Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Wojciech Świdziniewski
Autor Wiadomość
Montserrat 
Tom Bombadil


Posty: 34
Skąd: Trójmiasto
Wysłany: 18 Wrzeœśnia 2009, 19:56   

Strasznie, strasznie smutno... Nie znaliśmy się poza internetem niestety, ale i tak będzie mi brakować Cleritusa bardzo. Walhalla zyskała naprawdę świetnego człowieka.
_________________
Ankieta dotycząca tłumaczeń fantastyki.
 
 
Robert MW 
Narzeczona Frankensteina

Posty: 325
Skąd: Z innego miejsca
Wysłany: 18 Wrzeœśnia 2009, 21:27   

Przeczytałem tę wiadomość rano i... nie byłem w stanie nic napisać.
Wydawało mi się, że na chwilę całe światło zgasło.
Żal.
[*]
_________________
witam
 
 
baron13 
Mistyk

Posty: 1053
Skąd: Festung Breslau
Wysłany: 18 Wrzeœśnia 2009, 21:55   

[']
 
 
Soulless 
Jaskier


Posty: 72
Skąd: Gdynia
Wysłany: 20 Wrzeœśnia 2009, 20:53   

Pamięć i Sława!

http://www.youtube.com/watch?v=JB1CR_c6Iac


Jak wczoraj nie widziałem jeszcze tak wielu twardych ludzi w jednym miejscu na raz.
Nie widziałem nikogo, kto by się nie złamał.
Nikt się nie wstydził. Tacy jesteśmy.
Tacy silni i tacy słabi.
Pamięć i Sława Olafowi!

_________________
Za jakie winy ktoś nas tu zesłał, okaleczając nas i zostawiając tylko te marne siedem, czy osiem zmysłów?
 
 
 
Rafał 
.

Posty: 14552
Skąd: Że: Znowu:
Wysłany: 21 Wrzeœśnia 2009, 07:42   

[']
 
 
Stoniu 
Vampirella


Posty: 550
Skąd: Lubliniec/Rabka/Opole
Wysłany: 21 Wrzeœśnia 2009, 12:12   

Zgadzam się z Pako i Chal, że teksty Wojtka w SF, były bardzo dobre. Opowiadania o krasnoludach, zawsze czytałem jako pierwsze. Smutna wiadomość :cry: .
_________________
Death is Only The Beginning...
The Last Cycle
Art must hurt-Mr. Doctor
 
 
 
Dunadan 
Abraham van Helsing


Posty: 10250
Skąd: Warszawa/Tomaszów Maz
Wysłany: 22 Wrzeœśnia 2009, 08:23   

Tak bardzo lubiłem jego wypowiedzi na FiFce, potem na Fahrenheice no i oczywiście jego teksty,z wielkim żalem przyjąłem wiadomośc że pisanie sobie na razie odpuszcza, miałem nadzieję że kiedyś wróci... zawsze mi imponował swoim zapałem i wiedzą na temat swojego hobby... kiedy zaglądałem do tego wątku myślałem że pojawia się jakiś jego nowy tekst a tu takie niemiłe zaskoczenie. Żałuję że nie poznałem go lepiej.
Chal-Chenet napisał/a
Jak zaczęłem kupować Science Fiction teksty Wojtka były jednymi z pierwszych, które zrobiły na mnie duże wrażenie.

Mam takie same spostrzeżenie.Obok NURSa i GINa, Cleritus był moim ulubionym pisarzem, tak na łamach SyFka jak i list dyskusyjnych i forów.
_________________
www.badelek.com

Luck yourself
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 19 Listopada 2009, 13:03   

W Bajkach dla dorosłych jest opowiadanie Olafa "Bądź moim krukiem" - dobre, ale jak się je teraz czyta to staje się zarazem testamentem, ostatnią wolą i marzeniem Autora.
Piszę o tym by mimo odejscia Olafa do Whalli wątek nie zamarł, jest o czym pomyśleć i pogadać .
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 19 Listopada 2009, 13:05   

Wiem, że pozostawił po sobie trochę tekstów, więc wątek będzie miał paliwo.
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 19 Listopada 2009, 13:09   

A teksty to gdzie? W FS czy w SFF&H - można sie czegoś spodziewac. Bądź moim krukiem w kontekście odejścia Autora sprawia wręcz wstrząsające wrażenie.
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
NURS 
Ojciec Redaktor


Posty: 18950
Skąd: Katowice
Wysłany: 19 Listopada 2009, 13:19   

Pewnie tutaj będą. I w książkach. Ale na ogficjalne wiadomości lepiej poczekaj.
_________________
Bez gwiazdy nie ma jazdy! www.robertjszmidt.pl
Nowe na stronie: premierowy fragment "Pól dawno zapomnianych bitew) i nowy wpis na blogu.
 
