Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Ostatnio czytane
Autor Wiadomość
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 24 Listopada 2021, 09:10   

Jeden, nikt i sto tysięcy - Luigi Pirandello

Próbowałem, rozczarowanie rosło kaskadowo, zaparłem się i dalej próbowałem. Dotrwałem cirka do 1/4, co uważam za wybitne osiągnięcie, dałem wreszcie spokój. To przykład lektury gdzie sednem jest zabawa pierdołą, która zmierza donikąd, raduje się abstrakcyjnymi rozważaniami na temat np. lekko skrzywionego nosa w prawą stronę i tegoż faktu konsekwencjami tudzież czy ten w lustrze to my, czy nie my i co on czuje i z jakiego jest uniwersum. Takich głębokich problemów egzystencjalnych jest tam więcej. O ile krótkie opowiadanie w tym tonie może być zabawne, to w przypadku powieści szybko robi się zwyczajnie nudno, męcząco i z czasem coraz bardziej irytująco.

Nie ma tu nic ponad monotonny trocinizm. Przynajmniej w tej pierwszej ćwiartce. Być może dalej robi się niewymownie niebanalnie, intelektualnie otchłannie i agresywnie błyskotliwie. Ale ja w to nie wierzę. Całkowita strata czasu.

Starałem się wysłuchać w interpretacji Macieja Kowalika.
1/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 29 Listopada 2021, 15:50   

Szczelina - Józef Karika

Trybecz, niewysokie pasmo górskie, słowacki "trójkąt bermudzki", gdzie ludzie znikają lub tracą zmysły. Opisana historia utrzymana jest w konwencji paradokumentu, jest to w zasadzie literacka kopia Blair Witch Project z mocno przydługim wstępem.

Zasadniczo jest przaśnie i nudno, niewiele się dzieje poza tym, że bohater użala się nad sobą, łażą potem po tych górach i dzieją im się rzeczy bez powodu i sensu, które w zamyśle chyba miały być straszne, a są mało interesujące, przerysowane, teatralne i nudne. Całość jest grubo ciosana.

Postacie schematyczne, taka drużyna fantasy, tylko przykrojona do tematu i naszej rzeczywistości.

Autor posługuje się językiem niewybitnym acz sprawnym, bliżej mu potoczności niż sztuce.

Całość mnie niemożebnie wynudziła. Powieść wydmuszka, w mojej ocenie zdecydowana strata czasu. Czytając internetowy hajp, przez moment skłaniałem się do zakupu, ale szczęśliwie przeszło mi. Byłbym mocno zawiedziony.

Wysłuchałem w niezłej interpretacji Jacka Draguna i Konrada Biela.
3/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 4 Grudnia 2021, 09:44   

Klęska ważki - Adrian Tchaikovsky
Tom II Cieni pojętnych

Drugi tom opowieści w świecie owadopodobnych.
Po stronie plusów postawiłbym rozbudowany świat, tegoż przemyślaną strukturę i oryginalną aranżację.
Konstrukcja fabularna jest raczej neutralna. Z jednej strony dość rozbudowana ale równocześnie niespecjalnie skomplikowana. To w zasadzie kilka równorzędnych, prostych wątków, splatających się od czasu do czasu. Z jednej strony pozwala to na szersze przedstawienie świata, z drugiej obszerność "didaskaliów" zamula akację. Od czasu do czasu pojawiają się fajne pomysły, wątki, z których można by coś wystrugać, ale autor rzadko daje sobie z tym radę. W efekcie mamy raczej monotonną narrację, gdzie momenty napięcia są wyjątkowo rzadkie. Emocji w tym tyle co nic.
Na minus w sumie cała reszta. Banalne i często niezgrabne dialogi (sporą część należałoby wyciąć, powieść tylko by zyskała), pensjonarskie dylematy i rozważania, czasem bardzo mocno kulejąca strona psychologiczna postaci - owszem rozwijają się, zmieniają, ale jest to przedstawione tak zgrabnie i wiarygodnie jak w bajce o kocie w butach. Sporo jest rozmaitych wątków batalistycznych, które też raczej nie zachwycają. Styl autora do wybitnych nie należy (sformułowanie to niektórzy mogą potraktować jako mocny eufemizm i chyba będą mieli sporo racji).

O ile pierwszy tom, dzięki pewnej dozie oryginalności, wzbudził we mnie spore zainteresowanie, o tyle drugi z każdym kolejnym rozdziałem nużył coraz bardziej. Nie jest to powieść wybitnie zła ale specjalnie wartą lektury bym jej nie nazwał.
4/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 6 Grudnia 2021, 10:49   

Lennox - Craig Russell

Dość generyczny kryminał w tonie noir - przemyślana intryga, kobiety, gangsterzy, spora dawka brutalności i brudne, pełen smogu, dołujące Glasgow lat pięćdziesiątych. Rzecz napisana sprawnie, bez kiksów i niezgrabnych uproszczeń, ironia i humor w klasie. Główny bohater nie jest typowo harcerzykowaty i wykorzystywanie wszelakich okazji przychodzi mu bez trudu. Nie jest skończonym sukinsynem, jednak działania po stronie przestępców raczej mu nie przeszkadzają, niemniej stara się być niezależnym i nie upaść całkiem nisko. Zwykle po prostu bez wielkich sentymentów gra kartami jakie dał los. Różnie na tym wychodzi, ale póki co pozostaje żywy.

Tytuł nie jest niczym wyjątkowym, ale w swojej klasie bardzo dobry. W interpretacji Macieja Kowalika słuchało się tego wybornie.

"W Glasgow nie można być tylko Żydem. Trzeba być albo protestanckim Żydem albo katolickim Żydem."
"W Glasgow nie wypada mieć człowiekowi za złe kilku morderstw na koncie."

7/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 20 Grudnia 2021, 09:48   

Oblicza wód - Robert Silverberg

Taka "Aleja potępienia" tylko, że na oceanie. Zmiksowana z jaką Odyseją czy wyprawą po złote runo, autor ewidentnie zapożyczył wątki mitologiczne.

Wszystko tu jest marne. Poczynając od bezsensów fizycznych, poprzez niemożliwy do zaistnienia biotop, beznadziejnie niewiarygodnie i nielogicznie wykreowanych bohaterów, którzy tworzą społeczność tak niedorzecznie pokraczną, bzdurną, pozszywaną z kawałków które w żaden sposób ze sobą nie grają, aż po żenujące rozważania filozoficzne i teologiczne. Dodatkowo mamy tu nawtykane mnóstwo waty i kilometry bieżące wyjątkowo drętwych i do niczego nie potrzebnych dialogów. Plus trochę żenującego porno. Ogólnie rzecz biorąc, był pomysł i został napisany, jednak brakło czasu na jakiekolwiek przemyślenia i pracę w celu zharmonizowania całości.

