Strona Główna


UżytkownicyUżytkownicy  Regulamin  ProfilProfil
SzukajSzukaj  FAQFAQ  GrupyGrupy  AlbumAlbum  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj
Winieta

Poprzedni temat «» Następny temat
Ostatnio czytane
Autor Wiadomość
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 17 Lutego 2018, 11:41   

Księga Robotów - Stanisław Lem
Przeczytane z kronikarskiego obowiązku, wcześniej znane mi były wszystkie zamieszczone tu opowiadania oprócz Formuły Lymphatera. Trudno więc o jakieś kolejne odkrywcze oceny (pomijając już fakt, że to Lem więc o odkrycia tu raczej trudno). Małe arcydzieła, niby fantastyka, niby humoreski a tak naprawdę to czysta filozofia i obnażanie absurdów w które przez tysiąclecia przystroiła się ludzkość tudzież przegryzanie się przez rozmaite koncepcje. Oczywiście bezdyskusyjna rewelacja.
10/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Chal-Chenet 
cHAL 9000


Posty: 27797
Skąd: P-S
Wysłany: 22 Lutego 2018, 18:43   

Stephen King - Rok Wilkołaka
Króciutka i w miarę interesująca książeczka. Podobała mi się forma - dwanaście krótkich opowiadań, w znacznej mierze traktujących o kolejnych ofiarach wilkołaka. Nie każdy miesiąc był opisany równie dobrze, ale ogólny poziom był zadowalający, wszak rzemiosło King ma dobre. Zabrakło mi jednak tego, czego w tego typu opowieściach zabraknąć zwyczajnie nie może - strachu, lub chociaż niepokojącego nastroju. Tutaj tymczasem była raczej zagadka tożsamości potwora (potwornie zresztą zepsuta przez okładkę wydania, które miałem okazję czytać).
Generalnie do bezbolesnego przeczytania i zapomnienia.
5/10


Jacek Komuda - zarna Bandera
Już tydzień po lekturze fabuły poszczególnych opowiadań zatarły się nieco w mojej pamięci... Nie zrozummy się źle - w tych tekstach widać naprawdę dobre przygotowanie merytoryczne autora, nie czyta się ich też źle, ale patrząc całościowo, nie ma w nich nic nadzwyczajnego, co pozwoliłoby im wybić się ponad setki innych rozrywkowych pozycji.
Jest całkiem ok i tylko tyle.
5/10


Claudia Grey - Star Wars. Więzy Krwi
Jeśli idzie o Nowy Kanon, jest to jedna z najlepszych jego składowych.
Na plus trzeba przede wszystkim zaliczyć skupienie się na polityce, w powieściach gwiezdnowojennych często brakuje tego elementu, a tym razem został na niego położony odpowiedni nacisk. Oczywiście, niekiedy zachowania poszczególnych polityków wydają się być nieco naiwne, ale nie można mieć wszystkiego.
Autorce udało się pokazać ciekawy obraz Lei, jako polityk nieco już zmęczonej, myślącej o emeryturze, ale wciąż mającej w sobie tę iskrę, która pomogła Rebelii wygrać wojnę z Imperium. Trochę bledziej wypada reszta bohaterów (momenty ma pewien senator partii opozycyjnej do tej, której przedstawicielką jest Organa), aczkolwiek jako tło sprawiają się znośnie.
Jest tu także akcja, która potrafi zaangażować i jakkolwiek czasami razi uproszczeniami, to jednak trzyma w napięciu, kładąc podwaliny pod tak interesujące fanów powstanie Najwyższego Porządku i rozpad Nowej Republiki.
Oceniam być może nieco na wyrost, ale na tle innych powieści z tej konkretnej franczyzy, "Więzy krwi" wyróżniają się jednak in plus.
8/10


Łukasz Orbitowski - Exodus
Recenzja szortalowa, jakby kto miał ochotę.
8/10


Steven Erikson - Ogrody Księżyca
Tak jak z Jordanem, mam ambicję w końcu przeczyta całość. Pierwszy tom miałem na rozkładzie już chyba trzeci raz i pozostaje to jedna z moich ulubionych powieści fantasy ever.
10/10
_________________
Nobody expects the SPANISH INQUISITION!!!

http://zlapany.blogspot.com/
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 24 Lutego 2018, 15:46   

