, wóz, faktycznie, pozostaje w spoczynku względem drogi.

Na tym etapie komunikacji z klimatologami niewiele da się zrozumieć, co kombinują. Sytuacja jest taka, że mamy rozwiązane zagadnienie transferu radiacyjnego, nie mamy modelu zjawiska ocieplenia klimatu na skutek zwiększenia się zawartości co2 w atmosferze.

Można powiedzieć tak, że istnieją pewne przesłanki dla powstania globalnego ocieplenia. Jeśli podzielimy procentowy udział gazów w zatrzymywaniu promieniowania długofalowego pomiędzy wodę i co2 i założymy istnienie dość cienkiej warstwy, czyli faktycznie dokonamy rozwinięcia w szereg zagadnienia transferu, coś się da policzyć.

Niestety, co się naprawdę liczy, trudno stwierdzić, bo w pracach mamy zazwyczaj już tylko nazwy skryptów obliczeniowych, albo nawet programów, bez informacji jak to działało.

Mamy sytuację, że zamiast informować jak co zostało zrobione klimatolodzy pokrzykują na nas i starają się udowodnić, że nie starcza nam inteligencji, by ich dokonania jakoś zweryfikować.

Nie ufamy bo nacięliśmy się już na Manna z krzywą hokejową i Briffa z badaniami rdzeni przyrostu. Nie ufamy, bo prognozy IPCC już kilka razy poszły w las. Bo mamy podwójne standardy: np chemiczne pomiary co2 są be, zaś gdzie indziej możemy wyczytać "Methane is a very strong greenhouse gas. Since 1750, methane concentrations in the atmosphere have increased by more than 150%." :-) )) Co oznacza że albo za tak zwanych dawnych czasów w XVIII wieku posiadali spektrofotometry, albo, gdy wyniki nam pasują, są nasze, a gdy nie pasują, są z tamtej wsi. Tak samo traktuje się np teorię Svensmarka, a nawet posuwamy się do kwestionowania wpływu aktywności słonecznej na klimat na Ziemi. Dla jasności Rms jesli chodzi o ekstremum aktywności słonecznej to jednak wedle moich poszukiwań największa od 10 000 lat aktywność zdarzyła się w 1959 a ni 1999 roku jak zeznawałem zaznaczając, że ze słuchu. Mamy dowolność w interpretacji tego faktu, w zależności od przyjętej stałej czasowej układu. Jeśli wynosi ona kilkaset lat, jeśli obserwujemy podnoszenie się temperatur po Minimum Maundera, to jak zwykle, winne jest Słońce.
 
 
rms 
Jaskier

Posty: 70
Skąd: Polska
Wysłany: 9 Sierpnia 2011, 12:12   

baron13 napisał/a
Rms, wybacz ale pozwolę sobie pominąć polemikę, kto tu jest mądrzejszy.


Szkoda, bo ciekawi mnie, czy naprawdę uważasz, że jesteś mądrzejszy od specjalistów, którzy, w odróżnieniu od Ciebie, posiadają kierunkowe wykształcenie i spędzili ostatnich kilkanaście lat zajmując się zagadnieniami, których Ty nawet nie liznąłeś?

Cytat
Jak rozumiem, zwracał uwagę Rafał, czytają to inni. Otóż dla innych co wiem a czego nie wiem. Podejrzenie: lwia część problemu z globalnym ociepleniem dotyczy przywiązania części ludzi do zagadnienia transferu radiacyjnego.


Lwia część "problemu" polega na tym, że nie rozumiesz tego zagadnienia.

Cytat
Aliści: model w pierwszym podejściu nie uwzględnia ruchu powietrza i parowania.


Dlatego też nikt nie używa takiego modelu do opisania transferu ciepła w troposferze. Nie jest zagadką, że atmosfera nie jest w równowadze radiacyjnej, i że gdyby nie strumienie ciepła utajonego i jawnego, wychładzałby się radiacyjnie w tempie około 1.5 stopnia na dobę.

Cytat
Co możemy dodać dla podniesienia nastroju: część energii związanej z wywoływaniem przemieszczania się mas na Ziemi jest produkowana z innych źródeł niż promieniowanie Słońca. Są to pływy i ruch górnych warstw atmosfery, gdzie obserwuje się przewagę wiatrów zachodnich.


Energia produkowana przez pływy: 3.7TW.
Energia promieniowania słonecznego: 120000TW.

Cytat

Rodzi się podejrzenie, że opowieść o transferze radiacyjnym i efekcie cieplarnianym przystaje do opowieści o wyeliminowaniu z fizyki mechaniki arystotelejskiej.


I pewnie dlatego ta wymyślona przez Schwarzschilda i Eddingtona "opowieść" jest od stu lat powszechnie używana przez astrofizyków.