Na lekki plus pewne cechy konstrukcyjne w psychologii głównego bohatera (bo z pewnością nie cała postać) i koncepcja wiodąca powieści jako taka, bo to jak została rozwinięta jest padaką.

Ten wstydliwy obrazu uzupełnia słaby, a miejscami żenujący, przekład.

Najgorsze spotkanie z Silverbergiem ever.
2,5/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 2 Stycznia 2022, 22:30   

Na początku ubiegłego roku miałam ambitny plan pisania na bieżąco o przeczytanych książkach. Na Facebooku napisałam o czterech i skończyła mi się energia. Pewnie dlatego, że zdecydowanie bardziej wolę czytać niż pisać. Lista przeczytanych i wysłuchanych książek jest dość długa. Odkryłam uroki Storytela i teraz codzienne czynności "same się robią", tylko mąż ma problem żeby się do mnie dodzwonić, bo słuchawki skutecznie odcinają mnie od coraz bardziej otaczającej rzeczywistości. Lektury nie są może bardzo ambitne, ale na ogół dobrze się przy nich bawiłam.
Najpierw ebooki:
1. Punkt zero - Jørn Lier Horst i Thomas Enger
2. Zasłona dymna - Jørn Lier Horst i Thomas Enger
3. C. k. kuchnia - Robert Makłowicz
4. Bajaderka - Beata Tyszkiewicz
5. Talita - Paweł Huelle
6. Darujmy sobie te święta - John Grisham
7. Huzar - Arturo Perez - Reverte
8. Mężczyzna na dnie - Iva Prochazkowa
9. Wszyscy słyszeli jej krzyk - Ryszard Ćwirlej
10. Dotąd dobrze - Ursula K. le Guin
11. Damy przeklęte. Kobiety, które pogrzebały Polskę - Kamil Janicki
12. Lato utraconych - Anna Kańtoch
13. Niebiańskie osiedle - Ryszard Ćwirlej
14. Zaplanuj sobie śmierć - Milena Wójrowicz
15. Miasto szpiegów - Marek Krajewski
16. Meneliki nowe, czyli wina Tuska i logika białoruska - Krzysztof Daukszewicz
17. Miasteczko morderców - Alek Rogoziński
18. Śpiewaj ogrody - Paweł Huelle
19. Efekt pandy - Marta Kisiel
20. Przewóz - Andrzej Stasiuk
21. Arystokratka na królewskim dworze - Evżen Bocek
22. Idę tam gdzie idę. Autobiografia. Kazik Staszewski, Rafał Księżyk
23. Dom (nie)spokojnej starości - Alek Rogoziński
24. Sprawa 1569 - Jørn Lier Horst
25. Bliska znajoma - Piotr Górski
26. Harda horda - antologia
27. Trzecia część człowieka - Krzysztof Matkowski
28. Płacz - Marta Kisiel
29. Pieśni Chołów - Maciej Głowacki
i audiobooki:
30. Bezpański. Ballada o byłym gliniarzu - Jakub Ćwiek, Adam Bigaj
31. Testament - Zygmunt Zeydler-Zborowski
32. Danuta Szaflarska. Jej czas - Gabriel Michalik
33. Saturnin - Jakub Małecki
34. Dr Orłowski prowadzi śledztwo - Zygmunt Zeydler-Zborowski
35. Dewajtis - Maria Rodziewiczówna
36. Noc w bibliotece - Agata Christie
37. Dziennik rumowy - Hunter S. Thompson
38. Wiosna zaginionych - Anna Kańtoch
39. Człowiek z niebieskim szalem - Sven Elvestad
40. Czerwono mi - Alek Rogoziński
41. Robin Hood i Szmaragdowy Król - Jakub Ćwiek
42. Do trzech razy śmierć - Alek Rogoziński
43. Lustereczko powiedz przecie - Alek Rogoziński
44. Złap mnie, jeśli umiesz - Alek Rogoziński
45. Śmierć w blasku fleszy - Alek Rogoziński
46. Raz, dwa, trzy, giniesz ty - Alek Rogoziński
47. Dom tajemnic - Alek Rogoziński
48. Miłość Ci nic nie wybaczy - Alek Rogoziński
49. Babka z zakalcem - Alek Rogoziński
50. Zły glina - Andrzej Sawicki
51. Czereśnie zawsze muszą być dwie - Magdalena Witkiewicz
52. Pudełko z marzeniami - Magdalena Witkiewicz, Alek Rogoziński
53. Trup na plaży i inne sekrety rodzinne
54. Martwy sezon
55. Denat wieczorową porą - Aneta Jadowska
56. Ciało na wrzosowisku - Lars Kjædegaard
57. Śmierć pisarki - Lars Kjædegaard
58. Bogate świnie - Lars Kjædegaard
59. Zbrodnia w wielkim mieście - Alek Rogoziński
60. Księgarenka przy ulicy Wiśniowej - Agnieszka Krawczyk, Alek Rogoziński, Gabriela Gargaś, Liliana Fabisińska, Marta Obuch, Remigiusz Mróz, Magdalena Witkiewicz
61. Siostrzyczka - Raymond Chandler
62. Zabójstwo Rogera Ackroyda - Agata Christie
63. Wysokie okno - Raymond Chandler
64. Głęboki sen - Raymond Chandler
65. Żegnaj laleczko - Raymond Chandler
66. Tajemnicza historia w Styles - Agata Christie
67. Powiem wam, jak zginął - Joe Alex
68. Śmierć mówi w moim imieniu - Joe Alex
69. Jesteś tylko diabłem - Joe Alex
70. Cichym ścigałam go lotem - Joe Alex
Dodam jeszcze, że wszystkie książki Joe Alexa i Raymonda Chandlera mam na półkach i czytałam dawno temu. Odkryłam je na nowo na Storytelu i wysłuchałam z ogromną przyjemnością.
Dziś zaczęłam słuchać "Zmącony spokój pani labiryntu" w świetnej interpretacji Wiktora Zborowskiego. Kocham przeintelektualizowane kryminały Macieja Słomczyńskiego, wspaniałego tłumacza (no może z wyjątkiem Szekspira, bo te przekłady nie bardzo mu się udały) i erudyty.
Ostatnio zmieniony przez Agi 2 Stycznia 2022, 22:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13819
Skąd: FF
Wysłany: 2 Stycznia 2022, 22:43   

Żadnego papieru? :shock:
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
Agi 
Modliszka