Stacja centralna - Lavie Tidhar

Powieść nietypowa, bo bez fabuły. To wizja kończącego się świata ludzi i początków ery bytów cyfrowych. Autor ukazał tu przebogatą paletę rozmaitych istot w najprzeróżniejszych postaciach, od człowieka całkowicie niezcyborgizowanegeo tudzież niezinformatyzowanego, poprzez rozmaite fazy pośrednie i ślepe zaułki ewolucji w rodzaju robotów, po byty będące wyłącznie wirtualną informacją. Rozmaite bywają też relacje pomiędzy istotami różnych rodzajów. Niestety brak fabuły powoduje, że nie czytamy literatury pięknej lecz wydawnictwo encyklopedyczne, jakiś leksykon inteligentnego stworzenia. Początkowo bardzo mnie to irytowało, lecz z czasem, mimo iż dalej w mojej ocenie jest to wada utworu, mozaikowość przypadków wraz ze spójnością wizji, tworzą bogaty, nietuzinkowy obraz społeczeństwa przyszłości. Ilość przechodzi w jakość.

Konstrukcja postaci jest zupełnie przyzwoita. Autor przytomnie powstrzymał się od przesadnie szczodrych opisów bytów nam odległych. O tych najodleglejszych w zasadzie wiemy tylko tyle, że są.

Strona literacka jest zupełnie akceptowalna, choć nie bez wad. Polskie tłumaczenie serwuje tu i tam kilka koślawych zdań. W przypadku niektórych z nich nie zrozumiałem sensu przekazu. Za drugi mankament odpowiada autor, a są to dość częste powtórzenia. Np. autor twierdzi, że roboty są ślepą ścieżką rozwoju ewolucyjnego bytów świadomych i od kilku stuleci się ich nie produkuje. Ja to rozumiem, mogę przyjąć, owszem, ale wystarczy, że mi się powie raz. Nie trzeba mi tego przypominać co drugi rozdział, i na dodatek, za każdym razem przy pomocy kilku takich samych zdań. Przez chwilę zastanawiałem się, czy to nie był aby świadomy zabieg literacki. I nawet jeśli tak było, to nie wyszło najlepiej. Odrobina dodatkowej redakcji zdecydowanie by tu nie zaszkodziła choćby po to by postarać się przekazać to samo przy pomocy innych słów.

Powieści tego typu obarczone są, w mojej prywatnej nomenklaturze, syndromem kulawego sprintera, takiego który mimo ułomności wciąż jest szybszy od wielu innych, całkowicie sprawnych. Wzorcowym przykładem jest tu Ambasadoria Mieville'a z genialnym pomysłem na język Ariekinów i całkowicie nieudaną warstwą literacką w każdym możliwym aspekcie. Obie te powieści warto poznać, ponieważ ów pierwiastek oryginalności jest tak silny, tak ciekawy, że z nawiązką wynagradza niedostatki.

7,5/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Luc du Lac 
Cynglarz

Posty: 4924
Skąd: Wrocław
Wysłany: 27 Lutego 2018, 09:59   

Królowie Dary Kena Liu - jestem gdzieś po 1/trzeciej i cały czas mam wrażenie że autor szykuje dopiero grunt do rozpoczęcia akcji. Narracja na razie w klimacie biblijno-przypowieściowo-eriksonowy.

z minusów..to Liu za bardzo nie ma pojęcia o czym pisze - czyli mamy coś a'la kształtowania się imperium i tak to z narracji wynika
ale okazuje się że owe "imperium" to na oko jest raptem na pół Polski,
100tys zawodowa armia (!!!???skąd taka armia) "znika" z powodu wiejskich buntowników,
jakieś absurdalne decyzje - wycinają inne królewskie rody, ale zawsze zachowują przy życiu najmłodsze dziecko które w ramach dyslokacji zostaje rolnikiem na 300 km od swojego królestwa...
jest kilka nonsensów które (na razie) obniżają wartość książki - nie powiem że książkę się źle czyta... ale póki co - nie wciąga.
 
 
Beata 
Indiana Jones


Posty: 433
Skąd: deformacja IU
Wysłany: 5 Marca 2018, 17:31   

Czytam Victus. Upadek Barcelony 1714 Pinola i jestem zachwycona. Kapitalny język, żywy, barwny, pełen emocji, bardzo ładnie oddający temperament narratora. Jest dużo o fortyfikacjach i o osiemnastowiecznej Europie (stosunki między Francją a Hiszpanią, lub raczej między Francją, Kastylią a Katalonią). Chyba sobie nabędę w papierze, bo ryciny są (czytelne w ebooku, ale na papierze na pewno lepiej się prezentują) i portrety głównych graczy o sukcesję hiszpańską.
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 7 Marca 2018, 23:36   

