Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
POWIEŚĆ W ODCINKACH!
Autor Wiadomość
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 28 Grudnia 2006, 20:59   

Tomcich chcesz żebym dostała wieczystego bana z Forum :?: :twisted: :mrgreen:
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 28 Grudnia 2006, 22:02   


Rozdawanie drinków potrwało nie dłużej, niż kwadrans. No, może piętnaście minut. Następnie Martva chwyciła Studnię pod pachy i nie bacząc na protesty rzeczonego usadziła go w fotelu obitym gustowną skórą Yeti. Nie musiała o nic pytać. Wyczekujące spojrzenia zgromadzonej dookoła załogi Małpilusa mówiły same za siebie.
- Może... Nie tak od razu – obiekt zainteresowania najwyraźniej usiłował zyskać na czasie – Pozwólcie, że i ja się czegoś napiję. Strasznie zaschło mi w przewodach.
- Paliwa rakietowego Alf? Hell Helix?
- Raczej wolałbym coś słabszego.
- Może benzyna Orlina, którą wypompowałem z baku – zaproponował Krisu – Skoczę przynieść.
Podczas gdy Krisu podskakując wesoło zmierzał w stronę maszynowni, Studnia coraz bardziej kulił się i coraz głośniej wzdychał. Wreszcie chyba jednak doszedł do wniosku, że nie może dłużej zachowywać milczenia. W podjęciu decyzji pomógł mu Pako pukający od niechcenia w plecy androida. Młody informatyk prawdopodobnie nie zdawał sobie sprawy ze swojej siły.
- Przyszedłem na świat na wyspie Arak Ys, oblewanej ze wszystkich stron przez Morze Kretyńskie. Tym, który powołał mnie do życia, był młodociany geniusz, syn osobistej barmanki lorda Taliba Czaki. Piękna i dobrotliwa dziewczyna zwała się Nureczka, imienia chłopca wszelakoż nie pamiętam.
- Nie mówi nam całej prawdy i tylko prawdy – mruknęła Dracena, którą szósty zmysł smoków ostrzegał przed takimi sprawami.
- Ee... Mieszkanie na wyspie wkrótce mi się znudziło, więc postanowiłem ją opuścić. Niestety zgubiłem paszport. Mój przyjaciel ksiądz Wariat poradził, żebym wydostał się z Arak Ys w jednym ze spuszczanych codziennie na morze worków ze śmieciami. Dał mi też pierścień, na którym wyryta była mapa do skarbu. Nie umiałem odczytać znaków, ale nosiłem błyskotkę przez wzgląd na...
- Kłamiesz, robocie!!! – Smoczyca nie wytrzymała i przerwała opowieść.
- Ja nie jestem żaden robot, jeno android, choć przyrdzewiały – obruszył się Studnia – I nie kłamię, tylko staram się przemilczeć pewne momenty, których tragizm mógłby zepsuć samopoczucie obecnym tu damom...
Haletha nie powiedziała nic. Podeszła tylko do nieszczęsnego barmana i rozmachem huknęła go w czoło. Ze ściany spadł obrazek przedstawiający aliena na rykowisku.
- No dobrze już, powiem wam... Moim przeznaczeniem było pomagać dobrodziejce przy pracy i nikomu w niczym nie przeszkadzać. Gdy więc pewnego dnia pijany wielmoża począł natarczywie domagać się od pani Nureczki całusa, miast stanąć w jej obronie stchórzyłem i uciekłem. Zamknąłem się w pomieszczeniu dla służby. Gdy usłyszałem, że ktoś puka do drzwi, a czynności tej towarzyszy szczęk dobywanego miecza, postanowiłem schować się w wielkim koszu na pranie. Kiedy jednak przesuwałem elegancką kevlarową kamizelkę lorda, z jej kieszeni wypadło coś małego i błyszczącego. Nachyliłem się i z ciekawości ostrożnie podniosłem ów przedmiot. Był to pierścień. Wsunąłem go sobie na palec od nogi, żeby sprawdzić jak będzie się tam prezentował. Nie mogłem wszelakoż długo podziwiać skarbu, gdyż z korytarza dobiegły mnie jakieś krzyki i seria wystrzałów. Strach dodał mi zręczności. Wczołgałem się do szybu wentylacyjnego i tą drogą trafiłem na nieuczęszczaną plażę. Ze szczątków znalezionego tam samolotu zbudowałem tratwę i przedostałem się na Glazurowe Wybrzeże na stałym lądzie. Zapomniałem tylko, że wciąż mam na sobie pierścień. Ee, tego, chciałem go oddać pocztą, jednocześnie wysyłając przeprosiny pani Nureczce, jednak list i przesyłka zostały zwrócone. Nigdy nie udało mi się dowiedzieć dlaczego.
- Talib Czaka został zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach – mruknęła Lady Lu, która sporo wiedziała o sprawach arystokracji – Policja podejrzewała barmankę, która zniknęła bez śladu, jednak sprawę umorzono z braku dowodów. Aha, syn barmanki też zniknął. Jak sen jakiś złoty.
Studnia nie słuchał, zajęty bez reszty drinkiem dostarczonym przez Krisu. Gdy uporał się z trzema kieliszkami, wrócił do snucia opowieści.
- Wyemigrowałem na planetę Lubla, gdzie zatrudniono mnie w karczmie „Pod Zdechłym Smokiem”. Żyłem tam całkiem nieźle, pomijając momenty, gdy wpadali do nas bywalcy sąsiadującego klubu. Ach, cóż to była za zgraja! Miłośnicy fantastyki, czy coś w tym stylu. Cały czas się bili i potem wszyscy włącznie z właścicielką Liessą musieliśmy czyścić podłogę z krwi i flaków. No ale od biedy szło z nimi wytrzymać. Pewnego jednak razu przyszedł do nas człowiek z wiszącym u pasa miotaczem laserowym. powiadano, że nadszedł od strony Planety Wygnania. Skryty za ladą nie dostrzegłem jego twarzy, widziałem jednak, iż wszyscy klienci przy barze bledną i spuszczają wzrok. Z sąsiedniego pomieszczenia, którego akurat nie obsługiwałem, dało się słyszeć jakieś głosy. Usłyszałem „ja tam nie biję, bo mi za to nie płacą”, po czym zza drzwi wyfrunął kufel i roztrzaskał się na tym nowym. Postanowiłem nie czekać na dalszy rozwój wydarzeń i wziąłem nogi za pas. Uciekłem tylnym wyjściem. Zamierzałem wmieszać się w tłum na rynku miasta, od imienia honorowego obywatela zwanego Czarnym Rynkiem. Jednak, yyyy, natknąłem się na buszującego po okolicy Krakersa. Resztę już znacie.

