Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
POWIEŚĆ W ODCINKACH!
Autor Wiadomość
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 26 Grudnia 2006, 21:34   POWIEŚĆ W ODCINKACH!

No to w takim razie zaczynamy. Wiedziona doświadczeniem z innego forum proponuję pisać odcinki innym kolorem, żeby wyróżniały się spośród komentarzy. Na dobry początek zarzucę kawałek. Oczywiście treść, imiona i funkcjie bohaterów mogą jeszcze ulec zmianie.

Na pokładowym chronometrze zwanej przez załogę Latającą Holerą transgalaktycznej pirackiej łajby Małpilus dochodziła godzina dwudziesta pierwsza, gdy wydarzył się ten wypadek. Sam w sobie nie miał wielkiego znaczenia - ot, drobny błąd nawigatora, cała sprawa mogłaby spokojnie obyć się bez konsekwencji. Traf chciał jednak, iż autorzy uczonych ksiąg, które miały dopiero powstać, uznali tę właśnie chwilę za przełomową w dziejach Trzeciej Ery. Nam zaś wszakże nie wypada się spierać z historią. Zamilknijmy przeto i pozwólmy jej mówić własnymi słowy...

Planetoida pojawiła się znienacka i nie wiadomo skąd. Wychynęła z mroku z prędkością teraźniejszości, jak zapewne określiłby to poetycko któryś z pierwszych bywalców forum „Science Fiction, Fantasy i Horror” (z czasów zanim jeszcze periodyk wszedł do kanonu akademickich podręczników). Jej chropowata kulista powierzchnia majaczyła teraz gdzieś w okolicach przedniej szyby, cały czas niepokojąco przybierając na wielkości. Tutaj trzeba było działać szybko.
Z mesy wybiegło kilka malowniczych postaci, które przy odrobinie tolerancji można było wziąć za oficerów. Potrącając się w pośpiechu dobiegły korytarzem do sterowni. Nastąpiła mała przepychanka, rozległo się kilka zduszonych przekleństw. Ktoś wykonał piruet na rozmazanym po podłodze maśle orzechowym. W końcu jednemu z mężczyzn udało się sprytnie wyślizgnąć z grupki walczących i zawładnąć fotelem pilota. Przełączył sterowanie na ręczne i gwałtownie skręcił w bok, ratując okręt przed zawarciem bliskiej znajomości z planetoidą. Tymczasem pozostali piraci głucho odbijali się od ścian, jedno po drugim lądując na podłodze. Pancerne drzwi otworzyły się po raz drugi, tym razem wylatując z zawiasów. Do sterowni wbiegło siedmiu rozespanych majtków w różowych majtkach, którzy poczęli w panice biegać dookoła. Holera stęknęła, zatrzeszczała i wyhamowała. Gdy zaś przebrzmiała już kanonada wypadających z rozmaitych skrytek torebek, paczuszek i puszek z podejrzaną chlupiącą zawartością, nastała wreszcie względna cisza. Upragniona, aczkolwiek nie przez wszystkich. W kosmicznej próżni zawisło nieuchronne pytanie.
- Do stu tysięcy SuperNowych: nawigatorze, co to było?
- Ee, melduję, że planetoida, panie kapitanie – odparł niepewnie zapytany mężczyzna masując stłuczony podczas upadku łokieć.
- Tyle to i ja wiem, QCF! Darujmy sobie oficjalne tytuły; zamiast tego wyjaśnij nam gdzie właściwie jesteśmy i jakim cudem ten kosmiczny śmieć znalazł się na naszej drodze.
- Nie mam pojęcia! Ostatnio, zanim pochlaliś... to jest zanim oddaliśmy się omawianiu planów strategicznych, mijaliśmy Pas Rodiona. Planetę Fars też mamy już za sobą. Przysiąłbym, że widziałem powitalny napis „Fars wita was”. Tylko te radary...
- Gorat ma rację – wtrąciła kobieta w zielonym kombinezonie – Stan radarów był ostatnio sprawdzany na Wielkanoc. A system nawigacyjny...
- Cicho bądźcie, bo coś się zbliża!
Istotnie od tyłu zbliżało się Coś, co wyglądało na kolejną przygodę. Oficerowie, obyci w podobnych sytuacjach, odrychowo zareagowali w sposób godny profesjonalistów. Zajęli najlepsze miejsca w różnych częściach pomieszczenia, wlepiając pełne tęsknoty spojrzenia w wejściowy właz. Cisza stała się niemal idealna. Tylko Gorat pozwolił sobie na delikatne westchnięcie ulgi. Może wykazanie męstwa przy nadarzającej się właśnie okazji pozwoli mu uniknąć dalszej reprymendy.
Zbliżało się. Można to było poznać zarówno po rosnącym szumie, jak i wzmagającym się napięciu. To Coś wcale nie było małe.
- Ach, Pako, uwielbiam takie momenty. Jak myślisz, co to może być? - gremlin żeńskiego rodzaju uśmiechnął się marzycielsko.
- Nie wiem, Elam. Lepiej podaj mi lunetę. Chyba właśnie na niej siedzisz.
- Nie, to butelka po Nikityczówce. Luneta jest pod Lu.
- Kapitanie Mawete, posuń się trochę, wszystko mi zasłaniasz.
- Nie Mawete, tylko mawete. Zresztą nieważne, może faktycznie w powieści twoja wersja będzie lepiej wyglądać.
- Cicho bądźcie, nadchodzi!
Oczekiwane Coś definitywnie zbliżyło się do Małpilusa. Nasi bohaterowie najpierw usłyszeli posapywanie, potem zaś odgłos, jaki zazwyczaj kojarzy się z pazurami skrobiącymi metal. Długimi i mocne pazurami. Właz nieznacznie się wybrzuszył, po czym wyleciał w powietrze.
- O rany, to niemożliwe...
Majtek w różowych majtkach gapił się z rozdziawioną buzią na stwora, który właśnie szykował się do wejścia na pokład. Prawdziwy Krakers... Mityczny potwór, którego nie miało dotąd okazji ujrzeć wielu śmiertelników. Ujrzeć i przeżyć, uściślijmy. Pogrążony w rozmyślaniach chłopiec nierozważnie wykonał kilka kroków do przodu. Uchybił tym nieco regulaminowi, który w razie rozróby nakazywał nie przeszkadzać oficerom i trzymać się za nimi. Te kroki były wszelakoż jego ostatnim wykroczeniem. Krakers ochoczo skoczył do przodu i jednym kłapnięciem pozbawił nieszczęśnika głowy.
To był oczekiwany sygnał. Wszyscy zaczęli gorączkowo przetrząsać kieszenie w poszukiwaniu jakiejś broni. W kąt ciśnięto po kolei papierki po batoniku Fars i County, cztery otwieracze do butelek, pilniczek, dezodorant i trzy obgryzione kredki. Kobieta w zielonym kombinezonie dopadła pulpitu i uruchomiła jakiś mikrofonik.
- Halo, Tort-uga? Tu Haletha, znaczy Żółwik. Chyba będziemy potrzebować wsparcia. Podaję nasze współrzędne: 90-60-90, a potem jeszcze 2586 kroków. Czy mnie słyszycie? Odezwijcie się! Czy...
- To na nic – Mawete pod stertą gazet wreszcie odnalazł swój ulubiony miotacz – Łączność też siadła. Jesteśmy zdani tylko na siebie.
- Wygląda na to, że właśnie wybiła nasza ostatnia godzina – rzekł filozoficznie Pako.
- Może nie... – gremlinek potrząsnął głową – Przecież nie wiemy jeszcze co się wydarzy. W każdej chwili możemy się spodziewać nagłego zwrotu akcji. Jakiegoś Deus ex Machina. A może ten Krakers da nam spokój? W końcu nie powinien być głodny, zjadł już majtka.