 
WhiteMagic 
Jaskier


Posty: 56
Skąd: ...przybywam?
Wysłany: 19 Listopada 2009, 18:13   

Bądź moim krukiem również wywarło na mnie ogromne wrażenie, zwłaszcza w zaistniałej sytuacji. Notabene jest to chyba jedno z lepszych opowiadań zamieszczonych w antologii, a na pewno wzbudza w czytelniku największe emocje. Cholernie smutno mi było po lekturze tego jakże mocno autobiograficznego tekstu.
_________________
" Z mikrofonami w ciągłym manifeście... "
 
 
 
MilleniumFalcon 
Narzeczona Frankensteina


Posty: 323
Skąd: Lublin
Wysłany: 20 Listopada 2009, 15:36   

dalambert napisał/a
W Bajkach dla dorosłych jest opowiadanie Olafa Bądź moim krukiem - dobre, ale jak się je teraz czyta to staje się zarazem testamentem, ostatnią wolą i marzeniem Autora.

Miałam identyczne odczucia. I paradoksalnie, właśnie przez to mi się ten tekst - świetny zresztą - ciężko czytało. Bo po śmierci Olafa zupełnie inaczej się go odbiera.
Nie wiem, jak będzie z "Kłopotami..." - czytałam je w lipcu, nie wiem kiedy sięgnę po nie znowu i nie wiem, czy to wciąż będzie ta sama książka.
 
 
baron13 
Mistyk

Posty: 1053
Skąd: Festung Breslau
Wysłany: 20 Listopada 2009, 17:36   

Wojtka poznałem na Brokilionie. Zaczął pisać dobre publicystyki o Wikingach i właśnie umarł. Fahrenheit ma pecha. Niektórych ludzi, jak Wojtka czy Tomka zastąpić się nie da.
 
 
Żerań
[Usunięty]

Wysłany: 20 Listopada 2009, 20:56   

dalambert napisał/a
A teksty to gdzie? W FS czy w SFF&H - można sie czegoś spodziewac. Bądź moim krukiem w kontekście odejścia Autora sprawia wręcz wstrząsające wrażenie.


No. Opowiadanko jest bardzo zacne i tak sobie myślę, że ta antologia Fabryki stała się przypadkowo hołdem złożonym nie jednemu, a dwóm autorom. :(
 
 
Godzilla 
kocia mama


Posty: 14145
Skąd: Warszawa
Wysłany: 20 Listopada 2009, 21:02   

Nie czytałam jeszcze Hamdirholmu, ale w planach jest jak najbardziej. I jeśli dobrze kojarzę te opowiadania sprzed paru lat, będę miała okazję nieźle się obśmiać. Zapowiadam, że skorzystam. Śmiechu nigdy dosyć. I to będzie chyba najlepszy hołd, jaki można złożyć Wojtkowi w tym przypadku. W końcu nie pisał ich, żeby ludzie smęcili się i kiwali głowami. Posmucę się przy innej okazji.
_________________
Blog
Kedileri çok seviyorum :mrgreen:
 
 
mawete 
bosman


Posty: 13096
Skąd: Lublin
Wysłany: 20 Listopada 2009, 21:18   

Godzilla: to samo chciałem napisać :bravo
 
 
Dunadan 
Abraham van Helsing


Posty: 10250
Skąd: Warszawa/Tomaszów Maz
Wysłany: 21 Listopada 2009, 08:45   

Ja jestem juz po Hamdirholm. Jestem wdzięczny Wojtkowi za przeypomnienie mi starych czasów FiFki, moich lata młodości w liceum... wtedy to się działo. Fajnie było znów usłyszeć o Colemanie i Kiwaczku i Pacym...

Książka sama w sobie przepełniona jest specyficznym humorem, takim z Asterixa czy Kajko i Kokosza, lub komiksów Baranowskiego. Mnie się bardzo podobało innym może nie...
_________________
www.badelek.com

Luck yourself
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39279
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 22 Listopada 2009, 11:59   

Zgodnie z sugestią dalamberta kopiuję do wątku Olafa anegdoty historyczne zamieszczone w innym wątku. Nie przenoszę postów, ponieważ przynależą do wątku "Anegdoty historyczne", a tu będą pro memoriam.