Studnia odetchnął i popatrzył po słuchaczach z miną herosa, który spełnił właśnie swój trudny obowiązek.



Agi, pisz nam tu zaraz. Zrozumiała, czy mam powtórzyć na zielono?;P
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 28 Grudnia 2006, 22:11   

No to i ja się dołączę :) Uwaga, właśnie powstaje mój fragment :roll:
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 28 Grudnia 2006, 22:38   

Cytat
Agi, pisz nam tu zaraz. Zrozumiała, czy mam powtórzyć na zielono?;P

Taaaaaaaaaaa...jeeeeeeeeeee :!:
 
 
Tomcich 
Tigana


Posty: 6557
Skąd: Ino
Wysłany: 28 Grudnia 2006, 22:45   

Mam nadzieję, że nikomu specjalnie nie namące.

Lord Nurs oglądał walkę Ferafola na coraz bardziej śnieżącym Palantirze.
- Kurcze, znowu te zakłócenia – krzyknął waląc ręką w ekran, ten zaśnieżył i zgasł. To pewnie znowu wina tego remontu trwającego już tyle czasu. Zatrudniając ekipę tanich fachowców nie przypuszczał, że najpierw doprowadzą mu cały układ do ruiny, a potem zażądają podwyżki za posprzątanie. Tego nawet czarny Lord by nie wymyślił.
- Przeklęte Polaczki pewnie znowu antenę odbiorczo-satelitarną w dziale łączności przesunęli, żeby mu życie utrudnić i większą kasę wyłudzić.
Znowu uderzył w bezsilnej złości w ekran Palantiru, który na chwilę znowu zaczął wyświetlać obraz zanim ostatecznie zgasł. To co jednak dostrzegł przez chwilę, nie napawało go radością, wręcz przeciwnie, czemu dał wyraz klnąc długo i soczyście. Po chwili przywołał robota gastronomicznego i zamówił sobie porcję melisy z nerwosolem na uspokojenie. Pijąc aromatyczne ziółka czuł jak powoli się uspokaja. Znowu zaczął myśleć szybko i klarownie.
- To wprost nie do uwierzenia, że oni mają takie cholerne szczęście. Nie, to nie mógł być przypadek. Udało im się pokonać nie tylko Krakersa którego wysłał aby przyprowadził mu Studnie, a wraz z nim bezcenny pierścień, ale potem uratowali Wiedźmę i jej towarzyszki. Jedyna nadzieja w tym, że mawete i jego załoga nie wiedzą co posiadają, a Wiedźma nie ujawni informacji, które posiada. Nie, tego nie zrobi – uśmiechnął się Nurs do swoich myśli – tego nie zaryzykuje, ma zbyt wiele do stracenia. To wszystko musi być wina pierścienia, on po prostu nie chce trafić w moje ręce.
Zacisnął dłoń w pięść i uderzył w oparcie swojego siedziska a z zaciśniętych warg wydobył mu się okrzyk
- A niech to wszystko androidzia mać! –
Na te słowa wbiegł do komnaty jeden ze służących z pytaniem:
– Pan wzywał Lordzie.
Nurs zmierzył go tylko zimnym wzrokiem, po którym służący wiedział, że nie i powrócił do swoich rozmyślań.
Pierścień, ten jedyny który powstał w centrum superczarnejdziury znajdującej się w centrum galaktyk. Stworzony przez pierwsze cywilizacje Vernian, Lemian i Wellsan w celu kontroli sił wszechświata. Eksperyment im się jednak nie powiódł, a błyskotka która powstała poza horyzontem zdarzeń, a więc poza czasem i przestrzenią, w niewyobrażalnych siłach grawitacyjnych uzyskała jakimś cudem pewien rodzaj świadomości i doprowadziła swoich twórców do upadku. Nurs wiedział, że kto zapanuje nad pierścieniem, uzyska władzę nad wszechświatem i całym rynkiem wydawniczym, a to był przecież jego ambitny cel. Musi go odzyskać i pozbyć się tej Latającej Holery i niewydarzonej załogi, która robi mu taki syff. Mam jednak jeszcze kilka asów w rękawie - uśmiechnął się do swoich myśli – i nie zawaham się ich użyć.
Po chwili wstał i udał się do swoich prywatnych komnat zobaczyć się ze swoją córką Agą, która była oczkiem w jego głowie. W dawnych czasach kiedy nie był jeszcze Lordem, a zarabiał na życie drobnymi wymuszeniami i szantażem miał żonę, która urodziła mu bliźnięta. Jednak pewnego ranka gdy się obudził, nie zastał, ani żony, ani dzieci. Udało mu się jedynie odzyskać Agę, ale cały czas szuka drugiego dziecka i niewiernej kobiety. Te właśnie sprawy przechyliły w nim czarę goryczy i na dobre wpędziły w objęcia zła.
- Witaj Aga – powiedział po wejściu do jej komnaty.
- Witaj Ojcze - odparła cicho – co Ciebie do mnie sprowadza, tak rzadko mnie odwiedzasz.
- Postanowiłem, że nadeszła pora twego zamążpójścia
Aga popatrzyła na niego ze zdumieniem
- Ależ – zdążyła tylko szepnąć
- Żadne ależ – przerwał jej bezceremonialnie – tak już postanowiłem. – i wyszedł
Aga pozostała sama. Nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała. Ojciec zawsze izolował ją od świata zewnętrznego, a teraz chce ją swatać i to jak znała życie (a znała je głównie z książek i powieści) pewnie z jakimś brzydalem.
Nie, nie pozwoli na to, ucieknie – myśli przelatywały jej przez głowę. Zawsze zaczytywała się SFHH, gdzie pasjonowały ją opowieści o kosmicznych piratach. – Tak odnajdzie ich i zaciągnie się na ich statek, zostanie jedną z nich. Może też w końcu uda jej się odnaleźć matkę.
Zaczęła się szybko pakować.