Srebrny Orzeł - Ben Kane
Kontynuacja Zapomnianego legionu. I szczerze mówiąc mamy po prostu kolejną dawkę tego samego. W zasadzie wszystko co można powiedzieć o tomie pierwszym, można powiedzieć i o drugim. Dominuje patos, sporo naiwności, fabularna prostota i przewidywalność (w zasadzie w połowie drugiego tomu wiadomo jak się skończy trzeci), silne niedostosowanie psychologii postaci do epoki historycznej. Klasa powieści to młodzieżowe, wielokrotne zabili go i uciekł. Czasem mocno pomimo sensu i logiki. Autor przyzwoicie przygotował się pod względem historycznym, zwłaszcza jeśli idzie o twarde fakty - postaci, dat, bitew, kultury materialnej (niemniej ma tu wpadki), słabo za to wychodzi mu sfera czynników miękkich - relacje międzyludzkie, psychologia, socjologia historyczna - strasznie to kanciaste, koślawe, drażni niespójnością.
Jeśli idzie o warsztat pisarski, autor ani nie zachwyca, ani zbytnio nie rozczarowuje. Jeśli przyłożymy tu miarkę dojrzałego, dorosłego czytelnika to jest lipa, Jeśli jednak spojrzymy z perspektywy małolata, to jest zupełnie przyzwoicie. Mnie drażniło nieustanne powtarzanie tego samego, bywało że kilkunastokrotne a może nawet i częstsze, oraz rozwlekłe wykładanie wszystkiego kawa na ławę, nawet rzeczy oczywistych. Coś co można załatwić półzdaniem, autor przedstawia przy pomocy półstronicowego akapitu. I jeśli ten akapit czytamy dwudziesty siódmy raz, może w nas coś pęknąć.

Jako powieść historyczna (choć to raczej rodzaj fantasy opartej na realiach historycznych czy może powieść historyczna z elementem realizmu magicznego - nadprzyrodzone moce wyraźnie wpływają na fabułę) rzecz broni się średnio - 4/10. Jako awanturniczo-przygodowa powieść dla młodzieży (choć z tą młodzieżowością mam drobny kłopot bo krew, tortury, morderstwa, dziwki, burdele, seks dobrowolny i gwałtem czyniony, to chleb powszedni czytelnika tej powieści), dla mniej wyrobionego czytelnika, może być pasjonująca - 8/10.
5/10

Trzeci tom sobie daruję, szkoda życia.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Luc du Lac 
Cynglarz

Posty: 4924
Skąd: Wrocław
Wysłany: 12 Marca 2018, 22:36   

Ken Liu - Królowie Dary
Co by tu powiedziec a nie skłamać?
Po pierwsze nie jest to fantasy, tylko baśń/legenda
ze wszystkimi minusami z tym związanymi
z *beep* rozwiązaniami, przerysowanymi karykaturalnymi postaciami i dziecinno-ckliwymi wstawkami.
Nutkę orientu owszem znajdziemy w opowieści - ale nie do końca tam gdzie chyba byśmy jej oczekiwali.
Świat. .. jak już pisałem, wedle mapy jest mniejszy od Polski a rozmachem przypomina Rzymskie Imperium - zresztą nie tylko w tym.
Rwana fabuła nie pomaga w czytelnictwie, bohaterowie. .. Też jakoś nie przywiązują.
Zresztą jak już pisałem - przerysowani... główny bohater to skrzyżowanie Lenina z JPII, drugiipół to skrzyżowanie 13latka ze zbroją. Poza tym jest mędrzec, reszta w sumie nieważna zupełnie. Robią za tło.
intryga/clue jak to w baśni o cholewkarzu.
mimo wszystko coś tam w tej książce jest - raczej nie sięgnę po drugi tom ale 6,75 mogę z czystym sumieniem dać.
Nie polecam bo w sumie ciężko mi się to czytało, ale jak ktoś chce poeksperymentować to ....
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 14 Marca 2018, 14:47   

Blask fantastyczny - Terry Pratchett

Oczywista kontynuacja Koloru magii w każdym aspekcie. To w zasadzie Kolor magii II. Absurd goni absurd, rozmaite koncepcje i stereotypy wywracane na nice, humor całkiem niezły, momentami nawet śmieszny, fabuła pomijalna w 99,9%. Czytałem z zainteresowaniem/umiarkowanym zainteresowaniem, momentami nudziłem się, bo jednak gdy ciągły absurd spowszednieje, humor się przeje, powtarzalność gagów znuży a fabuły nie staje, to jednak nuda. Jakieś głębsze przesłanie? Niespecjalnie. Może odrobinę.
6/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Martva 
Kylo Ren


Posty: 30898
Skąd: Kraków
Wysłany: 14 Marca 2018, 18:06   

Fidel-F2 napisał/a
Jakieś głębsze przesłanie?