Olaf napisał/a
Kilka anegdot z kręgu odtwórstwa historycznego, a dokładnie epoka wikingów.

Biskupin 2005 (swoją drogą, to był najśmieszniejszy Biskupin w moim życiu)

Po siedmiu dniach nieustannej turystycznej nawałnicy, mieliśmy dość już owych turystów, co to wszędzie nam do obozu włazili i szabrowali nam sprzęt w sposób niemożebny, tak że trza było mieć oczy za przeproszeniem dookoła *beep*. No i tych turystów, a zwłaszcza dzieciarni mieliśmy już dość.
Palić (oczywiście papierosy, bo palenie wiosek w dzisiejszych czasach jest ścigane z urzędu) chodziliśmy za namioty, żeby nastroju historyczności nie psuć.
Stoimy tak sobie, palimy, a tu nagle zza namiotów wyłazi nam turysta. My czterej ze szlugami, dymu, jak nie przymierzając, w płonącym klasztorze na Lindisfarne, a turysta z tryumfującym uśmieszkiem:
- Ładnie to tak, panowie? Przecież wikingowie wtedy nie palili papierosów.
Na to Jaro rzuciwszy fajka sieknął taką ripostą:
- Wtedy też nie było turystów.

Ten sam Biskupin. Poranna bitwa do której wychodziliśmy razem z Anglikami. My już stoimy w rynsztunku, w hełmach, pod bronią, proporzec dumnie powiewa i czekamy na fajfokloki. A ci guzdrzą się w swoim obozie, i guzdrzą, i guzdrzą... Mamy już spóźnienia 5 minut. Z pola bitwy słychać już łomotanie tarcz, a flegmatycy z wyspy w proszku.
Jaro tak patrzy na nich, patrzy. W końcu podnosi tarczę i mówi:
- Chodźmy, znowu na wojnę wybierają się jak w 39-tym.
Oczywiście na bitwę się spóźniliśmy, ale wtedy powstała jedna z ulubionych doktryn (obok disapearingu) drużyny Srebro Peruna - Ostatni przychodzimy, ale pierwsi wychodzimy!

Sylwester w Tykocinie, roku nie pamiętam, bo to dawno było. Miejscowy Dom Kultury wynajął nas do oprawy i organizacji biesiadnego Sylwestra z pokazami i pełną ucztą przy stołach. Po północy, tradycyjnie. miejscowi robią nam wjazd do lokalu. A dokładnie jeden totalnie naprany osiłek, zaczyna burdę przy wejściu i nam się pakuje na imprezę. Goście spoza klimatu w krzyk, że biją, to i afera się zrobiła. Nasi porwali za tarcze i kije od bilardu, w tym czasie pani kierowniczka po policję dzwoniła.
Osiłek zdębiał jak zobaczył ścianę tarcz i wystające zza nich kije do bilarda. Zaczęliśmy go dźgając wypychać w stronę wyjścia. Chłop stawiał dalej opór, więc obróciliśmy kije drugą stroną, tą ostrzejszą co uderza w bilę. Dopiero wtedy go wypchnęliśmy na podwórko, gdzie osiłek poślizgnął się na schodach i zaliczył glebę. Od razu przyjął pozycję obronną, żółwika, spodziewając się skopania. Stoimy tak nad nimi, komentujemy i czekamy na policję (chłop wybił szybę w drzwiach). Osiłek widząc, że nic mu nie robimy zaczyna się podnosić. Wtedy przez nasz kordon przeciska się z papierosem w zębach Mister Walczak, co w samej bitwie nie brał udziału, gdyż zabawiał w tym czasie kucharki, takie panie w wieku emerytalnym. Stanął okrakiem nad szykującym się do ucieczki osiłkiem i jak mu nie przydzwoni w łeb gigantyczną aluminiową chochlą, to aż ta się wgięła, a delikwent powrócił do żółwika. Wtedy przyjechała policja, więc zostawiliśmy całą sprawę władzy i wróciliśmy do środka. Po chwili przybiega zrozpaczona kierowniczka, że panowie policjanci nie dają rady wsadzić osiłka do suki. No to my dawaj z powrotem na zewnątrz. Pan żółwik jak tylko dojrzał Walczaka idącego z chochlą do niego, grzecznie wskoczył do radiowozu.
Eh, to był sylwester... I tych anegdot też jest mnóstwo, ale większość niepolityczna, o niskich walorach edukacyjnych, więc i ku uciesze gawiedzi rozpowiadać ich za bardzo nie można.
Olaf napisał/a
Przypomniała mi się jeszcze jedna anegdota, zapożyczona bodajże z jakiejś książki:

Jakieś festyn. Siedzimy w obozie. Obok obozu wydzielone miejsce kultu z posągiem Świętowita. Jak to się u nas mówi - skrajny kult. Wieniec polnych kwiatów na Czworolicym, miski z kaszą, mięsiwem, rybami i zbożami u jego stóp. Posąg obstawiony łupami wojennymi - tarcze, hełmy, kolczugi i topory. Temu skrajnemu kultowi przygląda się taka starsza parka w typie miłośników Rydzyka i jest wyraźnie zdegustowana, zwłaszcza, jak co i rusz przechodzący koło posągu kłania mu się i ulewa mu na głowę miodu czy piwa.
W końcu odzywa się do nas:
- A wy to chociaż chrześcijanie?
- A gdzie tam, panie - odpowiada mój kumpel. - My dobrzy ludzie!
Ich mina bezcenna.

I jeszcze dwie w religijnym duchu:

Inna sytuacja, również związana z posągiem Świętowita. Pierwszy festiwal w Rynii. Ustawiany jest właśnie posąg. Zajmuje się tym mój kolega, wyznający wiarę w Starych Bogów w takim stopniu, że nadaliśmy mu funkcję Ministra do Spraw Repoganizacji. Całej operacji przyglądają się dwie miejscowe dziewczynki i klasycznie mnóstwo pytań: a kto to? Czemu ma tyle twarzy? Co robił?
Minister zaczyna opowiadać im, że zanim na tych ziemiach pojawiło się chrześcijaństwo to ówcześni ludzie oddawali mu cześć jako bogu, itd, itp. Dziewczynki posłuchały, pokiwały głowami i znikły. Po chwili wróciły z naręczem polnych kwiatów i położyły przed posągiem mówiąc:
- A bo on taki smutny...
Minister miał w oczach łzy.

I ostatnia historia, z Biskupina:
Jesteśmy po pierwszej bitwie i siedzimy na piwku pod parasolami. Minister, chcąc w spokoju spożyć posiłek usiadł oddzielnie przy wolnej ławie. Skończył jeść i siedzi spokojnie wspomagając trawienie złocistym trunkiem. Przysiadła się do niego grupka młodzieży pod przewodnictwem księdza. Kapłan poprosił go żeby opowiedział troszkę o historii Słowian. Nie mógł trafić lepiej.:)
Minister opowiada o początkach państwowości polskiej, o kulturze Słowian, o starych bogach. Słuchamy tego wszystkiego półuchem, gdy nagle dociera do nas takie zdanie:
- I potem, na tych ziemiach rozpętało się chrześcijaństwo... - i tu Minister zaczął opowiadać o wybijaniu zębów za nieprzestrzeganie piątkowych postów, a prawdziwej przyczynie śmierci św. Wojciecha, o wykorzystaniu terminów starych świąt pogańskich, między innymi do ustalenia świąt Bożego Narodzenia, o podobieństwach miedzy Wielkanocą, a wiosennymi świętami Słowian itp., itd. Mina księdza z każdym zdaniem rzedła. W końcu, kiedy zaczął mówić im o Konstantynie Wielkim i jego reformach Kościoła, ksiądz przerwał mu i błyskawicznie zabrał swoje owieczki.
Olaf napisał/a
Tegoroczny festyn w Chodliku, niedaleko Lublina. Resztki potężnego grodziska, o powierzchni 8 ha, otoczone potrójną linią walów, praktycznie jeszcze nie przebadane. Siedzieliśmy tam cały tydzień pod historycznymi namiotami, nocą nas telepało niemiłosiernie, chociaż to czerwiec był. Ale za to poranki jak w Jurrasic Park. Otóż codziennie rano budziły nas krzyki czapli siwych, które mają tam stanowiska lęgowe, a kto słyszał krzyk czapli siwej, ten może sobie wyobrazić jaki hałas generuje takich czapli sztuk trzydzieści - prawdziwe stado pterodaktyli. Przejdźmy jednak do sedna.
Sam festyn był robiony specjalnie dla szkół, więc naszej ulubionej dzieciarni było mnóstwo. Nie przeszkadzały im żadne linki rozciągnięte dookoła obozu i wszędzie nam właziły. W końcu przestaliśmy zwracać na nie uwagi i spokojnie prowadziliśmy nasze obozowe życie.
Siedzimy sobie pod daszkiem po kolejnym pokazie. Kolega zmęczony imprezowaniem dzień wcześniej, zaległ przed namiotem na lamelkach i przeszywkach. Zresztą, opowieści o koledze Morganie Wylewnym (cóż za trafny przydomek...) to też kawał pięknej historii.
Przyszła ekipa szkrabów z klas I - III. Opowiedzieliśmy co mieliśmy do opowiedzenia, poubieraliśmy małysze w przeróżne zbroje i daliśmy im w końcu wolną rękę. W to graj dzieciakom, harmidru mnóstwo, sprzęt rozwłóczony na tych 8-miu hektarach, a dzieciarnia wciąż nienasycona zabawą cały czas szuka nowych atrakcji. Po chwili dwójka bajbusów pyta się nas wskazując na rozwalonego i śpiącego w najlepsze Morgana:
- Możemy pobawić się kolegą?
Bekę mieliśmy cały dzień.