Wszystkie postacie są fikcyjne. Podobieństwo do jakichkolwiek wydarzeń i osób jest wyłącznie przypadkowe. :P

EDIT: Byki :oops:
_________________
- Jak tam życie?
- Muchom by się spodobało..
Ostatnio zmieniony przez Tomcich 28 Grudnia 2006, 23:06, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
Nexus 
Dragon Slayer


Posty: 1815
Skąd: Wrocław
Wysłany: 28 Grudnia 2006, 22:53   

:shock: co tu się dzieje :?: :!: :?: :!:
Chyba muszę przeczytać od początku... :mrgreen:
_________________
"- Have you ever retired a human by mistake?
- No.
- But in your position that is a risk."
 
 
 
Kasiek 
Kogga


Posty: 5207
Skąd: Lublin
Wysłany: 28 Grudnia 2006, 22:53   

Fearfol napisał/a
Na naradę zaproszone zostały oficjalnie Wiedźmy, Mawete uważał, że mogą one powiedzieć kilka istotnych faktów.


No patrzcie, a mnie od razu się czepiają, że może dostałam dyspensę, jak piszę zgodnie z wymogami systemu językowego. Z małej litery, jeśli ci, waćpan, ślinianki miłe :mrgreen:
_________________
Biżu na facebooku
http://www.facebook.com/p...214431445246442
Blog http://pracowniaalainn.blogspot.com/
 
 
 
Tomcich 
Tigana


Posty: 6557
Skąd: Ino
Wysłany: 28 Grudnia 2006, 22:57   

Kasiek - Fearfol jest dyslektykiem, może mawete to uwzględni. :mrgreen:
_________________
- Jak tam życie?
- Muchom by się spodobało..
 
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 28 Grudnia 2006, 23:22   

Tymczasem na pokładzie Latającej Holery...

Po zakończeniu opowieści STUDNI, z zadumy, przerywanej dystyngowanymi chrapnięciami, wyrwał słuchaczy natarczywy brzęczyk, dobiegający z mostka statku.
- Ktoś zapomniał wyłączyć piekarnika? – zainteresowała się Lady Lu.
- Niee... to chyba alarm zbliżeniowy. Dziwne, myślałem że dawno się zepsuł – odparł gorat. Jakby na potwierdzenie jego słów statkiem solidnie zatrzęsło przy akompaniamencie głuchego łupnięcia i trzasku tłuczonych butelek Oriońskiego.
- Co za cholera? – jęknął kapitan mawete, patrząc na wyciekający z rozbitego szkła złoty trunek – Załoga na stanowiska! – krzyknął zaraz, by nie okazać przed podwładnymi słabości. Zgromadzeni wokół STUDNI załoganci wykonali doskonale przećwiczony manewr zajmowania sof, foteli i kanap, obyło się nawet bez tradycyjnej bitwy o poduszki. Wiedźmy, smoki i inni przygodni pasażerowie rozglądali się jeszcze zaszokowani szybkością wykonania rozkazu, kiedy powietrze rozdarł ryk kapitana.
- BOJOWE! STANOWISKA BOJOWE MATOŁY!
W barze zrobiło się nagle pusto i spokojnie, tylko czerwone, alarmowe oświetlenie, szkło zaścielające podłogę i zdumione miny pasażerów świadczyły o niedawnym kryzysie. mawete z satysfakcją rozejrzał się po pomieszczeniu - nie bez powodu został kapitanem Latającej Holery - zatrzymał wzrok na STUDNI, który w mig podał kolejną porcję Oriońskiego, po czym nonszalanckim krokiem ruszył na mostek.
- Co jest grane? – spytał usadowiwszy się na kapitańskim fotelu. Fotelu, który nawiasem mówiąc nabył kiedyś na wyprzedaży staroci w sektorze Szmation na planecie XXX-wiecza. Antyk ten był prawdziwą perełką i mawete nie pozwalał nikomu z niego korzystać, teraz już takich nie robią...
- Kapitanie? – z zadumy wyrwał go głos Halethy.
- Czego tam? – zainteresował się uprzejmie mawete.
- Mówiłam, że brak uszkodzeń, przynajmniej nic nie jest bardziej popsute niż było. Chyba.
- Alarm zbliżeniowy przestał działać – stwierdził gorat – Ale wcześniej też nie działał, tylko teraz tak jakoś...
- Może to jakieś zwarcie? Albo wreszcie zadziałała automatyczna aktualizacja oprogramowania? – zaczął zastanawiać się na głos Pako.
- O nie, ja nie będę znowu sprzątał tego bałaganu – Rodion uniósł ręce w obronnym geście.
- Ostatnio nieźle ci poszło – uśmiechnął się krisu – my nie potrafimy obcować z niższymi formami inteli... to znaczy z majtkami – dodał po krótkiej pauzie.
- Chyba nie wyślecie do sprzątania dam? – obruszyły się Ladu Lu i gremlinek.
- Spokój! – uciszył wszystkich kapitan – może byście tak powiedzieli mi co się właściwie stało?
Tom Cich, jak na potomka Ijona Tichy przystało, zajął się diagnostyką statku. Prawdę powiedziawszy Tom nieco się spóźnił i miejsce przy konsoli było ostatnim, gdzie mógł usiąść, ale zrobił dobrą minę i wysłał sondę w celu sprawdzenia co uderzyło w kadłub Holery. Przełączył obraz na główny ekran i oczom wszystkich ukazał się mały, poobijany stateczek, bliżej nieokreślonego koloru i marki.
- No nie, porysował nam lakier, menda jedna! – nie wiedzieć czemu zirytował się mawete. Kolejne wgniecenie praktycznie nie zmieniło wyglądu poszycia Holery, a oderwane uderzeniem frędzle... czegoś... i tak w końcu znowu się przykleją albo odpadną w czasie pierwszego lepszego manewru.
- Niech no kto wyjdzie po tego barana – dodał kapitan, opróżniając Oriońskie – idę do baru zobaczyć jak się mają nasi goście.
Po krótkiej szamotaninie z przyrządami Tom zdołał ściągnąć statek intruza do śluzy. Załoga udała się tam, zabierając po drodze z baru kapitana, obciążonego kolejnymi porcjami Oriońskiego. Krótki dzwonek i iskrzenie przepalonej żarówki oznajmiły, że ciśnienie w śluzie zostało wyrównane, drzwi się otworzyły i zgromadzeni wokół wejścia usłyszeli dzikie wrzaski.
- No niee! Kto parkuje po środku niczego? Co to za złom? – wrzeszczał pilot pochwyconej jednostki – Tyle lat bezwypadkowych lotów, a teraz co? Znowu podrożeje mi ubezpieczenie! – dalej wrzeszczał mimowolny gość – No nie, w dodatku stłukłem obiektyw, niech no ja dostanę w swoje ręce tego i... i... i... – pilot dopiero teraz zauważył kilkanaście par wpatrujących się w niego oczy – Zaaaraaaz, ja was skądś znam...
- Co z nim zrobimy? – zainteresował się krisu.
- A róbcie co chcecie, nie zapłacili mi to bił nie będę – odparł kapitan – na początek może powiesz kim u licha jesteś i czemu obiłeś Holerę? – dodał w kierunku gościa.
- Kapitan mawete jak mniemam? Nazywam się Ixolite – odpowiedział Ixolite – i jestem międzygalaktycznym fafarazzo – do usług.
- Fafarafa? – nie dosłyszał Pako.
- Nie wyglądasz jak żyrafa, znam się na tym – dodała Lady Lu.
- Fafarazzo – wyjaśnił Ixolite – no wiecie, zdjęcia robie, w gwiezdnej sieci grzebię, no takie różne.
- Coś mi świta – powiedział mawete – robiłeś kiedyś relację z publikacji naszej powieści, jakieś zdjęcia do automatyzacji były, czy jakoś tak? A to ci przypadek, w środku niczego się spotkać.
- O właśnie, tak było. Wiecie co, cieszę się, że was spotkałem, mam mały problem...
- A kto ci powiedział, że my się cieszymy? Może złapiemy cię za ślinianki i wyrzucimy za burtę? – przerwał mawete.
- Ach, gdzieżby skąd? Pan, panie kapitanie jest porządnym człowiekiem, nie przychodzę też w gości z pustymi rękami, mam w bagażniku skrzynkę Pereły i... – Ixolite wyraźnie się zafrasował – trochę zdjęć niejakiego Lorda Nursa, nieautoryzowanych. Ukrywam się przed jego gniewem, zupełnie nie wiem o co chodzi, to takie niewinne zabawy przecież...
Kapitanowi zaświeciły się oczy, nie czekając na koniec przemowy, chwycił gościa za chałaty i zaciągnął do baru.
- Chodź, chodź, nie będziemy stać w progu, usiądź wygodnie, odpocznij, zajmiemy się twoim bagażnikiem i zastanowimy co dalej...
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
Tomcich 
Tigana