Cytat
Jak się możemy domyślić, nikt specjalnie nie kłóci się z relacją zagadnienia transferu radiacyjnego do rzeczywistości, bo posługujemy się terminem równowagi konwekcyjno-radiacyjnej.


Posługujemy się takim terminem nie bez powodu. Powód ten zresztą już Ci podawałem: w chwili, gdy radiacyjny gradient temperatury staje się superadiabatyczny, konwekcja staje się dominującym sposobem transportu ciepła. I tak właśnie jest w troposferze.

Cytat

Najlepszym pomysłem było by coś zmierzyć. Na pewnych wysokościach gdzie już nie ma chmur, konwekcja jest niewielka, możemy założyć się przejście zagadnienia transferu w model zjawiska. Sęk w tym, że jak kilka razy zauważył Rms: takie warunki zachodzą za wysoko.


Nie zachodzą "za wysoko". Zachodzą tam, gdzie zachodzą, co zresztą wyczytałeś w "Encyklopedii Fizyki Współczesnej". A że fakty nie zgadzają się z tym co wyliczyłeś na palcach, to wolisz fakty zastępować wymyślonymi naprędce bajkami.

Cytat
Jedyną nadzieją jest załamanie się składu chemicznego atmosfery na granicy tropopauzy.


Fantazje barona.

Cytat
Możemy też wygrzebać dane że średnia zawartość co2 w stratosferze wynosi nawet 0,1 zawartości troposfercznej.


Gdzie wygrzebałeś takie dane?

Cytat

Na tym etapie komunikacji z klimatologami niewiele da się zrozumieć, co kombinują. Sytuacja jest taka, że mamy rozwiązane zagadnienie transferu radiacyjnego, nie mamy modelu zjawiska ocieplenia klimatu na skutek zwiększenia się zawartości co2 w atmosferze.


Mamy od 45 lat:
http://www.gfdl.noaa.gov/...iles/sm6701.pdf

Cytat

Niestety, co się naprawdę liczy, trudno stwierdzić, bo w pracach mamy zazwyczaj już tylko nazwy skryptów obliczeniowych, albo nawet programów, bez informacji jak to działało.


Wyobraź sobie, że nie wszystko da się policzyć na palcach.

Jeśli jednak naprawdę jesteś ciekaw, "jak to działało", to jeden z przykładów masz tutaj:
http://dust.ess.uci.edu/crm/index.shtml

Cytat
Nie ufamy bo nacięliśmy się już na Manna z krzywą hokejową i Briffa z badaniami rdzeni przyrostu. Nie ufamy, bo prognozy IPCC już kilka razy poszły w las.


Po co o tym wspominasz, skoro kiedy zapytać Cię o szczegóły okazuje się, że nie masz zielonego pojęcia, jakie prognozy i w jaki sposób poszły w las?

Cytat
Bo mamy podwójne standardy: np chemiczne pomiary co2 są be, zaś gdzie indziej możemy wyczytać Methane is a very strong greenhouse gas. Since 1750, methane concentrations in the atmosphere have increased by more than 150%. :-) )) Co oznacza że albo za tak zwanych dawnych czasów w XVIII wieku posiadali spektrofotometry, albo, gdy wyniki nam pasują, są nasze, a gdy nie pasują, są z tamtej wsi.


Znowu fantazjujesz
http://rsta.royalsocietyp...6/1775.abstract

Cytat
Tak samo traktuje się np teorię Svensmarka, a nawet posuwamy się do kwestionowania wpływu aktywności słonecznej na klimat na Ziemi. Dla jasności Rms jesli chodzi o ekstremum aktywności słonecznej to jednak wedle moich poszukiwań największa od 10 000 lat aktywność zdarzyła się w 1959 a ni 1999 roku jak zeznawałem zaznaczając, że ze słuchu.


Heliofizycy mają zdanie odmienne od Twojego
http://www.astrophys-spac...ra-4-1-2008.pdf

Cytat
Mamy dowolność w interpretacji tego faktu, w zależności od przyjętej stałej czasowej układu.


Co oznacza, że można tę "teorię" dopasować do dowolnych danych obserwacyjnych. Nie wróży jej to za dobrze.
 
 
Marcin Robert 
Orient Men


Posty: 1476
Skąd: Nowy Targ
Wysłany: 9 Sierpnia 2011, 15:22   

rms napisał/a
Szkoda, bo ciekawi mnie, czy naprawdę uważasz, że jesteś mądrzejszy od specjalistów, którzy, w odróżnieniu od Ciebie, posiadają kierunkowe wykształcenie i spędzili ostatnich kilkanaście lat zajmując się zagadnieniami, których Ty nawet nie liznąłeś?


Piszesz więc, że z wykształcenia jesteś ekonomistą? Ale zdajesz sobie sprawę, że rozmawiasz z fizykiem, pracownikiem Uniwersytetu Wrocławskiego?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group