Potwór tymczasem kichnął i postąpił do przodu...



Dalej, panie i panowie, kto wykończy Krakersa?
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
Ostatnio zmieniony przez Haletha 27 Grudnia 2006, 13:46, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 26 Grudnia 2006, 21:58   

ojej, Haletho, a ja wlasnie siedze i pisze poczatek... :) no dobra, wymysle cos innego.
nazwe okretu mialam: Latajaca Holera :) taka luzna propozycyjka. Malpilus tez niezly :)

editek:


- Mogę? – gorat spojrzał z nadzieją na mawete. – panie kapitanie? Ja mogę?
- Cała nadzieja w tobie!
- Dawaj, gorat!! – załoga była jednogłośna.
- Tylko uważaj na podłogę – mruknął mawete. – jak przepalisz...
- I na moje paznokcie – dodała Lu.
- Ech, a ja pewnie znowu będę musiał sprzątać – westchnął Rodion.

Gorat pełnił na statku funkcję nawigatora. Robił to bardzo dobrze. Był dość cichym i zdyscyplinowanym członkiem załogi, pod warunkiem, że nie wchodziło mu się w drogę.
Musimy tu uściślić, że w skład załogi wchodziła zbieranina wielu zawodów i ras; możnaby powiedzieć, śmietanka kryminologiczna galaktyki.
Wspominaliśmy już Lu, piękną femme fatale, specjalistkę od broni palnej, rakiet, bomb i ogólnie wszystkiego, co może zrobić BUM; była Haletha, oficer łącznościowy, lubująca się w zielonym kolorze; był gorat, z gatunku kwasowych alienów, obłaskawiony jakoś przez mawete i nieomal oswojony. Chociaż trzeba było uważać, żeby się nie ślinił... Był Pako, początkujący zdolny hacker, który jednak miał pecha i musiał uciekać z rodzinnej planety, gdzie naraził się gubernatorowi, umieszczając jego prywatny zbiór video w tamtejszym internecie... Był doktor Tom Cich, specjalista od xenobiologii i wszelkiego rodzaju mutacji; - Byli też inni, w końcu to wielki statek. Ale innych przedstawimy później, w miarę potrzeby.

Gorat wygramolił się zatem z fotela i wyprostował. Stojący gorat, to zawsze robiło wrażenie.
- Cześć, kuzynku. – wysyczał w stronę potwora. – Chcesz się pobawić w AvP?
- RRR.
- No, fajnie. – goratowi zaświeciły oczy. Przez chwilę jeszcze zachował zdrowy rozsądek, obrócił w stronę załogi, zapytał niemal nieśmiało.
- Naprawdę, mogę??
- TAAAAK – odwrzasnęła załoga, gdyż Krakers brał właśnie za kolejnego majtka, który ze strachu zdążył już zgubić majtki. – BIERZ GO !!!
- AAAArrrrggggghhhh!
- IIIIAAAAAAA!!
- Ciach!
- Kryć się! – zarządził mawete. – maski włóż!
- AAARRRRR!!!
- Ciach! Szaaaast!
- Ewakuacja pokładu! Wszyscy na pokład trzeci!
- AAAAAAAAAAARRRRRRRRRRGGGGGGHHHHH!!!!
- Ktoś musi pilnować sterów!
- Ratunku!!
- IIIIII !!!!! IIIAAAAAUUUU!!!
- AAARRGGGHH!! Ciach! CIAAAAACH!!!
- AAAAII! AAUU!!
- Właczyłem autopilota!
- AUUUUUUU!!!!
- Brawo, Pako! Dobra, wszyscy są? Odcinam pokład drugi!
- Myślicie, że gorat sobie poradzi? – Pako z niepokojem spoglądał w stronę śluzy.
- Stawiam dwa do jednego na naszego Aliena. – mawete złapał już oddech.
- Eee bo i jakiś marny ten predzio...

Na późniejsze zdarzenia spuścimy kurtynę, by nie szokować młodzieży scenami o wyjątkowym okrucieństwie. Krótko mówiąc, gorat pokazał, że drużyna mawete żondzi, a Rodion wszystko posprzątał, jak należy (Lu i Haletha nie mogły, bo to zaszkodziłoby ich cerze, Pako jest zbyt młody i wrażliwy, mawete – jak to kapitan, nie robi nic, jeśli mu nie zapłacą, a gremlinek nie chciał sobie pobrudzić futerka) Sprzątanie polegało oczywiście na zagonieniu i nadzorowaniu kilku majtków z wiadrami i mopami; do czego zabrali się dość ochoczo wierząc, że pomoże im to w awansie. Tylko kadet Martva krzywiła się na wycieranie krwi, tłumacząc, że na jej rodzinnej planecie wszyscy są wegetarianami...
- Hy hy. Ona wierzy, że te niby kotleciki sojowe, co jadła w środę, naprawdę były sojowe? – uśmiechnął się gremlinek pod noskiem. – A niby skąd ja jej tutaj soję wezmę, co? Hy, hy... świnki kosmiczne, to co innego... świnki kosmiczne, odpowiednik świnek morskich, stanowił ważny element diety załogi...

...

Pomimo głośnych protestów Pako , gremlinek rozpoczął trzecią godzinę urzędowania w łazience.
- Idź sobie do drugiej.
- W drugiej Lu już od godziny robi sobie manicure. No co jest, do ciężkiego motyla, dwie łazienki na statku i człowiek zębów umyć nie może? ?
- Mrrr... Muszę dbać o futerko. – odparł gremlinek i odkręcił kurek z gorącą wodą.
Pako kopnął ze złością w drzwi, spod których wylewała się już piana o zapachu bzu i skierował sie w stronę drugiego pokładu. Może Lu już skończyła... Na gremlina nie ma rady. Niby sympatyczny futrzak, ale nigdy nie wiadomo, co takiemu siedzi w tej kudłatej głowie. Potrafi być złośliwa, mała bestyja. Tylko dla Rodiona jest zawsze miły.
To Rodion przywlókł gremlinka na pokład Latającej Holery, jako maskotkę. Powiedział, że prawdziwi piraci zawsze mieli jakieś zwierzątko; małpę, papugę, gremlinka. Rodion mądry jest, dużo komiksów w życiu obejrzał, to i zna się na takich rzeczach. Pako mu ufał.
Rodion był na Latającej Holerze pierwszym oficerem, i najlepszym kumplem kapitana mawete.
Nikt do końca nie wiedział, dlaczego zostali kosmicznymi piratami. Cóż, może, jak każdy mężczyzna w pewnym momencie życia, poczuł potrzebę przygody? A może rzeczywiście był z natury zły? Eee.. Rodion... zły? Nie... nie ma lepszego pirata nad Rodiona. Jedynym jego grzechem była nadmierna słabość do niuńka, którego zwykł używać niestety zbyt często, przez co był poszukiwany w kliku układach słonecznych, w tym we dwóch bodajrze dead or alive, z preferowaniem tej pierwszej opcji...
A może po prostu ktoś w końcu zapłacił mawete na tyle, że zechciało mu się ruszyć na wyprawę i namówił też na nią przyjaciela przy pomocy kilku skrzynek Oriońskiego Mocnego.