Posty: 6557
Skąd: Ino
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 00:33   

Dobre Ixolite, tak dalej. :mrgreen:
_________________
- Jak tam życie?
- Muchom by się spodobało..
 
 
 
Rodion 
Agent Chaosu


Posty: 7551
Skąd: Gestrandet
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 00:54   

Prowokujcie mnie dalej, a zobaczycie jakie kontrafekty będziecie mieli. Wszyscy z wyjątkiem Lu bo przy niej nawet Red Monika zblednie! :mrgreen: :twisted: :wink: :P
_________________
Mam czarną koszulkę i piwo... jestem forpocztą sił chaosu.
I tylko konia osiodłać. I przez wrzosowiska, jak przez...
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 07:23   

Rodion,
i wy, kochani
mam pomysl na epizod z Rodionem w roli glownej, w ktorym pojawilby sie rowniez dzejes, moze Fidel, i bizantyjskie kurtyzany :)
wiec prosze, o ile sami zainteresowani nie wymysla niczego, pozwolcie, ze ja to zrobie, dzis wieczorem lub najpozniej jutro do poludnia :)

- zaraz, zaraz, dzejesa i fidela jeszcze nie bylo, prawda? Logana i Henryka Tura tez nie? 8) noooo.... to bedzie jatka... :)
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 07:28   

..
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
Ostatnio zmieniony przez elam 29 Grudnia 2006, 07:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Studnia 
Lando Carlisian


Posty: 2785
Skąd: Złożona Autonomiczność
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 08:18   

elam
Cytat
..


No nie elam... Jak możesz tak mówić?! Ja wiem ze każdy ma prawo do swoich poglądów, ale to już przegięcie :wink: :mrgreen:
 
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 08:24   

Muszę powiedzieć, że ślicznie wam idzie ^_^ pojęcia nie mam, jak dobrze wam idzie pod względem literackim, ale da się to czytać bez zgrzytania zębami - jak dla mnei jest wielce ok. A pod względem fabularnym.... miód ^_^
Tylko momentami a szybko piszecie, pół wieczoru siedzialem i czytałem :P
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 09:42   

Haa, wszysko idzie idealnie po mojej myśli! A na Logana też mam plan;->
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Ixolite 
Admirał Zwiebellus


Posty: 6116
Skąd: oni wiedzieli?
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 11:23   

A ja coś zasugeruję: jak ktoś zaczyna coś pisać, to niech wstawi posta o tym informującego, bo jak się więcej osób dołączy to się może zrobić fabularny bałagan, rozwielokrotnienie jaźni i kilka innych przypadłości :D
_________________
Alchemia Słowa
Well, my days of not taking you seriously are certainly coming to a middle.
 
 
 
Fearfol 
Pilot Pirx


Posty: 1098
Skąd: Przylesie Większe-Wałcz
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 14:51   

PISZĘ ROZWIĄZANIE SPRAWY FEARFOLA !!! MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ WAM SPODOBA
 
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 15:01   

Brakuje wątku romantycznego. Moim zdaniem Fearfol powinien się w kimś zakochać;)

Mój odcinek sklecę tak, żeby z niczym nie kolidował.
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Fearfol 
Pilot Pirx


Posty: 1098
Skąd: Przylesie Większe-Wałcz
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 15:55   