To w dalszych tomach.

EDIT: przesłuchane a nie przeczytane - 13 powodów, Asher Jay. Nie wiem czy byłabym w stanie przeczytać i raczej na pewno nie obejrzę serialu. Uch, kopnęło.
_________________
Potem poszłyśmy do robaków, które wiły się i kłębiły w suchej czerwonej glebie. Przewracały błoto i uśmiechały się w swój robaczy sposób, białe, tłuste i bezokie.
-Myślimy, ze słuszne jest i właściwe dla dziewczyny, by umarła. Dziewczyny muszą umierać, jeśli robaki mają jeść, jest w najwyższym stopniu słuszne, aby robaki jadły.

skarby
szorty
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 14 Marca 2018, 19:41   

serial nie kopie
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
dziko 
Yoda


Posty: 949
Skąd: Warszawa
Wysłany: 15 Marca 2018, 22:19   

W ramach czytania, zanim się obejrzy (Netflixa jeszcze nie zainstalowałem):

Richard Morgan Altered Carbon - technologicznie się strasznie zestarzało, co czyni fabułę troszkę od czapy, ale jest na tyle dobrze napisane, że jakoś ten z pozoru fundamentalny problem wcale nie przeszkadza. Co znaczy dobre pióro :D

Jeff VanderMeer Annihilation - również nietypowy przypadek, bo nie zachwyciło (niegłupia psychologia, ale jakoś ta niesamowitość Area X mało niesamowite) ale jednocześnie od razu sięgnąłem po drugą część, a tam już ciekawiej...
_________________
pozdrawiam - Bartek
Dzikopis
 
 
Beata 
Indiana Jones


Posty: 433
Skąd: deformacja IU
Wysłany: 19 Marca 2018, 21:32   

Oblężenie Artura Perez-Reverte. Bardzo miodne. Przeczytałam jakąś jedną czwartą, na razie najbardziej podobają mię się dwa wątki: hiszpańskiej pani kupiec oraz francuskiego pana artylerzysty, choć przyznać muszę, że i wątek pana korsarza może się ładnie rozwinąć (oby, bo do korsarzy/piratów/bukanierów mam słabość). Wątek kryminalny, otwierający opowieść, jakoś na razie niespecjalnie mnie wciągnął, autor pomalutku serwuje informacje, na razie czuję się niedoinformowana i nie snuję żadnych własnych teorii. Postaci są żywe, tempo akcji nie szaleje, jest czas by spokojnie przedstawić niuanse. I jest klimat. :mrgreen:
_________________
Niewiedza nie jest prostym i biernym brakiem wiedzy, ale jest postawą aktywną; jest odmową przyjęcia wiedzy, niechęcią do wejścia w jej posiadanie, jest jej odrzuceniem.
Karl Popper
 
 
Luc du Lac 
Cynglarz

Posty: 4924
Skąd: Wrocław
Wysłany: 21 Marca 2018, 22:08   

Ostre cięcia - Joe A. 
Powrót do bohaterów świata Pierwszego Prawa - tym razem jednak w krótkiej formie... ( na dwa niezadlugie wieczory) 
Opowiadania. Jedne lepszej - drugie gorsze. Otwiera Sand zamyka 9. To chyba najlepsze opowiadanka (+ jeszcze jedno, też starej ekipy) - ale ogólnie to Abercrombie wirtuozem krótkich cięć nie jest. 
Dałbym solidną 7, ale dałem ją Kenowi eL, więc daje albo 7,5 albo Ken spada na 6,5 
fajnie wrócić do 1prawa ale obawiam się że to kontinuum jest już wyeksploatowane.. 