W każdym razie, od kilku tygodni Latająca Holera pruła podprzestrzeń w kierunku układu Minas Nursis.
Tam czekał na nich – podobno – wielki skarb. Wystarczyło tylko odebrać go okrutnemu hegemonowi Nursowi...

Ale po drodze na naszych bohaterów czekało jeszcze wiele niebezpiecznych, dziwnych i śmiesznych przygód...

- Widzieliscie, co gorat wydobyl z brzucha Krakersa? - zapytal mawete przy kolacji.
- Nie? A co?

... i oto wlasnie nadchdzi przelomowa chwila w historii trzeciej ery ludzkosci...

_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
Ostatnio zmieniony przez elam 26 Grudnia 2006, 23:30, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 26 Grudnia 2006, 22:59   

...w tym potwór Romulus, który żywił się ciepłymi silnikami rakietowymi. A teraz był głodny, bowiem wszystkie cywilizacje w pobliskich układach gwiezdnych wyżarł dawno temu, a był zbyt leniwy, aby szukać żarcia dalej.
Dostrzegając nadciągające jedzenie, zatarł szczękoczułki i mniamnął, po czym skoczył w tę stronę, robiąc jednoczesny skręt, zwin i nadprzestrzenioskok, aby uniknąć typowej zapory ogniowej...
_________________
Strona autorska: http://romualdpawlak.pl
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 26 Grudnia 2006, 23:06   

ups, Romku, moj maly edit (ostatnie 3 linijki) ktorym chcialam nawiazac do wstepu Halethy, szedl dluzej, niz twoj post, wiec... :)
moze rozwiniesz swoja mysl? :)

prosba do forumowiczow - zamieszczamy dlugie kawalki, niech to nie bedzie "opko w kolejarza"
my tu chcemy z Haletha powazny :) , tj spojny tekst wyprodukowac :)

no i jaka nazwa statku?
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 26 Grudnia 2006, 23:22   

Nie no, Elam, ja co miałem napisać w tej chwili, to napisałem: teraz problem zrobił się _podwójny_ :D

Jakby tu rzec... hm... czasem dobrze jest długo, ale czasem... krótko :P
_________________
Strona autorska: http://romualdpawlak.pl
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13820
Skąd: FF
Wysłany: 26 Grudnia 2006, 23:32   

Jak ktoś jeszcze raz pomyli zerga z tym kurduplem alienem, to będzie miał krwawą wizytę nocą.
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 26 Grudnia 2006, 23:33   

- edytuj, Romku, edytuj :)

_ gorat, ze co?? :)
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
Ostatnio zmieniony przez elam 26 Grudnia 2006, 23:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 26 Grudnia 2006, 23:38   

elam:
Cytat
- edytuj, Romku, edytuj :)


Edit: treść zwietrzała jak pleśń ekspresowa, zatem ją wyciąłem :)
_________________
Strona autorska: http://romualdpawlak.pl
Ostatnio zmieniony przez Romek P. 26 Grudnia 2006, 23:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 26 Grudnia 2006, 23:40   

ale Krakersa gorat zalatwil..
prosze napisz cos dluzszego, lub przynajmniej zacznij...
musi byc ten przelom w historii ludzkosci.. :)
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
Romek P. 
Pan na Literkach


Posty: 4363
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 26 Grudnia 2006, 23:43   

Elam, zmyliłaś mnie. Noż właśnie wydawało mi się, że Krakers zabity, a Twoje ostatnie zdanie sugerowało, że trza powołać do zycia nowego potwora. To i powołałem.

Idę spać :)
_________________
Strona autorska: http://romualdpawlak.pl
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13820
Skąd: FF
Wysłany: 26 Grudnia 2006, 23:47   

elam, jak to o co? O ten kwas. No sorry, mam inne metody, niż opluwanie przeciwników, szczególnie po zgonie :evil:
:P
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 00:01   

No... no,no! :mrgreen:
Chyba wiem jak to narysować :twisted:
:bravo Za pomysł 8) :lol: :P

PS. Gremlinku, odgryzę się! :P :wink:
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
Studnia 
Lando Carlisian


Posty: 2785
Skąd: Złożona Autonomiczność
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 02:01   

Kontynuuje od Romka:

...niestety nie wziął pod uwagę pobliskiej planety oraz jej studni grawitacyjnej przez co jego przemyślany manewr spalił na panewce. Efekt był taki że potwór Romulus rozminął się z Latającą Holerą o kilka setek kilometrów... Podobno wciąż tak szybuje przez przestrzeń szukając jakiegoś punktu zaczepienia...
Tymczasem na pokładzie statku pirackiego załoga przyglądała się zawartości żołądka Krakersa. A było co oglądać. Od zwykłego kosmicznego śmiecia, poprzez tablice rejestracyjne statków kosmicznych, głowę majtka, jakiejś dziwnej człekokształtnej kupy złomu aż do...
Ani kapitan mawete, ani obieżywszechświat gorat, rezolutny gremlinek, czy kończący sprzątanie Rodion nie wiedzieli co to dokładnie jest, ale wiedzieli że to jest TO. W końcu Pako nie wytrzymał:
- Eee... Kapitanie, co to jest?
- No to jest... Ten, no... Więc...- mawete oglądał znalezisko ze wszystkich stron - No wiecie...
-Nie wiemy! - załoga zgodna jak nigdy odpowiedziała chórem, co wyprowadziło trochę kapitana z równowagi
-Rodion! Czemu to jeszcze nie posprzątane? Złom wyrzucić, TO oczyścić i przetransportować do mojej kajuty. Wykonać!!
- Ale kapitanie - Lu kokieteryjnie spojrzała na kapitana - a co z tym? - zapytała pokazując dziwny człekokształtny złom.
- Jak to co, przecież powiedziałem, złom wyrzucić
- No ale to mi się tak jakoś podoba... - Lu skromnie spuściła oczęta i zatrzepotała rzęsami. Takich argumentów kapitan nie mógł i nie potrafił zlekceważyć
- A bierz to w cholerę... Tylko żeby nie było jak poprzednio jak dorwałaś tego Robocopa czy Nexusa, nie pamiętam... A po miesiącu mu obwody przepaliło. A tak swoja drogą to coś Ty z nim robiła?
- Panie kapitanie mawete... - Lu ponownie zawiesiła wzrok, tylko tym razem to spojrzenie spowodowało że kapitan nerwowo pomacał się po śliniankach - ...o pewne rzeczy nie powinno się pytać kobiet.
- Hej, ja to poznaje! - krzyknął doktor Tom Cich pokazując na obiekt zainteresowania Lu - To S.T.U.D.N.I.A.!
- Studnia?
- Nie studnia, tylko S.T.U.D.N.I.A. Serwujący Tanie i Upadlające Drinki Na Imprezach Android. Ludzie toż to Barman Robot ! Jesteśmy uratowani! W końcu będzie można uruchomić kantynę na dolnym pokładzie! - doktor był uradowany.
- No dobra - mawete ponownie przejął inicjatywę, w końcu to on był kapitanem tego kosmicznego cyrku - Pako, Lu zabrać tą kupę złomu, wyczyścić, uruchomić, sprawdzić jaki ma system operacyjny i przystosować do go naszych potrzeb...