Posty: 39270
Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 2 Stycznia 2022, 22:59   

gorat, po Twojej uwadze zaczęłam się zastanawiać czy czytałam jakąś papierową książkę, no i znalazłam nawet trzy:
1. Chleb i okruszki - Eliza Mórawska-Kmita
2. Chleb. Domowe wypieki to bułka z masłem - Martin Johansson
3. Małe licho i babskie sprawki - Marta Kisiel
Nie mam już miejsca na półkach, dlatego wolę kupować pliki elektroniczne. W papierze kupuję tylko nowe wydanie Kresa, mam już pięć tomów.
 
 
gorat 
Modegorator


Posty: 13819
Skąd: FF
Wysłany: 3 Stycznia 2022, 09:45   

Proporcje mnie zaskoczyły. U mnie coraz mniej papieru przybywa (stwierdziłem, że lepiej iść na jakość niż ilość...), ale nie będę uzupełniał z innych źródeł - i tak mam backlog na kolejne 35 lat :fp:
_________________
Początkujący Wiatr wieje: Co mogę dla kogoś zrobić?
Zostań drzewem wiśni.
---
鼓動の秘密

U mnie działa.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 7 Stycznia 2022, 09:17   

Długi pocałunek z Glasgow - Craig Russell
Długi kamienny sen - Craig Russell

Drugi i trzeci tom przygód prywatnego detektywa Lenoxa. W kontekście poziomu, klasy, gatunku, itp. są to niemal idealne kopie części pierwszej. Jeśli kto miał jakieś odczucia po lekturze Lennoxa to będzie miał identyczne po dwóch kolejnych odsłonach. Naturalnie fabuła jest zupełnie odmienna, ale cała reszta, kropka w kropkę.

Dość generyczny kryminał w tonie noir - przemyślana intryga, kobiety, gangsterzy, spora dawka brutalności i brudne, pełen smogu, dołujące Glasgow lat pięćdziesiątych. Rzecz napisana sprawnie, bez kiksów i niezgrabnych uproszczeń, ironia i humor w klasie. Główny bohater nie jest typowo harcerzykowaty i wykorzystywanie wszelakich okazji przychodzi mu bez trudu. Nie jest skończonym sukinsynem, jednak działania po stronie przestępców raczej mu nie przeszkadzają, niemniej stara się być niezależnym i nie upaść całkiem nisko. Zwykle po prostu bez wielkich sentymentów gra kartami jakie dał los. Różnie na tym wychodzi, ale póki co pozostaje żywy.

Tytuł nie jest niczym wyjątkowym, ale w swojej klasie bardzo dobry. W interpretacji Macieja Kowalika słuchało się tego wybornie.

7/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 8 Stycznia 2022, 10:34   

Horda - Krzysztof Haladyn

Generyczne post-apo z zombiakami. Amatorka warsztatowa, mnóstwo dziur logicznych i bezsensownych konceptów. Wysłuchałem jedną trzecią i porzuciłem. Porzuciłem znudzony.

Wysłuchałem w interpretacji Andrzeja Ferenca. Interpretacja akceptowalna, jednak z problemami.
3/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 10 Stycznia 2022, 10:59   

Muszla egejska - Zbigniew Dolecki

Zbiór opowiadań wydany w 1979 roku w serii KAW Fantazja, Przygoda, Rozrywka. Opowiadania tu zawarte mieszczą się na skali pomiędzy fatalne/bardzo słabe a ledwie akceptowalne/przeciętne. Autor miksuje motywy mitologiczne, baśniowe, ufologiczne i próbuje nadać im jakąś dodatkową jakość w kontekście estetyki science-fiction. Niestety posługuje się językiem bardzo nieudolnie, jego pomysły są mocno naiwne, banalne, niedopracowane, często przaśnie-siermiężne. Być może te kilkadziesiąt lat temu jakoś się taka twórczość broniła, dziś niestety to wyłącznie strata czasu.
2/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 19 Stycznia 2022, 10:37   

Wiosna zaginionych - Anna Kańtoch
Lato utraconych - Anna Kańtoch

Dwa pierwsze tomy kryminalnej trylogii. Oczywiście w każdym tomie jest inna zbrodnia do wyjaśnienia, jednak łączy je przede wszystkim osoba głównej bohaterki a także kilka postaci drugo i dalszoplanowych oraz przewijający się w tle wątek pewnej tajemnicy, który jak autorka obiecuje, wyjaśni się w tomie trzecim.

Od strony rzemiosła literackiego jakichkolwiek zarzutów brak. Kańtoch ma pierwszorzędny warsztat. Wszystko tu jest akuratne, zdania, konstrukcja bohaterów, budowanie napięcie i te inne takie tam. Zarzut miałbym jeden, taki mianowicie, że rozplanowanie fabularne jest zbyt precyzyjne. Jest to doskonale wymierzona i co do milimetra zaplanowana struktura. Wszystko wedle podręczników psychologicznych, jest akcja, jest reakcja i wtedy to, a potem tamto i proszę mieścimy się w kopercie co do milimetra, z każdej strony tyle samo do pachołków. Intryga jest tak idealnie spasowana, że momentami robi się mocno niewiarygodnie, no ale nijak nie można zarzucić że to się nie mogło wydarzyć.

Na tle większości wysłuchiwanych ostatnio przeze mnie różniastych kryminałów, jest to liga wyraźnie wyższa pod względem kultury literackiej.

Wiosnę zaginionych wysłuchałem w interpretacji Ewy Kasprzyk. Mam z tą panią pewien problem. Jej maniera aktorska, nie wiem czy naturalna, czy wystudiowana, jest dla mnie raczej irytująca. I choć czasem, rzeczywiście, w przypadku pewnych ról charakterystycznych, sprawdza się bardzo dobrze, to ja zawsze mam dystans. No i tym razem było podobnie, choć pani Kasprzyk, jak mi się zdaje, próbowała ograniczać ową manierę, to jednak charakterystyczny głos i jednak chyba lata budowania emploi, robiły swoje i odbierałem lekturę z lekkimi zakłóceniami. To subiektywnie. Bo obiektywnie wydaje się, że pani Kasprzyk jest idealnym wyborem dla kogoś kto nie jest obarczony moimi uprzedzeniami. Trafiają się co prawda pewne drobne problemy intonacyjne, ale nie są przesadnie częste.

Lato utraconych wysłuchałem w interpretacji pani Aleksandry Justy. Tym razem, w mojej ocenie, jest to lektor w pełni adekwatny.