Oglądałbym  
 
 
ihan 
iHan Solo


Posty: 8631
Skąd: Tarnów-Kraków
Wysłany: 30 Marca 2018, 21:23   

Krokodylowa skała, zbiór opowiadań Luciusa Sheparda wydany przez Solaris. Niemal wszystkie opowiadania nominowane do Hugo lub Nebula, część nagrodzona. Trochę z serii: Shepard wielkim pisarzem był, czytam, czytam, myślę, hmmm, no powinno być to dobre, powinno być wybitne, a gdzieś z moim odbiorem świata nie zaskakuje. Potwornie gęste, duszne, na pewno nie na jedno popołudnie. Wojna w Wietnamie, Afryka, egzotyka na różne sposoby. Ocierające się o pornografię lub nie tylko ocierające się, ostatnie opowiadanie dryfuje ku gore, o ile w filmie nie mam z tym problemu, to tu mocno się zastanawiałam czy będę czytać kolejne zdanie. Chyba wypada znać, ale wymęczyła mnie ta książka.
_________________
Boże chroń mnie przed ludźmi wykształconymi ponad swoją inteligencję.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 31 Marca 2018, 15:13   

Pamiętnik znaleziony w wannie - Stanisław Lem

Bohater zostaje wezwany do Gmachu by otrzymać Misję. Gmach posiada po wrogiej stronie swój odpowiednik - Antygmach, i głównym zadaniem, jednego jak i drugiego, jest knuć, szpiegować, siać zamęt i intrygować. Bohater po zameldowaniu się w stosownej komórce, nieustannie próbuje poznać cel swej Misji, jednak stopień absurdu, zagmatwania i zafałszowania gargantuicznie przerośniętej machiny biurokratycznej Gmachu, nie daje mu najmniejszych szans. Postawiony przed szeregiem sprzecznych, niezrozumiałych, bezsensownych i dezinformujących sytuacji, powoli zaczyna popadać w obłęd doszukując się znaczeń. Jeśli już coś zrozumie (co znaczy tylko tyle, że wydaje mu się, że coś zrozumiał) to po chwili kolejne zdarzenie wywraca mu koncepcję na nice, by za chwilę kolejne coś znów wszystkiemu zaprzeczyło. I tak bez ustanku. Trudno nie skojarzyć w tej sytuacji kafkowskiej metody traktowania zagubionego bohatera. Lem jednak chyba nie wzorował się ani nie nawiązywał do Kafki. Ów schemat jest po prostu integralną cechą koncepcji i przekazu Pamiętnika.... Powieść jest ogromna stertą nagromadzonego absurdu, w związku z czym, można tak naprawdę dokonywać tu rozmaitych interpretacji. W mojej ocenie Lem nie nawiązuje do żadnej doraźnej sytuacji, a tworzy odpowiedź na odwieczne pytanie o sens istnienia. Gmach to tak naprawdę wszechświat w którym żyjemy a bohaterem jest każdy z nas. Jeden doszukuje się sensu w religii, inny w rodzinie, a jeszcze inny we wnętrznościach kury tudzież w woskowych kształtach lanych na wodę. Czy w czymkolwiek innym. Żyjemy w Gmachu, który nie daje nam żadnej odpowiedzi, a z jakiegoś powodu, człowiek uparł się by jakąś znaleźć, uparł się, że jakiś sens musi być. Czemu? Nie wiadomo ale być może dzięki temu homo sapiens vulgaris nie popada w obłęd. Bohater Pamiętnika... w pewnym momencie zadaje pytanie "Czego ode mnie chcą? Co mi przeznaczono?". W odpowiedzi otrzymuje jedno zdanie "Odpowiedzi nie będzie". To w sumie i tak więcej niż otrzymujemy my.

Pamiętnik znaleziony w wannie to tak naprawdę traktat filozoficzny przybrany w formę powieści. Ma to swoje wady. Rozmiar absurdu, mechaniczna powtarzalność, rekurencyjna metoda rozwoju fabuły powodują znużenie czytelnika, którego potrzeba nowości, niespodzianki, urozmaicenia, tudzież postępu logicznego i jakiegoś sensu (sic!), są wystawione na ciężką próbę. Końcowy efekt oczywiście wynagradza, jednak droga do oświecenia jest ciężka. Na osłodę mamy pewną barokowość, wysmakowanie językowe ukazujące jednocześnie inteligencję, szerokość horyzontów skojarzeniowych i niewymuszoną swobodę w posługiwaniu się materią słowa.

8/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Nocturn 
Nocturn


Posty: 1591
Skąd: dokąd?
Wysłany: 3 Kwietnia 2018, 07:45   

Po raz któryś, rozczarowany miałkością tego co czytałem, wziąłem coś co lubiłem kiedyś. No może nie do końca tylko miałkość nowości mnie pobudziła. W mojej bibliotece pojawił sie Endymion, którego nie czytałem, wziąłem więc Dan Simmonsa
-Hyperion
-Upadek Hyperion
-Endymion