I tak oto nieświadomie załoga Latającej Holery odwlekła w czasie przełomową chwile w trzeciej erze ludzkości skupiając się na... No właśnie, czy doktor Tom Cich nie popełnił jednak pomyłki?


Będę jeszcze żałował tego rozwinięcia swojej ksywki, oj będę... No ale czego nie robi się dla sztuki :mrgreen:
 
 
 
Tomcich 
Tigana


Posty: 6557
Skąd: Ino
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 02:50   

No to mój debiut literacki. Proszę o wyrozumiałość. :oops:

Podczas czyszczenia i składania Studni do kupy, nagle Lu zauważyła, że na jego palcu u nogi lśni pierścionek. Gdy go zaczęła dokładnie oglądać, w drzwiach pojawił się kapitan. Miał typową dla pirata zdolność wyczuwania alkoholi, hiszpańskich dziewczyn oraz możliwości zdobycia czegoś cennego. Szybko przejął inicjatywę, a właściwie pierścionek w swoje ręce. Ponieważ jednak było za dużo świadków, aby móc spokojnie przywłaszczyć zdobycz dla siebie zwołał w nowo otwartej kantynie naradę. Wszyscy obecni usiedli w barze i popijając to co serwował Studnia debatowali nad znaleziskiem.
- Skąd to masz? - zapytał mawete Studnię serwującego mu kolejną porcję miodu wenusjańskiego.
- Prezent urodzinowy - odpowiedział Studnia - to mój sssskarb. Podać komuś coś jeszcze?
- Twój - roześmiał się mawete - teraz to jest mój, znaczy się, nasz - szybko się poprawił widząc skupiony wzrok załogi na swojej osobie. A wiadomo, że na pirackim statku sprawiedliwość musi istnieć (to nie polityka) i łup dzielony jest po równo.
-Taki malutki pierścioneczek - rzekł i puścił go w obieg wśród obecnych w mesie. Pierścień był nie za duży, akurat w sam raz na duży palec u nogi, ale mieniący się wszystkimi kolorami tęczy. Skrzył się, błyszczał i wyglądał tak cennie, że prawie każdy pirat zapragnął go mieć na własność, jako osobisty ssskarb. Każdy z siedzących oglądał go z mniejszym lub większym zainteresowaniem. Jedynie Gremlinek pozostawał odporny na uroki świecidełka, zerknął jednym okiem i rzekł sobie w duchu:
- E tam, pierścionek. Jakby to były koraliki to i owszem, a tak to nic specjalnie ciekawego.
W końcu błyskotka ponownie trafiła do rąk Lu, która wreszcie miała okazję obejrzeć go fachowym okiem i stwierdziła:
- Ale tu jest chyba coś napisane, tylko jakimiś dziwnymi krzaczkami.
Ozdobę natychmiast przejął Rodion, który potwierdził jej słowa i zadecydował.
-Idziemy do Pako, do kabiny nawigacyjnej. Może on coś znajdzie na temat tego pierścienia w naszych zasobach komputerowych.
Pełniący akurat wachtę w sterówce PAko, ostudził jednak ich zamiary:
- Po pierwsze, to teraz nie mogę niczego sprawdzić, bo jestem na ostatnim poziomie GTA 56878915, po drugie to aby odpalić tą gierkę na naszym złomie musiałem połączyć wszystkie dostępne procesory i przez to mocy obliczeniowej brak, a po trzecie to może najpierw zainteresowalibyście się tym ustrojstwem co próbuje nam się do silników dobrać, co? Studnia grawitacyjna oddaliła go od nas trochę, jednak skubaniec znowu nas wyczuł. Przypuszczam, że ani działka laserowe, fazery czy torpedy fotonowe nam tu nie pomogą.
Faktycznie, na zewnątrz Latającej Holery słychać było coraz wyraźniejsze odgłosy mniamania zbliżającego się potwora.
- O to Pako się nie martw - powiedział Tom Cich (nawiasem mówiąc potomek TEGO Ijona Tichego), który akurat wszedł do kabiny.
- Jako xenobiolog znam akurat ten gatunek Romulusa. Wystarczy nadać przez głośniki zewnętrzne śpiew ciężarnej samicy humbaka, a zobaczysz jak się zacznie nami opiekować. Po prostu krzywdy nie da nam zrobić.
- Tylko skąd ja wezmę śpiew humbaka, żeby to w eter puścić - zmartwiła się Haletha.
- Proszę bardzo, płytka z nagraniem już przygotowana - rzekł Tom Cich wręczając jej nagranie - akurat wczoraj na kablówce leciał jeden z odcinków Star Treka, ten z humbakami. Tylko nadaj odpowiedni fragment i nie pomyl go ze śpiewem godowym, bo jak się nam Romulus rozochoci i dobierze do statku może być nieciekawie! - rzucił jeszcze z krzywym uśmiechem za oddalającą się Halethą.
Ona nie była jednak do końca przekonana co do tej metody (podobnie jak i większość załogi). Rzuciła tylko:
- Ciekawe jak on to usłyszy, jak tam na zewnątrz jest próżnia.
- Nieważne jak, ważne że działa - stwierdził filozoficznie Tom Cich i oddalił się do swojej pracowni dalej kroić robale i galaretę, podśpiewując cicho stary przebój Setowców Dobry robal, to martwy robal. QCG!
- Skoro już problem tego stwora za burtą został rozwiązany, może wrócimy do sedna sprawy - rzekł mawete popijając Oriońskie mocne. - To co tam pisze?
Pako z niechęcią oderwał się od kolorowego monitora, na którym postać przez niego kreowana dawała łomot Sędziemu Dreddowi.
- No dobra, to rzućcie mi ten tekst, zobaczymy co on oznacza.
Po chwili wszyscy obecni w sterówce wpatrywali się w ekran komputera.
- Hmm, co to może znaczyć? - zastanawiał się mawete patrząc na rząd krzaczków przepływających po monitorze - Bez butelki nie rozbieriosz stwierdził na końcu i pociągnął znowu łyk Oriońskiego.
- A może wezwać Anko - zaproponował Gremlinek - nie dość, że się zna na krzaczkach, to każdy tekst potrafi dogłębnie zinterpretować.
Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Anko wystarczył tylko jeden rzut oka na monitor, żeby stwierdziła:
- Ten pierścień to po prostu mapa. Wskazuje miejsce ukrycia jakiejś wielkiej tajemnicy, niestety musimy się udać do jakiejś góry na planecie w pobliżu Minas Nursis.
Kapitan mawete na te słowa tylko się uśmiechnął. I tak udawali się w tamte strony aby odebrać Nursowi jakiś skarb, a teraz przy okazji będą mogli uzyskać jeszcze jakąś wielką tajemnice. Między jednym, a drugim łykiem Oriońskiego zdążył sobie wykombinować, że jak tajemnica, to pewnie opłacalna. Nawet jeśli samemu się nie skorzysta, to zawsze można ją komuś odsprzedać, albo użyć do szantażu. A że to w pobliżu Minas Nursis, cóż jak to mawiali starożytni wikingowie No risk. no fun. Nieodległa perspektywa spieniężenia marzeń dodała mu energii.
- Gorat - krzyknął - wyznaczyć nowy kurs na Minas Nursis. Lu przygotuj swoje zabawki, na pewno będzie gorąco, Pako możesz już zacząć rozgryzać ich systemy zabezpieczeń. (Co trudne nie powinno być bo słyszałem, że w tamtym rejonie dalej trwa remont). No i niech mi jakiś majtek skoczy po kolejne piwo do Studni. QCF!!! Swoją drogą, ten Studnia to dobry nabytek, ma niezłe źródło miodu wprost z KKP.