Poziom obu powieści jest bardzo podobny, jednak w moim odbiorze Lato utraconych wypadło odrobinę lepiej.
8/10, 8,25/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 25 Stycznia 2022, 13:32   

Anomalia - Hervé Le Tellier

Po przejściu przez burzę, transatlantycki samolot Air France ląduje na amerykańskim lotnisku. Następuje jednak jakieś rozdarcie rzeczywistości i ten sam samolot ląduje trzy miesiące później. W efekcie, pasażerowie lotu istnieją w dwóch wersjach.

Le Tellier, podobnie jak wcześniej Björnsdóttir w Wyspie, wprowadza wydarzenie wymykające się naszej nauce, naszemu pojmowaniu świata. Tym sposobem dźga rzeczywistość czymś ostrym pod żebro i obserwuje reakcję ludzkości na ten akt. W obu powieściach autorzy czynią to poprzez perspektywę losów kilku postaci. Zamykając wątek porównawczy, powiem tylko, że Anomalia jest słabsza od Wyspy. Płytsza, bardziej skupiona na jednostkach i na doraźnym zaangażowaniu publicystycznym niż na uniwersalnej wymowie.

Anomalia to diagnoza cywilizacji, głos przeciw ciemnocie i zakłamaniu religijnemu, krytyka establishmentu, nawoływanie do opamiętania.

Autor krytykuje leżące u podstaw wszystkich religii lekceważenie człowieka, pustą retorykę, budowanie podziałów, nawoływanie do nienawiści względem wszystkiego co inne. Nie widzi szans na jakiekolwiek pozytywne zmiany w tym zakresie. Religie to zapieczony, wsobny, konserwatywny karzeł, który z jednej strony jest śmieszny w swym prymitywizmie, z drugiej jednak przerażający bo wciąż ma ogromną moc niszczenia i korzysta z niej w sposób pozbawiony skrupułów. Będąc Francuzem i pisząc dla Francuzów, autor w raczej złym świetle stawia Stany Zjednoczone Ameryki, co ułatwia mu fakt, że w kraju tym religijność jest wyjątkowo prymitywna i śmieszna. Jednocześnie obrywa się warstwom uprzywilejowanym z Trumpem na czele (trzeba jednak oddać, że Macronowi obrywa się niewiele słabiej).

Le Tellier proponuje skupienie się na człowieku, wartościach humanistycznych. Jednak nie pokłada wiary w zbiorowym rozumie społeczeństw. Ostrzegając przed katastrofą klimatyczną, ma ją za nieuchronną - ludzkość jest zbyt durna by zawrócić znad przepaści.

Do zalet Anomalii zaliczyłbym również elegancki humor, kilka razy porządnie się ubawiłem.

Powieść napisana jest językiem gładkim, sprawnym, bez barokowej ornamentyki czy niepotrzebnej zabawy formą. Może to być podstawą do pewnego rodzaju krytyki, wszak rzeczy ładne, zgrabne i ogarnięte nie mogą być głębokie. Jestem odmiennego zdania, możemy tu natknąć się na różne formy i style, jednak nie stosowane dla sztuki samej w sobie, a odpowiednio umieszczone w przemyślanej konstrukcji utworu. Mieści się w tym również stosowne zróżnicowanie postaci i planów na których występują.

Do słabych stron powieści zaliczam odrobinę nadmiernie doraźny, publicystyczny charakter wyrażonych myśli, zbyt wyraźne akcentowanie przesłań oraz aprioryczne zawężenie naukowego aspektu do wąskiego spektrum możliwych wyjaśnień. Szczególnie w stosunku do tego ostatniego elementu mam silne obiekcje. Podzielam autorskie przekonanie jedynie w zakresie przypuszczenia wyjaśnienia fenomenu, nie zgadzam się na stuprocentową pewność, którą autor, moim zdaniem, forsuje bezpodstawnie. Niestety w tym punkcie jego sposób postrzeganie w zasadzie nie różni się od fanatyzmu religijnego. Defektem powieści jest również narastające pod koniec czytelnicze znużenie, wynikające z roztrząsania niezbyt ciekawych wewnętrznych mitologii bohaterów. Ostatnim aspektem, który krytykuję, jest próba wrzucenia do powieści zbyt wielu zagadnień (problem pedofilii, traktowania homoseksualistów, sytuacji społecznej krajów trzeciego świata, itp), co w zamierzeniu miało chyba poszerzyć i pogłębić obraz, a spowodowało, że autor jedynie wzmiankuje tematy i nie ma czasu zając się nimi dostatecznie poważnie, co skutkuje niestety wrażeniem owej płytkości.

Sumując, nie jest to zła książka, czyta się ją szybko i swobodnie, niesie ze sobą pewne treści i być może dzięki tej lekkości trafi do sporej grupy czytelników, którzy być może coś z niej wyniosą (jednak szczerze mówiąc, i zgadzając się w tej mierze z autorem, sam raczej w to nie wierzę). Z drugiej jednak strony, nie jest w żaden sposób wybitna, nie zgłębia specjalnie prezentowanych problemów i bywa, że daje dość proste rozwiązania bez nakłaniania czytelnika do głębszej autorefleksji. Niestety tu i tam wybrzmiewające oskarżenia o coelhizm, nie są do końca niesłuszne, nie można jednak Anomalii sprowadzić jedynie do katalogu banałów i truizmów.
7/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 2 Lutego 2022, 09:43   

Bursztynowe królestwo - Konrad T. Lewandowski
Afgański Zeus - Konrad T. Lewandowski
Bohaterowie się odradzają - Konrad T. Lewandowski

Trylogia w oldskulowej narracji, sienkiewiczowskie pisanie ku pokrzepieniu serc. Polacy bez wyjątku (poza jednym, który szybko kończy zaciukany przez prawilnych pobratymców) są prawi, szlachetni, dżentelmeńscy, męscy, szaleńczo odważni i dopisujcie sobie co tam chcecie w tym tonie, wszystko będzie trafione. Nawet jak który, otumaniony propagandą, służy obcemu panu, to i tak wewnętrznie jest fajnym gościem.

Tom pierwszy to krzyżówka W pustyni i w puszczy i Trylogii. Polacy w wolnej elekcji wybierają na tron Hung Śiao-Tiena i powołują Rzeczpospolitą Obojga Narodów - polskiego i chińskiego. No i oczywiście wdają się w wir walki i przygód, głownie ośmieszających Rosjan.

W tomie drugim, krzyżówce Tomka na tropach Yeti, Jamesa Bonda i pornosa, jedziemy do Afganistanu po telegraf bez drutu.