Hyperion znowu mnie uwiódł małymi, smutnymi historiami pielgrzymów. Małymi na tle rozmachu tła. Przyszłość, przeszłość,Sztuczna Inteligencja, kosmiczna wojna z Intruzami, religia i poezja Keatsa i te kilka głównych postaci i ich historie ostro sie odcinające od tła takimi ludzkimi rzeczami jak gorąca wiara, miłość, zemsta. Eh Dan Simmons umie pisać.
9/10

Upadek Hyperiona gdyby nie byłoby pierwszej części byłby prawie równie dobry, ale jak się już przeczyta Hyperiona to Upadek.. robi się jakiś nie do końca...
8/10

Endymion dzieję sie kilkaset lat później. Olbrzymim plusem jest umiejętność autora do pokazania historii z poprzednich dwóch tomów, która potrafi być przekręcona przez władzę na swój sposób. Minusem jest to że brakuje mi jakoś takiej bliskości z bohaterami. Brakuje tez wyrazistych postaci.
6/10
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 3 Kwietnia 2018, 07:49   

W Hyperionie bawiło mnie wysyłanie statków z zapasami, które docierały do miejsca przeznaczenia po półtorawieku.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Nocturn 
Nocturn


Posty: 1591
Skąd: dokąd?
Wysłany: 3 Kwietnia 2018, 08:09   

Fidel-F2 napisał/a
W Hyperionie bawiło mnie wysyłanie statków z zapasami, które docierały do miejsca przeznaczenia po półtorawieku.

heh znajdziesz tam kilka takich ciekawych wpadek.
Np "młodziutki pułkownik".
 
 
Silaqui 
Zombie Lenina


Posty: 473
Skąd: Warszawa
Wysłany: 8 Kwietnia 2018, 22:27   

Nocturn napisał/a

Endymion dzieję sie kilkaset lat później. Olbrzymim plusem jest umiejętność autora do pokazania historii z poprzednich dwóch tomów, która potrafi być przekręcona przez władzę na swój sposób. Minusem jest to że brakuje mi jakoś takiej bliskości z bohaterami. Brakuje tez wyrazistych postaci.
6/10

Kurczę, w przyszłym miesiącu dotrze do mnie mój egzemplarz Endymiona, a tu kolejny głos, że jest słabiej iż w upadku Hyperiona :/

Poprzedni tydzień upłynął mi pod znakiem Artefaktów. Wpierw w jeden dzień przeczytałam "Odwrócony świat" Priesta, który pozostawił mnie z bardzo mieszanymi uczuciami. W sumie to trochę moja wina - po przeczytanych wcześniej Brunnerach dwóch i Simmonsach powrót do klasycznej fantastyki pomysłu, na dodatek ubranej w kostium powieści młodzieżowej był trochę szokiem. Na szczęście ;) Priest ze dwa razy wystawił na próbę mój brak wyobraźni przestrzennej, nie zakończył wszystkiego holywoodzkim happyendem i oparł całość na ciekawych założeniach. Biorąc pod uwagę tak zwany kontekst daje to lekko naciągane 7/10

Potem chwyciłam Brunnera i tutaj czytanie nie poszło już tak błyskawicznie (chociaż objętość podobna). "Na fali szoku" uważam za rzecz ciekawszą od "Ślepego stada" ale mniej poruszającą niż "Wszyscy na Zanzibarze". Za plus na pewno poczytuję sobie sam styl Brunnera - jego pisanie czasem wytrąca człowieka z rytmu, zmusza do skupienia na tym co się czyta. Zwłaszcza, gdy sięga się po niego po prostym w sumie Prieście. Dodatkowo, czytając Brunnera zawsze pamiętam o tym KIEDY on pisał swoje powieści, przez co oklepane już dzisiaj tematy nabierają zupełnie nowego smaku. I chociaż zakończenie "Na fali szoku" jest zadziwiająco optymistyczne, to mimo wszystko daję tej książce mocne 8/10

A dzisiaj w końcu się przemogłam i doczytałam "Skrzydła nocy" Silverberga. I, cholera, jak do niego też mam słabość, tak jego zdolność do tworzenia pierdołowatych głównych bohaterów chyba za bardzo zaczęła mi przeszkadzać. Męczyłam tę książkę kwartał, poczytywałam po stronie i odkładałam na półkę, bo jakoś... nie mogłam się wgryźć w klimat. Nie pomagało też tłumaczenie - już drugi raz mój "ulubiony" pan tłumacz skiepścił Silverberga tak, że mam ochotę dać mu bana na tłumaczenie czegokolwiek. Na plus - tutaj przynajmniej korekta/redakcja nie zaspała aż tak strasznie jak w przypadku opowiadania otwierającego "Opowieści z Majipooru". Koniec końców "Skrzydłom" daję 6/10 i cieszę się, że to takie krótkie było…
_________________
Na początku było Słowo. Potem pojawił się pieprzony edytor tekstu. Potem procesor myślowy. A potem nastąpił koniec literatury.
 