I tak Małpilus, pieszczotliwie nazywany przez swoją załogę Latającą Holerą, powoli ruszył wyznaczonym mu kursem w kierunku gwiazd będących jego przeznaczeniem, a za nim, wesoło pląsał zasłuchany Romulus w którym obudził się głęboko do tej pory skrywany, instynkt opiekuńczy.
Trzecia era ludzkości czaiła się za progiem.
_________________
- Jak tam życie?
- Muchom by się spodobało..
 
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 06:08   

TOMCICH - :bravo :bravo :bravo !!!!!!!!!


REWELACJA !!!!!


i dzieki za nieczulosc na pierscionki. koraliki rules !!! :mrgreen:
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 10:39   

Czekam na dalsze częsci. Sam na razie nic nie skrobnę, ciut żem zajęty, ale od tego się oderwac nie umiałem, takie to radosne :D
 
 
Lynx 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7038
Skąd: znad morza
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 10:43   

Mrrrr, miau :wink: chcę jeszcze !!! :mrgreen: :bravo
_________________
http://zrozumiecswiat.pl/7.html
 
 
Studnia 
Lando Carlisian


Posty: 2785
Skąd: Złożona Autonomiczność
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 10:57   

Wiecej, więcej, WIĘCEJ!!
 
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 12:00   


Lord Nurs zasiadał w niewielkiej komnacie, na tronie obitej futrem niepokojąco przypominającym futro gremlina. Na palcu miał sygnet w kształcie głowy Aliena. Przed nim wisiała w powietrzu dziwaczna kula, z której wystawały różnorakie kable i przyciski. Był to Palantir. Oficjalnie służył ekscentrycznemu arystokracie do gry w palanta, przyboczni Lorda wiedzieli jednak, iż jego znaczenie jest o wiele bardziej skomplikowane. Aktualnie wewnątrz kuli kołysał się nieco pogruchotany okręcik, dookoła zaś łagodnie sypał śnieg.
- QCF, znowu śnieży! – zamiotał się Nurs i potraktował kulę delikatnym prawym sierpowym. Obraz zamazał się i definitywnie wysiadł.
- Khem, khem, panie...
Nurs odrzucił na ramiona czarny kaptur i spojrzał bystro na przybyłego. Od razu widać było, iż obaj mężczyźni znają się bardzo dobrze. Świadczyła o tym pewność, z jaką nowa, spowita w błękitny płaszcz postać poruszała się po prywatnym pomieszczeniu lorda. Nie rzucała zaciekawionych spojrzeń na boki, szła za to z głową konsekwentnie wciśniętą w ramiona, co dziesięć kroków składając profesjonalny ukłon. Tuż przed tronem padła na kolana.
- A więc jesteś, kapitanie Charku. Co masz mi do powiedzenia? Pogłębiłeś już wiadomości o tych... osobistościach?
- Wiem niemal wszystko, panie. Dotychczas nie zawracałem ci głowy w przekonaniu o nieszkodliwości załogi tego stateczku. Teraz jednak sytuacja zmieniła się diametralnie. Pojawiło się zagrożenie.
- Do rzeczy. Tylko od początku. Kim oni są?
- Kadra oficerska Latającej Holery to starzy przyjaciele, miłośnicy fantastyki. Pochodzą z różnych planet naszego Związku. Poznali się na pewnym forum dyskusyjnym, później zaś zaczęli grać razem w RPG o piratach. Ich siedzibą jest Tort-uga, na której odbywają się konwenty fantastów i militarystów. Napisali wspólnie przygodową powieść w odcinkach, która wygrała potem literacki konkurs o Nagrodę Małpilusa. Wygrali okręt o profesjonalnym wyposażeniu i postanowili zostać piratami naprawdę. Przemianowali nazwę statku na własną i wyruszyli w kosmos. Wiedza większości z nich pochodzi z książek i filmów, przypuszczałem więc, że znikną równie szybko, jak się pojawili. Gdy jednak dokonali kilku spektakularnych zwycięstw, potem zaś załatwili Krakersa...
Lord zmarszczył lekko kształtne brwi i zamyślił się. Cała sprawa zaczynała go coraz bardziej intrygować.
- Opowiedz coś o nich samych.
- Bonetti – kapitan Chark pogrzebał w kieszeni, by wydobyć z niej czyjąś pogiętą i poplamioną fotografię – Na Latającej Holerze sprawował urząd majtka. Wcześniej był kiperem, oraz autorem takich książek, jak „Bonetti i Tequilla”, czy „Świat Sofii”. Wczoraj Kraken odgryzł mu głowę.
- Co ty mi tu będziesz o trupach opowiadał – zdenerwował się Nurs. Za oknem rozległo się kilka głuchych grzmotów – Ochraniam cię i otaczam opieką, by otrzymywać informacje rzeczowe i konkretne. Interesują mnie Oni. Konkrety, nazwiska, adresy. Kto nimi dowodzi?
Na twarz pirata powoli wypłynął wyraz zrozumienia. Ponownie sięgnął do kieszeni, tym razem wydobywając z niej plik zdjęć związanych błękitną wstążeczką.
- Kapitan Mawete, zwany też mawete. Prawdopodobnie jako jedyny z drużyny odbył służbę wojskową, wybrano go więc na kapitana. Z reguły nieprzekupny, można jednak obłaskawić go piwem Orion.
Gremlinek zwany też Elam. Maskotka pokładowa mająca ogromny wpływ na wszelkie decyzje. Tak, jej pozyskanie do naszych celów miałoby kluczowy wpływ...
Gorat – nawigator. Należy do gatunku rzadko występującego w tej części Związku. Bardzo niebezpieczny, trzeba będzie na niego uważać.
Haletha – oficer łącznościowy. Niebezpieczna tylko wtedy, gdy się zdenerwuje. Ulubiony serial z dzieciństwa: „Wojownicze żółwie Ninja”.
- A ta obok? – Nurs uśmiechnął się półgębkiem.
- Lady Lu, specjalistka od broni i środków wybuchowych. Bombowa, prawda?
Nurs i kapitan Chark rozmawiali jeszcze dość długo, jednak zgromadzonej pod drzwiami komnaty służbie długo nie udało się wychwycić ani słówka. W końcu jednak głosy obu mężczyzn podniosły się.
- Co takiego? S.T.U.D.N.I.A uciekł z najlepszego, strzeżonego przez Krakersy więzienia? Zanim zdążył zdradzić na torturach miejsce ukrycia Pierścienia? Przedostał się na Latającą Cholerę? A ty dopiero teraz mi o tym mówisz?!
- Wybacz, panie, kazałeś mi mówić od początku...
Lord wykonał nieznaczny ruch upierścienioną dłonią. Nieszczęsny pirat trafiony wiązką lasera z krzykiem przekoziołkował w powietrzu, po czym miękko wylądował na sofie pod ścianą. Spod sofy wytoczyła się opróżniona do połowy butelka Nikityczówki.
- Przekażesz swoim ludziom moją wolę. Członkowie tej drużyny jak najszybciej mają zostać schwytani i odstawieni do Minas Nursis. Aresztowanie zostawiam dobrze nakarmiojemu Romulusowi. Nie nawali, prawda?
Nie możemy im dłużej pobłażać. Ich powieść ma zostać wycofana ze sprzedaży. A poza tym uważam, że Tort-uga musi zostać zniszczona. Najlepiej jeszcze dziś.