W tomie trzecim nie za bardzo wiem co się dzieje, i co tam autor skrzyżował, bo przerwałem w 1/4. Nie dałem rady w momencie gdy Piłsudski w komitywie z Dmowskim (będąc w trakcie wyprawy do Japonii wespół z Irlandzką imigrantką, ożenioną z duchem polskiego żołnierza z którym ma całkiem realne bliźniaki, jadącą do owej Japonii jako tajny ambasador polsko-chińskiego króla na wychodźstwie) na Hawajskim dworze następcy owego króla, negocjują międzynarodową umowę z triadą w sprawie wymiany polskich dziewic na chińskie opium. No, nie zmogłem. Poza tym mimo awanturniczych wydarzeń, zrobiło się nudno jak cholera bo pomysły autora stawały się coraz bardziej wydumane i oderwane od prawdopodobieństwa. Nie pomaga też wyraźny słowotok, udający fabułę. W tym aspekcie, pierwszy tom był całkiem zgrabny, drugi znośny, trzeci natomiast zapowiada się fatalnie.

Są w tym wszystkim sceny, koncepty i momenty humorystyczne całkiem nieźle brzmiące w konwencji powieści awanturniczo-przygodowej. Jest też sporo smaczków kulturowych i mnóstwo Przewodasowego credo światopoglądowego.

Konstrukcja bohaterów jest zupełnie znośna, z tym, że w płaszczyźnie światopoglądowej reprezentują mix poglądów dziewiętnasto- i dwudziestopierwszowiecznych.

Wysłuchałem w zupełnie przyzwoitej interpretacji Konrada Biela.
Tom I 6,5/10
Tom II 5,5/10
Tom III 2,5/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Adashi 
Cyberpunk


Posty: 16753
Skąd: Pyrlandia
Wysłany: 3 Lutego 2022, 18:06   

Fidel napisał/a
Nie dałem rady w momencie gdy Piłsudski w komitywie z Dmowskim (będąc w trakcie wyprawy do Japonii wespół z Irlandzką imigrantką, ożenioną z duchem polskiego żołnierza z którym ma całkiem realne bliźniaki, jadącą do owej Japonii jako tajny ambasador polsko-chińskiego króla na wychodźstwie) na Hawajskim dworze następcy owego króla, negocjują międzynarodową umowę z triadą w sprawie wymiany polskich dziewic na chińskie opium. No, nie zmogłem.

:mrgreen: odnotowano - skreślić z listy ewentualnych zakupów - nawet na rynku wtórnym, co by nie dawać złamanego szeląga sygnatariuszom listu otwartego skleconego przy okazji KomudaGate. Aczkolwiek, relacja z odsłuchu tak zacna, ze swadą napisana, humorem podszyta, że człowiek gotów pomyśleć - trzeba nabyć, bo fifne podśmiechujki przy lekturze być mogą.
_________________
Wysłano z Atari
  
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 8 Lutego 2022, 08:45   

Śladami Hannibala - Barry Unsworth

Tytuł lekko mylący bo o Hannibalu jest tu naprawdę niewiele. Rzecz się po prostu dzieje w rejonie jeziora Trazymeńskiego, gdzie Kartagińczycy spuścili łomot Rzymianom. Główne wydarzenia mają miejsce w czasach nam współczesnych, ale wychodząc od owej bitwy, w rozmaitych retrospekcjach, autor zatrzymuje się, a to w renesansie, a to w okolicach II wojny światowej. Przyglądając się rozmaitym historiom, studiuje naturę ludzką i wychodzi mu, że przez wieki człek był taką samą szują jak dzisiaj. Na kartach książki przypatrujemy się wszelkim odmianom małości, perfidii, podłości, cwaniactwa, nikczemności. Człowiek zawsze był zdolny do małych i dużych świństw i matactw, a hipokryzja zawsze miała się dobrze.

Książeczka niewielka, warsztatowo bez zarzutu zarówno na poziomie języka jak i wszelkich aspektów konstrukcyjnych.

Wartością dodaną jest wypływający z kart zachwyt krajobrazem, przyrodą Umbrri.

Sumując, niby nic wielkiego ani szczególnie odkrywczego, ale czytałem z dużą przyjemnością.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 9 Lutego 2022, 09:24   

Dzikie białko - Joanna Chmielewska

W młodych latach rzecz mi jakoś umknęła. Teraz czepiłem się tylko dlatego, że pojawiła się wersja audio w wykonaniu Tomasza Kota.

Jest to luźna kontynuacja Lesia. I wszystko w sumie się powtarza, tyle że w słabszej lub dużo słabszej wersji. Postacie są te same, ale jakby bardziej. Bardziej w głupocie, która przekracza granice sensu i o ile w Lesiu można było założyć jakieś prawdopodobieństwo wydarzeń, tak tu w ogóle nie wierzymy autorce. W efekcie fabuła jest krańcowo nierealna i niewiarygodna, krótko mówiąc zwyczajnie bzdurna. W efekcie jedyny sens jaki można tu odnaleźć to dowcip poszczególnych scen, który momentami jest całkiem ok, ale sporo zawartości jest mocno wysilona w tym aspekcie i zwyczajnie nie śmieszy.
Cała reszta to po prostu klasyczna Chmielewska i albo się to łyka albo nie.

Tomasz Kot jest w tej pracy arcygenialny, to najjaśniejszy aspekt tytułu.

Wersji papierowej dałbym 5/10 w wersji audio 7/10.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 11 Lutego 2022, 11:21   

Poszerzenie pola walki - Michel Houellebecq

Książka niepozorna rozmiarami, i słusznie. By przedstawić myśli nie trzeba sążnistych trylogii. Warstwa fabularna pełni tu rolę wyłącznie służebną. Niesie bohatera przez świat obrazując precyzyjnie autorskie przesłanie.

Poszerzenie pola walki to diagnoza cywilizacji z perspektywy zwyczajnego człowieka, cywilizacji dławiącej się poprzez mierność jednostek. Jednostek nijakich, niekompetentnych pozerów, pustaków, prymitywów o inteligencji ameby, nie potrafiących nadać sensu swemu istnieniu. Ludzie jako poszczególne jednostki nie potrafią się odnaleźć we współczesnej rzeczywistości, nawet jak walczą to są żałośni i śmieszni w tym swoim chocholim tańcu. Samotni, nie potrafiący spełnić swych pragnień, nie widzący szans na osiągnięcie celu, popadają w apatię, niezadowolenie, frustrację, psychiczną i emocjonalną degrengoladę.

Jest w powieści jakiś duch kafkowski. Postacie miotają się, wykonują coraz bardziej chaotyczne ruchy, przegrywają w walce z zimno obojętnym światem. Również narracja prosta, niewymyślna, mieści się w tych ramach.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 15 Lutego 2022, 09:34   

A tym razem dwa niedoczytane zbuki.