 
Nocturn 
Nocturn


Posty: 1591
Skąd: dokąd?
Wysłany: 9 Kwietnia 2018, 08:08   

Silaqui napisał/a
Kurczę, w przyszłym miesiącu dotrze do mnie mój egzemplarz Endymiona, a tu kolejny głos, że jest słabiej iż w upadku Hyperiona :/


Pff, słabiej niż poprzednio ale i tak bije w głowę.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 9 Kwietnia 2018, 08:35   

Hyperion bije w głowę? Czytałem ze kilka lat temu i już nie pamiętam o czym to było.
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Nocturn 
Nocturn


Posty: 1591
Skąd: dokąd?
Wysłany: 9 Kwietnia 2018, 09:09   

Fidel-F2,
Tak, bije. Mnie, Ciebie nie musi.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 10 Kwietnia 2018, 22:42   

Wszyscy na Zanzibarze - John Brunner

Przeczytałem cirka 40 % tekstu i wystarczy, każda kolejna strona była coraz większą męczarnią. Marsz przez zaspy, pod wiatr, w zapadającym zmroku. Ja wszystko rozumiem, wizja, przewidywania trendów, obserwacje człowieka, wszystko świetnie, doceniam. Naprawdę doceniam. Serio, serio. Ale forma..., ta powieść jest kwintesencją określenia "przerost formy nad treścią". Bo przekaz Brunnera, choć celny, jednak jest prosty, przez te dwieście kilkadziesiąt stron, które przeczytałem, pisał w kółko to samo. Za to forma wybujała nadspodziewanie. Opowieść, fabuła, rdzeń dobrej powieści, znajduje się tu w ilościach śladowych, obudowana jest oderwanymi notkami, strzępami wiadomości, cholera wie czym jeszcze. Fascynujące jak czytanie encyklopedii. Mamy tu dwadzieścia procent powieści i resztę didaskaliów. Pisarz jest od tego żeby te składniki wymieszać i podać w strawnej formie. Jeszcze żeby się ogarnął w jakie maksymalnie trzysta stron, byłoby to do przełknięcia. Ale nie prawie siedemset. Po co? Albo żeby chociaż ładnie pisał, żeby było czym się zachwycić. Miast tego mamy monotonną narrację w zgrzebnym stylu. Od biedy można to nazwać literaturą, ale na pewno nie piękną. Mam jeszcze dwóch Brunnerów na półce, z rozpędu kupionych, może kiedyś sięgnę, choć z pewnością nieprędko. Szczęśliwie, są to pozycje dużo szczuplejsze. Treść powieści, wyobraźnię autora oceniałbym wysoko, jednak sposób przekazu jest karygodnie szkaradny, w moich oczach dyskwalifikujący.
3/10
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Silaqui 
Zombie Lenina


Posty: 473
Skąd: Warszawa
Wysłany: 10 Kwietnia 2018, 23:02   

Kolejny Artefakt za mną, tym razem "Wypalić Chrom" Gibsona.
Podchodziłam do tej ksiązki jak pies do jeża. Z jednej strony - wielki Gibson, ojciec cyberpunku, mnóstwo zachwytów i słów "musisz przeczytać" bardzo długo było dla mnie skutecznym powodem, by po Gibsona w jakiejkolwiek postaci NIE sięgać. Ot, jak człowiek przeczyta entą dyskusję "fachowców" rozkładających dzieło na czynniki pierwsze, to jakoś potem ciężko o frajdę z lektury.
Z drugiej strony - kilku fantastów, których opinie cenię, o takim "Neuromancerze" wypowiadało się raczej... chłodno. A "Peryferala" tłumaczył mój "ulubiony" tłumacz, zatem miałam kolejny powód, by od Gibsona trzymać się jak najdalej.
No, ale ponieważ kobieta zmienną jest, a zarzekaniom rudych nie ma co wierzyć sięgnęlam po ten Artefakt i... mile się zdziwiłam. Krótkie i ultrakrótkie opowiadania, pełne tego (ponoć znamiennego dla cyberpunku ) zgorzknienia i rozczarowania technologią, opowieści o samotności, o tym, że karma to sucz, plus kilka naprawdę zgrabnych zdań (które nawet sobie zaznaczyłam i muszę oscreenować by zawsze były pod ręką) sprawiły, że z lektury jestem bardziej niż zadowolona. Nadal wątpię, czy w najbliższym czasie sięgnę po dłuższą formę w wykonaniu Gibsona, ale jego opowiadania w większości prezentowały to, co w krótkiej SFowej formie lubię.
I gdyby tylko MAG przestał oszczędzać na korekcie i nie przepuszczał baboli typu "Gibson to autor, która", to nie miałabym sie za bardzo do czego przyczepić.
_________________
Na początku było Słowo. Potem pojawił się pieprzony edytor tekstu. Potem procesor myślowy. A potem nastąpił koniec literatury.
 