Też Chodlik. Mamy na obozowym wyposażeniu trójnóg z kociołkiem - akurat w godzinach zwiedzania stał tam tylko w celach ekspozycyjnych, bo gotowaliśmy w nim dopiero wieczorem. Turystów zawsze intrygował ten kociołek i widząc, że jest pusty, wiecznie z nas żartowano, że gotować nie umiemy.
No to Jaro poszedł do pobliskiej rzeczki, przyniósł wiaderko malutkich otoczaków i wrzucił je do kociołka, po czym zalał wodą.
I od tej pory dialog tyczący się kociołka wyglądał nieodmiennie:
- Co to jest?
- Oryginalna kasza sprzed tysiąca lat.
- Czemu się nie gotuje?
- Bo namaka...

Był tam też kowal - świetny rzemieślnik specjalizujący się w skuwaniu damastu i jemu dzieciaki też dawały do wiwatu. Jak któreś szczególnie mu się uprzykrzały to mówił:
- Twoja matka to musiała niesamowitych odmrożeń rąk się nabawić.
- Czemu?
- Trzeba mnóstwo śniegu, żeby ulepić takiego bałwana jak ty - i w ten sposób zazwyczaj gasił najbardziej dowcipnego prowodyra grupy.
Kiedy dzieciaki wykazywały zainteresowanie pracami kowala (a zdarzało się to naprawdę baaaaardzo rzadko), ale bały się zagaić (kowal wyglądał jak prawdziwy kowal - czarny, umorusany, z potężnymi barami i dość mrukliwy) to, żeby przełamać pierwsze lody, zaczynał z nimi rozmowę w ten sposób:
- Wiecie co kowal lubi najbardziej robić?
Tu dzieciaki na wyścigi rzucały, że podkowy, miecze, gwoździe, noże itp., itd.
- A właśnie, że nie. Kowal najbardziej lubi pić piwo.
Albo:
- Macie tu jakąś najbardziej wredną i niedobrą nauczycielkę?
- A jest taka jedna...
- To przyprowadźcie ją tutaj.
- A po co?
- Bo kowal w swoim namiocie przekuwa również kobiece charaktery...

Ostatni Wolin, akurat mnie na nim nie było, ale koledzy opowiadali jak to z Morganem bywało. Morgan, miłośnik piwa, niemiłosiernie zmęczył się degustacją owegoż do tego stopnia, że co parę kroków zaliczał glebę. Po kolejnym upadku ktoś powiedział:
- Stacja trzynasta: Morgan upada po raz trzeci.
Ostatnio zmieniony przez Agi 22 Listopada 2009, 12:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
mawete 
bosman


Posty: 13096
Skąd: Lublin
Wysłany: 22 Listopada 2009, 12:01   

Kupiłem wczoraj "Kłopoty..." Zapowiada się smakowicie.
 
 
terebka 
Filippon


Posty: 3843
Skąd: Nowogródek Pomorski
Wysłany: 22 Listopada 2009, 12:07   

Jestem w trakcie trzeciego rozdziału. Prawdę mówiąc spodziewałem się czegoś mniej lekkiego, Olafa znając wcześniej jedynie z publicystyki w Fahrenheicie. Ale wcale nie żałuję lektury, bo humor przedni. A finał rozdziału pierwszego - rozkładający na łopatki :mrgreen:

Pamiętam jak dziś, sytuację, gdym stał w Emipku z fahrenheitowymi "Nawiedzinami" w dłoni i jużem się szykował do zakupu, gdy w oczy wpadły mi "Kłopoty w Hamdirholm". Obecni to przecież autorzy z "Nawiedzin" chyba mi wybaczą zmianę decyzji i odłożenie w czasie zakupu Ich antologii :)
_________________
SZORTAL
Szortal Na Wynos - Wydanie Specjalne
 
 
 
Chal-Chenet 
cHAL 9000


Posty: 27797
Skąd: P-S
Wysłany: 22 Listopada 2009, 12:12   

Ja niestety postąpiłem odwrotnie i teraz żałuję. Ale i na "Kłopoty..." przyjdzie czas.
_________________
Nobody expects the SPANISH INQUISITION!!!

http://zlapany.blogspot.com/
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 24 Listopada 2009, 08:47   

Agi, Dzięki, od małego przerzucania się opowiastkami z Olafem zaczęły się moje filmowe wspominki na Forum.
Niech te parę opowieści przypomina nam jak zacnym człekiem Olaf był :!:
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
mBiko 
Кощей


Posty: 17377
Skąd: The Boat
Wysłany: 24 Listopada 2009, 19:58   

Skończyłem dziś "Kłopoty", a dzięki przypomnieniu przez Agi anegdot Olafa widzę, jak często znajdowały one swoje odbicie w Hamdirholm.

Lektura godna polecenia wszystkim, którzy lubią się pośmiać, zwłaszcza jeżeli nie mają zbyt nabożnego podejścia do kanonów i archetypów.
_________________
Wcale nie jestem pod wypływem kolaholu niek jaktórzy w zas pogli momyśleć.
Nie niestem jawet wpiłowie tak pojany jak pożecie mymyśleć.
 
 
A. Pilipiuk 
Lando Carlisian


Posty: 2773
Skąd: Kraków
Wysłany: 20 Grudnia 2009, 13:38   

Agi napisał/a
Zgodnie z sugestią dalamberta kopiuję do wątku Olafa anegdoty historyczne


a może zebrać tego wiecej uzupełnić zdjęciami z tych imprez, fotkami waszego wyposażenia i rysunkami a potem pro memoriam wydać albumik?

Malutki, wesolutki, kolorowy - z 50 stron tekstu.
Tak żeby za 50-70 lat można było swoim wnukom pokazać...
_________________
Andrzej Pilipiuk
 
 
Dunadan 
Abraham van Helsing


Posty: 10250
Skąd: Warszawa/Tomaszów Maz
Wysłany: 20 Grudnia 2009, 16:45   

A. Pilipiuk, to by było coś!... chetnie bym taki albumik zakupił, za wszelką cenę niemal...
_________________
www.badelek.com

Luck yourself
 
 
Hubert 
Wyduldas Napfluj


Posty: 7089
Skąd: Dziki Wschód - Białystok
Wysłany: 20 Grudnia 2009, 21:19   

FS ma na takie atrakcje osobny dział, więc może?...
 
 
A. Pilipiuk 
Lando Carlisian


Posty: 2773
Skąd: Kraków
Wysłany: 20 Grudnia 2009, 21:41   

Sosnechristo napisał/a
FS ma na takie atrakcje osobny dział, więc może?...


wydaje mi się że to nie o aż taki wielki nakład chodzi.
Raczej dla znajomych.

200-300 sztuk?

trzeba zatem:

1) wyszukać kogoś kto dobrze Go znał. (radkacja "Naczelnych"?)

2) mianować koordynatorem

3) rozpuścić wici - aby zdjęcia, wspomnienia i relacje zsyłać w jedno miejsce.

potem posadzić paru tęgogłowych aby to przebrali uporzadkowali etc.
Robota na kwartał.
_________________
Andrzej Pilipiuk
 
 
Dunadan 
Abraham van Helsing


Posty: 10250
Skąd: Warszawa/Tomaszów Maz
Wysłany: 20 Grudnia 2009, 22:14   

A. Pilipiuk, mogę podrzucić zdjęcia z Brokilonu choć nigdy znajomym Wojtka nie byłem... tak czy inaczej uważam ze inicjatywa godna rozważenia.
_________________
www.badelek.com

Luck yourself
 
 
dalambert 
Agent Chaosu


Posty: 23516
Skąd: Grochów
Wysłany: 20 Grudnia 2009, 23:13   

jestem za i juz zapowiadam nabycie takowego, ale tu trzeba by dobrego kontaktu z Grupami Rekonstrukcyjnymi w ktorych Olaf działał.
Ma ktoś kontakt :!: :?:
_________________
Boże chroń Królową - Dalambert
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group