Reguła zakonu - Piotr Górski
Chodziła za mną ta książka od jakiegoś, dość długiego, czasu. Czemuś ubrdało mi się, że to musi być świetna rzecz i z czasem coraz bardziej sam siebie nakręcałem. No i w końcu przyszedł moment weryfikacji, zacząłem czytać. I zachwyt przeszedł jak ręka odjął.
Od samego początku jest lipa, znaczy jak kto się uprze to pewnie da się czytać, ale ja nie wiem po co.
Jest to generyczne fantasy, w zasadzie bez jakiejkolwiek inwencji (bo niby, że co? grobliny (sic!)?, serio?). Językowo jest to takie se, egzaltacja, napuszenie, sztuczne dialogi, schematyczne postacie, banalna fabuła (no dobra, tu się mogę mylić bo porzuciłem jakoś tak w 1/5). Do tego rzecz w klasie superhigh fantasy, czyli nic się kupy nie trzyma, bo niemal każdy pierd czy inny wypierdek są magiczne i cokolwiek można uzasadnić czymkolwiek.
Może to nie jest zła książka, a po prostu nie dla mnie. Tak czy siak, w pewnym momencie, zmuszenie się do dalszej lektury było ponad moje siły.
Na dodatek imiona bohaterów. Ja wiem, że czepianie się imion jest słabe, ale dawno już nie miałem takiego uczucia, że w tym aspekcie wszystko zgrzyta, trzeszczy i skrzypi. Mnie te imiona bolały fizycznie.

Zachwyty Cetnarowskiego w przedmowie kuriozalne.
3/10

Szalbierz. Powieść Awanturnicza z XIII wieku - Tomasz Łysiak
Sięgnąłem z pełną świadomością, że to ma być lekka awanturnicza przygodówka i że nie trzeba oczekiwać cudów. A jednak porzuciłem mniej więcej w 1/10 tekstu.
Po pierwsze, styl raczej bardziej średniej urody, ciężkawy raczej.
Po drugie, co i raz skrzypi logika oraz na wierzch wyłazi dwudziestowieczna mentalność.
Po trzecie, z każą kolejną stroną, autor coraz bardziej zrażał mnie mierną znajomości realiów opisywanego świata.
I po czwarte, zakończyłem w momencie w którym, bohater wydobywa się z opresji "nadludzkim wysiłkiem". W tym momencie zeszło ze mnie całe powietrze, spadło ciśnienie w oponach, opadły mi cycki i ogon smętnie zwisnął. Siłą inercji przeczytałem jeszcze dwa zdania, informacje dotarły do mózgu i wpadłem w chwilowy stupor. Stałem po osie w błocie, i nijak nie mogłem ruszyć tego wozu. Po chwili zrozumiałem, że nie będę w stanie dotrzymać kroku stwórcy tego uniwersum. Porzuciłem, w sumie całkiem nową, brykę i z ulgą zamknąłem okładki. Tym sposobem, definitywnie zakończyliśmy z panem Łysiakiem współpracę. Czego i wam życzę.
2/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
  
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 18 Lutego 2022, 13:52   

Grecja. Gorzkie pomarańcze - Dionisios Sturis

Reportaż z ostatnich dwóch wieków historii Grecji, z naciskiem na czasy po II wś. Jest to historia niezwykle burzliwa. Rozmaite wojny - wyzwoleńcza, światowa, domowa, masowe protesty społeczne, dyktatura wojskowa, załamanie gospodarcze i spory z UE. Patrzymy na to wszystko przez pryzmat losów samego autora, pół-Polaka pół-Greka, jego rodziny i znajomych. Sporo miejsca zajmują tu problemy natury ogólnej - sytuacja migracyjna, polityka, ekonomia, mechanizmy społeczne, miejsce mediów w społeczeństwie, itp.

Napisane jest zupełnie nieźle, słuchałem ze sporym zainteresowaniem.

Wysłuchałem w interpretacji samego autora. Nie jest to zawodowy lektor, jednak sposób w jaki sobie poradził z tym zadaniem jest więcej niż zadowalający.
8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 25 Lutego 2022, 10:39   

Sztormowe ptaki - Einar Kárason

Nowela z życia marynarskiego na dalekiej północy, zbeletryzowana historia oparta na prawdziwych wydarzeniach. W styczniu 1959 trawler Mewa wypływa na połów w okolicach Nowej Funlandii. Na początku lutego, wraz z pewną liczbą podobnych jednostek, dostaje się we władanie potężnego sztormu. By przeżyć, załoga jednostki musi stoczyć morderczą walkę z żywiołem. Bez jakiejkolwiek nadziei na pomoc. Albo sobie poradzą albo pójdą na dno. Walka ta wymaga sięgnięcia do granic ludzkich możliwości, zwalczenia słabości fizycznych, znoszenia potężnej presji psychicznej. Wszystko to kosztuje, w takiej albo innej monecie.

Sztormowe ptaki to, poczynając od tytułu, utwór naturalistycznie dosłowny i jednocześnie metaforyczny. Choć mamy tu mnóstwo morskości, począwszy od nomenklatury poprzez technikę, obrazy życia, po opisy żywiołu, to rzecz wykracza poza ten krąg i sięga myślą szerzej.

Dzieło Kárasona jest konstrukcją dość prostą, momentami szorstką, nie uświadczymy tu ekstazy językowej, barokowej ornamentyki. Autor w prostych słowach, jednak sugestywnie, obrazuje sytuacje, kreśli charaktery, pokazuje reakcje. Unika ocen, jednak jednoznacznie wyczuwamy sympatie.

W szerszym założeniu, Sztormowe ptaki przypominają Starego człowiek i morze Hemingwaya. Człowiek kontra żywioł, charakter kontra beznamiętna potęga.

Tytuł przede wszystkim dla miłośników morskich opowieści, jednak każdy kto poszukuje wartościowej literatury może spokojnie poń sięgnąć.
8/10

Poniżej dwa przesympatyczne fragmenty.

"Po chwili głowę w drzwi wsadził oficer, z którym chłopak rozmawiał na mostku, i oznajmił, że właśnie wnoszą na pokład ostatniego członka załogi i zaraz wypływają."

"Miał też jeszcze usłyszeć od jednego z majtków, że ich kapitan potrafi być bardzo hałaśliwy i często kiedy przebywają na lokalnych łowiskach wokół Islandii, gdzie nagminnie stoją statek przy statku a on huknie przez okno na mostku rozkaz, żeby zarzucić trał, trał natychmiast zarzuca dwadzieścia innych trawlerów."
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 21 Marca 2022, 08:47   

Ślepy zabójca - Margaret Atwood

Narratorką jest Iris Chase, wiekowa staruszka, kanadyjka pochodząca z domu niegdyś bogatych przemysłowców. Powieść przybiera formę szkatułkową, mamy kilka zagnieżdżonych warstw opowieści, które pozornie zupełnie odrębne, łączą się po części następstwem faktów i relacji, a po części myślą i ideą, tworząc w efekcie przemyślany obraz. Trzeba przyznać, że ten aspekt jest doskonale wycyzelowany, choć początkowo trzeba się mocno skupiać by narracja nas nie zgubiła.