Wyjełaś mi to z ust czekajcie a zobaczycie - hahaha jakbyś czytała w myślach
 
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 16:22   

Mawete ruszył, zaś piraci z zadziwiającą jak na nich zgodnością podążyli za swym kapitanem. Tym razem nie miało prawa obejść się bez walki o miejsca. Przez kilka minut trwały przepychanki, rozdawano kuksańce, zewsząd rozlegały się piski oburzenia. W końcu wszakże kombatanci uspokoili się i otoczyli ciasnym kółkiem tajemniczego gościa. Fafarazzi w obecnym położeniu miał ograniczoną możliwość wykonywania ruchowych manewrów, po kilku rozpaczliwych próbach zdołał jednak otworzyć i ułożyć przed sobą zgrabną teczuszkę w kwiatki. Wydobył zaś z niej...
- O rany – skonstatował Krisu, gdy minął już zbiorowy atak euforii – To chyba Nurs. Ale jakiś inny.
Zdjęcie przedstawiało demonicznego lorda w czasie porannej toalety. Arystokrata pląsał na jednej nodze, zaś niemodne szerokie nogawki gaci powiewały wokół niego niczym służbowy strój legendarnego Gatmana. Błyskające w radosnym uśmiechu szczęki zaciskały się na resztkach czegoś, co zapewne chwilę wcześniej było lewitującą szczoteczką do zębów. Głowę Nursa zdobił niezwykle fantazyjny różowy turban, zaś na posągowych plecach krzyżowały się dwa miecze.
- Niezła fotka, prawda? – Ixolite skłonił się z zawodową dumą – Wykonał ją mój asystent Dunadan, który do hotelowego apartamentu dostał się po linie wystrzelonej z łuku.
Na kolejnym obrazie Nurs człapał do łóżka pogrążony w komiksie o przygodach króla Armoura i królowej Giwery. Miał na sobie koszulkę z napisem „Bez rozgwiazdy nie ma jazdy” i bambosze z wielkimi króliczymi uszami. Jeden miecz wypadł z pochwy i leżał niezauważony na dywaniku ze skóry gremlina.
Zdjęcie wykonane przez samego mistrza przedstawiało golibrodę pochylającego się nad leżącą na fotelu męską postacią, której głowa tonęła w pianie. Z piany wystawała jedynie para oczu i charakterystyczny lordowski nos. Nos puszczał bąbelki, zaś oczy śledziły je z uwagą. Na twarzy golibrody malowały się rozpacz i determinacja.
- Teraz będzie jedno z najlepszych – zachichotał Ixolite – Nurs w krawieckiej przymierzalni, goły jak go diabli stworzyli. Nigdy byście nie przypuszczali, panowie, że można mieć tatuaż w...
Zanim jednak panowie zdążyli sprawdzić co miał na myśli najbardziej poszukiwany fafarazzo w galaktyce, zdjęcie zostało zdecydowanym ruchem przejęte przez Lu. Anko i Selithira chcąc wkroczyć do akcji zderzyły się czołami. W krótkiej chwili między wszystkimi obecnymi paniami powstał rwetes godny słynnej awantury, jaka miała onegdaj miejsce na Olimpie, za sprawą niejakiego Parysa. Najgłośniej krzyczały Elam i Dracena.

- Ach, te kobiety... - mruknął Rodion i widząc, że na dalsze oglądanie nie ma na razie co liczyć, poszedł posprzątać w mesie;-)
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
Ostatnio zmieniony przez Haletha 29 Grudnia 2006, 16:45, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Fearfol 
Pilot Pirx


Posty: 1098
Skąd: Przylesie Większe-Wałcz
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 16:37   

Ten odcinek planowałem już od bardzo dawna, mam nadzieję, że się Wam spodoba bo wprowadzi nowy wątek... ( Wspomniany przez Halethe, podzieliłem go jednak na dwa posty )


Cześć 4

Tego dzień podróży Latającej Holery rozpoczął się jak każdy inny, Ixolite razem z kapitanem Mawete oglądali już 10 raz zdjęcia Lorda Nursa i wychylali już 10 butelkę Mocnego Oriońskiego bawiąc się przy tym po pachy. Lady Lu i Elam rozpoczynały właśnie trzecią godzinę porannych zabiegów kosmetycznych. Haletha, Pako i Tom Cich kończyli przegląd pokładowych urządzeń i stanu poszycia statku po ostatniej stłuczce. Reszta załogi krzątała się po pokładach zajmując się swoimi codziennymi sprawami i obowiązkami. Silniki pracowały równo i czysto, statek posuwał się nieśpiesznie do celu swojej podróży, jakim było Minas Nursus.
W pewnej chwili statkiem zatrzęsło i zaryczał alarm pokładowy, błyskawicznie załoga zebrała się na mostku

Co się do licha ciężkiego dzieje? – Zaklął kapitan

Haletha pochyliła się nad monitorem i ujrzała obraz z kamer przy śluzie numer 3, alarm buczał, a kolejne osoby pojawiające się na mostku zajmowały stanowiska bojowe. W powietrzu wyczuć można było nerwowość.

Kapitanie, to znów C.G.J Fearfol! – Oznajmiła Haletha
Czego on tu znów chce? – Kapitan nie potrafił ukryć złości

Tymczasem na monitorze ukazała się C.G.J idący korytarzem numer 381, w pewnej chwili zatrzymał się dokładnie na 381 metrze i wyciągnął lewą rękę w kierunku ściany korytarza.

Ooo nie – Tom Cich zawiesił głos

W tej samej chwili Fearfol wbił dłoń w ścianę i z nieukrywanym uśmiechem na ustach wyrwał duży pęk kabli, w tym miejscu w ścianie przechodził przewód doprowadzający energię z generatorów do komputera centralnego. Całym statkiem owładnęły ciemności, po krótkiej chwili automat przełączył się na zasilanie awaryjne. Fearfol ruszył w kierunku mostku kapitańskiego gdzie znajdowali się nasi bohaterowie. Prowadzony własną mocą i nienawiścią Lorda Nursa odgadł bez problemu drogę w gąszczu tuneli i zamkniętych śluz. Drzwi otworzyły się z hukiem i czarna postać wkroczyła do pomieszczenia.

Kości zostały rzucone – Oznajmił Fearfol

Doprawdy sytuacja wydawała się beznadziejna, wokół kapitana stali : Pako, Tom Cich, Haletha, Nexus, Ixolite, smoczyca Dracena. Reszta załogi jak przypuszczał zabarykadowała się mimowolnie na innych pokładach, system bezpieczeństwa statku w razie awarii zasilania obcinał kontakt z pokładami za pomocą śluz. Niestety jak trafnie zauważył Mawete nie przeszkodziło to C.G.J w dostaniu się na mostek. Sytuacja była beznadziejna, jednakże w tej samej chwili Nexus przyłożył do ramienia swój karabin snajperski i wypalił prosto w przeciwnika. Kula przeleciała przez C.G.J na wylot nie robiąc mu żadnej krzywdy.