Nurs zaniósł się złowieszczym, chrapliwym śmiechem. Kapitan po chwili wahania zaczął mu wtórować. Nikt nie będzie przeszkadzał przyszłemu władcy świata w realizowaniu jego tajemniczych planów. Oto nadchodzą nowe czasy, czasy jego panowania. By to się jednak stało, Galaktyka musi zmienić obecny kształt, musi nadejść chwila przełomowa.
Mówiąc szczerze i otwarcie: mała Apokalipsa.


Proponuję, żeby każdy zajął się jednak w szególności swoją postacią/postaciami. Unikniemy w ten sposób bałaganu.
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
Ostatnio zmieniony przez Haletha 27 Grudnia 2006, 13:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Studnia 
Lando Carlisian


Posty: 2785
Skąd: Złożona Autonomiczność
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 12:08   

Haletha
Cytat
Proponuję, żeby każdy zajął się jednak w szególności swoją postacią/postaciami. Unikniemy w ten sposób bałaganu.


A ja uważam że nie całkiem... Tak jest ciekawiej, co chwila trzeba się dostosowywać do fabuły, przez co dzieją się naprawdę dziwne rzeczy...
 
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 12:28   

Czyli idziemy na całość!

Mam nadzieję, że NURS się nie obraził;)
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Studnia 
Lando Carlisian


Posty: 2785
Skąd: Złożona Autonomiczność
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 12:31   

No niby za co ma się obrazić? W końcu jest sprawnym, charyzmatycznym przywódcą o dużym autorytecie wśród poddanych i fajnym płaszczu z fajnym kapturem. Czego chcieć więcej? :wink: :mrgreen:
 
 
 
Tomcich 
Tigana


Posty: 6557
Skąd: Ino
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 12:51   

Ło matko, przeczytałem to co spłodziłem nocą. :oops: To się faktycznie do Biją nadaje, do katowania nowych gollumów. :mrgreen: Ten styl, ta składnia i gramatyka, ta grafomania. :mrgreen: I też mi się wydaje, że lepiej jak każdy będzie dodawał jakiś epizod do tej historii, a nie opisywał własną postać. :D
_________________
- Jak tam życie?
- Muchom by się spodobało..
 
 
 
Studnia 
Lando Carlisian


Posty: 2785
Skąd: Złożona Autonomiczność
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 12:55   

Tom Cich, ubolewasz nad swoim tekstem?! Ty się przyjrzyj mojemu... :oops: :wink:
 
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 13:35   

Ale tu nie o składnię, gramatykę idzie. Na tym się nie znam zresztą:P Tu idzie o radość twórczą i o efekty ;)
Chociaż fakt, jak podciągnąć styl to też będzie dobrze :)
I jeszcze jedno - zdecydujcie się: Cholera czy Holera? Holera byla używana od początku wiec niech zostanie :P
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 13:43   

Przepraszam, korektor się we mnie odezwał. Już poprawiam.
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Fearfol 
Pilot Pirx


Posty: 1098
Skąd: Przylesie Większe-Wałcz
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 15:58   

Lord Nurs długie godziny spędził na swoim tronie obłożonym skórą gremlinka, w pewnym momenicie do jego głowy wypełnionej najczarniejszymi myślami przyszedł pomysł aby pozbyć się wrogów i odzyskać klejnot za pomocą Czarnych Galaktycznych Jeźdzców!

- Ha ha wyśmienicie - zaśmiał się w duszy - przyprowadzić mi tu wszystkich C.G.J ale to już!

W tym momencie jeden z poddanych poczłapał szybko w stronę drzwi, natychmiastowe niespełnienie woli mistrza wiązało się z tak okrutną karą, że wolał nie ryzykować. Chwilę później wrócił do prywatnej sali Nursa.

- Gdzie jeźdzcy ? - zapytał głosem nie cierpiącym zwłoki
- Eee, no jest pewien problem Panie ....
- O co do stu tysięcy beczek Oriona chodzi ? !
- No bo ostał się tylko jeden - C.G.J - Fearfol
- A co z resztą ? Mów szybko nie mam czasu !
- No to oni ostatnio popili sobie trochę na planecie - Spirytus Santi - no i nie są w stanie nic zrobić, więc tylko Fearfol jest gotów do działania.
- Dawaj mi go szybko - nawet jeden elitarny C.G.J powinien sobie poradzić z bandą piratów

W tym momencie to sali wkroczyła postać spowita w mrok - głośnym krzykiem oznajmując swoje przybycie. Zbliżała się powoli, bardzo powoli , można powiedzieć że wcale się nie poruszała. Nagle rozległ się jeszcze przeraźliwszy krzyk i postać nabrała prędkości w tempie szybszym niż Pako opróżnia butlekę Oriońskiego znalazła się obok tronu Lorda Nursa.

- Tak Panie ! - melodyjny głos na wskorś przeszył zebranych w sali

Lord Nurs dokładnie przyjrzał się postaci. Dziwne czarne bojówki opuszczone był nieco, powyżej zauważył bluzę z wypisaną inskrypcją : LIMP BIZKIT. Z pod kaptura wysuwały się czarne jak noc włosy i kosmykami opadały na czoło, poniżej błyszczały złowieszczo brązowe oczy. Ogólnie C.G.J były bardzo niebezpiecznymi urządzeniami w rękach doświadczonych czarnych charaktrerów. Ten jednak był wyjątkowy - ten dawny rycerz bard przeszedł na złą stronę mocy - zabił smoka Aggaurusa i nabrawszy sił po spożyciu jego krwi stał się maszyną do likwidowania jedyną jego słabością był podły spiryt i TABAKA, to będzie ważna wskazówka dla walczących z nim bohaterów - ale to później !

- C.G.J Fearfol kazałem po ciebie posłać ponieważ musisz pozbyć się grupy piratów zmierzających w tu na pokładzie Małpilusa, a kapitana Mawete musisz dostaczyc mi żywego - rozumiesz - rzekł Nurs

- Tak Panie - do mózgu Fearfola dolatywały tylko strzępki ze słów Lorda, paliwo lotnicze które pił razem z kolegami dawało mocno po gaże. W każdym razie wiedział tylko kogo i gdzie ma zniszczyczyć.

W tym momencie zapadła głęboka cisza - słychać było nawet wołania o pomoc gremlinków uwięzionych w kopalniach pod Minas Nursus. Czarny Jeździec odwrócił się na pięcie i z głośnym śmiechem pomaszerował do wyjścia.