Tłem opowieści jest w zasadzie cały XX w. I jest to warstwa na której obserwujemy zależności polityczne, gospodarcze, przemiany społeczne. Drugą płaszczyzną jest historia rodzinna, a kolejną wewnętrzne przeżycia bohaterki. Wszystkie te warstwy doskonale ze sobą współgrają.

Są tu istotne postacie męskie, ale główne role rozgrywają kobiety. Jest to literatura ewidentnie feministyczna, ale w swym najlepszym wydaniu, daleka od stereotypu feministki rozwrzeszczanej, roszczeniowej, nieestetycznej. Atwood ukazuje jak przewaga stosunków patriarchalnych prowadzi do dramatów i tragedii. I to jest główny motyw tej powieści. Losy wszystkich bohaterek są pełne dramatów i prawdziwych tragedii, a ich życie z biegiem czasu to coraz większe piekło choć niekoniecznie od razu rzuca się to w oczy.

Mimo, że nie jest to rodzaj literatury za jaką szczególnie podążam, to muszę obiektywnie przyznać, że to pozycja wyśmienita.

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Małgorzaty Lewińskiej.

Mamy tu też delikatną, poboczną nutę fantastyki, acz podaną w sposób całkiem głównonurtowy. Takie w sumie mrugnięcie okiem.
9/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
  
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 22 Marca 2022, 09:59   

Związek Żydowskich Policjantów - Michael Chabon

Świetnie napisany quasi-kryminał w alternatywnym świecie, w którym po wojnie, Żydzi otrzymują do zasiedlenia Alaskę. Niestety tylko w dzierżawę na określony czas. Opisywane wydarzenia mają miejsce mniej więcej na dwa miesiące przed końcem tego terminu.

Napisałem quasi-kryminał, bo choć mamy tu zupełnie zwyczajny i całkiem niekulawy wątek kryminalny i to w wersji noir, to aspekt ten jest w powieści, moim zdaniem, najmniej istotnym. Dla mnie to poemat o człowieku, można odnaleźć tu sporo konkretnych myśli - o przemijaniu, fanatyzmie, religii i jej strukturach, urządzeniu społeczno-politycznym, relacjach rodzinnych, motywacjach i priorytetach życiowych, i jakby podumał, to sporo różności można by tu jeszcze wymacać.

Co robi piorunujące wrażenie, to warsztat pisarski autora. Rzecz w dzisiejszym świecie literackim spotykana niezmiernie rzadko. Styl lekki, jędrny, bezpretensjonalny i jednocześnie gęsty, krwisty, pełen inteligencji, genialnego obrazowania, mniej lub bardziej ukrytych niuansów (np. Żydzi uniknęli holokaustu, ale potem przegrali z Arabami i wylądowali w roli okupanta ziem Indian), pulsujących metafor, bon motów, onelinerów, doskonałego, głównie (auto)ironicznego humoru. Mimo tej gęstwy, Chabon nie przesadza, pozostaje precyzyjnie wyważony. W zasadzie to samo można powiedzieć o każdym aspekcie - konstrukcji postaci, budowie świata przedstawionego (cały ten żydowski anturaż, to jakiś Everest), kreacji i utrzymywaniu klimatu. Mimo wielu aspektów tysiąckrotnie już granych, typowych dla mrocznego kryminału, Chabon pozostaje świeży. Zero infantylności, czerstwych dialogów, drętwego pitolenia.

Całość utrzymana jest w tonie melancholijnym, swojego rodzaju nastroju pogodzenia się z nieuniknionym. Takie typowo portugalskie saudade.

Rzecz doskonale przetłumaczona przez panią Barbarę Kopeć-Umiastowską.
10/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 22 Marca 2022, 18:26   

Wyjący młynarz - Arto Paasilinna

Kolejna nowelka o podłości ludzkiej, nietolerancji inności, braku akceptacji środowiska a także o walce o swoje, itp. Nic szczególnego ni wybitnego, ale też żadna katastrofa.

Narracja umieszczona gdzieś pomiędzy historią realistyczną a przypowieścią. Postacie wyraźnie zadaniowe, scharakteryzowane głównie w płaszczyźnie w której autor ma zamiar ich użyć.

Styl dość prosty, miejscami chropawy ale bez większych ułomności. Czyta się. Tu i tam trafiają się perełki bardzo przyjemnego humoru.

" - Rok wcześniej jesienią umarła mi żona i zamyśliłem się przy robocie, jakby tu najlepiej spędzić wolny czas, no i zacier się przypalił."

Końcowa wolta wywraca ontologię świata przedstawionego, nie bardzo wiadomo po co. Pomysł zastosowany przez Paasilinna, sam w sobie nie jest niczym złym, ale miałby sens gdyby go pociągnąć i coś by z tego wynikło, a tak wygląda to jak siekiera zawieszona nad kominkiem w ostatniej scenie filmu. Być może autor uważał, że dzięki temu utwór zyska na głębi, tajemniczości? Nie mam pojęcia, bo nic takiego nie zachodzi, żadne nowe informacje czy możliwości się nie pojawiają. Dla mnie to błąd konstrukcyjny w strukturze utworu, pomysł który autorowi bardzo się spodobał, a że kompletnie nie pasuje do reszty utworu? No i co z tego?

Rzecz krótka, dość przyjemna, można przeczytać, ale specjalnej konieczności nie ma.
6/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 5 Kwietnia 2022, 13:55   

Planeta - Michael Mammay

Miałem tu napisać elaborat, robiłem mnóstwo notatek, ale ostatecznie uznałem, że wystarczy kilka zdań bo ta powieść zmarnowała mi wystarczająco dużo czasu.

Od końca zaczynając, trzeciorzędny tłumacz, ledwie posługujący się językiem polskim, śladowa redakcja.
Konstrukcja utworu prymitywna na wszystkich poziomach. Świat pozbawiony koherencji, poszczególne elementy, wrzucone od czapy, nie pasują, zgrzytaj. Fabuła rozwija się przypadkiem, budowa napięcia to jakiś żart, postacie, toczka w toczkę, drewniane kołki, a główny bohater to nieporadny debil nieustannie brandzlujący się swoją rzekomą *beep* (autor chciał skrzyżować takiego, doświadczonego wojskowego supermana z solid rock cynikiem, typowym detektywem kryminałów noir i wyszedł mu hiperlabilny emocjonalnie kombajn do czereśni). Pomiędzy nawrzucane całe furmanki trywialnej, powtarzalnej, gadki o niczym.