Mógł zaopatrzyć się w Fotonowe pociski smugowe z srebrnymi łebkami na wilkołaki – pomyślał Pako

Kapitan czuł się bezradny, ten pokład był odcięty, z nikąd nie mógł spodziewać się pomocy, wiedział, że załoga na niego liczy, to był ten moment w życiu kapitana pirackiego statku, którego bał się najbardziej, uświadomił sobie, że nie może uratować załogi....


następny post to dokończenie !
 
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 16:46   

Czyli jednak mój poprzedni odcinek koliduje... Zmieniam:)
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
 
 
 
Fearfol 
Pilot Pirx


Posty: 1098
Skąd: Przylesie Większe-Wałcz
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 16:48   

Część 5

Nastała kompletna cisza, syrena alarmowa zamilkła, napięcie wzrosło do takiego stopnia, że było niemal namacalne.

Lubicie myśleć, że się nigdy nie poddacie
(Fantastyka to całe wasze życieee)
Chcecie się zachowywać jakbyście byli kimś.
(Fantastyka to całe wasze życieee)
Dążycie do celu, który wydaje się nie osiągalny
(FANTASTYKA to całe wasze życieee) – Fearfol rozpoczął, gniew wzbierał w nim, cień narastał


W głowie Kapitana Mawete słowa układały się w zdania, serce nie chciało słuchać, że w tej wojnie na słowa nie ma szans z Nazgulem, musiał jednak to wykrzyczeć:


Kimś wyjątkowym, myślisz, że jesteś kimś wyjątkowym
Tak właśnie jest
widzę to w twoich oczach
widzę to, kiedy się ze mnie wyśmiewasz
patrzysz na mnie z góry
podchodzisz mnie
jeszcze tylko jedna kłótnia
o twoje przywództwo
i naprawdę
zostawię to twoje *beep*,
Ponieważ mam już tego dość
a teraz jestem pijany

Cała załoga patrzyła z przerażeniem na rozpoczynającą się bitwę na słowa, bez wystrzałów, bez krwi, czegoś takiego nigdy nie widzieli, przerażał ich również skryty talent Mawete, bali się przypuszczać, co on jeszcze ukrywa.

-Próbujesz, być lepszy ode mnie
Odejdź – krzyczał Fearfol

-Próbujesz, być lepszy ode mnie
Odejdź .... ODEJDŹ – Fearfol podniósł wzrok na kapitana, a jego oczy zapłonęły.

Walka przybrała zupełnie inny wymiar, gdy do pomieszczenia wbiegła zdyszana Lady Lu, wzrok zatrzymał się jej na C.G.J, teraz bez kaptura, wspomnienia poskładały się jej w całość, wspomnienia z jej rodzinnej planety, wspomnienie tego barda, który zakochał się w niej z wzajemnością wróciło teraz z pełną mocą,

-To nie możesz być ty! - Wyjąkała Lu, obrazy z młodości powracały, serce zaczęło jej bić jak młotem, teraz jednak zmienił się on nie do poznania wzbudzał w niej jedynie uczycie litości – nie miłość

Starałem się tak mocno
Robić wszystko, co chciałaś
To jest ostatni raz,
Kiedy biorę winę na siebie, żeby spróbować być z tobą


(Wszystko się rozpada, nawet ludzie zobojętniali końcu się załamują)
Ofiara skrywania się w kłamstwach
(Wszystko się kończy, w końcu się przekonasz,
że zabraknie nam czasu na obserwowanie rozwoju wszystkiego)
Ofiarą jest ciągła niewiedza

Czemu wtedy nie odszedłem
Czemu tak ze sobą grałem
Teraz zrozumiałem, że mnie odpychaaaaaaaaasz

Fearfol czuł się wyczerpany, wspomnienie wróciło, słowa grzęzły mu w gardle, a łzy płynęły z oczy. Kapitan Mawete zorientował się w ogromie sytuacji, wiedział, że szansa wymyka się mu z rąk, od dawna kochał się w Lady Lu, teraz jednak miał przeciwnika, nie mógł pozwolić mu wygrać.

Mawete uniósł wysoko głowę i całą piersią wycedził :


Droga, którą wyczuwam jest prawdziwa
Obiecana przez Ciebie
Dźwięk Twojego głosu
Namalowany w moich wspomnieniach
Nawet, jeśli nie będziesz ze mną
Jestem z Tobą

Tobą, teraz widzę, zatrzymując wszystko w środku Ciebie
Ciebie,
Teraz widzę, nawet, jeśli zamknę oczy

Mawete czuł jak słowa same opuszczają jego usta, mówił wszystko, co podpowiadało mu serce, nie bał się konsekwencji, nie bał się, że straci w oczach reszty załogi, nie obchodziło go już teraz, że prawda wyszła na jaw.

Fearfol był już wyczerpany, walka na słowa była bardzo męcząca, poza tym przybył na Małpilusa bez zgody Nursa, teraz uznał to za błąd, część mocy została mu odebrana, powstał jednak i ostatkiem sił wykrzyczał:

To zaczęło się tak
Nie wiem, dlaczego
To nawet nie ma znaczenia jak bardzo się starasz
Pamiętaj, że
Stworzyłem ten wiersz
Żeby wyjaśnić w najwyższą porę
Wszystko, co wiem

Tak mocno się starałem
I tak daleko zaszedłem
Jednak w końcu
To nie ma żadnego znaczenia
Musiałem upaść UPAŚĆ
Stracić wszystko
A tylko chciałem być twoim przyjacielem,


Zaufałem ci
Naciskany aż do granic wytrzymałości
I pomimo wszystko
Powinnaś jedynie wiedzieć, żeeee
Kochałem Cię Lu

Z tymi słowami Fearfol zbliżył się do Mawete i dotknął ręką kurtkę kapitana. 1000000 Amper zabiłoby każdego człowieka, kapitan osunął się na ziemię tracąc świadomość.

Haha wypełniło się! – Z triumfem na twarzy oznajmił C.G.J. Jednak w tej samej chwili w której wypowiadał te słowa poczuł ogromny ból w lewej nodze. To gremlinek Elam z całej siły pchnęła go sztyletem z plazmowym ostrzem. Fearfol upadł na ziemię i również tracąc świadomość. Gremlinek nie wiedział, jakie konsekwencje może przysporzyć bezpośrednie zaatakowanie takiego przeciwnika, jednak kierowana ogromnym przywiązaniem do swojego kapitana zdecydowałaby się na wszystko. W pomieszczeniu oblanym czerwonym światłem majaczyły nie wyraźne sylwetki postaci w wpatrzone w trzy ciała na ziemi, cisza aż dźwięczała w uszach.