- Panie , panie ale ja bym mu nie ufał - on jest gotów zagarnąć pierścień dla siebie on jest bardzo nie... - nie dane było dokończyć giermkowi
- Cisza, to już nie ważne, jego głównym celem jest KAPITAN MAWETE ! - hahahahahaha

Lord znów pogrążył się w czarnych myślach i wpatrując się w Palanit czekał aż jego C.G.J rozprawi się z intruzami, a i na niego miał pomysł, jeżeli przyszło by mu do wypranej przez Rock i Rap głowy zapanowanie nad pierścieniem.

C.D.N


Teraz nie wiem czy się Wam to podoba jeżeli tak to będe kontynuował ( chyba że ktoś inny chce ) , a jeżeli nie to zostawice to tak jak jest ! SUPER POMYSŁ Haletha , brawo !!!
Ostatnio zmieniony przez Fearfol 27 Grudnia 2006, 16:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Tomcich 
Tigana


Posty: 6557
Skąd: Ino
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 16:09   

Tymczasem nasi bohaterowie, dalej podążali w kierunku paszczy lwa, czyli Minas Nursis, nie zdając sobie nawet sprawy, że oko NURSa spoczęło na ich skromnych osobach, a nieustraszony Fearfol już pędzi na ich spotkanie.
Od czasu ostatnich wydarzeń życie na pokładzie toczyło się w miarę spokojnie i koncentrowało głównie w kantynie, gdzie S.T.U.D.N.I.A serwował przyrządzane przez siebie drinki i dyskutował ze świeżo wyremontowanym Nexusem, androidem-snajperem, na temat tego co im się ostatnio śniło i dlaczego znowu elektroniczne owieczki. Gremlinek z Lu siedziały spokojnie w kąciku, przy stoliczku pod ścianą i zachwycały się nowymi hologramami niejakiego Baala, ściągniętymi z sieci międzygalaktycznej, na których wyżej wymieniony prezentował swoje wszystkie wdzięki.
- Ech, żeby on miał jeszcze ogródek – westchnął cichutko Gremlinek
Oczywiście w kantynie nie mogło zabraknąć Rodiona, mawete, Pako i gorata, którzy grali w kosmicznego pokera, gdzie stawką były udziały w przyszłych łupach.
W tym momencie doszedł ich dźwięk alarmu i przez głośniki łączności wewnętrznej rozległ się głos Halethy, która akurat pełniła wachtę w kabinie nawigacyjnej.
- Kapitanie, odbieram jakiś sygnał ratunkowy z okolic kwadrantu beta mgławicy Wielkiego Sapka.
- A co my GOPR jesteśmy, żeby każdemu na ratunek spieszyć – powiedział Rodion, któremu akurat karta szła i nie miał specjalnej ochoty odrywać się od stolika.
- GOPR, nie GOPR, ale sprawdzić trzeba – odrzekł mawete, któremu licytowanie ostatnio fatalnie wychodziło i na rękę mu było przerwanie gry. – Ruszać się do sterówki, a nóż jakiś fajny pryz się weźmie, jakichś niewolników pozyska, ewentualnie chociaż znaleźne może dostaniemy.
Wszyscy ruszyli z ciekawością na mostek.
- No i co tam widać Haletho? - spytał mawete pociągając łyk z nieodłącznej butelki Oriońskiego.
- Jakiś niebieski statek o nazwie „Bluebell” nadaje sygnał z prośbą o pomoc. Podobno jest atakowany przez zgraję ścigaczy. Hmm, wyglądają mi na statki z Minas Nursis. – dodała po chwili.
- Minas Nursis mówisz - mawete podrapał się po głowie i uśmiechnął – to i dobrze. Włączamy się do gry. Może jakiegoś języka pochwycimy, który coś więcej nam powie na temat tego Nursa. Najpierw wypuścimy jednak Romulusa, dawno biedaczek nie jadł, a potem sami polecimy statkiem zwiadowczym na pokład tej „Bluebell” i zorientujemy się co się tam dzieje. Nexus, Tom Cich, Gremlinek, Lu bierzcie broń i meldować mi się za 5 minut przy włazie!
Po chwili cała grupa zwiadowcza z pełnym wyposażeniem wchodziła na pokład małego łazika. Stateczek oderwał się od Latającej Holery i manewrując pośród szczątków, jakie pozostały po uczcie Romulusa ruszył w kierunku niebieskiej rakiety. Gdy już prawie do niej dolatywali, jeden z milczących i martwo wyglądających statków Nursjan rozpoczął ostrzał. Wybuchy antymaterii zaczęły otaczać łazik piratów i tylko dzięki nadzwyczajnym umiejętnościom pilotażowym gremlinka udawało się je omijać w bezpiecznej odległości.
Lu! – krzyknął mawete - zrób coś z tym draństwem!
- Ta jest kapitanie! – odkrzyknęła Lu i z radosnym uśmiechem nacisnęła spust działka laserowego. Po krótkiej chwili, dokładnie wymierzona salwa rozerwała w oślepiającym błysku statek Nursjan zamieniając go w malutki obłoczek zjonizowanego gazu.
- No i po problemie – skwitował to mawete – dobra robota Lu. A teraz do abordażu! QCF!
Po niedługim czasie grupka piratów wpadła na pokład niebieskiego okrętu. W sterówce zobaczyli dwie kobiety oraz dziwne, zielonookie wężowate stworzenie broniące się przed kilkoma Nursjanami oraz olbrzymim Krakersem.
- No nie, czy w każdej opowieści musi być jakiś potwór! – zakrzyknął zniesmaczony mawete – Ja się z nim bić nie zamierzam, cały czas mi za to nie płacą.
Tymczasem Krakers nie zważając na utyskiwania mawete podniósł się na całą długość swojego cielska i zaczął groźnie wymachiwać wszystkimi odnóżami, szczypcami, szczękoczółkami i co tam jeszcze miał. Porzucił napastowanie kobiet i zwrócił się w kierunku nowego przeciwnika, a konkretnie kapitana.
- Nexus Twoja kolei! – rzekł spokojnie mawete na wszelki wypadek robiąc kilka kroków do tyłu.
Na te słowa Nexus szybko jak błyskawica uniósł swój karabinek snajperski na antymaterię, prawie nie przymierzając oddał strzał i wypalił mały otworek w głowie potwora. Ten rozpaczliwie zamachał łapkami, (czy co tam miał) i upadł na pokład.
- Nic nie może się równać z najnowszym modelem Sako – powiedział Nexus czule gładząc kolbę swojej broni. – Ech, żebyś ty jeszcze gotować potrafiła, to bym się z Tobą ożenił – rozmarzył się na chwilę.
Widząc bolesny i nieodwołalny upadek swojego sprzymierzeńca, pozostali Nursjanie utracili zapał do walki i grzecznie oddali broń.
- Zabrać mi ich stąd! Później ich przesłucham! – rozkazał mawete - A Ty gdzie mi targasz to ścierwo – zwrócił się do Tom Cicha, który szybko podbiegł do stygnącego ciała Krakersa i chwyciwszy go za jedno z odnóży zaczął ciągnąć w kierunku łazika.
- Jak to gdzie – zdziwił się Tom Cich - do laboratorium na Latającej Holerze. Kolejny okaz do pocięcia i kolekcji. Ty wiesz jak trudno o dobrze zachowane ciało Krakersa? Po poprzednim zbyt wiele nie zostało, bo gorat załatwił go kompletnie. – po czym rzuciwszy jeszcze „Dobry robal, to martwy robal” powrócił do poprzedniej czynności.
- No nie, rozumiem oddanie pracy, ale to już przesada. – powiedział mawete do siebie - Jakby jeszcze jakieś skarby lub kobiety zaciągał do tego swojego laboratorium, ale robale? Ohyda!
Tylko mi łazika nie zapaprz! – rzucił jeszcze za Tom Cichem, po czym przeniósł swoją uwagę na uratowane osoby.
- Komu zawdzięczamy ratunek – spytała kobieta ubrana w niebieski kombinezon.
- Jestem kapitan mawete, dowódca Latającej Holery, pirat znany i poszukiwany w większości galaktyk listami gończymi – podkreślił nie bez dumy. – A Wy kim jesteście i co tu robicie?
- Ja jestem Wiedźma, a to moje bliskie przyjaciółki – Dracena i Selithira. Jesteśmy w drodze do Nowego Wrzechświata. Musiałyśmy uciekać z Tort-ugi, która została zaatakowana i kompletnie zniszczona przez najemników Nursa. Na całe szczęście znajdowałyśmy się blisko kosmodromu i mojego statku, więc udało się nam wystartować nim całe miasto zostało zniszczone. To było straszne, z miasta nie pozostał kamień na kamieniu. – powiedziała z żalem Wiedźma – jednak Nursjanie odkryli naszą ucieczkę i ruszyli naszym śladem, dzisiaj udało im się uszkodzić stery i napęd w mojej „Bluebell” Gdyby nie Wy trafiłybyśmy do okrutnej niewoli. Dziękuję – uśmiechnęła się promieniście.
- A dlaczego Nurs rozkazał was pojmać? – zapytał gremlinek
- Nie mam pojęcia – odpowiedziała Wiedźma kręcąc głową – i co teraz z nami będzie?
mawete czuł, że nie jest do końca z nimi szczera i coś ukrywa. Ale to raczej zrozumiałe, kto ufałby kosmicznym piratom.
- Pójdziecie z nami, - zadecydował w końcu - wasz statek to i tak teraz złom, dalej nim nie polecicie.
Zdawał sobie sprawę, że skoro Nurs chciał je porwać musiały wiedzieć coś cennego, a to, jak każda cenna rzecz, najbardziej interesowała pirata.
- Zapraszam na Latającą Holerę – powiedział z uśmiechem wskazując ręką właz wejściowy do łazika.