Typowa literatura wydawana przez FS, wzorcowe fantastyczno-kryminalne disco-polo. Jedyna dobra strona tej sytuacji to fakt, że nie wydałem na to ani złotówki. Pozycje Fabryki Słów biorę tylko z chomika.

Bezwartościowa sieczka.
1/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 26 Kwietnia 2022, 07:37   

Egipcjanin Sinuhe - Mika Waltari

Powieść udaje pamiętnik, więc autor swobodnie może narrację upraszczać lub rozbudowywać i czyni z tej możliwości pożytek. Momentami mamy niemal formę przypowieści, innym razem mitu a czasem to opowieść z życia. Niemniej jest to pisanie w formie dziś już odchodzącej do lamusa, twórczość Waltari stoi na granicy powieści rozrywkowej i zabytku literackiego.

Powieść ta jest rodzajem utworu umoralniającego w stylu "żywot człowieka poczciwego". Autor na przykładzie jednego życia ukazuje podpowierzchniowe mechaniki zgodnie z którymi działają społeczeństwa, polityka, religie, itp. Głównie chodzi mu o kontrast pomiędzy "linią oficjalną" a rzeczywistymi działaniami i motywacjami. Czytelnik dowiaduje się, że od tysięcy lat nic się nie zmieniło, bo swobodnie pod owe historyczne zmienne podstawia sobie współczesne dane, kapłan czy polityk niezmiennie będzie cynikiem, hucpiarzem, postacią wyrachowaną, niewrażliwą na cudzy los. "Elity" polityczne, religijne czy finansowe zawsze żerowały i będą żerować na życiu i pracy zwyczajnych ludzi, mając ich za nic. W tym sensie Egipcjanin Sinuhe jest powieścią mądrą i wyjątkowo uniwersalną.

Powinna to być lektura dla młodzieży, naiwnym otwiera oczy, myślący znajdą potwierdzenie własnych obserwacji.

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Marcina Popczyńskiego.

8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
  
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 27 Kwietnia 2022, 08:22   

Azincourt (także jako Pieśń łuków) - Bernard Cornwell

Powieść historyczna z główną linią fabularną opartą na życiu jednego z łuczników biorących udział w owej słynnej bitwie. Powieść w mojej ocenie przeciętna. Z jednej strony starająca się wiernie trzymać prawdy historycznej, co dość sprawnie się udaje (acz bardziej podręcznikowo niż z wyczuciem), z drugiej narracja ma charakter silnie infantylny, momentami wychodzi na wierzch irytująca naiwność, do tego mamy silne dysonanse gdy w tym wszystkim trafiają się akty wyjątkowo brutalne. Zdarzają się akcje typowe dla Kina Nowej Przygody czyli lekkie traktowanie realiów fizycznych (Np. łucznik idzie do bitwy niosąc długi - dwumetrowy - łuk, dwuręczny topór, trzy kołczany, jakiś sztylet u pasa. Swobodnie zmienia broń w czasie walki, chowa się w ciasnych zagłębieniach terenu, wspina się na wały obronne, itp). I najgorszy zarzut, mimo iż zdarzają się rzeczy rozmaite, często bardzo dramatyczne, to brak w tym emocji, wszystko jest ewidentne, czarno-białe, nudne, sztampowe. Od pierwszej do ostatniej strony nuda.

Relacje z bitew, zwłaszcza tytułowej, przebiegałem wzrokiem - autor powtarzał wielokrotnie te same spostrzeżenia, frazy i opisy.

Główny bohater sprawia wrażenie upośledzonego - momentami pasuje do wieku XV a innym znów razem do XX. Reszta postaci wykrojona z jednego kawałka kartonu.

Nie wiem jak w oryginale, ale w polskiej wersji trafiają się tu i tam drobne nieścisłości. Tradycyjny błąd frazeologiczny "uniósł przyłbicę" czy "koksiak" przy którym grzeją się piętnastowieczni wojowie, coś tam jeszcze.

Sumując, powieść to niezgrabna, pozbawiona finezji i przede wszystkim nudna. Warsztat autora toporny.
5/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 28 Kwietnia 2022, 12:06   

Lizbona. Muzyka moich ulic - Marcin Kydryński

Nie jest to przewodnik po Lizbonie, a całkowicie nieuporządkowany zbiór impresji, sentymentów, zachwytów, porywów duszy, dumań. Głównie ludzie, muzyka, dobre jedzenie, muzyka, zachody słońca, knajpy, muzyka, historia, ludzie i muzyka. A może jednak przewodnik, ale bardzo subiektywny po świecie który już nie istnieje - dziś w knajpach kto inny serwuje inne dania, na scenach grają inną muzykę, podobnie na trotuarach, i w większości, tamtych ludzi też już nie ma. Kogoś może taka formuła wkurzać, inny popłynie z narracją i będzie zachwycony.

Ktoś powiedział "Książkę lepiej się czyta PO wizycie w Lizbonie. A najlepiej po pierwszej, a przed drugą wizytą.". I to jest doskonałe spostrzeżenie.

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Łukasza Nowickiego, ale nie polecam tej formy. Z jednej strony straciłem masę zdjęć, które z pewnością warte były zobaczenia, i klimatu którego by dostarczyły podczas lektury. Poza tym mamy tu dziesiątki nazwisk i tytułów związanych z muzyką. Warto to wszystko sprawdzać i słuchać na bieżąco. Audiobook podczas jazdy autem, pozbawia nas tego wszystkiego.

8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 29 Kwietnia 2022, 06:45   

Morze i ziemia. Antologia reportaży z Pomorza - wybór Andrzej Klim, Cezary Łazarewicz

Antologia reportaży z Pomorza, obejmująca zakresem cały XX wiek. Klasa samych reportaży różna, ale jeśli idzie o dobór, w sensie reprezentatywności, bardzo dobry. Inny język, frazowanie, w pozycjach tłumaczonych, z początku wieku, inny z okresu jedynie słusznego ustroju, itd. Podobnie z przekrojem tematycznym - rzeczy ważne dla danego okresu, w jakiś sposób głośne - społecznie, politycznie, obyczajowo, odpowiadające przemianom historycznym, doraźne ale i refleksyjne. Interesująca rzecz.

Wysłuchałem w bardzo dobrej interpretacji Bartosza Głowackiego i Ewy Konstanciak.
7/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group