 
Silaqui 
Zombie Lenina


Posty: 473
Skąd: Warszawa
Wysłany: 10 Kwietnia 2018, 23:20   

Fidel-F2 napisał/a

Fascynujące jak czytanie encyklopedii. Mamy tu dwadzieścia procent powieści i resztę didaskaliów.
3/10

No to już wiem, dlaczego Brunnera lubię - do dzisiaj zdarza mi się spędzać trochę czasu na czytaniu encyklopedii ;) (no dobra, wikipedii ;) )

Fidel-F2 napisał/a

Albo żeby chociaż ładnie pisał, żeby było czym się zachwycić. Miast tego mamy monotonną narrację w zgrzebnym stylu.
3/10

Wole okreslenie "szorstki", ale trochę racji masz. Niemniej - dla mnie ta zgrzebność/szorstkość jest atutem. No i w sumie przecież dzisiaj zdobywanie informacji wygląda praktycznie tak samo, jak przedzieranie się przez "Wszystkich..." - przewija człowiek miliony newsów/wpisów/recenzji, by wydobyć z nich obraz rzeczywistości.

Swoją szosą - byłbyś w stanie polecić jakiś tytuł podobnie "wizyjny", ale napisany w sposób według ciebie lepszy? Zależałoby mi na tytułach, które powstały w czasach Brunnera/niewiele później
_________________
Na początku było Słowo. Potem pojawił się pieprzony edytor tekstu. Potem procesor myślowy. A potem nastąpił koniec literatury.
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 10 Kwietnia 2018, 23:25   

Silaqui napisał/a
No to już wiem, dlaczego Brunnera lubię - do dzisiaj zdarza mi się spędzać trochę czasu na czytaniu encyklopedii (no dobra, wikipedii )

Silaqui napisał/a
podobnie wizyjny,
:?:
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Nocturn 
Nocturn


Posty: 1591
Skąd: dokąd?
Wysłany: 11 Kwietnia 2018, 07:40   

Silaqui napisał/a
Kolejny Artefakt za mną, tym razem Wypalić Chrom Gibsona.

Bardzo bardzo podobało mi się. Cały czas mam słabość do Cyberpunka i wybaczam autorom dużo.

Spokojnie możesz sięgnąć po "Trylogie ciągu". Ale tam naprawdę mocno czuć, że to "trąci myszką"

Co to są Artefakty i czemu piszesz to wielka literą?
Jakaś seria wydawnicza?
Jezeli tak to czyja i co w niej będzie?


/
EDIT =
zmieniłem Cyberpauka - dziwnie wyglądał. :P
 
 
Kruk Siwy 
Wierny Legionista


Posty: 21969
Skąd: Szmulki
Wysłany: 11 Kwietnia 2018, 07:42   

Nocturn napisał/a
Cyberpauka

No właśnie, tak na mnie działa ten podgatunek. Nie - zno - szę!
_________________
Tu leży pisarz nieznany.
Marzył, że dorówna tuzom.
Talent miał niespotykany
lecz pisał sobie, a muzom.

ˆ Agi
 
 
Luc du Lac 
Cynglarz

Posty: 4924
Skąd: Wrocław
Wysłany: 11 Kwietnia 2018, 10:33   

Fidel-F2 napisał/a
Silaqui napisał/a
No to już wiem, dlaczego Brunnera lubię - do dzisiaj zdarza mi się spędzać trochę czasu na czytaniu encyklopedii (no dobra, wikipedii )

Silaqui napisał/a
podobnie wizyjny,
:?:


gdybyś poświecił czas na przeczytanie Brunnera zamiast Sullivana to byś wiedział o co pyta
 
 
Fidel-F2 
Wysoki Kapłan Kościoła Latającego Fidela


Posty: 37515
Skąd: Sandomierz
Wysłany: 11 Kwietnia 2018, 10:41   

głupiś jak zwykle
_________________
Jesteśmy z And alpakami
i kopyta mamy,
nie dorówna nam nikt!
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group