Zanieść ich wszystkich do szpitala pokładowego... – Rozkazała Haletha, to ona przejeła teraz dowodzenie na statku.


Teraz macie już wszystko – i walkę charakterów, wątek miłosny, jak to teraz dokończycie ? Fajnie byłoby aby czytając to puścilibyście sobie następujące utwory: Linkin Park : In The End, With You, Points Of Authority, One step closer oraz Limp Bizkit : My Way. Mam nadzieje że docenicie trud włożony w ten odcinek, pozdrawiam !

Haletha na moment przejęła dowodzenie i pozwoliła sobie poprawić kolor, o którym autor zapomniał w zaaferowaniu:)
 
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37529
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 16:50   

Ożesz.....
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Pako 
Adam Zamoyski


Posty: 10680
Skąd: Gliwice
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 17:24   

Hmm.. Fearfol... LB lubię, LP też nie wzgardzę, ale kurcze... no bez przesadyzmu z tym, proszę ;) To proza ma być ;)
 
 
Tomcich 
Tigana


Posty: 6557
Skąd: Ino
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 17:36   

Niezłe :D No to teraz ja coś tworzę :mrgreen: Dajcie z godzinkę. :D
_________________
- Jak tam życie?
- Muchom by się spodobało..
 
 
 
Haletha 
Zielony Ludzik


Posty: 2051
Skąd: Carrodunum
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 17:41   

- Fearfolu, zawsze cię kochałam - głos Lu przeszedł w głęboki bas - Nawet wtedy, gdy oszukiwałam się złudnymi uczuciami do Nexusa, czy R2D2. Tyle chciałam ci dać. Cóż jednak mogę powiedzieć teraz? Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę!
Szli wąskim korytarzem niosąc Elam i kapitana na noszach zaimprowizowanych ze szczotek i roboczego kitla Toma Cicha. Dla nieszczęsnego Jeźdźca zabrakło miejsca, targana emocjami lady pchała go więc przed sobą na znalezionym w mesie kelnerskim wózku.
- Zdradziłeś wartości, w które niegdyś oboje wierzyliśmy!!! - wycie niosło się po ścianach zostawiając na nich namacalne ślady - Wyrzucam się z mojego serca! Bądź przeklęty na wieki! Ja zaś do zakonu... albo nie. Za kapitana pójdę.
Puściwszy wózek ruszyła naprzód. Stanowczo odepchnęła Pako i zajęła jego miejsce przy Mawete. Zapomniany Fearfol odjechał w przeciwnym kierunku, po czym głucho grzmotnął o podłogę.
_________________
Pewien król miał dwóch synów. Jednego starszego, drugiego zaś młodszego.
----------------------------------
Daj się porwać przygodzie! Forumowa powieść w odcinkach czeka na ciebie!
Ostatnio zmieniony przez Haletha 29 Grudnia 2006, 17:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
elam 
Gremlinek


Posty: 11118
Skąd: kotlinka gremlinka
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 17:43   

- hihihi, I'm a HERO :D


Tom Cich nas wyleczy :)

prosze o napisanie jakiegos zamknietego epizodu. wlasnie produkuje taki, w ktorym Latajaca Holera zboczy nieco z obranej trasy.

i rezerwuje postaci dzejesa, Henryka Tura i Fidela. :) conajmniej :)
beda to bardzo czarne charaktery.... :)
_________________
Ten się śmieje, kto umrze ostatni.
 
 
 
Tomcich 
Tigana


Posty: 6557
Skąd: Ino
Wysłany: 29 Grudnia 2006, 19:29   

Dla lubiących Teletubisie, proszę o nieczytanie. :mrgreen:

- Ech, nie przepadam za Teletubisiami – powiedział Rodion siedząc w kantynie, jedząc posiłek i oglądając najnowszy program w HoloTV.
- Jak Ci nie smakuje to nie jedz – odpowiedział zaczepnie gremlinek pełniący czasami na pokładzie również funkcję kucharza. – Mnie tam smakuje, trzeba dodać tylko odpowiednią ilość cebuli i czosnku. A jak nie chcesz mięska, to zawsze możesz dostać bakłażana z tuneli hydroponicznych Martvej – powiedziała ze specyficznym uśmieszkiem. - Jednak po tym co ostatnio Martva i Ixolite robili z bakłażanami, to nie wiem czy bym chciała ich próbować.
- A Ty skąd o tym wiesz! – powiedział czerwieniąc się nagle Ixolite – zresztą, ja tylko fotki robiłem, przecież jestem Fafarazzo!
Gremlinek się tylko niewinnie roześmiał, a Rodion skwitował to krótkim
- Taaaa jasne.
Od pewnego czasu, jako pierwszy oficer, musiał przejąć obowiązki rannego mawete, który w dalszym ciągu spoczywał nieprzytomny w sali na pokładzie medycznym, otoczony czułą opieką LU. W podobnym stanie był też Fearfol, lecz on nie mógł liczyć na tak specjalne względy, jego otaczał czujny kordon straży. Zresztą, tak było lepiej, ponieważ nikt z załogi nie wiedział co z nim zrobić, gdyby się ewentualnie ocknął. Na całe szczęście Tom Cichowi udało się uleczyć gremlinka, włożył w to całą swoją wiedzę medyczną oraz kawał serca. Dzięki temu wypadkowi uzmysłowił sobie, że coś czuje do tego futrzaka.
Rodion przez chwilę rozważał opcję bakłażana, po chwili jednak powrócił do przerwanego posiłku, a myślami do chwili kiedy to się wszystko zaczęło.
-------------------------------------------------------------------------------------------
- Rodion, prowiant nam się kończy – zameldował pewnego dnia gremlinek.
- Prowiant? – Rodion popatrzył na trzymaną w ręku butelkę Nikityczówki – ja jeszcze mam.
- Prowiant, znaczy się żarcie – zimno powiedział trochę zirytowany gremlinek (a wiadomo, kiedy gremlin jest głodny, to zły) – zostały same bakłażany – powiedział z pewną dozą niesmaku i spojrzał na siedzącego nieopodal Ixolite.
- Bakłażany nie są złe, choć wolę melony – stwierdził krisu z tak specyficznym uśmiechem, że nikt nie miał wątpliwości o czym on mówi.
Gremlinek zignorował jednak jego wypowiedź i stwierdził – Musimy gdzieś wylądować i uzupełnić zapasy.
- Hmmm, Haletha sprawdź proszę, gdzie jest najbliższa planeta, gdzie można kupić coś do jedzenia.- rzekł Rodion- I ewentualnie uzupełnić inne zapasy – dodał patrząc na prawie już pustą butelkę.
Haletha szybko wrzuciła pytanie do komputera nawigacyjnego i stwierdziła.
- Najbliższa planeta z cywilizacją i przyzwoitymi sklepami znajduje się ok. 3 miesiące w kierunku przeciwnym do tego w którym zmierzamy.
- Tak daleko – zmartwił się Rodion – naprawdę nie ma nic bliżej?
- Z cywilizacją nie ma. Najbliżej jest jakaś planeta oznaczona na mapie jako Tubia.
- Tubia – rzekł Ixolite – znam tę planetę. Bawiłem tam niedawno, żeby pstryknąć kilka fotek dla Intergalactic Geographic.
- No i co, można tam coś zdobyć do jedzenia? – niecierpliwił się gremlinek
- Jest tam trochę zwierząt. Są tam takie błotne stworzenia zwane gollumami, tylko strasznie mułem cuchną po przyrządzeniu. No i są jeszcze takie małe, różnokolorowe pokurcze, wydające okropne dźwięki, nie pamiętam już jak je zwali – podrapał się w głowę Ixolite
- To Teletubisie – powiedział Tom Cich – tylko czytałem kiedyś o nich, zawsze chciałem zobaczyć je na żywo.
- I co są jadalne? - gremlinek zwrócił temat na odpowiednie tory.
- Podobno odpowiednio przyrządzone są całkiem niezłe, z tym że polowanie na nie jest dość ryzykowne. Niejeden myśliwy wrócił z tej planety jako śliniący się głupek. Jak się nie jest ostrożnym, można zostać przez nie odmóżdżonym.
- Niektórym z nas to nie grozi – mruknął Rodion do siebie patrząc na załogę zebraną na mostku. – Dobra to kto chce na polowanie?
Ostatecznie na powierzchnie planety w łaziku wyruszli Rodion, Tom Cich, Nexus oraz Pako. Lu cały czas siedziała przy kapitanie, a gremlinek był jeszcze zbyt słaby na takie wycieczki.
Kiedy wylądowali na planecie, prawie już zmierzchało. Tom Cich popatrzył na niebo i stwierdził – dzisiaj nici z polowania, teletubisie to stworzenia dzienne, nocą kryją się w swoich norkach i nie wychodzą na zewnątrz.
- W takim razie czeka nas tutaj nocka – stwierdził Rodion – nie wiem jak wy, ale ja idę spać do łazika, nie przepadam za takimi otwartymi przestrzeniami – po czym odwrócił się i zniknął we włazie, po chwili to samo zrobiła reszta załogi.
Nocą Nexusowi wydawało się, że słyszy jakieś skrzypienia i hałasy, ale w tym samym momencie zaczął śnić o nowym modelu antygrawitacyjnego karabinka wyborowego, więc tylko westchnął i obrócił się na drugi bok śnić dalej.
Nad ranem, gdy wszyscy wstali, stwierdzili brak Tom Cicha.
- A tego gdzie znowu poniosło – zdenerwował się Rodion, który obowiązki kapitańskie traktował bardzo poważnie. Szybko podskoczył do konsoli łączności. – Halo Holera, Tom Cich się do was ostatnio nie odzywał?
- Nie, nikt się z nami nie kontaktował. A stało się coś? – zapytał z niepokojem gremlinek, który akurat pełnił dyżur na Holerze.
- Nie ma go w łaziku. Pewnie polazł pooglądać zwyczaje tych tubisiów, robalofan zakichany! Twierdził, że ich nigdy nie oglądał! – pomyślał chwilę i rzucił- brać giwery i ruszamy do tego miejsca, które widzieliśmy wczoraj podczas lądowania, tam gdzie są te tubisiowe norki.
Załoga z Rodionem na czele powoli posuwała się naprzód pośród zarośli. Każdy uzbrojony co najmniej w miotacz ręczny, a Nexus dodatkowo w rusznicę z której można by ustrzelić Arkturiańskiego Irasiada.
- Teraz cichutko – szepnął Rodion i ostrożnie wyjrzał zza krzaków. Na polanie, pośród norek dojrzał stojącego i powoli zaczynającego się ślinić Tom Cicha, a wokół niego pląsające małe figurki o przeraźliwie jaskrawej skórze w odcieniach niebieskiego, żółtego, czerwonego i zielonego z dziwnymi wypustkami na głowach i skandującymi: Laa-Laa, Tinky-Winky, Dipsy, Po. Na ten dźwięk Rodion poczuł, jak mózg zaczyna mu się lasować i rozmiękać.
- Szybko, strzelać – krzyknął – zanim nas też tak zacznie odmóżdżać.
Po czym pierwszy dał przykład i wyskoczył z miotaczem z krzaków, z za nim reszta grupy, głośno krzycząc i strzelając. Strumienie laserów i antymaterii zaczęły przecinać powietrze. Po chwili na polanie stali już tylko nasi bohaterowie i lekko jeszcze się śliniący Tom Cich oraz leżały cztery teletubisie, reszta zdążyła ukryć się w norkach. Rodion popatrzył na nie zdegustowany:
- Za wiele to mięsa z tego nie będzie. Nexus , pozbieraj je i zawieź na łazik. Gremlinek powinien być zadowolony. – mruknął do siebie, potem ciężko westchnął. Kiedy ten mawete wróci do zdrowia? Ciężar dowodzenia trochę go przytłaczał, szczególnie, że zbliżał się czas konfrontacji z Nursem




Wszystkie postacie są fikcyjne. Podobieństwo do jakichkolwiek wydarzeń i osób jest wyłącznie przypadkowe. :P
_________________
- Jak tam życie?
- Muchom by się spodobało..
Ostatnio zmieniony przez Tomcich 29 Grudnia 2006, 20:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group