Jak Nurs przyjmie wiadomość o kolejnej porażce, co ukrywa Wiedźma, czym S.T.U.D.N.I.A doprawia swoje drinki i w jaki sposób gremlinek pielęgnuje swoje futerko. To tylko niektóre z pytań, które na chwilę obecną pozostają bez odpowiedzi.
_________________
- Jak tam życie?
- Muchom by się spodobało..
 
 
 
Aga 
Baltazar Gąbka


Posty: 3193
Skąd: Sosnowiec
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 17:22   

:bravo :bravo :bravo Bossssskie. Haletha, miałaś świetny pomysł! W wolnej chwilce też coś sklecę ;)
_________________
Amerykańscy naukowcy dowiedli ostatnio, iż niekontrolowana konsumpcja gollumów jest przyczyną wielu groźnych chorób, np. choroby szalonych spamerów. :mrgreen:
Rodion
 
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 27 Grudnia 2006, 17:25   

Gdybym miała zły humor, poprawilibyście mi go:-))

Wiedźma, Dracena i Selihthira siedziały przy stoliku świeżo odremontowanej kantyny i milcząc żwawo jadły. Porcje, jakie pochłaniały, były zaskakująco duże jak na drobne i zgrabne istoty. Selithira, co nie bez zainteresowania dostrzegł Gorat, była w dodatku niezwykle młoda.
- Biedactwa - zaszemrała współczująco kadet Martva - Musiały wiele przejść.
- Wiele, czy nie, powinniśmy się więcej o nich dowiedzieć. Skąd mamy mieć pewność, że te kobiety nie zostały tu wysłane na przeszpiegi? Chociaż z drugiej strony... kto mógłby dybac na nas, uczciwych piratów? - Tom Cich podrapał się po potylicy.
- Melduję gotowość do przeprowadzenia śledztwa - zgłosił się radośnie Gorat - Mogę zacząć od tej najmłodszej.
- Dlaczego ty? - zaperzył się Rodion - Ja też mogę okazać się wielce przydatny. Proponuję...
- Przestańcie się kłócić! - Mawete ręką nakazał spokój. W kabinie zapadła względna cisza. W końcu on jest kapitanem, należy go więc słuchac od czasu do czasu - Wróg stoi u bram, wy tymczasem zamiast się zjednoczyć, wolicie swary. Opracujmy jakiś plan.
- Jaki plan?
- No nie wiem... Plan sytuacji. Liczę na to, że mi pomożecie. Skupmy się i spróbujmy go naszkicować.
- Lord Nurs z niewiadomych przyczyn zainteresował się Tort-ugą i postanowił ją zniszczyć - Lu zmarszczyła alabastrowe czoło i przeczesała włosy - Dlaczego mógł to zrobić?
W tym momencie do kantyny wpadł Pako. Był tak wzburzony, iż nie zauważył nawet, że wciąż ściska w dłoni smętne resztki komputerowej myszki. Wiedźma i Selithira uniosły głowy znad talerzy, Dracena wysunęła w zaskoczeniu rozwidlony język.
- Skandal! - zawołał łamiącym się głosem! - Nasza powieść!
- Spokojnie, chłopcze - przechodzący z tacą Studnia poklepał młodego hakera po ramieniu - Usiądź, weź głęboki oddech i opowiedz nam co się stało.
- Przeglądałem właśnie strony księgarni wysyłkowych - przemówił Pako, gdy już przestał się krztusić Mocnym Oriońskim - Szukałem tej nowej antologii poezji Dzieła nawalonych. Z ciekawości chciałem też sprawdzić jak sprzedaje się nasza nagrodzona powieść. I wiecie, czewgo się dowiedziałem? ZOSTAŁA WYCOFANA ZE SPRZEDAŻY!
W tym momencie ciszę w pomieszczeniu zakłócały jedynie pracujące miarowo silniki i posapywanie Romulusa.
- Jak to? To przecież niemożliwe... - wyjąkała niepewnie Haletha. Sztylet, którym się bawiła, spadł na podłogę - Cenzura uznała, iż książka posiada niezaprzeczalne walory literackie i nadaje się do rozpowszechniania na terenie całego Związku. Nie można zmienić raz wydanej opinii!

Elam wstała i strząsnęła z futerka niewidzialny pyłek.
- Chyba wiem co jest tego przyczyną - wyrzekła wolno i uroczyście. Oczy wszystkich skierowały się w jej stronę. Wiedźma wstrzymała oddech.
- Przyczyną tego nie książka, ale my jesteśmy. Ktoś postanowił nas zniszczyć.
- Ale kto? I dlaczego? - Anko przestała już cokolwiek rozumieć.
- Tak dokładnie to już nie wiem. Ale musimy się dowiedzieć.

Tymczasem Fearfol pędził, a zapomniany Pierścień w najgłębiej położonym sejfie Latającej Holery zaczynał pokrywać się cieniutką warstewką kurzu.
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group